avatar

tytuł: Świat zwariował, serce oszalało 19.12.2015 -synuś Maksymilian ♥ ♥ ♥ ♥

autor: mala86

Wstęp

about me

O mnie:

Wiecznie niespokojny duch :D Chcę od życia więcej i więcej....Ale ZAWSZE najważniejsza była i jest rodzina, moje 2+1 ♥ ♥ ♥ ♥

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Troskliwą, opiekuńczą, wspierającą swoje dziecko, rozumiejącą Jego potrzeby. Taką do której zawsze będzie chciało wracać... Zamierzam dużo rozmawiać ze swoim synkiem, bawić się z Nim, pokazywać Mu świat i jego uroki, często okazywać uczucia, mówić " Kocham Cię " ale jednocześnie wyznaczać granice i stawiać realne wymagania. Chciałabym aby Maks wyrósł na odpowiedzialnego, uczciwego, pracowitego i godnego zaufania mężczyznę

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Szczęście, radość, morze miłości

21 MIECHÓW SKOŃCZONE

Waga Maksa – ok. 13,600
Wzrost – 89,5 cm
Rozmiar ciuszków – 92
Rozmiar bucika - 22
Rozmiar pieluszek – pieluchomajty 5
Ilość zębów – 13
Ilość drzemek – 1
Czas żłobkowy - 1mc


Nowe słowa:
Helikopter
Samolot
Statek
Dalej
Nasze
Daj


Co nowego w tym miesiącu ? Ja zaczęłam nową pracę, pracuję już miesiąc, jest ok. Maks od miesiąc jest żłobkowiczem. Ogólnie też jest ok. Chodzi chętnie, nie ma problemu z rozstaniem rano, po południu biednie do mnie z uśmiechem, ładnie je i śpi w żłobku, sporo się uczy – np. Panie nauczyły Go dziękować i teraz dziękuje Nam za wszystko, rysuje i nazywa koło , kiedy zobaczy coś okrągłego, ciągle tańczy i podryguje muzyczkę z zajęć, wykonuje ciekawe prace plastyczne jak wyklejanki, wydzieranki, malowanki czy gniotki z balona i mąki no i niedługo dostanie swoją pierwszą książeczkę edukacyjną w żłobku. Jedyny problem jaki z nim mam ostatnio to niestety nauczył się bić dzieci. Co jakiś czas dostaje informacje że albo kogoś popchnął albo raz ugryzł albo uderzył. Opiekunki tez nie są w stanie zauważyć wszystkiego ale wiem że niektóre z tych razów to po prostu samoobrona albo walka o zabawki. Tłumacze Maksowi że nie wolno bić dziewczynek a konflikty ma rozwiązywać na spokojnie i dzielić się zabawkami. Pracujemy nad nim…

Zdrowotnie jest póki co ok. – zdarza się raz na jakiś czas katar tygodniowy ale nic poza tym, ściągamy, smarujemy maściami pod nosek i tak się domowo leczymy.

Jedzieniowo – też jak najbardziej ok. Maks je wszystko sam swoimi sztućcami i dużych ilościach. Uczymy się powoli jeśli za pomocą noża z widelcem. Z nowości posmakował ostatnio suszonej żurawiny, rodzynek i suszonych jabłuszek – posmakowało baaardzo. Dziwnie mi teraz bo w ciągu tygodnia nie gotuje dla Maksa obiadków gdyż je w żłobu, nie ma takie kontroli nad zbilansowanym posiłkami ale jestem na bieżąco z jadłospisem żłobkowym 

Zabawa i aktywność – Na pierwszy plan wysuwają się tutaj wszelkie zabawy manualne – rysowanie, malowanie farbami, lepienie z ciasto liny, układanie klocków i puzzli. Z innych ulubionych zabawek to wszelkie auta, najbardziej malutkie resoraczki i wielkie wozy strażackie Tańczenie piosenek oraz czytanie książeczek

Z nowych umiejętności to Maks uczy się zakładać buty i zdejmować skarpetki. Doszedł do nas właście inhalator i jutro zaczynamy inhalacje by szybciej wyleczyć się z katarku. 3majcie kciuki

