avatar

tytuł: Majowe Love :)

autor: dewa

Wstęp

about me

O mnie:

Niecierpliwa, szczera, popadająca ze skrajności w skrajność, z czarnym poczuciem humoru.

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

taką, do której zawsze Dziecko przyjdzie. Chciałabym być taką Mamą, jaką jest moja Mama. Cierpliwą, spokojną, kochaną, moją oazą.

about me

Moje dzieci:

Los Jakubos! Synek Kubuś, zodiakalny bliźniak, urodzony 29 maja 2017 roku. Mój mały, idealny Mężczyzna. Kopia Taty, klon Mamy. Nasz ukochany, wymarzony i idealny Synek.

about me

Moje emocje:

Cała paleta emocji! Zmieniają się kilka razy dziennie, nie sposób nadążyć :)

23t+1d

Jakim sposobem, w tak małej i bezbronnej istocie, może być tyle piękna, dobra, siły i energii? Dlaczego wszystko przestaje mieć znaczenie, gdy Kuba zakwili, zapłacze, roześmieje się? Jak to się dzieje, że każdy rekord świata jest niczym, gdy Kub samodzielnie przekręci się na brzuszek, przełoży zabawkę z jednej rączki do drugiej czy złapie mnie za twarzn i przyciągnie do siebie? Przy Synku wszystko jest niczym, naprawdę.

U mnie średnio. Byliśmy wczoraj w banku i w skrócie mogę tylko napisać, że z naszego szybkiego powrotu do Polski nic nie wyjdzie. Marzyłam o tym, żeby Kubuś spędził swoje pierwsze urodzinki wśród Rodziny i przyjaciół. Chciałam być wśród życzliwych osób. Chciałam wrócić do DOMU, żeby tam w spokoju wychowywać Syna. Niestety, rzeczywistość sprzedała mi cios w brzuch, z pięści. Nie wiem jak to wszystko będzie, nie wiem. W maju kończy mi się urlop macierzyński, a moja umowa z pracy wygasła. Nie wiem, czy znajdę zatrudnienie, jak się utrzymamy, nie wiem i nawet nie chcę o tym myśleć. Bo od razu chce mi się rzygać, wyć i co tam jeszcze.

Boli mnie to, że nie mam tu nikogo oprócz Darka. Że większość dnia jestem sama z Kubusiem, który przecież powinien widywać innych ludzi. Mieszkamy na zadupiu, wśród obcych. Nawet nie chcę szukać z nimi kontaktu. Wymarzyłam sobie, że jak wrócicmy, WSZYSTKO się zmieni. Będąc wśród Bliskich i znajomych, zadbam o siebie. Zacznę znowu biegać, odnajdę siebie, odnajdę iskrę która gdzieś zgasła. Od wczoraj to tylko odległe marzenie. Mam poczucie, że już do końca życia będę grubym, niezadowolonym z siebie tworem. Boję się, że Kubuś będzie zdany tylko na nas, będzie widział tylko nasze zatroskane twarze. Zawsze miałam wokół siebie tylu ludzi, byłam pewna siebie, przebojowa, energiczna. A teraz? Teraz nawet nie mam komu tego powiedzieć, bo oduczyłam się żalenia. Nie chcę truć tyłka koleżankom przez telefon. A z resztą, twarzą w twarz też już nie umiem mówić o tym, co mnie boli. A boli wiele. Hueh, tak to faktycznie jest, że ci którzy najwięcej się uśmiechają, w środku są rozsypani.

Święta spędzimy w Polsce. Kilka godzin Świąt znaczy się. 10 godzin jazdy w jedną stronę tylko po to, żeby posiedzieć 1,5 dnia. Pierwsze Święta Kubusia...a już go zawodzimy. Ja go zawodzę. Nie tak miało być.

A Kubi? Kubi to moje słonce. Najjaśniejszy punkt na tym świecie. Jest niesamowity i nie do opisania.

To chyba mój ostatni wpis tutaj. Nie mogę się odnaleźć na tym nowym portalu. Zjebany jest, ot co. 

