avatar

tytuł: Się dopchałam o swoje miejsce w kolejce po dziecko...

autor: kalitria

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Ogólnie jestem jak to moje przyszywane córki mówią „kukunamuniu” i taką chciałabym być też mamą. Mimo wieku, mam nadal fiu bździu w głowie: maluje wąsy gaszkowi jak śpi, rzucam w niego brudnymi skarpetami, z dziewczynkami pompujemy wodą balony i rozbijamy je na sobie, a ze zrobionych z tatą łuków strzelamy do kotów (już do tego przywykły, nie strzelamy do nich na amen, tylko je straszymy). Mam nadzieję, że nasz skorpionek będzie wybuchową mieszanką mamy i taty. Po tacie może odziedziczyć inteligencję, oczy, i gadkę na którą poleci każda babeczka albo złapie się każdy koleś, a po mamie niech ma zalotny uśmiech, zgrabną figurkę, polskie cwaniactwo i inżynierstwo, nie zapominając o kukunamuniu.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Dziwne, nie dziwne, ale nie dotarło jeszcze to do mnie, że będę mamą. Przez tyle miesięcy starań zaczęłam wierzyć, że nigdy nie będę miała dzieci, że ta „przyjemność” nie jest dla mnie, że ja powinnam skupić się na czymś innym w życiu. Mój gaszek ma już 2 córki z 1wszego małżeństwa, więc tak jakbym już miała kim się zająć i kogo uczyć cwaniactwa. Cieszę się niezmiernie, że dostałam od Boga tą szansę i wykorzystam ją najlepiej jak umiem, sprawiając że będzie ze mnie dumny każdego dnia. Na tą chwilę emocję są nie do opisania, ale to dlatego że jeszcze w to do końca uwierzyć nie mogę... -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 20 luty 2014

Po pótora roku Antenki życie zaczyna się stabilizować. I gdyby nie rosnący z dnia na dzień brzuchol, to uwierzyłabym że z dzieckiem jest fajnie. Za niecałe 2 miesiące WSZYSTKO zacznie się od początku. Zarwane noce, zmieniane pieluchy, wywalone do karmienia cycki i wypadające włosy. Boję się tego wszystkiego. Na Antka czekałam z rozkoszą. Sotirisa się boję. Sram w gacie na samą myśl o cesarce. Bo teraz już wiem dokładnie co mnie czeka. Wiem jak będzie wyglądal każdy jeden dzień od wejścia do szpitala. A miało być tak fajnie...

Nie ma tygodnia bym nie myślała o swojej mamie. 3 lata mijają odkąd zmarła a ja z każdym tygodniem jestem na nią coraz bardziej zła. Za to co zrobiła lub czego nie zrobiła. Za to że jej nie było kiedy była potrzebna mimo że na swój sposób nas przecież kochała. Za to że nigdy nie byłyśmy blisko choć mieszkałyśmy razem tyle lat. Za to że odeszła choć mogła jeszcze żyć kupe lat. Przez wiele lat żyłam z myślą, że to normalne mieć taką rodzinę. Teraz wiem, że to wszystko to była jena wielka rodzinna klapa. Przelatuję przez dzieciństwo i zastanawiam się czy była dla mnie taka jaka ja jestem dla Antenki teraz. Tam gdzie zaczynam pamietać co nieco wiem że ja dla swoich dzieci muszę być inna. Inna pod każdym względem. Muszę dać im siebie. Od A do Z. Dzieci potrzebują miłości, czułości, zrozumienia, cierpliwości, uwagi i wielu innych rzeczy których ja już wiem, że od mojej mamy nigdy nie dostałam. Ale patrząc na Gertrudę jestem w stanie zrozumieć dlaczego. Tylko czemu ja tak bardzo chcę się zmienić a moja mama nie dala rady? Nasze życie mogło potoczyć się zupełnie innym torem.

Jest mi ciężko. Gertruda jest na pampersach. Coraz mniej je. Nic już do niej nie dochodzi. Nie jestem w stanie zapewnić jej opieki płatnej, więc robię wszystko sama. Gaszek jest cały dzień w pracy więc dzielę sie między Antka, Gerde, i gaszka dzieci. A tu lada moment kolejne dziecko. Czy śmierć Gertrudy dużo by zmieniła? Nie wiem. Ciężko powiedzieć. Bo to nie o nią tu chodzi. Nie mogę sobie poradzić z przeszłością. Prześladuje mnie każdego dnia. Czy to początek depresji??? Gdyby nie słońce chyba bym już dawno opadła na ryj.

Antenka jest przewspaniała, ale nie chce mi się więcej pisać. Dzieci też więcej nie chce. Muszę stawić czoła dwójce swojej, dwójce nieswojej, Gerdzie i staremu. On my own.

