avatar

tytuł: Się dopchałam o swoje miejsce w kolejce po dziecko...

autor: kalitria

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Ogólnie jestem jak to moje przyszywane córki mówią „kukunamuniu” i taką chciałabym być też mamą. Mimo wieku, mam nadal fiu bździu w głowie: maluje wąsy gaszkowi jak śpi, rzucam w niego brudnymi skarpetami, z dziewczynkami pompujemy wodą balony i rozbijamy je na sobie, a ze zrobionych z tatą łuków strzelamy do kotów (już do tego przywykły, nie strzelamy do nich na amen, tylko je straszymy). Mam nadzieję, że nasz skorpionek będzie wybuchową mieszanką mamy i taty. Po tacie może odziedziczyć inteligencję, oczy, i gadkę na którą poleci każda babeczka albo złapie się każdy koleś, a po mamie niech ma zalotny uśmiech, zgrabną figurkę, polskie cwaniactwo i inżynierstwo, nie zapominając o kukunamuniu.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Dziwne, nie dziwne, ale nie dotarło jeszcze to do mnie, że będę mamą. Przez tyle miesięcy starań zaczęłam wierzyć, że nigdy nie będę miała dzieci, że ta „przyjemność” nie jest dla mnie, że ja powinnam skupić się na czymś innym w życiu. Mój gaszek ma już 2 córki z 1wszego małżeństwa, więc tak jakbym już miała kim się zająć i kogo uczyć cwaniactwa. Cieszę się niezmiernie, że dostałam od Boga tą szansę i wykorzystam ją najlepiej jak umiem, sprawiając że będzie ze mnie dumny każdego dnia. Na tą chwilę emocję są nie do opisania, ale to dlatego że jeszcze w to do końca uwierzyć nie mogę... -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 20 luty 2014

Przeplakalam kilka dni.
Pod rząd.
Od rana do wieczora.
Można powiedzieć, że byłam załamana.
Zdruzgotana.
Zawiedziona.
Zrozpaczona.

Wyłam. Jak bóbr.

Potzebowałam pomocy.

A pomocy nie było nigdzie.

Tak było po tym jak wyjechała moja koleżanka, która była u mnie 3 tygodnie do pomocy z dziecmi, a ja potem zostałam sama. Jak palec. Mąż w pracy caly dzień i pól nocy. A ja sama. Czy uwierzycie jak napiszę, że zamknęłam się w pokoju na klucz, żeby Antenka nie wychodziła jak ja karmiłam Sotirisa? Wychodzila to ładnie napisane. One spieprzała i wszędzie robiła rozpierdol, tak jakby chciała zrobić mi na złość. A jak się zamknęłam w 1 pokoju tak robiła to samo, ale w obrębie mojej ręki - skacząc po łóżku, wrzucając smoczki za łóżko, pilota od klimy do szklanki z wodą, a znalezione monety do taty butów. A ja siedziałam i karmiłam nie mogąc niż zrobić. Karmiłam to też ładnie napisane. Ten mały, kudłaty obsranociągledupiec ciągnął moje cyce jakby jutra nie było. Nie dawał mi chwili wytchnienia, nie mogłam nic zjeść, wyszczać się, albo napić się wody z pilotem w środku!! A jak go położyłam na sekundę, żeby przylać Antkowi za rozpierdol w pokoju tak japę wydzierał jakbym go na rozpalonym grillu położyła!!! I tak w koło Macieju, obsrane dupy, głodne mordy i machlojki starszej córki. A ja wyłam jak bóbr powtarzając przez zęby 'na chuj mi te dzieci były', 'dwójka to najbardziej popieprzony pomysł na świecie'. I tak powtarzałam przez zęby, bo zapomniałam dodać że jak ta moja koleżanka wyjechała to dostałam takiego bólu zęba, że spać nie mogłam nawet wtedy gdy szarańcza w końcu poległa... Płakałam, płakałam, płakałam.

Teraz jak na nie patrzę, tak nie wiem co wolę... Fajnie było być samym i bez zobowiązań. Miałam czas na wszystko co chciałam, choć w sumie i tak niczego nie robiłam. Teraz nie mam na nic czasu a i efekt ten sam. Uczę się każdego dnia. Muszę się zmienić. Muszę im dać siebie. Nie jestem już sama. Płakałam i żałowałam, że się na nie zdecydowałam. Potem antybiotyk zaczął działać i pokochałam je od nowa. Muszę być cierpliwa. Muszę powstrzymywać nerwy. Wczoraj np. o 3:30 rano Antenka mnie ujeżdżała podczas gdy ja dokarmiałam Sotirisa butlą na naszym łóżku. I rżała jak koń ihaha ihaha ihaha prrr. A ja się śmiałam. Uczę się, że nie warto sprzątać i zmywać wtedy kiedy można z nimi spędzić czas. Muszę ukrócić facebuki i instagramy i więcej z nimi grać. Niedługo dorosną i będą pamiętać, a ja znowu żałować. Nie że je mam. Że z nimi nie byłam.

Dzieci przychodzą na świat wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi. To bóle zęba przychodzą niekontrolowane. Muszę to ogarnąć i wykorzystać ten czas zanim nadejdzie kolejny. Prasowanie, gotowanie i sprzątanie może zrobi się w tym czasie samo...

