avatar

tytuł: Nasz Kurczaczek :)

autor: Zaczarowana

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być dla maleństwa choć w połowie taką mamą, jaką dla mnie była i jest - moja Mama.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jestem przeszczęśliwa! Radość mnie rozpiera. Nie mogę w to uwierzyć! Nareszcie udało się :)

Dawno tu nie pisalam. Zbieralam sie wielokrotnie, ale zawsze bylo cos wazniejszego. Nie bez wplywu jest chyba tez to, ze to miejsce wydaje sie byc co raz mniej dla mnie. Mam wrazenie, ze przestaje tu pasowac.

Jestesmy tu juz ponad miesiac. Podroz minela nam... mega ciezko. Julia nie usiedziala na miejscu, ciagle wiercila sie i marudzila, zaczepiala obcych ludzi, balam sie, ze nigdy nie zasnie, ale w koncu padla i pospala z 2 godziny, podczas ktorych ja moglam odsapnac, uff. Najgorsze bylo przygotowywanie do ladowania. Taka maruda jej sie zalaczyla wtedy, ze chcialam wyjsc i stanac obok, ale to juz za nami. Nigdy nie zapomne tego, jak weszlismy do domu, troszke sie ogarnelismy i wlaczylismy komputer, zeby pokazac sie mojemu tacie. Najpierw ucieszyla sie, zaczela smiac sie, a potem, nagle, rozplakala sie. Tak mi bylo jej zal
W miare szybko przestawila sie na tutejszy czas, aczkolwiek nie bez niespodzianek, mowie tu o rozpoczeciu dnia po 3 nad ranem i o pobudce o 23:00 i dwugodzinnej zabawie poki nie padnie i nie pojdzie dalej spac

Myslalam, ze to wszystko bedzie wygladalo gorzej, ale nie bylo tak zle. Jakos dalysmy rade, a Julinek szybko przystosowala sie do nowych warunkow. Dalej jednak wymaga duzo uwagi. Zdarza sie, ze usiadzie sama i sie pobawi, ale nie robi tego dlugo i nie zdarza sie to czesto. Kupilismy jej kojec, zebym mogla cos zrobic w domu, gdy meza nie ma, ale niestety niewiele to pomaga, bo Jula strasznie w nim buntuje i zawodzi, lzy jej ciekna, jakbym robila jej najwieksza krzywde :/ Pomaga troche gdy postawie przed nia laptopa z moimi rodzicami na skype no trafila mi sie towarzyska dziewczyna, co poradzic.

Co poza tym:
- Roczek Julci wyprawiony, wyszlo calkiem fajnie, aczkolwiek w tym calym rozgardiaszu zapomnialam jej zrobic ladne zdjecie przy torcie :/ Ech.
- Ciagnie ja do dzieci.
- Planuje niedlugo wyjscie do biblioteki, w ktorej spotykaja sie ponoc polskie mamy z dziecmi, mam nadzieje, ze poznamy jakies maluchy w Julii wieku, a ja przelamie sie, bo jak zwykle mam jakies 'ale', bardzo mi na tym zalezy.
- Julia uwielbia ogladac ksiazeczki, sluchac piosenek i tanczyc do nich, jej ulubione to 'Kaczuszka i mak', 'Jabluszko pelne snu', 'W zielonym gaju', 'Prosze pana taka jestem zakochana' i 'California'
- Daje mi buzi
- Podchodzi do mnie i obejmuje moje nogi, staje przede mna i wyciaga raczki, zeby ja wziac na rece i potanczyc z nia, czasami chodzi za mna krok w krok jak cien, az sie przez nia co chwile potykam
- Juz w Polsce to robila, ale teraz robi to z hm, wieksza czuloscia? Tuli misie (szczegolnie jednego) i lalki, chodzi sobie z nimi.
- Biega jak szalona po domu, wszedzie jej pelno, niestety zdarzaja sie tez upadki i guzy
- Nic nie mozna w spokoju zjesc, gdy jest w poblizu - ma jakis super wyostrzony sluch, szelest otwieranego batonika slyszy z drugiego konca domu i zaraz jest obok z urazona mina, ze jak to tak moge jesc bez niej
- Kocha koty, zawsze jak jestesmy w salonie, musze jej pokazac kotka w ogrodzie. Ona stoi przy drzwiach i 'mowi' do niego, a kotek szuka miejsca, w ktorym moglby ukryc sie przed Jula
- Za kazdym razem gdy wchodze do lazienki, jest zaraz obok mnie, uwielbia to miejsce - pewnie zzera ja ciekawość.
- Od powrotu mamy problem z odkladaniem jej do lozeczka w nocy gdy obudzi sie na karmienie. Wczesniej po prostu kladlam ja i spala dalej, a teraz drze sie i musimy ja brac do nas, wtedy natychmiast usypia.

Jest kochana, cudowna, najslodsza na swiecie. Czasem potrafi wyprowadzic mnie z rownowagi np. gdy co chwile biegnie do wtyczek zeby je wyciagnac z kontaktow albo otwiera mi szuflady i probuje sie po nic,h o zgrozo wspinac, ale nie wyobrazam sobie zycia bez tego promyczka


Wpis troche chaotyczny, ale... Polska sie skonczyla, teraz juz chyba tak bedzie

0
Dodaj komentarz

Od piątku Julinek robi siusiu i kupkę do nocnika Od jakiś dwóch tygodniu sadzałam ją minimum raz dziennie na nocnik, żeby ją z nim oswoic, przyzwyczaić, a tu w piątek niespodzianka. Także teraz wchodzimy na wyższy poziom zaawansowania - baczne obserwowanie, wyłapywanie sygnałów i sadzanie na nocnik
Co poza tym? Nic szczególnego. Julia jest kochanym psotnikiem, wszędzie jej pełno. Mąz znowu robi nadgodziny w pracy, więc często jesteśmy same, tylko z teściem, ale jakoś dajemy radę, chyba dobrze mi zrobiły rozmowy z rodzicami, bratem, tzw. 'wrzucenie na luz' i olanie pewnych spraw.'Po prostu płyń, poczuj ten nurt i spróbuj zgrać z nim każdy ruch.(...) Tu jest tak, jak ma być i ma być tak, jak jest. W przeciwnościach jest też życia smak i sens póki miłość jest w nas.'
Myslalam, ze znalazłam Julii w końcu polską kolezanke mniej więcej w jej wieku. Niestety z nieznanych mi powodow, to nie wypalilo. Jestem smutna i zniechecona do dalszych poszukiwan przez to.

