avatar

tytuł: Kociątko kici kici ;)

autor: Zelma

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Migawki

Się dzieje się aktualnie:

*** BP2017 we wtorek ruszyło głosowanie, rozniosłam z Puckiem całe mnóstwo ulotek + trochę promocji w necie. Do dwóch razy sztuka!

*** Chyba zmieniamy mieszkanie. A zmieniamy bo jeśli mamy zmieniać to teraz jest ten moment, nie za 3-4 lata. Teraz - żeby się z remontem nowego mieszkania ogarnąć - zanim się młodszy brat lub młodsza siostra Pucułka pojawi. Nie, nie - jeszcze się nic nie zadziało. Ale plany się krystalizują w tym właśnie kierunku. Co do mieszkania - mieliśmy za oku zupełnie inne, w nowej inwestycji... ale się z inswestycją rypsło, horyzont czasowy zdecydowanie się wyciągnął. Także lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu. Dobre wibracje, lampy naftowe. I jeszcze... dwa psy, jeden kot i dwa kury

*** Jak już o mieszkaniach - mój brat i jego narzeczona rozglądają się za mieszkaniem w naszej okolicy. Bardzo mnie to cieszy!

*** Środa 15.06 >>> Urodziny Mężowatego oraz imieniny Pucułka. Rano upiekłam ciasto z rabarbarem. I kupiłam chłopakom stos książek różnych różnistych. A Pucek jeszcze autko dostał, z psem Pluto. Miły to dzień był.

*** Niedziela 12.06 >>> Wizyta na Imbirowej + kibicowanie. Tata szalik, mama kapelusz a Pucek koszulka 'Polska!'

*** Domek w Anulinie >>> opóźnienia... raczej lipiec


Migawki Puckowe

*** Pucek gna z rozwojem
Myślałam, że już już prawie ogarnięta jestem (nosidło, płotek, ubranka na lato, kremy, 2 karimaty na podłogę wyciągnięte z szafy, kubeczek.... został śpiworek do skombinowania i planowałam 'na chwilę mieć spokój'. Ale nie... Muszę o tych butach pomyśleć I o zatyczkach do kontaktów.

MOTORYKA

* Rozwój motoryczny idzie piorunem. Raczkuje, czworakuje - zasuwa po całym mieszkaniu. Wieczorem nie trzeba go już nosić do kąpieli. Doskonale wie gdzie jest łazienka i co się tam robi. I jak tam trafić. Lubi też myć ręce.

* Kuchnia też jest fajnym pomieszczeniem. Po pierwsze - jest tam pralka A po drugie - są tam magnesy na lodówce. Pralkę można obserwować, a magnesy odrywać z lodówki. Poza tym czasem jestem małym pomocniiem i pomagam mamie wyjać/włożyć pranie (a zwłaszcza skarpetki). No i jeszcze zmywarka - to też jest baaardzo ciekawe urządzenie.

* Ośmiornica. Tak... czasami mam wrażenie, że Witek ma nie 2, a 20 rąk. Dopadnie wszystko co ma w zasięgu, a zwłaszcza to czego nie powinien. Wiem - chyba już to jakiś czas temu pisałam. Ale... wtedy to był pikuś. Wystarczyło odłożyć Witka na większą odległość. Teraz... no cóż - dopadnie co ma w zasięgu. A jak nie ma to się przemieści. Aktualnie najbardziej na topie są tubki z kremami. I kartki papieru.

* W domu pojawił się płotek zwany też murami obronnymi księcia Witolda. Płotek w wersji najbardziej rozłożonej ma 8m obwodu, ale można łatwo skracać/modyfikować kształt. Co do Księciunia w zagrodzie to różnie bywa. Czasem rusza do swoich zabawek i zapomina o mnie. A czasem zaraz po włożeniu odzywa się syrena alarmowa.

