avatar

tytuł: Trzy latka Jasia i Gosia na świecie :)

autor: Etuś

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taką jak moja. Troskliwą, czułą, obiektywną.

about me

Moje dzieci:

Jaś. Wymarzony, wyczekany cud ;* Oraz fasolka w brzuszku :)

about me

Moje emocje:

Masa emocji. Od strachu i stresu po ogromne szczęście :)

Kolejny deszczowy dzień

Grr już dość mam tej pogody:/ non stop leje. Już nie mam pomysłów co robić z Jaśkiem. Nawet na spacer nie da się wyjść. W dodatku zamiast lepiej spać to Pierdek śpi gorzej. Dziś pełnia i zastanawiam się czy to ma na niego jakiś wpływ. Noc była masakra. Nie dość że nie mógł zasnąć z godzinę i złamałam się i uśpiłam go na bujaczku (nie chce tego robić bo nie chce go tego nauczyć, wystarczy że w dzień tylko tak zasypia) to jeszcze budził się w nocy. Stękał, popłakiwał to w końcu zmęczona wydawaniem wzięłam go do łóżka. Zarobiłam kilka razy w zęby z buta zanim usnął. Też się budził i wiercił żeby ostatecznie wstać chwilę po 5... wannę kawy dożylnie poproszę. Ufff...
W dzień się zmobilizowałam do działania. Ogarnęłam chałupę ( tylko podłogę na jutro zostawiłam), wyszorowałam łazienkę, zrobiłam 2 prania, pojechałam z Trąbką do galerii po smoczek do niekapka bo przegryzł, a na koniec upiekłam ciasto. Z fartem że przyszedł teść i przejął Młodego na ostatnie pół godziny przed kąpielą bo myślałam że ducha wyzionę. Do tego jeszcze ból łepetyny doszedł. A Jari dziś miał dyżur w pracy. Tym oto sposobem leżę już w łóżku, idę spać i mam wszystko gdzieś :p
Jutro do Jaśka przyjeżdżają moi rodzice bo ja w czwartek i piątek pracuje a nasza niania na urlopie. Mam nadzieję że nie będzie padać bo Jaśko dziadków zamęczy w domu :p
Idę spać. Oby Jasiek choć trochę lepiej pospał dzisiaj.
No to ten... Dobranoc :p

Na koniec ciacho z przepisu Tapendy (no uwielbiam ta babkę ). Oryginalnie z malinami, ale jako że sezon na śliwki w pełni to machnęłam że śliwkami i polewą czekoladową A że matka sklerotyczka zapomniała że skończył się papier do pieczenia to trzeba było poradzić sobie sposobem babcinym: masełko i bułka tarta na blachę i heja

https://s26.postimg.org/3klp8mes9/20170906_180945.jpg

4
komentarzy
avatar
No na prawdę, jesteś dla mnie bez litosna. Jak nie fryty z mięchem, to ciasto. :-/ I jak ja mam teraz żyć? :-P

A Jasiowi może jakieś zębole wychodzą jeśli taki niespokojny się zrobił? Albo jakiś skok rozwojowy?
Przeczekasz i znowu będzie spał jak Aniołek. ;-)
avatar
nie no szacun, ja to przez ta pogode nie mam normalnie mocy i tez leb boli codziennie
nie moge sie zebrac do niczego a Ty masz jeszcze sile ciasto piec... szczerze mowiac podziwiam Cie
u nas noce ciutke lepsze, a przynajmniej moje z Amelka bo Piotrek dalej spi z Antkiem dzieki a Tobie zycze lepszych nocy
avatar
nie no szacun, ja to przez ta pogode nie mam normalnie mocy i tez leb boli codziennie
nie moge sie zebrac do niczego a Ty masz jeszcze sile ciasto piec... szczerze mowiac podziwiam Cie
u nas noce ciutke lepsze, a przynajmniej moje z Amelka bo Piotrek dalej spi z Antkiem dzieki a Tobie zycze lepszych nocy
avatar
Jadłabym! Urwał...szarpałabym jak Reksio szynkę!
Dodaj komentarz

Spaaaaać...

