avatar

tytuł: Starszy brat, młodsza siostra :)

autor: FreshMm

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

idealną, wymarzoną, która wie jak kochać i tak kocha :)

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Oszołomienie, szczęście i strach... Te uczucia trwały od początku ciąży do teraz. Kiedy urodzę, będę bardziej szczęśliwa, ale czy wyluzuję i przestanę tak bać się o swoje dziecko, czy te uczucia pozostają do końca życia?... TAK! Urodziłam, jestem bardziej szczęśliwa, a nadal drżę o moją małą wielką miłość. Trzecia ciąża: wielka radość, ale bez takich fajerwerków, co przy poprzednich, bo syn daje mi szczęście, które bez dziecka przy sobie bardzo mi brakowało. Teraz to szczęście się podwoi.

Ten cykl wydaje mi się identyczny jak ostatni sprzed miesiąca... jakby jego kopia. Temperatura - szału nie ma. Tak mi się wydaje, że chyba ciąży nie będzie, ale się zobaczy

Dawno się nie pokazywaliśmy z Arczim, więc proszę, zdjęcia choćby na chwilę i pozdrawiam :*
zdjęcie1
zdjęcie2
zdjęcie3

2
komentarzy
avatar
hej no śliczny jest Artur!! wam to tylko dzieci robić takie urocze nie spisuj jeszcze cyklu na straty bo ta ciąża zawsze przychodzi w naj mniej spodziewanym czasie, trzymam kciuki i cały czas czekam na fiolecie
avatar
Słodziak! Miło go widzieć! Dopóki nie ma @ nic nie jest przesądzone!
Dodaj komentarz

Chcę zanotować, że mój synuś zmienił się w ciągu ostatnich dni:
- zaczął znacznie lepiej panować nad swoją złością i na słowa: 'nie wolno krzyczeć, cicha buzia' najczęściej się ucisza; zatem ataki histerii o byle co raczej zażegnane, a w ogóle ten 10. skok rozwojowy chyba sobie poszedł, bo Arczi jest znów bardzo grzeczny i zabawia się sam, wystarczy być w tym samym pomieszczeniu
- wszedł w etap: 'patrzcie wszyscy na mnie, popisuję się, oklaskujcie mnie, śmieję się do Was, hej, hej, hahaha...!' Popisówa równa: tańczy, robi dziwne pozy, zaczepia śmiechem i czeka na uśmiech, na oklaski - i tak cały dzień
- znów więcej rozumie i uważnie słucha, np. spadł dziś ze swojego małego krzesełka przystawianego do stolika i opowiadałam mu prostym językiem po tym zdarzeniu, że nie wolno wstawać na krześle, bo spadnie, zrobi bam, zrobi sobie ała i będzie go bolało ucho tak jak się właśnie stało, że trzeba grzecznie siedzieć. Potem zawsze zapytany, gdzie zrobił ała, łapał się za ucho. Upadek na szczęście niegroźny, tylko się przytarł o podłogę, nie ma śladu


Dla picu zmierzyłam sobie temp popołudniu pod pachą 36,3 stopnie, a w pochwie 37,4 A teraz wieczorem pod pachą 36,4, w pochwie 37,7 i pochwa rozpulchniona. Mam nadzieję, że to dobry znak, ale ciekawe, jaka temp będzie rano

1
komentarzy
avatar
Fajnie jest patrzeć jak te nasze maluchy z dnia na dzień robią się coraz bardziej rozumne, jak się uczą. Mam nadzieję, że temperatura to dobry znak. Czy dalej jesteś zadowolona ze spacerówki? Zastanawiam się nad kupnem.
Dodaj komentarz

https://www.facebook.com/mamaginekolog/photos/a.646199685539295.1073741827.646192435540020/672688702890393/?type=3&theater