RENI - kupa po grecku to KAKA. Jedna wielka KAKA

10
komentarzy
avatar
No to cos czuje ze za jais miesiac bede miec to samo. Juz nie daje rady ogarnac 1,5 rocznego Pawelka a jak mala sie urodzi w ciagu 5 najblizszych tygodni to nie wiem co to bedzie
avatar
ja tylko czekam az Marceli wroci i pewnie tez bedzie wesolo...
avatar
Zachęciłaś mnie do numeru dwa, nie ma co Dajesz radę kobieto.
avatar
Choćby nie wiem jak było pieknie, zawsze przychodzi kryzys. Czasem trwa baaaardzo długo. Jak mamy jedno dziecko, wydaje nam sie ze nie moze byc wiecej na głowie. Potem pojawia sie drugie i w głowie ta sama myśl. Co mogę poradzic? Sama nie wiem...ale chyba przetrzymasz co?
avatar
No to mnie czeka to samo za niespelna 6tygodni. Moj Igor tez potrafi dac popalić wiec lekko nie bede miala, tyle tylko ze maz wraca zazwyczaj po 17 z pracy to chociaz chwila wytchnienia bedzie no ale co...my Mamy jestesmy twarde i musimy dac rade
avatar
Matko Polko na Cyprze! To mi dałaś do myślenia. Koleżanki udają, że to taka piękna sielanka... Cierpliwości życzę!! Jeszcze trochę, a będą się razem bawić i myślę, że będzie lepiej!
avatar
Kali uwielbiam czytać Twoje szczere wpisy. Kupa dziecka nie pachnie fiołkami, dzieci nie są aniołkami, macierzyństwo nie jest usłane różami itd. Z drugiej strony nie popadasz w skrajność, że np macierzyństwo to droga krzyżowa. Nazywasz rzeczy po imieniu. <3 Najgorsze w tym wszystkim Kali jest to, że jesteś z tym wszystkim tam sama, ale nie martw się jeszcze parę..ście lat i pójdą na swoje ;-) wiem, że łatwo mówić, ale głowa do góry. Jak nie TY, to kto inny da radę. Buziaki
avatar
Kaka? jak ten piłkarz? :-D
avatar
Nie do końca się zgodzę z tym, że dzieci przychodzą na świat wtedy, kiedy jesteśmy na nie gotowi. Oj nie. Ale człowiek to pojętna małpa. Szybko się uczy. I ta duża małpa i małe małpiątka też. BTW mnie przerażała właśnie zawsze wizja dwóch takich maluchów, że jeden Cię uziemia cycem, a drugi zamienia w tym czasie dom w perzynę... Trzymaj się!!!
avatar
cudownie to wszystko opisujesz !!! takim trudnościom każda z nas stawia czoła codziennie )) A najpiękniejsz e jest to że z każdym dniem będzie łatwiej ))
Dodaj komentarz

Mówiłam już że wisi na mnie jakby jutra nie było? Oto efekty jego 'na zawołanie' diety! Ma 2 mce a gondola powinna byc przydatna do ok. 6 mcy. Och, do licha, nie w Sotirisa przypadku...

http://images78.fotosik.pl/838/b78e0fdc195a3cc7med.jpg

4
komentarzy
avatar
Brawo! Chłopak da sobie w życiu radę! Już przegonił półroczniaki ;P
BTW Ty weź przestać te słodkie fotki wstawiać, bo cię obarczę winą za moje dylematy - mieć trzecie, czy nie? Takie foto ma stokroć silniejszą moc niż 500+ ;P
avatar
Brawo! Chłopak da sobie w życiu radę! Już przegonił półroczniaki ;P
BTW Ty weź przestać te słodkie fotki wstawiać, bo cię obarczę winą za moje dylematy - mieć trzecie, czy nie? Takie foto ma stokroć silniejszą moc niż 500+ ;P
avatar
Ale ladny...
avatar
Ale ty masz ładne te dzieci! cudny jest!
Dodaj komentarz

ANTENKA

- Ooo fuuj, ale to obrzydliwe - skrzywił się ojciec na widok pijącej przez słomkę córki - jak możesz tak jej to dać pić?

Antenka długo jeszcze zanim nauczyła się chodzić przejawiała tendencje do wkładania rzeczy do środka. Na początku był to jej japak. COkolwiek dostała lub sama złapała, znalazła, urwała lub się po prostu w okolicach napatoczyło wkładała prosto do buzi. Teraz, dobijając już 2go roku i rozumiejąc na tyle, że niektóre rzeczy są ohydne w smaku (takie jak np. marchewka lub gumka na ołówku) woli najpierw wpieprzyć to coś nowo napatoczone do szklanki z wodą i takie wypróbować. Więc mieliśmy już herbaty z kartami do gry, kawy z monetami, soki z bateriami od pilota (bo pilot by za duzy) no i tym razem do śniadaniowego napoju wrzuciła sobie jajko na twardo. Nie, nie całe. Napierw rogniotła kawałek w dłoni i bam prosto do szklanki.

- A co w tym złego? - zapytałam męża udając trochę zaskoczoną. Widziałam jak się na mnie spojrzał, że pozwalam, że nie reaguję, że nie biegnę umyć szklaneczki i nie nalewam szybciutko córce świeżej wody...

- Ale ona tego nie może pić - wskazuje jeszcze raz na szklankę z rozmemłanymi ubotami w środku, które córka jeszcze miesza sobie słomką

- Daj spokój przecież to tylko jajko - wzruszam ramionami i wracam do kanapki. Też mi wielkie halo, jak sam dobrze wie że samo BLW to jeden wielki bajzel. Jajkiem teraz się przejmuje.

- Nie o to chodzi. Przecież jak pije to słomka się jej zatyka. Daj jej szerszą, tą z Ikei.


Tak, Antenka przechodzi obecnie etap 'MESA', czyli z greckiego 'do środka'. Wrzuca wszystko wszędzie, byle by wleciało - monety do butów, długopisy do butelek, klocki do wanny, jabłka do wózka. Jej mesa w ostatnich dniach rozeszło się także na wchodzenie do środka i jak kot wchodzi do pustych kartonów, gondoli, skrzynek, koszyków wiklinowych. Lubi też siadać na absolutnie wszystkim wliczając w to papierowy recznik kuchenny, torbę z ziemniakami, zgrzewkę piwa, karton, balon. Co tylko ma przed sobą i nie zmieści się do szklanki, to na tym usiądzie.

PS. Nie daliśmy jej szerszej słomki ze względu na możliwość zakrztuszenia się większymi kawałkami jajka. Wciągneła te mniejsze, przez normalną słomkę. Żyje. I tyje. Na rozwodnionym jajku na twardo.

2
komentarzy
avatar
Kochana poprostu rozwalilas mnie z tym jajkiem na twardo. Zdolna i pomyslowa corka. Ale z tym bajzlem mam tak samo ja karmie mlodszego a ona zrywa tapety
.. lol
Pozdrawiamy
avatar
Kochana poprostu rozwalilas mnie z tym jajkiem na twardo. Zdolna i pomyslowa corka. Ale z tym bajzlem mam tak samo ja karmie mlodszego a ona zrywa tapety
.. lol
Pozdrawiamy
Dodaj komentarz

ANTENKA

- Ooo fuuj, ale to obrzydliwe - skrzywił się ojciec na widok pijącej przez słomkę córki - jak możesz tak jej to dać pić?