Od jakiegoś tygodnia śpimy źleeee. Tzn Jaśko śpi dobrze do jakiejś 2 w nocy a potem zaczynają się cyrki. Popłakuje, kwęka, stęka. Więc ląduje że mną w łóżku. I tak się wierci ale już przynajmniej nie muszę wstawać. Ostatecznie wstaje przed 6. A ja litrami wlewam w siebie kawę i energetyki. Aaaaaaa synu daj żyć :p
Dziś jedziemy na wycieczkę do muzeum kolei wąskotorowej. Wreszcie ładna pogoda po całym tygodniu lejącego deszczu. Mam nadzieję że cały dzień na świeżym powietrzu
Moi rodzice dziś pojechali. Ogromnie im jestem wdzięczna za pomoc. Gdyby nie oni nie wiem z kim bym Jaśka zostawiła. A przy okazji wczoraj wysłali mi kilka fotek że spaceru I przynajmniej w robocie mogłam popatrzeć na tą moją Pierdołę
Namawiam męża żeby poszedł że mną do kina na 'To'. A on nie chce :p chyba obawia się że może się bać jak go namówić? :p

A to moje Szczęście na spacerze z dziadkami
https://s26.postimg.org/lkaijqw09/received_234038450456026.jpg

https://s26.postimg.org/5akcgulc9/received_234111353782069.jpg

https://s26.postimg.org/vka0ddwnd/received_234038500456021.jpg

3
komentarzy
avatar
Ey, u nas też! Do 2 śpi ładnie a potem pyk, kręci się jak smrodek xD U nas sprawdza się pielucha. Zawijam go jak naleśnika i po zawodach. Wątpię jednak, że Jaśko pozwoli Ci na takie zachowanie I zostaw Ty tego Męza! Na ten film, nie poszłabym nawet za milion monet. Klauny są w ścisłej trójce moich strachów. Podobnie jak ufolce i przesuwające się nad ziemią zakonnice xD Stephen King to jakiś sick bastard! Dziadki rządzą!
avatar
A tak zupełnie na marginesie, to Jaśko ma mega elegancką stylówkę! Piona Matka! :*
avatar
Powiem Ci że Jasiu to cały tata! :-) Jak był mniejszy to bardziej do Ciebie był podobny, a teraz kropka w kropke po tatusiu. :-D

Ja chciałabym horrory ogladać, ale ja się później tak boję, że masakra. Po Obecności to 2 miesiące nie potrafiłam w nocy po ciemku wyjść do toalety. :-P
A teraz w ciąży wystarczy mi film sensacyjny, lub fantasy i ja mam takie rzeczywiste i straszne sny, że masakra. :-)

P.S. Wybaczam Ci fotki zdjęć, bo jak zeszłam do kuchni to zapolowałam w lodówce na ogórki konserwowe z curry. :-D
Dodaj komentarz

Wycieczkowo

Bylimy, pojechalimy, zobaczylimy
Niestety było to dużo mniejsze niż się spodziewaliśmy i niż to wyglądało na zdjęciach. Cóż, moc fotografii. Ale jak już przejechaliśmy te prawie 60km to stwierdziliśmy że wejdziemy do srodka. W sumie było spoko Tylko pająków było od cholery. Prawie na każdym eksponacie. I to takich bydlaków wielkich!! Normalnie momentami myślałam że zejdę na zawał choć w sumie nie mam arachnofobii a po prostu ich nie lubię :/
Potem znaleźliśmy jeszcze jakieś ruiny zamku Książąt Mazowieckich Ale to na prawdę były ruiny ruiny. Ledwo co z murów cokolwiek zostało. Ale widoki z góry bardzo ładne
Jako że Jaśko był już bardzo zmęczony to zapakowaliśmy się do samochodu i wróciliśmy. Na momencie zasnął po powrocie przebraliśmy się w coś lżejszego i poszliśmy na obiad.
Bardzo fajny aktywny dzień na świeżym powietrzu. Strasznie za tym tęskniłam. Dziś też zapowiada się ładny dzień więc mam nadzieję na spacerek nad Wisłą korzystamy z ostatnich ciepłych dni bo pewnie zostało ich już niewiele.