'Nie wiem czy to jest dobry czy zły moment na post o poronieniu, zważając na moje doświadczenia w ostatnich dniach.
Jak każda kobieta szukałam powodu, przyczyny. Może jedyna różnica jest taka, że nie czytałam forów internetowych a opracowania naukowe. Wydaje mi się, że ta lektura mi pomogła- dlatego chce się z wami podzielić jak sama sobie – usystematyzowałam w głowie temat poronienia. Celem tego postu jest uświadomienie kobiet, że to nie wasza –nie nasza- wina.
Trudno jest ocenić jak częste są poronienia, co zródło to nieco inne dane. Istnieje coś takiego jak poronienie o którym nawet nie wiemy, czyli ciąża która kończy się zanim kobieta zdarzy zrobić test ciążowy. Nie wie, ze była w ciąży, dostaje miesiączkę i nie ma pojęcia, ze właśnie w tej miesiączce były zalążki nowego życia. Takie poronienia to podobno aż 50% ciąż. Liczba ogromna, jednak w tym poście nie chce, się na tych sytuacjach skupiać.
Pomiędzy momentem kiedy kobieta, się dowie o ciąży a 12 tygodniem- do poronienia dojdzie u 10-20% kobiet. Istnieją dwa przełomowe momenty- pierwszy i najbardziej znaczący to pojawienie się akcji serca (FHR – fetal heart rate) – wtedy ryzyko poronienia z dnia na dzień staje się przynajmniej o połowę niższe. Czynność serca pojawia się pomiędzy skończonym 5 a 6 tygodniem. Kiedy zarodek ma 3 do 5 mm. Początkowo czynność serca jest podobna do czynności serca mamy i wynosi 80 uderzeń na minutę, z każdym dniem FHR przybiera na prędkości i ok 10 tygodnia jest najwyższe ok 170 uderzeń na minutę. Dlaczego o tym piszę, ponieważ opracowania naukowe mówią jednoznacznie, że bradykadia (czyli zwolnione bicie serca) w tym okresie jest czynnikiem bardzo źle rokującym. Nie znaczy to jednak niestety, że jeżeli serduszko bije prawidłowo, to poronienie nam się nie przydarzy.
Kolejnym przełomowym momentem jest moment po badaniu USG pomiędzy 11-13 tygodniem- uważa się, że jeżeli nie rozpoznamy w tym badaniu odchyleń od normy lub wad to ryzyko poronienia staje się najniższe w całej ciąży i wynosi ok 1%. O poronieniu mówimy do 20(22) tygodnia ciąży, po tym momencie jeżeli ciąża się przedwcześnie zakończy nazywamy to porodem przedwczesnym.
Poronienia mogą mieć bardzo różne rodzaje- ale zasadniczo możemy je podzielić na trzy typy. Poronienie samoistne- kiedy kobieta zaczyna krwawić i roni w postaci obfitej miesiączki. Poronienie niezupełne- kiedy poronienie samoistnie się rozpoczyna ale nie może się w pełni dokonać bez pomocy lekarskiej.
Poronienie zatrzymane- kiedy kobieta dowiaduje się dopiero na USG, że ciąża obumarła, mimo, że jej organizm mógł nie dawać żadnych oznak, tego że ciąża przestała się rozwijać. Taka sytuacja według literatury jest w ok 2% ciąż- z mojego osobistego doświadczenia w pracy wydaje mi się, że jest to częściej. (Opowiem wam o tym kiedy indziej bo i tak brakuje mi już znaków w tym poście- a była by to kolejna dygresja)
Także o tym jakie są dalsze postępowania napiszę, kiedy indziej. Dziś chciałabym się skupić na przyczynach poronień.
Wydaje mi się, że każda kobieta która przechodzi to bardzo nieprzyjemne doświadczenie jakim jest poronienie, dodatkowo zaczyna obwiniać siebie, zaczyna myślec co zrobiła źle. Taki jest nasz naturalny ludzki odruch. Chcemy wiedzieć dlaczego. Już jako dzieci rodzice nas uczą związków przyczynowo-skutkowych. Bolą nas paluszki bo przytrzasnęliśmy je sobie w szafce, a mama mówiła, żeby nie bawić się szufladą. Dostaliśmy jedynkę z matematyki, bo zamiast uczyć się do klasówki graliśmy w grę na komputerze. Mieliśmy stłuczkę, bo zachowaliśmy za mały odstęp i nie zdążyliśmy wyhamować.
Co zatem zrobiłyśmy źle, że poroniłyśmy? Czy to pytanie nie wydaje się naturalne?
Według badań ponad 60% osób wierzy, że poronienie może nastąpić po podniesieniu ciężkiego przedmiotu. Ponad 70% wierzy, że stres powoduje poronienie. Nie jest to prawda, świadczą o tym bardzo ciekawe badania wykonane w Izraelu- gdzie pokazano, że nawet ogromny przewlekły codzienny stres związany z realnym zagrożeniem życia, tylko o jeden punkt procentowy zwiększa ryzyko poronienia.
A ile kobiet wierzy, że wysiłek fizyczny powoduje poronienie, ile wierzy, że przepracowanie, ile wierzy,że ta jedna kawa którą wypiły, albo ten kęs sera pleśniowego którego nie zauważyły w sałatce, ile wierzy że podróż samolotem, ile wierzy że to właśnie stosunek płciowy z mężem kilka dni wcześniej, ile wierzy że noszenie starszego dziecka na rękach- było przyczyną – statystyk na to nie znalazłam, ale myślę, że były by one podobne.