Antenka długo jeszcze zanim nauczyła się chodzić przejawiała tendencje do wkładania rzeczy do środka. Na początku był to jej japak. COkolwiek dostała lub sama złapała, znalazła, urwała lub się po prostu w okolicach napatoczyło wkładała prosto do buzi. Teraz, dobijając już 2go roku i rozumiejąc na tyle, że niektóre rzeczy są ohydne w smaku (takie jak np. marchewka lub gumka na ołówku) woli najpierw wpieprzyć to coś nowo napatoczone do szklanki z wodą i takie wypróbować. Więc mieliśmy już herbaty z kartami do gry, kawy z monetami, soki z bateriami od pilota (bo pilot by za duzy) no i tym razem do śniadaniowego napoju wrzuciła sobie jajko na twardo. Nie, nie całe. Napierw rogniotła kawałek w dłoni i bam prosto do szklanki.

- A co w tym złego? - zapytałam męża udając trochę zaskoczoną. Widziałam jak się na mnie spojrzał, że pozwalam, że nie reaguję, że nie biegnę umyć szklaneczki i nie nalewam szybciutko córce świeżej wody...

- Ale ona tego nie może pić - wskazuje jeszcze raz na szklankę z rozmemłanymi ubotami w środku, które córka jeszcze miesza sobie słomką

- Daj spokój przecież to tylko jajko - wzruszam ramionami i wracam do kanapki. Też mi wielkie halo, jak sam dobrze wie że samo BLW to jeden wielki bajzel. Jajkiem teraz się przejmuje.

- Nie o to chodzi. Przecież jak pije to słomka się jej zatyka. Daj jej szerszą, tą z Ikei.


Tak, Antenka przechodzi obecnie etap 'MESA', czyli z greckiego 'do środka'. Wrzuca wszystko wszędzie, byle by wleciało - monety do butów, długopisy do butelek, klocki do wanny, jabłka do wózka. Jej mesa w ostatnich dniach rozeszło się także na wchodzenie do środka i jak kot wchodzi do pustych kartonów, gondoli, skrzynek, koszyków wiklinowych. Lubi też siadać na absolutnie wszystkim wliczając w to papierowy recznik kuchenny, torbę z ziemniakami, zgrzewkę piwa, karton, balon. Co tylko ma przed sobą i nie zmieści się do szklanki, to na tym usiądzie.

PS. Nie daliśmy jej szerszej słomki ze względu na możliwość zakrztuszenia się większymi kawałkami jajka. Wciągneła te mniejsze, przez normalną słomkę. Żyje. I tyje. Na rozwodnionym jajku na twardo.

6
komentarzy
avatar
Misiek ma etap "mój/moje". Co za koszmar - drze się z bratem o każdą rzecz, z obcymi dziećmi o zabawki, z nami o jedzenie. Ale jak już coś jest "moje" to on traci tym zainteresowanie. Oszaleć można!!!
avatar
Antenka ostatnio wygrywa internety. Ciekawa jestem co jej brat wymyśli ;-) <3
avatar
"Co tylko ma przed sobą i nie zmieści się do szklanki, to na tym usiądzie." Oj kali, jak Ty to robisz, że piszesz niby to w tonie przestrzegająco-ostrzegającym... a i tak człowiek ma chęć przekonać się na własnej skórze jak to będzie. Wit ma w tej chwili fazę odwrotną - wszystko wyjmuje/zdejmuje/zrzuca/wyrzuca
avatar
My mamy ten etap siadania na czym popadnie juz prawie za nami, ale dupsko pcha naprawde na wszystko. Probuje usiasc na jablku, na pustej rolce od papieru toaletowego itp. Na Cale szczescie etapu ze pcha do buzi nie przerabialismy nigdy i chyba juz go nie bedzie. Ale moze to ogolnie przez to ze on jest niejadkiem.
avatar
Co tam rodzinko u Was?
avatar
Co tam rodzinko u Was?
Dodaj komentarz

SOTIRIS

Oczywiscie raz napisze i wszystko jak w morde strzelil sie popsuje i juz nie bedzie taki kochany, cichutki i wiecznie usmiechniety, ale jak tego nie napisze to o czym tu pisac?

Przeszly mi juz wszelkie traumy zwiazane z dwojka dzieci i teraz jak patrze na nich rozczulonym, matczynym wzrokiem, to mysle o trzecim...

Sotiris jest naprawdę boski! Je i je. Spi w nocy. Zagadasz do niego to ciagle się smieje. I potem znowu je i je. I jak placze to tylko wtedy, żeby znowu cos zjeść. I tyle. Nie placze za dużo po szczepionkach, nie ulewa mu się, nie ma kolek, nie ropieją mu oczy, nie robia się odparzenia, nie ma gili, ani innych dzieciopodobnych problemów. Jest przecudny. Chodzi spac razem z Antenka około 21:00 Budzi się o 4 na cyca i potem tak co 2h. Je dużo i na zawolanie. Je tylko moje cycki. 3 tygodnie temu byliśmy na szczepionce i jedynym skutkiem ubocznym okazala się niechęć do butelki lub mleka modyfikowanego. Nie chce i już. Tylko piersiaczki. Mi nie przeszkadza (dostawal tylko 1 butle 90ml dziennie), nauczyłam się oagrniac dwójke nawet z wiszącym na cycu Sotirisem. Przez to, że śpią razem ja mam więcej czasu w nocy, choć chodzę jak ćma. Raz ogarniam część chałupy, raz biorę kąpiel, razem podleję ogródek, raz pójdę spać z dziećmi. I tydzień zlatuje. Nie gotuję. Nie mam absolutnie kiedy.

