avatar

tytuł: Chciałabym przytulić Cię do mego serca i poczuć ciepło Twojego ciałka. Nareszcie jesteś Kubusiu...

autor: natalinka

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Moje dziecko posiada niespożyte pokłady energii... Nie wiem skąd on je bierze, ale jedno jest pewne: dla mnie są wyczerpujące. Kuba wstaje zwykle ok. 6.30 i zaczyna bieganie na czworakach po łóżku, później w harmonogramie jest drapanie ścian, wspinanie się po kaloryferze i łóżeczku, zdzieranie zasłon. Bywa, że budzi się, siada i przygląda się jak śpimy, po czym zaczyna się przytulać, wkłada nam palce do oka czy nosa, czy też ciągnie mnie za włosy. Ostatnimi czasy nie grzeszy długimi drzemkami w ciągu dnia i domaga się nieustannej uwagi. Nie potrafi zabawić się samodzielnie choćby 2 minuty. Owszem, oglądnie spokojnie zabawkę, ale pod warunkiem, że siedzę wraz z nim i do niego mówię. Cóż... wyjątkowo wymagający egzemplarz mi się trafił W tym tygodniu opanował nową umiejętność: wychodząc z pokoju macha rączką i mówi 'pa-pa' Cudownie to wygląda...
Pomimo wszystko mam niezbyt dobry humor, a to za sprawą zachowania mamy. Kuba bardzo lubi wychodzić z naszego pokoju na górę do rodziców, ponieważ większość czasu spędzamy wyłącznie w naszych czterech ścianach. Przebywam z nim na górze czasem ok. 40 minut podczas wietrzenia pokoju i staram się nie obarczać moim dzieckiem rodziców, ponieważ bardzo raziło mnie to w starszej siostrze, oczekującej od wszystkich stałej pomocy przy pierwszym dziecku (co zresztą nie zmieniło się również przy drugim...). Mama czasami przychodzi do naszego pokoju, czasem (choć już coraz rzadziej) zabiera Kubę na górę i po dosłownie 2 minutach odnosi go, zostawiając zapłakanego. Przykład z dziś: przyszła do nas, po czym powiedziała małemu, że zaraz wróci, musi tylko iść do siostry na górę i o coś zapytać. Gdy wyszła, Kuba się bardzo rozpłakał i stale patrzył w drzwi. Wprawdzie po 25 min. zeszła od siostry do siebie, ale wraz z siostrzenicą. Do nas zaglądnęła po upływie godziny. Zrobiło mi się tak bardzo przykro... I nie ze względu na to, że jak zwykle ważniejsza jest siostra i jej dzieci. Chodzi o te obietnice bez pokrycia. 'Zaraz przyjdę', ale najlepiej na mnie nie czekaj. Wydawać by się mogło, że takie dziecko nie rozumie. Nic bardziej mylnego... Ono czeka i wypatruje kiedy wreszcie drgnie klamka i pojawi się ktoś w drzwiach. Zwróciłam zatem mamie uwagę, że skoro nie ma w danym momencie czasu, by zabrać go na 10 min. lub zwykle nie chce tego zrobić, niech mu się nie pokazuje, bo jej wyjście kończy się cieknącymi po policzkach łzami i wielkim żalem, że nie zabiera go ze sobą. Chyba się obraziła. Nie miałam nic złego na myśli, nie chciałam krytykować... Jest mi tylko przykro patrzeć na dziecko, które tak bardzo do nich lgnie i zawsze jest ktoś ważniejszy...

3
komentarzy
avatar
Biedny Kubuś :-(
avatar
Biedny maluszek
avatar
Szkoda Kubusia myślę, że przyjdzie taki czas, że Twoja mama będzie żałować, że tak postępowała, szczególnie jak nie będzie chciał z nią przebywać, niestety do tego jej zachowanie prowadzi, dzieci są mądrzejsze niż niektórym się wydaje.
Dodaj komentarz

Mamy już część wyników badań. Posiewy ujemne, morfologia w porządku, alergii na białko mleka krowiego brak - to tyle z pozytywnych wiadomości. Niepokojący jest zbyt niski poziom amylazy w surowicy krwi, który wynosi 9 przy normach od ponad 20 do 100. Wujek Google nie pomógł zbytnio - taki wskaźnik może świadczyć nawet o mukowiscydozie, której pewnych objawów można skądinąd dopatrzeć się u Kubusia. Z doświadczenia wiem, żeby zbytnio nie sugerować się internetowym straszakiem, niemniej obawy pozostają, a wyników z gastroenterologiem skonsultować nie mogę, bo min. do świąt będzie na zwolnieniu, prywatnie od nikogo nie odbiera telefonu. I znowu się martwimy...