ŻADNA z tych sytuacji nie powoduje poronienia. Co zatem jest przyczyną poronienia? W 60% przypadków (i jest to dobrze udokumentowane medycznie) powodem jest wada chromosomalna – nie wynikająca z wady u rodziców, tylko powstająca z niezależnych od nas powodów podczas powstawania gamet (jajeczka i plemników – choć zdecydowanie częściej wady te powstają po stronie kobiety i ich częstość wzrasta wraz z wiekiem matki). Kolejna 20% poronień spowodowane jest innymi wadami genetycznymi, które nie wychodzą w klasycznym badaniu chromosomów. Pozostaje nam 20% przyczyn- do tej grupy możemy zaliczyć – zaburzenia hormonalne np. niewyrównane (!) choroby tarczycy – prawidłowo leczona choroba tarczycy nie jest przyczyną poronienia, silne urazy brzucha, infekcje (np. Kiła, chlamydia, ureoplasma, toksoplazmoza, cytomegalia, zwykła grzybica pochwy nie będzie przyczyną poronienia), zaburzenia krzepnięcia, czynniki środowiskowe – i tu uwaga – oto będą rzeczy na które rzeczywiście mamy wpływ – palenie papierosów, spożywanie alkoholu, używanie niedozwolonych leków lub narkotyków, kontakt z toksynami w pracy, kontakt z promieniowaniem jonizującym (RTG, terapie nuklearne)– mogą spowodować poronienie. Ale i to jest bardzo ważne- wszystkie te przyczyny, będą miały znacznie PO terminie spóźnionej miesiączki.

Wniosek powinien być taki – jeżeli nie paliłyście, nie piłyście alkoholu, nie brałyście zabronionych substancji, nie miałyście kontaktu z szkodliwymi czynnikami toksycznymi oraz– byłyście u ginekologa na rutynowej wizycie w której zlecił badania laboratoryjne- wykluczające zdecydowaną większość wtórnych przyczyn poronień, to NIE zrobiłyście NIC źle- po prostu wasze dzieciątko, wasz zarodek- był chory i natura wiedziała, że nie da sobie rady.

Na koniec chce dodać, że jest to post dla kobiet z jednym lub dwoma poronieniami- przy trzecim poronieniu, dopiero powinniśmy doszukiwać się wtórnych przyczyn.'