Mam wrazenie, ze Julia mało je stałych pokarmów, wydaje mi się tez, ze słabo je jej urozmaicam, ale nie mam już pomysłów co takiemu maluchowi dac. I jeszcze ten problem co to ma być, żeby mogla zjeść to sama nie brudząc wszystkiego w polu razenia :/ Zup nie lubi, warzywa cos tam zje, ale nie bardzo, zdecydowanie bardziej woli mieso i zwykle to je wlasnie wybiera z talerzyka. Na sniadanie zwykle dostaje parowke albo bulke z jogurtem naturalnym, ostatnio udało mi się ja przekonać do jajecznicy, ale już nie wiem co jeszcze mogłabym jej dawac. Może jakies podpowiedzi?

Jutro idziemy na pobranie krwi, sprawdzimy czy z żelazem jest lepiej. Ostatnio martwiłam się jak to wygląda w Polsce, teraz martwię się jak to wygląda tu... a mam ku temu podstawy - nigdy nie zapomnę tego, jak jeszcze w szpitalu pielęgniarka pobierala jej krew z nóżki i jak Julia wtedy strasznie plakala, bo ta baba tak strasznie jej te pietke dusila Wlasciwie to mam teorie, ze wlasnie przez to obcinanie paznokci u stop to istna bitwa - ona się wyrywa, krzyczy, placze, szlocha, a potem godzine się uspokaja po tej 'krzywdzie' :/

P.s. Muszę coś zrobić z tym komputerem, bo oszaleje bez polskiej klawiatury, albo 'polskiej tylko wtedy kiedy komputer akurat tego chce'

1
komentarzy
avatar
Gratuluję nocnikowych sukcesów! A co do tej polskiej koleżanki dla Julki, powiem tak - jak nie wypali plan A, ani plan B, ani nawet plac C... to pamietaj, że alfabet ma jeszcze 20 innych liter Innymi słowy - nic na siłę, ale też nie poddawaj się po pierwszym niepowodzeniu.
Dodaj komentarz

Tesc dziala mi na nerwy. I nie, nie wkurza mnie to, jak zachowuje sie wobec mnie - wkurza mnie to, jak traktuje moje dziecko.
Otoz byl czas, kiedy drzwi do jego pokoju byly wiecznie otwarte - Julia jeszcze nawet nie raczkowala, a dzieki otwartym drzwiom mogl dokladnie slyszec o czym rozmawiam z rodzina. A teraz jest czas, kiedy jestesmy z Julia tutaj. Na poczatku bylo w miare o.k., Julia sobie chodzila po pokojach, bawila sie, dosc czesto odwiedzala tescia, no bo wiadomo - z matka spedza caly czas, to robi sie juz nudne Jak wiadomo jednak, taki maluch nie wejdzie do pokoju i nie bedzie grzecznie siedzial - Julia wiec a to komorke zwinela, a to jakis przedmiot siegnela z szafki, a to chcac przypomniec dziadkowi, ze rzeczy sie chowa, a nie rozrzuca po podlodze - skarpetke wyniosla na korytarz itp. Wyglada na to, ze tesciowi niezbyt sie to podoba, no bo w koncu mala przeszkadza mu w czytaniu gazety i siedzeniu przy komputerze, tak wiec co od paru tygodni robi? Wraca do domu, szybko je obiad i zamyka sie u siebie w pokoju, wychodzi tylko do toalety i to jeszcze szybko, zeby Julia przypadkiem go nie zauwazyla. Jaki jest efekt? Ano taki, ze Julia czasami zauwaza i wtedy biegnie co sil w nogach do dziadka, a ten... zamyka jej drzwi przed nosem. Dziecko w placz. Czy go to rusza? Skad! Ile razy mala stala pod jego drzwiami, plakala, albo sie przewrocila, potknela i o cos uderzyla, co oczywiscie wywolywalo zawsze jej placz? Czy go to rusza? W zadnym razie.
Wiadomo, jestem matka i takie traktowanie mojego dziecka wkurza mnie. Ale czara goryczy przelala sie pare dni temu, kiedy to Julia zdazyla wbiec mu do pokoju zanim zamknal drzwi. Slysze, ze z nia rozmawia, mysle sobie, ze fajnie, mala pobedzie chwile z kims innym niz tylko ze mna. Mijaja bodajze 2-3 minuty i co slysze? 'Julcia, gdzie masz misia? Przynies misia.' Mysle sobie, ze to niemozliwe, zeby tak chamsko wykorzystywal naiwnosc dziecka, ktore poproszone o przyniesienie jakies rzeczy, zawsze z radoscia to robi, ale jednak. Co widze? Julie chodzaca z misiem po korytarzu od jednego konca do drugiego. Nadal nie wierze w to, ze 'dziadek' moglby byc takim chamem. Wstaje, podchodze do dziecka i co widze? Zamkniete drzwi. Zatkalo mnie, zawrzalo we mnie. Jak mozna byc takim wrednym, nieczułym? Jak mozna tak traktowac wlasna wnuczke? Jak mozna tak wykorzystywac naiwnosc dziecka tylko po to, by sie go pozbyc? Jak mozna sadzic, ze dziecko nie ma uczuc i w tej malej glowce po takim zdarzeniu nie pojawia sie przykre mysli? No jak? Ciekawe jak on by sie czul, gdyby ktos poprosil go o przyniesienie czegos, a potem zamknalby mu drzwi?