12
komentarzy
avatar
Nie wiem czy pomogę ale do zeszłego roku żyłam przeszłością , potrafiło to zedrzeć ze mnie sporo energii dopóki natrafiłam na ciekawe pozycje książkowe np Radykalne wybaczanie, od tej sie zaczęło i staram sie żyć tu i teraz. Jeśli nie uda Ci sie jej sciągnąć chętnie podeśle i podpowiem życzę Ci wszystkiego dobrego a przede wszystkim zamknięcia przeszłości bo jej już nie ma !
avatar
Kochana życzę dużo sił! I pamiętaj że jesteś wspaniała! Ja też w niektórych kwestiach będę zupełna inna niż moja mama, rodzice..
avatar
Mi też macierzyństwo pootwierało wiele tematów z mamą i rodzicami. Więcej teraz widzę i rozumiem. Nie daj przeszłości by zepsuła Ci teraźniejszość. Twoje dzieci też kiedyś będą wspominać ten czas który im teraz dajesz. Teraz czas na Ciebie. Buziak
avatar
Oj Biedactwo Ty nasze! Trzymaj sie. Juz sama swiadomosc tego wszystkiego o czym piszesz to duzy krok naprzod. Badz dzielna. Przeszlosci nie zmienusz, nie ma co plakac bad rozlanym mlekiem. Bedzie dobrze. Dziewczynki ci pomoga.
avatar
ehh :*
avatar
Też mam tak, że chciałabym być zupełnie inna dla swoich dzieci... i strasznie się boję, że nie podołam, że natura weźmie w końcu pierwszeństwo i będę najgorszą matką. A Ciebie ogromnie podziwiam. Ja ledwo ogarniam jedno młode, a Ty dajesz sobie radę z tyloma rzeczami i to jeszcze w ciąży... :*
avatar
Samo to, że zastanawiasz się, jaką matką będziesz i jakich błędów nie chcesz popełnić, świadczy o tym, że jesteś wspaniałą matką. Masz wiele na głowie i fantastycznie sobie z tym radzisz!
avatar
Twoja babcia na pewno Cię słyszy,chociaż nie może nic powiedzieć i jest Ci wdzięczna że się nią zajmujesz. Na pewno nikt nie chciałby być zależnym od innych,znaleźć się w takiej sytuacji by wykonywano przy nim i za niego wszelkie czynności typu karmienie,przewijanie itd. To trudna sprawa ale będzie Ci to policzone i na pewno babcia będzie potem czuwać nad Tobą i Twoimi dziećmi i wspierać Was. Jesteś dzielną i silną kobietą i imponujesz nam wszystkim.Pozdrawiam i wytrwałości życzę
avatar
tak... macierzyństwo - jego blaski i cienie (one bardziej) otwierają nam oczy na to co działo się pomiędzy nami a naszymi rodzicami. I chyba nie ma rodzin w których wszystko było ok, uwierz, tak właśnie nigdy nie jest 100% szczęścia. I ty też nie podnoś sobie poprzeczki za wysoko w tej kwestii. Trzymaj się brzuchatku.
avatar
Kochana, nie ukrywam że będzie Ci ciężko. Ja nie mam Gertrudy i innych dzieci na utrzymaniu a jest mi bardzo ciężko z 20-miesięczniakiem i malutką mimo że jest z nami moja mama. Boję się, co to będzie jak od nas pojedzie. Musimy być dzielne! Damy radę! Ty dasz radę, wierzę w to! Ściskam mocno
avatar
Ech, co do przeszłości mam to samo, choć mamę jeszcze mam. Podobno jak masz np rodzica alkoholika, to albo bedziesz piła albo bedziesz przeciwnikiem alkoholu. Może tak samo jest ze sposobem wychowania? Ja wiem, że będę inna matką dla mojej Ali. Czy lepsza? Powinnam skromnie napisac ze nie wiem, ale ja wiem- bede lepsza. I nie dlatego ze dam mojemu dziecku materialne dobra, bo nie tego mi brakowało w dziecinstwie. Brakowało mi mamy. Wstydziłam się mamy. Zbyt szybko zostały mi wrzucone na małe plecki problemy, które nie powinny mnie dotyczyc w wieku 6-7 lat. Dlatego dla mnie priorytetem dla mojego dziecka jest moja obecność, okazywanie uczuć, danie szansy na normalne dziecinstwo. Takie, którego ja nie miałam. A u Ciebie to nie depresja. To rozważania, wieksza świadomość pewnych rzeczy i pewnie wieksza wrażliwość emocjonalna od czasu jak masz dziecko. Poradzisz sobie ze wszystkim. Choć pewnie, jak każda z nas, niejeden raz będziesz płakać nad tym wszystkim. I pamietaj, taki ostry, histeryczny ryk, tez czasem jest potrzebny. Oczyszcza jak cholera. A wykrzyczenie żali do całego świata daje jeszcze lepsze efekty.
avatar
Za każdym razem gdy życie staje sie naprawde ciężkie, przypomnij sobie jak silna jesteś. Nic Ci nie jest wstanie Ci przeszkodzić w Twojej gonitwie po szczęście. Jak sobie radzić z przeszłością? Zostaw ją za sobą, schowaj do pudełka i tam nie zaglądaj. Żyj teraźniejszością, bądź szczęśliwa- masz przecież dwa ważne powody
Dodaj komentarz

http://images78.fotosik.pl/570/20f92947dd5e205fmed.jpg

16
komentarzy
avatar
Mega!!!
avatar
piękne, mam dreszcze!!!
avatar
Ale brzuszek. Fajne zdjecie
avatar
Fotka mega!!!
avatar
Jaaaaaaaaacie ale piłka. Kali Ty w ciąży czy jak? ;-)
avatar
Albo to cyce gigant ;-)
avatar
haha, pierwsze o czym pomyślałam to :" ale cyyyycek"
avatar
ja to samo....normalnie Kali cyca pokazuje hihi <3
avatar
Jessssu jaki cudny widok....
Foto jak z National Geographic.
Kalitria, wiesz, jaką jesteś szczęściarą?
Kiedy dokładnie data wielkie wybuchu? Pozarażaj mnie trochę, obiecałaś mi kiedyś, że zajdę w ciążę!
avatar
Przykro mi z powodu Gertrudy. Daj znać, jak się trzymasz...
avatar
Cudowne...
avatar
Piękny !!!!!!!
avatar
ale super
avatar
Wow! Ty nawet jak słowa nie napiszesz, to potrafisz zrobić tak, że człowieka zamuruje. Brzusio pokaźny, a Antenka prześliczna. A te jej oczka!!! I włosy! Wspaniała!
avatar
Wow! Ty nawet jak słowa nie napiszesz, to potrafisz zrobić tak, że człowieka zamuruje. Brzusio pokaźny, a Antenka prześliczna. A te jej oczka!!! I włosy! Wspaniała!
avatar
w ramke i na sciane :-)
Dodaj komentarz

