avatar

tytuł: Starszy brat, młodsza siostra :)

autor: FreshMm

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

idealną, wymarzoną, która wie jak kochać i tak kocha :)

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Oszołomienie, szczęście i strach... Te uczucia trwały od początku ciąży do teraz. Kiedy urodzę, będę bardziej szczęśliwa, ale czy wyluzuję i przestanę tak bać się o swoje dziecko, czy te uczucia pozostają do końca życia?... TAK! Urodziłam, jestem bardziej szczęśliwa, a nadal drżę o moją małą wielką miłość. Trzecia ciąża: wielka radość, ale bez takich fajerwerków, co przy poprzednich, bo syn daje mi szczęście, które bez dziecka przy sobie bardzo mi brakowało. Teraz to szczęście się podwoi.

godz.11.25
Arczi śpi, wracam po majowym weekendzie, który był bardzo intensywny. Nie wiem, czy na tej drzemce Artura zdążę nadrobic Wasze wpisy, Dziewczyny, ale na pewno to zrobię prędzej, czy później. Dziękuję za komentarze przy poprzednich wpisach. I musze pogratulować Polasi synka oraz tego, jak jest dzielna.

Podczas odwiedzin mojego brata w tzw. 'Majówkę' z rodziną było wiele wycieczek, głównie pieszych. W niedzielę to nawet prawie 20 km spaceru pieszo. Arturek uszczęśliwiony obecnością innych dzieci, wpatrywał się w nie nierzadko z zachwytem i uśmiechem na buzi. Wczoraj trochę chyba nawet za nimi tęsknił, bo jak ciągnęłam za sznurek auto po pokoju - co często robiła jego 2-letni kuzynka Olga podczas weekendu - to cieszył się z tego jak nigdy dotąd. Goście wyjechali przedwczoraj, a wczoraj Arczi był też nieco rozbity i marudny, dziś dopiero wrócił do siebie.
Ja w weekend tryskałam energią, ale też po wyjeździe gości pragnęłam być tylko z Arturkiem i P., zero telefonów, tylko odpoczynek i regeneracja. Do tego lekki katar, zatoki atakowały, zatem poszłam wczoraj spać razem z Arturkiem o 20stej.
Brat z żoną też bardzo zadowoleni, rozerwali się, dzieciaki zobaczyły coś nowego, 8-letni Wiktor twierdził, że to jego najlepsze wakacje z cyiu, a Olga nie chciała wsiąść do samochodu i wracać do domu, tylko płakała i krzyczała, że chce zostać.
Artur w ogóle mnie zaskoczył, był bardzo grzeczny podczas tych wycieczek, zasypiał w wózku w plenerze i jak to powiedziała bratowa: 'tylko spojrzeć na niego i od razu banan na buźce'.

Z Arcziego zrobił się mały śmieszek, który ciągle prowokuje do łaskotek, wygłupów. Wykręca się całym ciałem i zaczyna śmiać, jednoznacznie pokazując: 'powygłupiajmy się, połaskocz'.

Od wczoraj udaje mu się przepełznąć do przodu. Co prawda na razie o 10-15 cm, bo dalszych celów sobie nie obiera (jakby nie wierzył, że można tez dalej), a ponadto póki co, to wymaga od niego dużo skupienia, ale podejmuje udane próby coraz częściej.
Czas bardziej skupić się na uprzątaniu podłóg, bo dziś raz myślałam, że pełza do piłeczki, a ona pełzał do brudnego prószka na podłodze a ja wczoraj nie odkurzyłam, głowa mi pękała przez te zatoki i jeszcze zmęczenie po weekendzie.

