tytuł: Starania i ciąża w Tajlandii...
autor: Chiang Mai
tytuł: Starania i ciąża w Tajlandii...
autor: Chiang Mai
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Jestem fajną mamą, sama siebie zaskoczyłam :PMoje dzieci:
Moje emocje:
W 80% pozytywne :)Dzieci są niesamowite... Niby zwykłe zabawy przed snem a to cała wielka przygoda
Aaaaa... pływam w oceanie i zaatakował mnie rekin!
A nie... to piesek
Coś poszło źle. Nie chce mi się! Nie dbam o siebie, łażę w obleśnych domowych ciuchach z tłustymi włosami, w chacie syf, nie uczyłam się od 6 dni nic, prawie nie wychodzę z domu bo nie chce mi się ogarniać
Jedynie mam siły na dziecko - ona jest bardzo zadbana na szczęście
Nie mogę się z niczym wyrobić. Gaja totalnie wybija mnie z rytmu - zrobienie najprostszego obiadu zajmuje mi 2h bo ciągle przerywam...
Nie chce mi się myśleć, nie umiem ogarnąć rzeczy strategicznie. Np chcę posprzątać szafkę. Wywalam z niej rzeczy, potem coś innego mnie odrywa a potem okazuje się że już nie zdążę i wrzucam wszystko znów jak popadnie....
Co robicie by się organizować?
No i mam strasznego doła. Kuba prawdopodobnie pojedzie do pracy do Warszawy i zostanę sama z dzieckiem na parę miesięcy. Aż mi się słabo robi ze smutku...
Ok sprawa się mniej więcej wyjaśniła.
Z tym wyjazdem Kuby to trochę skomplikowana sprawa, bo ona się wściekł, że ma duże kompetencje i jest solidny, a zleceniodawcy robią go w ch... - i nie płacą za wykonaną pracę :/
No więc mu siadło na męskiej ambicji, że tak być nie może, a że z W-wy często to niego dzwonią postanowił jechać tam i pracować normalnie na etacie, by móc stabilnie zarabiać i rodzin utrzymywać. A chciał wyjechać sam by się tam 'ustawić' i nie sprowadzać nas bez sensu, bo to dużo kosztów i organizacji. No a 'ustawianie się' może trwać nawet kilka miesięcy. Mam to gdzieś! Wolę ciasną kawalerkę i zupki z proszku z nim niż sama 5***** hotel. Gdyby to chodziło tylko o komfort i umiałabym żyć bez niego już dawno spakowałabym Gaję i wróciła do Tajlandii tym razem nad ocean.
Kiedy i jemu i mi emocje opadły, wspólnie doszliśmy do wniosku, że nasza rodzina i miłość są bardzo cenne i oddać tego tanio nie można!!! Zatem - Kuba przyjmie tylko na prawdę dobrą propozycję (etat lub chwilowe zlecenie) i nawet jak tam wyjedzie to osobno będziemy tylko miesiąc by zdołał się w nowej pracy aklimatyzować, znaleźć nam mieszkanie i miał pewność, że to coś bardziej na stałe.
Teraz jest w Warszawie - na szczęście nic super na już tam nie ma obecnie dla niego. Zresztą, szukanie dobrej pracy jak wszyscy wiemy trwa zwykle miesiącami więc trochę odetchnęłam ulgą.
Gaja:
Od trzech dni jest cudowna! Taka ciekawa świata, uśmiechnięta i słodziutka. Zajmowanie się nią to czysta przyjemność.
Mamy nowy wieczorny rytuał po kąpieli. Czytanie bajek
No kocham ją za te minki
Gaja nadal grzeczna. Za to ja bez życia. Wczoraj czułam się 'niewyraźnie' ale dziś to już katastrofa. Spałam do 15.00 i wcale nie zrobiło mi się lepiej. Cały dzień w łóżku leżę. Kasia mówi, że to może być od tego, że parę dni zapominałam brać leki na tarczycę :/ Cholera no.