3
komentarzy
avatar
co ty mówisz kochana jaka mukowiscydoza musisz myśleć pozytywnie nie wolno Ci tak myśleć!!!!!!!!!!!!!!!!!
avatar
Przepraszam, że się wtrącę bo się nie znamy ale bardzo bym chciała żebyś nie stresowała się tym wynikiem. Po 1. Twój synek był objęty badaniem przesiewowym w kierunku mukowiscydozy więc na 98% na nią nie choruje. Po 2. Ta wartość, którą podałaś jest praktycznie w normie (synek jest dzieckiem, dzieci mogą mieć inne zakresy wartości referencyjnych niż dorośli a przypuszczam, że te, które są podane na wyniku odnoszą się do dorosłych). Po 3. Nie czytaj dr Google. Wszystko jest i będzie dobrze
avatar
Dziękuję dziewczyny Apaczka - oczywiście brałam pod uwagę, że normy są raczej dla dorosłych, niemniej to przychodnia dla dzieciaczków, no więc nie wiem jak to jest w rzeczywistości - wyniki zinterpretowała pokrótce pielęgniarka. Staram się nie nakręcać - we wtorek zadzwonię ponownie do poradni, może uda mi się porozmawiać z jakimś innym lekarzem i poprosić o komentarz,
Dodaj komentarz

Zapamiętać... W dniu dzisiejszym tj. 27.03 - pojawił się 7 ząbek - lewa dolna dwójka