Adasiowa a wszyscy mi mówią ze wreszcie sie do mnie robi podobny :p ja tez w nim widze całego tatusia

Piona Dewa! Stylówa z Pepco i F&F

https://s26.postimg.org/fhc67w2mh/20170909_122301.jpg

https://s26.postimg.org/71r744p55/20170910_084831.jpg

https://s26.postimg.org/k723whtmx/20170909_124032.jpg

https://s26.postimg.org/numggar7t/20170909_124250.jpg

https://s26.postimg.org/l1t8w9qvd/20170909_124701.jpg

https://s26.postimg.org/svtuhnyo9/20170909_134416.jpg

https://s26.postimg.org/uowr5zjux/20170909_140454.jpg

https://s26.postimg.org/3scrxo11l/20170909_141439.jpg

https://s26.postimg.org/bz4rp8r49/20170909_164551.jpg

1
komentarzy
avatar
oj to długo Cię męczyły mdłości,jak sobie z nimi radziłaś?
i jak nowe buciki się sprawują młody ich nie próbuję ściągać?mój ma niestety manie gubienia butów;-)
Dodaj komentarz

Wrrrr...

Wczoraj się wkurwiłam. I to tak na maxa. Nie będę się wdawać w szczegóły ale zawiodłam się na Ślubnym Uryczałam się jak debil. Ehh... czasem mam wrażenie że się od siebie oddaliliśmy. Chciałabym żeby było między nami jak kiedyś...

Za to z Jasiem wczoraj spędziliśmy aktywnie dzien. Był w 7 niebie na placu zabaw. Szkoda że dziś już popsuła się pogoda znów pada. Ehh jesień...

https://s26.postimg.org/f6bpcu6p5/20170910_162906.jpg

https://s26.postimg.org/cq9vyzomh/20170910_162520.jpg

https://s26.postimg.org/j5di9ekq1/20170910_162001.jpg

https://s26.postimg.org/9m3tfxx7t/20170910_161117.jpg

2
komentarzy
avatar
Zdrowsze to będziemy, jak Chłopy nie będą dawaly powodu do rozmywania tuszu do rzęs Mam nadzieję Kochana, że sobie wszystko wyjaśnicie, żeby kwas nie został :* Nooo przed mmr to dopiero będę miała pietra :/
avatar
ja mam to samo z moim Piotrkiem, oczekiwania a rzeczywistosc zupelnie sie od siebie roznia. Wczoraj siedzielismy w domu bo niestety padalo i mialam wrazenie ze tak mu zle jak nigdy i cieszy sie ze wraca do pracy. Z facetami chyba tak jest niestety
Dodaj komentarz

Żłobek :o

Aaaaaaaa zapadła decyzja. Pan Jan idzie do żłobka. Po dyskusji, przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, zdecydowaliśmy że Junior od października idzie do żłobka. Nie powiem - mam pietra. Czy się zaadaptuje, czy nie będzie płakał, jak to już będzie jak zostanę w domu bez niego (bo nie pracuje codziennie za to od 9 do 20), no i w ogóle sranie w gacie mnie czeka. Muszę powiedzieć niani że zdecydowaliśmy się jednak na żłobek. Kurczę widzę na spacerach jak go ciągnie do innych dzieci. Chciałabym żeby wychowywał się wśród rówieśników. Żłobek to wcale nie zło konieczne. Mam nadzieję że będzie się tam dobrze czuł.
Żłobek znajduje się dosłownie 1.5km od naszego domu. Dziś byliśmy go zobaczyc. Zostały ostatnie 3 wolne miejsca. Po szybkich telefonach i konsultacjach z rodzicami zadzwoniłam i powiedziałam że się zdecydowaliśmy. Jutro idziemy Jaśka zapisać. Boziu znowu będę przeżywać. Ale wierzę że podjęliśmy dobrą decyzję.
Moje Szczęście smacznie śpi. Boże jak ja go kocham. Nie da się tej miłości zawrzeć w słowach Aaaaach :*

https://s26.postimg.org/qbh7bl27d/20170905_130613.jpg
A taka fota Pierdosława jak podpierdziela mi bezkarnie śniadanie No nic się nie da zjeść bez niego. Co z tego że dopiero co zjadł swoje. Podchodzi i patrzy na Ciebie tymi swoimi pięknymi oczętami i miele buzią. No muszę mu dać gryza

