Oczy mam wciąż zamknięte choć wiem, że lepiej byłoby już wstać bo i tak nie pośpię ani minuty dłużej. Głowę odginam do tyłu, rękę wkładam pod koc. Marszczę brwi i zaciskam nosem oczy, po czym kładę całe ramię na twarz. Nie pomaga. Odwracam się na drugi bok tylko po to, żeby za chwilę nakryć głowę kocem. I wtedy jest spokój i cisza. Bo wtedy kmini... Skoro strzelam jej z plaskacza w twarz a ona odgina głowę do tyłu... szczypię ją w powieki a ona marszczy brwi... wbijam jej palca w oko a ta zakrywa się ręką... skręcam jej skórę na przedramieniu w pokrzywkę a ta odwraca się do mnie plecami... i jak ja ją wtedy pociągam za włosy a ta mi się nakrywa cała kocem... to jak ja mam ją zmusić do wstania??? I wtedy kończy się trzecia minuta tej ciszy i spokoju. Zaczyna się sztuczny płacz. No i nie ma bata muszę się odkryć, muszę się odwrócić, muszę się na nią spojrzeć i powiedzieć:
- Dzień dobry kochanie, jak spałaś owieczko moja najsłodsza? Chodź do mamy, daj buziaka!
I ona wtedy przestaje z tym płaczem, uśmiecha się od ucha do ucha ukazując dwie dolne jedynki i strzela mi z plaskacza na miłe dzień dobry. Czas wstać. Dochodzi 11sta.
Dziwne to takie, ale mimo że kundel nie ma nawet roku, wydaje się być bardzo mądra i dojrzała. Ok, ma tylko dwa zęby więc nadal jest mini mini, ale jak ona wie że tego czego nie wolno to ona musi koniecznie. Że tego czego absolutnie nie wolno swoim płaczem nie wymusi ale i tak próbuje, że jak sama się czymś walnie (mimo że mama mówi nie wolno) to wtedy nie płacze, ale jak ja niechcący ją szturne to wtedy jest szlooooch jak stąd do morza. I skąd ona ma taki popęd, że mimo wszystkich kolorowych i grających zabawek, ona tylko i wyłącznie ma ciąg do pilota, kluczyków od samochodu, widelcy, noży i łapki na muchy? Skończyło się na tym, że musiałam jej kupić nową łapkę i to w tym samym kolorze co Gertrudy bo przecież rwała do jej jak dzik! A najbardziej to lubię jak próbuje coś zmajstrować podczas swoich odkryć chodzikowych i ja wtedy z końca pokoju mówię NIEEEE WOOOLNOOOO, a ona oczywiście dalej, i wtedy ja zaczynam tupać nogami tak jakbym do niej biegła a ona wtedy ręce do góry i zaczyna w panice przebierać girami w tym chodziku, żeby tylko spieprzyć przede mną. O jak wtedy się obie śmiejemy!!! Oczywiście jest to mało wychowawcze bo RAZ - ona wpada w panike i strach DWA jak ją dopadam to się do siebie tak śmiejemy że aż mi czasami łzy płyną a ona dostaje jeszcze dodatkowo sto buziaków. No nie wiem jak być poważną mamą w takich momentach...
Ja za to bardzo powoli zaczynam się ogarniać, chociaż estetyka jakos mnie lekko przerasta. Manicure, pedicure, brwi, bober, nogi, peelingi, fryzury, Antka manicure, pedicure, higiena międzynożna, teraz jeszcze rosną górne dwójki więc będzie więcej zębów do czyszczenia. Jak skończe obcinać jej pazury, moje brwi już odrastają. Jak zrobie sobie paznokietki u nóg, trzeba już golić bobra. Związując włosy w kitkę widzę już jeżyka na pasze. Jakoś łączę estetyczny koniec z końcem, ale jak dojdzie drugie dziecko? Czy wtedy bobry się już nosi nieogolone??? Chciałabym mieć mamę do pomocy...