Forum: Wychowanie i relacje w rodzinie - Psychologia wychowania
Wysłany: 2014-09-28, 20:11

vivien
avatar

Postów: 2612
0

Aga juz wyslalam .dziękuję
Wysłany: 2014-09-28, 21:28

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

t
Wysłany: 2014-09-28, 22:10

pillow
avatar

Postów: 2317
0

hjdzięki
Wysłany: 2014-09-29, 08:18

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

y
Wysłany: 2014-09-29, 08:44

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

Anilorak,

Moj Leoś też jest typem wrażliwca, ten podział był też w książce "Język niemowląt" . U nas też większość się zgadza:-)

Trochę tak podczytałam i jakaś tu burza się rozwinęła odnośnie opieki nad dzieckiem. Ja jestem sama z małym i za tydzień wracam do pracy. Utrzymuję nas z jednej pensji. Posłałam małego do żłobka ( prywatny z dotacją z UM, wiec opłata miesięczna to 300zł + wyżywienie - 10zł/ dziennie). Wydaje mi się, że to niewiele.
Dziś Leoś poszedł 3 dzień na 3 godziny - masakra! Cały czas płacze, ewentualnie drzemie. Choć nie jestem jakoś specjalnie przewrażliwiona na jego punkcie to kurcze cięzko mi tak go zostawiać kiedy płacze i wyciąga rączki, ale cóz zrobić?
Mój tato jest przeciwny i zaoferowal się, że z nim zostanie, ale nie chce, bo Leon robi z nim co chce, ustawia dziadka jak mu pasuje. Wszystko wymusza krzykiem, a dziadek mu ulega. Zresztą w kilku sprawach związanych z wychowaniem mamy zupełnie różne zdania - ja swoje ojciec swoje, wiec wolałabym, żeby jednak został w żłobku.
Wysłany: 2014-09-29, 08:50

nanu
avatar

Postów: 403
0

Widzę, że dyskusja głównie jest o żłobkach, ale nie będę już się wtrącać. bardziej mi zależy na obiektywnym spojrzeniu. Przewertowałam języka dwulatka, kiedyś czytałam język niemowląt ale nie znalazłam odpowiedzi na moje pytania.
Może coś poradzicie:

Moja córka jest bardzo mądra i świetnie rozumie co się do niej mówi (chociaż sama nie mówi totalnie nic, ale to już inna kwestia). Gdy się jej czegoś zabrania to najczęściej nie protestuje lub szybko da się ją spacyfikować. Od jakiegoś czasu na "nie wolno" reaguje spuszczeniem głowy i takim ogólnym zawstydzeniem się. Ale wczoraj aż mi szczena opadła. Wyciągnęła bączek i mi dała żeby jej go puścić. Kilka razy puściłam i mówię, że teraz jej kolej. Spróbowała raz ale za wolno się kręcił, więc mi go oddała. Tłumaczę żeby spróbowała raz jeszcze tylko tym razem kilkukrotnie zakręciła. A ona trzymając bączek wykonała ruch jednoznacznie chcąc mnie w złości nim uderzyć. Kompletnie się tego po niej nie spodziewałam i aż nie wiedziałam jak zareagować. Mąż był tuż obok, więc chwycił bączek i bardzo spokojnie tłumaczy, że tak nie wolno robić. A mała w wielki krzyk i płacz jakbyśmy jej złoili skórę pasem. Też zaczęłam spokojnie jej tłumaczyć, że nie wolno bić i żeby przytuliła się do mnie na przeproszenie. Owszem, podejść w moje ramiona chciała ale szukała tam ukojenia dla siebie, to nie było aby przeprosić że źle zrobiła.

I tu nasunęło i się pytanie - jak zacząć opanowywać jej napady złości i buntu? Dopiero się zaczynają, ale lepiej tłumić to w zarodku. Jakiś tydzień temu była sytuacja, że wstała z drzemki i chciałam żeby zjadła drugie danie przed wyjściem na plac zabaw. Tłumaczę, że jak zje obiadek to wyjdziemy na spacer. Oczywiście potakuje, że chce iść na spacer, ale przeczy głową jak pytam czy zje ziemniaki. Ostatecznie coś skubnęła ale zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że zupy przed drzemką też super dużo nie zjadła. Próbuję ją zachęcać i daję widelec żeby sama jadła. Coś w tych ziemniakach przebiera ale zawiesiła się na telewizorze. Wyłączyłam ekran, ona zrobiła podkówkę i spokojnie tłumaczę, że nie będzie oglądać, bo musi zjeść jeśli chce iść na spacer. No i zaczął się wielki ryk. Ona wyje, ja spokojnie (aż byłam sama zdziwiona swoim opanowaniem) tłumaczę czego od niej oczekuję. Chyba po 5 minutach w końcu postawiłam ją na podłodze, ona od razu krzyżem się rozłożyła i dalej wyje. Wyszłam do drugiego pokoju i tak dobrą chwilę słuchałam jak wyje. Cała akcja trwała chyba z 20 minut, wreszcie do niej wróciłam, wzięłam w ramiona i dopiero uspokoiła się.
Tylko czy dobrze zrobiłam, że sama pierwsza wyciągnęłam rękę na zgodę?