Jak pełza? Pupę podnosi do góry, a klatka piersiowa nadal leży na podłożu i jakoś przesuwa się do przodu
W ogóle te początki pełzania zawdzięczamy ćwiczeniom. 2 tygodnie się głowiłam, jak mu pokazać, że nogi pomagają poruszać się do przodu, że można, jak to zrobić i jak go zachęcać. Oglądałam filmy na yt z nauką raczkowania, próbowałam różnych ćwiczeń i zachęt - ściągniętych i wymyślonych przez siebie. Zaczął próbować, ale mu nie wychodziło. Sądziłam, ze przez długi weekend w ogóle zapomni, ale jednak wczoraj zaczął odnosić sukcesy. Bardzo się cieszę

ps. Arczi się obudził, wiec potem nadrobię inne pamiętniki

http://img.liczniki.org/20160505/4w1-1462442176.jpg

3
komentarzy
avatar
Słodziak! Super, że weekend się udał. Już tylko patrzeć, jak zacznie podłogi froterować!
avatar
Czyli z Arturka bardzo towarzyski człowieczek Zazdroszczę, bo mój raczej do obcych podchodzi z rezerwą, przy obcych się nie uśmiecha i ogólnie robi się taki wycofany.Martwiłyśmy się, a nasze brzdące powoli zaczynają się przemieszczać, siedzą Aaa i super, że majówka udana
avatar
Maksowi pomogły schody! Miesiąc ponad raczkował stylem delfina i wzielam go z raz czy dwa na schody i nagle łapcie na zmiane! Po 2 dniach zaczął pędzić jak ekspres! A teraz to już mamy przekichane... tylko łapanie i łapanie dziecka....
Dodaj komentarz

Amelka/Jeremi... nie poznałam płci dziecka. 10 tygodni w moim brzuszku. 23.03.2011-06.05.2011
06.05.2011 to też był piątek, wizytę u ginekologa miałam o 15.00. Mówią, że godzina miłosierdzia, chociaż nie wiedziałam, co mam potem myśleć.
Pani doktor od początku coś nie grało w tej ciąży, odklejała się kosmówka, chociaż przez chwilę - w 8. tygodniu - było już wszystko ok i słyszałam serduszko.


https://soundcloud.com/gomohergo/44-dni-vers-demo

1
komentarzy
avatar
<3
Dodaj komentarz

Mnóstwo nowości od ostatniego wpisu


1. Artur zasypia w swoim łóżeczku, tylko na razie jeszcze muszę posiedzieć
obok... ale wcześniej zasypiał bujany tylko w wózku; ciocia eM nas
zainspirowała, bo tak popróbować z łóżeczkiem. Życie jest łatwiejsze, gdy nie
muszę bujać wózkiem.


2. Umowa ze żłobkiem podpisana, wpisowe płacone. Czasami uroniłam łzę w
ukryciu, po nocach nie mogłam spać myśląc o tym, że muszę tam wysłać
dziecko. Jednak dzisiaj przypadkiem spotkałam na placu zabaw babeczkę,
której córka Oliwka (3,5 roku) chodziła do tego żłobka, co pójdzie Arturek, a jej 8
-miesięczny synek Bartuś (ur.01.09.2015) pójdzie tam od września, spotkają się z Arturem.
Dziewczyna jest zachwycona, mówi, że są tam super opiekunki, świetna
atmosfera, mnóstwo fajnych zajęć. Dodała, że też na początku miała stres, ale
jej córce się podobało i bardzo lubiła tam chodzić. Że nabrała dużo
samodzielności i szybko zaczęła się rozwijać, raczkować, wstawać. Że do teraz
dziewczynka tęskni za tym żłobkiem, bo teraz jest w przedszkolu. Chętnie wstawała rano, potem otwierała tylko oczy i mówiła: 'idę do żłobka'. Pocieszyła
mnie bardzo, nie powiem, no i mamy już jedną znajomą mamę Uff.. jakoś o
wiele mi teraz łatwiej i cieszę się, że to właśnie ten żłobek nam się trafił, bo
wcześniej nie wiedziałam... niewiele wiem o żłobkach.