JEDZENIE

Jest naprawdę dobrze. Dzisiaj pierwszy raz karmiłam Pucka kaszką poza domem... i nie było masakry. W ogóle - załapał, że łyżeczka do paszczy = jedzenie. Otwiera zatem chętnie paszczę. Duże w tym zasługi ma tata - po prostu nakarmił, a mama uwierzyła, że się da. Karmienie różnie - czasem w krzesełku do karmienia, a czasem po prostu na kolanach.

Wczoraj Pucek zainteresował się rabarbarem więc dostał kawałek. Wyciumkał z wielką radością Owszem - skrzywił się w pierwszej chwili... ale nie porzucił zdobyczy. No to zostawiłam trochę rabarbaru i trzymam w lodówce - niech się chłodzi. W razie czego będzie alternatywny gryzak chłodzący.

Grudki są ok, ale najciekawszy jest w słoiczku ryż. Wtedy jest ciekawie w paszczy. Jednolite papki zdecydowanie Pucka nudzą

Elementy BLW Tak to można nazwać. Pucek dostaje czasem ugotowane na parze warzywa (marchew, kalafior, brokuł, ziemniak). Gotuję na dosyć miękko, Pucek nie ma nadal zębów - ale i tak całkiem sobie dobrze radzi rozcierając warzywa dziąsłami. Podaję mu mniejsze kawałki... a i Pucek sam próbuje coś tam ładować do paszczy. No i całkiem sprawnie wcina kaszkę (łyżeczką). Jest git!

* Zęby. Niby nadal brak, ale widać, że coś się tam dzieje. Czasem mam wrażenie, że wyjdą mu nie 2, a 4. Tylko nie góra dół, a sam dół (1 i 2).

* Drzemki. Z drzemkami jest różnie. Ale generalnie Młody Człowiek zainteresowany jest życiemi odkrywaniem, a nie takim nudziarstwem jak drzemki. Drzemki dobre są dla niemowlaków...

* Nocki... no cóż - bywało lepiej. Teraz często budzi się ok 1-2. Badamy powiązanie budzenia z drzemkami w ciągu dnia oraz jedzeniem na noc.

* Wykupiłam mm (Bebilon Pepti). Na razie spoko - wykorzystuję do wieczornej kaszki, czy może bardziej - mąż wykorzystuje. Dobrze nam z tym - tata ma dodatkowy udział w życiu Pucka, a ja mam odrobinę więcej swobody. Piersią oczywiście nadal karmię, mm dodatkowo.

* Pucułowy tata naprawił zepsuty próg. Szacun!

No i tak to nie do końca składnie, ale czas (także na pisanie) jest ostatnio dobrem rzadkim.

I jeszcze:
* Ene-due-rabe. Połknął Pucek żabę. A żaba indyka, co z tego wynika (patent na zmianę pieluchy).
* Dziś pokonał Pucek czworakując przeszkodę poziomą (moją nogę)
* Znów czytam i mam z tego frajdę > Komisarz Montalbano, włosko-sycylijskie klimaty.

I jeszcze:
Skóra. Mega poprawa w tym tygodniu. Zmiana z Latopic na Atoperal > to tak podziałało? Myślę o basenie w związku z tym.

3
komentarzy
avatar
Jak zawsze pozytywnie zakręcona Zelma Aaaa i Pucek pewnie też
avatar
Bardzo dobrze głowie mamy robi ta pucha mm w domu...Nie nadużywam dobrodziejstwa, ale w razie czego zawsze mogę wyjść.
avatar
Jej to tylko moje dziecko jest anty jedzeniowe. Cyc cyc i Cyc. Nerwicy dostaje chyba też muszę powalczyć o siebie i asertywność.
Dodaj komentarz

Polska-Niemcy 0:0 - zwycięski remis

Zelma pozytywna... ale też trochę pogubiona w natłoku spraw.
Chciałabym już cieszyć się nowym i przyszłością... ale nadal nie 'zakończyłam' przeszłości.

Jazda na autopilocie trochę z pominięciem siebie... to nie jest dobre.
Zaczynam walkę o siebie - żeby całej naszej trójce było lepiej.

