avatar

tytuł: Z Michasiem i Zosią w sercu ❤ Zmagając się ze sobą,by być dobrą mamą ❤

autor: karmar

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

cierpliwą i wyrozumiałą, a przede wszystkim obecną i nie rozpraszającą się

about me

Moje dzieci:

Michałek (20.10.2015.) i Zosia (19.09.2017.)

about me

Moje emocje:

Radość, ufność, nadzieja

Jestem w jakimś totalnie innym świecie..mam wrażenie, jakbym przeistaczała się w zupełnie innego człowieka. Na razie towarzyszy mi sporo lęku, przed porodem przygotowałam wyprawkę, ale chyba nie do końca przygotowałam siebie. Liczę jednak na siłę modlitwy i spokój Adriana, wierzę, że najbliższe dwa tygodnie razem we trójkę pomogą mi wejść w nową rolę i nabiorę odwagi.
Relację z porodu planuję zrobić w następnym wpisie, jeszcze dzisiaj,ale zapewne bardziej pod wieczór W szpitalu podczytywałam trochę wpisy dziewczyn, ale nie komentowałam na tym durnym telefonie to była jakaś masakra.. Ale nadrobię, nadrobię Chciałam zrobić to wczoraj, ale Michasiek dostał strasznego bólu brzuszka i cały wieczór aż do 1:00 w nocy walczyliśmy. Nie ma nic gorszego niż rozrywający serce wrzask bezbronnego dziecka, któremu nie można pomóc... Chyba moja najcenniejsza rada dla ciężarnych - jeśli ktoś mówi Wam, że dieta matki karmiącej powinna być normalna tylko rozsądna i można jeść wszystko, ale w rozsądnych ilościach, to: a) jest idiotą b) nie ma dzieci c) jego dziecko nigdy nie darło się wniebogłosy... Ja po powrocie ze szpitala zjadłam kanapkę z jakąś gotową pastą ze sklepu i na efekt mojej głupoty nie trzeba było długo czekać. Więc przygotujcie się, kobietki, dobrze pod względem żywieniowym. A widząc moje ukochane dzieciątko, które płacze tak bardzo, że jest sine i drgają mu usteczka z mojej winy, byłabym gotowa nie jeść wcale.. Ale nowe doświadczenie za nami i nauczka na przyszłość... Dziś jestem wyposażona w gotową listę zaleceń i porad dietetycznych od mojej kuzynki, które zamierzam zastosować. I mam nadzieję, że z Michaśkiem będzie już ok A poniżej fotki mojego ukochanego okruszka

Pierwsza fotka - po wyjeździe z sali operacyjnej
http://images76.fotosik.pl/11/7a6fe36552255805med.jpg

Druga fotka - wczoraj - pierwsze chwile w domu
http://images76.fotosik.pl/11/abf25367b10ff8ebmed.jpg

10
komentarzy
avatar
Śliczny Michałek! Jeszcze raz gratuluję!
avatar
jaki sliczny gratuluje serdecznie I zycze duzo zdrowka.
A co do karmienia to Adas tez nie tolerowal duzo rzeczy wiec troche mi zajelo zanim sie nauczylam nowej diety. Mnie sie tez wydaje ze to nieprawda ze mozesz wszystko jesc, moze to zalezy od dziecka ale ja bardzo duzo rzeczy nie jadalam np slodycze w ogole odpuscialam czy smazone.
avatar
Z tą dietą to sama prawda. Trzeba się poświęcić przez pierwszy miesiąc, a później stopniowo wprowadzać nowe produkty. Damy radę Michałek jest śliczny!
avatar
Z tą dietą to się nie spodziewałam, ale dobrze wiedzieć. Michałek jest śliczny :-)
avatar
No czesc zieciu! Fajny jestes!

Co do diety to ja tez baaardzo uwazalam przez ok 5tygodni,pediatra stwierdzila ze przesadzam,ze sie wykoncze..ale ja tak sie balam jesc ze szok! Ale jak ona mi powoedziala zeby jesc to na co mam.ochote i obserwowac mala to po powrocie do domu zrobilam schabowe! I malej nic nie bylo teraz juz jem wszystko (slodycze,chipsy od czasu do czasu,smazone,pizze itp.it) i mala ma sie dobrze,boli brzuszka nie ma takze ja zaczelam po miesiacu eksperymentowac i bylo super
avatar
co za nieprzyzwoity wręcz słodziak! musicie być bardzo szczęśliwi
avatar
O jaki delikatny ten Michaś, sama słodycz do schrupania Po buzi widać, że spory chłopak z niego... więc niech zdrowo rośnie Ciocia Sosna pozdrawia plissss a gdzie dalsze relacje. Zlituj się
avatar
Hej !!! GRATULUJĘ !! Śliczny synuś niech zdrowo rośnie
Ja się pochwalę- Antoś przyszedł na świat 21 października! <3
avatar
Cudny
avatar
Ale cudo!!!!!!!!!!! Przepiękny maluszek!!!!!!!
Dodaj komentarz

Wow... nie mogłam się ogarnąć - dosłownie. Dalej nie do końca mogę, ale powoli zaczynam się organizować, bo nie mogę być taka rozlazła cały czas

[B] PRZEŻYJMY TO JESZCZE RAZ, CZYLI RELACJA Z PORODU [/B]

