avatar

tytuł: Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡

autor: dzabuch

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Do której dziecko przyjdzie z każdym problemem, na której będzie polegać!

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Nie spodziewałam się, że Bartek wprowadzi tyle miłości do naszego życia. Bałam się, że nie sprostam, że nie dam rady. Dziś nie pamiętam jak to było kiedy byliśmy we dwoje. Za nic w świecie nie chce do tego wracać. SZCZĘŚCIE MA NOWY WYMIAR! MOJE SZCZĘŚCIE MA NA IMIĘ BARTUŚ!

Małe podsumowanie maminych sukcesów
Kiedy urodził się Bartek ogarnęła mnie wielka miłość i radość, ale i strach. Nigdy w rodzinie nawet nie miałam małych dzieci i takiego malucha nie miałam na rękach. A tak była moja bratanica, ale moja bratowa nie dawała nawet przy niej oddychać a co dopiero wziąć ją na ręce. No w każdym razie nastąpiło oto: mam synka i trzeba go ubrać, przewinąć, nakarmić.
Przy pierwszym podejściu do przebrania ręce trzesły mi się jak cholera. Powoli na wdechu zakładałam wszystko, modląc się by dziecku nie urwać ręki. No i w dniu wypisu ze szpitala już pewnie działałam z ciuszkami. Cóż pieluchy! To do dziś sprawa trudna. Nie sama zmiana tylko ogarnięcie sposobu na nie osikanie czegokolwiek. Mój syn ma moc wyczekania momentu kiedy uwolnię go z pieluszki jednorazowej, asekuracyjnej tetrowej i będzie mógł zasikać cokolwiek. No i rada dla przyszłych mam chłopców: może tylko ja o tym nie wiedziałam, ale zakładając pieluchę trzeba siusiaczka skierować w dół, bo inaczej usika się po pachy.
Uczę się wszystkiego bardzo asekuracyjne i staram się uwierzyć, że dziecko nie jest aż tak kruche jak mi się wydaje.
Doszłam już do odbijania na plecach i obcięłam dziś te mikroskopijne paznokietki.
Teraz jeszcze muszę odważyć się przekręcić go na brzuch, bo teraz robi to Tatusiek.
Może i ze mną jest coś nie tak, moja mama twierdzi, że matki bardziej boją się o swoje dzieci. Ja mam wrażenie, że mnie pociesza, ale nauczę się wszystkiego. A i jeszcze czyszczenie nosa to jakaś abstrakcja, ale na wszystko przyjdzie pora!

5
komentarzy
avatar
Sól mam w tych małych plastikowych ampułkach. Prawdę mówiąc na początku nawet nie miałam takiego pomysłu, żeby to do nosa aplikować, ale jak była położna to mu po prostu wkropiła - no i od tego czasu wkrapiam i ja. Na początku było trudno - bałam się czy nie za dużo mu wleję. No i wierzgał łapkami. Teraz wkrapiam mu albo jak śpi albo jak jest w fazie czuwania, ale spokojnego (leży sobie, nie śpi i spokojnie świat podziwia). A co do ilości - jak jest spokojny to mu wyciskam po kropli - na sam brzeżek nozdrza i wtedy taka kropla widać jak spływa do środka, a równocześnie idzie małymi porcjami i nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby Młody jakoś charczał czy się dusił. Do tego kilka razy w ciągu dnia zaglądam mu w nosa i jak tylko zobaczę gila to w ruch idzie patyczek do uszu - wkładam i delikatnie przekręcam w środku i jak takim 'korkociągiem' udaje mi się gile wyłowić. Tylko patyczek też albo na śpiocha albo jak jest w tej spokojnej fazie nieśpiącej. Agania miała jeszcze taki patent, ale to chyba z wodą morską - że psika, a potem kładzie na brzuszku i 'samo' wypływa. Ja nie testowałam (bo nie udało mi się tej wody morskiej wsprayować) Powodzenia!
avatar
A co do reszty... jak to znajomo brzmi - pierwszą pieluchę, oczywiście drżącymi łapami, zmieniałam chyba ze 40 minut A z tym obsikiwaniem - ahh święta prawda. Witek ma tak samo - wyczekuje na stosowny moment i za punkt honoru stawia sobie sięgnięcie poza matę. Po miesiacu udaje mi się czasem małego spryciarza przechytrzyć (np. czekam z tetrą niczym tarczą ochronną), ale... wciąż różnie to bywa. No i hasło: "fujara na dół" jakoś tak na stałe zagościło u nas
avatar
Na pewno świetnie sobie radzisz.
avatar
Pierwsze koty za płoty, będzie tylko lepiej. A przy drugim dziecku to będziesz tak śmigać, że hej! )
avatar
Update noskowy - wpsikaliśmy Młodemu wodę morską do nosa, z tego co widzę ładnie czyści nosek, więc (wstępnie) polecam.
Dodaj komentarz