* asertywność
* zdrowy egoizm
* więcej konsekwencji w działaniu, mniej chaosu

Zobaczymy...

3
komentarzy
avatar
W macierzyństwie i w tej całej zabawie w dom bardzo czesto zapominamy o sobie... A przecież tez jesteśmy ważne.
avatar
o, o ! zdrowy egoizm, to mi się podoba - praktykuję nawet
avatar
Dobrze mówisz /piszesz, chyba też powinnam powalczyć... Powodzenia :-)
Dodaj komentarz

Wczoraj dobry dzień. Nie zanosiło się bo o 4 zdarzył się wypadeczek - my czyli śpiwór i ja zostaliśmy obsikani...

Ale nic to. Dzień był dobry. Nie chciał spać w łóżeczku na drzemkę... Nie to nie - na drzemkę wsadziłam go do wózka. Zasnął... i prawie 3 godziny spał. A ja w tym czasie nie dałam się zwieść facebookowi, ani nawet belly. Udało mi się wykonać sporo punktów z listy do zrobienia, ale przede wszystkim - zamknąć 2-3 rozgrzebane rzeczy. A zamknięcie rozgrzebanej rzeczy podwójną daje radość, jakby człowiek kamień wiszący mu u szyi odcinał.

W połowie dnia rozpętała się nawałnica - ściana deszczu za oknem i nadzieja, żeby do 15 przestało padać bo na 16 do pani doktor. Przestało A my przed wyjściem zjedliśmy z Puckiem obiad i kiedy piszę zjedliśMY mam na myśli to, że nie tylko Pucek zjadł I nawet mieliśmy wspólny jeden element - cukinię. Najpierw poddusiłam ją bez żadnych przypraw - tylko na wodzie i z odrobiną oliwy. Odłożyłam troszeczkę dla Pucka, a do reszty dorzuciłam pomidora, kaszę jaglaną i mięso = obiad dla mnie. A Pucek konsumował słoiczek - pasternak z ryżem i indykiem plus drobniutko posiekaną cukinię. W czasie posiłków nadal trzeba wymyślać dodatkowe zajęcia dla jego małych, ruchliwych rączek... ale to już niebo a ziemia w porównaniu do pierwszych słoiczkowych posiłków Jeszcze chwilę temu posiłek poza domem dość mocno mnie stresował czy też nie wyobrażałam sobie tego... a teraz - myślę, że tak, jest to jak najbardziej wykonalne. Chlip chlip... rośnie dzieć. I uczy się! I to jak szybko!!! Nauczył się, że do łyżeczki trzeba otworzyć paszczę. Wiem - pisałam już... ale nadal jestem pod wrażeniem, że on WIE i robi to CELOWO, intencjonalnie. Podobnie kubeczek/picie.

No ale wróóóóć - obiad, a potem wyjście do pani doktor. Na spokojnie - spacerkiem z zapasem czasu, a nie na ostatnią chwilę z wywieszonym jęzorem. Jak ktoś jest z zasady punktualny to powie - nic takiego, tak się przecież robi. Ale jak się jest powiedzmy umiarkowanie punktualną osobą to każde bycie punktualnym z małym dzieckiem jest malutkim sukcesem i radością.

A propos małych radości - wczoraj założyłam chabrowy T-shirt i miętowe spodnie. I czarno białe trampki. I dobrze się w tym czułam. I utwierdziłam się tym w moim planie szafowym. Stopniowo, ale chcę doprowadzić do sytuacji, gdy w szafie będę miała tylko takie ubrania, które naprawdę lubię. I które na mnie pasują. I które noszę - z przyjemnością. Bo jak założę ubrania, które lubię to i moje samopoczucie jakieś takie się od razu robi radośniejsze.

