15 mc i 27 dni Maksowych
Na wstępie od razu życzę wszystkim ciepłych rodzinnych świąt wielkanocnych, chwili oddechu od codziennych problemów oraz wielu pyszności przy świątecznym stole :-)
U nas sporo się działo. Robiłam swoje praktyki zawodowe, 120 h, w sumie bite 6 tygodni. Wymęczona ale szczęśliwa, że się udało zaliczyć. Sporo obowiązków domowych przejął mąż. Maks zostawał z nianią nawet po 9 godzin dziennie. Tyle czasu bez rodziców I niestety teraz są tego efekty. Jego zachowanie jest tragiczne. Wrzeszczy aż uszy bolą o byle co dosłownie. Bo czegoś mu się nie dało, albo dostał nie to co chciał, a nawet wrzeszczy bez powodu. Rzuca się na podłogę, wali w nią nogami i rękoma a czasem i głową. No i bije, szczypie nas, drapie, wali z ' główki' co zresztą strasznie boli....Nie pomagają tłumaczenia, proszenia, mówinie ' nie wolno', odwracanie uwagi od sytuacji czy zostawianie i nie zwracanie na Niego uwagi. Efekt jest ten sam - WŚCIEKLIZNA.
Brakuje mi już na Niego pomysłów normalnie. Nie wiem czy on tak się zachowuje bo gdzieś za dużo mu pozwoliłam( raczej nie wydaje mi się ) czy dlatego że mu wielu rzeczy ( niebezpiecznych dla Niego) zakazuje. Czy to zęby....(ile mogą iść)??? Czy wczesny bunt dwulatka ( już )?? A może ta samodzielność, niezależność i ciągła żądza poznawania świata tak go rozochociła do wymuszeń ( pewnie tak).... Naprawdę brak sił. I czasem dzień spędzony razem zamiast przyjemnością jest udręką a chwile wytchnienia mam tylko podczas drzemek.
Zresztą te też ostatnio się popsuł. Tak jak zasypiał całe swoje życie sam, bez siedzenia przy nim, tak teraz domaga się płaczem, jękami i ' ślęczeć nad łóżeczkiem. W dzień tak jest. Na noc zasypia lepiej i szybciej. Wkurza mnie też że nadal je w nocy. Nie pomogło ograniczenie ml do 90 - ze 220 bodajże a ani podawanie wody ( jest wrzask niemiłosierny jak tylko poczuje ją w smoczku)
Spacery teraz wyglądają tak ze pcham wózek ( straaasznie już ciężki) i niejednokrotnie muszę ciągnąć za rękę Maksa, by nie wyrwał się gdzieś na ulice. Najlepszy spacer to na dwóch nogach i to koniecznie urozmaicony braniem wszelkich kapsli, patyczków, kamyczków, piórek, listków itp do rączek.
Z pozytywów zaczęliśmy podawać naturalny jogurt z owocami, bananami póki co, żółty ser w plasterkach, kosteczki mozzarelli albo caprese i alergia na BMK chyba znika, bo GO nie wysypuje tfu tfu. Pojawiły się nowe słowa jak:
' kuko' - kółko
'neeee' - nie
' lala ' - tu chyba nie trzeba tłumaczyć
' opa' - kiedy chce na rączki lub wstaje
' bam' kiedy upada
Zaczyna się też wspinanie po meblach. Wdrapuje się powoli sam na kanapę, a ostatnio wszedł sam na karton z zabawkami i podnóżek przy umywalce.
Zwykłe zabawki zaczynają już Maksa nudzić i trzeba szukać, innych kreatywnych zajęć. Bańk mydlane, kolorowe patyczki, plastelina, przelewanie wody w kubeczkach, dmuchanie na piórko to teraz fascynuje Maksa. No i kolorowanie. Potrafi ślicznie trzymać kredki, w idealnych szczypczykach i już nie bazgroli tylko potrafi zamalować mniejszy element np. koło, kwadrat :-) :-) ;-) Zajączek przyniesie mu jutro ciastolinę, mam adzieje że zajęcie spodoba się moim małym rączkom
tytuł: Świat zwariował, serce oszalało 19.12.2015 -synuś Maksymilian ♥ ♥ ♥ ♥
autor: mala86