4
komentarzy
avatar
Matko, co za cham???? Wiesz co, ja bym chyba nie wytrzymała. Nie zrobiłas mu awantury? Może trzeba powiedzieć mu wprost ze jest chamem- serio, ja bym wybuchła, bo nawet jak to czytała to krew mi sie gotowała...U mnie jest tak, ze tesc ma druga wnuczke, kilka miesiecy starsza od Ali, widze róznice w traktowaniu, pierworodna jest ważniejsza, kilka razy zdarzyło sie ze ja cos opowiadałam o Ali a ten wyskakiwał z testem co robi tamta druga. W czasie jednej z tych rozmów jak znów sie tak zdarzyło zaczełam mu przerywac i z uporem maniaka powtarzac cos o Ali, nie zwracajac uwagi co mówi o tej drugiej. Powiedziałam tez mojemu mezowi ze jesli tak bedzie ogranicze kontakt. Nie wiem,czy on zwrócił im uwage czy nie, ale relacja troche sie poleprzyła. Tzn, teoretycznie obie wnuczki sa super i traktuja je równo, ale ja, jako przeczulona matka widzę ze nie . Moja rada jest taka zeby temu chamowi powiedzieć wprost ze jest chamem. Biedna Juleczka :/
avatar
No to dość proste i prawdziwe skwitowanie tego, bo trochę na za dużo mu pozwalasz. Nie wiem juz jaka relacja jest u was, kto u kogo mieszka ale serio to wogóle dziwię się, że tak spokojnie na to patrzysz...później to się odbija na dziecku...niestety.
avatar
ja bym zrobila awanture tesciowi i sie wyprowadzila....sorry, ale ty jestes odpowiedzialna za swoje dziecko, nie pozwalaja aby ktos je tak traktowal!!!!! jak jakas szmate....
avatar
Nie zrobilam awantury, bo po pierwsze zatkalo mnie, w zyciu nie spodziewalabym sie, ze dziadek moze tak postapic z wnuczka i najnormalniej w swiecie zrobilo mi sie przykro, a po drugie co ta awantura dalaby? Dziad jest niereformowalny, nie liczy sie z innymi, to tylko krwi napsulabym sobie i dziecku, a potem i tak wszystko obrociloby sie przeciw mnie, juz to przerabialam :/ Wzielam tylko Julie na rece, glosno i wyraznie powiedzialam "chodz niunia, pobawisz sie z mama, tam NIKOGO nie ma" i zabralam ja. A o naszej sytuacji rodzinno-mieszkaniowej eseje moznaby pisac wiec niestety to nie jest takie proste wyprowadzic sie i juz. Mama_ali: ja mam podobnie z prababcia Julci ze strony mojego taty, zawsze gdy mowie o Julii, ona zaczyna wciskac opowiesci o dziecku kuzynki, ktore jest starsze o kilka miesiecy, tyle tylko, ze ja juz macham na to reka z racji jej wieku, ale gdyby takie numery odwalalaby babcia, to tez bym sie denerwowala. Maxi: rozumiem, ze twoja wypowiedz nie miala byc negatywna, ale mimo wszystko, jakies takie niestosowne wydaje mi sie uzywanie okreslenia "szmata" gdy pisze sie o traktowaniu dziecka.
Dodaj komentarz

Zblizaja sie swieta! Ach! Uwielbiam swieta, uwielbiam ten nastroj, radosc, choinke, muzyke, wyczekiwanie... nawet pomimo tego, ze mam od groma roboty Ciesze sie, ze to juz kolejne swieta z moim kochanym kroliczkiem, ale tez troche mi przykro, ze to juz drugie swieta bez moich bliskich, nigdy wczesniej nie spedzalam swiat bez rodziny, a to juz drugie, ale co poradzic? Takie zycie, jak w piosence - 'nie uda sie nam miec wszystkiego na raz'.
Wracam w pamieci do swiat sprzed roku - wszystko bylo takie inne. Ja, zmeczona, w biegu, wieczorami jedzaca obiady, nie mialam na nic sily, a juz na pewno nie na budowanie swiatecznego nastroju w domu, ze o kupnie prezentu dla meza nie wspomne A w tym roku prezenty zakupione, ozdobilismy swiatelkami schody do domu, sama ubralam choinke w salonie, przyozdobilam ja bombkami, ktore sama kupilam, udekorowalam schody w domu lancuchami i swiatecznymi skarpetami, ubralam druga, mniejsza choinke, zeby byla na gorze i tez cieszyla oko, wprowadzilam pare swiatecznych akcentow do sypialni, codziennie leca u nas polskie koledy i swiateczne piosenki, a Julia pieknie do nich tanczy Oj tak, swieta sprzed roku byly zdecydowanie inne. A skoro jestesmy w temacie tanca, wszyscy sie dziwia, ze Julia tak pieknie tanczy, ledwo uslyszy piosenke, czy dzwonek telefonu i juz robi tany tany Uwielbiam na nia patrzec jak sobie podryguje.

Niestety meczy mnie troche kwestia jedzenia Julii. Kiedys z obiadu wyjadala tylko mieso, teraz na odwrot, jak dam jej ziemniaczki z miesem, to wyjada ziemniaczki, a potem, laskawie zje mieso, ale czesc niestety wypluwa, nie wiem czemu Juz jej przestalam gotowac cielecinke, bo z jakis wzgledow wychodzi mi jakas taka gumowata, to wiadomo zle sie gryzie, ale teraz dostaje kroliczka i tez czasem pogryzie i wypluwa. Ogolnie je juz calkiem sporo stalych pokarmow, ale niestety stroni od zup i za Chiny nie zje marchewki czy brokula, juz tyle razy probowalam jej podac i zawsze je zostawia. Mysle, ze pije duzo wody, bo jakies 800 ml dziennie. Karmie ja piersia w nocy jak sie obudzi, rano i do snu. Czasami zdarza sie, ze musze ja w ciagu dnia nakarmic, ale zle nie jest.