Pani doktor. Obejrzała Puckowe wyczyny: przewrotka na bok czworakowanie, siadanie, wspinanie po nogach, niedźwiedziowanie (nie wiem jak to się fachowo nazywa) - i orzekła, że wszystko dobrze i ok. I że nadal niech idzie swoim własnym rytmem, do niczego go nie zachęcać, ale też nie zniechęcać - on sam najlepiej będzie wiedział na co jest gotowy. Stawanie na podwiniętych palcach - to naturalne - dopiero się uczy 'ogarniać' własną stopę. Buty? Na razie jak najwięcej boso, ewentualnie skarpetki antypoślizgowe. Buty dopiero jak już będzie dreptał, wtedy buty 'Bartek' są warte uwagi.*** No dobra - czyli na razie odkładam temat do szuflady Zwłaszcza, że pogoda sprzyja.

Od Pani doktor spacerkiem do domu - razem z mężem, który do nas dołączył wracając z pracy. Wiatr nadal był dość mocny, więc choć ciepło, Pucek z tatą z domu już na wieczorny spacer nie wyszli. Jakoś tak nieswojo się czułam przechodząc od drzewami.

W domu tata przejął Pucka na cały wieczór, a ja miałam wieczór dla siebie. I to nawet nie to, że zupełnie się od nich odcięłam, nie - byliśmy blisko/razem, ale to mąż miał baczenie na Pucka (czy nie zżera jakiegoś kabla, czy nie grozi mu jakieś większe bam - ogólnie nasz mam chleb poprzedni zwany oczami dookoła głowy i jeszcze wiadomo gdzie zapasowa para oczu I jest różnica pomiędzy 'tata w domu' a 'tata przejmuje w domu opiekę nad dzieckiem'

No... piszu piszu, epopeję piszu, a tymczasem czas chyba nowy dzień zacząć. Jest 8:24... a chłopaki jeszcze śpią! To znaczy Pucek chyba już nie śpi bo słyszę, że ze 2 razy miauknął w swoim pokoju. Ale dzisiejsza noc - rewelacja. Pucek padł ok. 22:30 i ciągiem do teraz pospał. To prawie 10h będzie. No... to ani chybi - zaraz będzie umierał z głodu. Leeecęęęę zatem.

Aa jeszcze mi 2 rzeczy uciekły w czasie pisania
1. W czasie spaceru do pani dok odkryłam, że naprawili kawałek chodnika. Ten kawałek, który zgłaszałam, że naprawić trzeba... a w pierwszej wersji mi odpowiedzieli, że się nie da, że kasy nie ma etc etc etc.
2. Pucek pierwszy raz wczoraj 'czatował' na fb. Tak ta rozmowa wyglądała [fot]


I jeszcze... zapomniałabym o najważniejszym! Pokonał próg! Próg na balkon! 2 albo i 3 razy. Z asekuracją, ale jednak sam. Prawie się popłakałam... bo rok temu ten próg pokonywał synek koleżanki... a wydawał mi się wtedy taaaki dorosły. A tymczasem Pucek..

4
komentarzy
avatar
Zelmo przepraszam, że pytam u Ciebie ale czy nie wiesz co się zadziało z Kati86? wczoraj pisała o złym przyroście bety a dziś nie ma jej pamiętnika!
avatar
A to mnie zaskoczyłaś - bo dziś rano jeszcze był. Nic więcej nie wiem, mam nadzieję, że to chwilowa przerwa i Kati wróci z dobrymi wieściami.
avatar
A co to się stało? Nie ma mojego komentarza, który pisałam rano? Nie wysłał się? Pisałam, że Pucek to już taki mały mężczyzna i że dzieci stanowczo za szybko rosną.
avatar
Musiał się nie wysłać bo nic nie widziałam ani nie miałam powiadomienia.
Dodaj komentarz

wodnik

Dzisiejsze spotkanie ze znajomymi nie wypaliło... i dzięki temu spontanicznie zabraliśmy Pucka na basen. Ooooj tak - zdecydowanie jest Witold stworzeniem wodnym.