Nie wiedziała, nie wiedziała to się dowiedziała. Było ciężko mówić, teraz powiem lżej. Postaram się bynajmniej, bo może to za krótki czas odkąd odeszła. Napiszę dokładnie, póki pamiętam, póki umysł nie przekręci a pamięć nie oszuka. Marcie10012 ogromne dzięki za pomysł z książką. Znalazłam. Poczytałam, choć tak jak kiedyś wspominałam o Bogu w wydaniu polskim dziwnie mi się czyta, bo w polski kościół/księży nie wierzę. Ale ideę załapałam i tego mi było potrzeba. Ryłam jak dzik w poszukiwaniu jakiegoś wyjaśnienia, polecona książka ogromnie mi pomogła. Kilka dni po wewnętrznym wyciszeniu wiedziałam, że to jest Gertrudy czas. Skoro musiałam dojść do tego że żale swoje wyleję na forum publiczne, któraś z was podsunie mi książkę, a ja w końcu zrozumiem i pogodzę się z przeszłością to już cała ta historia odejdzie w zapomnienie. Odeszła razem z Gertrudą.

Mimo to płakałam bo Gertruda to legenda...

Tak. Nastąpiła ogromna zmiana. Nie napiszę, że ogromny kamień spadł mi z serca bo on nie na sercu siedział. Trzystukilogramowy kamień nosiłam na głowie. To była droga przez mękę tylko w mojej głowie. Serce Gertrudę kochało. Z jej śmiercią odeszły wszystkie przykrości. Narzekanie, wybrzydzanie, przeklinanie, marudzenie, kłamanie, wymyślanie, zmyślanie, uprzykrzanie, krytykowanie, i tak pisać mogę wiele. I to nie starość zmieniła tak bardzo człowieka, ona była taka zawsze. Odkąd ja pamiętam i z opowieści mojej mamy wiem. Mam teraz dziurę w głowie, którą zapchać muszę pozytywami. Śpię dużo lepiej. Mam czas dla dziecka. Mam czas dla męża. Jestem milsza dla wszystkich, płynę dniem codziennym. Myślę o przyszłości, nie tylko o chwili. Zaczynam żyć na nowo. Choć czuję się jak flak, wiem że to początek wszystkiego.

A mimo to tęsknię za nią. Bo serce Gertrudę kochało...

17
komentarzy
avatar
Bardzo mi przykro trzymajcie się :*
avatar
Kondolencje i... gratulacje, że przez to wszystko przeszłaś i nie zwariowałaś. Ciesz się ciążą. Teraz musi być TWÓJ CZAS.
avatar
Przykro mi z powodu Gertudy -masz racje dla nas tu na forum to tez legenda.Zycze ci przede wszystkim dużo spokoju i pogody ducha
avatar
Kali nie wiem czy Cię pocieszać, współczuć straty czy gratulować. W sumie żadne słowa niczego nie zmienią. Serce kochało i niech tak zostanie. Niech zostanie w sercu, a Ty zacznij żyć pełnią życia, oddychaj pełną piersią. Nadszedł Twój czas. Buziaki
avatar
Oj przykro mi, az lzy pociekly, bo tak nam o niej pisalas, ze czuje jakbym ja znala. W glowie mam jej zdjecie w samolocieJeden czlowiek odchodzi, drugi niedlugo przyjdzie. Kruche to nasze zycie.... trzymajcie sie!
avatar
Bardzo mi przykro z powodu straty. Mam nadzieję, że te wszystkie poświęcenia i chwile spędzone na pomocy będą Ci policzone. Coś się kończy, coś zaczyna. Tobie przyda się trochę odpoczynku, relaksu i chwili wytchnienia. Trzymaj się!
avatar
Oj Kalitria, tak mi przykro z powodu babci, ale jestem pewna, że jest obok Ciebie. Teraz Ona będzie Cię wspierać. Bardzo się cieszę, że choćby w małym stopniu Ci pomogłam Sama też zaczytuję się w lekturach (teraz u mnie na tapecie "Proś, a będzie Ci dane", dawkuję po kilka kartek dziennie, bo nie chcę jej szybko skończyć Teraz będzie już tylko lepiej cieszę się, powodzenia i buziaki <3
avatar
Niech spoczywa w spokoju...
avatar
trzymaj się kali :*
avatar
Przykro mi Wspieram :*
avatar
Bardzo mi przykro trzymajcie się :*
avatar
Kali, to faktycznie jest taki moment symboliczny - coś się kończy, coś zaczyna. Życzę Ci, żebyś mogła spokojnie spoglądać w przeszłość, bez żalu, złośći. Nie odcinać się, a tylko dać odejść, bez trzaskania drzwiami. A co do Gertrudy - oczywiście, że serce kochało. I może w wielu momentach, zwłaszcza teraz była trudna, marudna itp. Ale były też takie momenty, które na szczęście są tu - w pamiętniku i zawsze możesz do nich wrócić. Mi się dwa takie przypomniały. Ten pierwszy jak zrobiła sobie bodajże opaskę z Twojej bluzki czy sukienki. A drugi - o tym jak bardzo sie odsłoniła gdy Antek zachorował.
avatar
Wspieram myślami ...aż brak słów-przypomniała mi się moja babcia-łezka zakręciła się w oku.
avatar
Kondolencje.
Kali doskonale Cię rozumiem. Byłam w podobnej sytuacji. Jego śmierć była w pewnym sensie wyczekana, w pewnym upragniona, przyniosła spokój, swego rodzaju porządek, a jednak to nielogiczne serce przeżywało swoją żałobę...