Spotkalysmy sie w koncu z jedna mama i dziewczynka. Niestety to nie bedzie raczej znajomosc na dluzej, bo po pierwsze dziewczynka jest pol roku mlodsza, po drugie oni mieszkaja na drugim koncu miasta, a po trzecie - planuja niedlugo wyprowadzke do innego miasta, wiec szkoda, no ale chociaz troche dziewczyny poznaja sie. Bylam pod wrazeniem zachowania Julii, jest taka serdeczna i szczera wobec innych. Wszystkim ladnie sie dzielila i sama nawet przynosila tamtej dziewczynce zabawki, no kochana jest, martwie sie tylko, zeby ta 'jej dobroc', ktora byc moze jest norma w tym wieku, nie zaczela byc wykorzystywana przez innych.

6
komentarzy
avatar
Przepraszam, ze tak pozno odpisuje. Dzieki za zyczenia, mam nadzieje, ze wy tez mieliscie udane, rodzinne swieta Prymaza, to nie jest tak, ze ja jestem dla tego dzieciaka wredna ciotka, bo zle sie zachowuje. To, ze sobie w pamietniku na niego popsiocze, to tylko efekt tego, ze gdzies musze z siebie to wyrzucic, a nuz trafi sie jakas mama, ktora ma podobne problemy i podpowie mi jak madrze w takich sytuacjach postepowac. Nie robie mu krzywdy, nie traktuje go zle, staram sie byc neutralna, choc jest to bardzo trudne, bo i on i jego rodzice wcale nie pomagaja, na wszystko mu pozwalaja, nie mozna mu niczego zabronic, cos zle powiedziec, zwrocic uwage, bo cytuje "on sie denerwuje". I nieistotne jest to, czy on dobrze robi, czy zle... tak go po prostu wychowuja. Mysle, ze milosci mu nie brakuje, no chyba ze tej madrej milosci... I gdyby to chodzilo tylko o to, ze on jest niegrzeczny, ale nie. On jest niegrzeczny, agresywny, samolubny, zlosliwy i jak juz wspominalam - probuje uzywac przemocy wobec duzo mlodszego od siebie dziecka. Moze sie myle, ale trudno mi uwierzyc w to, ze gdyby Twojej Nelce jakies dziecko nagminnie probowaloby zrobic krzywde, calkowicie (!) bez powodu, po prostu podchodziloby do niej i ja popychaloby, albo probowaloby uderzyc i nie zrobiloby tego tylko dlatego, ze Ty zdazylas zareagowac, a na dodatek ciagle zabieraloby zabawki, te ktore naleza do niej i te ktore sa innych dzieci, to Ty widzialabys w tym dziecku tylko dziecko i nie zagotowaloby sie w Tobie. Inna sprawa, ze na podstawie tego, co sie napisze w internecie nie da sie miec idealnego obrazu sytuacji czy osoby z wiadomych wzgledow - wszystkiego napisac po prostu nie mozna. Przeczytalam teraz jeszcze raz moj wpis i faktycznie - ktos z boku moze go odebrac jako skarge mamusi, ktora nad swoim dzieciatkiem sie roztkliwia, a wszystkie inne dzieci sa be, no ale jak juz mowilam - nie jestem w stanie przekazac w 100% identycznego obrazu sytuacji zwiazanej z tym dzieckiem i byc moze stad cala ta dyskusja. Nie mam tez pojecia czemu tak zle odebralas moja wypowiedz do Maxi, zaznaczylam przeciez, ze wiem, ze nie ma nic zlego na mysli. Ani sie nie oburzylam, czy obrazilam, po prostu napisalam, ze mnie takie okreslenie niezbyt pasuje do opisu sposobu traktowania dziecka. Tylko tyle.
avatar
wiesz mi się wydaje,że Ty za bardzo bys chciała w idealnym świecie zyć. To są tylko dzieci, przecież nie bije jej ani nie szarpie, bawi sie poprostu, kto wie jak ma w domu, moze na nic mu się nie pozwala i taki zostawiony sam sobie nie może sie nasycić. Raczej Ci powinno być szkoda, a nie dziecko tak odrazu osadzać. Czasem to charakter dziecko i chocby nie wiem co nie okiełznasz. Teraz Twoja Julia taka grzeczna, a jak urodzisz drugie i taki szogun będzie to co będziesz mówić? Że wszystkie inne takie przymulasy, a Twoje takie szalone? Nigdy nie mów nigdy bo życie uciera nosa i można się zdziwić. Tak jak szmatą sie oburzasz nie wiem jak dziecko mozna nazwać strasznym, to tylko dzieci przecież, jedne spokojniejsze drugie bardziej szalone ale tylko dzieci
avatar
Widze roznice miedzy okresleniem "straszny dzieciak", a przyrownaniem sposobu traktowania dziecka do szmaty. Jak juz wspomnialam wczesniej - dzieciak nie tylko nie umie sie z innymi bawic, zabiera zabawki itp., ale bez zadnego, najmniejszego powodu podchodzi i probouje z premedytacja popchnac moje dziecko albo uderzyc je "z bara", a niestety jest od niej pare lat starszy, wiec jego uderzenie raczej nie bedzie dla niej bezbolesne, wiec nie, nie jest i nie bedzie dla mnie biednym, szalonym, "tylko dzieckiem", ktorego powinno mi byc szkoda. Dzieci sa rozne, to prawda, ale bycie rozbrykanym, glosnym, wesolym dzieckiem, ktore chce sie tylko bawic, to jak najbardziej norma, a krzywdzenie innych dzieci i stawianie siebie ponad wszystkim i wszystkimi nia niestety nie jest i nie bede dzieciaka glaskala po glowie za to, ze jest nieznosny, a jego rodzice maja to w nosie.
avatar
Nie chodzi o to aby sie tak denerwować przy tym. Z pedagogicznego punktu widzenia każde dziecko jest dzieckiem i każdego największego łobuza jesteś w stanie okiełznać jeśli go czymś zainteresujesz, Zaczarowana, wylej na niego tyle miłości ile na jedną chwile możesz, a zobaczysz, że wcale nie jest tak źle. Niebądź taka jak jego rodzice. Tu odrazu widać, że dziecko tylko i wyłacznie próbuje dosrosłych sobą zainteresować. Szkoda, że wylewasz tu takie żale, myśle, źe Maxi nie miała nic złego na myśli i wiesz o co mi chodzi. Wiem, że Ci bardzo ciężko i ta sytuacja z tesciami i wogóle ale postaraj się Julie jednak uchronic od takich głupich sytuacji i nie wpajaj jej nic czego bedziesz żalować. Nie stawaj się taka jak Ci , ktorych krytykujesz.No i nie gniewaj się na mnie, Zdrowia, Szcześcia i Słodyczy na Świeta! Buzia
avatar
Wiesz ja to jestem ten typ czlowieka co zawsze mowi co mysli, wiec za kazdym razem jak jakies dziecko robi cos zlego mocno i glosno to podkreslam dlatego uchodze za raczej bezczelna i bezposrednia osobe
No to wszystko wyjasnilysmy juz sie nie czepiam
avatar
to moze i ja....co do ´´strasznego dziecka´´ zawsze trzeba krytykowac zachowanie, a nie dziecko. Moze i popycha, bije i jest agresywny, ale trzeba na to spojrzec, jak na dziecko z problemem, ktore moze potrzebuje pomocy chodz rozumiem, ze mozna miec w jakims sesnsie awersje do niego jak sie widzi, ze twoja wlasna corka obrywa...w kazdym razie tutaj potrzebny jest ktos, kto madrze do niego podejdzie..nauczyciel, ciocia, dziadek...nie wiem...co do tej ´´szmaty´´ jasne, ze to slowo nie pasuje do sposob w jakim mowimy o dziecku, ale to nie o dziecko tu chodzilo, tylko o zachowanie twojego tescia, pozbawione szacunku do malego czlowieka, w zyciu nie wyzwalabym twojego dziecka ani nikog innego...mialam namysli zachowanie tescia!! w kazdym razie jesli cie urazilam albo wyrazilam sie niewalsciwie to przepraszam....zagladam do twojego pamietnika, bo bardzo lubie czytac o mamach na emigracji..
Dodaj komentarz