3. Arturek zaczął od czasu do czasu mówić 'a-a', gdy ja tak mówię i kładę go na
drzemkę - chyba nie przypadkowo; to by było już 3-cie słowo poza 'mama' i 'am'


4. Co bardzo ważne, pełza po całym pokoju najlepiej wychodzi mu na luzaka i
spontanicznie, bo kiedy za bardzo chce dostać się do celu (np. jak zawołam go
do siebie albo na jedzonko), to tak bardzo przeżywa, że czasami nie jest w stanie
ruszyć do przodu, tylko piszczy i się smuci lub denerwuje.
W każdym razie z dnia na dzień robi to nieco szybciej, dalej i wyżej podnosi
pupę. Do raczkowania bliżej nam niż sądziłam. A im sprawniej się porusza, tym bardziej interesują go rzeczy typu: fotel, kanapa, nogi łóżeczka, suszarka z praniem... czyli powoli kończy się mój czas lajtowego relaksu, zaraz zacznę zanim ganiać po domu, by chronić przed ewentualnymi zagrożeniami.


5. Nie wiem, czy wspominałam - zaczyna chwytać pęsetowo, szczególnie, gdy
szczypie ale większe rzeczy, bo z drobinkami jedzenia mu np. nie idzie.


6. I oczywiście... cieszymy się bardzo, że mieliśmy przyjemność osobiście
poznać ciocię eM i Maksa : ) ) )

2
komentarzy
avatar
Tyle nowości! Dobrze mieć sprawdzony żłobek, trochę lżej na sercu!
avatar
To za chwile będziecie mieć tak fajnie jak my cieszę się że zainspirowałam do spania w łóżeczku, sami musimy to teraz udoskonalić jutro spróbujemy jedną drzemkę bo 2 zupełnie nie działają już i spanie to jakiś horror
Dodaj komentarz

//błąd, przypadkowo wkleiłam 2 razy wpis ; ) //

0
Dodaj komentarz

8 miesięcy za nami

- Artur raczkuje tak, że najpierw obie ręce, potem obie nogi zaczynam ganiać

za nim... odciagać od kabli, szczelin między meblami, kółek wózka na koryatrzu

(przecież zawsze choć trochę brudne)
- czasami, jak mu się chce, zrobi 'papa' lub wyciągnię rękę na 'pionę'
- Buja się na pupie bardzo często
- Nadal sam nie siada; raz mu się udało tylko przypadkiem
- Nie mam na co narzekać, to kochane dziecko, bardzo grzeczne, pozytywne.
- Cycuś prawie odstawiony, jedynie rano o 6.00 dostaje 1 pierś. Dobrze, że udało

się na długo przed pójściem do żłobka, o to chodzi, by się 2 stresy na raz nie

nakładały. Dobrze, że odstawiony bez płaczów i walki Chociaż powód

odstawienia był inny... - ciągle w nocy żądał piersi jak smoczka, a ja kończyłam

noc zdrętwiała, obolała, po 5-6, a nawet 10 pobudkach. Zaczęłam mu

ograniczać, starałam się uśpić na rękach, podstawiać butelkę zamiast

karmienia, chociaż jak uparcie żądał, to dawałam - a on stopniowo zaczął to

akceptować i już się nie domaga za wyjątkiem tego 1 razu rano, gdy biorę go do

swojego łóżka.
- W ciągu dnia jest tylko 1 drzemka... niestety dla mnie, nie mam odpoczynku w

dzień ogólnei czuję, że jakoś tak mniej mam czasu; za to dzięki temu Arczi pada na nocny sen o 18.30,

a jak rano go wezmę do łóżka, to ostatnio nawet do 8.20 śpimy, także super

Przed ciążą nie wzruszały mnie specjalnie narodziny dzieci u moich znajomych,

choć lekko zazdrościłam. Teraz jednak jak usłyszę, że urodziło się dziecko, to

najczęściej łza szczęścia kręci mi się w oku i od razu chcę gratulować, bo

dopiero teraz wiem, co to szczęście oznacza


Moje ulubione zdjęcie ostatnio, dzieci o poranku są superanckie.
[zdjęcie]