2
komentarzy
avatar
może taki etap, ja wczoraj też zostałam w zabawie dziabnięta!
avatar
Oj tam. To są dzieci i bez przesady. Będą rywalizować o wszystko. Ale powiem Ci że nie wiem o co chodzi ale moją Lilke Maryśka gryzie.... masakra. Wiesz to minie. A chorobami to się nie przejmuj bo może nie będzie aż tak chorował?
Dodaj komentarz

21 MIECHÓW SKOŃCZONE

Waga Maksa – ok. 13,600
Wzrost – 89,5 cm
Rozmiar ciuszków – 92
Rozmiar bucika - 22
Rozmiar pieluszek – pieluchomajty 5
Ilość zębów – 13
Ilość drzemek – 1
Czas żłobkowy - 1mc


Nowe słowa:
Helikopter
Samolot
Statek
Dalej
Nasze
Daj


Co nowego w tym miesiącu ? Ja zaczęłam nową pracę, pracuję już miesiąc, jest ok. Maks od miesiąc jest żłobkowiczem. Ogólnie też jest ok. Chodzi chętnie, nie ma problemu z rozstaniem rano, po południu biednie do mnie z uśmiechem, ładnie je i śpi w żłobku, sporo się uczy – np. Panie nauczyły Go dziękować i teraz dziękuje Nam za wszystko, rysuje i nazywa koło , kiedy zobaczy coś okrągłego, ciągle tańczy i podryguje muzyczkę z zajęć, wykonuje ciekawe prace plastyczne jak wyklejanki, wydzieranki, malowanki czy gniotki z balona i mąki no i niedługo dostanie swoją pierwszą książeczkę edukacyjną w żłobku. Jedyny problem jaki z nim mam ostatnio to niestety nauczył się bić dzieci. Co jakiś czas dostaje informacje że albo kogoś popchnął albo raz ugryzł albo uderzył. Opiekunki tez nie są w stanie zauważyć wszystkiego ale wiem że niektóre z tych razów to po prostu samoobrona albo walka o zabawki. Tłumacze Maksowi że nie wolno bić dziewczynek a konflikty ma rozwiązywać na spokojnie i dzielić się zabawkami. Pracujemy nad nim…

Zdrowotnie jest póki co ok. – zdarza się raz na jakiś czas katar tygodniowy ale nic poza tym, ściągamy, smarujemy maściami pod nosek i tak się domowo leczymy.

Jedzieniowo – też jak najbardziej ok. Maks je wszystko sam swoimi sztućcami i dużych ilościach. Uczymy się powoli jeśli za pomocą noża z widelcem. Z nowości posmakował ostatnio suszonej żurawiny, rodzynek i suszonych jabłuszek – posmakowało baaardzo. Dziwnie mi teraz bo w ciągu tygodnia nie gotuje dla Maksa obiadków gdyż je w żłobu, nie ma takie kontroli nad zbilansowanym posiłkami ale jestem na bieżąco z jadłospisem żłobkowym 

Zabawa i aktywność – Na pierwszy plan wysuwają się tutaj wszelkie zabawy manualne – rysowanie, malowanie farbami, lepienie z ciasto liny, układanie klocków i puzzli. Z innych ulubionych zabawek to wszelkie auta, najbardziej malutkie resoraczki i wielkie wozy strażackie Tańczenie piosenek oraz czytanie książeczek

Z nowych umiejętności to Maks uczy się zakładać buty i zdejmować skarpetki. Doszedł do nas właście inhalator i jutro zaczynamy inhalacje by szybciej wyleczyć się z katarku. 3majcie kciuki

0
Dodaj komentarz

21 MIECHÓW SKOŃCZONE

Waga Maksa – ok. 13,600
Wzrost – 89,5 cm
Rozmiar ciuszków – 92
Rozmiar bucika - 22
Rozmiar pieluszek – pieluchomajty 5
Ilość zębów – 13
Ilość drzemek – 1
Czas żłobkowy - 1mc