Tak np. nasz dzień jak co dzień wygląda:
7:00 - Antek mleko
Sotiris mleko
7:15 - Antek rozpierducha w pokoju i walka o telefon jeśli jest w zasięgu (woogie boogie)
Sotiris zmiana pieluchy i drugi cyc
7:30 - Antek zmiana pieluchy, przenoszenie rozpierduchy do sypialni ojca (tak, śpimy osobno)
7:45 - Kawa dla rodziców, trochę przytulania
Antek roznosi buty, skarpetki, wkłada coś do taty szklanki, za łóżko, całuje brata, walczy o telefon ojca
8:00 - w sypialni ojca zajeżdża Antenki kupą, dyskusja nt. czyja kolej do zmiany pieluchy
8:15 - mama wybiera sobie czynności
PRASOWANIE
PRANIE
ZMYWANIE
SCIAGANIE Z SUSZARKI
ZAMIATANIE TARASU
ODKURZANIE
MOPOWANIE
ZBIERANIE ZABAWEK
9:00 - Sotiris woła na cyca, tata dalej leży, Antek przenosi się do kuchni
9:30 - Drugie śniadanie (BLW dla Antka - jajecznica, kanapki z dżemem, twarożek, zolty ser, banan, plasterek wędliny, platki owsiane, woda lub sok), Sotiris siedzi w bujaku, ojciec dzwoni o dostawy do restauracji.
10:00 - Antek na bank robi kupę jeśli nie było wcześniej, Sotiris drzemie, tata jedzie na zakupy z córką, ja zmywam.
12:00 - mama kładzie Antenkę spać na 1,5 h, Sotiris jak dobrze nakarmiony i po kupie to zasypia z Antenką, mama pada z nimi
14:00 lunch - tata szykuje, Antek jak się obudzil w dobrym humorze to spiewa, jak nie to jęczy o telefon
15:00 - mama znika sama na miasto na godzinkę (rachunki, poczta, zakupy, wyciszenie)
16:00 - zmiana pieluch, tata idzie na drzemkę, Sotiris na cycki, ANtek przenosi się na ogród
17:00 - tata znika do pracy, ja modlę się żeby to był już czas na dobranockę dla dzieci.
17:30 - Antenka je podwieczorek (zazwyczaj owoce), Sotiris woła o drugiego cyca, mama na telefonie, Antek na Ipadzie
18:00 - Antek podlewa kwiatki, albo jedzie na plaze z chrzestnym, albo do niego do domu, mama ogarnia liście z ogrodu, Sotiris drzemie
19:30 - Antek w kąpieli, Sotiris na cycu
20:00 - SOtiris na drugim cycu, mama z Antkeim czytają książkę
20:30 - Śpią dzieciaki a mama sobie wybiera spośród:
ZMYWANIE
PRANIE
ZAMIATANIE
PRASOWANIE
MANICURE
PRYSZNIC
NICNIEROBIENIE
SPANIE

Czasami walnę sobie wino, dokończę Barwy szczęścia wlepiona jak sroka w gnat albo pośledzę bezmyślnie fejsbuka. Codziennie obiecujemy sobie z mężem że się wychędożymy jak wróci z pracy, a jak wraca i ja jeszcze funkcjonuję to nawet nie chce nam się do siebie gęby otworzyć... Mam wrażenie, że więcej aktywności pomiędzy sobą mamy przez fejsbuka... Jeszcze tylko tydzień...

7
komentarzy
avatar
Kurcze niezłe to wszystko ogarniasz!!
Super matka! Pozdr!
avatar
szacun za wykonanie i spisanie tegoż ;P
avatar
To ja na razie nie ogarniam dwojki. Szacun. Za kazdym razem jak jestem zmuszona usypiac Pawla modle sie zeby Gabrieka sie nie obudzila bo bedzie po moim kilkudziesięciu minutowym trudzie. Pawel wstanie zobaczyc o cochodzi dzidzi
avatar
To ja na razie nie ogarniam dwojki. Szacun. Za kazdym razem jak jestem zmuszona usypiac Pawla modle sie zeby Gabrieka sie nie obudzila bo bedzie po moim kilkudziesięciu minutowym trudzie. Pawel wstanie zobaczyc o cochodzi dzidzi
avatar
Nie jest latwo matce do potegi drugiej ale latwiej niz tej do potegi trzeciej ;-)
avatar
Nie jest latwo matce do potegi drugiej ale latwiej niz tej do potegi trzeciej ;-)
avatar
Jak przeczytałam, że traumy przeszły - to pomyślałam o tym, jak zakończyłaś wpis o pojawieniu się Sotirisa - "Więcej dzieci nie rodzę" A jak przeczytałam 'myślę o trzecim' to już właściwie dalszej części wpisu czytać nie musiałam )) Buziaki!
Dodaj komentarz

No chyba że.. niektóre rzeczy ulegają delikatnym modyfikacjom i...

Rodzice zdecydują się trochę pochędożyć, tak specjalnie urodzinowo, jak dzieci śpią, tata wróci z pracy, a mama mimo że ledwo żywa to postanowi zrobić ten wyjątek, wziąć prysznic i rzec do męża:
- Daję ci 5 minut, nie że dłużej nie dasz rady, to ja nie dam, zasnę na tobie... Albo pod tobą...
Czasami lepiej żeby wiedzieli na co nas stać. Bo może mąż myśli, że żona oczekuje atrakcji po całym dniu na nogach, że z okazji urodzin da jej kolejny prezent w postaci półgodzinnego turlania się po prześcieradle, robienia fikołków, stawania na głowie, robienia szpagatów. Albo jeszcze wezmie to osobiście i stwierdzi że skoro kochamy się raz na 4 miesiące to wypadałoby robić to jak najdłużej, jak najdelikatniej, tak jakby to był pierwszy raz. Jest 1wsza rano.

