i znowu dol...
w pracy do dupy, w domu do dupy....nie ma gdzie sie schowac.....
czas na zmiany??
tytuł: BABY BOOM-synek :)
autor: maxi
tytuł: BABY BOOM-synek :)
autor: maxi
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Cos czuje,ze bede podobna mama do swojej,czyli troskliwa,strachliwa panikara,zakochana w swoim ROBACZKU...chodz wolalabym byc troche bardziej konsekwentna i wymagajaca.....ja bylam krolewna sniezka w swoim domu i nie wiem,czy to bylo najlepszym rozwiazaniem...ale krytykowac jest latwo....a gorzej cos zrobic dobrze...jako,ze nie mam najlagodniejszego charaktery moje dziecko tez pewnie bedzie mialo jakies ´´ale´´ do mnie...mam nadzieje,ze tych ALE nie bedzie wiele....moj maz bedzie musiala troche nadrabiac za mnie wyrozumialoscia....Moje dzieci:
Moje emocje:
luna park..i znowu dol...
w pracy do dupy, w domu do dupy....nie ma gdzie sie schowac.....
czas na zmiany??
znacie mnie juz troche i wiecie, ze moje skoki eneretyczne sa naprzemienne z dolinami...tylko niestety w tych dolinach trwam dluzej niza na wyzynach....coz, taka moja uroda, chodz moze ciezko z tego powodu ze mna wytrzymac, moze dlatego moj maz zrobil sie taki opryskliwy w stosunku do mnie, ciezko nam razem wytrzymac, cieszylam sie na wyjazd tylko z Gabim do Polski, a ten nagle wyskakuje, ze tez chce jechac....hmm...szczerze, to nie mam ochoty na jego towarzystwo....wszystkie nasze wspolne wolne dni koncza sie jakims kwasem...
Moze jeszcze sie rozmysli...
Potrzebuje jakiejs przerwy od niego....to chyba dopiero brzmi groznie?
W te wakacje stuknie nam 10 lat....
to sobie wykrakalam zmiany, wlasnie wylecialam z roboty...ehhh
za miesiac byloby 2 lata...
najsmieszniejsze jest to ze planowalam odejsc wlasnie po 2 latach...tak to sobie obmyslilam....tylko chcialam odchodzac byc w ciazy...
tymczasem ani pracy, ani ciazy.....
jestem zagubiona, nie takie zmiany mialam na mysli...chodz czulam, ze cos sie swieci...
jestem w dalszym ciagu zagubiona...
plan mam taki, ze najpierw musze uprzatnac mieszkanie, odgruzowac samochod...pochodzic na plaze i na silownie...i moze pozniej pomysle, moze w przyszlym tygodniu...na dzien dzisiejszy nic mi nie przychodzi do glowy....
dzisiaj zachlalam...
za 3 tygodnie lece do polski..
ten rok obfituje w emocje i wydarzenia na skale zyciowa!!! a to dopiero marzec!! byla podroz do indii, mialy byc starania, starnia odwolane, zaczynam nawet godzic sie z mysla, ze bede wychowywac jedynaka...
mialam pracowac i myslec co tu zrobic dalej, ale pracy juz nie ma, wiec jakby proces myslenia musze przyspieszyc...
na razie plan mam jeden...
zadnej wiecej pracy typu ´´poczekalnia´´ takiej na juz, na teraz, cokolwiek, co sie nawinie...
musze przetrzymac ten moment i pomysle dokladnie co chce robic i do tego dazyc...nawet jesli bede musiala sie przeprowadzic, to to zrobie! nawet jesli status bezrobotnej bedzie sie niepokojaco przedluzac...wytrzymam!!!
Z tego wszystkiego nie poinformowalam was o tym,ze we Wloszech na swiat przyszla Gabrysia kuzynka, Samrine
Malutka 2,5kg celineczka, siostra meza miala cc zrobiona okolo 3 tygprzed terminem...
Wszystko dobrze, malutka jest piekna, a rodzice promieniej szczesciem, widac jak pozegnali stres....ta koncowka w ich wypadku byla naprawde wielkim oczekiwaniem w napieciu....
W maju i w czerwcu rodza jeszcze 2 moje kolezanki....i to by bylo na tyle...
A co u mnie? Na razie ogarniam urzedy...jestem jeszcze w napieciu zestresowana zalatwieniem formalnosci z byla szefowa....ale mysle,ze sie dogadamy ....i ze za tydzien powinnam juz byc w bardziej pozytywnym nastroju...chodz miewam przeswity pozytywizmu juz teraz!
Wszystko sie zmienia,ale ciesze sie na te zmiany, czuje ze sie pouklada,zawsze sobie radze,to i tym razem sobie poradze, tego jestem pewna....
kiedys pisalam, ze czuje sie staro.....i naprawde tak sie czulam,(zmeczona,myslaca o obowiazkach...i o kolejnej ciazy....czyli o jeszcze wiekszej ilosci obowiazkow) ale odmlodnialam!!!
nie trzymam sie juz starego planu....
i czuje znowu jakbym miala cale zycie przed soba !!