Nowe słowa:
Helikopter
Samolot
Statek
Dalej
Nasze
Daj


Co nowego w tym miesiącu ? Ja zaczęłam nową pracę, pracuję już miesiąc, jest ok. Maks od miesiąc jest żłobkowiczem. Ogólnie też jest ok. Chodzi chętnie, nie ma problemu z rozstaniem rano, po południu biednie do mnie z uśmiechem, ładnie je i śpi w żłobku, sporo się uczy – np. Panie nauczyły Go dziękować i teraz dziękuje Nam za wszystko, rysuje i nazywa koło , kiedy zobaczy coś okrągłego, ciągle tańczy i podryguje muzyczkę z zajęć, wykonuje ciekawe prace plastyczne jak wyklejanki, wydzieranki, malowanki czy gniotki z balona i mąki no i niedługo dostanie swoją pierwszą książeczkę edukacyjną w żłobku. Jedyny problem jaki z nim mam ostatnio to niestety nauczył się bić dzieci. Co jakiś czas dostaje informacje że albo kogoś popchnął albo raz ugryzł albo uderzył. Opiekunki tez nie są w stanie zauważyć wszystkiego ale wiem że niektóre z tych razów to po prostu samoobrona albo walka o zabawki. Tłumacze Maksowi że nie wolno bić dziewczynek a konflikty ma rozwiązywać na spokojnie i dzielić się zabawkami. Pracujemy nad nim…

Zdrowotnie jest póki co ok. – zdarza się raz na jakiś czas katar tygodniowy ale nic poza tym, ściągamy, smarujemy maściami pod nosek i tak się domowo leczymy.

Jedzieniowo – też jak najbardziej ok. Maks je wszystko sam swoimi sztućcami i dużych ilościach. Uczymy się powoli jeśli za pomocą noża z widelcem. Z nowości posmakował ostatnio suszonej żurawiny, rodzynek i suszonych jabłuszek – posmakowało baaardzo. Dziwnie mi teraz bo w ciągu tygodnia nie gotuje dla Maksa obiadków gdyż je w żłobu, nie ma takie kontroli nad zbilansowanym posiłkami ale jestem na bieżąco z jadłospisem żłobkowym 

Zabawa i aktywność – Na pierwszy plan wysuwają się tutaj wszelkie zabawy manualne – rysowanie, malowanie farbami, lepienie z ciasto liny, układanie klocków i puzzli. Z innych ulubionych zabawek to wszelkie auta, najbardziej malutkie resoraczki i wielkie wozy strażackie Tańczenie piosenek oraz czytanie książeczek

Z nowych umiejętności to Maks uczy się zakładać buty i zdejmować skarpetki. Doszedł do nas właście inhalator i jutro zaczynamy inhalacje by szybciej wyleczyć się z katarku. 3majcie kciuki

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 4 dni Maksowe


Taka sytuacja ostatnio : Chodzimy po sklepach, szukamy dla mnie butów na jesień. Maks zaczepia jakiegoś chłopca i mniej więcej w podobnym wieku i tak mu opowiada : ' Mama, tata, auto. Mama buti' hehe sprzedał wszystko. I wszystko da się skumać Mama i tata przyjechali autem, kupić mamie buty Moje mądre dziecko....

A teraz trochę z innej beczki. O nie-mądrej mamie i o tym jak to jest poczuć na własnej skórze konflikt interesów praca/życie prywatne. Otóż jestem nauczycielem. Moje msc pracy jest obecnie niedaleko żłobka Maksa. Nie raz już na spacerach z moimi dziećmi z pracy widywałam grupę Maksa ale zawsze z daleka, miło było na Niego popatrzeć ale nigdy do Niego nie podchodziłam by nie robić niepotrzebnego zamieszania . Jednak ostatnio, w piątek nasze grogi się ' skrzyżowały' i mijaliśmy się na chodniku. W takiej oto sytuacji nie chciałam udawać, ze nie znam własnego dziecka i stanęłam dałam mu buziaka, przytuliłam, i powiedziałam, że ' mama przyjedzie po Ciebie po podwieczorku' Mały niestety się rozpłakał, nie chciał stanąć przy wężu już z innymi dziećmi. Panie miały potem problem żeby Go uspokoić, bo mnie wołał. Na domiar złego jakaś pani opiekunka, której nie znam i nigdy wcześniej nie widziałam, a szła z dziećmi, bardzo ostentacyjnie zwróciła mi uwagę co ja robię ? Że nie mogę tak postępować, że jestem nie poważna it itd. Powiem Wam, ze bardzo źle i przykro mi się w tym momencie zrobiło. Oburzyłam się na nią, pożegnałam i poszłam. No co tu dużo gadać. W danym momencie, zareagowałam jak mama a nie pedagog. Poniosły mnie emocje i uczucie do własnego dziecka a nie rozum i zdrowy rozsądek. Z racji zawodu wszyscy oceniają mnie jako nauczyciela, że mam zawsze trzymać się etykiety zawsze poprawna itp a ja jestem tylko człowiekiem i mamą. I też popełniam błędy. Wiem, ze źle zrobiłam bo mój syn przeze mnie płakał, tęsknił bardziej niż zwykle, bo zobaczył mnie na ulicy i nie zrozumiał że nie mogę go zabrać bo jestem w pracy. Nie zwróciłam uwagi na uczucia mojego dziecka, że będzie mu źle tylko na swoje co ? nie wiem matczyne pragnienie przytulenia Go ? Ach, tego dnia czułam się jak gówno .... Ostatnią rzeczą na świecie, której bym chciała to sprawiać Maksowi przykrość i doprowadzać Go do łez. A tak się stało. Zawiodłam jako mama. A już myślałam, ze tak dobrze mi idzie. Nie, że jestem idealna ale, że daję radę i jestem całkiem dobra w byciu mamą. Od czasów problemów Maksa z karmieniem, kolkami i początkami alergii pokarmowej, potem upadku na główkę w 6 mc życia czułam się tak źle po tym jak oparzył się w rączkę. Spłakałam się jak bóbr. Musiałam zadzwonić do mojej mamy i pożalić się.... Rozmowa przyniosła ulgę, bo kto lepiej zrozumie twoją matczyną porażkę jak nie własna mama :-)