1:10 - z pokoju obok dochodzi płacz dziecka, wsłuchujesz się czy oby na pewno. Płacz dochodzi cię jakoś bliżej. Nie z pokoju. Z drzwi do pokoju. Mama zrywa się z taty i leci. Dziecko stoi w korytarzu i wyje. Ale wyje nie tak jakby spadło z łóżka. Wyje tak, jakby z niego zeszło bo mamy na łóżku nie było, światła pogaszone i o co kaman. Dziecko chce opa na rączki. Pokazuje w pół śnie, że do sypialni już nie, rączką wskazuje na kuchnie...
- Mleczko - wydusza przez łzy
1:15 - Atena mleko
Mleko wypija już u taty w sypialni, bo do swojej nie wróci. Tak jakby wiedziała co my tam robiliśmy i w pore nam przerwała. Mama zostawia dziecko z tatą i sama idzie do wyra z nadzieją na choć jedną spokojną, spędzoną samotnie noc. Nie. Nie może mama jakoś zasnąć. Wie, że za chwile, albo za chwil pare, dziecku się odwidzi leżeć z tatą i zechce znowu do mamy. Mama wsłuchując się w dźwięki drugiego pokoju w końcu zasypia
2:30 - Maaaamaaaa!!!
Mama udaje że jej nie ma
3:15 - Maaaamaaaaaaaa!!!!!!!!!!
Mama dalej wali głupa
5:30 - Sotiris cyc
6:10 - Maaaaamaaaaa
Mama kmini co robić, ale dziecko aktywnie wali piętami w ścianę i drze ryja. 'Maaaamaaaa' Tata widać udaje, że śpi snem głebokim bo nie reaguje. Mama idzie do dziecka, może tak zasną jeszcze obie na godzinkę.
5 minut później - Maaamaaa... Mleczko....
6:25 - Atena mleko
7:45 - SOtiris cyc, po którym się zesra tak że zawali i piżamę i łóżko
8:00 - Atena do towarzystwa wali w pieluchę. Jedyne pocieszenie to że to pielucha z nocy, jeszcze nie zmieniona więc jedna zaoszczędzona!
8:10 - Po kawie dla rodziców, dyskusja na temat przebytej nocy
8:20 - SOtiris w kąpieli.
9:00 - Mama wkłada pranie, ściaga z linki wczorajsze, wyjmuje ze zmywarki naczynia i zapełnia do połowy brudnymi z wczorajszych urodzin. Ogarnia kuchnie, wyjmuje worek ze śmieciami, opróżnia kosze w toaletach, wlącza pralkę, wynosi pusty pojemnik po płynie do płukania, z gołymi nogami wynosi worek do kosza na dworze. Piękne cypryjskie słońce zaprasza na plaże, a nie do domu. Mama się waha.
9:30 - Antek zaczyna łazić za mamą jak smród po gaciach. Marudzi. Mama tłumaczy że już robi śniadanie. Antek chce biszkopta. Mama tłumaczy dalej swoje. Antek swoje. Zaczyna gadać takie rzeczy, że sama nie wie co mówi, o co jej chodzi i po co tak gada. mama dostaje szału ale go wycisza w sobie. Antka natarczywa natura marudzenia jest tak silna, że musi go usłyszeć mama, śpiący Sotiris, sąsiedzi. Mama zastanawia się jak szybko można zrobić jajecznice omijając marudzące miedzy nogami dziecko, żonglujac patelnia i czajnikiem, szykujac jej codzienne BLW śniadanie i położyć ją spać, bo definitywnie to jest przyczyną jęczenia - zmęczenie.
10:00 - Antek i Sotiris w łóżku. Sotiris na cycu, ANtek na moim ostatnim włosku cierpliwości, nie zasypia. Chce na podłogę, chce się bawić. Mama ćwiczy jogę. Taty od godziny już nie ma. Cwaniak.

Czy Antek zaśnie???
Czy Antek nie zaśnie???
Czy mamie cierpliwość się skończy już przed południem?
Czy Antek dostanie klapsa?
A co na to Sotiris...

12
komentarzy
avatar
Najlepszego
avatar
Odpowiedź na nurtujące nas pytania w następnym odcinku;-) chciałam się przywitać bo od dawna z "zapartym tchem" czytam twój pamiętnik;-))) musisz skombinować minute dla siebie. Jak? Nie wiem ;-)
avatar
Odpowiedź na nurtujące nas pytania w następnym odcinku;-) chciałam się przywitać bo od dawna z "zapartym tchem" czytam twój pamiętnik;-))) musisz skombinować minute dla siebie. Jak? Nie wiem ;-)
avatar
Kali-wszystkiego naj,naj przede wszystkim zdrowia i cierpliwosci dla rodzinki :*
avatar
Samych wspaniałości!! Dużo ciszy, spokoju, siły, cierpliwości, zdrówka dla wszystkich i chędożenia dla rodziców
avatar
Twój pamiętnik powinien zostać wydany drukiem. Byłby bestsellerem! Najlepsze życzenia urodzinowe
avatar
Twój pamiętnik powinien zostać wydany drukiem. Byłby bestsellerem! Najlepsze życzenia urodzinowe
avatar
Twój pamiętnik powinien zostać wydany drukiem. Byłby bestsellerem! Najlepsze życzenia urodzinowe
avatar
Twój pamiętnik powinien zostać wydany drukiem. Byłby bestsellerem! Najlepsze życzenia urodzinowe
avatar
Już się cieszę na następny odcinek niezłe!
avatar
Już się cieszę na następny odcinek niezłe!
avatar
Ty to potrafisz zbudować napięcie! A my tu teraz będziemy czekać i obgryzać paznokcie z ciekawości!
Dodaj komentarz

Czasami mnie bardzo boli. Ale jak jej powiem, to przestaje. Na chwilkę. Potem znowu zaczyna.
Czasami jednak pozwalam jej mnie męczyć, bo wiem że to jest jej sposób na wyciszenie, wyluzowanie.
Innym razem znowu, jestem tak padnięta, że już wcale nie czuję bólu a ona tak mnie wyszczypie jakby z tego ładowała baterie na cały dzień. I szczypie i szczypie wybierając takie miejsca gdzie boli najbardziej: w wewnętrznym zgięciu łokciowym albo tuż pod pachą, tam gdzie skóra najcieńsza, najdelikatniejsza gdzie najłatwiej się wbić paluchami. Są momenty kiedy wstępuje w nią jakiś diabeł wcielony, bo wtedy tymi małymi paluszkami tak mieli moją skórę aż wepchnie sobie ją pod paznokietki i wtedy uszczypnie. To mi otwiera oczy na bank. Albo pociągnie za włoski w tym zgięciu łokciowym i patrzy mi w twarz czy się obudzę. To nad ranem. Wieczorami i popołudniowymi drzemkami podszczypuje umiarkowanie. Aż powiem 'Antenko boli!' i wtedy naprawdę przestaje. Więc wie, że mi to sprawia przykrość i ból. To dlaczego jej daje to przyjemność i wyciszenie? Nie mieli misia, nie ssie palca, nie kręci sobie włosów ani nie zawija rogu pieluchy tetrowej. Wyżywa się na mamie. Ot fetyszystka cypryjska.