Mocno ściskam, skup się na rodzinie, pielęgnuj te pozytywy, które znajdziesz.
avatar
Tak mi przykro Kochana...
avatar
Bardzo mi przykro, moje kondolencje.
avatar
kondolencje kochana a zarazem wszystkiego dobrego...
Dodaj komentarz

'Cukierki, cukierki, szeleszczą im papierki...'
'Idziemy do zoo, zoo, zoo...'
'Studio stodoła, złaź z kanapy wooooła...'
'Jadą, jadą misie, la la la...'
'Ja jestem pan tik tak, a to mój mały świat...'

A także przeróżne greckie zwierzęta, kształty i liczby plus angielskie części ciała i kolory. Wszystko. Na pamięć. Znamy już wszystko.

'Kto łaciaty ogon ma? (to ja śpiewam z youtube)
Krówka muuuuuwkaaa! (tu wtóruje starsza i młodsza)
Cały brzuszek w łątki ma (to ja znowu)
Krówka muuuuwkaaaa! (tu dziewczyny)
Antenka dyryguje rekoma, rusza ustami tak jak dzieci śpiewają, kręci głową w takt i buczy jak krowa po czym samodzielnie zmienia na inną piosenkę, a w międzyczasie młodsza pyta starszą:
- O czym jest ta piosenka?
- Nie mam pojęcia - odpowiada starsza wzruszając ramionami i wraca do kolorowania dinozaurów.
Ja smażę kotlety i doznaję olśnienia. Przecież one zupełnie nic nie rozumieją. Ok, po tylu miesiącach torturowania nas tymi samym piosenkami każdy chyba zacząłby śpiewać w danym języku i tak właśnie jest z dziewczynami. One śpiewają po polsku płynnie choć pojęcia nie mają co, Antenka cudownie naśladuje, udaje, wtóruje, tak jakby wiedziała co jest co, ale przecież ona sama nie wie o co chodzi. No bo skąd ma wiedzieć że ogon to ogon? Że łaciaty ma łatki, że brzuszek to brzuszek a mleko jest białe. Niby takie oczywiste, ale nie zdawałam sobie do tej pory z tego sprawy. No i się zaczęło...

- Antenko gdzie masz oczy?
Do tej pory moje dziecko super wiedziało gdzie jest telefon, buty, kotek, piłka, i... cipcia. Tak... Odkąd zaczęłyśmy razem się kąpać musiałam jej wytłumaczyć, że to czego na co dzień sobie nie pokazujemy, a co ją tak interesuje to cipcia. Wytłumaczyłam jej że mama ma swoją a ona swoją. I git. Nie ma że nie wolno, a fuj, tutaj nie dotykaj. Luz. Jest cipcia i tyle. Ja mam swoją ona swoją.
- Gdzie nosek? O tu - pokazuje dotykając swojego nosa a potem jej - A uszy?? O tu, tu są uszy. A cipcia?? Brawo!!! Tak, tam masz cipcie - wskazała bezbłędnie!

Dzisiaj mijają 2 tygodnie od śmierci Gertrudy. Dajemy radę. Jest inaczej to fakt, ale jest zdecydowanie luźniej choć ja jestem coraz bardziej zmęczona. Energię mam tylko między 9 rano a 13tą. Jeśli nic wtedy nie zrobię, nic nie zostanie zrobione do końca dnia. Nie wiem czy to tylko ciąża, czy efekt pośmiertny. Jestem zupełnie do niczego. Najbardziej mi szkoda Antenki, dlatego też zaczęłam inaczej myśleć o żłobku. Widząc jak ona szaleje na widok innych dzieci na placu zabaw bądź w supermarkecie, stwierdziłam że trzeba ją sprzedać do żłobka. Nikt (a na pewno ne ciężarna matka) i nic (żaden plac zabaw) jej nie da tyle frajdy z przebywania wśród rówieśników co właśnie żłobek. Zaczęłąm węszyć po internecie, sprawdzać opinie, pojechałyśmy. Po godzinie spędzonej w jednym z owych stwierdziłam, że nikt (żadna nauczycielka ani rówieśnik) i nic (żadna zabawka) nie da jej tyle frajdy z przebywania z kochającą mamą non stop razem nawet jeśli czasami prawie że dochodzi do rękoczynów... Rozbiło mnie to. Antek wśród tych dzieci był tylko jednym z wielu. Biegają samopas, popychaja się, przewracają... Nie ma szans żeby czemuś zapobiec w porę, bo nie ma jednej pary oczu na jednym dziecku. Te panie sie nie rozdwoją i nie mogę od nich oczekiwać, że będą biegać tylko za moim dzickiem. Skąd będą wiedziały, że Antek właśnie zrobił kupę? Przecież nie chodzą za każdym co 5 min i nie wąchają z osobna. To oznacza, że jest duże prawdopodobieństwo że Antoniusz mój może z kupą nawet przez godzinę, dwie łazić. No i te dzieci. Jedno zasmarkane, drugie wlazło do połowy zjeżdzalni, trzeci się wyrżnął na plastikowym bujaku, inne płacze bo nie ma dla niego piłki, a panie widzę po minie mają lekko dość. Jak one dają radę? Ja bym dostała świra. Pewnie tak jak i one po jakimś czasie traktowałabym te obce dzieci jak one - fabryczne wycieranie pysków po jedzeniu, od ucha do ucha cały ryj za jednym zamachem; mechaniczna wymiana pieluchy za podniesiem dziecka za jedną nogę, puszczanie ich wszystkich samopas na dwór dla zabicia czasu, bo przecież nie będą z nimi robić piosenek na youtube typu krówka muwka a potem pytać jaki dźwięk wydaje krówka, bo te dzieci są za małe. Nawet gdyby chciały to inne skutecznie potrafią reszte chołoty ze skupienia wyciągnąć. Jestem zawiedziona. Coś co mialo się okazać super zabawą dla Antenki, może tak naprawdę zepsuć mi dziecko. Juz przy mnie zaczęły się przepychanki (ok, Antek zaczął) i nikt nie reagował, ale przypuszczam że byłoby też dużo więcej guzów, zadrapań, odparzonych pup i przepłakanych dni. Szkoda mi się jej zrobiło. Muszę szybko Sotirisa na świat wydać i zacząć więcej czasu interaktywnego organizować Antence, ale pod moim nadzorem.