W sobotę 17.10. byłam na wizycie u lekarza i tam dostałam skierowanie do szpitala z racji na zdiagnozowane wielowodzie. Plan był taki,że mnie poobserwują, zdiagnozują, pomyślą, zrobią badania itd. Generalnie, zapowiadał się mega nudny i długi tydzień. Nauczona doświadczeniem wolsztyńskiego szpitala, gdzie leżałam z moją fajną nerką, postanowiłam zabrać ze sobą różnorakie rozrywki. Spakowałam więc ksera z biznesowym angielskim, który chciałam szlifować, Kindle'a ze 150 książkami oraz stary i nowy telefon, żeby przepisać wszystkie stare kontakty (tak, na taaaaką nudę się nastawiałam). W niedzielę przepakowałam też torbę, ponieważ szłam do innego szpitala niż pierwotnie zakładałam, a tam potrzebnych było mniej rzeczy. Zrobiłam sobie też długą i relaksującą kąpiel, a Mąż zajął się depilacją moich okolic intymnych, do których ja miałam dostęp mocno ograniczony. I tak zwarci i gotowi nastawiliśmy budzik na 6:00 i poszliśmy spać. Rano obudziło mnie uczucie, że 'muszę siku'. Ale ponieważ potrzeba snu była jednak większa, stwierdziłam, że jeszcze wytrzymam Obróciłam się na drugi bok i wtedy poczułam coś dziwnego - jak za dobrych czasów miesiączek, kiedy to 2 i 3 dnia leci ze mnie w sposób niekontrolowany... Zdążyłam tylko pomyśleć, że to niedobre uczucie, biorąc pod uwagę, że jestem w 9. miesiącu ciąży i zerwałam się na równe nogi. A tam jak mi nie pocieknie! Myślałam, że się posikałam! Autentycznie! Lecę do łazienki i czuję po prostu jak między nogami mam Niagarę... Dopadłam do toalety, a tam jeszcze więcej.. Wtedy już wiedziałam, że po prostu odeszły mi wody Krzyczę do Męża, że wody mi poszły, a ten w śmiech Zasadniczo w ten sposób rozwiązał się problem mojego wielowodzia Dostałam pierwszych skurczy, które zanotowałam średnio co 7 minut. Mieliśmy problem, niestety, z wyjściem z domu, ponieważ moje wody non stop chlustały, efekt był taki, że zalałam łazienkę, a jak już w końcu się ubrałam i mieliśmy wychodzić, to tak ze mnie pociekło, że wszystko mi przemokło – podkład, spodnie, skarpetki, nawet buty… Oczywiście, trochę się krępowałam, ale nie miałam na to żadnego wpływu. Droga do szpitala mi się dłużyła, na szczęście nie mieliśmy bardzo daleko. W szpitalu przyjęli nas sprawnie, a na oddziale przedporodowym przywitał nas kochany Pan Doktor Zrobił mi badanie i USG. Wody były bezbarwne, więc nie było żadnego problemu, a USG wykazało, że poziom moich wód zmniejszył się o połowę. Zaczęły się jakieś pierwsze skurcze, szyjka była prawie zgładzona, a rozwarcie wynosiło 1 cm. Trochę mało, ale wszystko było na dobrej drodze A przynajmniej tak mi się wydawało… Bo, niestety, ale kiedy podłączono mnie do KTG, to okazało się, że skurcze, które się piszą są słabiutkie. Położna, która się wtedy mną opiekowała, nie owijała w bawełnę i powiedziała mi prosto z mostu, że z moimi skurczami to urodzę może za tydzień… Nadszedł czas badań robionych przez ordynatora (w obecności chyba połowy szpitala, co było mega krępujące…), a ten kazał mnie obserwować, podłączyć jeszcze do KTG i, jeśli skurcze się rozkręcą, to jest nadzieja. Dostałam czas do następnego dnia do 6:00 rano, ponieważ o 6:00 odeszły mi wody, a pęcherz płodowy mogą zostawić pęknięty przez 24 godziny. Po tym czasie poród musi się odbyć w ten czy inny sposób. Niestety, moje naturalne skurcze, a przynajmniej te szczątki, które się pojawiły, do końca dnia po prostu zanikły… Wróciły w nocy, którą miałam nieciekawą. Skurcze, niewygodne łóżko, nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Ale ponieważ skurcze męczyły mnie całą noc, miałam nadzieję, że dam radę jakoś naturalnie Małego wypchnąć na ten świat. O 6:00 mnie zbadano i padła magiczna liczba: 1,5 cm rozwarcia… Myślałam, że mnie szlag jasny trafi! Cała noc nieprzespana, przemęczona, a tu 1,5 cm!! Myślałam, że będzie co najmniej 3 cm! Ale nic to. W pierwszej kolejności podłączono mnie do oksytocyny, żeby rozkręcić skurcze i przeprowadzić naturalny poród. Adrian już do tego czasu dojechał do szpitala i od tamtego momentu byliśmy już ciągle razem Podłączono mnie do kroplówki, leków i innych rzeczy, a ponieważ pęcherz płodowy był przedwcześnie pęknięty, dostałam też antybiotyk dla Małego. Opiekowała się mną rewelacyjna położna (p. Marzena), której jestem ogromnie wdzięczna za wszystko. Sprawiła, że mój poród wspominam może jako traumę, ale z kochanymi ludźmi u boku Po oksytocynie skurcze się wzmogły i musiałam stwierdzić, że faktycznie te, które miałam w nocy i poprzedniego dnia to był jakiś pikuś… Tak mi się wtedy wydawało…Bo po ok.1,5 godzinie mój Małż odkrył, że oksytocyna jest źle podłączona i zamiast trafiać do wężyka z moim wenflonem, to skapuje obok Pani Marzena poprawiła wkłucie i wtedy zaczęła się jazda… Przed szpitalem zastanawiałam się, czy oksytocyna w ogóle na mnie podziała, bo wiem, że z tym jest różnie. Ale podziałała. Od razu… Skurcze zyskały na sile i długości, a im dalej w las, tym było fajniej. I nie były najgorsze bóle brzucha. Nie, nie – najgorsze były bóle krzyżowe… Gdyby nie one, pewnie poród byłby dla mnie bardzo spoko. Znieczulenia dostawałam różne: paracetamol (mogłam sobie go wsadzić…), gaz rozweselający (mogłam sobie go wsadzić zaraz po paracetamolu…), a potem jakąś mieszankę Dolcontral + Buscolizyna. To ostatnie mi pomogło. Nie zniwelowało bólu, ale trochę otumaniło i ból miał na mnie mniejszy wpływ. Po tych lekach traciłam trochę świadomość. Zresztą, bez nich też traciłam trochę świadomość już na późniejszych etapach. Dużym plusem było jednak to, że poród postępował bardzo szybko. Badania lekarskie miałam co 2 godziny. Zaraz jak się poród zaczął, lekarka (też super) zawyrokowała rozwarcie na „do 2 cm”. Kiedy po 2 godzinach przyszła sprawdzić postęp porodu, zrobiła duże oczy, bo tam było już „co najmniej 5 cm”, a po kolejnych 2 godzinach rozwarcie miało już 8 cm. Najgorszą częścią tego etapu porodu było przejście z fazy pierwszej do drugiej. Rozwarcie było jeszcze za małe, ale parcie już się zaczynało. I to parcie na tym etapie bolało mnie najbardziej. Ale po krótkim czasie dostałam zielone światło i padły słowa: „mamy drugą fazę”. Poinstruowali mnie jak przeć i się zaczęło Druga część porodu jest w moim odczuciu nie tyle bolesna, co ciężka wysiłkowo. Adrian pomagał mi trzymać nogę w górze, przypominał o oddychaniu, podawał picie. Jego obecność wspominam jak kojący okład na moją duszę. Pamiętam też, że ciągle pytałam lekarzy i położną „ile jeszcze?”, a nikt nie potrafił mi powiedzieć Jak osiągnęłam drugą fazę porodu, a było to o 12:15, to moje pierwsze pytanie było „a czy to się skończy do pierwszej?” Lekarka powiedziała, że mam szansę, więc się trochę wyluzowałam Niestety, moja szansa malała z minuty na minutę, bo Mały nie chciał się wstawić w kanał rodny. Próbowaliśmy kołysania biodrami, pozycji na boku i nic. Nikt nie chciał mi tego powiedzieć w twarz, ale widziałam na ich twarzach coraz większą rezygnację i wiedziałam, że o ile pierwsza faza porodu myknęła szybko, na drugiej po prostu utknęłam. Adrian później mi powiedział, że lekarze od początku nie dawali mi zbyt dużych szans na naturalne rozwiązanie. Dużym zaskoczeniem było dla nich to, że moja szyjka tak szybko się rozwarła i tylko dlatego dali mi zielone światło na parcie. W ich oczekiwaniach, miałam mieć małe lub na pewno mniejsze rozwarcie o 12:00 i o 12:00 mieli mnie wziąć na cesarkę. Ale że ja o 12:00 miałam już 10 cm, mieli nadzieję, że Michaś urodzi się siłami natury. Niestety, 1,5 godziny parcia minęło, a Michał nie wstawił się w kanał rodny i nie było jak go urodzić. Wtedy na porodówkę przyszedł ordynator z asystą, zbadał mnie i zarządził natychmiastowe cięcie. Dano mi do podpisania dokumenty, odłączono mnie od aparatur i innych kroplówek i wywieziono na blok operacyjny. Najgorsze było to, że ja cały czas miałam te cholerne skurcze parte… Na bloku operacyjnym w czasie skurczu kazano mi usiąść do znieczulenia i wtedy dostałam trochę histerii – ze zmęczenia, bólu i niemocy… Ktoś mnie posadził, ktoś wbijał mi się w kręgosłup. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zdziwiło mnie później, że jak mnie wwieźli na blok, tam już czekało na mnie sporo osób. Znieczulenie zadziałało od razu, choć ciężko było się wbić pani anestezjolog. Od momentu znieczulenia nie czułam już nic – ani bólu, ani skurczy, po prostu nic. Zabieg był bardzo szybki. Jak wydobyto Michaśka, a on się rozkrzyczał, to się po prostu popłakałam.. Tym razem już ze szczęścia, że jest wszystko w porządku, że nic mu nie jest. Zaraz po wydobyciu usłyszałam tylko „o, jaki ładny chłopiec” Michała zabrano na stanowisko do oględzin noworodków, pokazano mi go z odległości. Łzy po prostu mi się lały, jak słyszałam i widziałam mojego okruszka Stwierdzono, że jego stan jest ok, podsunięto mi go do pocałowania i wywieziono z sali. Niesamowity był sam moment, kiedy mi go podsunięto. Michał płakał, jak to każdy noworodek, i wtedy zaczęłam coś do niego mówić. Od razu się uciszył i zaczął nasłuchiwać Dałam mu wtedy buziaka (a nawet kilka ) i go zabrali. O całym zabiegu mogę tylko powiedzieć, że było mi zimno. Reszta była ok, czułam sporadycznie jakieś ciągnięcia, że ktoś mi w środku grzebie, ale nie było to ani nieprzyjemne, ani tym bardziej bolesne. Więc cesarki w ogóle nie wspominam źle. Po zszyciu przetoczyli mnie na łóżko i wywieźli mnie do sali intensywnej opieki medycznej, gdzie leżałam sama Tam na miejscu czekał na mnie już mój ukochany Mąż. Po drodze też powiedziano mi, że Adrian już był u Małego, że go widział i że trzymał go w ramionach Siedzieliśmy z Adim sami w sali, zachwyceni tym naszym małym Cudem Mój Mąż z mety zakochał się w synu. Nie jest specjalnie sentymentalny, ale od razu stwierdził, że małe dzieci mu się nigdy nie podobały, ale nasz jest absolutnie wyjątkowy. To się nazywa bezstronny rodzic Potem przyszła kolej na poinformowanie ludziów o tym szczęśliwym wydarzeniu Bardzo sympatyczny moment Podobno doszłam szybko do siebie po cesarce. Szybko mnie uruchomiono, Mały leżał na noworodkowym, a ponieważ za nim tęskniłam, starałam się do niego chodzić, ile tylko się dało. Choćby po to, by na niego popatrzeć lub pogłaskać go po policzku. Najgorsza była pierwsza doba, szczególnie wstawanie i kładzenie się. Druga doba też była taka sobie, ale ponieważ w drugiej dobie przyniesiono mi Malucha, była to dla mnie dodatkowa motywacja do tego, żeby wstawać i się ruszać. A od trzeciej doby było już zupełnie całkiem spoko W sobotę wróciliśmy do domu i staramy się ogarnąć. Trochę nam to zajmuje. Michasiek jest grzeczny, ale mimo wszystko absorbujący. O pierwszych dniach opieki i zabawie z laktacją następnym razem, tym bardziej, że chcę sobie parę rzeczy zapisać ku pamięci
Czapki z głów, jeśli ktoś dotrwał do końca

5
komentarzy
avatar
dotrwałam! Kochana, dzielni byliście z Michałkiem bardzo! I Twój mąż też! Niesamowite, że zauważył problem z kroplówką jestem pełna podziwu!
avatar
Jej ile my kobiety musimy sie nacierpiec! te "1cm" to jakbym czytała o sobie ze po 27h w bólach uslyszałam to samo..Widzisz cc nie takie straszne ! I te bóle z krzyza...oj wiem o czym mówisz, mdlałam przy nich :/
avatar
Dotrwałam! Sporo przeszłaś, nie było łatwo, ale to już tylko wspomnienie a mały jest już z wami!
avatar
Ja dotrwałam Karmar, ta Twoja koncówka... jak i u mnie A w tym wszystkim najwazniejsze, że Michaś jest śliczny i zdrowy A sama cesarka zła nie jest, szczególnie jak ból partych znika magicznie po znieczuleniu;p a jescze jak to cc wychodzi tak nagle, to emocji masę też potrafi zapewnić
avatar
No pięknie to opisałaś, aż się łezka w oku kręci. U mnie było podobnie-wyjęli go z brzuszka i od razu zaczął płakać, w tym samym momencie i ja zaczęłam z radości. Widziałam jak go przenosili tuż obok i mierzyli itp., zawinęli w rożek, dali do pocałowania (Nigdy tego nie zapomnę.. On był taki cieplutki.) i przekazali tacie :-)
Dodaj komentarz