Zapomniałam napisać, byłyśmy przedwczoraj u neurologa i Gaja ok, ale powinna mieć rehabilitację bo jest 'za leniwa'. No to moim zdaniem nie rehabilitacje a stymulacje ale ok, jak tylko mi się polepszy pomyślę w tym temacie.
Michaela pisała, że Mała ją 'wysysa'. Ja piersią nie karmię, ale też mam małego energetycznego wsysacza - krwiopijcę na mlecznej diecie
Kolejny fajny dzień. Wyspałam się, bo Kuba miał poranny dyżur, ogarnęłam się trochę i pojechałam z Gają do mamy Kuby. Było bardzo pozytywnie. Obie bacie bardzo Małą kochają
Wieczorem rodzinna zabawa, czytanie książeczek, mleczko i spanko. Jak na ciepłych filmach familijnych
A tu scena z życia, nagłe uśnięcie podczas zabawy. Ach ta genetyka - identyczną głupiutką minę robi czasem Kuba gdy śpi Trzeci migdałek?
A ja wykonuję tytaniczną pracę przy segregacji zdjęć Małej. Mamy tego setki i dobrze, bo to niesamowite jak się zmienia. Robię katalogi dzień po dniu: 'Gaja 1 dzień' to prawie całkiem inna 'Gaja 140 dni'.
Ciężki dzień a jeszcze się nie skończył bo Gaja ciągle nie śpi. Cały dzień marudzenie i ryk. Taki straszny z zanoszeniem się i wyginaniem ciałka na wszystkie strony. Oczywiście standardowe procedury ratunkowe nie przyniosły rezultatów.
Dodatkowo zdenerwowała mnie mama, która próbowała w nią wmusić warzywa, kiedy ona wyraźnie nie chciała jeść. Brakowało mi jednej kropelki do wybuchu i pobicia jej zaraz po tym jak wyrywałbym jej dziecko upaprane marchewą, która pluło z obrzydzenia wszędzie.
Zamiast być miło było okropnie. One poszły na spacerek a ja zamiast drzemać z zaciśniętymi ze złości zębami prałam 3 pary nowych body i 2 pary spodenek z tej marchewki, które moja mama niechcący upaprała mając rękę w marchewce i przebierając Małą.
Chyba jestem przemęczona, że plamy z marchewki wyprwadzają mnie z równowagi - na szczęście tylko wewnętrznie.
Ogólnie to jakiś kocioł: dzidziuś, pranie, gotowanie - oczywiście na szybko śmieciowego żarcia. sprzątanie - tak tylko po wierzchu, żeby jakoś wyglądało. Co posprzątam jakiś fragment porządnie następnego dnia syf znów jak wcześniej. Układanie prania... Straszą mnie góry ubrań do wyprasowania a ja chodzę w starym T-shircie który ma pełno plam z rzygów - co się przebiorę po 5 min mam plamy z rzygów. Kiedy ten jej zwieraczek się naprawi???
Wyglądam jak strach na wróble, jestem potwornie zaniedbana.
I ciągle coś a to nowa pościel bo stare już są do niczego, a to nowe majtki bo te tajskie nie wytrzymują próby czasu, a tu jesień się zbliża a ja rok żyłam w samych T-shirtach a totem wegetowałam w ciążówkach...
Jak się organizują sexi mamy????
Mam doła organizacyjnego Nie radzę sobie, a to przecież nic takiego - tylko jedno dziecko!
No i scenki z życia.
Gdy wiem, że przesadziłam...
Ja: Gaja, kochanie popatrz na mnie, zrobimy ładne zdjęcie!
Ona:....
Ja: Nie no spoko, innym razem....
Dziś dzień ok Gaja grzeczna.
Ja posłuchałam rady respondeci i zrobiłam kilometrową listę rzeczy do zrobienia. Nie jest skończona, bo ciągle coś sobie przypominam i dopisuję
Poradą Bergo postanowiłam faktycznie pójść śladami Doriany
Zaczęłam od długiej gorącej kąpieli wczoraj w nocy Dziś wyprawiłam Małą z babcią do znajomych i też natychmiast wskoczyłam do wanny się relaksować!