1
komentarzy
avatar
Super :-)
Dodaj komentarz

TO JUŻ ROK RAZEM!!!
23 kwiecień 2015 – w dniu dzisiejszym Jakub Karol kończy rok, a jeszcze nie tak dawno zamieszczałam wpis, że dziś pierwszym krzykiem powitał świat. Patrząc na Niego, widzę już takie zupełnie duże dzieciątko i jakoś nie mogę sobie uświadomić kiedy to wszystko minęło… Ten czas jakby uciekł mi przez palce. Tak wiele się wydarzyło w trakcie tego okresu, a tyle zatarło się już w pamięci; zapadło w jakąś czarną dziurę zapomnienia... Zapewne za kilka lat nie pamiętałabym już niektórych wydarzeń, gdyby nie ten pamiętnik… Od kilku dni ciągle myślę o tej dacie – sama nie wiem dlaczego jest dla mnie taką magiczną granicą. Jestem chyba zbyt sentymentalna… Kiedy staraliśmy się o dziecko, kiedy z ust lekarzy padały tak złowieszcze diagnozy, nie podejrzewałam, że niebawem czeka mnie takie szczęście jak Kubuś. Kocham go ponad wszystko – szepczę mu to do ucha kilkadziesiąt razy dziennie i zupełnie mnie nie interesują opinie niektórych ludzi, którzy twierdzą, że jestem zaborczą matką. Kocham, całuję, przytulam, zabawiam – ot taki jakże cudowny rytuał każdego dnia. Jak dla każdej matki jej dziecko, tak dla mnie Kubuś jest najcudowniejszym dzieckiem pod słońcem. Jak to jest możliwe, że ten mały Ktoś jest moim dzieckiem; że mieszkał w moim brzuchu; że towarzyszyłam mu od Jego początków?
Patrzę na zegarek – rok temu o tej porze snułam się w bólach po szpitalnym korytarzu, pielęgniarki i lekarze spali, chociaż kazali czekać na decyzję o cc, ponieważ po odstawieniu leków już mocno krwawiłam. Pomimo regularnych skurczy co 2-3 min, odejścia wód, ból nie był aż tak nieznośny. Pewnie niebawem urodziłabym siłami natury Kubę z położeniem pośladkowym, gdyby nie ekspresowe cięcie, które i tak wykonane było zbyt późno w momencie, gdy krzyknęłam, że muszę przeć. Podając mi wypis, pielęgniarka z noworodków powiedziała: „Następnym razem musi pani rodzić naturalnie, bo pięknie pani rodziła”…. Tak, prawie urodziła, a przecież miała wskazanie do cc. Drugie dziecko? Oczywiście… ale wiem jedno. Już nigdy nie zaufam lekarzom, nigdy nie pozostawię życia mego nienarodzonego dziecka w ich rękach podczas porodu, nie domagając się interwencji. Dziękuję Bogu, że Kubuś żyje, jest cały i zdrowy, ale prawdą jest, że nasza historia mogła zakończyć się nieco mniej szczęśliwie…. Nie będę ukrywać, że mam żal. Obiecywano mi kompleksową opiekę, byle nie wychodzić do domu, bo to zbyt niebezpieczne, bo w szpitalu naprzeciwko sali operacyjnej to nic się wydarzyć nie może… Czy aby na pewno? Przecież zdecydowanie bardziej dyżurującemu lekarzowi zależało na przespanej nocy aniżeli na podjęciu decyzji o cc, sprawdzeniu naszego stanu, zbadaniu rozwarcia. Pamiętam to szydzenie, gdy powiedziałam o odejściu wód z krwią… To przecież nie wody – mówił przez śmiech do momentu zbadania papierkiem lakmusowym. Pomimo pewnych traumatycznych skądinąd doświadczeń, które do dziś przyprawiają mnie o ciarki, jestem tak bardzo szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Nigdy nie doświadczyłam tak wielkiej miłości, nigdy nie dano mi takiej lekcji cierpliwości i wyrozumiałości, o którą zapewne sama bym siebie nie podejrzewała. Macierzyństwo wprowadziło mnie na jakiś inny, dotychczas mi nieznany poziom człowieczeństwa i dało tyle satysfakcji… Kiedy teraz Jakub zabierany na ręce, obejmuje mą szyję rączkami jak dorosłe dziecko… Kiedy budzi się, raczkuje zaspany po łóżku, szukając mnie i zasypia spokojnie i bezpiecznie, gdy położę się obok… Kiedy widzę, że codziennie w tym małym skądinąd swym świecie dokonuje tak wielkich niczym Kolumb odkryć, jestem zafascynowana jak to się dzieje, że z takiej fasolki, takiego ziarenka wyrasta taki rozumny Mały Wielki Cud… Macierzyństwo bywa trudne, ale czy ktoś kiedyś obiecywał, że będzie łatwo; że dziecko nigdy nie będzie marudzić; że nie będzie go nic boleć; że boleśnie nie odczuje ząbkowania; że zawsze będzie chciało jeść; że nie będzie krzyczeć i piszczeć pomimo bólu głowy rodzica; że będzie czas na zjedzenie śniadania, kąpiel czy okazjonalne pomalowanie paznokci??? Nie, nikt… To przecież wpisane w naszą rolę, a nam pozostaje w miarę cierpliwie przez to przejść, nawet jeśli ma to oznaczać wiele głębokich wdechów. Bo życie polega na nieustannych kompromisach, a najważniejszą ich lekcję daje właśnie bycie mamą….

2
komentarzy
avatar
Wszystkiej naj naj naj dla Szkraba!!!!
avatar
Pięknie napisane no i wyjęte mi z gardła... dokładnie tak samo postrzegam macierzyństwo, szeptajac kilkadziesiąt razy dziennie, że kocham, ostatnio wołam Adrian i jak na mnie popatrzy mówię, że go kocham i uwielbiam jego łobuzerski uśmiech wtedy
Dodaj komentarz

7.20 o tej godzinie rok temu Kubuś przyszedł na świat

4
komentarzy
avatar
100 lat Kubusiu <3 <3 <3
avatar
sto lat dla Kubunia juz rok minął, ale to zlecialo, zdrowka i samych usmiechow od synka
avatar
Zycze sto lat Kubusiowi w zdrowku i z usmiechem na buzce a Tobie kochana samych takich pieknych chwil jak w przeciągu tego ostatniego roku...
avatar
100 lat dla Kubusia!!!!! Dużo uśmiechu i słoneczka w życiu, a dla mamy (bo to równiez Twoje święto- jakby nie było to dzięki Tobie jest mały na świecie ) dużo pociechy z synka i zawsze bądź taką super mamą, powtarzaj mu codziennie, że jest Twoim największym sukcesem życiowym :*
Dodaj komentarz

Kiedyś sobie obiecałam, że roczek Kubusia będzie małym podsumowaniem... Tak się prezentuje więc historia pewnej fasolki...