Czas na małą rewizytę i ocenę, co faktycznie warto wziąć do szpitala

TORBA KAROLINY:
-podpaski poporodowe - 2 paczki - niepotrzebne, w szpitalu podkłady są do woli
- majtki siateczkowe - 6 sztuk - mogą się przydać, ale zależy od szpitala, w moim nie byłowolno, trzeba było chodzić z samą wkładką między nogami...
- podkłady na łóżko - 1 paczka - niepotrzebne, w szpitalu są do woli
- wkładki laktacyjne - 10 sztuk - potrzebne
- płyn do higieny intymnej (z panthenolem) - potrzebne
- 2 ręczniki (1 ciemny) - potrzebne
- żel pod prysznic - potrzebne
- szampon - potrzebne
- pasta i szczoteczka do zębów - potrzebne
- antyperspirant - przydatne
- krem do twarzy - zbędne, przynajmniej dla mnie
- szczotka do włosów - potrzebne
- gumka do włosów - 3 sztuki - 1 sztuka wystarczyła
- mała maść na brodawki - polecam DUŻĄ maść na brodawki... a nawet 2...
- chusteczki odświeżające (Cleanic - do porodu) - zbędne
- kompresy jałowe - 10 sztuk - zbędne
- Tantum Rosa - przydatne dla rodzących sn
- butelka z dziubkiem - pusta do Tantum Rosa - przydatne dla rodzących sn
- Octenisept - 50/50 - może się przydać do przemywania rany, choć raczej się ją wietrzy
- balsam do ust - potrzebne, zwłaszcza w czasie porodu
- chusteczki higieniczne - 2 paczki - przydatne
- papier toaletowy - 2 rolki - konieczne!!
- ręcznik papierowy - 1 rolka - bardzo przydatne, ja tym osuszałam ranę
- telefon + ładowarka - wiadomo...
- kubek i sztućce - potrzebne
- butelka z filtrem (duża) - koniec końców miałam mineralną i polecam
- T-shirt do porodu - w szpitalu dali mi szpitalną koszulę
- 2 koszule do karmienia - używałam szpitalnych
- szlafrok - przydatny
- ciepłe skarpetki - mogą się przydać
- kapcie/klapki - konieczne, i kapcie i klapki
- 2 staniki do karmienia - przydatne
- krąg połogowy - przydatne dla rodzących sn
- landrynki - zbędne

TORBA MICHAŁA:
- 3 komplety ubrań - zbędne, szpital daje własne
- ubranie na wyjście - nieodzowne
- 2 bawełniane czapeczki - 1 wystarczy - na wyjście
- niedrapki + skarpetki - niedrapki bardzo niezbędne, chociaż muszą być jakieś małe, ja miałam za duże i za luźne i tylko cholery spadały....
- 3 pieluchy tetrowe - 2 wystarczą, bardzo przydatne
- 3 pieluchy flanelowe - zbędne
- butelka ze smoczkiem - zbędne
- smoczek - bardzo przydatny
- kocyk/ręcznik porodowy - zbędny
- rożek - zbędny
- kocyk - ja miałam na wyjście, w szpitalu zbędne
- ręcznik z kapturkiem - totalnie zbędne...
- pampersy - szpital daje, ja nawet dostałam kilka do domu
- chusteczki nawilżające do pupy - konieczne, tego często szpital nie daje..
- Bepanthen - przydatny, i dla Malucha i dla mamy
- Sudocrem - zbędny
- Linomag - zbędny
- szczotka do włosów - zbędne
- płatki kosmetyczne - zbędne
- cążki - zbędne
- podkłady do przewijania - totalnie zbędne
- krem do buzi - potrzebny, szczególnie na wyjście

Spakowałam się jak na wojnę, następnym razem będę mądrzejsza

EDIT:
Niestety, tak jak dziewczyny napisały w komentarzach, nie ma jakichś uniwersalnych standardów panujących w szpitalach. Nie wszystkie szpitale zapewniają podkłady poporodowe, podkłady na łóżko, ciuszki czy pieluszki. ALE warto, naprawdę warto (!), upewnić się w szpitalu, co zapewnia, a czego nie i wtedy tej rzeczy nie brać. Bo jak już szpital coś zapewnia, to zazwyczaj w wersji 'no limit' A jeśli nasza torba może być mniejsza i lżejsza, tym lepiej

5
komentarzy
avatar
Bardzo istotna wiadomość. Szkoda tylko, że w każdym szpitalu jest inaczej. Nie rozumiem tylko, jak bez majtek, ale może nie chcę wiedzieć!
avatar
jednak chyba co szpital to jest inaczej. U mnie np podpasek nie dawali, majtki można było nosić te bandarzowe, pampersy musiałam mieć swoje
avatar
Bardzo potrzebna lista!
avatar
Co do majtek to u mnie w szpitalu również był zakaz. Chodzenie tylko i wyłącznie z podkładem/wkładką.
avatar
Nie wszystkie szpitale zapewniają podkłady poporodowe, podkłady na łóżko i pampersy. W moim tego na pewno nie będzie - bo się dowiadywałam
Dodaj komentarz

Jutro miną dwa tygodnie w gronie bardziej rodzinnym, z dzieckiem na pokładzie Jest już we mnie mniej lęku, z czego się cieszę. Zauważyłam też, że Michał całkiem sprawnie uspokaja się w moich ramionach, a raczej przy moim cycu Chciałabym powiedzieć, że przy moim sercu, ale temu dziecku ewidentnie nie chodzi o serce Chociaż też nie do końca, bo nasz syn ma niesamowitą wręcz potrzebę bliskości. Nie wiem, czy to wszystkie noworodki tak mają, ale Michu jest pod tym względem wybitny, przynajmniej takie mam wrażenie. Staramy się go często przytulać czy po prostu z nim być. Zarzekałam się też, że Mały nie będzie z nami spał, ale życie to zweryfikowało i zdarza nam się go zabierać do naszego łóżka. Czuje się wtedy bezpieczniej i lepiej śpi. Przesypia nawet długo, na początku to były nawet całe noce, ale położna kazała nam go wybudzać co 3 godziny w dzień i co 4 godziny w nocy, a Michał jako pojętne dziecko samo sobie wyregulowało taki rytm i po 2 pobudkach budzi się sam w odpowiednich odstępach czasu Czasami jak się rozharcuje to nie idzie go uśpić przez 2,5 - 3 godziny, ale jakoś powoli się godzimy z nową rzeczywistością..choć z niejakim trudem, bo i ja i Adrian jesteśmy śpiochami... No, ale odwrotu nie ma

[B] Parę słów na temat mojej laktacji [/B]

Od początku miałam siarę i jakieś szczątki mleka, którym karmiłam Małego już w szpitalu, choć on na oddziale noworodkowym był karmiony mm. Ja mleka miałam mało i też musiałam go dokarmiać. Pierwsze karmienia to był dodatkowy stres, bo nie umiałam tego mojego brzdąca przystawić. Jedynym plusem było to, że Michasiek od samego początku potrafił się idealnie przyssać. Przynajmniej do lewej piersi, bo budowa prawej brodawki pozostawia trochę do życzenia i z tym mieliśmy mały problem. Innym czynnikiem stresogennym był niesamowity wręcz ból brodawek, które dopiero musiały się zahartować. Karmienie bolało jak cholera i szczerze go nie znosiłam. Teraz jest już dużo lepiej, choć brodawki ciut pobolewają. Ale bardzo znośnie i nie mam już wstrętu do karmienia własnego dziecka Jak już pisałam wcześniej, zachowuję lekką dietę. Lekka dieta oznacza, że jem dużo (kobieta karmiąca musi, a do tego ja lubię ), ale rzeczy zdrowe i nieprzetworzone. Tak jak dziewczyny pisały, po ok. 4-6 tygodniach będę już co nieco wprowadzać i dziecko obserwować Po ataku bólu brzuszka, który przeżyliśmy, nie odważę się wprowadzić nic na hurra...nie chcę tego koszmaru przeżywać jeszcze raz...
A oto kilka rad dla mnie ku pamięci

- niemowlak ma częstą potrzebę bycia przy cycku, przystawiaj na każde żądanie; to też jego podstawowa potrzeba, jeśli płacze, pewnie jest głodny, jeśli przystawiasz do piersi, a on nie chce, to następnym krokiem jest pielucha..jeśli też nie pomaga, przytul..jeśli to nie zadziała, masz przegwizdane, bo cholera wie, co może mu dolegać....
- dieta LEKKOSTRAWNA (nie DIETETYCZNA)
- 3 litry płynów, w tym:
- 1 litr kompotu z jabłek (4 duże jabłka, 1 litr wody, 2 łyżki cukru)
- 2 x duży kubek ziół
- 1,5 litra wody
- zioła: w słoiku wymieszaj po 50 g ziół: bazylia, majeranek, owoc anyżu, owoc kminku, owoc kopru włoskiego, czarnuszka; ten zestaw działa laktogennie i reguluje przemianę materii mamy i maluszka
- na bolące brodawki: okłady z Maltanu lub lanoliny - grubą warstwę maści rozsmarować na wkładce laktacyjnej i chodzić z tą wkładką do karmienia, po każdym karmieniu nowy okład
- zaprzyjaźnić się z laktatorem (Boże, jak dobrze, że go kupiłam...) - po każdym karmieniu ściągać resztę pokarmu, w razie braku pokarmu stymulacja laktatorem systemem 77-55-33 lub 55-33-22
- a na pozycje do karmienia pomaga obecność w domu, szpital mnie stresował, w domu sobie wszystko wypracowaliśmy

To takie moje spostrzeżenia, zapisane ku pamięci dla następnego dziecka Bo mimo bólu porodowego, to już wiem, że chcę mieć drugie dziecko I mam nadzieję, że to, które już mamy będzie się chować dobrze
A na koniec foteczka wkurzonego Michasieńka
http://images78.fotosik.pl/36/4a06ef9487a4e1f5med.jpg