A na koniec parę fotek mojego kochanego Maksa - żłobkowicza. Jestem z Niego taka dumna i wszystkim się Nim chwalę jaki jest dzielny i mądry

https://images81.fotosik.pl/819/4424ee4584a1d751med.jpg

https://images82.fotosik.pl/820/1ca878024fa1b8a7med.jpg

https://images83.fotosik.pl/818/154da0a0194e97dcmed.jpg

https://images84.fotosik.pl/819/fb72f4db87dc7205med.jpg
https://images84.fotosik.pl/819/d37f162948fbcc42med.jpg

2
komentarzy
avatar
Źle piszesz, bo to nie była porażka matczyna, bo zareagowałaś z sercem jak prawdziwa matka. Jeśli doszukujesz się porażki to raczej była to porażka zawodowa, ale kto w pracy nie popełnia błędów. Zastanawia mnie jeszcze jedno, co lepsze jest dla dziecka spotkanie z mamą i buziak czy mama którą widzi a ona go ignoruje. Czy to nie było by większe poczucie opuszczenia czy odtrącenia? Jesteś cudowną mamą, dzieci się przywracają, odbijają i parzą, możemy starać się je chronić przed tymi wypadkami, ale musimy mierzyć się również z sytuacjami kiedy wydarzy się coś złego.
avatar
Pod komentarzem Koleżanki podpisuję się obiema rękami i nogami )
Nie myli się ten co nic nie robi, a tu jeszcze wybór między mniejszym a większym złem. Tylko które to mniejsze.
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem/widokiem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz

21 Miesięcy i 11 dni Maksowych


Masa-krytyczny tydzień za Nami. Mały nadal katar, od zeszłego czwartku już zielony, domowe sposoby, inhalacje nic nie pomagały, to poszła matka w poniedziałek do lekarza, nie naszego bo naszego nie było akurtat z nadzieją na szybką pomoc . A tam co ? Dupa. Dostaliśmy znów jak kiedyś śmierdzący spray do nosa Mucofluid i ZatoGrip sztuczny syropek z witaminkami, który sama mogłam kupić i to bez wizyty. Ja na zwolnienie, mały szlaban na żłobek. Dobrze, że temperatury brak to chociaż troszkę na słoneczko wyjść można. Leki nic nie pomagały i w czwartek po raz drugi do lekarza, tym razem naszego. Nic nowego nie dała, no może lepszą sól do inhalatora poleciła, z wyższym stężeniem, na takie zatokowe gile właśnie. I poić dużo piciem. Ja wkurzona bo zaraz zwolnienie się kończy a u Maksa jakiejś spektakularnej poprawy ni widu ni słychu :-( Na wieczór czwartkowy dzieć dostał temp. 38,00 dostał nurofen - ewidentnie zapalenia zatok, tak samo jak w zeszłą jesień się zaczyna. To poleciała ja z samego rana w piątek po antybiotyk do lekarza po raz trzeci :/ Jakbym nie miała w domu sporo rzeczy do robienia....Wreszcie dostaliśmy Klacid, na 10 dni. Bo przecież to do du***y nie podobne by dzieciak się ponad dwa tyg męczył z katarem i to potem już zielonym. Trzeba to dziadostwo przeleczyć antybiotykiem. Co zresztą wiedziałam od początku, ze tak się skończy i niepotrzebnie tyle razy było mnie ciągać i Maksa też na wizytę. Znam swoje dziecko. I nie żebym taka była znowu za antybiotykami, Wiem, że to chemia co jedno zaleczy a 10 innych rzeczy osłabi no ale jak mus to mus. U nas z alergików już tak z zatokami niestety jest. Mój mąż ma tak samo ...:-( No i widzę poprawę od wczoraj jakoś, mniej wydzieliny, robi się powoli szklista, ale to jeszcze nie antybiotyk. Mam wrażenie że ta sól fizjologiczna nebu-dose tak fajnie nosek oczyszcza

