avatar

tytuł: historia jak ich wiele...

autor: efta

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

Jaś ur w lipcu 2014 Iga ur w sierpniu 2017

about me

Moje emocje:

Dni mijają, a ja nie mogę się zabrać za wpis dotyczący pobytu w szpitalu. Dziś uświadomiłam sobie dlaczego. Po prostu nie chce do tego wracać. Napisze wiec tylko ogólnie.
Po skończonej pełnej dobie 'ochronki' gdzie Iga była na oddziale noworodków a ja leżałam znieczulona od pasa w dół podpięta do cewnika i kroplówek, zaczął się istny koszmar. Już o 5:30 przyszła do mnie położona, aby 'pomóc' mi wstać i pójść pod prysznic. Okazało sie , że jej pomoc to po prostu stanie i mówienie do mnie, bo nawet mi ręki nie podała, gdy ją do niej wyciągnełam gdy chciałam się dźwignąć z łóżka. Powiedziała, że mam sama wstać, bo to dla mojego dobra, bo jak inaczej sobie sama poradzę. Poprowadziła mnie potem jak skazańca do łazienki. Trzymała worek z cewnikiem a ja szłam za nią jak pies, tylko że pies ma smycz podpietą do obroży i szyi, ja miałam smycz do pipki....
Na tym jej pomoc się skończyła, Kazała mi samej zdjąć opatrunek i się wykąpać. Potem było juz tylko gorzej. Po obchodzie noworodków Iga została juz ze mną. Nikogo nie obchodziło czy daje sobie z nią radę, cy mam pokarm, czy mam siłę wstać z łóżka. Nic poprostu nic, zero pomocy. Oczywiscie zakaz odwiedzin nadal obowiązywał. Mąż nie mógł przyjść mi pomóc , a połozne ani pielegniarki z noworodków miały wszytko w dupie. Pokarmu niestety nie miałam, co się czesto zdaża po cc. Głupie cipy z noworodków nie chciały mi jej dokarmiać, twierdziły, że mam przystawiać do cycka to pokarm przyjdzie. Przestałam z nimi walczyć wieczorem. Po porstu mąż przyniósł mi mleko modyfikowane i butelki. (mleko napłyneło do piersi w dniu wypisu ze szpitala - do tego czasu dziecko by mi padło z głodu).
czułam się fatalnie. Miałam zakaz jedzenia i picia. Ostatnia kroplówka zleciała o 12:00 a ja do wieczora miałam nic nie pić, bo jeszcze nie odeszły mi gazy.... Głodna, w ustach sucho, w cyckach pusto, dziecko głodne i płaczące, męza wyganiają, zero pomocy....
Wieczorem na obchodzie był moj lekarz, obejrzał ranę po cieciu. wszytko pieknie ładnie. Pozwolił pić. Powiedział że jutro na obiad dostanę kleik.
Noc była ciężka. Mała się oczyszczała i kiepsko spała. co chwilę była kupka. średnio co 40 minut do niej wstawałam, bo albo karmienie albo kupa. Oczywiscie mleko robiłam sama, musiałam iść do kuchni, umyć i wyparzyć butelkę, zrobić mleko. Mała zasnęła na dłużej dopiero o 4 nad ranem. Ja człapałam co raz ciężej, rana bardzo bolała.
Rano zgłosiłam połoznej (francy z resztą) , że rana mnie bardzo boli, spojrzała i powiedziała, że zrobił się siniak , że mam iść pod prysznic, dobrze odmoczyć ranę i zdrapać gąbką strupki które się porobiły. Pomyślałam sobie wtedy, Boże idiotko cóż to za rada. Mam zdrapywać gąbką któą się myje strupy z rany po operacji?!! Oczywiscie tak nie zrobiłam. Na obchodzie pokazałam ordynatorowi brzuch. Przejął się i powiedział, że trzeba zrobić usg. Zaprowadziłam Igę na noworodki tam oczywiście panie nie zadowolone, że zostawiam dziecko, bo przeciez one są takie zajęte piciem kawy...
Na usg się okazało, że zrobił mi się 4 cm krwiak. Wcale mnie to nie dziwi. tyle razy wstawałam , że dziwie się że szwy nie pękły.... Niestety ordynator zdecydował, że założy sączek/dren ale najpierw zrobił dziurę w ranie i wyciskał nadmiar krwi. Oj bolało....
Jak wróciłam na salę od razu pielęgniarka z noworodków wołała mnie przez interkom, że mam po małą przyść. Nawet się piżdzie nie chciało mi jej odprowadzić.
Nawet po tym jak zrobił się krwiak i założono mi ten sączek opieka się nie zmieniła. Nadal wszyscy mieli mnie i moje dziecko w dupie. minimum sanitarne zapewnione i tyle.
Całe szczęscie w piątek na obchodzie okazało się, że mała ładnie przybrała, moj brzuch ponoć wyglądał lepiej, choć moim zdaniem nie bardzo... i zostałyśmy wypisane do domu. Aż mi się płakać ze szczęscia chciało. Ulga niesamowita.
Spotkało mnie wiele nieprzyjemnosci ale nawet nie chce mi się już do nich wracać. Nigdy wiecej nie bede rodzić w tym szpitalu i wszytkim bede odradzać to miejsce.