Żaden żłobek nie zastąpi miłości matki. Powiedziała kwoka i rozpostarła skrzydło na swoim maluchem. Cmok w pyszczek. Tak bardzo ją kocham. To jest niesamowite uczucie. Nawet jak ma mi przyjść za 15 lat z tekstem, że jej życie zrujnowałam. Teraz rozumiem co to jest prawdziwa miłość.

7
komentarzy
avatar
Kurde, mamy ten sam zestaw piosenek!!! ; krówka i to zoo i w ogóle u nas jest siusiak - brat bratu objaśnia, ja potwierdzam, że mama nie ma za to młody udaje że goli nogi i wyrywa włosy z brody pęsetą. dla nas żłobki też są be, w końcu małym się jest raz w życiu i na krótko, btw byłam dziś na rozmowie o pracę - będę pracować z domu, póki co wolne zlecenia, na jesień może coś więcej... i psia mać @ gdzieś mi się zgubiła ;/
avatar
Najpiękniejsza puenta :*
avatar
Ja jestem zdania,ze póki maluch nie mowi ogromnym ryzykiem jest posłanie ją do przedszkola lub żłobka, bo gdyby ktos zechciał ją skrzywdzić, jak by Ci miała o tym powiedzieć? Zbyt duzo zła sie dzieje na świecie,by zaufać obcemu...
avatar
Oj tam farmazony gadacie!
Nie wiem jak w żłobki w Grecji, bo tam maja troche inne podejście..
Moj syn chodzi do żłobka i krzywda mu sie nie dzieje a robi rzeczy które jakbym mu w domu nie zorganizowała - np. zabawy na takich olbrzymich poduchach soft play oprócz piosenek, malowania, piaskownicy, innych żabawek ...po tygodniu dowiedziałam sie ze moj syn lubi puzzle i robi papa i macha raczą paniom, uczą go samego jesc ....
Sa minusy to nie zastąpi mamy ale widze tez plusy.
I tak samo myslalam jak wy i pierwszy tydzien był koszmarem, Nikus nie chciał jesc w żłobku wszyscy płakaliśmy a teraz jest super
U nas jest 1 pani na 3 dzieci- pieluchy ma zmieniane regularnie, dostaje raport co gdzie kiedy i ile
Moze spróbuj na pare godzin a pozniej wydłużaj???
avatar
Ps. Z doświadczenia pracy w przedszkolu wiem ze te dzieci które chodziły do żłobka prześcigają w ogólnym rozwoju.
avatar
Ojjj tak, człowiek nie wiedział co to miłość... Co do żłobka...hmmm...no ja moją planuję wysłać ze względu na naukę języka, a druga sprawa (która w zasadzie chyba jest pierwszym i głównym powodem), to muszę iść do pracy. Tutaj są jakieś otwarte przedszkola, że się z rodzicami chodzi, to spróbujemy jak to wygląda.
avatar
Ja tam "oddalam" Jasia jak mial 14 miesiecy do zlobka i po roku czasu powiem jedno. TO BYLA DOBRA DECYZJA, nie zaluje, na poczatku bylo mega ciezko, ale teraz on tam uwielbia chodzic, przytula sie do pan, mowi o nich. Cieszy sie bardzo jak go odbieramy, czasem nei chce isc do domu, ale nie zdarza sie juz ze nie chce isc do zlobka. Ma super kontakt z dziecmi, bardzo duzo sie tam nauczyl. Te dzieciaki tak jak my potrezbuja kontakut z rowiesnikami, a my tez potrzebujemy sie za nimi stesknic.
Dodaj komentarz

- Proszę cię zabierz ją ze sobą - wyjęczałam błagalnym tonem do gaszka - przecież marudzi mi całą godzinę a ja czuję się już jakby mi dzień minął...
Antenka z reguły jest wspaniałym dzieckiem. Ale czasami jak każdy, wstanie sobie lewą nogą i dzień mamy z głowy. Tylko że to dopiero poniedziałek. A moja mama zawsze powtarzała 'jaki poniedziałek taki cały tydzień!'

- Chodź kundel, idziemy, twoja mama chce się nas pozbyć. Ponoć ty za dużo jęczysz, a ja za długo ją bzykam! Ty wiesz ile kobiet chciałoby takiego faceta jak ja? - zapytał Antenki ale to mnie łypnął prześmiewczo okiem.

Poszli. Nastała cisza... Biorę pierwszy łyk kawy. Jeszcze jest ciepła.

Antek się wyspał, więc czemu jęczy?
Tata nigdy nie sypia dobrze w sezonie, a nie jęczy, jak to?
Ja spałam tylko 4h, ok nie 'pracuję', staram się nie jęczeć, ale innych jęczenie doprowadza mnie do białej gorączki.