1
komentarzy
avatar
IMO już po 2 poronieniu warto szukać przyczymy - nawet jesli nie znajdziemy... i warto wiedzieć że na nasze życzenie lekarz powinien jej szukać- wg tych całych wytycznych po 2 poronieniu tylko na życzenie pacjentki lekarz zaleci badania.
Dodaj komentarz

@ przyszła, ale spoko - bycie wojownikiem polega na tym, że się nie poddajesz. I dotyczy to również pracy, bo dziś szefowa zrobiła taką akcję, że masakra... przykro mi się zrobiło, bo staram się dobrze wykonywać swoją pracę, a oberwałam zupełnie niesłusznie... no, ale cóż, są osoby niereformowalne, które nie potrafią przyznać się do błędu, do pomyłki - i taka ona jest.
Generalnie zamierzałam na dłużej zaprzestać starań o maleństwo, bo bardzo zaczęło mi się podobać w pracy i zaczęłam nieśmiało myśleć o dłuższym skupieniu się na karierze... ale po dzisiejszej akcji to już nie wierzę, że tam w pracy na prawdę może być lepiej. Nie będzie, dopóki ona rządzi. To już pewne. Lubię swoją pracę, ale chciałabym pracować w spokoju wg warunków, jakie mi obiecano na rozmowie kwalifikacyjnej. Chciałabym mieć szefową, która ma szacunek do swoich pracowników - wtedy ja miałabym szacunek dla niej: taki prawdziwy, nieudawany z oficjalnych względów. Targać sobą po ziemi nie pozwolę, ale ile razy można negocjować i się tłumaczyć, bo ona sobie coś ubzdurała :/



Btw. może ta akcja dziś w pracy przydała się do mojego zestawu życiowych doświadczeń, bo teraz mam wyrąbane na to, co niemiłego usłyszę z ust szefowej, jeśli zajdę w ciążę. Bez skrupułów odejdę od nich na L4, tak jak oni bez skrupułów pomiatają ludźmi.

2
komentarzy
avatar
Bardzo ważna jest dobra atmosfera w pracy. Od razu idzie się do niej z dobrym nastawieniem i lepiej się pracuje. Wiem coś o posiadaniu dobrego kierownika, ale też o nieodpowiednich współpracownikach, dlatego Cię rozumiem. No a co do starań to nowy cykl, nowe możliwości!
avatar
olej szefowa i rób swoje to kiedy wznowienie starań? <3
Dodaj komentarz

Btw. w ostatnio opisywanej sprawie 20 osób w pracy (czyli wszyscy) stanęli za mną murem przed szefową mówiąc, że nie zrobiłam tego, o co mnie oskarżyła, więc potem szefowa tylko udawała super miłą i unikała tematu. Przepraszam nie padło, jest na to za dumna. Więc... zaczynam kochać swoją pracę z dziećmi, ale... dobija mnie mobbing. Dobija mnie oszczędzanie na wszystkim kosztem zdrowia fizycznego, psychicznego ludzi i kosztem bezpieczeństwa dzieci. A mobbing odczuwamy regularnie :/ Coraz intensywniej myślę o rozsyłaniu cv gdzieś indziej.

Od 2 tygodni jestem chora, kaszel, katar, zatoki, ale chodzę do pracy, żeby nie wylądować na dywaniku szefowej i nie słuchać jej pretensji i zastraszania. Przez to jestem nieco rozbita, gorzej myślę. Oby wreszcie było lepiej...

Artuś super, zaczyna go ciągnąć do gadania bardziej, dużo opowiada po swojemu, próbuje coś po naszemu, 'brrrum brrrrumuje' autkami. Pięknie odpowiada 'tak' i woła 'baja'. Słodziak

1
komentarzy
avatar
Rozsyłaj cv, jak to takie okropne babsko to nie zmieni się na lepsze a ty będziesz coraz bardziej "chorować" z powodu chodzenia do pracy. To nie zdrowe! No a Arturek ♡
Dodaj komentarz

Btw. w ostatnio opisywanej sprawie 20 osób w pracy (czyli wszyscy) stanęli za mną murem przed szefową mówiąc, że nie zrobiłam tego, o co mnie oskarżyła, więc potem szefowa tylko udawała super miłą i unikała tematu. Przepraszam nie padło, jest na to za dumna. Więc... zaczynam kochać swoją pracę z dziećmi, ale... dobija mnie mobbing. Dobija mnie oszczędzanie na wszystkim kosztem zdrowia fizycznego, psychicznego ludzi i kosztem bezpieczeństwa dzieci. A mobbing odczuwamy regularnie :/ Coraz intensywniej myślę o rozsyłaniu cv gdzieś indziej.