Na zdjeciu mój brzuch w dniu wypisu do domu.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/67cbf2b98075.jpg

Igusa mówi wszystkim cześć
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/0ba88bb6683f.jpg

6
komentarzy
avatar
Boże Kochana, współczuję Ci niesamowicie! Jestem przerażona wielkością cięcia... Moja rana ma około 10cm i jest o wiele niżej od Twojej.strasznie się zmasakrowali (przepraszam za bycie bezpośrednia, ale w tym szpitalu chyba rzeźnicy pracują... ). O pielęgniarkach nie wspomnę... Ile wycierpialas... Współczuję! Całe szczęście, że ze swoim Skarbem wracasz do domu szybkiego powrotu do zdrowia!
avatar
Igunia cudowna, ale brzuch przeraża - patrzę i w szoku jestem że tak to może wyglądać :/
Szlag jasny te służbę zdrowia.. :/
avatar
Oooo masakra!!!jak tak można,co za cholerna znieczulica!Ile Ty musiałaś wycierpieć,nooo brak mi słów,niestety takie traktowanie pacjentów często się zdarza!Teraz już na spokojnie nabieraj sił,a Igusia jest cudowna!Jak teraz radzisz sobie z karmieniem?bo ja po cc radziłam sobie bardzo kiepsko.
avatar
kurde ,współczuje :/ . Pocieszające jest to,że z dnia na dzień będzie coraz lepiej . Na naszą służbę zdrowia niestety,ale nie ma co liczyć. Dla nich to rutyna i mają w dupie nasze dobro :/
avatar
Efta, kuźwa normalnie się popłakałam! Jak można tak traktować ludzi... Wydaje mi się, że kobieta idąc do szpitala nie wymaga warunków hotelowych, spa i nie wiadomo czego jeszcze, tylko po prostu opieki. Nawet w najbardziej obskurnym szpitalu z dobrymi lekarzami położnymi jest super. Czy te durne pipy nie rozumieją, że niektóre kobiety rodzą po raz pierwszy i nawet po przeczytaniu miliona książek nie do końca wiedzą jak to wszystko będzie wyglądało i właśnie dlatego je trzeba poprowadzić odpowiednio i że inne kobiety np mają traumę po pierwszym porodzie i dlatego potrzebują jeszcze lepszej opieki? O cesarce nie wspomnę! Ja miałam tylko laparo i ciężko mi się było podnieść, a co dopiero po takim cięciu! Efta Ty już tutaj nic nie pisz na ten temat! Wymaż to z pamięci jak najszybciej i ciesz się swoimi skarbami (Igusia jest śliczna). I omijaj ten szpital jak tylko możesz. Trzymaj się ciepło Kochana!
avatar
Efta, kuźwa normalnie się popłakałam! Jak można tak traktować ludzi... Wydaje mi się, że kobieta idąc do szpitala nie wymaga warunków hotelowych, spa i nie wiadomo czego jeszcze, tylko po prostu opieki. Nawet w najbardziej obskurnym szpitalu z dobrymi lekarzami położnymi jest super. Czy te durne pipy nie rozumieją, że niektóre kobiety rodzą po raz pierwszy i nawet po przeczytaniu miliona książek nie do końca wiedzą jak to wszystko będzie wyglądało i właśnie dlatego je trzeba poprowadzić odpowiednio i że inne kobiety np mają traumę po pierwszym porodzie i dlatego potrzebują jeszcze lepszej opieki? O cesarce nie wspomnę! Ja miałam tylko laparo i ciężko mi się było podnieść, a co dopiero po takim cięciu! Efta Ty już tutaj nic nie pisz na ten temat! Wymaż to z pamięci jak najszybciej i ciesz się swoimi skarbami (Igusia jest śliczna). I omijaj ten szpital jak tylko możesz. Trzymaj się ciepło Kochana!
Dodaj komentarz