Może to ten seks a'la brak seksu, bo 'skończyć' u schyłku 8 miesiąca to nie lada wyzwanie. Szczególnie o 2giej nad ranem na stercie rzeczy do prasowania, których i tak kundel nie dał poprasować bo przecież dziś Woogie Boogie jej się nie podoba... Ani kaczuszki, ani greckie czy angielskie piosenki. Nawet jak ją na dwór wywaliłam wróciła jak bumerang za 3minuty... I jęczy...

Zbliża się etap dwulatkowy mnie się zdaje...

3
komentarzy
avatar
Może jednak 4 h w żłobku dałyby Antkowi możliwośc się wyszaleć a tobie chociaż odrobinkę spokoju?
avatar
Podlaczam sie do Tigany.
avatar
Siły, cierpliwości i siły! Teraz gorący okres przed Wami - sezon, małe dziecko i kolejne, które już niebawem zaszczyci Was swoją obecnością. Ale im więcej na głowie, tym lepsza organizacja Wierzę, że wszystko, co teraz wydaje się być niemal niemożliwym, pójdzie z łatwością No i jak najmniej wstawania lewą nogą!
Dodaj komentarz

Doktór mój kochany nie miał dziś zadowolonej miny. Nie miał nawet normalnej miny. WYglądał raczej na przejętego, trochę zaskoczonego i lekko zmartwionego. Z tego wszystkiego teraz nawet zorientowałam się, że mnie ani nie zważył ani ciśnienia nie zmierzył. Mocz w normie choć barwa lekko ciemnawa. Przestałam brać witaminy bo się skończyły a jakoś mi nie po drodze do apteki. Mąż stwierdził, że barwa spowodowana częstym spożyciem koka-koli, na co doktór w końcu się uśmiechnął. Zmartwił mnie samą tą swoją minę. Niby tylko doktór, niby obcy, ale po polsku mówi więc prawie jak rodzina. No i tak jakoś mam wrażenie, że go znam już długo i dobrze. Doktór ów był żonaty z Polką. Poznali się na studiach w Polsce, wyjechali na Cypr, ślub, rodzina, znajomi gdzie w jedej z par też była Polka. Pojechali raz do Egiptu na wczasy, wynajęli samochód i doktora żona i mąż tej drugiej Polki zmarli w wypadku... Po wielu latach ci dwoje, którzy się ostali się pobrali i wspólnie wychowują dzieci z pierwszych małżeństw. Współczuję mu bardzo. Mimo że wydaje się szczęśliwym, chyba nie jest. Musi bardzo tęsknić za pierwszą żoną. Czytam to w jego oczach na każdej wizycie...

No ale nie o to, nie o to. Dzisiejsze zmartwienie było bardziej ku mojemu nienarodzonemu. Gnojek skubany waży już 2,800 a ja mam jeszcze ponad miesiąc do porodu. Doktór stwierdził, że będzie trzeba wyjąć gagatka wcześniej, bo już zaczyna naciskać na ranę po pierwszym cięciu. I to go chyba tak zmartwiło. No nic. Mam w brzuchu grubasa. Proponowany termin porodu - 22.06.2016

Ja oczywiście jestem przygotowana na kompletnie nic. Ani kapci, ani koszuli, ani szamponików malutkich, ni ciuszków dla dziecka. Nawet jego pokój wygląda tak w porównaniu z Antenki
http://images76.fotosik.pl/480/6a079291ed731a67med.jpg

Po prostu przyjdzie dzień, że przyjadę ze szpitala z nim tak, jakbym wróciła z zakupów w carrfourze. Jedynie co to rachunek będzie znacznie wyższy...

4
komentarzy
avatar
Piekna puenta Oj kochana ciesz sie ze dziecko duze. Wierz jako matka dziecka ur. z waga 2,6 kg wiem co pisze A data tez calkiem ladna, jeszcze prawie miesiac, wiec oswoisz sie z ta mysla. PS Jak mozna pic coca cole w ciazy
avatar
Jak możesz to się zmobilizuj i męża na zakupy bo jak wiesz mały może nie chcieć czekać do 22 czerwca i zjawi się wcześniej.Lepiej mieć co potrzeba do szpitala i nie stresować się gdy nadejdzie godzina zero. Będzie duży,silny chłopak z tego Twojego syna.
avatar
kali, uwielbiam Cię
avatar
Dzidziek wylezie większy od mojego łobuza w chwili obecnej
Dodaj komentarz

Zrobiłam dziś ciasto jogurtowe z truskawkami.

Składnik: 1/5 szklanki oleju zrozumialam jaki półtorej szklanki.

Całe szczęście, że nie dawkuje pacjentom lekarstw w szpitalu...

Takim o to ciastem w koszu uczciłam wejście w 9 miesiąc.

21 dni do końca.

