23 Tygodnie Maksowe
TYDZIEŃ PIERWSZYCH RAZÓW...
Tydzień pełen wrażeń.Ale od początku. W zeszłą niedzielę - pogoda piękna, gorąco, mama wreszcie mogła odziać sukieneczkę - wybraliśmy się nad morze razem z chrzestnym Maksa. Stwierdziliśmy, że raz się żyje i bierzemy spacerówkę - która zresztą okazała się strzałem w 10-tkę. Mały zadowolony bo znacznie więcej widzi a jednocześnie leży na płasko, przypięty w szelkach. Spacerówka ma też wysokie boki więc go nie zawieje. I foliowe okienka po bokach budy, przez które mały dodatkowo ogląda świat :-) A mama nie martwi się już o małego plecki czy bezpieczeństwo. Do tego stelaż naszego wózka z siedziskiem jest lżejszy a tak samo łatwo się składa i rozkłada ;-) Przespacerowaliśmy się na molo i deptak a potem zahaczyliśmy jeszcze o leśną ścieżkę. Troszkę bałam się kleszczy/komarów bo jeszcze nic na to nie kupiliśmy dziecięcego, ale jak zwykle niepotrzebnie panikowałam, Maksiu zachwycony drzewami w lesie i wybojami he, he. Także jego Pierwszy raz w spacerówce i Pierwszy raz w lesie zaliczony (22 maja)
W poniedziałek pojechaliśmy na USG przezciemiączkowe zlecone przez neurologa w związku z nierównymi źrenicami Maksa. Pani doktor robiąca badanie stwierdziła że wszystkie struktury mózgowia rozwinięte są prawidłowo, oznak wodo-mózgowia brak i nie widzi nic niepokojącego - również w obszarze odpowiadającym za wzrok. Teraz została nam jeszcze ponowna wizyta u neurologa 1.06 z wynikami. Maks w ogóle ma już całkiem mocno zarośnięte ciemiączko, więc dobrze że udało Nam się tak szybko dostać na badanie :-) Szczerze powiedziawszy trwało b. krótko to usg ale mnie uspokoiło - Zrobiłam i sprawdziłam wszystko co mogłam w sprawie oczek Maksa i wierzę że ta nieprawidłowość zniknie sama skoro nie jest chorobowa i nie jest groźna. Pochwalę tez mojego synka, bo był bardzo dzielny na badaniu, nie przestraszył się ani zimnego żelu ani dotykania głowicy - dzielny chop :-)
Gabinet był w centrum miasta a ja miałam wykupiony jeszcze bilet parkingowy, więc skorzystałam z okazji i przespacerowałam się z małym przy Pomniku Harcerzy, Sea Towers i Kolejce Linowej. Maks przespał się na świeżym powietrzu a ja miałam czas by porozmyślać...
Stwierdziłam że za bardzo trzęsę się nad swoim dzieckiem, jestem taka matka boja-dupa, chronię go przed wszystkim, unikam tłumów i centrum, a przecież o jemu już 6 miesiąc leci. Jest odważnym, zdrowym, uśmiechającym się do wszystkich chłopczykiem i nie mam co się bać o niego, że sobie nie poradzi w nowych warunkach ;-)
Po południu postanowiłam więc zrobić kolejny krok i po przyjściu chrzestnej Maksa poszłyśmy na plac zabaw. Och jak serce matki się radowało, kiedy Mały wsiadł z P. na karuzelę i cieszył się że się kręci Widok cudny :-) Tak nam się spodobało że wieczorem zaciągnęliśmy tatusia jeszcze raz i tym razem Maks bujał się na koniku, bawił koralikami na stojaku, siedział na ściance wspinaczkowej :-) Pierwszy Raz Maksa Na Placu Zabaw zaliczony (23 maja)
Wtorek upłynął nam pod znakiem kolejnych odwiedzin ;-) Najpierw moja koleżanka ze szkoły rodzenia wpadła ze swoi synkiem na spacer a potem moja siostra z 6-tygodniową córcią
A w środę to dopiero była dla nas frajda :-) Po tym jak koleżanka opowiedziała mi jak często jeździ z synkiem do centrum na spacery, spięłam poślady, spakowałam Nas i wyruszyliśmy w Naszą Pierwszą Wspólną podróż autobusem. Ja - w sukience poplamionej marchewką, której nie zauważyłam - w końcu matka polka - Maks w rampersiku, sandałkach i czapeczce z daszkiem W autopku Maks widać było jest lekko poddenerwowany, ale nie samą jazdą tylko szarpaniem i hamowaniem. Patrzył tez z zaciekawieniem na wszystko. Jaka dumna byłam ze się odważyłam i dałam radę, każda mama wie że podróż z dzieckiem to prawdziwa wyprawa. Musze jeszcze tylko dopracować technikę wsiadania i wysiadania z autobusu i będzie gites. A celem naszej podróży była uwaga uwaga PLAŻA. Tak bardzo stęskniłam się za smażeniem na plaży ciałka jak skwareczka. Oczywiście w drodze na nią Maks zwalił kupola i musiałam go przebrać w parku, ostatnio coś polubił robienie kupy na powietrzu Wrażenia z plaży - super. Maks jak zobaczył, dotknął piasku wręcz oszalał z zachwytu, ostre słońce świecące wprost w oczy mu nie przeszkadzało Mama też skorzystała i rozebrała się do stroju. Pierwsze opalanie nie trwało co prawda długo, bo zbliżała się 12:00 ale mama zachwycona a synek aż ze szczęścia zasnął także PIERWSZA PODRÓŻ AUTOBUSEM i PIERWSZA PLAŻA ZALICZONA (25 maja)
Wieczorem czekały kolejne na nasz kolejne wrażenia, bo świętując Naszą Trzecią Rocznicę ślubu wybraliśmy się do włoskiej restauracji, oczywiście z Maksem ;-) Ja zamówiłam ravioli ze szpinakiem i deser panna cotta z truskawkami a P. pieczeń wołową w kurkach i suflet czekoladowy na deser. Pyszotka :-) Maks był grzeczny ale tak zarefowany obecnością innych gości i wystrojem restauracji że mimo zmęczenia nie padł i cały czas nam towarzyszył :-) Kolejny pierwszy raz Maksa... tym razem W RESTAURACJI (25 maja)
W czwartek zaczął się długi weekend i tak cudownie się złożyło że tata może być cały czas z nami. Świętowaliśmy Nasz Pierwszy Dzień Mamy. A w piątek wspólne większe zakupy jak co miesiąc i zabawki dla Maksa na jego Pierwszy Dzień Dziecka ;-) Kupiliśmy mu Kulę Oball'a, książeczkę gumową do wody i piszczałkę-pieska z gryzakiem ;-) A wszystko zapakowane w torebunię i czeka na 1-go czerwca... Cudowny czas za nami i przed nami....
A aktualnie Maksa odwiedzają dziadkowie i kuzyni więc ma się z kim bawić. A co jeszcze poza tym ??? Synek ma mnóstwo energii skacze, hopsia, podryguje, hihocze, trenuje sztukę siadania i trzymania samodzielnie butelki z uchwytami. Zajada się już dwuskładnikowymi daniami od poniedziałku (23.05) Ząbki nadal nie wyszły ale schodzą coraz bardziej w dół.
I to chyba tyle co u Nas. Do następnego ;-)