glut wygrywa bitwy, ale ja wygram tę wojnę
Jak w tytule! Dzięki Zelmie wiem jak się do tego zabrać( dzięki, dzięki!) Bartek jednak nie ułatwia. Co się zabieram do kolejnej bitwy, młody się kręci i złości jakby miał wbudowany czujnik matkowego zbliżania się do nosa! Jednak jestem bardzo zdesperowana i ostatecznie to ja wygram.
Dziś cholera zimno! Tak zmarzłam na spacerze, że szybko biegłam do domu. Jejku jak dobrze by było jakby śnieg utrzymywał się przy pięciu stopniach na plusie. Lubię śnieg, ale nie lubię jak jest zimno.
Odkryłam u mojego syna nową niepojętą dla mnie umiejętność. To, że umie osikać wszystko, to już wiem. Natomiast nie jestem w stanie zrozumieć jak zrobił to, że ma suchy bodziak a bluzeczkę i spodnie mokre. Macałam na każdą stronę i buzią dotykam i jak nic bodziak suchy reszta mokra!
Jej mój syn ma już trzy tygodnie a ja wciąż walczę z moczem!
Zresztą zauważyliśmy, że nasz pierworodny ma całkiem niezły ubaw kiedy nas obsika, ale jak wczoraj walnie kupę w ręcznik po kąpieli.
Ale rodzice cwani to wiedzieli, że syn przebiegły więc nie kładziemy bezpośrednio na ręcznik. Pielucha tetrowa musi być. Dodam, że przed kąpielą kupa też była więc młody chyba trochę zachował na czas kiedy tata czule wyciera ręcznikiem! No! Ale z każdym dniem uczymy się coraz więcej!

4
komentarzy
avatar
U mnie w brzuszku też synek i już się boję tego siusiania na wszystko!
avatar
No... ta woda morska chyba najlepsza jednak bo większa dawka uderzeniowa. Tylko ja sobie z tym przyciskiem nie mogę poradzić - cisnę i cisnę i nic. Nie wiem, albo butelkę mam jakąś trafioną albo ja mało zdolna jestem. Ale przed chwilą wspomogłam się babcią i we dwie 'napadłyśmy' witkowy nos i słychać, że łatwien mu się oddycha.
avatar
Czyszczenie nosa to widzę nie tylko dla nas wyzwanie
avatar
łatwiejsza w obsłudze jest chyba jednak sól morska. Sól fizjologiną aplikuje z patyczka i w sumie trudno mi sobie wyobrazić kropienie nia do nosa, pomimo przestudiowania sposobu Zelmy
Dodaj komentarz

mama kontra glut c.d.

Dobra, wzięłam się w garść i wygrałam. Czyli kolejne doświadczenie za mną. Użycie patyczka jak korkociągu zdziałało cuda (dzięki Zelma).
Teraz kolejna wojna. Mama kontra wkładki laktacyjne. Nosz kurde znów zalałam bluzkę. Chyba do lewego cycka będę wkładać dwie wkładki l, bo jakiś taki ten cycek mało szczelny ale im dalej w las tym więcej drzew czyli nie ma przeszkody nie do przeskoczenia. Poradzę sobie ze wszystkim!

