Małe podsumowanie maminych sukcesów
Kiedy urodził się Bartek ogarnęła mnie wielka miłość i radość, ale i strach. Nigdy w rodzinie nawet nie miałam małych dzieci i takiego malucha nie miałam na rękach. A tak była moja bratanica, ale moja bratowa nie dawała nawet przy niej oddychać a co dopiero wziąć ją na ręce. No w każdym razie nastąpiło oto: mam synka i trzeba go ubrać, przewinąć, nakarmić.
Przy pierwszym podejściu do przebrania ręce trzesły mi się jak cholera. Powoli na wdechu zakładałam wszystko, modląc się by dziecku nie urwać ręki. No i w dniu wypisu ze szpitala już pewnie działałam z ciuszkami. Cóż pieluchy! To do dziś sprawa trudna. Nie sama zmiana tylko ogarnięcie sposobu na nie osikanie czegokolwiek. Mój syn ma moc wyczekania momentu kiedy uwolnię go z pieluszki jednorazowej, asekuracyjnej tetrowej i będzie mógł zasikać cokolwiek. No i rada dla przyszłych mam chłopców: może tylko ja o tym nie wiedziałam, ale zakładając pieluchę trzeba siusiaczka skierować w dół, bo inaczej usika się po pachy.
Uczę się wszystkiego bardzo asekuracyjne i staram się uwierzyć, że dziecko nie jest aż tak kruche jak mi się wydaje.
Doszłam już do odbijania na plecach i obcięłam dziś te mikroskopijne paznokietki.
Teraz jeszcze muszę odważyć się przekręcić go na brzuch, bo teraz robi to Tatusiek.
Może i ze mną jest coś nie tak, moja mama twierdzi, że matki bardziej boją się o swoje dzieci. Ja mam wrażenie, że mnie pociesza, ale nauczę się wszystkiego. A i jeszcze czyszczenie nosa to jakaś abstrakcja, ale na wszystko przyjdzie pora!
tytuł: Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡
autor: dzabuch