Daria Oj chyba tak. Oni są z innej planety

Dewa na razie jest ok. Podaliśmy sobie łapki na zgodę i zakopaliśmy wojenny topór. Poprzepraszaliśmy się ładnie i mam nadzieję że jeszcze długo nie będzie następnej spiny

1
komentarzy
avatar
my zapisalismy dzieciaki 2 tyg po porodzie do panstwowego i czekamy... teraz najlepsze miejsce gdzies tak 170, ale istatnio zaczelam miec pietra ale z ich chorobami.
Akurat teraz nam sie przeziebily, wczoraj bylusmy u lekarza niby nic, ale jak tak mialoby byc w zlobku wiecej beda siedzialy w domu niz w zlobku. Ja sie powaznie zaczelan zastanawiac, tym bardziej ze finansowo zaczelismy stawac na nogi
Mam nadzieje, ze Twojego Jasia zadna cholera sie nie przyczepi☺️
u nas na razie tez spokoj, i nawet w weekend sie nie klocilismy.... ciekawr czy to spokoj przed burza??
Dodaj komentarz

Bateryjka

Ten mój syn ma tak szybko ładujące się bateryjki, że to aż przeraża. Wczoraj wróciłam z pracy a ta mała Pierdoła zamiast spać, to w najlepsze urzędował i absolutnie nie wyglądał na śpiącego. No to stwierdziłam, że bez sensu kłaść go na siłę spać. Pobawił się jeszcze do 21.10 i powiedziałam: o nie kolego, już dawno po dobranocce (btw brak mi tego ) więc zasuwasz do łóżka. Dostał butlę i gdzieś o 21.30 zasnął. Płonne były moje nadzieje, że może dziś przez to pośpi dłużej. Gdzie tam. Pobudka o 1 na butlę a potem 5.10 i... dzień dobry! Ja już się wyspałem! Miałam ochotę wystrzelić go w kosmos

Poza tym Jaśko zagląda każdemu w talerz. No nic nie da się bez niego zjeść, mimo że np właśnie skończył swój posiłek. Podchodzi, miele jęzorkiem no i nie można mu nie dać gryzka I tak dziś towarzyszył moim tostom na śniadanie

https://s26.postimg.org/tbs63byax/20170913_063852.jpg

Poza tym chyba czas przejść na dietę. Waga stoi w miejscu. Dokładnie taka jak przed zajściem w ciążę. A przydało by się 15kg mniej... I co tu począć? Mam strasznego lenia i nie chce mi się gotować codziennie. Ale chyba będę musiała. Jak Jasiek pójdzie do żłobka to zacznę też ćwiczyć. Może coś z tego będzie. Choć już tyle razy zaczynałam... Ehh niech mnie ktoś kopnie w tyłek...

1
komentarzy
avatar
Eeeech, Etuśka, taki słodziak z tego Jaśka, że jak go wystrzelisz w kosmos, to ja po niego polecę Chociaż dupa tam, już widzę ten dzień, w którym mogłabyś spać do woli - pewnie i tak budziłabyś się co chwilę i myślała co z tą Twoją Pierdołą Może od tego jedzenia ma tyle energii - tyle dobroci wokół to się akumulatorki szybko ładują A o wadze to nawet nie wspominaj...mam 10 kg więcej niż przed ciąża a już wtedy było 15 kg nadwagi... Przed chwilą chciałam nawet kupić dietę Chodakowskiej, chociaż ja WIEM jak jeść, żeby schudnąć. Co z tego, skoro jadę na zakupy i tu winko wpadnie, tu czekolada, tu lody. A taka wielka jeszcze nie byłam :/
Dodaj komentarz

Nie spać, zwiedzać!