8
komentarzy
avatar
Słodki jest, nawet taki wkurzony! Fajne te Twoje rady! Mam nadzieje, że niedługo z nich skorzystam!
avatar
Hmmm... Jaka powaga...
avatar
Michałek to cała mama! najważniejsze są płyny, musimy dużo pić no i karmienie piersią wcale nie jest takie proste... moja Oliwka do teraz potrafi złapać tylko sutka... i tak potrafimy się bawić 20 minut zanim załapie. Ale cóż...
avatar
Ale pucuś kochany <3 <3
avatar
Haha jaka cudowna minka !!! Uroczy chłopak super, że radzisz już sobie coraz lepiej. Mnie dopada stres jak będzie u mnie.
avatar
Młody nie da sobie w kaszę dmuchać... I dobrze!!
avatar
rady odnośnie KP biorę sobie głęboko do serca bo mimo że sytuacje mam CHYBA opanowaną to i tak niewiadomo co przyniesie jutro, KP to ciężki temat bo jednego dnia może być super a drugiego już niekoniecznie... A jakie bystre spojrzenie ma synek, słodości
avatar
Jeśli chodzi o temat wybudzania na karmienie to mnie sie wydaję, że jesli mały dobrze przybiera na wadze to nie powinno sie robic problemu... Moja córka też przesypiała noce i żyje... Ech... Czyżby kolejne wariactwo?
Dodaj komentarz

I znowu jestem daleko w polu z pamiętnikami... Staram się nadganiać falami, ale do niektórych muszę jeszcze dotrzeć Mam nadzieję, że nikt się nie obraził

U nas powoli do przodu. W weekend odwiedziła nas moja mama z moim bratem. Mama była strasznie stęskniona za wnukiem, w końcu dopiero teraz zobaczyła go po raz pierwszy. Jej tęsknota była tak ogromna, że przełamała nawet swój strach przed jazdą po Poznaniu i przyjechała do nas. Po raz pierwszy w życiu... Przywiozła też masę prezentów oraz wspominany już wiele razy wcześniej kosz do spania dla Michaśka wraz z kolejną partią ciuszków i zabawek od mojej kochanej kuzynki Mama przywiozła też matę edukacyjną, która, moim zdaniem, jest świetna! No i oczywiście zakupiła parę innych rzeczy dla wnuka
A oto i Babcia z wnusiem
http://images78.fotosik.pl/69/11efc6642ac0b64emed.jpg
Czas wizyty upłynął szybko - za szybko! Mama nie mogła się nacieszyć wnukiem i najchętniej by go schrupała żywcem Miałyśmy też małe spięcie, ale na szczęście udało nam się sytuację wyjaśnić W ogóle od narodzin Małego nabrałam nowego szacunku do moich rodziców, bo zobaczyłam ile wysiłku i wyrzeczeń kosztuje wydanie na świat i wychowanie dziecka. I widzę to już teraz, zaledwie 3 tygodnie po narodzinach Michała - a ile jeszcze przede mną! Więc szanuje moich rodziców bardziej niż wcześniej. A Michała po prostu uduszę, jak tylko ośmieli mi się pysknąć...
W niedzielę wybraliśmy się na nasz pierwszy spacerek Cieszyłam się bardzo, bo nie tylko dziecku, ale mi też przydało się trochę tlenu.. Spacer nie był długi, bo tylko 40 minut, ale jak na pierwszy raz to w zupełności wystarczyło. Poniżej kilka fotek na pamiątkę
http://images77.fotosik.pl/69/29dbce33750f1c29med.jpg
http://images78.fotosik.pl/69/b3cc2811d773f116med.jpg
http://images76.fotosik.pl/70/0080b61089156663med.jpg
Ze spacerami mam trochę problem, bo u nas w bloku nie ma żadnego miejsca, w którym mogłabym schować wózek. Piwnica przynależna do naszego mieszkania jest zajęta przez właściciela mieszkania i wózek się tam nie zmieści. W bloku nie ma wózkarni, a nie mogę wózka zostawić po prostu na dole, bo towarzystwo w mojej dzielnicy nie jest za ciekawe i wózio mógłby się nie ostać. A że mieszkamy na 4. piętrze w bloku bez windy to znoszenie wózka odpada zupełnie. Na początku myślałam jeszcze o znoszeniu na dół samej gondoli z dzieckiem, ale też okazała się za ciężka..:/ Na razie stanęło na tym, że wózek jest w aucie i schodzimy tam razem. Ja go montuję i jedziemy na spacer. Myślałam, że to rozwiązanie zda egzamin, ale guzik. Muszę wziąć dziecko, torbę do wózka i osobną torbę z kocami i pościelą. Średnio to wygląda, a ja jestem przy tym umordowana. Na spacery będziemy więc chodzić wieczorami, jak Adi wróci z pracy plus w weekendy. Szkoda mi tych spacerów,bo chętnie bym sobie pochodziła z Miśkiem do południa i trochę go dotleniła. On wtedy zupełnie inaczej śpi, ja zresztą też No, ale trudno. Chyba że jeszcze jakieś cudowne rozwiązanie nam wpadnie do głowy. Po powrocie ze spacerku w domu czekał na nas teść, czyli dziadek Michaśka, który przyjechał specjalnie do niego W ramach prezentu dla wnuka Michał dostał od niego tort, na który składało się: 100 pampersów, śliniaczek, maskotka, pieluszka tetrowa, pieluszka flanelowa, gryzaczek i bodziak z napisem 'z dziadkiem rowery, spacery, bajery' Prezent super, a pieluchy to wiadomo - bardzo się przydadzą Jak byli u nas przyjaciele, to kupili Michowi 3 paczki pieluch, do tego my kupiliśmy 3 paczki przed porodem, bo były w promocji i moja ciocia jako prezent dla Misia też przywiozła pakę pieluch. Michasiek jest więc zaopatrzony w różnorakie pamperki do końca roku Oto rzeczony torcik
http://images75.fotosik.pl/70/7101c21fe28ce433med.jpg

W zeszłym tygodniu zaliczyliśmy też wizytę u pediatry, która jest bardzo sympatyczna, choć niezdecydowana Ale ma fajne podejście do Małego i on prawie nie płakał Na wadze przybrał prawidłowo, choć pani doktor stwierdziła, że przydałoby się więcej. 17 listopada mamy się zgłosić na wizytę kontrolną w sprawie wagi Omówiliśmy też z lekarką szczepienia i wstępnie zdecydujemy się na szczepienie 5w1 plus wszystkie dodatkowe (pneumokoki, meningokoki i rotawirusy). Razem wyniesie nas to ok. 1000 zł. Nie wiedziałam, że to aż taki koszt... Gdybym wiedziała, to darowałabym sobie 4 kombinezony i 5 różnych pościeli, a zaczęła już wcześniej odkładać na szczepionki... Smutno mi się też zrobiło, jak pomyślałam sobie o rodzicach, których nie stać na zakup szczepionek. Niektórym pewnie nie zależy, ale ja chcę go zaszczepić i jak sobie pomyślę, że nie mogłabym tego zrobić przez duży koszt to płakać mi się zachciało... Na szczęście jesteśmy w dobrej sytuacji i jesteśmy w stanie odłożyć te pieniążki, ale jak tylko sobie pomyślałam, że nie moglibyśmy o niego zadbać w każdy możliwy sposób to po prostu zachciało mi się ryczeć... Ale mi się ostatnio ciągle chce ryczeć.. Myślę, że dopadł mnie trochę baby blues

Mamy też regularne wizyty położnej środowiskowej i, niestety, muszę powiedzieć, że nie znoszę tej baby. Niby odpowiada na moje pytania, ale tonem, który sugeruje, że ona po prostu nie wie, jak można mieć takie głupie pomysły...('głupi pomysł' dotyczył obcinania paznokci, bo nie wiedzieliśmy co z tym zrobić). Plus, jej podejście jest raczej takie, żeby wytknąć nam coś, co robimy nie tak niż być miłym. Po każdej jej wizycie albo mam doła, albo jestem wkurwiona (sorry za wyrażenie...)...No nic, trza przeczekać babsko...

Od początku tego tygodnia Adrian wrócił do pracy, a ja jestem już z Michem sama. Zastanawiałam się jak to będzie i trochę się tego obawiałam. Moje obawy po części się sprawdziły. Poniedziałek był bardzo ciężki, wtorek był w miarę ok, ale wieczorem też było bardzo trudno - Misiek marudził, płakał, nic nie chciał, nic go nie uspokajało, szarpał brodawki przy karmieniu..tragedia po prostu.. nie mogłam sobie z nim poradzić.. W środę trochę odpoczęłam, Adrian był w domu, więc i też chatę trochę udało nam się ogarnąć, bo mi ambitne plany pozmywania naczyń nie wyszły ani w poniedziałek ani we wtorek... :/ A wczoraj i dzisiaj jest już w ogóle dobrze, co mnie ogromnie cieszy. Bo fakt, że się nie daje sobie rady z własnym dzieckiem jest mega dołujący. Ostatnie dni to było dla mnie ciągłe zadręczanie się, że jestem złą matką, byłam zazdrosna o Adriana - że jest takim świetnym ojcem i Michał tak łatwo się u niego uspokaja i zazdrościłam im relacji pewna, że Adrian zawsze będzie tym ulubionym tatusiem, a ja będę tą wstrętną matką.. Dziś już patrzę na to wszystko bardziej optymistycznie Nauczyłam się sobie z nim radzić, staram się zachować spokój i widzę, że Michaś też już trochę inaczej na mnie reaguje. Będzie dobrze Albo przynajmniej nie będzie aż tak źle jak mi się wydawało