8
komentarzy
avatar
Kali, dalej w dwupaku? Trzymamy za Was! Wszystkich!
avatar
Ale zjedz pozostałe truskawki, zdrowiej!
avatar
Wiesz, moja babcia przy robieniu likieru kawowego zrozumiała pół szklanki spirytusu jako pół litra...
avatar
O kurde, trudne jest odliczanie do cesarki, co? Chyba już wolę niepewność SN - ma się do końca złudzenia, że ze wszystkim się zdąży ;D Strasznie mocno ściskam kciuki za happy end. Mam teraz ciężki czas, ale myślę o tobie codziennie stawiając kropkę na swoim wykresie!
avatar
21 dni to luz to juz z gorki, he he mowie, a sama tak daleko nawet nie zaszlam
avatar
Eeee tam. Liczy się, że zrobiłaś 3 tygodnie. Wow!
avatar
Hehe, ja tak zrobiłam kiedyś z mąką
avatar
bywa Gratuluję końcówki!!!!!!!!!
Dodaj komentarz

Odnowa mieszkania tak nas pochłonęła, że prawie poród bym zahaczyła na drabinie malując belki na suficie. Zmieniliśmy wszystko. Każdy kąt, każdy pokój, lampe, firanke. Musieliśmy zacisnąć zęby i jechać z narzędziami oboje, bo mieliśmy gości sproszonych a żadna dodatkowa pomoc płatna nie wchodziła w rachubę. Nie stać nas na to. Finansowo jesteśmy na dnie. Miało być lepiej, jest jak zawsze. Pierwsi goście zapłacili za większość wydatków, bo jednak jak się robi samemu wychodzi dużo taniej. Jestem z nas dumna. Wyszło tanio i przepięknie, ja nie urodziłam na drabinie, Antenka nie wypiła żadnej farby!

Sotiris się wścieka w brzuchu. Chce już poznać Antenkę. Niesamowite uczucie, ale już wiem mniej więcej jaki będzie. Na pewno nie taki jak jego siostra. Mam przeczucie, że będzie spokojny, ułożony, a wszelkie podłości będą sterowane przez siostrzyczkę! I jakoś mam wrażenie, że będzie bardziej podobny do mnie z wyglądu tym razem. Choć szykuję się też na kolejny czarny kudłaty łeb... Już żadnych nadziei sobie nie robię. Teraz najważniejsze, żeby był zdrowy.

Każdego dnia powtarzam sobie, że już jutro się spakuję do tego szpitala. Tak. Już jutro. Nie tylko siebie muszę ogarnąć, ale też Antenkę. Przecież gdzieś, komuś musimy ją sprzedać. Jutro mam ostatnią wizytę u doktóra. Zapytam, może w razie czego będzie mogła chociaż na pół nocy, zanim tata nie skończy pracy, zostać ze mną w szpitalu? Pewnie nie będzie potrzeby, ale jeszcze na noc u nikogo nie została, i zawsze tylko mama, mama. Jak to będzie? Jak ona zareaguje na nowe dziecko? To już tylko tydzień. Sama nie umiem tego ogarnąć. Całe 9 miesięcy nie umiałam na chwilę przystopować i pomyśleć o tym. Teraz myślę, ale to takie dziwne. Że za tydzień nasze życie zmieni się ponownie. I ponownie zmieni się nieodwracalnie, do końca naszych dni.

11
komentarzy
avatar
Uwielbiam.... <3
avatar
avatar
uważam że brak czasu na rozmyślanie nie jest taki zły, nie da się ogarnąć rozumem takiej zmiany - fajnie mieć chwilę by powiedzieć sobie to na głos: od tego dnia będzie nas tyle a tyle w rodzinie, będę podwójnie odpowiedzialna, ALE szok będzie tak czy siak, bo jak dzidziuś będzie stawał się OSOBĄ Z CHARAKTEREM to przyjdzie czas na oswojenie. trzymam kciuki najmocniej jak się da. Będę łączyć się duchowo, choć u siebie mam urwanie głowy. To mówisz, że wynajmujecie pokoje? a drogo macie? ;D
avatar
jak 9 mscy??? to już tyle minęło?
jaaaaaa zaraz rodzisz
avatar
Macie pokoje do wynajęcia? :>
wdech, wydech, wdech, wydech -> marsz pakować torbę!
avatar
niesamowite i cudowne
avatar
No to fajnie będziesz miała syna z "początku kalendarzowego lata".Wszystkiego dobrego i pakuj torbę do szpitala,najwyższa pora
avatar
Pewnie, masz czas Tydzień to przecież kupa czasu! A tak serio, to pakuj manatki!
avatar
Super! pokaż fotki jak wyszło!
avatar
wynajmujecie pokoje? daleko do morza?
avatar
Naprawdę to juz tuż tuż??? Ależ ten czas gna! A co do Sotrysa to całkowicie możliwe,ze bedzie wyglądał jak mama bo przecież moj maluch wcale nie ma kręconych włosków i czekoladowej karnacji
Dodaj komentarz

Zaczynam chodzić jak pani na wybiegu, czyli noga wyprzedzająca zachodzi na nogę tylną. I tak z prawa na lewo, z lewa na prawo. Jedyna pewnie różnica żem nie taka chuda jak wybiegowe modelki i co więcej ja dodatkowo zaciskam pipkę tak jakbym miała zaraz się obszczać. Naciska. Idzie już tak w dół, że miewam chwile zwątpienia czy już wystaje głową, czy to tylko jego ręka chwilowo zamachuje mi spomiędzy warg sromowyh. Boli. Frostuje się i rozciąga, wszystkimi kończynami na raz. CZasami chyba staje pionowo, bo zgage mam taką, że nie wiem cz ratować kefirem czy iść i schaftować cokolwiek zjadłam. A w tym ostatnim tygodniu nie patrzę już na nic. Jem jak leci, bo za tydzień skończy się wszystko. Czas. Sen. Jedzenie. Kawa. Internet.