Od jutra zaczynam realizować rzeczy z listy - najpierw te przyjemne - przegląd garderoby (tej co mam tu) i zmiana sezonowa - letnie powoli spakuję i zrobię miejsce na jesienno zimowe. Zobaczę co muszę kupić i zrobię ciuchowe zakupy dla siebie!
Jutro też farbowanie włosów
Tak właśnie sobie księżniczkujemy
Dziś dzień ok Gaja grzeczna.
Ja posłuchałam rady respondeci i zrobiłam kilometrową listę rzeczy do zrobienia. Nie jest skończona, bo ciągle coś sobie przypominam i dopisuję
Poradą Bergo postanowiłam faktycznie pójść śladami Doriany
Zaczęłam od długiej gorącej kąpieli wczoraj w nocy Dziś wyprawiłam Małą z babcią do znajomych i też natychmiast wskoczyłam do wanny się relaksować!
Od jutra zaczynam realizować rzeczy z listy - najpierw te przyjemne - przegląd garderoby (tej co mam tu) i zmiana sezonowa - letnie powoli spakuję i zrobię miejsce na jesienno zimowe. Zobaczę co muszę kupić i zrobię ciuchowe zakupy dla siebie!
Jutro też farbowanie włosów
No a żeby nie było - obie sobie poksiężniczkujemy
Wczoraj rano poleciałam rano niby na zakupy ciuchowe a tak na prawdę poleciałam po składniki na tort. Wróciłam i zadzwonił telefon do Kuby z Warszawy ...
No i d..a. Totalna d..a.
Kuba już dziś wyjechał do Warszawy na 3 tygodnie! Nie było dyskusji - może zarobić tyle co w 3 miesiące, a wiadomo rodzinie z niemowlęciem pieniądze są potrzebne.
Żeby dobić sytuację moja mama jutro rano jedzie do Włoch i wraca 10 września. Zostaję totalnie sama z dzieckiem na ok 3 tygodnie.
I to tak z zaskoczenia, że nie czuję się zupełnie przygotwana. Jestem totalnie niezorganizowana. Mam mega doła i ze stresu z kibla wyjść nie mogę. Jak ja sobie poradzę non stop z dzieckiem????
Dodatkowo Kuba ma dziś urodziny... W zeszłym roku spędzaliśmy je na rajskiej Koh Samui. A dziś... Czemu ja głupia chciałam wrócić???
No więc wczoraj wzniosłam się na wyżyny kulinarne i zrobiłam tort.
A wieczorem zrobiliśmy sobie romantyczny wieczór z szampanem i świeczkami... Było tak ładnie... Przez to tym bardziej trudno mi się rozstać...
Dodatkowo nie wiadomo co dalej. Po tym projekcie mogą mu zaproponować stałą pracę i co wtedy - przeprowadzimy się do Warszawy? Zostaniemy tu same na długie miesiące?
Ja wiem, że to 'tylko' 3 tygodnie ale okropnie chce mi się płakać...
Z pamiętnika dzielnej mnie: Dzień 1
Podsumowując: było dziś cool.
Miałyśmy obie totalny dzień dziecka. Wylegiwanie się w łóżku do 13.00. Długi spacer po Wrocławiu. Dużo gadania, zabaw, przytulania, pierdzioszków, łaskotków, uśmiechów, czułych słów i gugań. Zero obowiązków - Wielki Bałagan, chipsy na obiad, 1/2 tortu w międzyczasie, mleko i deserki - zero marchewki!
Cudownie!!!
Jutro muszę się jednak trochę ogarnąć, bo chipsy wyżarłam, tortu został skromny kawałek na jutro, a jak ktoś wejdzie do mieszkania odbiorą mi dziecko z powodu warunków sanitarnych - choć to tylko porozrzucane zabawki i ubrania - wygląda źle
A nauka??? Jaka nauka? Dziś też miałam niecałe 5 miesięcy
KOCHAM JĄ! JEST TAKA CUDOWNA!
No jak ja mogę jej czegoś odmówić????
I BARDZO dziękuję Wam za wsparcie i doping! Bez Was był by to KOSZMAR, a nie NOWE WYZWANIE