Od 2 tygodni jestem chora, kaszel, katar, zatoki, ale chodzę do pracy, żeby nie wylądować na dywaniku szefowej i nie słuchać jej pretensji i zastraszania. Przez to jestem nieco rozbita, gorzej myślę. Oby wreszcie było lepiej...

Artuś super, zaczyna go ciągnąć do gadania bardziej, dużo opowiada po swojemu, próbuje coś po naszemu, 'brrrum brrrrumuje' autkami. Pięknie odpowiada 'tak' i woła 'baja'. Słodziak

0
Dodaj komentarz

19 dc

Było bardzo mało seksu w tym cyklu, ale kto wie... może nic straconego, skoro 2 koleżanki z forum zaszły ostatnio w ciążę Z GUMKĄ :o Zatem i ja nie tracę nadziei mimo rzadkiego seksu, może dzisiejszy wzrost libido i serduszkowanie przed obiadem (podczas drzemki dziecka) to dobry znak



18 miesięcy Artura

Wczoraj skończył półtora roku, niesamowite... jestem z niego taka dumna
Rok temu leżał, podpierał się na łokciach i kibicowaliśmy mu, jeśli w ogóle przewrócił się z pleców na brzuch i odwrotnie... Teraz wspina się po meblach jak mała małpka
Rok temu miał 5 włosów na krzyż i zastanawiałam się, kiedy przestanie być takim łysolkiem. Dzisiaj pierwszy raz ścięliśmy mu włosy maszynką, na śpiocha, bo już nie mogłam patrzeć na tę kudłatą czuprynę Po obcięciu wygląda jak nie moje dziecko, ale nawyknę... do tego, że jest już taki duży, że już nie ma niemowlęcej czuprynki, ach...
Rok temu w wieku 6 miesięcy i 10 dni powiedział pierwsze słowo 'mama'... dość wcześnie, nie spodziewałam się tego. Teraz mówi około 35 pojedynczych słów (mam je spisane, więc wiem tak dość dokładnie) i przez ostatnie dni rozgaduje się nieźle. Słowa nieco koślawe, ale dla nas zrozumiałe. Zdarzyło mu się powiedzieć 1 zdanie dwuwyrazowe 'tata da' (gdy chciał, by tata dał jeść), ale poza tym nie mówi zdań. Bardzo czekam na każde nowe słowo, zapisuję, bo pracuję na codzień z dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy, więc mam zboczenie zawodowe... na słowa moich uczniów też czekam, też zapisuję, ćwiczę je i motywuję oraz martwię się.
I tyle na dziś

0
Dodaj komentarz

19 dc

Było bardzo mało seksu w tym cyklu, ale kto wie... może nic straconego, skoro 2 koleżanki z forum zaszły ostatnio w ciążę Z GUMKĄ :o Zatem i ja nie tracę nadziei mimo rzadkiego seksu, może dzisiejszy wzrost libido i serduszkowanie przed obiadem (podczas drzemki dziecka) to dobry znak



18 miesięcy Artura

Wczoraj skończył półtora roku, niesamowite... jestem z niego taka dumna
Rok temu leżał, podpierał się na łokciach i kibicowaliśmy mu, jeśli w ogóle przewrócił się z pleców na brzuch i odwrotnie... Teraz wspina się po meblach jak mała małpka
Rok temu miał 5 włosów na krzyż i zastanawiałam się, kiedy przestanie być takim łysolkiem. Dzisiaj pierwszy raz ścięliśmy mu włosy maszynką, na śpiocha, bo już nie mogłam patrzeć na tę kudłatą czuprynę Po obcięciu wygląda jak nie moje dziecko, ale nawyknę... do tego, że jest już taki duży, że już nie ma niemowlęcej czuprynki, ach...
Rok temu w wieku 6 miesięcy i 10 dni powiedział pierwsze słowo 'mama'... dość wcześnie, nie spodziewałam się tego. Teraz mówi około 35 pojedynczych słów (mam je spisane, więc wiem tak dość dokładnie) i przez ostatnie dni rozgaduje się nieźle. Słowa nieco koślawe, ale dla nas zrozumiałe. Zdarzyło mu się powiedzieć 1 zdanie dwuwyrazowe 'tata da' (gdy chciał, by tata dał jeść), ale poza tym nie mówi zdań. Bardzo czekam na każde nowe słowo, zapisuję, bo pracuję na codzień z dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy, więc mam zboczenie zawodowe... na słowa moich uczniów też czekam, też zapisuję, ćwiczę je i motywuję oraz martwię się.
I tyle na dziś