Swieta minely szybko, niestety nie bez zgrzytu ze strony rodziny meza, ale tak to juz jest, chyba powinnam w koncu sie przyzwyczaic do tego, ze jestem czarna owca i wszelkie pretensje do swiata (czy do meza) naleza sie nikomu innemu tylko mi. On zawsze bedzie swiety (no bo on jest przeciez z rodziny), a ja zawsze bede wszystkiemu winna, nawet jesli nie mam nic wspolnego ze sprawa. Przykre jest to, ze niektorzy nie potrafia nawet w swieta pohamowac swojej checi psucia humoru innym...

Nadziwic sie nie moge jak to moje dziecko rosnie, zmienia sie. Przeciez nie tak dawno byla taka malutka.
Uwielbia koty, jak tylko zobaczy kota w ogrodzie, to koniecznie musi sie z nim przywitac. Jak zobaczy zdjecie, obrazek kotka czy pieska to radosci nie ma konca. Mowi juz calkiem ladnie: mama, tata, baba i dziadzia, dzidzi (na dzidzie i dzieci) pokazuje jaka jest duza i ile ma latek Pokazuje zwierzatka i nazywa je po swojemu albo nasladuje je. Kaczuszka to juz w sumie od pobytu w Polsce jest 'kaka', kotek tez jakos tak podobnie brzmi i nawet swiatelka.
Jak co wieczor rozscielam lozko, przygotowuje rzeczy dla niej do przebrania, pieluszke, kosmetyki i mowie 'Idziemy sie myc', ja jeszcze sie odwracam zeby zamknac zaluzje, a ona co? Poslusznie biegnie w strone lazienki, staje pod drzwiami i czeka na mnie. No szczeka mi opadla. Albo mowie 'Przynies buciki, zalozymy buciki i pojdziemy na dol'. Wyglada na to, ze ma w nosie to, co do niej mowie, bo dalej chodzi sobie po pokoju i rozrabia. Buty sa na korytarzu, stoja obok wielkiego, pluszowego psa. Moze ich nie widzi? 'Julia, przynies buciki, sa obok pieska' I co ona robi? Idzie do pieska, podnosi buciki i mi je przynosi!
Niby widze i wiem, ze duzo rozumie co sie do niej mowi, ale to wszystko jest takie malo dosadne. A tu przychodzi taki moment, kiedy matka dostaje ksiazka w glowe, budzi sie i zauwaza jak to jej dziecko rosnie, rozwija sie, robi sie jeszcze madrzejsze Psotnik z niej jest niesamowity. Czasem to juz nie mam sily. Tu cos rozwali, ide posprzatac, a ta leci w drugi koniec pokoju i wylewa mi herbate Do szafek ciagle sie dobiera i moge sobie gadac, prosic i nic to nie daje. Kuchnie musialam jej zablokowac bramkami, bo choc nie chcialam jej tak ograniczac, to jednak nie potrafie przygotowywac posilku i jednoczesnie uwazac zeby paluchow sobie nie polamala trzaskajac szafkami :/ Jak ma faze na przekore, to strach do niej podchodzic - ucieka na oslep, rzuca sie na lozko, macha rekoma, uderza glowa o materac, no po prostu masakra

I jaka ona jest przytulasna! Ile razy podchodzi do mnie, wyciaga raczki i przytula sie, albo kladzie glowke mi na kolanach. No rozplywam sie wtedy po prostu. Do dzieci tez podchodzi i je przytula
Powoli chyba zmierzamy ku zakanczaniu karmienia piersia. Juz karmilam Julcie na dobranoc, w nocy jak sie obudzila i rano. Teraz coraz czesciej zdarza sie, ze karmie ja tylko raz... niestety karmienia sa juz malo przyjemne, zaczynaja mnie irytowac, bo Jula jakos tak dziwnie ssie, ze zwykle czuje delikatne pobolewanie, ale wystarczy, ze w takim momencie przerwie ssanie, przytuli sie do piersi robiac przy tym takie 'Mmmmm' i juz jej wszystkie niedogodnosci wybaczam Troche mi zal, ale i tak ciesze sie, ze udalo sie nam tak dlugo karmic piersia, w zalozeniach przeciez bylo 6 miesiecy Boze, jak ja kocham to moje malenstwo!