2
komentarzy
avatar
ha!ale bojowy nastrój ) wiesz - z tymi glutami to ja tez bladze we mgle, testuje, kombinuje... ale ciesze sie, ze cokolwiek z tych moich eksperymentow i u Ciebie sie sprawdzilo
avatar
Inaczej być ni emoże Mam znajoma która do glutów nie wyobraża sobie zycia bez nakładki na odkurzacz
Dodaj komentarz

Małymi krokami do przodu
Jestem matką tchórzem to wiem. Każde kichnięcie, kaszlnięcie mojego dziecka, komunikuje mi stan zagrożenia życia z winy matki.
Sama zaczynam się zastanawiać czy to do końca zdrowe w moim wykonaniu. W końcu jest tyle wyrodnych matek, które w dupie mają swoje dzieci i jakoś ich nie pozabijały.
Moja mama twierdzi, że to właśnie bezgraniczna miłość do mojego dziecka powoduje, że tak się o niego boję. Może tak! Ale!!!!
Oto po przebrnięciu przez pierwszą pieluchę, ubranie, rozebranie, dotarliśmy do kąpieli. Higiena oczu uszu i wygrana wczoraj nosa. Choć na początku nawet noszenie Bartka na rękach to było wyzwanie to dziś noszę go nawet na jednej ręce, odbijam na plecach i przekręcam na brzuch. Wszystkie te czynności były dla mnie trudne a teraz stają się chlebem powszednim. Bałam się, bo nie lubiłam dzieci jednak poczułam tą potrzebę posiadania swoich. Zastanawiałam się co będzie jeśli nie pokocham mojego syna. Teraz nie wiem czy to możliwe, dałabym się poćwiartować za niego a ludzie to chyba myślą, że mam jakieś problemy z głową, bo cieszę się jak dziecko gdy dumnie prowadzę wózek. Dziwne jest to, że nawet cieszy mnie to, że wstaję w nocy i kiedy karmię mojego syna, mogę zerknąć na jego śpiącego ojca i cieszyć się, że ich mam. Moje dwa największe skarby.
W podsumowaniu:
Macierzyństwo to zdecydowanie HIT

7
komentarzy
avatar
haha chyba widzę siebie - też ogólnie nie lubiałam dzieci- gdzie czytałam o swoim imieniu to było "ta co nie lubi dzieci". Czasami myślałam że może dlatego Bóg nie chce nam dać bo przecież ich nie lubię. Ale raz ciocia męża powiedziała mi że tez tak miała- nie miała podejścia do dzieci dopóki nie urodziła swoich Wierzę że tak będzie
avatar
Piękny wpis!!!
avatar
Miło czytać!!!!
avatar
oj tam tchórzem... To po prostu miłość...
avatar
Jak dla mnie jesteś wspaniałą Matką - troskliwa, opiekuńczą, przewidującą i wesołą, kochającą swojego Bąbla ponad wszystko i tylko to się liczy ;-)
avatar
Ale pozytywnie)) Marzę, że też kiedyś będę mogła tak napisać
avatar
Podpisuję się pod każdym słowem rękami i nogami!!! Pierwsza pielucha -przerażenie, noszenie na rękach - Boże, na SR wyglądało to jakoś inaczej.., do tematu obracania na brzuch w ogóle nie podchodziłam i bałam się z Michałem zostać sama... A teraz stwierdzam, że jest bardzo nieźle
Dodaj komentarz

Małymi krokami do przodu
Jestem matką tchórzem to wiem. Każde kichnięcie, kaszlnięcie mojego dziecka, komunikuje mi stan zagrożenia życia z winy matki.
Sama zaczynam się zastanawiać czy to do końca zdrowe w moim wykonaniu. W końcu jest tyle wyrodnych matek, które w dupie mają swoje dzieci i jakoś ich nie pozabijały.
Moja mama twierdzi, że to właśnie bezgraniczna miłość do mojego dziecka powoduje, że tak się o niego boję. Może tak! Ale!!!!
Oto po przebrnięciu przez pierwszą pieluchę, ubranie, rozebranie, dotarliśmy do kąpieli. Higiena oczu uszu i wygrana wczoraj nosa. Choć na początku nawet noszenie Bartka na rękach to było wyzwanie to dziś noszę go nawet na jednej ręce, odbijam na plecach i przekręcam na brzuch. Wszystkie te czynności były dla mnie trudne a teraz stają się chlebem powszednim. Bałam się, bo nie lubiłam dzieci jednak poczułam tą potrzebę posiadania swoich. Zastanawiałam się co będzie jeśli nie pokocham mojego syna. Teraz nie wiem czy to możliwe, dałabym się poćwiartować za niego a ludzie to chyba myślą, że mam jakieś problemy z głową, bo cieszę się jak dziecko gdy dumnie prowadzę wózek. Dziwne jest to, że nawet cieszy mnie to, że wstaję w nocy i kiedy karmię mojego syna, mogę zerknąć na jego śpiącego ojca i cieszyć się, że ich mam. Moje dwa największe skarby.
W podsumowaniu:
Macierzyństwo to zdecydowanie HIT