1
komentarzy
avatar
no no rośnie Ci pannica rodem z książek Stephena Kinga ;-)
Zobaczymy co syn wymyśli
Biedaku już Ci współczuję
Dodaj komentarz

Jedni mówią, że podróże kształcą, poszerzają horyzonty, relaksują. Z pewnością. Dopóki w podróż nie zabierasz dzieci. Z ostatniego weekendu wróciłam zje* jak pies. Kropka.

Plany były interesujące. Wyjechać na weekend i odpocząć. Taki weekend ełej, prawie jak w domu bo z dziećmi, ale nie w domu. A wszystko po to, bo na Cypr przyleciała koleżanka z ovufriend. I dla niej te plany. Skoro ona przyleciała taki szmat to i my ruszymy nasze cztery litery i ten kawałek się przejedziemy, żeby spędzić miło czas. Żadnej z nas przez myśl nie przeszło, że z całego weekendu uda nam się pogadać przez... 20 minut?

Zaczęło się od tego, że Antenka w piątek nie spała swojego rutynowego czasu. A ona jak nie dośpi albo prześpi jest nie do zniesienia. A nam przyszło ją później znosić przez ponad 2 godziny w zapiętym foteliku w samochodzie... O mamo... Morde darła całą drogę. Płakała co 5 minut. Bo balon jest zielony a ona by chciała niebieski. Bo jej daję banana a ona ma ochotę na jogurt. Bo wodą się polała pijąc z butelki i jest mokra pod pachą. Bo chce muzyka, a w radio leci reklama. Bo ona chce malować ale nie czerwoną kredką. Chce mazaka. Bo jej ulubiona piosenka (Koła autobusu kręcą się) nagle w samochodzie jest najbardziej znienawidzoną piosenką świata.

Było nas w sumie 6 osób w samochodzie. Ja, gaszek, Sotiris, Antenka i dwie córki gaszka. Po raz pierwszy w takim składzie i w takiej trasie. Po raz ostatni sądzę. Córki gaszka modliły się o nagłą śmierć. Lepsze to niż tortury Antenkowe. Ja jeszcze nie wiedziałam o co się modlić, bo najlepsze było dopiero przede mną. Antenka padła dopiero w hotelu co dało nam trochę czasu na pozbieranie się do jakiegoś psychicznego ładu. Na próżno jak dla rodziców. Antenka mimo, że niby spała darła się nawet przez sen. Bo to nie jej łóżko, nie jej pokój, nie jej blask świateł. Nie spaliśmy całą noc.

Drugi dzień przyniósł trochę relaksu i miło spędzonego przedpołudnia aż do momentu w którym zorientowaliśmy się, że fotelik do samochodu został w hotelu. I tak to ja nosiłam Sotirisa, tata Antka. Ręce mnie bolą nawet teraz, jak piszę. Ale ale... punkt kulminacyjny dopiero przed nami. Wylądowaliśmy w restauracji, żeby dać rekom odpocząć i zjeść jak rodzina. Nawet teraz nie wiem za bardzo co się dokładnie stało w międzyczasie, ale jestem wdzięczna że tylko jedna para gości widziała tę akcję, że nikt nie wezwał opieki społecznej albo co gorsza policji, żeby co najmniej sprawdzić nas na alkohol. Na 2 minuty przed opuszczeniem restauracji tata wyjmował wciśniętego do góry nogami za kanapą Antka trzymając go za jedną nogę, przy czym mama asekurowała przeciśnięcie drugiej nogi próbując nie uszkodzić dziecka jeszcze bardziej, z jednym cyckiem na wierzchu widocznym na całą restaurację.

Jak? Gdzie? Skąd? Przecież była przy mnie, przecież bawiła się balonami. Owszem zawsze odpierdala, (ale to zawsze), ale nigdy bym nie pomyślała że w 1 (ale to JEDNEJ) sekundzie chybnie się za kanapę i wpadnie głową w dół ściśnięta i kanapą i ścianą... Że to się w ogole tak da. Dziecko się bawi, pyk pyk a tu chyb i tylko widzisz jak znikają stopy. I ostatnia myśl zanim rzucasz się w dziki ratunek to te niebieskie klapki na nogach i czy dziecko jeszcze żyje.

Czy ja już kiedyś pisałam, że Antenka oblała się gorącą kawą? W akcie ratunku kawą poparzyli się i tata i mama a dziecku mimo poplamionej kawą koszuli NIC się nie stało? Tak uwierzcie mi, że w tej weekendowej akcji wyglądającej jak skręcony i kark i dziecka już nie ma tak mała pizda wyszłą z tego bez szwanku. Poza płaczem na całą restauracje i prawdopodobnie całe miasto. I jak tu nie leżeć krzyżem i dziekować Bogu za jego pomoc?

Antenka bawiąc się balonami zaczęła je specjalnie za tą kanapę wrzucać. A potem zdecydowała, że je sięgnie. W tej sekundzie zapadła jej decyzja, w której mama rzuciła okiem na leżącego po drugiej stronie kanapy Sotirisa. I karku Antenka nie skręciła bo spadła na pięknie upchane balony. Ale jak spadła tak wpadła cała. Aż po te niebieskie klapki. Do teraz trzęsą mi się ręce i nogi jak wam o tym opisuje. I teraz mam ochotę jej tak przypier* za tę cała akcję, a nie mogę.

Bo to tylko dziecko.

Bo mimo że liczy do 10 w 3 językach i wie jak włączyć TV, tak życia jeszcze nie zna...

A ja nie wiem czy dożyje jej 3 urodzin bez zawału po drodze...


Boże pracuj nad nami jeszcze wiele lat!