Jeszcze w brzuszku...
6t5d
http://i61.tinypic.com/35lw41l.jpg

9t0d
http://i62.tinypic.com/28laz5s.jpg

10t0d
http://i62.tinypic.com/2edxmc1.jpg

11t4d
http://i59.tinypic.com/2web91c.jpg

17t0d
http://i62.tinypic.com/11r5e0n.jpg

Potwierdzenie płci
http://i61.tinypic.com/oqezc9.jpg

Później pozostawał tajemniczy... aż do dnia narodzin...
2 godziny po narodzinach...
http://i59.tinypic.com/fay8fd.jpg

Kilka dni po powrocie do domu
http://i57.tinypic.com/ossu45.jpg

Pierwsze święta Bożego Narodzenia...
http://i60.tinypic.com/n3vgyh.jpg

Wielkanoc...

http://i61.tinypic.com/k96e0w.jpg

4
komentarzy
avatar
Nawet nie wiedziałam że Kubuś to tez Karol ;-)
Tobiś tez Karol :-P widać że coś ich łączy :-D
avatar
ślicznie
avatar
super pamiatka ach wyrosł na fajnego chlopaczka
avatar
Ale fajne fotki Zdrowka dla Kubusia
Dodaj komentarz

Zbieram się i jakoś zebrać się nie mogę. Tyle czasu upłynęło, a w pamiętniku pustki... Czas uderzyć się w piersi i przyznać do zaniedbania... Jakub ma już skończone 14 miesięcy i bardzo rozumne z niego stworzonko. Stan uzębienia: 13 (wszystkie 1,2 i 4 + jedna 3). Zważywszy na cały proces ząbkowania, muszę przyznać, że wychodzenie 4 jest już katastrofą. Kuba w zasadzie przechodził całe ząbkowanie bez większych ekscesów. Oczywiście marudzenie było na porządku dziennym, ale to akurat trzeba wybaczyć cierpiącemu dziecku. Może coś w tym jest, że dorośli już tego nie pamiętają... Wielu pewnie by tego nie przetrwało, nie mówiąc już o szanownych panach, dla których ból głowy jest niemal równoznaczny z organizacją pochówku... Nie będę ukrywać, że na pewnym etapie rozwoju Kuby brak gorączki zaczął mi doskwierać. Jak bowiem można inaczej sprawdzić, że u dziecka rozwija się jakaś infekcja, jeśli nie pojawia się katar bądź kaszel? U nas był to szczególny kłopot... Zapalenie ucha i totalny brak podwyższonej temperatury. Nieskromnie powiem: dobrze, że istnieje coś takiego jak matczyna intuicja. W wielu przypadkach okazała się być dla mnie niezawodna. I jak już ponarzekałam na brak objawów potencjalnych infekcji, tak w piątek 05.06. coś mnie nieustannie niepokoiło w zachowaniu Kuby, a termometr wskazał na 37,4. Dla spokoju sumienia wybrałam się z nim do lekarza, gdzie usłyszałam, że wszystko jest w porządku, a gorączka z pewnością już nie urośnie. Pediatra chyba się jednak myliła, gdyż chwilę po powrocie Kuba miał już ponad 38 stopni. Podałam Ibum i czekałam, ale zmiany brak. Wówczas wkroczyłam z paracetamolem w czopku i nadal nic. Wieczorem, gdy zdążyłam zaaplikować mu powtórnie Ibum i kolejny czopek, a temperatura wynosiła 39,4 i Kuba płakał nieprzerwanie, wykonałam telefon do prywatnego gabinetu pediatry. Pojechaliśmy 30 km, jednak na miejscu okazało się, że w poczekalni jest ok. 20 osób i trzeba będzie czekać zapewne 2 h. Nawróciliśmy na pogotowie. Nie poszłam na oddział pierwszej pomocy, gdyż mieliśmy już tam do czynienia z lekarzem, który leku wyszukiwał w internecie w komórce :/ Udałam się prosto na oddział dziecięcy, nastawiona bojowo na ewentualne pretensje. Pomimo wszystko lekarz zgodził się nas przyjąć bez skierowania z pogotowia. Tam temperatura bez zmian, Kuba zachodził się od płaczu. Tego, jak nas potraktowano raczej nie zapomnę nigdy. Podano małemu czopek i nakazało pójść do zabiegowego, gdzie go rozebrano, włożono na siłę do umywalki obok otwartego okna, by umyć mu pupę i założyć woreczek do badania moczu. Płakałam