Dżizas u Was też tak zimno i pizga? Normalnie masakra. Aż czapę Młodemu założyłam tak wieje :/
Pojechaliśmy dziś odwiedzić dziadka w pracy. Jarek zapomniał dać tacie krem dla mojej mamy. My w Kielcach będziemy najprawdopodobniej dopiero 11 listopada. A on jedzie na weekend. Pojechaliśmy metrem pierwszy raz od dłuższego czasu. Coś tam się Jaśko wystraszył ale szybciutko uspokoiłam go. I pierwszy raz w ogóle jechałam drugą linią metra. Musiałam trochę pozwiedzać w poszukiwaniu wind Ale dałam radę
Dziadek i Jasio szczęśliwi bo nie widzieli się tydzień czasu (dziadek był chory i nie chciał zarazić). Nawet dziadek zaproponował że zabierze Jaśka na weekend do Kielc. Nie powiem - kusząca propozycja. Ale przecież ja się zapłaczę z tęsknoty :p Zobaczymy, może za tydzień
Jutro albo w niedzielę jedziemy po wyprawkę dla Jasia do żłobka. Normalnie już sram po gaciach. Ostatni tydzień w domu a potem adaptacja. Oby przeszedł pomyślnie...
Dziś na obiad polędwiczki w sosie grzybowym. Sos gotowy (od teściowej), muszę tylko usmażyć polędwiczki. A na deser naleśniki. Nie wiem czym ten mój małż sobie na to zasłużył :p

No to na koniec standardowa galeria

https://s26.postimg.org/e297zxdah/20170913_175641.jpg

https://s26.postimg.org/kh88wlk09/20170915_131720.jpg

https://s26.postimg.org/9k6x7tx8p/20170915_093217.jpg
Mama no weno co ty

1
komentarzy
avatar
u nas w trojmiescie tez pizga ze szok, ale dzisiaj udalo sie chociaz na chwile wyjsc z tymi moim8 smrodami na dwor bo tyle ju z w domu siedza i juz tak ladnie im sie polepszylo
nie widzie Ci sie, tez bym sie bala jakbym miala moje oddac do zlobka. Trzymam kciuki zeby Jasio szybko sie zaadoptowal i chetnie chodzil do zlobka
Chyba zaczne sie u Ciebie stolowac, takie dobre jedzonko masz ja to na razie probuje ogarnac obiad dla nas i dzieci jednoczesnie i nie spedzic calego dnia w kuchni ale jest dosc ciezko... sloikom mowimy do widzenia chyba chwile czasu mi to zajmie zanim sie tak dobrze ogarne
Dodaj komentarz

Nie spać, zwiedzać!

Dżizas u Was też tak zimno i pizga? Normalnie masakra. Aż czapę Młodemu założyłam tak wieje :/
Pojechaliśmy dziś odwiedzić dziadka w pracy. Jarek zapomniał dać tacie krem dla mojej mamy. My w Kielcach będziemy najprawdopodobniej dopiero 11 listopada. A on jedzie na weekend. Pojechaliśmy metrem pierwszy raz od dłuższego czasu. Coś tam się Jaśko wystraszył ale szybciutko uspokoiłam go. I pierwszy raz w ogóle jechałam drugą linią metra. Musiałam trochę pozwiedzać w poszukiwaniu wind Ale dałam radę
Dziadek i Jasio szczęśliwi bo nie widzieli się tydzień czasu (dziadek był chory i nie chciał zarazić). Nawet dziadek zaproponował że zabierze Jaśka na weekend do Kielc. Nie powiem - kusząca propozycja. Ale przecież ja się zapłaczę z tęsknoty :p Zobaczymy, może za tydzień
Jutro albo w niedzielę jedziemy po wyprawkę dla Jasia do żłobka. Normalnie już sram po gaciach. Ostatni tydzień w domu a potem adaptacja. Oby przeszedł pomyślnie...
Dziś na obiad polędwiczki w sosie grzybowym. Sos gotowy, muszę tylko usmażyć polędwiczki. A na deser naleśniki. Nie wiem czym ten mój małż sobie na to zasłużył :p