Na dziś miałam termin porodu. Jak dobrze , że jest już po wszystkim i Iga jest z nami już prawie 2 tygodnie.
Mała jest cudowna. grzeczniutka, mało płacze. W nocy daje się wyspać - budzi sie tylko raz w nocy na karmienie, wiec jak zje około 22:00 to budzi sie miedzy 1 a 3 w nocy a potem dopiero rano około 6-7. Smiejemy sie ze jest wyrozumiała dla tatusia, bo to on objął nocne warty. Zaproponował to już pierwszej nocy po naszym powrocie ze szpitala, było mi to bardzo potrzebne tzn porządnie się wyspać, a że mała okazała sie w nocy bardzo łaskawa mąż zdecydował, że na razie on bedzie z nią spał

Całe to moje nocne odpoczywanie jest możliwe ponieważ nie karmie piersią tylko odciągam pokarm laktatorem. Jest mi tak wygodnie i praktycznie. Nie chciałam aby mała wisiała mi non stop na cycku stąd taka decyzja. Odciągam pokarm, karmie butelką, Iga zjada około 60-80 ml co 3 godziny. żyć nie umierać, a na cycku wiadomo jak jest. dziecko pociumcia 10 minut, nie doje, usypia znużone, za godzinę znów jest głodne itd.
Pokarmu mam na razie wystarczająco i oby tak zostało, bo przy takim karmieniu różnie to bywa...

Wczoraj byłam na ściągnięciu szwów u położnej. Była bardzo delikatna i mocno ubolewała nad widokiem mojego brzucha - nadal wygląda jak po teksańskiej masakrze, siniaki teraz mienią sie wszystkimi kolorami tęczy, przeważa zielony
Poprosiłam też o drugi tydzień zwolnienia lekarskiego dla męża (opieka nade mną ) lekarz trochę się skrzywił ale w końcu dał - w sumie dzieki położnej bo powiedziała mu że 2 tygodnie się należą , a skoro ja jestem 'po przejsciach' to tym bardziej.

2
komentarzy
avatar
Fajnie sobie rozwiązałaś z nocnym karmieniem,dzięki takiej pomocy zyskujesz siły na dzień
avatar
Super sobie ogarnęłaś z karmieniem. To prawda że karmić piersią nie wiadomo ile maluszek zje... a to przyśnie, a to zrobi sobie z cycka smoczka , a za godzinę znowu chce jeść. Ja tak mam i nie polecam :-P
Dodaj komentarz

Czas bardzo szybko leci. Iśka ma juz skończone 2 tygodnie. Wczoraj była połozna. Zważyła małą - waży już 3100 , bardzo mnie to cieszy. Przytyła prawie 600 gram w ciągu 2 tygodni ale w sumie mnie to nie dziwi , bo potrafi zjeść 90ml mleka i za godzinę się rozglądać za kolejną porcją... jak ją dostanie (około 60ml) to potem śpi ciągiem 3 do 4 godzin.

Zaczynają nas odwiedzać znajomi. Mała dostaje mnóstwo komplementów - mam nadzieje , że czerwona wstążka przyczepiona do łóżeczka działa i nikt mi jej nie zauroczy

Nie chwaląc się ja też dostaje sporo komplementów. Kto mnie widzi komentuje, że moment schudłam i świetnie wyglądam. Jakby nie patrzeć w ciąży przytyłam tylko 5,5kg, a po porodzie zgubiłam 10 kg. bilans jest taki że ważę 4,5 kg mniej niż przed zajściem w ciąze. Twarz mi mocno wyszczuplała - w końcu nie wyglądam jak księżyc w pełni. Brzuch jeszcze odstaje, macica jeszcze nie wróciła do swoich rozmiarów. Skóra na brzuchu luźna ale uważam , że nie jest źle. Całe szczęscie nie mam ani jednego rozstępu - widocznie nie mam do nich skłonności. Cycki przy karmieniu mnie rozwalają na łopatki. raz twarde jak skała i się nie mieszczą w stanik , a po ściagnieciu mleka są jak puste mięciutkie worki i stanik robi się dużo za duży. Ach ta natura...