A Puckowy tata... hm... angażuje się bardziej niż bym się spodziewała. Dziś zostali w domu, gdy wyskoczyłam na hennę, ubrał i 'oporządził' Młodego, potem wtrynił mu słoiczek, zabrał na spacer, był z nami na basenie, wykąpał Pucka po basenie i nakarmił kaszką. Maj hiroł!

2
komentarzy
avatar
Mój hiroł tak ostatnio ze Starszą szaleje ... dziś się uczyli jeździć na rowerze, teraz pojechali na zakupy, a w planach mają niebawem kilkudniowy wypad pod namioty!
avatar
Super hiroł mój taki hiroł był jak odsypia łam wesele, a nawet podwójny, bo walczył że snem swoim
Dodaj komentarz

Drogie Mamy, szukam inspiracji:

co ojcowie Waszych dzieci dostali/dostaną na swój pierwszy Dzień Ojca? To już w przyszłym tygodniu...

7
komentarzy
avatar
Podobno się nie kupuje, ale nasz tata przebakiwal o zegarku więc dostanie i chyba będziemy z Leonem odbijać jakieś kończyny
avatar
Ja też nie mam pomysłu, jednak myślałam o jakimś fajnym zdjęciu w ramce. Mam zbiór takich tata&syn. Drobiazg a cieszy!
avatar
Mi po głowie chodzi, żeby komplet koszulek skombinowac tzn. jedna dla taty, druga dla Witka, tak zeby do siebie pasowaly
avatar
Oooo, a my swietowalismy wczoraj... Ja nawet nie wiem kiedy jest bo nigdy nie swietowalam, no ale jak sie nigdy nie mialo ojca to co tu pisac Antenka zaspiewala dla taty i wrzucilam mu na fejsa. Szalu ni bylo
avatar
Moze sama cos wyszyj na bialych bawelnianych koszulkach?
avatar
u nas już są zamówione t-shirty tatusia i body córeczki na allegro przystępne ceny i fajna pamiątka na zdjęciach
avatar
Buty do pracy i randke z mama , kino , kolacja serio, serio . Od synusia z przedszkola piekna kartke z jeszcze piekniejszym wierszykiem ( jak dla mnie tez dajacym do myslenia ) z odbitymi nozkami
Dodaj komentarz

random facts

* Witek > nie lubi dźwięku zgniatanych plastikowych butelek. Robi wtedy baaardzo nieszczęśliwą minę.
* Zelma > 54,5 na liczniku. Ołłłłł yeah! Może nawet się pokuszę o sprawdzenie centymetrów skoro kilogramy zeszły

2
komentarzy
avatar
U nas pojawia się krzywa mina kiedy mama włącza mikser!
avatar
u nas odkurzacz...
Dodaj komentarz

WRÓCIŁAM

Może nie przebijało się to jakoś mocno w postach, ale ostatni miesiąc bywał ciężki. Nie przez Witka, nie przez pogodę... sama nie wiem przez co. Jakieś spóźnione przesilenie wiosenne czy cuś. Ale... WRÓCIŁAM Boja z napisem 'niezatapialny optymizm' wypłynęła znów na powierzchnię. Oswoiłam zmiany... i idę do przodu! Dzisiaj... tak się złożyło, wracałam do domu z Witkiem w padającym deszczu. Taka mocna mżawka. Ale raczej ciepło było... Więc... szłam z wielkim uśmiechem na ustach - skoro nie zmienię pogody... to mogę się uśmiechnąć - tak właśnie powiedziałam pani, która szła z niepewną miną, ale jak zobaczyla mój uśmiech to sama się uśmiechnęła.

Także... wróciłam - ja, taka jaką siebie chcę widzieć i taka jaką chcę, żeby widział mnie Igor, Witek... i w ogóle świat.

Witoldino dziś troszkę marudny. Skoków już od dawna nie śledzę, więc nie wiem czy to skok. Ale zęby na pewno - wyczułam dziś palcem krawędź. Więc biedulek ma prawo być marudny, trochę tulimy, a trochę odwracamy uwagę. Damy radę!