No to na koniec standardowa galeria

https://s26.postimg.org/e297zxdah/20170913_175641.jpg

https://s26.postimg.org/kh88wlk09/20170915_131720.jpg

https://s26.postimg.org/9k6x7tx8p/20170915_093217.jpg
Mama no wino co ty

0
Dodaj komentarz

Poniedziałek

Masakra. To jedno słowo opisuje dzisiejszą noc. Pan Jan poszedł spać o 20. O 1.20 obudził się na butlę. Zjadł i zasnął. O 2.45 obudził się z płaczem. Ululałam go ale co próbowałam wyjść z pokoju - płacz. Po jakimś czasie zastąpił mnie Jarek. Też bez sukcesu. W końcu Jasiek tak się rozbudził że zasuwał po podłodze szczęśliwy i wyspany. Powiedziałam Jarkowi żeby się położył bo idzie przecież do roboty. A ja z Jaśkiem urzędowałam do 4.45... W końcu udało mi się go uśpić. Pobudka o 6.30. Może pospałby dłużej ale Jarek wstał do pracy i on też się obudził. Coś mu się poprzestawiało. Mam nadzieję że to jednorazowo...
Dziś też napędził mi stracha. Rano teść przyniósł mi kosmetyki które przywiózł od mojej mamy z Kielc. Ja siedziałam i rozpakowywalam je. Jasiek dorwał pudełko po tuszu i zaczął je gryzc. Ja patrzę a ten coś żuje. Odgryzł kawałek tekturki. Wsadziłam mu palce do buzi żeby wyciągnąć a ten połknął... No masakra. Oczy dookoła glowy. Raczej nic mu nie będzie bo to miękkie i zanim odgryzł pewnie mocno namoczył, ale nam nauczkę na przyszłość żeby wszystko po sobie od razu sprzątać..
Poza tym... zaczęłam dietę! Od dziś start z BeDiet od Ewy Chodakowskiej. Kiedyś bardzo ładnie na niej schudłam. Teraz wróciłam do wagi sprzed ciąży i stop. Ani rusz. Ani w te ani we wte. Muszę coś zacząć robić bo normalnie oszaleję. Strasznie źle się czuje. Jak Jasiek pójdzie do żłobka zacznę też ćwiczyć. Może wreszcie mi się uda...

https://s26.postimg.org/mxupnrc49/20170918_074252.jpg
Śniadanko

https://s26.postimg.org/7dnbx81zt/20170918_065729.jpg
Prezent od dziadka

PS: szykuje dłuższy wpis. Taki retrospekcyjny. Może dziś, może jutro Buziaki :*

5
komentarzy
avatar
Ha! Teraz Pan Jan wszystko będzie probował! I oby faktycznie to była jednorazowa, nocna imprezkw Etuśka, Ty sobie żartujesz z tą Chodakowską i jej dietą? Ja zaczęłam ją WCZORAJ Pierwszy raz w życiu Eeeno, musimy się Matka na fejsie spiknąć!
avatar
Sprawdź wiadomości :*
avatar
hehe chyba jestem za tepa, bo probowalam juz rozne mozliwosci i nic. Wiec zrobie tak jak umiem
avatar
jestes wielka, dzieki bardzo bede dalej dochodzic co i jak
avatar
spi slodko dzieki bardzo, ale Twoj Jasio tez jest bombowy i na kazdym zdjeciu taki usmiechniety
Dodaj komentarz

