7 miesięcy Małego Wielkiego Szczęścia
Tyle czasu nie pisałam. Nie z jego braku, choć teraz już nigdy za wiele minut w dobie. Po prostu Marysia pochłania 100% mojego czasu. Jest dzieckiem, które nie lubi leżeć samo, bawić się w samotności czy nie uczestniczyć w codziennych czynnościach Jest towarzyska do granic możliwości, ale nieufna w stosunku do obcych Nie mogę jej podrzucić komukolwiek, ba, ciężko w ogóle tą mamusiowatą dziewczynkę komuś podrzucić
Już trochę późno by opisywać poród, ale lepszego nie mogłam sobie wyobrazić! Skurcze zaczęły boleć dopiero przy rozwarciu 8cm Przy 6 byłam dopiero na IP z regularnymi skurczami co 7min., a właściwie z takimi tam jechałam, bo w drzwiach szpitala z wrażenia mi przeszły Poród trwał 2,5 godziny i cały świat nam się przewartościował
Pierwszy miesiąc życia Małej był istną reklamą macierzyństwa Marysia pięknie sypiała (praktycznie od początku pięknie przesypia noce), w dzień spała 2-3 razy po 3 godziny Cudownie jadła. Była zakochana w tatusiu
Drugi miesiąc, jak za machnięciem magiczną różdżką, przyniósł całkowity brak tolerancji dla tatusiowych ramion :/ To był bardzo ciężki czas. Mała była tylko 'moja'. Do tego ciągle noszona na rękach. Jakikolwiek kontakt z podłożem kończył się donośnym płaczem! Chusta była wybawieniem.
Trzeci miesiąc przyniósł nową falę uczuć do taty Ach te kobiety, od małych przewrotne w uczuciach
Ten okres okazał się również przełomowy w rozwoju. Marysia zaczęła łapać świadomie w rączki zabawki, zaczęła wszystko brać do paszczy i ślinić się na potęgę
Kiedy przeleciał 4, 5 i 6 miesiąc NIE MAM POJĘCIA!!! Wiem tylko, że w tym czasie mała podróżniczka zaliczyła kilka wypadów nad morze i w góry, zadziwiając mnie za każdym razem, że jednak w foteliku samochodowym potrafi wysiedzieć dłużej niż 5 minut
Co Marysia lubi?
-Patrzeć na swoje odbicie w lustrze/każdej powierzchni gdzie się odbija, rozmawiać z tą 'drugą' dziewczynką i ją całować!!!
-Podkradać jedzenie z talerzy (względnie dłubać rodzicom w buzi, gdy się nie chcą podzielić) w zawrotnym tempie, a niestety od kiedy jest na mm (musiałam ze względu na leki odstawić ja w 5 miesiącu życia) ciągle coś ja uczula:/ Już nawet zaczęłam podejrzewać powietrze w akcie desperacji
-STOPY I to cudze Wystarczy jej pomachać paluchami i jest najszczęśliwsza na świecie
-Machanie przez tatę koszulą- ja tak super jak on nie umiem Taka banalna rzecz, a ile radości jej sprawia.
-Chustę, bliskość, mamy ramiona! Nie narzekam, uwielbiam ten mój mały Cud, ale ona tylko mi pozwala się tak 'zdusić' i zamotać. Każde inne ograniczenia ruchów są baaardzo niemile widziane...
Czego nie lubi?
-WÓZKA Moja wizja długich spacerów uległa zmianie gdzieś w ... listopadzie. Mała nie uleży w miejscu i koniec. W spacerówce też nie usiedzi. Po co? Nudno jej i tyle. Żadne 'zabawiacze' nie pomagają. Wychodzimy w spokoju i bez stresu jedynie w czasie drzemki Wybawieniem okazała się chusta! Choć nie ukrywam, że im cieplej tym częściej myśle o nosidle, bo w chuście się usmażymy.
-Fotelika samochodowego- patrz wyżej. Stanowcze 'nie' dla uwiązania do jednego miejsca
-SPANIA Szkoda życia na drzemki za dnia! Od tygodnia sypia AŻ RAZ w dzień, co w ogóle nie sprawia, że rano budzi się później, albo kładzie wcześniej wieczorem!
Od jakiegoś czasu codziennie płaczę. Z radości, że ona z nami jest. Tak po prostu z radości. Codziennie mówię jej milion razy, że ją kocham, że jest cudowna, wyjątkowa, a i tak mam wrażenie, że to za mało. W pewnym momencie miałam podejrzenie guza w piersi. Wiecie jak bardzo się bałam, że ją zostawię? Że nie zobaczę jak zaczyna chodzić, jak idzie do przedszkola, szkoły, jak się zakochuje, jak jest szczęśliwa? Od tego momentu jeszcze bardziej chce być przy niej przy każdym 'pierwszym razie', nawet gdy padam ze zmęczenia. Przecież nie mogłam przegapić pierwszego spaceru w śniegu, widoku tęczy czy wyjścia na basen
Chcę żeby czuła się szczęśliwa i kochana, tylko tyle, albo i aż tyle
tytuł: Aniołku, niech Maleństwo będzie miało Twoje oczka
autor: Natka88