0
Dodaj komentarz

4 tygodnie za nami
Podsumowanie Bartkowe
Wczoraj na wadze zobaczyliśmy magiczne 4.02 kg. Gdzie masa urodzeniowa 3300 gram a przy wpisie ze szpitala 3080 gram.
Jeśli chodzi o ciuszki to zauważyłam, że rozmiar 56 stał się ciasnawy czyli już raczej ubieramy się w 62.
Mój syn stał się gadułą pospolitą i często dość głośno wyraża opinie na tematy wszelakie. Wyjątkowo zainteresowany jest tatą i z nim gada jak najęty.
Jako rodzice chyba popełniliśmy pierwszy błąd czyli Bartek śpi z nami w łóżku. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest wygoda, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że niedługo może to stać się to problemem. A oto Bartek dziś:


mama w połogu
Nie czuję się źle. Jak na dziś odchodów połogowych brak, ale nauczyłam się, że jednego dnia może nie być nic by następnego organizm nadrobił. Chociaż to już 4 tygodnie więc to wszystko może dobiegać końca. Jeśli chodzi o moje barbarzyńsko potraktowane krocze czyli dość spore nacięcie i jeszcze większe szycie to podobno szwy powinny się już rozpuścić. Jednak w miejscu gdzie ucierpiałam najmocniej wciąż czuję ból. Chociaż może nie ból a dyskomfort. Czasem jak się poforsuje to czuje taki dziwny ból z przodu. Waga wskazuje tą z przed ciąży, jednak to mnie nie satysfakcjonuje. Muszę poćwiczyć i chyba zacznę od jutra jakieś delikatne ćwiczenia robić. Karmię piersią i nie stosuję żadnej diety. Bartek toleruje mój sposób odżywiania.

Nie mogę uwierzyć, że ten rok tak szybko zleciał. Jakoś nie wierzę w to, że ja w ogóle byłam w ciąży i gdyby nie leżący obok mnie Bartek to powiedziałabym, że to jakiś żart.
Z racji przygotowań do świąt zrobiłam zakupy na allegro i będziemy gwiazdorzyć.
http://i67.tinypic.com/i5xhuf.jpg
A w piątek będziemy mieć równo miesiąc!

8
komentarzy
avatar
Slodziak ciuszki piękne
avatar
Oh! Jaki uroczy! Kochana spanie z dzieckiem to nie błąd. Są różne "szkoły" wychowywania i pielęgnacji dziecka i jedna z nich mówi o tym że taka bliskość jest wspaniała!!! Jedyny minus to to że ciężko dziecko oduczyć ale na to też są sposoby! Gratuluję powrotu do wagi z przed ciąży no i Bartusiowi że już taki duuuuży! Śliczne ubranka! Mikołaj najlepszy!
avatar
och z tym spaniem w jednym łóżku to i ja mam ochotę się złamać, tym bardziej że mąż tak bardzo by jednak chciał mieć małą blisko. Ja jeszcze trwam w postanowieniu, że nie ma mowy o tym, bo wstaję tylko raz dosłownie na chwilę w nocy, więc daję radę. Ale nigdy nic nie wiadomo. Gratulacje osiagnięcia 4 kg. Teraz to już coraz ciężej będzie na ręku trzymać małego kluseczka Nastka ma już 4600 i aż się boję co będzie później. Ale niech rosną sobie zdrowo dzieciaczki, widać, że nasze mleko im służy
avatar
O jakie super ubranka mały będzie wystrojony!!! My już też pomału wyrastamy z 56 - ale pomału, bo Oliwka byłą krótka jak się urodziła, 51cm miała, więc dopiero kilka rzeczy jest za małych
avatar
Czas leci stanowczo za szybko, a teraz kiedy dziec juz na pokładzie to jescze szybciej, przynajmniej u mnie
avatar
A Leo tez śpi z nami, nie zawsze ale często go zostawiam
avatar
Ja Micha zostawiam u nas w nocy po pierwszym nocnym karmieniu -z wygody. Czasami mam wyrzuty sumienia, ale senność mnie przekonuje, żeby nie wstawać )
avatar
Jaka super mineczka Cztery kg przekroczone, toż to już chłop Gratuluję kolejnych sukcesów mamcia i super że wszystko u Was dobrze :-)
Dodaj komentarz