I ten dzisiejszy poranek, kiedy Gabi nad jajecznica podnosi swoj soczek w kartoniku i wznosi toast ´´zdrowko´´ aby stuknac sie ze mna i moim kubkiem kawy O tak Gabi, wypijmy za nowy rodzial
Za zycie na plazy, za wakacje w Polsce....bo mam sile i energie by chodzic na body pump (od dawna wiedzialam, ze fitness to nie jest zajecie dla kobiet biegajacych z wywieszonym jezykiem miedzy praca, a domem, ale raczej dla tych co maja czas i sile na to!! )
Odmlodnialam!! moze tez i troche zwariowalam....ale...dosc z ciaglym patrzeniem sie w przyszlosc, jestem tym zmeczona, ciaglymi planami, ktore wcale nie procenutja, zyje sie dzis!
Mama go mleko,go!!!!!!
Od rana rozkazy ze mam dostarczyc butle....haha zaczynam zwalniac i cierpliwosc do dziecka mi wraca...a bylo z tym kiepsko od poczatku roku...
Od dzis jetem oficjalnie bezrobotna z prawem do zasilku na pol roku,mam nadzieje ze cos sie urodzi w te 6 miesiecy w mojej glowie co do mojego zycia...zawodowego i nie tylko...
oj ciezkie czasy nastaly, wszystko mi sie posypalo...w tej kolejnosci...
malzenstwo
plany macierzynskie
praca
nie wiem co robic?
znowu mysle o polsce....
wczesniej jeszcze mi zalezalo mocno na nas...jako parze, ale juz mi tak nie zalezy...tym bardziej mnie ciagnie...mimo wszystko czuje sie za nas odpowiedzialna...wiec nie wiem co robic....nie wiem, nic nie wiem, do tego byla szefowa wyplaca mi odprawe w ratach jakby chciala a nie mogla, kombinuje, knuje, sciemnia, wypiera to co wczesniej uzgadnialysmy...itp itd...meza okradli, a samochd stanal mi na rondzie bez benzyny, bo pozyczylam auto kolezance na czas mojej nieobecnosci....to cale przywitanie po moim powrocie traktuje jako znak...i mam juz kolejny bilet do polski na 31 maja, tym razem lecimy na 3 tygodnie....
juz mi lepiej...
za 4 i pol tygodnia lece do polski...wiec robie zakupy ciuchowe aby jakos wygladac, dzis np zakupilam kurtke na lato w polsce hahahah
jestem podescytowana! 3 tygodnie w czerwcu!!
co do meza, to nie robie zadnych drastycznych zmian ani decyzji..na razie nie,zostawiam temu przestrzen... ale czas sie przyznac, ze prawdziwy powod dla ktorego odechcialo mi sie staran o kolejnego czlonka naszej rodziny to wlasnie kryzys w zwiazku...do tego doszly problemy w pracy...
czas dac na wstrzymanie i poukladac pewne sprawy, moze dobrze, ze wlasnie te zawodowe decyzje przyspiesza, zwlaszcza ze nie staramy sie o dziecko,to nie ma na co czekac i odkladac na pozniej...
wiecie co....ja wiem skad ten kryzys w zwiazku, to zamiatane pod dywana od lat prawdziwe moje potrzeby (zwlaszcza te zawodwe) na rzecz ´´nas´´, na rzecz ukladania wspolnego zycia w hiszpanii...ja ciagle nosze w sobie utrate swojego zawodu,ktory moglam uprawiac w polsce, i ten brak....spelnienia mnie zjada....myslalam, ze moze sie uda tu...ale sie nie udaje...wiec pewnie sama nawazylam sobie tego piwa...
dlatego raz na jakis czas mysle o powrocie, chodz nie wiem do czego mialby ten powrot nastapic, bo tez nic tak na dobra sprawe sie dla mnie tam nie zaczelo..skonczylam studia, wyjechalam...ehhh
dmuchawce latawce wiatr....
od kiedy przestalam zauwazc dmuchawce? nawet nie wiedzialam, ze rosna w hiszpanii!
dzieki Gabi, ze zrociles mamie na nie uwage, ze sobie przypomnialam, ze to oznaka zblizajacego sie lata
Gabrys jest taki kochany, empatyczny, radosny, troskliwy, ENERGETYCZNY...zaczyna przekonywac sie do roweru,no i bardzo go ciagnie do dzieci...wiec nie mozemy oboje doczkeac sie wrzesnia. Oczywiscie pokazuje tez swoje rogi, walczy o zabawki, swoimi gardzi, natomiast te od innych, nie chce oddac
Wczoraj tez dokazywal skaczac po lozku, i tak mi przysunal w nos glowa, ze ryknelam jak postrzelone zwierze....chyba cale osiedle mnie slyszalo, myslalam, ze mi go zlalam, bo czulam jak sie doslownie splaszczyl przy uderzeniu,bolalo jak cholera, polecialy mi lzy, dzis tez dalej boli, nie moge sie nawet w nos podrapac...w takich chwilach mam ochote uciec z domu...
bo ja nie jestem jedna z tych matek, ktore nie wiedza co ze soba zrobic jak go nie ma w poblizu, to dla mnie wrecz prawdziwa ulga, do tego nawet jak go nie widze kilka godzin (a mam gorszy dzien) to taki powrot po odpoczynku bywa bardziej irytujacy niz przed(oj jak szybko czlowiek sie do dobrego przyzywyczaja) z drugiej jednak strony jestem tak wyczulona na jego potrzeby, ze latwo go nie oddaje....przeciez my nawet jednej nocy nie spedzilismy osobno...mysle, ze jeszcze troche potrwa zanim poczuje odbrobine wolnosci, ale jednak ten pobyt w polsce i to przedszkole napawa mnie optymizmem, czuje, ze juz nie jestem taka ....uwiazana...