0
Dodaj komentarz

26 dc

Na test ciążowy u mnie jeszcze za wcześnie, chociaż w poprzednich ciążach miałam pozytyw w 27 dc po południu. Test ovu pozytywny, więc zaczynam wierzyć, że się uda. W tym miesiącu chcę być bardzo w ciąży - bardzo, bez żadnych wątpliwości co do tego

Artuś mówi coraz częściej
NP. 'Anan... do taty' = banan dla taty

Babcia:
'Artur, dam ci jeden paluszek, jeden.'
Artur:
'Otatni' = ostatni

Piszę z Tel, więc krótko.

3
komentarzy
avatar
czekam jak na szpilkach na twoje dwie kreski ściskam kciuki! :*
avatar
Maks na paluszki mówi DWAAAAAAA!
avatar
Trzymam kciuki!
Dodaj komentarz

@ przyszła w 31 dc

Wczoraj Arczi dał mi taki wycisk, że się popłakałam i pomyślałam, ze z dwójką dzieci to bym chyba oszalała... Ja chora, gorączka, nie spałam poprzedniej nocy z bólu mięśni, a Arczi straszne sceny odstawia przy wieczornym usypianiu... a nie sposób oddać go tacie, bo wtedy fochy i krzyki jeszcze gorsze... ech... O wiele wygodniej i bezpieczniej w życiu byłoby skończyć karierę matki na jednym dziecku, wydaje się 'głupotą' pomnażać tę 'masakrę'... a jednak chcę drugie dziecko, chociaż nie wiem, jak to przeżyję... to jednak dziecko przynosi o wiele więcej szczęścia niż tych trudnych chwil

4
komentarzy
avatar
ja też marzę o dwójce dzieci, póki co nie dane jest mieć nawet jedno pozdrawiam
avatar
Dzięki za komentarz Decyduj się na malucha, bo czym dluzsza przerwa tym trudniej się zmobilizować. A widzę po sobie im czlowiek starszy tym mam mniej i sily i cierpliwości. A tymczasem zdrówka życzę
avatar
też mam czasem takie dni, że nie dam radę otworzyć oczu i wstać z łóżka a tu z drugiego pokoju dobiega maaaaaamoooo! i już wiem, że to będzie kiepski dzień, trzeba zająć się małą, ubrać, zabawić, nakarmić, ugotować, posprzątać a jeszcze zazwyczaj w takie dni Anadtazja potrafi być strasznie marudna i wówczas zapala mi się czerwona lampka "o nieee, co my zrobiliśmy? za chwilę gdy się pojawi druga córeczka będzie jeszcze gorzej, tylko umierać!" ale uwierz, że te myśli szybko przechodzą więc nawet nie myśl o zakończeniu starań na jednym Arczim myślę że gdy jest niewielka różnica wiekowa to dzieciaki szybko zajmą się zabawą i będą same organizować sobie czas a my może wkońcu odpoczniemy, także kochana nowy cykl, nowe nadzieje a wy do roboty
avatar
Dziś boli mnie gardło od krzyczenia "nie wolno". Pisząc komentarz wypowiedziałam to słowo na głos! Bolą mnie nogi bo na spacerze byliśmy prawie 5h z godzinną drzemką a mimo to marzy mi się drugie dziecko. Takie z nas mamy
Dodaj komentarz
avatar
{text}