5
komentarzy
avatar
Po pierwsze - okropnie się stęsknię, jeśli stad znikniesz ;( aczkolwiek nie ukrywam, że tez mam ochotę stad odejść, szczególnie, że administratorzy nie odpowiadają na 2 moje wiadomości, aby przywrócić mi możliwość pisania pamiętnika na BBF, bo przecież jestem w ciąży. A koleżance taką możliwość przywrócili, więc i mnie powinni równo potraktować.
Też okropnie się bałam, czy znajdę pracę po macierzyńskim i co będzie... znam ten stres mam nadzieję, że i Tobie ułoży się wszystko dobrze tak, jak mi wówczas. Chociaż gdybym nie miała pod ręką teściowej, to nie wiem, jak by było.
Ja też niejako na obczyźnie, 280 km od rodziny. Mam jednak znajomych narzeczonego, poznałam ludzi po powrocie do pracy i jedną miłą mamę na placu zabaw... na początku było mi jednak ciężko i tylko znajomości z internetu z portali dla mam ratowały psychikę... więc rozumiem i współczuję, bo masz gorzej ode mnie.
Pamiętaj, że macie jeszcze możliwość wynajęcia mieszkania na początek, po powrocie. Może warto wziąć to pod uwagę, a kiedyś doczekacie się "własnego".
avatar
Myślę, że nie powinnaś tak do tego podchodzić! Nikogo nie zawodzisz a Twój synek na pewno tego tak nie odbiera! Dla Niego nie ważne gdzie jest, ważne, że z mamą i tatą! Tłumienie wszystkiego w sobie też nie jest zdrowe, dlatego jeśli nie potrafisz pożalić się najbliższym, żal się tu! Portal jest do dupy i nie udał się wcale, ale jeszcze trochę nas tu zostało, więc jakoś damy radę. Trzymam kciuki, by wszystko się ułożyło, wierzę, że dasz radę, ale musisz sama też w to uwierzyć!
avatar
Dewo, tyle razy ty przywoływałaś dziewczyny do pionu, dodawałaś im nadziei, teraz tobie taki kop potrzebny Będzie dobrze! Pewnie, nie od razu, pojawiły się przeszkody, ale to samo życie, my sobie marzymy, a rzeczywistość ... ech, no po prostu jest złośliwa, rzuca kłody i wali po dupie, tak zawsze było i zawsze będzie jesteś z natury optymistyczna, zaradna i energiczna, wymyślicie wszystko sobie razem tak, żeby być szczęśliwym. Teraz daj sobie czas na opłakanie planu A, a potem będzie czas na plan B. Twój piękny i mądry Kubuś patrzy, jak mama sobie radzi z problemami, uczy się, a to zobowiązuje jak cholera
Uściski przesyłamy z Piotrusiem
I do usłyszenia jeszcze jednak , mam nadzieję, tu jednak możesz się wyżalić, a to duża pomoc dla psychiki... Pa!
avatar
Kochana trzymaj się i nie poddawaj, wy
wy zawodzicie. Kubusia że niby w czym ? wiesz mi on jest najszczęśliwszy właśnie z wami ze swoją mamą i tatą i proszę stąd nie znikać tylko się żalić zawsze to trochę lżej się robi. Nie uciekaj bo będzie nam ciebie brakować
avatar
Noł noł noł noł! Nigdzie sobie nie idziesz ! Wiem ten serwis jest o kant dupy potłuc i ja też nie mogę się przestawić ale zostajesz !
Boże jak ja Cię dobrze rozumiem. Niby mieszkam w Polsce i nie mam tak daleko do domu rodzinnego ale jestem w totalnej rozsypce i strasznie tęsknię... dziś się pewnie będę produkować na moim blogu jak Młodziana do żłobka odstawię. Boże jak ja Cię rozumiem...
Dodaj komentarz

24t+2d
Obiecałam sobie tu nie wracać, ale ten durny portal ma szczęście, że tyle tu fajnych babeczek, szkoda mi Was zostawiać! 

Kochane, dzięki za ciepłe słowa. Jestem na etapie próby otwarcia okna, skoro zamknęli przede mną drzwi. Co z tego będzie, zobaczymy, ale jedno wiem, nie zostanę tu, hell no! 

U nas wszystko spoczko, poza tym że jesteśmy na bakier ze zdrowiem. Kubson miał przez chwilę katarek i kilka razy brzydko zakaszlał, stawiając mnie na baczność. Boziukochany! Jak mi go było szkoda, bidka mała. Podłapał albo pde mnie, albo od dzieciaków znajomych u ktorych byliśmy w niedzielę na obiedzie, albo w poczekalni u lekarza, w ktorej maluchy kaszlały, jakby miały przynajmniej krup. No nic, już powoli mu przechodzi, mam nadzieję. Dwa dni chrychania wystarczą 

Ja z kolei jestem na etapie sypania się, bo okazało się, że moje bóle głowy biorą się z nadciśnienia, tak tak! 170/120 proszę Państwa! Dostałam leki na nadciśnienie, w środę mam robić wszystkie badania i muszę zmienić styl życia, teraz to już zalecenie lekarza. Wylałam resztkę winka, wywaliłam słodycze, jem zdrowiej, śpię więcej, biorę grzecznie tabletki (matkokochano...30 lat i tabsy na nadciśnienie...) i mam nadzieję, że niedlugo będę nówka sztuka nieśmigana!

Kubuś dzisiaj na spontanie zaczął przygodę z BLW. Więcej było zabawy ale spodobało się nam. We wtorek przyjdzie krzesełko do karmienia i chociaż jeszcze sam nie siada, na te pół godzinki dziennie będzie zasiadał do stołu razem z nami. W ogóle, to smaków już wypróbował pierdylion, ale to bardziej na spróbowanie. Dzisiaj na przykład, tak przyssał się do ogórka korniszonka, że musialam negocjować oddanie zakładnika. Nawet go nie ugryzł, ale wylizał i tak cmokał, że hoho! No i idzie dolna, prawa dwójeczka. W ogóle gorzej ostatnio sypia, ale takie jego prawo. W ramach dowodu, fotka! O ile się da...wrrrr. 

http://i63.tinypic.com/16lzel4.jpg

5
komentarzy
avatar
Pomyślcie o wynajęciu mieszkania albo mieszkaniach lokatorskich TBS Ojoj, współczuję kłopotów ze zdrowiem i oby styl życia to zmienił, a korzyść taka, że zmotywuje Cię, by zrobić więcej dla swojego dobra.
avatar
Piękny Kubson! Tak się odzywam ino - cały czas Was śledzę. I nie uciekaj, bez Ciebie to i mnie tu nie będzie
avatar
Kubuś przecudny : ) Dzięki kochana za dobre słowo w pamiętniku łatwo nie jest ale musimy wytrwać dla naszych pociech: ) Trzymam kciuki żeby oknem się udało: )
avatar
A i najważniejsze zdrówka kochana dbaj o siebie
avatar
Łoj Matka dbaj o siebie! A Kubson jak zwykle miszcz! Taki słodziak jakich mało i nie nie nie! No nie uciekaj. Co Ty kombinujesz? Dawaj mi tu znaka zaraz
Dodaj komentarz

25 tydzień

Za 9 dni Kuba będzie miał pół roczku, to jest jakaś mega abstrakcja i ktoś mnie robi w jajo, bo to naprawdę niemożliwe! Nie i uj! Mój Mały, ale jakże duży Chłopczyk! Marcepanek, moja Kluseczka Dolnośląska 

Czy ja ostatnio pisałam, że się sypię? Heh, co ja wiedziałam o sypaniu się! Teraz dopiero jest mayhem. Problemy z nadciśnieniem się nie skończyły, ale grzecznie biorę leki i może coś tam spada. Nie mam już bóli glowy, więc jest lepiej. Miałam się diagnozować, ale nie zdążyłam, bo się rozchorowałam. Od piątku leczyłam się po domowemu, ale jaki mi wczoraj całkowicie głos odebrało, to zbastowałam i dzisiaj pojechałam do lekarza. Także taaak, mam zapalenie krtani i ucha przy okazji. Katar, zielone gluty, szczekający kaszel, ból gardła i szeptanie, szał pał! Do tabletek anty i tych na nadciśnienie, doszedł trzy razy dziennie antybiityk i krople do uszu. Do tego płukanki, pryskanki, nacieranki i inne sranki. I robię to ja! Stroniąca nawet od apapu przy bólu glowy. Eeech.