Powspominajmy

Obiecalam post wspominkowy. Chciałam opisać jak to było u mnie. Choć pewnie jak śledzicie mnie od początku to wiecie że nie było łatwo. Ale od początku...
Jaś był planowanym, długo wyczekanym i wymodlonym dzieckiem. Pamiętam jak ubolewałam nad tym gdy dowiedziałam się o ciąży moich dwóch koleżanek z pracy. Cieszyłam się ale w głębi duszy płakałam. Serce mi pękało za każdym razem gdy widziałam ich rosnące brzuszki. Nigdy nie zapomnę tego momentu gdy w Wigilię 2015 roku na teście zobaczyłam 2 kreski. Z jednej strony ogromną radość a z drugiej wielki strach o małą fasolkę. Pamiętam kilka plamień które mi się przytrafiły. Biegłam z duszą na ramieniu na usg. A moment kiedy po raz pierwszy zobaczyłam bijące serduszko... Nigdy tego nie zapomnę. Cała ciąża była magiczna. Mimo że na koniec do kibelka latałam co 5 minut a kręgosłup odpadał po zwykłym wyjściu do sklepu. Jedyne czego żałowałam to że nie mogłam rodzić naturalnie. Ale pogodziłam się z cc.
Pierwsza doba z Jasiem była najszczesliwsza w moim zyciu. Patrzyłam na ten mój mały cud i dziękowałam Bogu że mi to dał. Później zaczęły się schody. Brak pokarmu o który walczyłam z przyssanym do cycków laktatorem. W końcu nawał przyszedł w 4 dobie. Jak się zobaczyłam w lusterku to miałam wrażenie że cycki mi wybuchną ale nikt nie pokazał mi jak prawidłowo przystawić Jasia. On probowal ssać a po chwili byl ryk. Mimo ze prawie sikalam mlekiem po ścianach. W końcu zawsze kończyło się to podaniem mm. Byłam wykończona. Brak snu dawał się we znaki i nie wiem co bym zrobiła gdyby nie to że Jarek mógł być przy mnie cała dobę. Do tego doszła żółtaczka i konieczność fototerapii. Jaś za Chiny ludowe nie dawał się położyć na brzuszku. Udawało kłaść się go jednak na boczkach żeby naswietlac troche większa powierzchnię ciała. W końcu po długich 5 dobach wiadomość że możemy wyjść do domu była jak radość nie do opisania. Był jeszcze strach że mogą się nie zgodzić bo Jaś spadł mocno na wadze Ale dzięki mm się odbił
Pierwsze tygodnie w domu to był koszmar. Bałam się sama zostać z własnym dzieckiem. Niby Jarek miał 2 tygodnie wolnego Ale trzeba było jechać do urzędu albo zapisać Jasia do przychodni. Każde jego wyjście choćby na godzinę okupione bylo moim płaczem. Fizycznie czułam się na prawdę dobrze za to psychicznie byłam wrakiem. Nie spałam, mało jadłam. A mój syn jedyne co mógł robić to leżeć przy moich cycach całe dnie. Wtedy nie wiedziałam że to normalne. Że tak na początku jest. Że on wtedy czuje się bezpiecznie. Chciałam spowrotem swoją wolność. Patrzyłam na moje dziecko i w myślach mówiłam mu, że go nie kocham, że go nie chcę... Baby Blues rozwalał mnie od środka. Nie miałam ochoty wstawać do niego czy brać go na ręce. Przez to zagłebiałam się tylko w czarnej dupie. Potem mąż poszedł do pracy a na całe 3 tygodnie przyjechała moja mama. Zaczęły się problemy brzuszkowe. Zmiany mleka, kombinacje. Coraz mniej przystawiałam Jaśka do piersi. Mama zabierała go na całodzienne spacery i tylko wracała na karmienia. A ja nie wychodziłam z łóżka. Myślę że otarłam się o depresję. Sama już dobrze nie pamiętam kiedy to wszystko się skonczylo. Chyba gdzieś ok 3 miesiąca życia Jasia. Powoli wypieram z pamięci te złe chwile. Nienawidzę siebie z tamtego okresu. Ale wiele mnie to nauczylo. Np że nie ma czegoś takiego jak świadome rodzicielstwo przy pierwszym dziecku. Ile by się nie przeczytało książek, obejrzało filmów, słuchało koleżanek i rodziny, to póki nie przeżyje się tego na własnej skórze to guzik się o tym wie. Wiecie co mi w tamtych chwilach pomagało? Myśl że mam zdrowe dziecko. Że przecież dookoła dzieje się tyle tragedii. Rodzice walczą czasem o każdy dzień ze swoim Malenstwem a moje jest ze mną i jest zdrowe. Trzymałam się tej myśli jak tonący brzytwy.
Potem przyszła wiosna i lato. Z każdym dniem obserwowałam jak Jaś się rozwija, jak rośnie. Cieszyłam się z każdej nowej umiejętności.
Teraz moje dziecko ma rok. Jest najwspanialszym prezentem od losu. Kocham go nad życie i zabiłabym gołymi rękami każdego, kto chciałby go skrzywdzić. I wiecie co? Chciałabym już niedługo zacząć starać się o rodzeństwo dla niego Choć czasem mam go dość i z chęcią wyslalabym go w kosmos to za chwilę wystarczy że się uśmiechnie i cała złość mija. Jest moim oczkiem w glowie. Moja największa miłością i sensem życia. Te źle dni kiedyś mijają. Po każdej burzy wychodzi słońce :*