Z dobrych wieści, to Michałek ma nowego kuzyna, bo moja szwagierka też urodziła Mały Adaś jutro kończy tydzień, więc dziadek ma dwoje nowych wnucząt I nie tylko nowych, ale jedynych, bo Michał i Adam to jego pierwsze wnuki A dziadek na punkcie wnucząt po prostu oszalał Codziennie dopytuje o Michała - a to pisze smsy, a to pisze maile, a to dzwoni Zresztą, moja mama identycznie, zażyczyła sobie codziennie nowe zdjęcie Michaśka I jak nie przesyłam jej zdjęcia, to wieczorem dostaję smsa z przypomnieniem, że 'dzień się kończy...gdzie jest fotka????' Zwariowane te dziadki Ale takie ich prawo

Powoli odzyskuję formę, kilogramy z ciąży już mi zeszły, nawet spadł mi dodatkowy kilogram Tylko brzuch jest dziwny, sflaczały i w ogóle niefajny... Jak dojdę do siebie i będę już mogła, to pomyślę o jakimś sporcie, bo coś muszę ze sobą zrobić... W ogóle muszę się trochę wziąć za siebie, zadbać, bo wyglądam nieciekawie. Myślę, że listopad sobie jeszcze odpuszczę, ale w grudniu ruszę z kopyta

Jutro jedziemy do Wrześni w pierwszą dłuższą podróż Michała. Musimy zmienić opony na zimówki i pójść na plebanię załatwić chrzest. Chcemy zrobić chrzciny w połowie grudnia. Chrzestną będzie moja przyjaciółka Karolina, a chrzestnym brat Adriana. Jedziemy dogadać termin i zaklepać obiad w Zaciszu Mam sentyment do tego miejsca, bo tam mieliśmy wesele, a teraz tam planujemy chrzciny naszego pierwszego dziecka Plus, mają mega dobre jedzenie W związku z chrzcinami mieliśmy małe spięcie z Adrianem, ale na szczęście doszliśmy do ładu Tak to jest jak pochodzi się z dwóch różnych rodzin, które różne okazje organizują inaczej...grunt, że idzie się dogadać Koszt chrzcin to kolejny wydatek rzędu 2,000 - 2,500 (razem z prezentami świątecznymi dla mojej rodziny). Ustaliliśmy z Adim, że te wydatki (szczepienia i chrzciny) rozłożymy w czasie przy następnym dziecku i będziemy na nie odkładać od początku ciąży, żeby nie być zaskoczonymi jak przyjdzie co do czego. No, ale tak to już jest. Zakładam, że teraz już będą nas właśnie różne takie wydatki zaskakiwać mniej lub bardziej...

Z mniej pozytywnych rzeczy, to czeka mnie trochę walka o laktację. Mam strasznie poranione i bolące brodawki, więc czasami robię przerwy w karmieniu i dokarmiam Małego butelką - czasami moim mlekiem, ale częściej modyfikowanym, bo nie zawsze mam czas albo siły, żeby ściągnąć. Wkurza mnie ta sytuacja... Zamówiłam już osłonki na piersi z canpolu, bo jak kupiłam z Medeli to okazały się za małe (a nie mieli większych...). Mam nadzieję, że to mi pomoże, bo chcę karmić Michała tylko i wyłącznie piersią. Plan jest, czas go wdrożyć i mam nadzieję, że się uda No i muszę więcej pić...:/ Z laktacyjnego frontu będę informować na bieżąco

A na koniec, foteczka Michaśka z dziś Po prostu kocham tego człowieka do szaleństwa

http://images78.fotosik.pl/69/d4e82a6a500d9a29med.jpg

EDIT:
A propos wybudzania w nocy na karmienie, to mój Mąż się... zdenerwował i stwierdził, że on dziecka budzić nie zamierza. Całe pokolenia ludzi potrafiły przesypiać noce od razu (np. ja) i żyją.. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby niemowlę zmarło albo zachorowało, bo nie obudziło się na mleko w nocy... Więc w dzień, jak dobija do 3-3,5 godziny i się sam nie budzi, to my go budzimy, ale w nocy dajemy mu spokój. Natomiast na dzień dzisiejszy, to on sam się przestawił i już się budzi co 4 godziny, więc jest luz

8
komentarzy
avatar
Czyli sielsko anielsko u was Duży chłopun z tego Michasia.
avatar
Super mały rośnie
avatar
Pediatra kazała nam karmić Małą co 2-3h w dzień, bo niby przybrała dobrze, ale mogłaby lepiej. Efektem tego było to, że Oliwka była niespokojna i dużo ulewała - widocznie nie nadążała trawić mleka. Po 5 dniach zrezygnowałam z tak częstego karmienia, karmię więc na żądanie lub co 3,5h-4h w dzień. W nocy Oliwka potrafi przespać nawet 5h - ale jak ja się obudzę i zobaczę, która jest godzina to wstaję i ją budzę. Nie wiem ile mogłaby spać bez jedzenia, bo jeszcze nie próbowałam - jakoś się boję w każdym razie to budzenie jest trochę bez sensu i robię to jak już naprawdę muszę słodki Michałek
avatar
Slodzisk<3 szkoda że tak wyszło z tą położną u Ciebie:-\ jeśli chodzi o paznokietki to najlepiej obcinac na spaniu na prosto:-) moi rodzice też się upominaja codziennie o zdjęcia i poranki zaczynają z nową fota Leosia na mailu:-) polecam nakładki kanpola dla mnie najlepsze choć nie próbowałam medeli. A na tę biedne brodawki to jeszcze wietrzenie jest dobre, miałam epizod w szpitalu i mi bardzo pomogło:-) siwdzislam na łóżku z wywalonym na wierzch cycem ale radzić sobie trzeba było:-D co do radzenia sobie, na pewno z dnia na dzień będzie lepiej i Ty i ja ogarniemy, nie ma innej opcji:-)buziaki:-)
avatar
Sytuacja z Dziadkami... Znam to baardzo dobrze a co do wybudzania dziecka w nocy. Ja tez nie mam na to parcia, pilnuję tylko żeby jedna pobudka była jednak była, bo mi piersi eksplodują, tym bardziej, że wszystkie pojemniki i butelki mi się pokończyły i nie miałam gdzie magazynować pokarmu. Wczoraj przyszedł kurier z nowymi pojemnikami i mogę znów dać Małej spokój, a pokarmić zamrażarkę
avatar
pediatrzy których spotykałam na swojej drodze mówili że dziecko powinno jeść 8-12 razy dziennie ale mi wychodzą 7 na początku próbowałam na siłę wcisnąć te ósme karmienie ale szybko odpuściłam bo to tylko mnie stresowało a mała i tak dobrze przybiera czyli wychodzi że w dzień karmię co 3 godz. a w nocy jest nawet 5 godzin przetwy
avatar
Ale pięknie zrzuciłaś wagę po tej ciąży. Wyglądasz kwitnąco :-)
avatar
Karmar, zapraszamy! Nie wiem tylko czy dobre z nas nauczycielki, ale spróbować zawsze można co tam u Was bliżej słychać??
Dodaj komentarz

Moja częstotliwość wpisów nie powala, ale to dlatego, że po prostu nie mam czasu. Nawet się zastanawiałam, jak inne dziewczyny to robią, że regularnie piszą w pamiętnikach. Ale teraz już wiem - inne dziewczyny nie mają dzieci-głodomorów Bo tak, Michaś je długo - karmienie zajmuje nam minimum 40 minut, a najczęściej ok. 1-1,5 godziny, chociaż zdarza się, że przekracza 2 godziny. Po części winą jest apetyt Młodego - jego zwyczajowa porcja przekracza 100 ml, najczęściej jest to ok. 120-140 ml, a po części (i to dużej części) winą jest słaba drożność moich kanalików (w lewej piersi leci tylko z kilku, a w prawej to w ogóle tylko z 2-3). Plusem jest to, że dziś opanowałam karmienie przy biurku na rogalu, więc mój pamiętniczek nie będzie już taki zaniedbany

Czas szybko mija i w tym tygodniu Michał skończył 5 tygodni, oficjalnie jest więc już niemowlakiem Michaś ma różne dni, jeden z najgorszych był przedwczoraj,kiedy cały dzień wisiał na piersi, a ja nie mogłam odejść nawet na chwilę ani odłożyć go do kosza, bo od razu był ryk. I to taki ryk, że chyba na parterze go słyszeli z tego 4. piętra... Ciągle ssał pierś, zjadł 130 ml mojego odciągniętego mleka, a wieczorem wyduldał butlę MM- i dopiero wtedy, uspokojony przez swojego tatusia, zasnął..a ja odetchnęłam z ulgą i mogłam przestać się wkurwiać - bo dokładnie tak się czułam przez cały dzień..muszę popracować nad swoją złością, bo Mały potrafi mnie zgrzać nieziemsko i to się po części na nim odbija, a tego nie chcę.. Wczorajszy dzień za to był zupełnie inny, Michał był wcielonym aniołem, dogadywaliśmy się świetnie, były drzemki, mogłam zjeść obiad - no po prostu cudownie!! Dzień rzygania tęczą Dziś też jest ok, przynajmniej na razie