Zaczyna mi wracać ochota na sex, niestety połóg nadal trwa. Krwawię niewiele ale zawsze to krawienie i póki sie nie skończy raczej się nie zdobędę na zbliżenie. gumki juz kupione, czekają mąż się burzy, że nie chce ich używać ale będę nieugięta nie planuje kolejnych dzieci!!! ale życie potrafi być przewrotne. tyle lat starań o wszytkie moje ciąze, tyle czasu, pieniędzy i wyrzeczeń a tu się może wpadka trafić. Lepiej uważać.

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f27d9aeef458.jpg

2
komentarzy
avatar
Na niemowlaki mogę patrzeć godzinami ♡
Ile człowiek musi przejść ale warto !
Iga wynagrodziła Ci wszystkie przeciwności a jak rodzeństwo ?
avatar
Iga jest śliczna .
Bdaj o siebie
Dodaj komentarz

Iga ma 3 tygodnie. Chyba ją trochę przechwaliliśmy.
Co się pochwale, że mam dzieciaka anioła, bo tylko je i śpi to potem mamy cięzką noc albo ekscesy brzuszkowe... tak wiec wiecej się nie chwale, koniec kropka.

Moje biedne sutki mają dość. dziś podczas wieczornego ściągania mleka zauważyłam z wielkim przerażeniem z resztą, że w butelce jest różowe mleko... krew niestety, sutki mi popękały :/
zawsze uwazałam że karmienie piersią jest przereklamowane... no i niby sobie tego oszczędziłam , bo ścigam mleko laktatorem a i tak cycki bolą, sutki są na wykończeniu. Oby to był tego warte.

Była u nas wczoraj z wizytą moja ciotka pielęgniarka/instrumentariuszka (pracująca na bloku operacyjnym) potwierdziła moje podejrzenia odnośnie cesarki. opowiedziałam jej jak było i zanim coś zasugerowałam powiedziała, że za szybko zaczęli ciąć. Znieczulenie nie zdązyło dobrze zadziałać - dlatego czułam ból...

Moj brzuch wygląda już zadzwiajaco dobrze. Siniak praktycznie zniknął. Nadal nad blizną jest duże zgrubienie czyli krwiak nadal jest. W tym miejscu skóra jest zdrętwiała, ciotka twierdzi że czucie szybko nie wróci. Poradziła robić ciepłe okłady i smarować to miejsce lekiem na żylaki lioton 1000 jakoś jeszcze się do apteki po to nie wybrałam. Jeszcze zobacze...

3
komentarzy
avatar
Kochana, ja miałam strasznie popękane sutki na początku karmienia, też krwawiły . Pomogło zostawienie kropelki mleka . Żadnych maści nie stosowałam, tylko mleczko i jest ok
avatar
Czekałam na ten wpis!!! Dobrze wiedzieć co u was słychać dziewczyny
Oby rana goila się szybciorem i bez problemu..
Dużo Buziakow dla Igi!!! Pozdrawiam ciepło
avatar
Kochana, bardzo Wam gratuluję takiego pięknego Małego Cudu. Iga jest prześliczna.
Podziwiam Cię, że tak dzielnie przetrwałaś cały ten poród. Ja mam tak niski próg bólu, że przy bólu głowy chce mi się umierac Ale było mineło, rany się zagoją, teraz juz mam nadzieję - pasmo szczęścia - przez jakieś... 14-15 lat-a później bunt nastolatków A jak Syn przyjął Siostrę?
Dodaj komentarz