0
Dodaj komentarz

Ciąża zakończona 15 wrzesnia 2014

Wstyd sie przyznac, ale jakos ile razy nosilam sie z zamiarem 'zakonczenia kalendarza ciazy', tyle razy odwlekalam to w nieskonczonosc, bo jakos tak przyzwyczailam sie do tej fioletowej strony, a na rozowa nijak ochoty nie mialam No ale udalo sie... w koncu

W piatek zauwazylam, ze Julii ida dwie dolne trojki. Biedna, zeby praktycznie zawsze ida jej parami albo nawet czworkami, jak to bylo w przypadku wlasnie czworek. Jak te zabki wyjda, to bedziemy mialy w sumie 14 zabkow!

Dzis bylismy z gwiazda na usg i przeswietleniu paluszkow u stop. Nie mam pojecia czemu, ale Julii drugie paluszki nachodza na trzecie...w obu stopkach. Myslalam, ze to zaczelo sie, gdy zaczela chodzic, ale zdjecia z wakacji potwierdzaja, ze miala juz tak wczesniej. Wyrzucam sobie, ze zauwazylam to dopiero pare tygodni temu :/ Doktor skierowala nas na badania, wiedzialam, ze bedzie to mega trudne - Julia nie akceptuje dotykania jest stop, czy paluszkow, ile razy probuje to zrobic, tyle razy jest krzyk, placz, zabieranie nozki, nawet jesli czyms jest wlasnie zajeta. Obcinanie paznokci to jedna wielka bitwa. Noi bylismy na tych badaniach, umeczylismy sie my, umeczyla sie ona... usg trzeba powtorzyc, bo pan obsulugujacy maszyne nie dal rady wykonac wlasciwie badania, wiec jutro idziemy znowu i nie mam kompletnie zadnego pomyslu jak ja zajac, zeby nie zwracala uwagi na te stopki :/ Juz probowalam dawac jej komorke z wlaczonym filmem (normalnie uwielbia patrzec na filmiki, a jak jest na nich ona sama to juz w ogole ), pokazywalam obrazek z pieskiem, zagadywalam ja itd. i nic! Placze, krzyczy, wyrywa sie jakby ktos chcial jej zrobic krzywde

A skoro jestesmy na temacie medycznym, to zastanawiam sie ostatnio coraz czesciej nad zmiana lekarza. Kolezanka ma ponoc dobra pediatre, ktora moze polecic, z ktorej jest zadowolona i mowi po polsku. I tak sie zastanawiam... bo nasza doktor jest ogolnie o.k., niby nic zarzucic jej nie moge, ale nie jest polka, wiec czasem nie rozumiem o czym mowi i najwazniejsze - strasznie wkurza mnie to, ze jak Jula sie rozchoruje, to nie moge zadzwonic do rejestracji i przyjechac z nia za pare godzin, jesli nie jestem zapisana, to nie ma co marzyc o wizycie. Musze wiec wtedy isc do walk in clinic. Niby to zaden problem, ale nie po to zapisuje dziecko do jakiegos lekarza, zeby ten lekarz byl tylko od szczepien i problemow, ktore moga poczekac. Mysle, ze w przypadku takiego malucha, to bardzo istotne zeby lekarz mial historie jego chorob, przeziebien... znowu z drugiej strony tamta polska pediatra jest duzo dalej niz nasz aktualny lekarz, a ja niestety jeszcze nie znam tak dobrze miasta, zeby w razie czego sama, bez problemu tam dojechac. Noi mam dylemat.

Julia coraz czesciej opuszcza karmienie piersia. Ostatnio karmilysmy sie raz dziennie, zwykle albo wieczorem, przed spaniem, albo rano po obudzeniu, w nocy jak sie budzi, to wystarczy jej woda. Od wczoraj ani razu nie chciala piersi. Z jednej strony ciesze sie, z drugiej...jakby czegos mi brak

2
komentarzy
avatar
A nie ma opcji, żeby do tej nowej lekarki pojechać raz - testowo i dopiero po takiej wizycie podjąc decyzję czy warto zmieniać?
avatar
Ok - doczytałam drugi wpis, że pani nie przyjmuje nowych pacjentów.
Dodaj komentarz

W nocy ze srody na czwartek uslyszalam, ze malutka pociaga noskiem. Strasznie cala noc sie meczyla, dusila sie, a nic nie moglam jej kataru sciagnac. Rano niby lepiej, ale poniewaz akurat mialam umowiona wizyte z nasza lekarka - wzielam ja ze soba, zeby lekarka zerknela i na nia. Niestety lekarka na nia nie zerknela, stwierdzila tylko, ze to taki wirus. No dobra, niech bedzie, w koncu to lekarz, chyba wie lepiej, a Julia tez zle nie wyglada. Przyjezdzam do domu, mijaja jakies 2 godziny, Julii zaczyna cieknac z noska, jest marudna, ciagle placze i uspokaja sie tylko na rekach, do tego ma goraczke. Noz ku...! Cisnienie mi sie podnioslo. Cale popoludnie z glowy, noc nieprzespana, bo mala oddychac nie mogla i ciagle krecila sie i poplakiwala. Rano pojechalismy do walk in clinic, okazuje sie, ze ma zapalenie ucha. Niezle mna zatrzeslo. Co za babsko! Jak dziecko sie rozchoruje, to nie przyjmie, bo niezapisane, jak sie rozchoruje, a akurat mam umowiona wizyte, to nawet nie zerknie na dziecko, a tu sie okazuje, ze maluch ma zapalenie ucha. No tak sie wkurzylam na nia, ze bez zastanowienia zadzwonilam do lekarki, ktora polecila mi kolezanka, zeby przepisac Julie. Niestety, okazuje sie, ze tamta lekarka nie przyjmuje nowych pacjentow, ktorzy ukonczyli 6 miesiac zycia. Biednemu zawsze wiatr w oczy. Musze cos pokombinowac z tym lekarzem, nie chce z Julia chodzic do tej baby, ktora widac ma w nosie dobro malego pacjenta, z drugiej strony nie chce jej przepisywac do innego, pierwszego z brzegu lekarza. Potrzebuje kogos z polecenia, no nic musze poszukac.