3
komentarzy
avatar
Sama Słodycz! No to masz w domu darmową froterkę! Fajnie jest czytać te miesięczne podsumowania i widzieć jak te nasze dzieciaczki rosną, jak się zmieniają z dnia na dzień.
avatar
haha a tak się ze mnie śmiałaś że biegam! teraz masz! i też jakoś inaczej podchodzę do narodzin ...
avatar
Jakby Słonko o poranku miało młodszego brata to byłby Artur z tej fotki! Piękne!
Dodaj komentarz

1,5 miesiąca temu dostałam okres, a teraz następny nie przyszedł. W ciąży na 200% nie jestem, bo przytulanie zawsze z zabezpieczeniem i testy ciążowe negatywne. Ciekawe, kiedy okres zacznie być regularny. Karmię piersią 1-2 razy na dobę.

Poza tym mam mało wolnego czasu, bo cały dzień bawię się w berka. Albo ja gonię Arturka, by nie łapał niedozwolonych rzeczy, albo Artur goni mnie, kiedy chcę chwilę odpocząć i zniknąć mu z oczu w kuchni

Trochę trudnych spraw rodzinnych też zajmuje mi głowę i czas, ale wszystko idzie ku dobremu, inaczej być nie może...

2
komentarzy
avatar
Co za ironia najpierw się zabezpieczamy potem staramy potem znów zabezpieczamy. Tak w kółko! Taka zwykła codzienność jest dobra!
avatar
to teraz też codziennie ratujesz mu życie
Dodaj komentarz

Dzień Dziecka


Mało imprezownie, bo Artur przechodzi trzydniówkę. Drugi dzień gorączki ponad 38,5 stopnia, wysypka też zaczyna się pojawiać. Jednak prezenty były i dziecko ucieszyły Z nowymi zabawkami łatwiej będzie przetrwać, bo nie możemy niestety na spacer wyjść i na dłuższą metę nudno w domu


Na weekend przyjeżdżają moi rodzice, a ja zamiast sobie ogarniać i sprzątać, zajmuję się rozgorączkowanym dzieckiem, ale numer


Za to za nami kolejny cudowny miesiąc, tym razem wyjątkowy, bo Arturek duuuużo się nauczył. Miesiąc temu tylko pełzał wokół własnej osi i siedział - posadzony. Teraz pełza, raczkuje (już prawidłowo!), wstaje i jakiś czas stoi z podparciem, próbuje siadać z raczków i pozycji stojącej, trzymany pod pachy wykonuje ruchy chodzenia.
Poza tym mnóstwo rzeczy rozumie, szuka wzrokiem osoby, zapytany 'gdzie jest mama' i 'gdzie jest tata'.
Zaczęliśmy się bawić w BLW trochę. Pierwszy dzień byłam przerażona, gdy krztusił się marchewką, myślałam, że już więcej nie spróbuję i to nie dla nas. Jednak jeszcze raz spróbowałam i nauczył się już następnego dnia, że nie wolno połykać odgryzionych kawałków, tylko się gniecie je dziąsłami. Na razie jednak ze względu na gorączkę zrobiliśmy przerwę w tym naszym skromnym BLW.

2
komentarzy
avatar
No to " ruszył z kopyta". Wszystkiego najlepszego i powrotu do zdrówka!
avatar
u nas też blw od jakiegoś czasu!
Dodaj komentarz

Nie mam czasu ogarniać pamiętników Ani swojego, ani innych osób. Muszę bardziej teraz pilnować spraw rodzinnych i Arcziego oczywiście

A Arturkiem jest znów lżej, nie muszę chodzić za nim krok w krok, bo już przy meblach stoi i porusza się stabilnie, a poza tym jest ostrożny - jak nie czuje się pewnie, to nie wstaje na nogi, co najwyżej klęka. A jak mu się np. zdarzyło wstać, a nie umiał zejść na ziemię, to stał, trzymał się mocno i wołał mnie.
Raz się puścił i chciał iść bez trzymanki, co skończyło się upadkiem, ale pokój jest teraz tak zabezpieczony, że nic nie może się stać. Ostre kanty zabezpieczone, kable pochowane, a poza tym wciąż jestem z nim w pokoju i choćby z jakiejś odległości kontroluję sytuację - jestem blisko, kiedy trzeba.
Ciekawe, ile czasu minie do pierwszego samodzielnego kroczka... Bo złapany pod pachy biega po całym domu, ale nie pozwalam mu tak, bo potem nie chce raczkować, tylko chciał być prowadzony. Acha - raczkuje normalnie i praktycznie tak przez cały dzień, prawie wcale nie pełza na brzuchu. Siada sam i co chwilę, gdy tylko chce się czymś pobawić.