Ciąża zakończona 29 sierpnia 2017

0
Dodaj komentarz

była położna Iga waży 4550

0
Dodaj komentarz

Igusia ma półtorej miesiąca i rośnie jak na drożdżach. 2 dni temu była u nas położna środowiskowa z wizytą. Zważyłyśmy młodą i ma już 4550 kg. Cieszy mnie to ogromnie. przybrała 2 kg w półtorej miesiąca licząc od najniższej wagi. Nadal jest na moim mleku. Dokarmiam ją sztucznym średnio raz dziennie, bo zjada już 120ml i zaczyna brakować mi mojego mleka. Szczerze mówiąc mam już dość odciągania pokarmu. Sutki nadal są w kiepskim stanie co rusz robią mi się nowe pęknięcia... Ponieważ Iga przesypia już całe noce - pokarm odciągam ostatni raz około 22:30 i rano mam wielkie obolałe balony, robią mi się przez to bolące guzy i rano muszę masować piersi żeby wszytko ładnie z nich zeszło... Wiem nie powinnam dopuszczać do takiego stanu ale nie chce mi się w nocy wstawać skoro dziecko spi po to żeby się wydoić.
Szkoda mi zasuszać pokarmu ale z drugiej strony mam ochotę już zakończyć ten cyrk...
Miałam się nie chwalić żeby nie zapeszać i absolutnie tego nie robię ale jak już wspomniałam Iga zaczęła przesypiać noce. Radość nie z tej ziemi, bo wyspana mama to szczęsliwa mama. Igunia budzi się z ostatniej drzemki około 18-19 i jest kąpana potem dostaje mleczko. Do około 22:00 nie śpi po czym znów zjada mleczko i zasypia już na noc. Około 7:00 rano się budzi. Przesypia ciągiem około 8-9 godzin. W dzień też ładnie sypia. Mam ogromną nadzieję, że już tak zostanie. To pewnie rekompensata za to, że synek był wiecznie nie śpiącym dzieckiem. Tzn noce były głównie ok ale w dzień sypiał bardzo kiepsko jego drzemki były 30-40 minutowe...
Igunia rozwija się bardzo dobrze. Wodzi już wzrokiem za zabawką, odwraca wzrok w kierunku dźwięku. Rewelacyjnie trzyma główkę - od początku nas tym zadziwiała. Obawiam się tylko czy nie ma wzmożonego napięcia mięśniowego miałam z tym do czynienia przy Jaśku (tzn u niego napiecie było bardzo mocne - jako 3 miesieczne dziecko odruchy miał jak noworodek - do roczku chodziliśmy na rehabilitacje 3 razy w tygodniu - wszytko u niego z tego powodu było opóźnione, zaczął obracać się z pleców na brzuszek dopiero jako 8 mies dziecko to samo z siadaniem i raczkowaniem. Całe szczęscie rehabilitacja przyniosła rewelacyjne efekty , bo zaczął chodzić 2 tygodnie po pierwszych urodzinach, a wiec jak najbardziej o czasie. ) No i mam podejrzenie, że Igusia tez może mieć kłopot z napięciem tzn na pewno nie jest aż tak mocne jak u Jaśka ale są symptomy, które mnie martwią... Jutro mamy pierwsze szczepienie i wizytę u lekarza, a wiec dowiem się wszystkiego. Dostaniemy też skierowanie na usg bioderek i dodatkowe badanie słuchu (bo mamy wadę genetyczną w rodzinie).

Jeśli chodzi o mnie to rana na brzuchu wygląda już rewelacyjnie. Siniaki zniknęły, blizna zagojona. Czucie tylko jeszcze nie wróciło. Skóra wokół blizny jest nadal zdrętwiała , jest duży postęp ale nie jest jeszcze idealnie.
Nie pamiętam czy pisałam o swojej wadze ale że jest to bardzo przyjemny temat to nawet jesli pisałam to napiszę jeszcze raz.. Obecnie ważę około 68kg (waga waha się o pół kilo) czyli 11 kg mniej niż w dniu porodu a w ciązy przytyłam tylko 5,5kg

Musze kończyć zaraz wpadnie do mnie koleżanka , a w domu mam z lekka mówiąc bałagan. Musze trochę ogarnąć żeby nie świecić oczami.

4
komentarzy
avatar
Byłam ciekawa co u Was . Zazdroszczę przespanych nocy . Wikuś też ładnie spał w nocy, ale od jakiegoś czasu wstaje nawet co godzinę. Już nawet na zegarek nie patrzę.
avatar
Brawo Ty!
Brawo Wy!
avatar
No to Igusia pięknie przesypia noce!co Ty dajesz jej dajesz do jedzenia,że tak długo ją trzyma?Super,że tak pięknie się rozwija.
avatar
To tylko zazdrościć (pozytywnie) i naprawdę lubię do Was tutaj zagladać i czytać że wszystko jest w porzadku <3
Dodaj komentarz