9
komentarzy
avatar
Kali-nie moge,rehehe....Dziecko to jednak troche jak piskorz-wykreci sie z wszystkiego... I jestem w stanie sobie wyobrazic caly wypad
avatar
O matko! Na pewno ten weekkend pozostawil w sobie niezapomniane przezycia - szkoda ze nie te pozytywne. Trzymaj sie cieplo, bo to nie ostatnia taka akcja. niestety
avatar
mała pizda? tak nazywasz swoje dziecko?
avatar
mała pizda? tak nazywasz swoje dziecko?
avatar
ja zawsze, ale to zawsze na samą myśl o weekendowym wypadzie z dziećmi jestem po prostu chora, wkurzona, zmęczona jeszcze zanim wyjdę z domu, "odpoczynek" Z DZIEĆMI to ZŁO
avatar
ja zawsze, ale to zawsze na samą myśl o weekendowym wypadzie z dziećmi jestem po prostu chora, wkurzona, zmęczona jeszcze zanim wyjdę z domu, "odpoczynek" Z DZIEĆMI to ZŁO
avatar
O ja niezły weekendy...tez miałam kilka podobnych akcji....ja narazie nigdzie nie jeżdzę bo nie widże mojego syna to niebyły odpoczynek
Pozdr
avatar
Kali ja tam lubię Twoje opisy. Ew elinka się uniosła o piz*dę. Przynajmniej jestes szczera. Antena przegięła, Ty masz stan przedzawałowy. Pod wpływem emocji wiele myśli przychodzi do głowy. Chyba lepiej, że nie wlała dzieciakowi, nie zwyzywała go, tylko dała upust swoim nerwom w SWOIM pamiętniku.
avatar
Reni-LUBIE
Dodaj komentarz

Stało się. Chyba najgorsze co mogłoby się stać w związku. Wykończenie materiału. Kiedyś tylko kochanka z awansem na żonę i matkę. Teraz zaawansowana matka, żona na papierze, a kochanka w opowiadaniach o tym jak się poznaliśmy. Osiągneliśmy dno. Nie śpimy razem. Nie kochamy się. Nie drapie go po plecach, on nie przynosi już kwiatów. Są dni kiedy nie mogę na niego patrzeć, są dni kiedy on już nie może mnie słuchać. Okłamujemy się nawzajem. Ja nie mówię mu ile zapłaciłam za nową bluzkę, chowam w szafie na tydzień a potem wyjmuję jakbym ją miała latami, on zamiast przyznać się że zapomniał kupić marchewki woli powiedzieć że w żadnym warzywniaku nie było ani jednej. On znika z domu pod byle pretekstem, ja drę się na starszą, żeby nie pisała po meblach, żeby zeszła z krzesełka, postawiła szklankę z powrotem na stół, a krem zakręciła! Niby jeszcze nie ma 100cm wzrostu, ale jak rozczapierzy ręce tak sięga na 2 metry! Są dni że się nie kąpiemy, nie umyjemy zębów. Czasami zasypiam w tym samym tiszercie. Dno. Absolutne dno. Dzieci przebrane, przewinięte, umyte i uczesane. Matka? Zaczęła nosić długie spodnie, by nóg nie trzeba było golić. Bober zapuszczony. Włosy po ciąży zaczynają wypadać, skóra szarzeć. Mam przewlekłe zapalenie ucha, z nosa co trochę ulewa mi się ropa. Dziąsła krwawią jak gryzę jabłko, a skóra załapała brzydkie uczulenie od jakiejś rośliny z ogrodu. Mam więcej maści w apteczce niż kosmetyków w łazience. A mimo to ide też na dno zdrowotne. To samo z mężem. Nieruchawy, nieperfumowany, niegolony. Idzie zima. Snu jak nie było tak ni ma.

16
komentarzy
avatar
Przydałaby Wam się regeneracja. Jakieś naładowanie akumulatorów, bo domyślam się, że te dwa małe stworzonka to potrafią wysysać energię jak nikt inny. No i chyba rutyna... Mam nadzieję, że to tylko taki krótki przejściowy kryzys i niebawem uda Wam się odzyskać siły i ochotę na wszystko.
avatar
My mamy jedno dziecko, ma już 16 miesiecy więc teoretycznie już moglabym drugie urodzić.. I wiem że wtedy by to tak samo jak u Was wyglądało. Niełatwo jest radzić sobie samemu z dwójką maluchów, a najbardziej cierpi na tym mażłżeństwo. Trzymam kciuki, zby szybko przeszedł ten kryzys!
avatar
Kurde ewidentnie dołek egzystencjalny u Ciebie ale to minie,matki tak maja ze czuja sie i wygladaja jak wyrzygana kupa a pozniej odradzaja sie jak feniks z popiolow ze zdwojona sila,glowa do gowy,jutro lub kiedys tam bedzie lepiej,pozdrowka!
avatar
Uwielbiam Cię czytać. Nawet z tak smutnego tematu zrobisz komedię Poza tym trochę się z tym wpisem utożsamiam. No co zrobisz, jak nic nie zrobisz Będzie lepiej. Chyba...
avatar
Uwielbiam Cię czytać. Nawet z tak smutnego tematu zrobisz komedię Poza tym trochę się z tym wpisem utożsamiam. No co zrobisz, jak nic nie zrobisz Będzie lepiej. Chyba...
avatar
Nie wykończenie- zmęczenie, a to różnica. Pomacaj stopą, ja już czujesz to dno, to mocno tupnij żeby się od niego odbić. WSZĘDZIE są takie dni, tygodnie, czasem miesiące. Uwierz mi, że to musi się kiedyś skończyć, tzn to permanentne zmęczenie i będzie lepiej. Trzymam za Ciebie kciuki
avatar
To w cale nie jest najgorsze i przemija, Młodszy ma dwa latka, dopiero zaczynamy z mężem spać na nowo razem, bo młody uczy się spać sam w pokoju z bratem... Więc co ty chcesz kobieto - nie ma wszystkiego na maxa już i teraz. Daj sobie - a raczej Wam luz.
avatar
To w cale nie jest najgorsze i przemija, Młodszy ma dwa latka, dopiero zaczynamy z mężem spać na nowo razem, bo młody uczy się spać sam w pokoju z bratem... Więc co ty chcesz kobieto - nie ma wszystkiego na maxa już i teraz. Daj sobie - a raczej Wam luz.
avatar
Ja tam ciągle mam wrażenie, że za dużo od siebie wymagasz. Że poświęcasz się w 100% dla wszystkich i nic już dla Ciebie nie zostaje. Wykończysz się. A to co piszesz jest normalne, ludzie mają ograniczoną ilość sił i nie da się z pustego wykrzesać jeszcze trochę, dzieci podrosną, Wy będziecie mieć więcej czasu dla siebie i znowu będzie dobrze
avatar
A jak z kasą stoicie? Weź jakąś nianię, sprzątaczkę raz na jakiś czas, bo wykończysz się dziewczyno...
Ja bym nie liczyła na to, że minie. Tzn na pewno minie, ale pytanie co zostanie? Pustka i poczucie męczennictwa "o jak się poświęciłam dla swoich dzieci" czy właśnie ta kochanka ze starych czasów?
avatar
Pozbieracie się... Nas chyba też to czeka, niebawem. Ale do tego czzasu Wy już dacie sobie z tym radę:*
avatar
czytasz po angielsku polecam bardzo Constance Hall dziala cuda http://queensofconstance.com/ zobaczysz ze zycie Twoje jest super a ty jestes Krolowa!!! Bo jestes )) pozdrawiam
avatar
Omg, uwielbiam ciebie czytać, bo to pamiętnik bbf bez tezymanki, ale kurczę...naprawdę wciąż warto się starać? W sensie o dziecko
avatar
Omg, uwielbiam ciebie czytać, bo to pamiętnik bbf bez tezymanki, ale kurczę...naprawdę wciąż warto się starać? W sensie o dziecko
avatar
Omg, uwielbiam ciebie czytać, bo to pamiętnik bbf bez tezymanki, ale kurczę...naprawdę wciąż warto się starać? W sensie o dziecko
avatar
U mnie to samo..jakbym czytala o sobie. Spi osobno juzod roku, nie przytula nawet nie tchnie o calowaniu juz zapomnialam...czasem mam wrazenie ze on juznie widzi we mnie kobiety,kochanki tylko matke sweoich dzieci i opiekunke. Smutne...
Dodaj komentarz