Co o tym myślicie? Jak mówię - coraz częściej pojawia się taka złość i chcę dobrze do tego podejść.
Wysłany: 2014-09-29, 08:54

nanu
avatar

Postów: 403
1

Co do żłobka, to ja napiszę tyle - absolutnie nie żałuję, że moje dziecko tam chodzi. Pierwszy tydzień był dla mnie bardzo ciężki psychicznie, ale mała bardzo szybko się zaadaptowała. Co więcej, przez pierwszy miesiąc w sobotę rano biegała do drzwi, przynosiła swoje buciki, pokazywała na kurtkę i chciała wychodzić do żłobka Jeden jedyny minus żłobka to ciągłe chorowanie. Teraz jest lepiej odkąd skończyła ząbkować, ale też przynosi katary. Jednak żłobek zdecydowanie jej służy w kwestii rozwoju i widzę po niej z jaką radością do niego idzie i równocześnie z radością wraca do domu, do swoich zabawek. Sama chodziłam do żłobka i nie uważam aby to była krzywda robiona dziecku. Ale jeśli ktoś ma sytuację, że może siedzieć z dzieckiem w domu po macierzyńskim i/lub nie potrafi oddać go obcym pod opiekę to oczywiście nie musi tego robić.

Miałam się nie wtrącać
Wysłany: 2014-09-29, 08:59

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

agga84aa napisała:
Anilorak, już ściągnęłam z chomikuj Podaj maila to Ci przeslę.



Agga,

Czy ja też mogłabym poprosić o przeslanie ksiązki?

pivoine@interia.pl

Z góry dziękuję
Wysłany: 2014-09-29, 10:03

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

u
Wysłany: 2014-09-29, 10:10

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

Dzięki Anilorak
Wysłany: 2014-09-29, 10:14

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

i
Wysłany: 2014-09-29, 10:19

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

Z innymi dziećmi Leoś ma problem - tzn w ogóle na nie nie reaguje:/. Też dotąd nie miał większego kontaktu z rówieśnikami. Jak koleżanka była na macierzyńskim to spacerowałyśmy razem codziennie z dziećmi, ale Leon miał wtedy 7 miesięcy i na spacerach przeważnie spał. Po pierwszym dniu w żłobku Pani powiedziała, że jak na chwilę przestał płakać to tylko obserwował dzieci, ale do nikogo się nie zblizał.
Wysłany: 2014-09-29, 10:38

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

p
Wysłany: 2014-09-29, 12:07

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

Mała, Laurze dokładnie tydzień zajęła adaptacja w żłobku. tez był płacz jak wychodziła i jak przychodziłam. Często słyszałam jej krzyk już jak zblizałam się do żłobka. Serce mi pękało. Ale w nowym tygodniu, w poniedziałek - wszystko jak ręką odjął - przy zaprowadzaniu w ogóle nie płakała, w ciągu dnia zaczęła dawać się przebrać, umyć sobie raczki bez krzyku, itp. Panie powiedziały, ze ładnie się już bawi, śmieje, itp. Jedyne co boję się ją posyłać teraz praktycznie od nowa, bo 1,5 tygodnia siedziała w domu i pewnie znowu trochę czasu minie zanim będzie ok.
Tak więc trzymam kciuki, zeby u Was było podobnie. I mimo wszystko w Twojej sytuacji jednak chyba posyłałabym dalej małego do żłobka zamiast zostawiać go z dziadkiem... nie wiem w jakim stanie zdrowia jest Twój tata i czy zajmowałby się małym sam, czy z mamą. Moja mama jest sama i pewnie gdybym sie uparła, zostałaby z Laurą ale wiem, ze nie ma juz na to siły, zresztą też chodzi co chwile po lekarzach, tu ją strzyka, tam ją boli, a jednak przy takim maluszku trzeba mieć niezłą kondycję.