Misiek chyba ma już jakiś swój rytm dnia, obiecywałam sobie, że będę to spisywać, ale ciągle zapominam Czasami zdarza mu się pospać dłużej i nie budzimy go wtedy. Najczęściej zdarza się to w przedziale czasowym 20:00 - 3:00. Między 1:00-3:00 się budzi na pieluchę i karmienie, a potem kolejna pobudka między 5:00 - 7:00. Co drugi dzień mamy kąpiel ok. 19:00-20:00, a potem lekkie karmionko (lub karmionko przed) i spać. Michał jest najbardziej głodny w godzinach 16:00-19:00 i wtedy moje mleko często nie wystarcza, musi dostać Bebiko. Kiedyś przeżywałam, że moje dziecko jest dokarmiane, dziś już mi tak to nie wjeżdża na ambit. Pewnie, że chciałabym, żeby był tylko na piersi i każdego dnia budzę się z nadzieją, że to będzie ten dzień, ale nie martwię się zbytnio, że się nie udaje. Jedno karmienie butelką to nie tragedia, czasami jak jest bardziej głodny to dostaje dwie butle w ciągu dnia, ale zazwyczaj da się przeżyć na tej jednej. W nocy mam jakby więcej pokarmu (czy to w ogóle możliwe???) i zawsze ściągam po karmieniu ok. 1:00-3:00, udaje mi się wtedy wyciągnąć ok. 100 ml, co mnie cieszy, bo jak Młody jest głodny, a z cycków nie chce lecieć i Michał się wkurza, to daję mu moje mleko. A wieczorem jak jest mega głodny to kończy się na Bebiko. Najważniejsze, że jest zdrowy i najedzony

Michaś rozwija się dobrze, potrafi już bardzo długo utrzymać główkę, w czasie aktywności nie płacze (oprócz przedwczoraj..), tylko rozgląda się wokół i obserwuje Fascynują go światełka, fajna okazała się książeczka kontrastowa Obrazki kontrastowe jeszcze niedawno nie cieszyły się sympatią, ale może dzisiaj spróbujemy znowu Generalnie, bardzo fajne dziecko Polecam

Nie obywa się bez drobnych problemów. Michał ma wodniaczka na jąderku, więc musimy go specjalnie pieluszkować. Przez jakiś czas miał też odparzenia na pupie. Bepanthen, niestety, się u nas nie sprawdził do codziennej pielęgnacji pupy, a Sudocrem był trochę za ostry na początek. Zastosowaliśmy (i dalej stosujemy) zielony Linomag i to jest strzał w dziesiątkę! Świetna, prosta maść, która wyprowadziła pupę naszego Michała 'na prostą' Sudocrem trzymamy na zadania bardzo specjalne Na buźce pojawiła mu się wysypka i położna orzekła, że jej to wygląda na podrażnienie od proszku, dostaliśmy więc przykaz zmiany proszku na Biały Jeleń, choć ja pewnie kupię proszek Dzidziuś (skład ten sam chyba), ale od pereł piorących odejdę na pewno. Winą może tu być to, że ostatnio nie prałam już jego rzeczy w programie dla dzieci z podwójnym płukaniem, tylko w tym samym programie co nasze rzeczy. Myślę, że perły się niedokładnie wypłukały i stąd ten problem. Swoją drogą, środek hipoalergiczny, wypłukany czy nie, nie powinien podrażniać. Perły pójdą więc weg.. Kolejnym problemem jest brzuszek i problemy z wypróżnieniem. Ostatnio zeżarłam białą czekoladę i Mały miał następnego dnia problem z brzuchem, więc muszę bardzo uważać na to, co jem. Położna oprócz zmiany proszku zasugerowała odstawienie nabiału, ale ja go nie jem bardzo dużo, więc odstawiać nie będę. Zmienię tylko proszek i zobaczymy, co się będzie działo Wracając do tematu wypróżniania, Michaś miał przestoje w kupkach i męczyło to biedaka. Od 3 dni wydawało się, że już się uregulowało, ale chyba nie. Adrian kupi więc dzisiaj czopki glicerynowe, bo chcemy trochę Michowi pomóc z tym 'ciężkim zadaniem' A tak poza tym, wszystko spoko

Mąż mój biedny, bo zaniedbany pod każdym względem..mam nadzieję,że sytuacja się unormuje niedługo i będę mu mogła poświęcić więcej czasu i uwagi, a także odciążyć go od obowiązków domowych, bo w zasadzie wszystko spadło na niego Ale dzielny i kochany ten mój Adi A ojcem jest najlepszym na świecie!! Synuś to jego oczko w głowie

http://images77.fotosik.pl/108/50c23c9e1b02ade6med.jpg

Niedługo umówię się z jedną lub drugą koleżanką, które są instruktorami metody NPR, aby wrócić do obserwacji cyklu. Przez rok nie wolno mi zajść w ciążę, a potem pewnie postaramy się o drugiego berbecia Zaraz po porodzie miałam wątpliwości, czy chcę przez to jeszcze raz przechodzić, ale ostatnio coraz częściej stwierdzam, że tak Ciąża jest fajna, efekt końcowy też jest super, a poród to tylko chwila Poza ty, coraz częściej stwierdzam, że wcale nie miałam ciężkiego porodu i nie mam co narzekać Planowanie potomstwa jest fajne i chociaż łapałam już trochę doła, to staranie się o dziecko, obserwacja cyklu, wyłapywanie owulacji i odczytywanie objawów jest fajne i super będzie do tego wrócić za rok I mam nadzieję, że też nam się uda w miarę sprawnie kwestię załatwić

A na koniec, jak zawsze, zdjęcie mojego mniejszego Mężczyzny

http://images77.fotosik.pl/108/a709300ccd375da4med.jpg

2
komentarzy
avatar
Jejku, poczytalam Twoj pamietnik od porodu dom teraz! Oczka mi sie szkliły! Michaś - cudo! Co za zadziorne spojrzenie czasem ma! Wspaniale wszystko opisujess, i te pslusy i trudnosci, ale zawsze wychodzicie na prosta, czego zazdroszcze i podziwiam! Nie ma to jak intuicyjna zaraność i ten zdrowy rozsadek w dostosowaniu sie domdziecka i jego potrzeb. Widac, ze Synek pieknie rosnie! Rzeczywiscie szkoda z tym wozkiem... A moze popytajcie sasiadow, moze ktos Wam uzyczy miejsca w piwnicy na kilka miesiecy? Poza tym latem nie trzeba bedzie nosic tylu poscieli, bo ciepło...
avatar
O ja cie nie zauważyłam wcześniej tego wpisu :-) o widzę że też masz przeboje z karmieniem. Powiem Ci że też myślałam że nie najada się mały moim pokarmem, a wieczorami miałam doła jak rów marianski bo cycki miękkie ale przystawialam do oporu i teraz jakimś cudem to mleko jest. Zagadka:-) a to że w nocy mleka jest więcej to naturalne, poza tym ja zauważyłam u siebie ze im więcej odpoczywam tym lepsza laktacja. Mam nadzieję że w późniejszym czasie to nie będzie od siebie zależne:-) w ogóle zauważyłam że te nasze chłopaki to podobne pod wzgledem zachowania:-) a i pociesze Cię, mój na początku jadal po 20 min z każdej piersi a teraz szybciej mu to schodzi, więc może kanalikiTwoje się odepchaja w końcu i karmienie będzie szybsze:-) w każdym razie trzymam kciuki:-):-):-) u nas też dzis dobry dzień z serii drzemkowych. Za to noc pewnie będzie z serii 'chodź ze mną popatrzyc na drzwi':-D
Dodaj komentarz

Mój drugi dzisiejszy wpis chcę zrobić dla siebie na przyszłość i innych

[B] MOJE HITY...I RZECZY ZUPEŁNIE ZBĘDNE [/B]

[I] RZECZY APTECZNE [/I]

http://www.aptekagemini.pl/frida-aspirator-do-nosa.html - rzecz potrzebna, próbowałam też gruszkę i aspirator wygrywa, chociaż też nie jest idealny

http://www.aptekagemini.pl/frida-filtry-higieniczne-10-sztuk.html - dla ambitnych, teoretycznie trzeba zmieniać filtry za każdym razem,ale nam jeszcze nigdy smark nie doleciał tak daleko i pierwotny filtr dalej jest czysty, więc jak dla mnie zakup zbędny

http://www.aptekagemini.pl/sudocrem-krem-60g.html - polecam, choć na później i do zadań bardzo specjalnych

http://www.aptekagemini.pl/octenisept-plyn-250ml-z-dozownikiem.html - TAK!!!!! w ogóle zamierzam go mieć ZAWSZE w domu

http://www.aptekagemini.pl/herbatka-dla-kobiety-karmiacej-fix-20-torebek.html - zakup zbędny, bo za 20 złotych jestem w stanie zrobić własny mix ziół na laktację i trawienie, który wystarczy na dwa solidne kubki dziennie przez okres całego miesiąca

http://www.aptekagemini.pl/dzidzius-dla-mamy-zel-pod-prysznic-250ml.html - przyjemny gadżet, który sobie sprawiłam bardzo przyjemny płyn tylko mało wydajny

http://www.aptekagemini.pl/dzidzius-plyn-ginekolog-d-mamy-265ml.html - bardzo fajny płyn do higieny intymnej, od porodu używam tylko tego

http://www.aptekagemini.pl/podklad-higieniczny-bella-mamma-10-sztuk.html - takie sobie, dużo lepsze są według mnie te z BabyOno i to je kupię następnym razem

http://www.aptekagemini.pl/kid-vitum-witamina-k-i-d-w-kroplach-dla-niemowlat-48-kapsulek-twist-off.html - KONIECZNIE!

