Moje dziecko posiada niespożyte pokłady energii... Nie wiem skąd on je bierze, ale jedno jest pewne: dla mnie są wyczerpujące. Kuba wstaje zwykle ok. 6.30 i zaczyna bieganie na czworakach po łóżku, później w harmonogramie jest drapanie ścian, wspinanie się po kaloryferze i łóżeczku, zdzieranie zasłon. Bywa, że budzi się, siada i przygląda się jak śpimy, po czym zaczyna się przytulać, wkłada nam palce do oka czy nosa, czy też ciągnie mnie za włosy. Ostatnimi czasy nie grzeszy długimi drzemkami w ciągu dnia i domaga się nieustannej uwagi. Nie potrafi zabawić się samodzielnie choćby 2 minuty. Owszem, oglądnie spokojnie zabawkę, ale pod warunkiem, że siedzę wraz z nim i do niego mówię. Cóż... wyjątkowo wymagający egzemplarz mi się trafił W tym tygodniu opanował nową umiejętność: wychodząc z pokoju macha rączką i mówi 'pa-pa' Cudownie to wygląda...
Pomimo wszystko mam niezbyt dobry humor, a to za sprawą zachowania mamy. Kuba bardzo lubi wychodzić z naszego pokoju na górę do rodziców, ponieważ większość czasu spędzamy wyłącznie w naszych czterech ścianach. Przebywam z nim na górze czasem ok. 40 minut podczas wietrzenia pokoju i staram się nie obarczać moim dzieckiem rodziców, ponieważ bardzo raziło mnie to w starszej siostrze, oczekującej od wszystkich stałej pomocy przy pierwszym dziecku (co zresztą nie zmieniło się również przy drugim...). Mama czasami przychodzi do naszego pokoju, czasem (choć już coraz rzadziej) zabiera Kubę na górę i po dosłownie 2 minutach odnosi go, zostawiając zapłakanego. Przykład z dziś: przyszła do nas, po czym powiedziała małemu, że zaraz wróci, musi tylko iść do siostry na górę i o coś zapytać. Gdy wyszła, Kuba się bardzo rozpłakał i stale patrzył w drzwi. Wprawdzie po 25 min. zeszła od siostry do siebie, ale wraz z siostrzenicą. Do nas zaglądnęła po upływie godziny. Zrobiło mi się tak bardzo przykro... I nie ze względu na to, że jak zwykle ważniejsza jest siostra i jej dzieci. Chodzi o te obietnice bez pokrycia. 'Zaraz przyjdę', ale najlepiej na mnie nie czekaj. Wydawać by się mogło, że takie dziecko nie rozumie. Nic bardziej mylnego... Ono czeka i wypatruje kiedy wreszcie drgnie klamka i pojawi się ktoś w drzwiach. Zwróciłam zatem mamie uwagę, że skoro nie ma w danym momencie czasu, by zabrać go na 10 min. lub zwykle nie chce tego zrobić, niech mu się nie pokazuje, bo jej wyjście kończy się cieknącymi po policzkach łzami i wielkim żalem, że nie zabiera go ze sobą. Chyba się obraziła. Nie miałam nic złego na myśli, nie chciałam krytykować... Jest mi tylko przykro patrzeć na dziecko, które tak bardzo do nich lgnie i zawsze jest ktoś ważniejszy...
tytuł: Chciałabym przytulić Cię do mego serca i poczuć ciepło Twojego ciałka. Nareszcie jesteś Kubusiu...
autor: natalinka