Szczęście w nieszczęściu, Kubuś się nie zaraził, chociaż ma trochę katarku i czasem chrząka, jakby mu coś do gardła z noska splywało. Obstawiam katar okoloząbkowy. Synek ma już trzy dolne ząbki, ha! Ostatnio ciężko znosi znosi ząbkowanie. W nocy częściej się Bidka budzi, gryzie wszystko co mu w łapki wpadnie i ślini się na potęgę. Poza tym opanował obroty z plecków na brzuszek, nauczyl się drzeć i piszczeć i generalnie jest tak słodki, że przestałam slodzić kawę 

Darek dostał tydzień wolnego na opiekę, ja mam nadzieję trochę odpocząć. Więź Kuby z Tatusiem to coś cudownego. Darek jest absolutnie zakochany w Bubuniu, tylko by go nosił, przytulał i obcałowywał. Kubuś z kolei uwielbia Tatę i aż się trzęsie jak go widzi. Miód na moje serce, serio. Mam wspaniałego Mężczyznę, który jest dobrym czlowiekiem i cudownym Tatą. Tylko zdrowia nam trzeba. Niczego więcej. Nad tym będziemy pracować  

6
komentarzy
avatar
Zdrówka :* no, niesamowite, że to już pół roku, za niedługo zacznie Ci podłogi wycierać kolankami, a za kolejne pół roku stanie na nogach, niesamowite
avatar
Zdrówka dla was kochana raz jeszcze widzę że u ciebie lepiej powiało optymizmem: )
avatar
to życzę zdrowia! ale rośnie ten Maluch!
avatar
Zdrówka Kochana! Mnie też coś zaczęło boleć gardło. Jasiek znowu gile. Masakra jednym słowem.
Ale nam te chłopaki rosną! Zaraz przyprowadzą nam dziewczyny do domu Aaaaaaaa
avatar
A ja ci odrobinę zazdroszczę... ten tydzień opieki twojego D.! Mój dostał tydzień wolnego po narodzinach synka i koniec, nie ma że jakiś urlop, wolne czy takie tam fanaberie jak chora żona... Podobno taka kryzysowa sytuacja i to tylko przejściowe, i faktycznie, czuję się czasem jak żona po przejściach
avatar
Dużo zdrówka dla Mamy i bezbolesnego ząbkowania dla Synka A z innej beczki mam pytanie. Jaki lekarz wystawił tatusiowi l4? Bo wy też jesteście w niemczech, tak jak my z tego co czytałam. I jak ja byłam tak chora, że chodziłam po ścianach to moja lekarka stwierdziła, że nie ma w niemczech niczego takiego jak opieka dla ojca. Więc tak trochę wścipsko pytam, bo teraz gdy za chwilę będzie drugie może się to przydać, prędzej niż myślę. Z góry dzięki za odp.
Dodaj komentarz

6 miesięcy. Pół roku. Aaaaaaaa!

No co, Kuba wziął i skończył pół roczku, jest już dużym Chłopcem i już nigdy nie będzie taki tyci tyci Dzisiaj mieliśmy przegląd techniczny u pediatry, Dziedzic waży 8100 gram i mierzy 75 cm, jest długi i w sam raz. Wskakuje w rozmiar 74! Ma 3 ząbki i czwarty właśnie się przebija (Boooooooszzzz, niech już wylezie gałgan!). Kubson jest zdrowym, klasycznie rozwijającym się Dzieciem. Obraca się z pleców na brzuszek...i kwiczy, bo odwrotnie jeszcze nie potrafi  Cudownie się uśmiecha, czasem drze się na pół chaty, warczy na koty i guga! Nie siedzi, nie raczkuje, nie recytuje Pana Tadeusza  Jest wspaniałym, małym Chłopczykiem, który trzyma  mnie w garści. Ładnie sypia, w nocy raz budzi się na butlę. W ciągu dnia robi trzy drzemki, średnio po 40 minut albo godzinkę. Ładnie je, chociaż przez ząbkowanie apetyt mu czasem leci. Rozszerzanie diety idzie opornie, bardzo opornie. Bo chociaż Bubson próbował już pierdyliona smaków, to żadnego nie pokochał na tyle, żeby zjeść więcej niż kilka łyżeczek. Były papki (ma odruch wymiotny jak czuje grudkę) i BLW (pociumkał, chwycił za duży kawałek kalafior i poleciał paw). No nic, powolutku ale do przodu. Na szczęście, do roku podstawą jest mleko, ufff. Doopsko ratuje trochę smoczkogryzak, bo wsadzam do niego cośtam a on ciumka. Zawsze coś

Co ja się będę rozpisywać...to były najwspanialsze miesiące mojego życia. Kubuś jest spełnieniem marzeń, po prostu! Tylko ten czas tak zapyla. Pół roku minęło, a ja wciąż pamiętam zapach kwiatów, gdy wchodziłam nocą do szpitala. Eeech. Chwilo trwaj  <3

http://i65.tinypic.com/wmflud.jpg

2
komentarzy
avatar
Kawał chłopa wszystkiego najlepszego na te pół roku ps. jakby coś, ja piszę na fioletowej stronie, bo dostałam taką możliwość
avatar
Kochana, ja nie mogę urodzić w 2018 roku, bo moja gin ciągle mnie straszy, że lepiej dla mnie, abym urodziła małe dziecko, bo jestem drobna, 152 cm wzrostu. Także trzymaj kciuki, abym urodziła w 2017
Dodaj komentarz