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-wkladki-laktacyjne-premium-60-sztuk-podklady-popporowe-10sztuk-ramka.html - bardzo dobre i przydatne wkładki i podkłady

http://www.aptekagemini.pl/canpol-krazki-laktacyjne-easy-start-48-sztuk.html - są ok

http://www.aptekagemini.pl/cleanic-kindii-baby-sensitive-platki-kosmetyczne-dla-niemowlat-60sztuk.html - bardzo fajne, następnym razem kupiłabym więcej

http://www.aptekagemini.pl/bepanthen-baby-extra-masc-ochronna-100g.html - nie sprawdził się :/

http://www.aptekagemini.pl/canpol-ceratka-higieniczna.html - kupiłam 5 sztuk, jedna by wystarczyła do położenia w łóżeczku pod prześcieradło. Jeśli ktoś kupuje nieprzemakalne prześcieradło, to ceratka jest zbędna. Ja ostatecznie wykorzystałam do uszycia przewijaka turystycznego

http://www.aptekagemini.pl/babycap-spray-na-ciemieniuche-30ml.html - właśnie testujemy, bo Michał ma ciemieniuchę na brwiach, więc opinię uzupełnię

http://www.aptekagemini.pl/pedicetamol-roztwor-doustny-0-1g-ml-30ml.html - na szczęście, jeszcze czeka na przetestowanie...

http://www.aptekagemini.pl/hipp-herbatka-z-kopru-wloskiego-od-1-tygodnia-20-saszetek.html - absolutnie tak!! świetna rzecz, wiatropędna,Michowi pomaga na brzuszek i problemy z kupką

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-szczoteczka-do-zebow-i-masazu-dziasel.html - czeka na przetestowanie

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-termometr-elektryczny-z-miekka-koncowka.html - czeka na przetestowanie

http://www.aptekagemini.pl/dzidzius-koncentrat-do-plukania-odziezy-dla-dzieci-i-osob-o-wrazliwej-skorze-1-5-litra.html - fajna rzecz, łagodny zapach, używam i będę używać

http://www.aptekagemini.pl/dzidzius-zel-do-mycia-butelek-500ml.html - fajny i wydajny żel o ładnym zapachu, używam do butelek, laktatora i pojemników na pokarm

http://www.aptekagemini.pl/maltan-masc-40ml.html - TAK!! Kupiłabym dwie tuby i obydwie wzięła do szpitala..

http://www.aptekagemini.pl/sopelek-baby-podklady-higieniczne-jednorazowe-20-sztuk.html - totalnie zbędna rzecz, lepszy jest przewijak turystyczny lub pielucha flanelowa

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-szczoteczka-z-naturalnym-super-miekkim-wlosiem-grzebyk.html - szczotka super, grzebienia nie używamy

http://www.aptekagemini.pl/kompresy-medicomp-jalowe-5cmx5cm-50-sztuk.html - tak, ale jedno opakowanie, a nie dwa jak ja kupiłam, przydatne do przemywania rany

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-majtki-wielorazowe-siateczkowe-rozmiar-xl-2-sztuki.html - dla mnie okazały się zbędne, bo na oddziale był zakaz noszenia majtek

http://www.aptekagemini.pl/gilbert-nacl-0-9-100-ampulek-po-5ml.html - potrzebny zakup

http://www.aptekagemini.pl/baby-ono-zestaw-pilniczek-nozyczki-cazki.html - potrzebny zakup

http://www.aptekagemini.pl/disnemar-dla-dzieci-aerozol-do-nosa-25ml.html - bardzo potrzebny i fajny zakup, pomaga oczyścić nosek, chociaż Michał się drze, jak mu to wpsikujemy

http://www.aptekagemini.pl/tantum-rosa-10-saszetek.html - dla rodzących sn

http://www.aptekagemini.pl/podklad-higieniczny-seni-soft-90cmx60cm-5-sztuk.html - może jedną paczkę warto mieć, na pewno nie więcej. Ja wykorzystałam jeden podkład w szpitalu, bo sączyły mi się wody

http://www.aptekagemini.pl/linomag-masc-0-2-g-1g-30g.html - mój HIT!!

http://www.aptekagemini.pl/canpol-szczotka-do-butelek-i-smoczkow-18968.html - kolejna potrzebna bardzo rzecz!

http://www.aptekagemini.pl/humana-herbatka-dla-mam-karmiacych-200g.html - w smaku super, ale kuzynka mnie uświadomiła, że herbaty granulowany to chemiczny syf :/ szkoda, bo ta herbata mi smakowała

http://www.aptekagemini.pl/cleanic-ice-cooling-chusteczki-odswiezajace-15sztuk.html - kupiłam 5 paczek, 1 byłaby spoko do przetarcia rąk czy coś, myślałam, że będę się nimi nawilżać w czasie porodu, ale do tego się totalnie nie nadają..

http://www.aptekagemini.pl/aquastop-balsam-do-ust-10ml.html - świetny naturalny balsam, który w czasie porodu bardzo mi się przydał

[I] PIELUSZKI [/I]

Pampersy okazały się przereklamowane, a stwierdzenie z reklamy, że utrzymują suchość i takie tam - gówno prawda. Jak się Młody posiusiał i Adrian wsadził rękę do pieluchy, żeby sprawdzić, czuł, że jest mokra, więc dzieciak też czuł. Do tego Michał jak się zsiusia, to wierzga nogami, więc czuje dyskomfort. Dady są podobne, ale dużo tańsze, więc Pampersów jako takich się nie opłaca. W szpitalu używałam szpitalnych Happy i były też bardzo spoko

[I] CHUSTECZKI NAWILŻANE [/I]

Na początku używaliśmy Dada Cotton, ale były niewygodne, wyciągały się po 5 sztuk. Tibelly były lepsze, ale ostatecznie najbardziej odpowiadają nam lidlowskie Toujours. Johnsona są też takie sobie, Kindii były w miarę ok, ale nie wiem, czy tłoczone wzorki nie obcierały pupy Małego. Babydream były trochę suche, Mieliśmy też próbkę chusteczek Hippa (różowe) i te były super!! Ładnie pachniały i wyciągały się pojedynczo, tylko cena jest powalająca... Zostajemy więc wierni Toujours

[I] UBRANKA [/I]

W kwestii ubranek, to prawdziwym niewypałem dla mnie były niedrapki, bo okazały się za duże. Następnym razem wezmę mniejsze, ze ściągaczem i skarpetki. Skarpetki zresztą też nam na początku spadały z nóg Jeśli chodzi stricte o ubranka, to hitem są pajacyki Proste i wygodne. Następnym razem na pewno pajacy dokupię, bo to dla mnie i dziecka najwygodniejszy ciuch. Najmniej wygodną rzeczą są spodenki na gumce bez rozpięcia na pieluchę - Boże, po co ja to w ogóle kupiłam?????? Micha ciśnie, ja się męczę przy zakładaniu..masakra... Bodziaki są spoko, bardzo fajne są też półśpiochy i tych też zamierzam dokupić Rzeczy zakładane przez głowę na początek to średni pomysł jak dla mnie, sprawdzały się natomiast kaftaniki zapinane z przodu i te polecam z czystym sumieniem
Z tekstyliów super sprawdziły nam się koce szyte przez mnie Nie za grube, we właściwym rozmiarze, miłe w dotyku. Moje dwa i jeden polarowy od mamy to tak akurat, żeby mieć na zmianę Rożki tak sobie, a śpiworków w ogóle nie używamy :/ Hitem są pieluszki tetrowe i flanelowe. Flanelowych w ilości 10 sztuk wystarczy, a tetrowych w sumie mam ok. 20 i jest na styk, bo one się często brudzą (Michał dość często ulewa). Ręczników nie będę komentować, bo wiadomo.

[I] AKCESORIA RÓŻNE [/I]

Bardzo przydatnym sprzętem okazał się laktator - do odciągania i do stymulacji laktacji. Był to jeden z lepszych zakupów. Podgrzewacz też jest ok, ale nie używamy go bardzo często. Potrzebne jest natomiast termoopakowanie do butelek na wyjścia. Rewelacją jest też przewijak turystyczny (swój akurat uszyłam sama ) - przydaje się na przykład w czasie wizyty u lekarza Przydatny jest rogal do karmienia oraz chusta - nie korzystam z nich często, ale ułatwiają życie A z rogala będę korzystać już teraz regularnie Bardzo sprawdza się u nas przewijak stojący z Ikei i nakładka z Bebiko, którą dostaliśmy od kolegi - super sprawa! W czasie wizyt przydają się również woreczki na pieluszki, ja mam akurat Paklanki i sobie chwalę I butelki dokupiłam, bo często się kończyły Polecam również kosz mojżeszowy, w którym Michał śpi - super sprawa! Ogromną wygodą jest to, że można dziecko zabrać wszędzie ze sobą i mieć na nie baczenie. Ja wariowałam na punkcie bezpieczeństwa Małego, bałam się, że coś mu się stanie, a ja nie zauważę, więc kosz pozwolił mi nie sfiksować do końca

Na razie to tyle, jak coś mi się przypomni, to nie omieszkam napisać

8
komentarzy
avatar
O tak kosz też ze sobą taszcze między sypialnią a salonem, właśnie min przez to ulewanie:-) chyba też zrobię listę hitów i kitow:-D
avatar
Ja już w ciąży nauczyłam się pisać wpisy i komentarze na telefonie i to ratuje moją aktywność. Jest kilka rzeczy, których wcale bym nie kupiła do wyprawki, jednak wiele z nich to strzał w 10.
avatar
hehe..super I dzieki za rady, ja kupilam body w h&m bo sa zapinane z przodu. Tak mi sie wlasnie przypominialo ze bardzo je lubilam jak adas byl malutki
avatar
Super lista - na pewno się przyda :-)
avatar
Jak bede w ciazy to koniecznie musze wszystko wysprawdzac Hop hop co u Was?
avatar
Przy drugim dziecku już będzie łatwiej śmieszą mnie bardzo te malutkie jeansy, które pokupowałam a nawet nie mam zamiaru ich ubrać Oliwce wiem, że niewygodnie by jej było. Pajace są naj naj najlepsze!
avatar
Karmar, a co u Was? Może jakaś krótk notka by się przydała, by uspokoić zatroskane cioteczki ? pozdrawiam!
avatar
Kochana co u was słychać? Odezwij się troszeczkę!
Dodaj komentarz

Masakra..wieki mnie nie było. Od czasu do czasu śledzę losy dziewczyn, które sobie ulubiłam i ich dzieci. Jestem na bieżąco z dziejami dwóch bliźniaczych szyszeczek, jak również Leosia i Bartusia oraz cudownych Nastuś (Feśkowej i Julitowej) i Poli. Piękne dzieciaki rosną, aż miło patrzeć