Rybuś jeśli przeczytasz ten post to wiedz że pisałam do myśląc o Tobie. To że teraz u nas jest kolorowo (choć nie zawsze) to nie znaczy że było tak od początku. I choć nawet w 1% nie przeszłam przez to co Ty to wiedz że rozumiem Cię i wspieram. Jesteś dla mnie kimś wielkim. Fajterką. Bohaterką. Jesteś Matką :*

2
komentarzy
avatar
Nigdy nie komentowałam ale często czytałam twoje wpisy. U mnie bylo identycznie. Po cc, przez pierwsze tygodnie mój organizm był w szoku. Byłam wrecz zła
Że muszę wstawać do dziecka. Dodatkowo mały wisiał na cycku a każdy mi mówił że ns pewno się nie najada. Oprócz tego ja po prostu nie lubiłam karmić piersią. Serio myślałam tylko o tym jak będą wyglądać moje cycki po tym wszystkim. Później zaczęły się wysypki i przeszliśmy na mm. Moja psychika naprawdę odetchnęła. Byłam wolna. Piszę to z 2 powodów. Pierwszy - macierzyństwo jest ciężkie to prawda. Staraliśmy się 1,5 roku o dziecko a ja momentami żałowałam. Nie spodziewałam się że aż tak ciężkie. A druga rzecz która mnie osobiście boli - demonizowanie mleka modyfikowanego. Uważam że kobieta powinna mieć wybór. Ja czułam się przeorana po kp. Nie przeczę, pokarm mamy jest bardzo dobry dla dziecka. Jest naturalny i jeżeli kobiecie i dziecko pasuje to wspaniale. Ale ludzie - żyjemy w 21 wieku. Mleko modyfikowane ma skład naprawdę lepszy niż kiedykolwiek wcześniej. Znam chorowite dzieci karmione piersią i takie karmione mieszanka które są zdrowe jak ryba. I odwrotnie też. Naprawdę nie ma reguły. Nienawidzę tej nagonki na kp i powtórzę jeszcze raz - każdy powinien mieć wybór. Ale się rozpisałam . Pozdrawiam. Buziaki dla was.
avatar
Kochana... Dziękuję. Tak mi przykro, że nie odpisuję na wszystkie Twoje komentarze, ale sama pewnie wiesz - nie mam teraz lekko z czasem. Ale tego wpisu ominąć nie mogę... Dziękuję za wsparcie i słowa otuchy. Do twardzielki mi daleko. W zasadzie to czuję się ultra mięczakiem. Tylko pragnienie zdrowia małej pcha mnie do przodu. Mam to samo co Ty. Tez trzymam się kurczowo myśli, że ona jest i jest przekochana. I zdrowa. Względnie. Obym tez mogla niedlugo powiedziec, ze mam za sobą te "najgorsze" 3 miesiące... I jeszcze cos - absolutnie nie umniejszaj swoim przezyciom tylko dlatego, że ktoś miał więcej pecha. Raz jeszcze dzieki i całuję:*
Dodaj komentarz
avatar
{text}