27t+2d

Dzisiaj Mikołajki, taka sytuacja! Z okazji tego mega ważnego wydarzenia, Kubuś otrzymał od nas w prezencie aspirator do nosa, taki wypasiony, podłączany do odkurzacza! Bawimy się z nim kilka razy dziennie i mówię Wam! Jest zachwyc...yyyy...obstawiam, że to najgorszy prezent ever Ey, zawsze myślałam, że pierwszy Mikołaj Kubusia okraszony będzie prezentami i zdjęciami w czerwonej czapce, ale gdzieeeee tam! Z uwagi na chorowitą atmosferę w naszym domu, nawet nie miałam czasu ani ochoty biegać po sklepach. 

Od trzech tygodni próbuję się wykurować, zjadłam już całe opakowanie antybiotyku i nie pomogło. I jak przedwczoraj zaczęłam znowu mocniej kaszleć i się w nocy dusić, stwierdziłam że aaaawdupietomam! I poszliśmy do laryngologa, gdzie w końcu zostałam porządnie zbadana i wyszło, że mam ostre zapalenie tchawicy i krtani a do tego zawalone zatoki, wooohoooo. Wcinam jak dropsy kolejne opakowanie antybiotyków.

A Kubson...no Kubson też mniej więcej od trzech tygodni naprzemiennie męczy się z ząbkowaniem, kaszlem i katarem. Do tego czasem sporadycznie rzygnie a czasem odmówi jedzenia. Wszystko jakoś się skumulowało i tak jakoś średnio. Generalnie nie ma Kluska podwyższonej temperatury, nie jest marudny ani nic. Po prostu przy ząbkowaniu dopadła go infekcja i tyle. Wczoraj na wizycie też był osłuchiwany i badany i wszystko ok. Mam nawilżać nosek, odsysać, wyżej do snu układać i to wszystko. 

Czas płynie leniwie ale szybko. Dzisiaj wstaliśmy z Susłem o....tak tak! Poszedł wczoraj spać normalnie po 19. Przed 2 w nocy (ja jeszcze nie spałam) odessaliśmy mu gluty, dostał butlę i poszliśmy spać. Kuba obudził się po 6, odsysanie, pielucha, butla i heheszki Po 7 usnęliśmy znowu, koło 9 chyba Kub się obudził i obok mnie bawił się zabawką. "Po chwili" otworzyłam oczy, bo Dziedzic bardzo się wiercił. Patrzę, a on między łóżkiem a łóżeczkiem, nogami zwis, dupka na łóżku i macha grabkami na ratunek xD Wiecie która była godzina? 10.39. Nooo, to wstałam, śniadanie dla Małego, chwilę pohasał i po 11 zrobił się śpiący. Odpaliłam drzemkę z nim i wstaliśmy o 13.25. Także taaaak, rodzina susłowatych w akcji  

Poza tym, nic ciekawego. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest jakoś bleeeeeh. Energii brak. Przez pogodę chyba. 

Los Piernikos

http://i65.tinypic.com/11c5u09.jpg

6
komentarzy
avatar
Jak ja zazdroszczę wam takich leniwych sennych dni... Zdrówka życzę i przesyłam całusy!!
avatar
Wow, współczuję choróbsk. Zdrowia i lekkiego ząbkowania przynajmniej poświętowaliście dłuuugim spaniem.
avatar
Los Piernikos mistrz pozowania! Minki ma zawsze pierwsza klasa a z infekcjami my od początku jesieni jesteśmy za pan brat więc wiem co to znaczy. Współczuję i dużo zdrówka życzę :* a Jasio przesyła obślinione całusy
avatar
Dużo zdrówka kochani wam życzę, Kubuś jaki już duży chłopczyk jest przecudny
avatar
27t+4d

Żeby nie było tak kolorowo, że tylko spanie i przytulanki, to spieszę donieść, że dzisiaj był jeden z najsmutniejszych dni w moim "mamowaniu". Do tego stopnia, że położyłam się na podłodze w kuchni, obok leżącego w bujaczku i niczego nie rozumiejącego Kubusia i jebłam płaczem, tak. Większość dnia trzymało mnie bardzo mocne przekonanie, że jestem najchujowszą mamą w galaktyce i nawet przeprosiłam Dziedzica za to, że dostała mu się taka fatalna i beznadziejna rodzicielka. Także taaaak, wooooooohooo.

Kubuś ząbkuje. Od 15 października. Wtedy przynajmniej zobaczyłam biały paseczek na jego dziąsełku. Dwie dolne jedynki wyszły ot tak i pomyślałam sobie (o święta naiwności!!!), że moje Dziecko tu zuch razy milion procent i pewnie z ząbkowaniem będzie tak lajtowo, jak ze wszystkim innym. Echeee...tu się jebnij Matka! Po jedynkach przyszedł czas na dwójki i tu się zaczęło. Żadna tam gorączka czy ślinienie wszystkiego w zasięgu wzroku. Nie było też nocnych spazmatycznych płaczów. No więc ząbkowanie w wydaniu Dziedzica polega na pchaniu wszystkiego do buźki (pikuś!), troszkę bardziej niespokojnym zasypianiu (dwa pikusie!) i tym co najbardziej mnie rozwala, czyli zrytym apetycie, kaszlu i rzyganku. Wszystko połączone, jedno wynika z drugiego. Przy ząbkowaniu dzieciaki generalnie są bardziej podatne na infekcje, a że ja od kilkunastu dni mam krup czy inną gruźlicę, to Kub gdzieś tam liznął jakąś bakterię. Był katar i trudności w spaniu. Teraz jest kaszel i furczenie przy coktórymśtam oddechu. Do tego apetyt tak chujowy, że jak normą dla niego jest ok 900 ml mleka dziennie, dzisiaj zrobił 400. Do tego jak mleko krzywo wejdzie, to Kasłak rzyga, tak jak dzisiaj w nocy.