Mamy miesiąc
Sama nie wierzę, że to już miesiąc. O tej porze byliśmy już na porodówce. No to jakieś małe podsumowanie? Hmm...
Bartek to skarb, nie wiem skąd te opowieści o ciężkich nocach i w ogóle ciężkich chwilach.
Lepiej nie zapeszać, ale jakoś tak wszystko ogarniam.
Co do zdrówka to dzięki Bogu nie wiemy czym są kolki. Bartek puszcza bardzo głośne bąki i zdecydowanie słychać też kiedy to nie bąk a kupa . Tata to nawet wieczorami zgina mu nóżki do brzuszka i wszystko pięknie 'ulatuje'. Mały się nie męczy a my cały czas mamy ubaw, bo może z niejednym dorosłym w kwestii głośności konkurować.
W kwestii spania to chyba na razie nie będziemy dyskutować i mały śpi z nami. Zresztą różnie to bywa bo w tej chwili śpi w łóżeczku i mu to nie przeszkadza.
Jeśli chodzi o nas to jesteśmy bardzo mobilni. Ja codziennie o ile nie pada to śmigam sobie na spacerki choć muszę się trochę z wózkiem namocować, ale daję radę. W weekendy wsiadamy do samochodu z tatą i odwiedzamy wszystkie babcie. Mamy tyle kochanych ludzi wokół siebie, że pieluch to nam chyba do wiosny starczy .

5
komentarzy
avatar
Ja tez nie wiem skąd historie o nieprzespanych nocach. Może nei są przespane idealnie ale czego sie nie robi dla dziecka Wszytskiego najlepszego dla Bartka !:*
avatar
Bardzo znajomo to brzmi Oby tak dalej!
avatar
Piękny miesiąc to był... A ile jeszcze takich przed Wami
avatar
Oj chciałabym taki post dodać za kilka tygodni.
avatar
Świetnie i oby tak dalej
Dodaj komentarz

5 tygodni, kp, seksi mama i wiele innych, które mam w głowie a na pewno zapomnę napisać

Bartek skończył już 5 tygodni. Mamy już za sobą, krótsze spanie, gadanie i komentowanie mamy i taty. No i ważymy już 4,27. Z co tygodnowego ważenia wychodzi nam, że przybieramy średnio 250 gram na tydzień. Noce są w miarę stabilne, czyli budzimy się o 2 czy 3 w nocy i potem o 6 rano. Codziennie koło 11 spacer i tak dni płyną. Od godziny dzwonię i próbuję nas zapisać do ortopedy, ale to jakaś abstrakcja! Jeśli chodzi o spanie to zależy od Bartkowego nastroju, albo śpi z nami, albo w łóżeczku. Nie robię już w każdym razie z tego żadnej ideologii. Będę się martwić później!
Szczepionka na gruźlicę się zmienia w różne kolory tęczy, no ale tak miało być, chociaż jakoś mi się to nie koniecznie podoba. Boję się kolejnych szczepień. Tyle strzykawek na raz? Umrę na zawał!
A oto i my dziś:



W przyszłym tygodniu idę do ginekologa więc dowiem się co w trawie (dosłownie) piszczy. Chciałabym się wydepilować, ale się chyba boję. Czekam jednak na tą wizytę, bo coraz częściej mam chęć przypomnieć sobie co znaczy być kobietą i spędzić noc z Tatuśkiem. Jednocześnie czuję się trochę dziwnie. Jak to Zelma pisała 'Like a Virgin' pasuje idealnie!
Karmienie piersią i wspólna noc. Oto jest pytanie! Czyli cokolwiek by się nie stało to musi to być w biustonoszu. Już tłumaczę.
Otóż postanowiłam pod choinkę poprosić Tatuśka o seksi bieliznę i nawet wybrałam model w sklepie internetowym, więc muszę się zmierzyć. Do tej pory jak ściągam stanik to pod prysznic, no ale... Więc stoję w łazience biorę centymetr, mierze tu, mierzę tam i patrzę a tu mleko mi po brzuchu cieknie! Łe? Nie chcę się kochać i zalać mojego faceta! No takie o przemyślenie!
Dobra zbieramy tyłek na spacer, bo to grzech z takiego słońca nie skorzystać!