No a poza tym tydzień skopany bo Maks przez siedzenie w domu, ból głowy od zatok, tęsknotę za żłobkiem, oraz mój bark czasu dla Niego ( bo w pracy zawirowania i wypełnianie zaległych diagnoz mam) jest mega nieznośny. Krzyczy, dąsa się, wymusza wszystko fochami a jak czegoś nie dostanie to rzuca się na podłogę, pluje na siebie a wczoraj było już jakieś apogeum. Nie pozwoliłam Mu na spacerze, w parku bawić się w błocie ( bo było chłodno a on przecież gad chory jest) to zrobił mi taką aferę jakiej świat nie widział. Wpadł w szał na mój zakaz. Rzucał się na mokrą trawę i beton. Pluł, kopał i walił rękami na oślep we mnie. Wzięłam gada za chabety i do domu, to tak się wierzgał że Go utrzymać nie mogłam. Jak Boga kocham proszenie, tłumaczenie nic nie pomagało i gdyby nie wścibskie oczy ' idealnych' mamusiek i babć, zapewne przywaliłabym mu w tyłek. A tak pod pachę Go i do domu. Wył całą drogę a ja ostatkiem sił doszłam do bloku, szybko do mieszkania, rozebrałam Go i spać. Zasną w 2 minuty. Był zmęczony. Przez brak żłobka on ma znów zmieniony harmonogram dnia i to też tak odreagowuje. Uwierzcie mi miałam Go serdecznie dość w tym tyg i On mnie chyba też......

Dziś sobota. Skończyłam robić papiery, mam więcej czasu dla Niego to i dziecko jakby szczęśliwsze i mama jakby też Znów wszystko poukładane i na wszystko jest chwila... Rano ogarnięcie małego, inhalacje, ogarnięcie siebie, pralka, zmywarka w ruch, zabawa, oglądanie bajek, spacer, zakupy takie na bieżąco - Maks był grzeczny w sklepach i na wszystko pozwolił Potem jego drzemka - jeszcze śpi Ja wstawiam obiadek i mam chwilę samotności tylko dla siebie Jak wstanie znów będzie chaos NO ale kocham Maksa nad życie i jest dla mnie moim Skarbem, Cudem i Największą Radością mimo złych chwil....

Za oknem jesień już pełną parą. Dziś z rana na dworze 9 stopni, potem już piękne ciepłe słoneczko. Taką pogodę kocham. Nostalgiczną. Nastrajającą.... Jesień kojarzy mi się ze smakiem/zapachem jabłek, śliwek,leczo, gotowanej kukurydzy, grzańcami z piwa i wina, ciepłą czekoladą lub kakao, bukietami suszonych kwiatów, ludzikami z kasztanów i żołędzi, czerwienią jarzębiny za oknem i to wszystko chciałabym pokazać/przekazać mojemu synowi ;-) No może poza procentami Chciałabym by kochał naturę tak jak ja i lubił z nią ' obcować' W tym roku Maks jest sprawniejszy manualnie bo i jest większy i nie mogę doczekać się robienia kasztanowych ludzików i tych pięknych, kolorowych bukietów. Tylko trzeba to wszystko nazbierać a póki co mało widuje. A nie mamy dwa kasztany już Wydrukuje jeszcze Miśkowi jesienne kolorowanki i poszukam jesiennych piosenek. Trzeba się bawić także i jesienią Pięknego weekendu Kochane

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}