ufff spi...
no niestety budzi sie w nocy na jedzenie, kolo 1 w nocy, a pozniej kolo 6 (dla mnie to noc) i pozniej znowu 8...ok to juz wstajemy.
i nie pomaga pojenie przez sen o 23, zanim i ja pojde spac, budzi sie i tyle...
Moze jak zaczne wprowadzac kaszki to bedzie go dluzej trzymalo,jak na razie pediatra nie zalecila, az do 6 miesiaca!!! nawet jesli dziecko jest na mm.
Powiedziala,ze teraz sie odchodzi od wprowadzania tak szybko pokarmow, zadnych kaszek,owocow, zadnych herbatek...nic, samo mleko, jesli chodzi o dopajanie, to odrobina wody, nic wiecej. Bardzo inaczej niz w Polsce,wiem....ale mysle,ze od 5 miesiaca jednak sie zlamie,bo szczerze mowiac,nie moge sie juz doczekac rozszerzania diety.
No ale wracajac do mnie....nic mi sie nie chce ostatnio,no po prostu marazm...i czasami az wstyd mi narzekac,bo moj syn nie maz zadnych problemow zdrowowntych, zadnych kolek,tylko ten sen rwany, ale ja chodze wykonczona, jakbym miala conajmniej trojaczki z bolami brzucha...maly chodzi wczesniej spac,wiem,powinnam isc z nim spac, to byloby najlepsze rozwiazanie, ale ja nie moge....chce troche pozyc, pogadac z kims na skypie, poczytac gazete,obejrzec cos...cokolwiek,tylko nie isc spac,bo jak zasne to znowu bedzie to samo. Nie umiem zyc tylko i wylacznie obowiazkami, moja mama tak umie, najpierw robi to co trzeba, a pozniej przyjemnosci, chcialabym tak,ale nie umiem, dlatego syf mam na chacie, az maz czegos grubszego nie ogarnie,ba sam juz ma dosc balaganu, i tak leci dzien za dniem. Ale ten czas tez mi cos uswiadomil, ze chyba jednak powrot do pracy w przyszlym roku, to dobry pomysl, jasne, z jednej strony chcialabym byc z moim synem dluzej,nikomu go nie oddawac,bo nagle oblecial mnie strach,czy na pewno trafi w dobre rece (nigdy tak wczesniej nie myslalam o przedszkolach ani o niankach) ale z drugiej strony, skoro taka choojowa ze mnie pani domu, to chyba nie ma co siedziec na dupie, bo i tak nic nie robie, roztylabym sie jeszcze bardziej,bo zawsze tyje gdy zbyt dlugo siedze w domu i wpadlabym jeszcze w wiekszy marazm....wiec co tu duzo mowic, z mama uzgodnione, przyjedzie na kolejne wakacje lipiec sierpien aby zajac sie malym, zima jakos sobie poradzimy z opieka na zmiany,najwyzej na pare godzin w tygodniu znajdziemy kogos do pomocy, o zlobku na razie nie mysle, az do wrzesnia przyszlego roku, a moze i dopiero nastepnego,az maly skonczy 2 lata,wtedy to juz raczej pewne, zreszta zobaczymy...
Ostatnio przegladalam stare wpisy i widze,ze strasznie marudze i truje, ale prawda jest taka, ze jak jest mi dobrze, to nie mam zbyt duzej potrzeby pisania i zwierzania sie...