razem z nim. Później pobieranie krwi i w dodatku pielęgniarki kazały mi wyjść z całkiem rozebranym, spoconym i zapłakanym dzieckiem na podwórko (noc), by przejść do poczekalni. Zirytowałam się i poprosiłam, by wskazały nam powrotną drogę przez oddział. Dodam tylko, że w tymże szpitalu pediatria jest połączona z oddziałem zakaźnym i izolatkami... Tragedia... Kolejne 2 h spędziliśmy w izbie przyjęć o pow. 2 m, gdzie pojawiały się osoby z chorobami zakaźnymi. Jakub cały czas płakał, a w chwilach przerwy usypiał na rękach, by zaraz znów wpadać w histerię. Nie nasikał do woreczka, badania krwi wyszły ok, więc zdecydowano sie nas wypuścić. Fascynujące, że wyszliśmy bez żadnego dokumentu. Nikt nie sprawdził mu nawet ponownie temperatury... Cóż, oto polska służba zdrowia... Niższa temperatura utrzymała się jeszcze 2 dni. Badania moczu wykonałam sama prywatnie - wynik był prawidłowy. Do dziś nie wiemy zatem co było przyczyną takiej temperatury. Niedawno pojawiła się ponownie, ale była niższa i trwała zaledwie 1 dzień.Przypuszczam, że powodem może byc właśnie ząbkowanie, gdyż równocześnie wychodziły mu wszystkie 4.
Co poza tym... Kuba stawia pierwsze kroczki, ale bardzo ostrożnie. Prowadzony za rękę biega. Sam jednak nie chce chodzić. Raczkuje jednak z prędkością światła, a po domu przechodzi jak tornado. Wszystko ląduje na podłodze, wszystkiego chce dotknąć, a najlepiej rozebrać na części pierwsze. Niestety, jedna rzecz, która nie zmieniła się od pierwszych dni jego życia to fakt, że jest niezwykle absorbujący. Nie mogę przy nim nic zrobić, ponieważ nie potrafi zabawić się sam 3 minut Jestem uwięziona. Dużo mówi: podstawowe słowa mama, tata, baba, dada, chce, ide, gdzie itp. Ostatnio kilka raz powtórzył: kto to idzie. Manifestuje własne zdanie, gdy chcę go zabrać krzyczy 'niede' (czytaj: nie idę). Woła już na męża 'tata' w pełni świadom znaczenia tego słowa. Budzi go, klepiąc i mówiąc tata, albo woła, gdy ten wychodzi. Uwielbia się przytulać: gdy powiem 'Kuba tuli, tuli', łapie miśka i się przytula. Obejmuje mnie też rączkami za szyję - dla mnie to najpiękniejsze uczucie
I jeszcze jedna rzecz, która napawa mnie niepokojem: jest bardzo lękliwy: boi się wszystkiego, co nowe. Gdy podczas wczorajszego spaceru spotkaliśmy znajomą meża z pracy a Kubę trzymał mąż, w momencie wyciągnął ręce do mnie.

2
komentarzy
avatar
nie ma co sie rozwisywac tylko jednym slowem to skomentowac. TRAGEDIA. naprawde polska sluzba zdrowia nie ma chyba sobie rownych w swiecie...
avatar
oj tak... TULI TULI jest przepięknym obrazkiem )) te wasze przygody to przerażają - ja też jestem uprzedzona do naszej służby zdrowia i nawet nie mam zamiaru wracać wspomnieniami do tej traumy którą przeszliśmy ... cieszę się że Kubuś jest już spokojny i szczęśliwy )) uzębienia to ażzazdroszczę bo Tobi ma zaledwie 2 ząbki i w żłobku jest gryziony przez jednego gryzonia :/
Dodaj komentarz

Warto zapamiętać...
Dziś wieczorem Jakub mnie zaskoczył - siedział sobie w kojcu 5 minut i bawił się samochodem-sorterem z klockami - tak, jakby wiedział, że nieco ponarzekałam sobie w pamiętniku Spoglądam, a On bierze klocek, przymierza do kolejnych otworów, a w końcu z pewnością wkłada do właściwego. Jakież było Jego zdziwienie, kiedy klocek wpadł do środka... Wtedy zaczęło się zaglądanie i próby wyciągania. Fascynujący jest sposób, w jaki taki maluch odkrywa świat i uczy się nowych rzeczy...