Trzydniówka za nami i przebiegła książkowo - 3 dni gorączki, a potem 3 dni wysypki. Bardzo go wysypało, twarz to miał prawie całą czerwoną od krostek. Poza tym za uszami, mnóstwo na plecach, piersi, trochę na nogach i rękach. Ale to nic a nic nie swędziało na szczęście.
W trakcie tej trzydniówki wrócił do drzemek 2 razy dziennie i tak zostało do dzisiaj.

W trakcie choroby odrzucił również jedzenie oraz kaszki. Akceptował tylko czyste mm i wodę. Po chorobie też mu tak zostało, wiec praktycznie w pewnym sensie zaczęliśmy rozszerzanie diety od nowa ;D Tym razem tylko BLW lub musy w tubeczkach, bo nie chciał nic zjeść z łyżeczki, jakby go parzyła. Ząbki? Raczej nie, bo żaden nowy ząb się nie pojawił i nie było innych ząbkowych objawów.
Z powodu tego jego buntu na słoiczki, całkiem się od nich odzwyczaiłam i uczę się coraz to sprawniej i ciekawiej gotować dziecku warzywa i mięso, a także robić śniadania. Chciałabym też czasami dać rosołek, więc próbuję go zachęcić znów do jedzenia łyżeczką - idzie nieźle, bo już 3 posiłki łyżeczką zjadł, ale jeszcze wszystko zależy od jego humoru.
Ktoś by powiedział' przetrzymaj go, jak będzie głodny, to zje... - Oj, nie zje, próbowałam. Był w końcu tak głodny, że już zaczął popłakiwać, ale nie zjadł nic, chciał tylko mleczka

Dziś 2 razy powiedział 'tata', patrząc na tatę. To były jego pierwsze 2 razy, ciekawe, czy się utrzyma, czy to tylko jednorazowe. Raz było czyste 'tata', a raz 'tatama'. 'Mama' woła sobie często pod nosem, czasami wtedy spogląda w moją stronę. Wczoraj miał jakiś dziwny przebłysk, bo dawał mi klocki do ręki, ale tylko przez chwilę i już się nie wpowtórzyło. Za to jak mu się pokaże otworki z garnuszku na klocuszek, to czasami próbuje przykładać tam klocki - tata go nauczył.
Wie, gdzie jest lampa, gdzie ogląda auta w oknie na ulicy. Bardo cieszy się, jak wychodzi z domu na spacer i tak samo, kiedy wraca. Na widok placu zabaw już z daleka 'stęka', bo bardzo lubi huśtawkę i jak najszybciej chce tam być.
Jak mu się chce, to zrobi 'papa' (to od wielkiego dzwonu już), otworzy dłoń na pionę czy da 'buziaka'... w sensie obślini policzek, otwierając szeroko buzię.



Jest śmieszkiem, zaczepia ludzi uśmiechem i gaworzeniem, stał się bardzo towarzyski. Często na spacerze ktoś mówi nam, że z niego taki wesoły śmieszek. Podoba się też ludziom, bo staram się go fajnie ubrać i ma uroczy kapelusz w kratkę. Ja natomiast czuję się piękna, chociaż mam wiele kilogramów do schudnięcia, bo jakoś tak miłość matki w moim sercu dodaje mi skrzydeł i poczucia własnej wartości. Nie wstydzę się wyjść w krótkich spodenkach, nie brakuje mi tego, jak kiedyś miałam czas na barwny makijaż, nie brakuje mi bransoletek, wisiorków, kolczyków, które lubiłam nosić - a Artur by je zrywał. Kiedyś przyjdzie na nie czas

Nie martwię się już o żłobek, bo robi się tak kumaty, że wiem, że da sobie radę


Za kilka godzin skończy 9 miesięcy, wow Ogólnie całym sercem doceniam to szczęście, którego się doczekałam i którym się cieszę te 9 miesięcy.