A mnie grabki opadają. Po prostu. Martwię się okrutnie, panikuję, wymyślam, kombinuję i przeczesuję Internet w poszukiwaniu odpowiedzi. Bo nie wchodzi mi do tej zakutej pały, że to wszystko zbiegło się i dziecko jest zdrowe. Tylko ząbkuje/jest trochę przeziębione/rozszerzanie diety bywa oporne. I byliśmy już u pediatry w tamtym tygodniu. W tym u laryngologa. A dzisiaj znowu pojechaliśmy do pediatry, bo jestem jebnięta. Dziecko zdrowe, ja chora. Na głowę.

I tak bardzo chciałabym wbić sobie to do głowy, zluzować gumę w gaciach i nie przejmować się tym, że Dziecko prawie nie je od trzech tygodni z malutkimi przerwami, że czasem rzyga. No taka jego uroda, tak to wygląda.

Po prostu nie wyrabiam, trzymajcie mnie w pięciu. Przecież ząbkowanie to proces, długi! Czy tak mają wyglądać kolejne miesiące? Że będę podchodzić do niego z butelką jak pies do jeża? Że jak już wypije, to będę czekać aż zaraz wszystko zwróci?

Wiecie co, zlałabym temat ciepłym moczem. No jak dzisiaj jechaliśmy do tego pediatry, a Dzieciak fikał wesoło i nawet nie kaszlał, nie miał kataru, a przed wyjściem zjadł kilka łyżeczek zupki, to czułam się jak ostatnia pipencja na świecie. Histeryczka, targająca zdrowe dziecko do lekarza. Panikara! Ale nie było mi do śmiechu, jak w nocy wychlustał nosem całe mleko, które właśnie wypił i patrzył na mnie wystraszony i zdziwiony. Nie chciało mi się śmiać, jak po raz kolejny zamykał buźkę przed łyżeczką. I wcale nie cieszyłam się słuchając, jak dudni mu w piersiach, tak głośno charczał!

Do tego mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. I mam wyrzuty sumienia z powodu każdej emocji, która mnie dopada. I nie potrafię nikomu o tym powiedzieć. Nie umiem i już, bo mi wstyd. Eeeech, nie śmierdzi mi to wszystko depresją, ale serio, takiego fatalnego dnia nie miałam dawno. A najbardziej bolało mnie to niewinne spojrzenie Kubulka, jak mówiłam mu, że fatalnie trafił z przydziałem Mamy. I przysięgam, w jego spojrzeniu była cała mądrość tego świata! To Dziecko WIE, co ja czuję. A ma tylko pół roku Gówniak. Kocham go najmocniej na świecie i dlatego przykro mi, że nie zawsze na niego zasługuję.

No, porzygane!
avatar
Hueh, nie to to jak dodać wpis w komentarzu. Żenua
Dodaj komentarz

27t+4d

Żeby nie było tak kolorowo, że tylko spanie i przytulanki, to spieszę donieść, że dzisiaj był jeden z najsmutniejszych dni w moim "mamowaniu". Do tego stopnia, że położyłam się na podłodze w kuchni, obok leżącego w bujaczku i niczego nie rozumiejącego Kubusia i jebłam płaczem, tak. Większość dnia trzymało mnie bardzo mocne przekonanie, że jestem najchujowszą mamą w galaktyce i nawet przeprosiłam Dziedzica za to, że dostała mu się taka fatalna i beznadziejna rodzicielka. Także taaaak, wooooooohooo. 

Kubuś ząbkuje. Od 15 października. Wtedy przynajmniej zobaczyłam biały paseczek na jego dziąsełku. Dwie dolne jedynki wyszły ot tak i pomyślałam sobie (o święta naiwności!!!), że moje Dziecko tu zuch razy milion procent i pewnie z ząbkowaniem będzie tak lajtowo, jak ze wszystkim innym. Echeee...tu się jebnij Matka! Po jedynkach przyszedł czas na dwójki i tu się zaczęło. Żadna tam gorączka czy ślinienie wszystkiego w zasięgu wzroku. Nie było też nocnych spazmatycznych płaczów. No więc ząbkowanie w wydaniu Dziedzica polega na pchaniu wszystkiego do buźki (pikuś!), troszkę bardziej niespokojnym zasypianiu (dwa pikusie!) i tym co najbardziej mnie rozwala, czyli zrytym apetycie, kaszlu i rzyganku. Wszystko połączone, jedno wynika z drugiego. Przy ząbkowaniu dzieciaki generalnie są bardziej podatne na infekcje, a że ja od kilkunastu dni mam krup czy inną gruźlicę, to Kub gdzieś tam liznął jakąś bakterię. Był katar i trudności w spaniu. Teraz jest kaszel i furczenie przy coktórymśtam oddechu. Do tego apetyt tak chujowy, że jak normą dla niego jest ok 900 ml mleka dziennie, dzisiaj zrobił 400. Do tego jak mleko krzywo wejdzie, to Kasłak rzyga, tak jak dzisiaj w nocy. 

A mnie grabki opadają. Po prostu. Martwię się okrutnie, panikuję, wymyślam, kombinuję i przeczesuję Internet w poszukiwaniu odpowiedzi. Bo nie wchodzi mi do tej zakutej pały, że to wszystko zbiegło się i dziecko jest zdrowe. Tylko ząbkuje/jest trochę przeziębione/rozszerzanie diety bywa oporne. I byliśmy już u pediatry w tamtym tygodniu. W tym u laryngologa. A dzisiaj znowu pojechaliśmy do pediatry, bo jestem jebnięta. Dziecko zdrowe, ja chora. Na głowę. 