0
Dodaj komentarz

To jest zły okres - wszystko się wali i trudno doszukać się jakiegoś światełka w tunelu. U Jakuba zdiagnozowano przepukline pachwinowa. Operacja nieunikniona Póki co mam ją delikatnie odprowadzać, ale już dziś pojawiły się związane z tym problemy. Odprowadzona, po chwili znów się pojawiała. Wystarczy, że Kuba podejmie jakikolwiek wysiłek: zacisnie pięści, napnie mięśnie brzucha. Zadzwonilam zatem na oddział chirurgii dziecięcej, a dokładniej wprost do gabinetu lekarskiego. Dyżurujacy chirurg wyjaśnił mi, że najprawdopodobniej jest to teraz przepuklina wolna. Jeśli jednak nie będzie dała się całkiem odprowadzić, mamy jechać natychmiast do szpitala i Kuba będzie operowany w trybie pilnym jako bezpośrednie zagrożenie życia. Nie wyobrazam sobie tego... Jest mi bardzo ciężko, problemy z sercem dają o sobie znać. Nie wiem kiedy te nasze problemy zdrowotne chociaż na chwilę się skończą. Mnie ginekolog straszy zabiegiem... Wszystko idzie w zupełnie innym kierunku...

4
komentarzy
avatar
Bardzo mi przykro ale będzie dobrze ...musi!!!!
avatar
przykro mi, duzo siły Wam życzę i zaciskam kciuki żeby wszystko poszlo dobrze
avatar
trzymam kciuki za malego, bedzie dobrze
avatar
mamuśka !!! silna jesteś i dasz radę !!! musisz my mamuśki musimy udźwignąc ten ciężar, to nasza miłość-nasza powinność !!! DASZ RADĘ !!! ufaj sobie i swojej intuicji
Dodaj komentarz

Termin operacji ustalony na 19 sierpnia - ta data już przyprawia mnie o dreszcze. Pełno we mnie niepokoju o to, czy aby wszystko przebiegnie pomyślnie; czy nie nie będzie komplikacji; czy uda się dotrwać do tego terminu, bo przepuklina pojawia się coraz częściej. Chirurg zalecił, by obchodzić się z Kubą 'jak z jajkiem'. Ważne, by zbytnio się nie spinał, nie wysilał i nie płakał, gdyż może to spowodować uwięźnięcie przepukliny. Kuba umiejętnie wykorzystuje owe zalecenia - przeżywa okres intensywnego buntu, więc cały dzień spędza na rękach i niestety - na wszystko muszę pozwalać, by tylko go nie denerwować. Taki stan potrwa pewnie także po operacji i już obawiam się efektów w jego zachowaniu. Warto jeszcze dodać, że w przeciągu ostatnich dni obserwuję rozliczne postępy w jego rozwoju. Umiejętnie naśladuje wykonywane przez nas czynności. Gdy wzięłam chusteczkę, by zetrzeć półkę, Kuba zabrał kolejną i powtarzał moje ruchy. Dziś wyciągnął z półki spod stolika pojemnik na owoce, po czym pobawił się nim chwilę i odniósł na miejsce. Uwielbia teraz przekładać różne rzeczy w pudełkach, miskach itp. Co niespotykane, potrafi się tym zajmować nawet 10 minut Niestety, cały dzień spędzamy na bieganiu za rączkę i szaleństwach. Jego energia jest niespożyta, ja zaś odpadam w przedbiegach...
Dziś 4 rocznica ślubu...

3
komentarzy
avatar
wszystkiego najwspanialszego w związku)z Kubusiem na pewno wszystko będzie super.
avatar
Dzielna mamusia !!! dasz rade !!! już niedługo te dni beda tylko wspomnieniem
avatar
Ale ten Twoj synek juz duzy kurcze operacja biedactwo ale przynajmniej pomoze. Dzieki za rady ale iladian jak kiedys bralam to mnie bardzo poranil w srodku, ja te tabletki sie rozpuscily to zaczely male kawalki drapac a lacibios nie wiem czy moge bo nadal karmie malego. Zastanawiam sie nad albothylem bo zluszcza chory nablonek ale nie wiem.
Dodaj komentarz
avatar
{text}