5
komentarzy
avatar
Doczekasz się gorących nocy pomyśleć że skoro mój mąż teraz się boi to co będzie po
avatar
U Młodego też się po tej szczepionce na gruźlicę zaczęło 2-3 dni temu coś zbierać. Nie wyglądało na to, że go to boli, ale leciutko zdrapałam, wycisnęłam wydzielinę (ropa?), spsikałam solidnie octeniseptem i jak na razie jest ok, ładnie zaschło. // Powodzenia i z trawą, i z bielizną, u mnie też jedyne miejsce, gdzie zdejmuję stanik - to wizyta pod prysznicem. A mierzyć nawet nie próbuję bo to się nonstop zmienia
avatar
Bartuś jest przepiękny! Powodzenia na kolejnym szczepieniu. Trzymam kciuki za wizytę u ginekologa i zielone światło do przytulanek choćby w biustonoszu.
avatar
Ale Bartus ma tu minkę, słodziak a co do mleka... A mi sie to seksi wydaje, ze mleko jest i cieknie z dużych piersi. Takie mega kobiece. I założę sie, ze jak u mnie mleko będzie to mój S będzie chciał spróbować jaki ma smak... tak sobie myśle, jak to ładnie przerobić na grę wstępna...
avatar
Cuuuudowny
Dodaj komentarz

Cicha noc
Czy to kolka czy nie?
Niby Bartek nie ma problemów z brzuszkiem, bąki puszcza głośne, kupa jest jednak są dni i noce kiedy potrzebuje do tego więcej siły. Pytam więc na około czy to kolka skoro się męczy i pręży lecz marudzi a nie zanosi się płaczem. No podobno to nie kolki. Jednak skoro Bartkowa mama to matka wariatka, to poszła do apteki i Espumisan kupiła. Decyzja spróbujemy na noc, bo o ile w dzień mogę brzuszek masować, przyginać nóżki tak w nocy jestem na to za mało przytomna.
Daliśmy z Tatuśkiem wczoraj najmniejszą dawkę i mały pięknie spał aż do 4 rano i to w swoim łóżeczku!
Postanowiłam o ile to nie kolki to mały ma ciężko! W dzień niech pracuje i uczy się sam jak sobie z rewelacjami takimi radzić. No a w nocy niech odpoczywa by mieć siłę na dzień następny.

3
komentarzy
avatar
Super decyzją!
avatar
Oby służyło Maluszkowi. Choć jeśli nie marudzi, to i tak masz złote dziecko
avatar
Sensownie to brzmi. Powodzenia!
Dodaj komentarz

a może jednak skok rozwojowy?

No to pytanie! Podobno między 5 a 6 tygodniem życia następuje skok rozwojowy. Po marudnym piątku i sobocie. Dniach które Bartek spędził by najchętniej przy mamie i jeszcze lepiej na cycku teraz wróciło wszystko do normy. Uparłam się, że moja dieta nie będzie inna z tego powodu, że karmię więc to na pewno nie to co jem.
Espumisan mały dostał w piątek na noc i w sobotę, wczoraj nawet mi do głowy nie przyszło. Bartek grzecznie spał nie marudził w razie potrzeby puścił bączka. Po za tym budził się regularnie co 3 godzinki na karmienie.
Może jestem nadgorliwa, ale będę sobie 'matką wariatką' a moje dziecko niech śpi spokojnie.

Ja wiem, że ściana do remontu, ale patrzcie mój syn ma i psią mamę- Zuzannę

8
komentarzy
avatar
Oh! Jak uroczo!!! <3
avatar
Cudny przyjaciel
avatar
Słodko
avatar
dzieki za wpis duzo lepiej;-) buziaki;-)
avatar
Moja Oliwka po skoku rozwojowym zaczęła się uśmiechać przez 4 dni wisiała ciągle na cycku.
avatar
Ależ piękne zdjęcie - nie na darmo sie mówi, ze pies najlepszym przyjacielem człowieka... Nawet takiego malutkiego, jak Bartus
avatar
No to jak tak to Mały jest bezpieczny :-)
avatar
Śliczne zdjęcie.... Labradory ( bo to chyba taka rasa) to podobno najlepsi przyjaciele i strażnicy dziecka
Dodaj komentarz
avatar
{text}