Jesteśmy 4 dni po szczepieniu i w końcu nasze życie wraca do normy... Ale od początku.
W środę Iga miała szczepienie , a wcześniej wizytę u pediatry.
Moje przypuszczenia się potwierdziły młoda ma wzmożone napięcie mięśniowe i asymetrię całe szczeście niewielką i dr powiedział, że na razie nic z tym nie robimy, jasli się sytuacja nasili dostaniemy skierowanie na rehabilitacje póki co nie ma co panikować. Dostalismy skierowanie na badanie słuchu i usg bioderek (tzn to ostatnie dostałam dnia nastepnego jak byłam z synkiem na kontroli po chorobie, bo na wizycie dr zapomniał).
Igusia przy szczepieniu płakała aż serce mi się krajało. Pamiętając jak to przezył synek nie kupowałam szczepionki 3w1 tylko zostałam przy zwykłej refundowanej. Synek pierwszych 2 zastrzyków nawet nie zauważył i lekko zapłakał natomiast młoda krzyczała aż przykro już przy pierwszym zastrzyku... Jeszcze nie widziałam żeby półtora miesięczne dziecko płakało łzami... i szkoda że to zobaczyłam. No co tu dużo mówić jej próg bólu jest bardzo niski... no a 4 zastrzyk czyli pneumokoki rozwlił ją i mnie na łopatki.... koszar.
Bidulka cały dzień był obolała i płaczliwa, po południu dałam jej paracetamol mimo tego że goraczki nie dostała, dzięki temu przetrwaliśmy do wieczora, przed spaniem też jej lek podałam i noc ładnie przespała. Kolejne 2 dni też były wyzwaniem. Normalnie dziecka nie poznawałam. Wzrok jej gdzieś uciekał , miała 'zawiechy' wieksze niż zazwyczaj. płaczliwa, długimi momentami nieobecna, normalnie strach się bać.... normalnie na głos mówiłam , że szczepienie mi dziecko popsuło.
dziś sytuacja już lepiej , oby wszystko wróciło do normy...
Ogólnie tez w tym czasie przeżyłam traumę z cyckami. Zrobił mi się w prawej piersi spory guz , gdzieś głęboko, prawa pierś była duża i bardzo bolesna. Mleka w obu jak na lekarstwo. w dzień szczepienia młodej miałam stan podgorączkowy, dreszcze straszną potliwość w nocy. Bałam się że to zapalenie. Przez 2 dni brałam paracetamol i chodziłam z zimną kaputą w staniku. Od wczoraj mogę powiedziec ,że pierś wróciła do normy.
No i kolejna sprawa. Od tygodnia mam infekcję tam na dole. Pierwszy dzień myślałam, że to podrażnienie/otarcie po serduszkowaniu lub ewentualnie uczulenie bo zastosowalismy jakąś owocową gumkę. I nic z tym nie zrobiłam, kolejnego dnia byłam już pewna że to infekcja , bo sprawa się bardzo 'rozszeżyła'. dwa dni później zastosowałam lek, który miałam w domu, który można brać bedąc w ciązy i karmiąc piersią ale niestety poprawy nie widzę, lek jest na infekcje grzybicze, czyli pewnie mam bakteryjną...a wiec pipka piecze jak piekła - upławów brak. wszytko mi się skumulowało: boląca pierś czyli ewentualne zapalenie, infekcja na dole i obolałe niemowle po szczepieniu. 2 dni to był koszmar! a jeszcze nie napisałam, że synek znów był chory.A wiec dodatkowo marudny, kaszlący i zaflegmiony 3 latek, który nie poszedł do przedszkola tylko był ze mną w domu. W pewnym momencie płakałam ale to przez cycki, bo sutek znów mi pękł i lała się krew... przerosło mnie to wszytko.
Tak i to jest dla mnie dowód, że nie ma co się chwalić. kurcze no co się pochwalę to potem mam jazdy... choć niby napisałam, że 'się nie chwalę'.
eeee wszytko szlak.

2
komentarzy
avatar
Pewnie jeszcze nie raz będą takie dni :-\ , ale matki zawsze dadzą radę :-) . Wiktorek też miał 4 wklucia i, strasznie płakał ... sama mialam łzy w oczach i gule w gardle. Coś okropnego patrzeć na ból dziecka ,ale potulilam i się uspokoił. Dałam paracetamol zapobiegawczo i na szczęście nic mu nie było ...
avatar
Płacz rozpaczliwy dziecka to straszny dramat. Mój chrześniak trafił do szpitala i miał zakładany wenflon, płakał tak rozpaczliwie, a ja na korytarzu razem z nim. Jak tak czytam o tych Twoich cyckach to tez mnie boli. Długo masz jeszcze w planie ściągać pokarm? Żeby Ci te cycki nie odpadły jak jacsonowi nos A na infekcje intymne ja stosuję illadian. U mnieto ciągle zawsze było jakieś podrażnienie, albo ph z dupy i CZerwińska wiecznie "zrobimy biocenozę" . A od kiedystosuję profilaktycznie te kapsuly to wszystko jest ok.
Dodaj komentarz

Belly jakieś innowacje powprowadzało. Może i dobrze, że pamiętnik jest tu przeniesiony choć w sumie nie od początku, bo pierwsze wpisy po porodzie zostały na fiolecie....