Ale wracajac do Julii, bidula tak sie umeczyla w walk in clinic, najpierw studentka ja badala, potem lekarz, a ona tak strasznie nie lubi, gdy ja dotykaja obcy ludzie. Splakalo mi sie dziecko. Lekarz przepisal antybiotyk, ale zapytalam czy mozemy z nim poczekac, bo juz raz Julia miala infekcje ucha, poczekalismy z antybiotykiem i sama przeszla, powiedzial, ze mozemy jeszcze poobserwowac noi na szczescie jest juz o wiele lepiej. Bylismy dzis u okulisty na kontroli (tutaj dzieciom przysluguje raz w roku wizyta u okulisty, zeby zbadac czy z oczkami wszystko jest o.k.), to zaszlismy przy okazji do pediatry. Zapalenia juz nie ma, Julcia jest weselsza, goraczki nie ma, jedynie katar jeszcze ja meczy i kaszel rano, ale w nocy oddycha bez wiekszych problemow. Jak ja nie lubie patrzec jak ona cierpi
Btw. nadziwic sie nie moge, zawsze to samo - dziecko chore, ja sie nim zajmuje, ja z nim spie, a kto sie od dziecka zaraza?
No kto?
Ja?
Nie! Tatus.
Bez komentarza

Dzis Julcia przy machaniu lapka powiedziala 'papa'

A! W koncu zebralam sie i zaczelam wypelniac Julii album, bo kurcze pozapominam wszystko. Mysle, ze to fajna pamiatka, aczkolwiek niektore pytania sa zbyt szczegolowe i wydaje mi sie, ze niepotrzebne, np. kiedy byla pierwsza kapiel w domu - czy tylko ja jestem taka wyrodna matka i nie pamietam tego? :> Pamietam, ze wrocilismy do domu w czwartek... w sobote jeszcze musielismy jechac na kontrole zoltaczki... i to chyba byla w sobote ta kapiel, ale reki uciac sobie nie dam kurcze. Zaluje, ze nie mialam tyle czasu i sil co inne mamy, by opisywac wtedy w pamietniku co sie u nas dokladnie dzialo to wszystko jest takie ulotne, aczkolwiek musze przyznac, ze dzieki niemu, pare szczegolow potrzebnych do albumu udalo mi sie zachowac i bardzo mnie to cieszy. Albo pytanie 'Co mama powiedziala, kiedy dowiedziala sie, ze jestem?'. Ludu, doskonale pamietam co powiedzialam, ale nie jestem pewna, czy dziecko, ktore bedzie sobie przegladalo ten album zrozumie sens zdania A kiedy zobaczylam blada kreske na tescie powiedzialam to 'Noi mamy bladziocha...' - bo raz, ze sie spodziewalam troche, ze tak bedzie, a dwa, ze nie wiedzialam czy ten bladzioch to efekt leku, czy moze dzidzi. Jak sie okazalo na drugi dzien, po drugiej becie - efekt byl dzidzi, tej samej, ktora pare metrow dalej ode mnie slodko spi Ach, wrocily wspomnienia


----------------------

30 marca 2016 Roku

Dawno tu nie pisalam i zaluje bardzo. Najpierw nie bylo czasu, potem ochoty, a na koniec, kiedy juz chcialam przysiasc i napisac cos, to nie moge. Rozpoczelam nowy cykl w ovufriend, zaczelam prowadzic wykres i od tego momentu nie moge robic nowych wpisow do pamietnika, ze o samo-zmianie tytulu mojego szczesliwego wykresu nie wspomne. No zla jestem strasznie. Zglosilam problem, ale na razie jest cisza i zaczynam sie coraz bardziej irytowac...

No ale mniejsza o to. Pisze wiec w taki sposob.

Na poczatku marca Julia zbudowala sama swoja pierwsza wieze z klockow Nasladuje odglosy kota, psa, kurki, kaczki i krowy. Pokazuje jak kaczuszka macha skrzydelkami. Macha kazdej napotkanej osobie i mowi przy tym 'pa pa' albo 'bye bye' Kiedy pytam, czy czegos chce, kiwa glowka, ze tak, chce, albo kreci, ze nie. Podchodzi sama do mnie i przytula sie, albo daje buziaka Spiewa ha-ha w piosence 'szla dzieweczka do laseczka' i doskonale wie, w ktorym momencie to sie robi! Uwielbia tanczyc, ma swoje ulubione piosenki do szalenstw na parkiecie Kreci sie w kolko, macha raczkami, kreci pupka w rytm muzyki, no boska jest po prostu. Polubila tez zabawy w piaskownicy i na placu zabaw. Czesto nosi pod pacha misia albo lale, przytula je, pokazuje im jakies rzeczy. Jak bylysmy u kolezanki na urodzinach, zobaczyla, ze ta ma zabawkowy wozek - nie odstepowala go na krok, wozila w nim lale, dawala jej pic, lulala ja. Nie mam pojecia skad ona wie, ze tak sie robi... Teraz musze jej kupic wozek dla lalek hahaha Ladnie bawi sie z innymi dziecmi, nie zabiera zabawek, chetnie daje swoje, przytula inne dzieci i ogolnie cieszy sie na ich widok. Niestety powroty z placu zabaw sa baaaardzo trudne - nigdy nie ma dosc, wiec zawsze jest krzyk i placz, nie wiem jak temu zaradzic.
U nas pogoda robi sie powoli coraz bardziej wiosenna. Mielismy pare dni super ciepla, ze biegiem kupowalam Julii wiosenna kurtke i adidaski, ale niestety to minelo i jest chlodniej. Jestem jednak cierpliwa i ciesze sie tym, co mamy, czyli temperature powyzej 0 stopni i wzglednie slonecznymi, dluzszymi dniami Staram sie wiecej z Jula przebywac na dworze, teraz to moj ambitny plan - czas zwiedzac miasto, okolice, co bedziemy sie w domu kisic.