I tak bardzo chciałabym wbić sobie to do głowy, zluzować gumę w gaciach i nie przejmować się tym, że Dziecko prawie nie je od trzech tygodni z malutkimi przerwami, że czasem rzyga. No taka jego uroda, tak to wygląda. 

Po prostu nie wyrabiam, trzymajcie mnie w pięciu. Przecież ząbkowanie  to proces, długi! Czy tak mają wyglądać kolejne miesiące? Że będę podchodzić do niego z butelką jak pies do jeża? Że jak już wypije, to będę czekać aż zaraz wszystko zwróci? 

Wiecie co, zlałabym temat ciepłym moczem. No jak dzisiaj jechaliśmy do tego pediatry, a Dzieciak fikał wesoło i nawet nie kaszlał, nie miał kataru, a przed wyjściem zjadł kilka łyżeczek zupki, to czułam się jak ostatnia pipencja na świecie. Histeryczka, targająca zdrowe dziecko do lekarza. Panikara! Ale nie było mi do śmiechu, jak w nocy wychlustał nosem całe mleko, które właśnie wypił i patrzył na mnie wystraszony i zdziwiony. Nie chciało mi się śmiać, jak po raz kolejny zamykał buźkę przed łyżeczką. I wcale nie cieszyłam się słuchając, jak dudni mu w piersiach, tak głośno charczał!

Do tego mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. I mam wyrzuty sumienia z powodu każdej emocji, która mnie dopada. I nie potrafię nikomu o tym powiedzieć. Nie umiem i już, bo mi wstyd. Eeeech, nie śmierdzi mi to wszystko depresją, ale serio, takiego fatalnego dnia nie miałam dawno. A najbardziej bolało mnie to niewinne spojrzenie Kubulka, jak mówiłam mu, że fatalnie trafił z przydziałem Mamy. I przysięgam, w jego spojrzeniu była cała mądrość tego świata! To Dziecko WIE, co ja czuję. A ma tylko pół roku Gówniak. Kocham go najmocniej na świecie i dlatego przykro mi, że nie zawsze na niego zasługuję.

No, porzygane!

4
komentarzy
avatar
Kochana... Nikt bardziej od drugiego rodzica nie zna tego uczucia bezbrzeżnej bezsilności, która dopada, gdy dziecku coś jest. Rozumiem Cię strasznie. Też czułam się, jakbym coś spierdoliła, bo to na pewno moja wina, że moje dziecko w głowie trzeci wenflon. Dopiero niedawno się z tego wyleczyłam. Zsyłasz dziecko na ten świat i w ramach tej podróży niestety dajesz mu pakiecik w postaci zasranej pewności, że kiedyś: A) uderzy się, B) będzie kaszleć, C) będzie rzygać, D) dostanie sraczki, E) dostanie zaparcia, F) ktoś mu w przedszkolu zburzy wierzę z klocków, i tak daaalej. Ale równolegle też dajesz mu wiele innych cennych rzeczy. Jak to jest czuć wiatr we włosach podczas spaceru letnim popołudniem. Jak to jest jeść lody czekoladowe. Jak to jest się zapowietrzyć ze śmiechu! Nosz takie życie. Uwierz mi, że nie jesteś żadną kijową matką. Jeździsz z dzieckiem do lekarza, chcesz wiedzieć, co mu jest - nosz kurna, tak się zachowuje zła matka? Zła matka to by oddała Dziedzica do okna życia i kazała innym sobie z tym radzić. A Ty na dupie stajesz. Rany, skończ tak o sobie mówić! A przy nim to już w ogóle. Trzymaj się i się nie puszczaj, bo bidulo chyba pierwszy raz dostałaś macierzyństwem po głowie tak konkretnie (i tak się długo trzymałaś). Czep się myśli, że to tylko etap i on minie - ja to robię i tylko to mnie przy życiu trzyma. Buziole!
avatar
Strach o chore dziecko sprawia, że człowiek odchodzi od zmysłów i traci prawdziwe spojrzenie na rzeczywistość. Jednak wszyscy wiedzą i Ty też to wiesz, że jesteś wspaniałą mamą. Nie daj się, trzymam kciuki za Wasze zdrowie fizyczne i samopoczucie ;*
avatar
Strach o chore dziecko sprawia, że człowiek odchodzi od zmysłów i traci prawdziwe spojrzenie na rzeczywistość. Jednak wszyscy wiedzą i Ty też to wiesz, że jesteś wspaniałą mamą. Nie daj się, trzymam kciuki za Wasze zdrowie fizyczne i samopoczucie ;*
avatar
Kobieto co ty wygadujesz ty złą matką Kubuś ma najlepszą mamę pod słońcem
Dodaj komentarz

28 tydzień

Asiepożaliłam ostatnio, cnie?! Czasem trzeba, a co. Jakoś po tym wszystim było mi łatwiej, tym bardziej, że Dziedzic się naprawił, zaczął jeść i coraz mniej kaszle, więc tak jak mówił cały świat, to wszystko było przejściowe i związane z ząbkowaniem. Druga dwójeczka się przebiła i sytuacja została chwilowo opanowana. Dzieć przestał się ślinić na potęgę, porzucił zwracanie towaru i generalnie się polepszyło. Drobna infekcja, którą złapał też powolutku się kończy. Poradziliśmy sobie z nią bez leków w zasadzie. Teraz dopiero ma syropek raz dziennie, ale to homeopatyczny, więc luzik. Nie to, żebym była przeciwnikiem leków. Uważam, że kiedy są potrzebne to trzeba je wziąć i tyle. Ja zżarłam właśnie drugie opakowanie antybiotyków i można powiedzieć, że już prawie prawie jestem prawie zdrowa Głos jeszcze nawala, czasem mam napad kaszlu, ale jest lepiej  