A właśnie. Antoniusz nasz skończył 20 miesięcy i dziś wobec tego podjęliśmy z mężem mega decyzję. Koniec z internetem. Owszem, jest strasznie inteligentna. Śpiewa już praktycznie wszystkie swoje youtubowe piosenki. Naśladuje kury, krowy, pieski, kaczuszki. Do tego tańczy, klaszcze, tupie w takt i kręci głową. Liczy po angielsku, polsku i grecku. Do trzech, ale liczy. Sama śpiewa Happy Birthday, ale zaczyna jej się we łbie przewracać. Na widok telefonu dostaje białej gorączki, a na widok ikony youtube cieszy się jakby wygrała w totolotka! I budziło już to w nas obawy wcześniej, ale zawsze łatwiej było dziecku wcisnąć telefon, gdy ja prasowałam/zmywałam/odkurzałam/przysypiałam/obierałam/leżałam/prałam... Uzbierało się tego internetowania tak dużo, że łeb Antenki zaczął fiksować. Wczoraj na mleku np. leżała mi wtulona i ciągnęła butle podczas gdy ja kończyłam oglądać 1 z 10. Nagle Antek w szloch. Ale to taki płacz, że nie wiedziałam co się stało! Zaczęła się trzęść, płakać, krzyczeć, drżeć... Wszystko na raz pokazującprzy tym na ścianę. Na początku myślałam, że się zakrzytusiła, że coś nie tak z mlekiem, że coś było w butli, że na ścianie zobaczyła karalucha, że coś jej się przywidziało, że nie wiem co jeszcze do głowy mi przyszło, a ta dalej krzyczy, drży i płacze. Ale takiej histerii jeszcze nie miałam z nią!!! Zorientowałam się, że czegoś sie wystraszyła, doszłam do tego że czegoś w TV, i wtedy przypomniało mi się, że już raz było podobnie choć nie tak ostro. W TVP2 przy reklamach pokazuje się często Michał Żebrowski. Spot 8 sekundowy. On podchodzi do ekranu, podnosi brwi, zerka chyba na zegarek i się uśmiecha. Zazwyczaj jest chyba przed 'na dobre i złe'. W kuchni mamy największy ekran, więc jak on się pojawia to tak jakby na połowie ściany. Musiał to być ten spot, choć ja go nie widziałam wczoraj... I nie wiem czy to ma związek z youtube czy nie, czy to zwykły zbieg okoliczności, ale zrozumiałam, że czas zamknąć pewny dział z komputeryzacją i dać jej odpocząć. Butelki z mlekiem nie wypiła w końcu, w łóżku dalej zanosiła się szlochem. Spać nie chciała, więc zapaliłam znowu śiatło i przeczytałyśmy trochę pchły szachrajki. Zasnęła. Dziś telefony były pochowane. Nawet jak zadzwonił gdzieś Antek nie szalał. Wstała o 7. Pozamiatałyśmy ogród, polałyśmy szlaufem cały podjazd, zrobiłyśmy śniadanie, posiedziałyśmy w wannie. Ok, zjadła troche ziemi z kwiatków, wywaliła się na mokrym 2 razy, urudziła i zmoczyła przy okazji i trochę narozrabiała mi w kuchni, ale przynajmniej zaczęła więcej się ruszać i kombinować w terenie, niż łapać nowe kolory w 3 różnych językach!!!

Dziś kupiłam koszulę nocną do szpitala. Spakuję do torby jak ją przepiorę. 'JUŻ JUTRO'

5 dni...

5
komentarzy
avatar
A kapcie do szpitala masz? )) No z poprzedniej ciąży Twojej mi te kapcie laczki utkwiły w głowie i chyba już na zawsze zostaną
avatar
Wyczytałam gdzieś,ze dzieci musza sie nudzić bo wtedy zaczynaja myślec kreatywnie i rozwija sie ich wyobraźnia. A mamusi życzę zupełnie bezbolesnego porodu i zdrowego dzidiusia!
avatar
Jak ja bym chciala czasem zeby moje zdiecko choczai 5 minut usiadlo przed tv. Jego to wogole nie interesuje. Zadna bajka. Chodzimy na zajecia taneczne i pani pyta ktore postacie z bajek w tv Jas lubi, a ja ze zadne. Jako jedyne dziecko nie zna piosenki o Elzie (mama tez nie), ale widze ze to wcale nie tak zle
avatar
oj tak, małe główki inaczej pracują, ja mam ten zonk, że np. mały patrzy na bajki starszego, reglamentuję jak mogę, wirtualnie głaszczę po brzuszku
avatar
Ja pod koniec ciąży też wpieprzałam wszystko jak leci w ilościach hurtowych. Co do tv, to mi wczoraj przeszła przez głowę taka myśl, że małej bajkę puszczę, bo już nie wyrabiałam...ale póki co udało się tego uniknąć, chociaż wcale się nie dziwię jak ktoś ma więcej na głowie, że kombinuje jak może, żeby coś zrobić lub odpocząć. A podobnie jak u Zelmy, w mojej głowie siedzą również Twoje kapcie i przy poprzednim wpisie miałam się pytać czy masz i czy przymierzałaś
Dodaj komentarz

Pytanie takie: czy majtki są?????

http://images76.fotosik.pl/689/08631b5997a3c449med.jpg

Bo stan kapci adekwatny do majtków.

http://psiakosc.com/emoty/patyczaki/hahaa2.gif

6
komentarzy
avatar
są takie - nazywają się babcine reformy albo namiot
avatar
Pępek Ci zajomali!!! W poprzedniej ciąży kostki, a w tej pępek! Biednaś ;P
avatar
Zawsze się nad tymi Twoimi "aktami" zastanawiam, gdzie jest co. Ale jak już znajdę to mi się podoba
avatar
kapci nie masz więc majtek też nie Uważaj bo zobaczy światło w tunelu i wyskoczy
avatar
A po co Ci majtki? juz bardziej w ciazy nie bedziesz
avatar
Majtki majtkami, ale powiedz, że to tam na drugim planie (albo trzecim) to spakowana torba A piłeczka dorodna.
Dodaj komentarz
avatar
{text}