____________________

edit. To też nowość: Gaworząc, Artur zaczął akcentować i intonować jak dorosły, np. wyzywa do komputera itp

2
komentarzy
avatar
avatar
Z tym jedzeniem to jakbym o nas czytała, tylko u nas chyba zęby. Dobrze, że Artur jest ostrożny, ja patrzę na Bartka i mam zawał serca!
Dodaj komentarz

Mam trochę więcej czasu ostatnio, bo P. więcej w domu i pomaga. Teraz poszedł do pracy na nockę, a ja czytam o początkach mojej ciąży... o tym jak baaaaardzo się bałam przed pierwszymi usg o tę maleńką kropeczkę pod moim sercem. A dziś - mój mały śmieszek, wszędzie go pełno. To wzruszające.

Kiedyś pisałam tak:
'Przeszczęśliwa jestem Tak fajnie ten mały punkcik na USG pikał, widziałam to tak wyraźnie Było w nim tyle życia, że ten widok wtedy i wspomnienie tego widoku teraz nie pozwala mi mieć negatywnych myśli Sam pozytyw '
I ten pozytyw się spełnił - tyle jest życia i radości w Arturku każdego dnia. Nawet jak się czasem przewróci, to nawet zwykle nie piśnie, tylko podnosi się i idzie dalej poznawać świat. Tak bardzo się cieszę, że JEST, że go mam.

Czytam też fragmentami pamiętniki innych mam i wspominam czas ciąży. Wiem, że nie chcę poprzestawać na jednym dziecku i kiedyś, jak tylko parę spraw się ustabilizuje, pragnę starać się o kolejne. Często z P. o tym rozmawiamy. Pewnie strach powróci, ale cokolwiek by się nie działo, jest Artur - wielkie, małe szczęście, balsam dla serca.

3
komentarzy
avatar
tez czasem wracam w pamietniku do czasów ciązy i nie wierzę czasem że ten mały człowiek z brzucha pełza teraz po całym domu Serce rośnie!
avatar
Ja też wracam myślami i czytam mój i inne pamiętniki. Tamte szczęśliwe chwile, ale i te tak niespodziewane przeszczęśliwe! Nie spodziewałam się takiej zmiany w życiu i obudzenia takiej miłości!
avatar
Dodaj komentarz

Zaczęłam ćwiczyć po 9 miesiącach xDDD Robię trochę brzuszków, ćwiczeń na nogi i widzę efekty, nieco mniejsza oponka


Artur to straszna przylepa... wspina się po mnie, oblizuje, mizia, tuli, kula się po mnie, haha
Rozwój ruchowy stanął mu na razie na tym, że śmiga na nóżkach przy meblach i pooooowoli to doskonali. Za jedną rękę nie jest w stanie ustać, pupa bardzo mu się buja. A intelektualnie idzie jak burza, sporo rozumie. Mówię np. 'jest kupa, zmienimy pieluszkę', co często powtarzam przy przewijaniu, a on kieruje się do łazienki (tam jest przewijak teraz).

Dziś ponad 12 h sami, jutro też tata cały dzień w pracy, to jedziemy do babci

2
komentarzy
avatar
Ja też się zbieram, ale jakoś mi nie idzie! Buziaki dla Arturka, fajnie jak synek jest taki przytulaśny. Musimy korzystać z tych chwil, bo długo trwać nie będą
avatar
używasz jeszcze przewijaka? Maks się tak wierci przy zmianie pieluchy ze ja na łóżku się boję...
Dodaj komentarz
avatar
{text}