U nas ok.

Jasiek chodził cały tydzień do przedszkola wiec poranne 4 godzinki były tylko dla mnie i dla Igi.

Młoda pięknie spała cały tydzień, jednego dnia poszła na rekord i przespała ciągiem w nocy ponad 10 godzin i spała do 9 rano. Natomiast dziś czyli w sobotę w dzień kiedy nie musze rano wstawać i wieźć/szykować synka do przedszkola to obudziła się już o 6:00 zamiast o 8:00 . Synek też się obudził o 7:00 a ostatnio o tej porze dobudzić go nie mogę. Normalnie mali złośliwcy



Ostatnio mam zdecydowanie za duży apetyt. Nawet żartowałam w gronie rodziny, że może trzeba by test ciążowy zrobić (nie dostałam jeszcze okresu po porodzie)

Żarty zartami ale to zdecydowanie wina karmienia piersią choć karmie od początku, a apetyt mam wiekszy od około tygodnia. ..

Zaczęłam się nawet martwić , że zaczne tyć od takiego ciągłego podjadania ale skontrolowałam wagę kilka dni pod rząd i jest jak było. Ostatnie 2 dni nie jadłam już nic po 17:00 bo w ciągu dnia zdecydowanie za dużo jadłam i waga nawet trochę spadła.



Iga jutro kończy 2 miesiące. Niesamowite jak ten czas leci.

Muszę przesortować ubranka, bo w 50cm i w niektóre 54cm już nie wchodzi.

Super reaguje na głos czyli słyszy - choć specjalistyczne badanie słuchu nas nie ominie.

Pięknie odwzajemnia uśmiech - to tak cieszy ładnie wodzi wzrokiem za pokazywanym przedmiotem.

Zjada około 120ml co 3 godziny. Nadal popołudniami i na noc do mleka wkrapiam espumisan na kolki i dzięki temu jest już dobrze.

W ciągu dnia ma jedną długą drzemkę i śpi około 3 do 3,5 godzin (od około 13:00 do 16-17:00), a tak w ciągu dnia drzemie lub po prostu leży w łóżeczku. Wieczorami lubi się pobujać w huśtawce. Jest mało noszona na rękach, zasypia sama wtulona w pieluszkę i z dydkiem w buzi.

Ogólnie mówi się, że jak pierwsze dziecko dało w kość to drugie jest grzeczne i odwrotnie. Może coś w tym jest, bo synek dał nam popalić.

Co raz częściej myślę o chrzcinach. rodzice już wybrani. Będzie to siostra mojego męza (ta niesłysząca- bardzo się ucieszyła, bo ma już 36 lat a dzieci jeszcze nie ma, choć kto wie co bedzie , bo obecnie nowożeńcy się starają). A tatą chrzestnym bedzie mój kuzyn, który również się bardzo ucieszył i przyznał, że bardzo na to liczył - dość blisko ze sobą żyjemy). Teraz trzeba ustalić datę i załatwić wszytko u księdza - którego nie znoszę i zastanawiam się czy nie zrobić chrzcin w innej parafii.

We wtorek byłam u ginekologa na wizycie po porodowej.
Wszytko dobrze. Rana się pieknie zagoiła, krwiak się wchłonął. Szwy wewnętrzne jeszcze się nie rozpuściły ale mają czas. Na infekcje mam dalej brac ten lek co sobie sama zapodałam. Jak się nie poprawi mam znów za tydzien przyjsc na wizytę.

1
komentarzy
avatar
Cześć, jestem Nika i znalazłam Cię przypadkiem, kiedy wpisałam w wyszukiwarkę "clexane od owulacji Gdynia" - przeczytałam, że Twój ginekolog zapisała Ci Clexane od owulacji, a ja też bardzo bym chciała dostać taką receptę. Czy mogłabyś napisać mi, która to pani doktor?
Mam mutację MTHFR c677t hetero, do tego czynnik v r2 hetero i PAI-1 homo. Z tego co wiem, mało który lekarz decyduje się teraz na przepisanie clexane wcześniej niż od pozytywnego testu przy tych mutacjach. Ja od dawna łykam acard i wszystkei witaminy tak jak trzeba, w cyklach stymulowanych mam piękne owulacje, a ciąży jakoś nie ma, więc czuję, że trzeba wtoczyć ciężkie działa. Może jeśli uda mi się znaleźć lekarza, który przepisze mi coś sensownego, to wreszcie się uda.
Twoja historia jest bardzo ciekawa i inspirująca. Dzięki, że się nią dzielisz!
Pozdrawiam,
Nika
Dodaj komentarz

Jestem wściekła. Zrobiłam długi wpis. Po czym na koniec komp zeżarł mi tekst. wrrr
no nic spróbuje to odtworzyć.... tylko czy mi się chce....