Aha... a propos wróciłam... postanowiłam skasować wszystkie dawne i zaległe listy rzeczy do zrobienia. Zaczynam od nowa. Jeśli coś było i nadal jest dla mnie ważne... to i tak siedzi mi to w głowie.

4
komentarzy
avatar
Dobrze, że już jesteś z nowym nastawieniem. Ważne jest, aby mieć czas na ułożenie swojego świata od nowa. U nas proces trwa, jednak po burzy zawsze wychodzi słońce!
avatar
Też bym chciała już być w tym punkcie co Ty. Na razie jednak transformacja trwa.... mam nadzieję.
avatar
Hmmm... tak po prawdzie to u mnie też ten proces trwa więc pewnie powinnam napisać 'wracam' a nie wróciłam. Ale... poczułam moc
avatar
To niech ta moc będzie z Tobą Super, że udało Ci się kogoś zarazić uśmiechem!
Dodaj komentarz

Zasnęło moje małe biedactwo. Jedynki w natarciu, widać je dziś zdecydowanie wyraźniej niż wczoraj. Pucek oczywiście po swojemu to ząbkowanie przechodzi (wszystko po swojemu - to po mamie A otóż wygląda to tak, że... nocki znów przespane w całości... natomiast poranki... poranki są ciężkie - tak jakby zęby na noc szły spać, a rano z nową energią budziły się do pracy. Czyli budzi się Pucek niezadowolony, potem trochę mu się humor poprawia jak zje śniadanko (cycuś). A potem im bardziej zmęczony tym bardziej bolą zęby. W nocy łóżeczko dobre... na dzienną drzemkę - tylko kanapa lub wózek. Smaruję mu dziąsła Dentinoxem. Konkretnie to dziś 2 raz posmarowałam, pierwszy wczoraj. Pomaga. Później w ciągu dnia marudził momentami, ale nie było płaczu czy wrzasku jak rano, więc nie smarowałam. Hmm... trochę chaotycznie idzie wpis, ale trudno, muszę teraz jak ta pszczółka każdy moment jego drzemki wykorzystać bo jak nie śpi - moja możliwość działania jest bardzo ograniczona. Staram się jak mogę to co się da robić z nim (pranie, wieszanie, porządkowanie kuchni, umycie zabawek - z tego miał wczoraj frajdę jak taplaliśmy zabawki w misce z wodą...). No, także ten.

Wczorajszy dzień mimo, że bardzo dobry pod kątem mojej energii/nastroju i tak zwanej produktywności... to jednak męczący, nawet tak fizycznie. Padłam jak kłoda wieczorem.

Ale nie o tym w sumie chciałam Dzień Ojca. Otóż ja wykombinowałam prezentos, ale zdaje się, że Pucek... postanowił to robić po swojemu. Już drugi raz No bo tak - na urodziny taty stanał na nogi. A na dzień ojca - z tego co widzę, będzie kasownik (= dwie jedynki).

I tak się zastanawiam czy w tym kontekście dokładać jeszcze koszulkę. A na koszulkę plan miałam taki, żeby kupić mazak do malowania po tkaninach (wczoraj takie cudo odkryłam) - no i rozłożyć koszulkę na podłodze, Puckowi mazak w łapę... i ciekawe co z tego wyjdzie

6
komentarzy
avatar
O super pomysł Little Frogu
avatar
Biedny Pucek Ale ząbki będa od razu dwa czyli 2 cierpienie intensywne ale tylko raz
avatar
Biedny Pucek! Oj muszą się te nasze dzieciaczki nacierpieć!
avatar
Do koszulki jeszcze dorzuć zdjęcie Witka jak wyglądał po tym malowaniu ...i swoje Dobrze, że chociaż nocki przyzwoite.
avatar
Całkiem dobrze przechodzi to ząbkowanie, śpi w nocy przynajmniej. Mój synek płakał w nocy czasem nawet po 4-5 h, a za dnia kkrzyczał co najmniej jakby go ktoś maltretowal, a mi ciągle chciało się płakać :-(
avatar
U nas o dziwo najgorszy czas jest przed wyjściem zębów (jakies 2 tyg )
Dodaj komentarz