Ostatnie dni nauczyĺy mnie kilku ważnych rzeczy. Przede wszystkim jestem przewrażliwiona, popadająca ze skrajności w skrajność i histerycznie nastawiona do ewentualnych problemów z Jakubsonem, tak. Trza to na klatę wziąć. Odkryłam również, że jestem jeszcze bardziej niecierpliwa niż się o to podejrzewałam oraz, że mam tendencję do dramatyzowania, brawo ja! Mam też wiele innych zalet, ale o tym kiedy indziej  

Wiecie, troszkę jednak to wszystko dało mi cennego doświadczenia, którego nie zawaham się użyć w najbliższych dniach, czy latach xD Generalnie nie mam zamiaru strzelać sobie w łeb tylko dlatego, że przez kilka dni Kuba będzie mniej jadł. Obiecuję! W ogóle to dzisiaj znowu Bida zaczyna zaciskać buźkę, trzeć sobie nosek i wkładać wszystko do pyszczka, więc obstawiam, że może górne będą szły. Obiecuję również, sobie przede wszystkim, zluzować gumę w gaciach i częściej brać głęboki oddech. I wrócić do korzeni, czyli odkopać swoje poczucie humoru i walczyć nim na tym froncie

A poza tym wszystkim, to spieszę donieść, że Syn nasz to prawdziwy, rasowy Bliźniak. Zupełnie jak Tatuś. Czasem chichra się jak głupi do sera. Po chwili jest tak poważny, że musimy z Darkiem udawać pawiany, żeby chociaż uniósł w uśmiechu kąciki ust. Charakterne dziecko nam rośnie, serio! To po Mamusi. Coś czuję, że będą z nim niezłe jazdy! Już nie mogę się doczekać Jest cudowny! Zdrowy! Dobry! Mądry! Śliczny! Idealny. Kochamy Cię Synku tak mocno, że nawet sobie tego nie wyobrażasz I dlatego śpisz w naszym łóżku już od tygodnia, pomimo tego że się nie wysypiamy. Ale Ty tak ładnie u nas zasypiasz, tak spokojnie śpisz, taki radosny się budzisz...Mogę spac nawet na podłodze, byle Tobie było dobrze!  

http://i63.tinypic.com/op1e2q.jpg

1
komentarzy
avatar
Widzisz wszystko jest ok. ja też się tak nakręcam i panikuję i też muszę się zmienić w tym temacie żeby nie być rozhisteryzowaną matką
Dodaj komentarz

29 tydzień

Oooooj gorący, przedświąteczny czas nastał! I niestety nie ma on nic wspólnego ze sprzątaniem, gotowaniem, pieczeniem, robieniem pierniczków, ubieraniem choinki i kupowaniem prezentów. Żadnej z tych rzeczy nawet nie zaczęłam i nie zacznę. W tym roku Święta z partyzanta! 

Jutro Tata Kubunia, a moj prywatny Chłop, ma operację. W szpitalu. Pod narkozą. Nos mu będą robić, bo chrapie jak niedźwiedź. Miał mieć zabieg w piątek i jutro to my powinniśmy do Polski wyjeżdżać, no ale nieztety. Chorzy doktorzy i przekładają wszystkie zabiegi. Jsk wszystko pójdzie ok, to dopiero w piątek Darosław wyjdzie ze szpitala a z soboty na niedzielę pojedziemy do Polski. Prosto z drogi wpadniemy na stół wigilijny, mam nadzieję! 

Jeżeli ktoś to czyta i może, to niech trzyma kciuki, żeby wszystko poszło gładko i bez żadnych komplikacji. Ja sama już odpalam ojojowanie i panikę, ale tylko trochę

Kubosław spoczko, rozszerzanie diety coraz lepiej, chociaż wciąż je po kilka łyżeczek. Ale do przodu! Mleko też ładnie ogarnia. Tylko te ząbki go meczą. Dzisiaj usypiał chyba z godzinę. Śpiewał, zagryzał dziąsełka, wyginał śmiało ciało, aż w końcu padł. Susełek mój ukochany. Taki duży już. Jak się po prezesowsku rozwali na naszym łóżku, to nie ma przebacz! A niech się rozwala, skoro mu wygodnie. 

Spakowałam Chłopa, spakowałam Kubsona, bo przecież jutro cały dzień w szpitalu nas czeka. Chcę mieć pewność, że Darek się wybudzi i że wszystko będzie ok. Eeeeech. Sobie nalałam lampkę wina, bo już nie mam siły pakować niczego dla siebie. I tak pewnie skonczy się na kawie  

Kciuki na pokład! :*

3
komentarzy
avatar
ogromne kciuki za operację. Szkoda, że musisz z malutkim w szpitalu koczować i ze takie opóźnienie w wyjeździe, ale dobrze, że zdążycie na Wigilię
avatar
I co tam u Was dzisiaj?
avatar
Napisz kochana co tam u was Zdrówka dla męża
Dodaj komentarz

29t+3d

Dziękujemy za pozytywną energię i wszystkie kciuki, Darek zniósł zabieg dobrze, nic go w sumie nie boli, odczuwa tylko dyskomfort i jest trochę opuchnięty. Jutro wychodzi ze szpitala, także wooohoooo! 

Jakubos natomiast, przyprawia mnie o siwiznę, bo rzyga namiętnie. Wczoraj wieczorem miał pierwszy raz podwyższoną temperaturę, ale jeszcze nie gorączkę. Doszło do 38 stopni, zrobiłam mu chłodne okłady na czółko, zespawał się porządnie i przeszło. Dzisiaj rano wszystko w porządku, pojechaliśmy odwiedzić Darka w szpitalu, zrobiłam tam Młodemu mleko, wypił może 60 ml i jak zaczął chlustać, tak orzygał nie tylko siebie, ale też mnie. I to tak, że rzygi (mleko, zupkę i duuuużo śliny) miałam nawet w staniku. Ze szpitala wracałam w rajtuzach i Darka koszulce, brawo ja. Wróciłam do domu, dałam mu 130 ml mleka przed 18, potem wykąpałam i położyliśmy się razem. O 19.20 Kuba się obudził i znowu chlusnął...Odwodnienie to ostatnia rzecz o której marzę dla Dziecka na Święta, więc niedawno dałam mu tylko 60 ml mleka. Póki co - cisza. Śpi. 