Zakonczylysmy karmienie piersia, scislej - Julia zakonczyla. Karmilam ja juz tylko rano. Potem co drugi dzien rano, zdarzalo sie, ze jesli sama jej nie zaproponowalam, to nie wolala, raz zdarzylo sie, ze naprawde mocno mnie ugryzla, glosno powiedzialam, ze tak nie wolno, po czym bardzo sie rozplakala i juz nie chciala piersi. A ktoregos dnia wrecz stanowczo jej odmowila. I tyle, koniec. Troche mi zal. Pamietam jak ciezko walczylam o to, by karmic ja piersia, pamietam jaka bylam szczesliwa, ze sie udaje, pamietam wszystkie trudy, moje zdenerwowanie, gdy w nocy potrafila przygryzc, ale mimo wszystko, ogolnie wspominam to bardzo dobrze i troche mi tego brakuje, ale co poradzic, taka kolej rzeczy
W sumie karmilam Julie piersia 18 miesiecy, mysle, ze to bardzo dobry wynik

Raz na kilka dni zdarzy sie, ze Julia przespi caaalutka noc. Jestem wtedy wniebowzieta! Niestety najczesciej wyglada to tak, ze budzi sie miedzy 3-4, a poniewaz maz ciagle robi nadgodziny i jestem sama, najczesciej biore ja do siebie, do lozka, bo nie mam cierpliwosci sluchac w nocy jej glosnego placzu i ciagle podchodzic do lozeczka. W lozku ze mna od razu sie uspokaja i szybko zasypia ponownie.

Ja chodze do szkoly, odzylam, bardzo sie ciesze, ze sie zdecydowalam na to. Co wazne, rozwijam sie jezykowo, wiadomo, ze przebywajac z dzieckiem w domu, troche trudno o to. Teraz jestem smielsza, czuje sie pewniej, jest mi o wiele lepiej. Poznalam fajne dziewczyny, bylysmy juz nawet razem na kawie

To chyba tyle, tak ku pamieci. Mam nadzieje, ze moj pamietnik w koncu zacznie dzialac i bede mogla w nim normalnie pisac :/

2
komentarzy
avatar
Nie moge robic nowych wpisow w moim pamietniku
avatar
Ale dobrych wiadomości! Cieszę się bardzo - widać, że odżyłaś, służy Ci i szkoła i wyprowadzka teścia! )
Dodaj komentarz

Ciąża zakończona 22 marca 2016

0
Dodaj komentarz

Ciąża rozpoczęta 20 marca 2016

0
Dodaj komentarz

Uff, już myślałam, ze już zawsze będę pisać pamiętnik aktualizując poprzedni wpis Ponieważ z przykrością muszę stwierdzić, że obsługa ovufriend/bbf pomimo wysłania mi potwierdzenia, ze zajmie się moją prośbą, totalnie olała to, że mam problem z pamiętnikiem, musiałam poradzić sobie sama. Na szczęście dziś wpadłam na pomysł z 'zajściem w ciążę' i dopiero to spowodowało pojawienie się okna do pisania w pamiętniku.

Ostatnio natchnęło mnie i zabrałam się za liczenie uzębienia Julii. Naliczyłam 14 ząbków i 2 w drodze. Ciekawe - jej zawsze ząbki wychodzą parami.
Od piątku mamy remont. Nienawidzę remontów. Wszędzie bałagan i kurz, Julia też jakaś taka poddenerwowana, szczególnie wieczorami, a może to przez te 2 ząbki?
Szczepienie na 1,5 roku i bilans za nami. Julia chwilę popłakała i w sumie szybko doszła do siebie. W nocy troszkę gorączkowała. Nadal waży trochę ponad 12 kg.
Zauważyłam taką rzecz: Julia chętnie daje innym swoje zabawki, ale jednocześnie nie protestuje, gdy inne dziecko odbiera jej zabawkę, którą trzyma w rączkach. Byłyśmy ostatnio u koleżanki w odwiedzinach i akurat nagrałam moment, w którym czarno na białym widać to zachowanie. Bawiła się chodzikiem, podeszła do niej koleżanka, złapała za chodzik, a ona co? Po prostu się wycofała i poszła w drugą stronę. Czy można coś z tym zrobić? Jakoś ją uczyć walki o swoje? Czy może to za wcześnie na takie lekcje? Hmmm.

Mierzę temperaturę, prowadzę wykres, wszystko po to, by zorientować się czy mój cykl jest o.k. Niestety nie wiem czy jest o.k., bo albo chodzę późno spać, albo Jula w nocy się przebudza, albo ja jestem zmuszona mierzyć temperaturę o różnych porach, także wątpię by ten wykres był wiarygodny... z resztą i tak wcale dobrze nie wygląda. Obym znowu nie miała tych głupich problemów

Jedna z moich bliskich koleżanek okazała się być w ciąży. Strasznie męczą ją mdłości, ma wiecznie taką umartwioną minę, biedna. A ja, patrząc na nią, przypominam sobie jakie to miłe było nosić w sobie tę cudowną tajemnicę, jaki to był piękny, magiczny czas, nawet pomimo mdłości trwających dłużej niż 3 miesiące i innych dolegliwości. Ach! Tak, tak, ja bardzo lubiłam być w ciąży i niezmiernie cieszę się, ze mogłam doświadczyć tego cudu.

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}