Dłuższą aktualizację zrobię pewnie później, a na razie aktualizacja wizualna

http://images76.fotosik.pl/290/d51db5f6e472c15bmed.jpg

Wszystko u nas dobrze, Michasiek rozwija się dobrze, wysoko podnosi główkę, gaworzy na całego. Jest zdrowym i silnym facetem, który ma nie lada charakter..żeby nie powiedzieć charakterek Rządzi wszystko, co się świeci, Michał reaguje na dźwięki, je swoje paluszki, ma najpiękniejszy uśmiech i śmiech na świecie Waży 7 kg i nosi już rozmiar 68, w resztki 62 jeszcze wchodzi, ale na styk i te rzeczy są już raczej obcisłe. A więc na bieżąco wymieniamy Szczepienia przeszedł ok, w trakcie drugiej tury 5w1 zastosowaliśmy maść znieczulającą Emla, która trochę pomogła Kocham mojego szkraba nad życie, ze złością radzę sobie coraz lepiej dzięki pomocy Matki Bożej chociaż ostatnio miałam trochę cięższy czas i różnie to bywało... Michał wynagradza trudne chwile swoim gwiazdorskim uśmiechem i tym,że ładnie je (porcja to ok. 160 ml) oraz ładnie śpi (przesypia całe noce od trzech tygodni). Zasypia ok. 20:00 i budzi się ok. 5:00 rano. Jedynym zgryzem jest laktacja, Michał jest prawie całkowicie na butelce, co jest moją największą porażką. Ale trudno. Jest najedzony i szczęśliwy, więc jakichś dużych wyrzutów sumienia nie mam Trochę już się nie mogę doczekać kolejnej ciąży, początek starań planujemy na wakacje. Do końca tego roku chcę być w ciąży i w przyszłym roku urodzić kolejne dziecko Tym razem mam nadzieję na Zosię

http://images77.fotosik.pl/290/319f55d2348ff413med.jpg

8
komentarzy
avatar
Ach!!! Zanim przeczytam co u Was chce Ci napisac: dobrze że jesteś zastanawiała się często co u Was nakarmie ssaka, rozbiorze choinkę, zjem obiad i biorę się za czytanie
avatar
Ależ Michaś wyrósł! Niesamowite i jest śliczny, taki uśmiechnięty i szczęśliwy no i oby wszystko szło u Was dalej tak jak sobie zaplanujecie
avatar
Jak fajnie, że się odezwałaś! Michaś ślicznie się rozwija! Kurcze widzę, że tylko mój facet nie przekonany do dalszej prokreacji!
avatar
Super, będę trzymać kciuki za powodzenie Waszych planów
avatar
Nie zadręczaj się tematem laktacji. Jest jak jest! Najwazniejsze że Michał zdrowy, zadowolony, dobrze śpi i rośnie! Przy Zosi będziesz miała drugą szanę Swoją drogą odważne plany za których powodzenie mocno trzymam kciuki Dawaj znać częściej co u Was choćby krótkim wpisem, że jest ok
avatar
No w końcu jesteś! Już myślałam, że się nie pojawisz ale Michaś to już super duży chłopak najważniejsze, że synuś ładnie rośnie i jest szczęśliwy, nie każdemu jest dane karmić piersią.
avatar
O jesteś A Michasiek jest cudownym dzieckiem, a charakter może ma po mamie...
avatar
Ale plany... Ale plany... To super, nie ma co czekać zbyt długo, a jak raz się udało szczęśliwie to i drugi raz się uda. Życzę powodzenia :-)
Dodaj komentarz

Masakra..wieki mnie nie było. Od czasu do czasu śledzę losy dziewczyn, które sobie ulubiłam i ich dzieci. Jestem na bieżąco z dziejami dwóch bliźniaczych szyszeczek, jak również Leosia i Bartusia oraz cudownych Nastuś (Feśkowej i Julitowej) i Poli. Piękne dzieciaki rosną, aż miło patrzeć

Dłuższą aktualizację zrobię pewnie później, a na razie aktualizacja wizualna

http://images76.fotosik.pl/290/d51db5f6e472c15bmed.jpg

Wszystko u nas dobrze, Michasiek rozwija się dobrze, wysoko podnosi główkę, gaworzy na całego. Jest zdrowym i silnym facetem, który ma nie lada charakter..żeby nie powiedzieć charakterek Rządzi wszystko, co się świeci, Michał reaguje na dźwięki, je swoje paluszki, ma najpiękniejszy uśmiech i śmiech na świecie Waży 7 kg i nosi już rozmiar 68, w resztki 62 jeszcze wchodzi, ale na styk i te rzeczy są już raczej obcisłe. A więc na bieżąco wymieniamy Szczepienia przeszedł ok, w trakcie drugiej tury 5w1 zastosowaliśmy maść znieczulającą Emla, która trochę pomogła Kocham mojego szkraba nad życie, ze złością radzę sobie coraz lepiej dzięki pomocy Matki Bożej chociaż ostatnio miałam trochę cięższy czas i różnie to bywało... Michał wynagradza trudne chwile swoim gwiazdorskim uśmiechem i tym,że ładnie je (porcja to ok. 160 ml) oraz ładnie śpi (przesypia całe noce od trzech tygodni). Zasypia ok. 20:00 i budzi się ok. 5:00 rano. Jedynym zgryzem jest laktacja, Michał jest prawie całkowicie na butelce, co jest moją największą porażką. Ale trudno. Jest najedzony i szczęśliwy, więc jakichś dużych wyrzutów sumienia nie mam Trochę już się nie mogę doczekać kolejnej ciąży, początek starań planujemy na wakacje. Do końca tego roku chcę być w ciąży i w przyszłym roku urodzić kolejne dziecko Tym razem mam nadzieję na Zosię

http://images77.fotosik.pl/290/319f55d2348ff413med.jpg

0
Dodaj komentarz

Projekt 'Zosia' czas zacząć. A zacznę go od zmiany diety i odchudzania. Bo tak jak jest teraz być po prostu nie może!!! Moja waga odnotowała 85,3 kg, ładuję w siebie tony słodyczy, a kręgosłup tak cierpi od nadmiaru ciężaru, że ledwo łażę. W końcu powiedziałam DOŚĆ. Diet mam za sobą ileś, ale teraz po prostu chcę zmienić sposób odżywiania. Do dietetyczki nie wybieram się, bo to tylko stracone pieniądze. Zamierzam korzystać z gotowych jadłospisów z blogu http://qchenne-inspiracje.blogspot.com, którego uwielbiam. Jest fajnie i jest zdrowo. Porcje będę jeść większe, bo jako matka karmiąca potrzebuję więcej kalorii niż 1500 kcal, słodycze odstawiam powoli. W planach mam też pieczenie chleba i bułek oraz ćwiczenia (najchętniej rower, ale to już jak będziemy mieszkać we Wrześni). Czy się uda, nie wiem. Ale mam nadzieję, że tak. Do drugiej ciąży chcę się przygotować, bo na pierwszą ciążę organizm nie był gotowy i dostał po dupie trochę. Skutki odczuwam do teraz. W drugiej ciąży chcę też mniej przytyć, bo 13 kg to nie jest dużo, ale jak na moje warunki to było jednak ZA DUŻO. Tak więc postanowień milion, oby mi coś z tego wyszło

Kolejne postanowienie dotyczy karmienia. Daję sobie miesiąc na walkę o mleczko, będę działać laktatorem co 2 godziny przez pół godziny (7-5-3). Jeśli coś się poprawi, to spoko. A jak nie, to trudno. Gorzej na pewno nie będzie

7
komentarzy
avatar
Trzymam kciuki za postanowienia! Oby się udało!
avatar
Grunt to postanowić i powoli plan realizowac ! Trzymam kciuki. Wysłalam Ci zaproszenie do przyjaciołek, chcialabym Ci napisac co nie co o powrocie do kp jesli chcesz myślę, że spokojnie w miesiac dasz rade
avatar
Są postanowienia super, że chcesz spróbować w kp na pewno madu pomoże, ona jest specjalistką w dziedzinie kp!
avatar
Tak sobie myslalam co u ciebie slychac. 13 kg to bardzo malo przytylas..ja 17;// ale duzo z tego to chyba woda byla bo spuchnieta bylam jak jamochlon. Co do karmienia to sie nie martw musisz myslec co jest najlepsze dla ciebie I michalka a na mm dzieci tak samo rosna jak te kp. ja na razie karmie ale bardziej z musu bo mala ma nietolerancje bialka krowiego I duzo ulewa wiec musze jeszcze jakis czas prztrzymac az sie troche wzmocni. pozdrawiam I sciskam)
avatar
Dasz radę, na pewno
avatar
Trzymam mocno kciuki za realizację wszystkich planów
avatar
kochana mi zostały 4 kg po ciąży, w zasadzie miałam nic z nimi nie robić ale jedna z koleżanek z forum zachęciła mnie swoimi wynikami przy diecie "2xM". myślałam że nie ma diety cud ale ta dieta to dla mnie prawdziwym cudem! jestem na niej od półtora tygodnia i schudłam 2,8kg, koleżanka jest od trzech tygodni i waga pokazuje -5,5kg. Pierwsza dieta na której w zasadzie nie jestem głodna i można jeść słodycze tak w skrócie polega ona na tym, że jesz 3 posiłki w ciągu dnia (np. godz. 11, 15 i 20) ale każdy po 350kcal a 4 dni w tygodniu dodatkowo można podjeść słodycze zwiększając każdy posiłek z 350 do 600kcal bałam się trochę o KP ale wszystko jest ok, waga idzie w dół a mleczko jest polecam!
Dodaj komentarz
avatar
{text}