Ja po prostu osiwieję. Wciąż obstawiam ząbki, bo widzę jak go te dziąsła męczą. Ale nie mam stuprocentowej pewności i to mnie dobija. I siedzę teraz sama, na tym wypizdowie i patrzę tylko czy mi zaraz nie rzygnie. I czy nie jest odwodniony. Czy zrobił siku. Czy ma suche usta. Czy oczy mu się nie zapadły. Jest apatyczny? Przecież śpi, to jaki ma być?! Mam jechać jutro do lekarza? Ile razy może dziecko dziennie rzygać? Jak szybko może się odwodnić? Ślina mu może spływa i przez to kaszle. A przez kaszel może rzyga. Wszystko jest tylko MOŻE. I jeszcze siedzę sama na tym wypizdowie, ani samochodu ani niczego. Nawet elektrolitów dla dziecka nie mam, bo po co? No po co człowiekowi elektrolity dla niemowlaka?! Jutro kuźwa kupię. 

Boooooże...to nie dla mnie...ja tego czasem nie ogarniam Mam milion pytań i żadnej odpowiedzi. I tylko strach i niepewność. Strach i stres. Strach i czuwanie. I radość, miłość, szczęście. Oto Macierzyństwo. Moje Macierzyństwo. I jakby mnie ktoś zapytał czy warto...hell yeah! Bo nie mam nic cenniejszego niż Kubuś. Bo on jest jaśniejszy niż słońce. Bo bym mu nieba przychyliła. I dlatego się martwię. A z resztą...przecież jestem Mamą. A Mamy się martwią, całe życie. Wooooooohooooo

https://images82.fotosik.pl/945/c288e171adc5be49med.jpg

4
komentarzy
avatar
Dewo, weź lepiej idź do lekarza! Niech spojrzy fachowym okiem, osłucha... Może będziesz spokojniejsza. Chociaż maluch wygląda kwitnąco Mój Piotruś czasem dziwnie charczy, jakby miał całe gardło zapchane i płuca do pępka czymś zawalone ale po osłuchaniu jestem spokojniejsza, że nic tam nie ma. A skąd te dźwięki? Tego to nikt nie wie. A nie czeka was przypadkiem szczepienie żadne? Po pół roku? Byłaby okazja do konsultacji.
avatar
Cieszę się że u was w porządku tzn. męża zabieg w porządku a Kubuś jest przecudny oby mu przeszło z tymi wymiotami do podróży do Polski na święta: )
avatar
Maluch uśmiechnięty, a Ty mu choroby wymyslasz
avatar
BłożeszTyMój, Elżuniu... Czemu ja tu tak się rzadko odzywam? Nadrobię z następnym wpisem! Obiecuję! I jak tam Dziedzic? Spawa dalej?
Dodaj komentarz

7 miesięcy

Tak tak, Dziedzic jest już prawie dorosły! Czy muszę dodawać, że siedem miesięcy temu urodziłam takie pisklę, małe, pomarszczone, nieopierzone, a dzisiaj mam obok siebie kawalera?! Mój Chłopczyk wymiata, co ja będę ściemę walić! 

Jesteśmy w Polsce, wciąż objedzeni i opici po pierwszych kubusiowych Świętach Bożego Narodzenia. Było spokojnie, rodzinnie, bez atrakcji, doceniam to, chociaż już mi się nudno robi. Chciałabym, aby kolejne Święta były z większym rozmachem, wielką choinką, prezentami i tym samym spokojem  

Przyjechaliśmy dzień przed Wigilią. Podróż minęła spokojnie, chociaż Kuba po przejechaniu kilku kilometrów zespawał się epicko, bo pół godziny wcześniej dostał mleko. W ogóle kilka ostatnich dni w Niemczech było obrzyganych, obślinionych i obząbkowanych. Jak tylko stanęliśmy w drzwiach domu, oddałam jedzeniową pałeczkę mojej Mamie. Stwierdziłam, że skoro on nie chce jeść tego, co ja mu proponuję, to może zechce spróbować babcinej kuchni. Mnie Mama swoimi zupkami nie zabiła Nie protestowałam więc, gdy Mama pierwszą zupkę zrobiła na wywarze z mięsa, ze szczyptą soli. I tak byłam pewna, że Kuba pogardzi po dwóch łyżeczkach, jak zawsze. Echeeeee! Wrąbał tyle, ile nie zjadł w sumie od dwóch miesięcy I w ogóle, apetyt ma tutaj niesamowity, także na mleko! Ładnie śpi, jest radosny, aktywny. I nie, nie pełza jeszcze, nie próbuje czworakować, nawet nie obraca się na plecy z brzuszka! Ale nie mam zamiaru robić z tego akcji. Lada chwila ruszy, a wtedy zatęsknię za czasem, w którym leżał spokojnie  

Zostajemy do 6 stycznia! Darek niestety po operacji złapal infekcję, dostał antybiotyki. Teraz biedny męczy się z zatkanym nosem i glutami. Śniegu nie ma, pada deszcz. Jest jakoś tak spokojnie...flegmatycznie wręcz. Może jutro ruszę się na jakieś spotkanie z koleżankami, bo już tydzień prawie w domu siedzimy. A poza tym, wszystko spoczko! 

Synku mój, siedmiomiesięczniaku! Kocham Cię nad życie. Jesteś idealny

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}