Mikołajki
Iga skończyła 3 miesiące.

U nas ogólnie ok. Iga miała już 2 razy mega katar ale oprócz tego ze zdrowiem u niej dobrze. Ja za to jestem chora na maxa. Choroba zaczęła się na 3 dni przed chrzcinami czyli zupełnie nie w porę. Nie brałam najpierw mocnych leków żeby móc małą nadal moim mlekiem karmić. Ale po 2 dniach męki wytoczyłam mocniejsze działa, a ściągnięte mleko loduje w odpływie. Z resztą nie ma go zbyt wiele, bo przechodzę kryzys laktacyjny.
Chrzciny były w zeszłą niedzielę udały sią aż miło. Igusia była grzeczniutka, nie płakała w kościele. Po z resztą też nie. Większość imprezy przespała. Na sesji zdjęciowej była pogodna i uśmiechnięta... aż padła i ostatnie foty ma już jako śpiący aniołek. Wynajęłam panią fotograf i Igunia ma zdjęcia od golasa poprzez ubieranie ją w sukieneczkę, póżniej seria zdjęć w kościele podczas ceremonii i na koniec zdjęcia ustawiane w studio. Już się nie mogę doczekać aby je zobaczć, niestety musze na to poczekać aż 4 tygodnie.

Igunia rytm dnia ma nadal nie ustabilizowany.
Budzi się około 10 rano. Zjada 150ml mleka i ma około 2 godzin czuwania a później godzinkę drzemki. Później już wszytko się toczy własnym najczęsciej zmiennym rytmem. Jest zabawa  i znów sen, jedzenie, huśtanie na bujawce, leżenie w łóżeczku i obserwacja najczęsciej karuzelki lub tego co się dzieje w pokoju. znów jakieś zabawy na kocu Spacer, znów jakas krótka lub dłużasza drzemka i taki misz masz aż do około 19-20 gdzie jest kąpanie. Potem znów czuwanie i ostatnie karmienie około 21:30 - 22:30 i około 23:00 sen. Po czym młoda przesypia grzecznie całą noc - około 11 godzin ciągiem i budzi się około 10:00 rano. 

Córeczka ogólnie jest mało absorbująca. Oczywiscie lubi przebywać na rękach ale ogólnie jest mało noszona. Potrafi się zająć sama sobą nawet godzinę np obserwując zabawki na karuzelce- co często wykorzystuję. 
Jest bardzo gadatliwa. Czesto się uśmiecha i zaczepia. 2 dni temu po raz pierwszy śmiała się w głos. Mąż ją gilgotał a ta chichrała się na tyle długo że zdazyłam nagrać wszytko telefonem. Bedzie fajna pamiątka. 

Jeśli chodzi o wagę to nie wiem ile waży. Nadal jest drobna, choć od kiedy je wiecej sztucznego mleka dostała drugi podbródek  Za tydzień mamy drugie szczepienie to się dowiem ile waży. Już się boję tego dnia, ostatnio po szczepieniu miałam 4 dni wyjęte z życiorysu i mówiłam, że szczepienie mi dziecko popsuło. Mam nadzieje że mała tym razem zniesie to lepiej.... 

No chyba napisałam wszystko co chciałam i mam nadzieje że wpis mi teraz nie zginie

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/833b3b6e73d3.jpg

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/72f7f4db451a.jpg

1
komentarzy
avatar
Nie wiem o co chodzi, ale ja nie dostaję powiadomień o Twoich wpisach tutaj. MIałam właśnie Cię zagadać jak Mała i nie mogłam sobie przypomnieć kiedy rodziłaś, wchodzę na pamiętniki, lecę przez róże i fiolety a tu taka niespodzianka z 6 grudnia. Iga wygląda radośnie i zdrowo. Ale, że to już tyle czasu upłyneło? Synek "nadal" zadowolony z faktu posiadania siostry?
Dodaj komentarz
avatar
{text}