- Dawno, dawno temu była sobie pewna żyrafa, która mieszkała w zoo...

I tu mama zaczyna śpiewać początek dobrze znanej córce piosenki 'idziemy do zoo', a Antenka otwiera szerzej oczy i nastawia uszy. Na buzi pojawia się uśmiech.

Zanim dziecko me zasnęło po drugim śniadaniu, w domu rozegrała się dramturgia ala Gertruda.
- Nie dotykaj tego proszę...
- Gorące!
- Oddaj to mamie!
- Odłóż to proszę na miejsce!
- Uważaj...
- Hej! Nie rzucaj na podłogę!
- Błagam cię zostaw...
- No czy musisz to ruszać???
I potem był już tylko głośny płacz i bieg do łóżka spać. Bo gdy córka ma robi głupoty to jest zmęczona. A żeby lepiej jej się spało, to lubi wpierw popłakać. I tak długo robi te głupoty, jak długo mama nie reaguje, ale jak mama ruszy w stronę dziecka, tak wtedy jest tornado. Tornado płaczu. I wtedy już Antenka marzy tylko o śnie. Zaciągięta za rękę do łóżka, zasypia niemal natychmiast. Wpierw musimy się ukochać (mimo wszystko), powiedzieć że bardzo się kochamy i ucałować. Więc jak już Antenka jest wyspana, wypoczęta i zadowolona, mama decyduje się opowiedzieć jej bajkę. Żeby lepiej jej się wstało. Przynosi też Sotirisa i tak im mówi...

- A w tym zoo sąsiadem żyrafy był słoń, który nazywał się Elefantas... (po grecku elefantas to słoń)
- Oooo Elefantas!!! - zaskoczyła Antenka
- Tak, słoń nazywał się Elefantas - powtórzyła mama - I każdego ranka Elefantas wydawał takie dziwne dźwięki trąbą (tu mama zaczyna wyć jak wilk) AUUUUUU AUUUUUU
Dzieci piszczą z radości, więc mama robi kolejne dwa AUUUU AUUUUU, a dzieci znowu piszczą.
- I słoń nasz tym swoim wyciem porannym budził wszystkie zwierzęta w zoo (i tu następuje wymiana różnych zwierząt, które Antenka zna i ich zazwyczaj wydawanych dźwięków), kotków MIAU MIAU, piesków HAU HAU, (Antence oczy zaczynają błyszczeć, Sotiris chichocze), koników I HA HA HA, I HA HA HEEEEJ, krówek MUUUUU (i tak można i można, im więcej zwierząt tym dłuższa bajka) [...] No i żyrafa ta - ciągnie dalej mama - któregoś poranka miała już dosyć. Poszła więc do Elefantasa i zapukała do drzwi. Elefantas!, powiedziała żyrafa takim rozzłoszczonym głosem, co z tobą nie tak? Tyle lat mieszkamy razem w jednym zoo, a ty każdego ranka wyjesz jak wilk i budzisz wszystkie zwierzęta. Czy możesz przestać? Bardzo cię proszę - dodała mama takim błagającym tonem - A słoń na to: ja bardzo przepraszam żyrafo (staram się wrzucać dużo proszę/przepraszam, żeby Antenka wiedziała kiedy i co powinno się mówić), ale ja w ten sposób rozciągam trąbę. No wiesz - podaje przykład słoń - tak jak dzieci kiedy się budzą i wyciągają ręcę żeby się przeciągnąć i być gotowym na nowy dzień, tak i ja każdego poranka rozciągam trąbę AUUUUUU AUUUUUUUU - zawyła mama, a dzieci znowu wybuchają śmiechem - Nie mogę inaczej, przepraszam... Ale żyrafa ta była bardzo mądra, chyba była z Polski - wciesnęła mama - i obiecała pomóc słoniowi, poszła do domu i przyniosła dwa... - szybko myśli mama - korki od wina, wsadziła je słoniowi w trąbę i od tamtej pory Elefantas co rano robi YYYYMMMMM, YYYYYYYMMM, jakby miał zatwardzenie - zakończyła mama wydobywając z siebie stłumiony dzwięk przypominający buczenie na toalecie - i nikogo już więcej nie budził rano...

Sotiris rechocze a Antenka klaszcze w dłonie krzycząć 'BRAWO ŻYRAFA, BRAWO ELEFANTAS!!!'
Wstajemy.

6
komentarzy
avatar
Brawo Ty!
avatar
Tęskniłam! ))
avatar
Ciekawa bajka-Ty to masz pomysły-brawo
avatar
avatar
Mamo, Ty to masz wyobraźnię Chyba, że tata jest słoniem i chrapaniem wszystkich budzi, mama mu wpycha korki od wina do nosa... No w sumie potrafię to sobie wyobrazić to w Twoim przypadku Mogłaby to być historia oparta na faktach A dzieci ewidentnie zadowolone. Czyli, że lepiej?
avatar
Tęskniłam! ))
Dodaj komentarz
avatar
{text}