Pierwszy Dzień Ojca

* Zęby się zameldowały, jeszcze nie wyszły w całej okazałości, ale się wyrżnęły tzn. widać je i czuć ostrość jak się palec przyłoży
* Koszulka też się udała. Biały T-shirt, a na nim odrysowane stópki i kilka łapek Pucułka. [fot]

Poza tym
* Pucek nauczył się poruszać wargę palcami, tak żeby powstawał taki odgłos plumkający
* Załapał chyba koncepcję kota/psa bo śmieje się na ich widok, niezależnie od tego czy są to żywe zwierzaki, maskotki czy po prostu rysunki w książeczce. Dzisiaj kaszkę zrobiłam mu w kubku z psami - też je zauważył i szeroki uśmiech.
* Wszedł po schodach, a konkretnie tak z 15 schodków pokonał. Na szczęście były całkowicie wyłożone dywanem, więc obyło się bez większych uszczerbków. Mniejszy uszczerbek był - pacnął głową o 16. schodek...
* Mimo ząbkowania sen ok i apetyt raczej dopisuje. Marudność tylko przed pierwszą drzemką.

Odnotowuję jeszcze, że:
* w zesżły weekend Pucka odwiedziła babcia i prababcia. Umieściłam całą trójkę na kanapie i cała trójka radości miała co niemiara. Pucek oczywiście demonstrował wszystkie swoje umiejętności. I słuchał pochwał i komplementów - a że jaki ładny, uśmiechnięty, sprytny i w ogóle.

* we wtorek był mój brat czyli wujek. Oglądaliśmy mecz. Pucek w takich samych czasach żyje jak jego dziadkowe tzn. w czasach, gdy polska reprezentacja nie dawała sobie w kaszę dmuchać.

* na najbliższy weekend znów śmigamy w Jurę.

A ja... a ja sobie mebluję i układam na nowo siebie. Trochę sinusoida, jeden dzień mnóstwo energii, to następny oklapły burek. No ale jakoś, powoli bo powoli, ale człapię ku nowemu.

A i zapomniałam jeszcze....
W weekend upiekłam ciasto z rabarbarem, wczoraj muffinki z jagodami. Dziś usłyszałam, że schudłam - w sensie ostatnio, a nie tak ogólnie po ciąży. Z tej radości... wsunęłam ponad pół tabliczki czekolady. Ole!

2
komentarzy
avatar
Gratulujemy z Leonkiem ząbków !
avatar
Fajnie, że wszystko się układa w jedną całość. Gratuluję ząbków, my wciąż czekamy!
Dodaj komentarz

Pucek. 8 miesięcy dziś.
Patrzę na Niego i oswajam się z myślą, że już nie jestem mamą niemowlaka tylko małego chłopca. A ten mały chłopiec wspina się teraz po czym się da - byle stanąć na nogach - kanapa, szafka, drzwiczki od zmywarki, pralka, krzesło, moja noga...

Dziś w ramach rozszerzania diety - awokado.
A ja zjadłam dwa pomidorki - pierwsze 2 na balkonie wyhodowane.

4
komentarzy
avatar
Pucek daje czadu A smak swoich pomidorków, zupełnie inny niż ten sklepowy.
avatar
Aha... i awokado, w mig się posunęliście z tym jedzeniem. Wow jestem pod wrażeniem. U nas ostatnio łosoś na tapecie ale im smakuje.
avatar
Ojej, już 8 miesięcy! Duży chłopak, mi się czasem też wydaje, że mój syn taki 'dorosly' jest...
avatar
He he - no właśnie awokado tak, ale rybki jeszcze żadnej, wprzyszłym tygodniu szykuję się na próbę.
Dodaj komentarz
avatar
{text}