Nanu, u nas sytuacje nerwów i bicia czy rzucania zabawkami zdarzają się często (nooo, od jakiegoś czasu już mniej). jedyne co robię w takiej sytuacji to ucze się nie dać sprowokować, bo do cierpliwych osób nie należę i jej krzyk często wyprowadzał mnie z równowagi. Nie pozostaje chyba nic innego jak mówić NIE WOLNO, TO BOLI itd. Podobno wiele dzieci ma taki etap.

Jedyny minus póki co jaki widzę z chodzenia to żłobka to przeklęte choroby. mam nadzieję, ze więcej minusów nie będzie.
Wysłany: 2014-09-29, 14:01

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

Agga,

Dziś ponoć już było trochę lepiej - nie wrzeszczał cały czas. Fizycznie moj ojciec nawet ok, choć jest po endoprotezie biodra, więc póki mały jeszcze nie chodzi nie ma tragedii, ale głównie chodzi mi o zbytnie "rozpieszczanie" go.

Leon również jest nerwus i też rzuca zabawkami albo je kopie, a jak cos mu nie gra to piszczy. Jak powiem stanowczo " NIE WOLNO" to robi na złość szyderczo usmiechając się, patrząc w oczy.

Kiedyś miałam zajęcia z psychologii i pamietam, że na jednym wykładzie pani psycholog mówiła nam, że takie małe dziecko ponoć " nie przyswaja" słowa "NIE", tzn odwraca szyk, czyli słyszy " WOLNO NIE", dlatego dzieciaki zwykle nie reagują na tego typu zakazy. Muszę pogrzebać w moich notatkach i sprawdzić dokładnie jak z tym było, bo w sumie przydałoby sie teraz.
Wysłany: 2014-09-29, 14:28

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

Tez tak slyszalam z tym 'nie wolno'. Laura bardziej juz reaguje jak powiem glosno "Lauraaa" niż "nie wolno" w sytuacji jak cos kombinuje. Ale jakoś to 'nie wolno' i tak zawsze mowie
Wysłany: 2014-09-29, 14:42

nanu
avatar

Postów: 403
0

Nie słyszałam o tym "nie wolno" Ciekawa. Ale u nas Gabi reaguje. Jak powiem "nie wolno" to zatrzymuje się, popatrzy na mnie i albo posłucha się albo zacznie ją to bawić i będzie się po prostu droczyć.
Wysłany: 2014-09-29, 14:53

kaja1991
avatar

Postów: 1631
1

Leon również jest nerwus i też rzuca zabawkami albo je kopie, a jak cos mu nie gra to piszczy. Jak powiem stanowczo " NIE WOLNO" to robi na złość szyderczo usmiechając się, patrząc w oczy.
jak bym czytała o moim Filipie.. i potrafi odejsc i za kilka sekund specjalnie biegnie to samo zbroic i smieje sie w gloss.. czase to dosc zabawen
Wysłany: 2014-09-29, 18:41

m_f
avatar

Postów: 4300
0

A ja właśnie słyszałam, że powinno się mówić NIE WOLNO, a nie używać imienia dziecka. Bo dziecko kojarzy wtedy swoje imię z czymś negatywnym. Ale ile w tym prawdy to nie wiem..
Wysłany: 2014-09-29, 19:06

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

O widzisz Mf, o tym nie slyszalam, a chcialabym znac ten zloty srodek)) Laura tez uwielbia sie droczyć. Szczególnie jeśli chodzi o kredki i wkładanie ich do buzi.
Wysłany: 2014-09-29, 19:20

m_f
avatar

Postów: 4300
0

Ale psychologiem nie jestem, więc nie wiem, w każdym razie ja używam imienia wobec Jasia głównie jak go chwalę
Wysłany: 2014-09-29, 19:44

justa24
avatar

Postów: 4388
0

Alan na każde słowo NIE WOLNO reaguje odrazu płaczem, czyli wie o co kaman tylko szkoda że i tak się nie słucha ..
Wysłany: 2014-09-29, 20:26

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

a
Wysłany: 2014-09-29, 22:36

Kropka
avatar

Postów: 2135
2

Dziewczyny czy może któraś i mi przesłać książkę, bardzo proszę
p_wiola@yahoo.co.uk

My w przedszkolu często używałyśmy słowa "stop" do dzieci zamiast "nie" i jak dziecko się zatrzymało/przestało coś robić, to mówiło się i tłumaczyło, ale "cudze" (i starsze) lepiej się słuchają niż własne brzdące
Wysłany: 2014-09-30, 09:13

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

s
Odpowiedz