Hania jest już z nami!
Przyszła na świat 27 września o godzinie 16:10
Jesteśmy w niej zakochani
tytuł: Dwa cuda Hania (wrzesień 2015) i Kacperek (styczeń 2017) ❤
autor: justyna1220
tytuł: Dwa cuda Hania (wrzesień 2015) i Kacperek (styczeń 2017) ❤
autor: justyna1220
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Moje dzieci:
Moje emocje:
Na przemian strach i radość, że w końcu się udałoHania jest już z nami!
Przyszła na świat 27 września o godzinie 16:10
Jesteśmy w niej zakochani
Długo się zbierałam o tego wpisu, brak czasu, zmęczenie, Do tego Baby Blues, który mnie dopadł znienacka... Nasza Hania pochłania czas w 99,9 %
Opis porodu nie jest krótki, a czasu oczywiście brak
Zacznę od tego, że w piatek 25.09 byłam u swojego lekarza na wizycie kontrolnej, okazało się, że mam juz 4cm rozwarcia, a szyjki praktycznie nie ma, byłam w wielkim szoku Lekarz powiedział, że już jakieś 30-40 % porodu za mną i jak tylko sie zaczną jakieś skurcze to mam jechać na porodówkę, bo może się zacząć w każdej chwili, byłam uradowana tą wiadomością bo wiedziałam, że spokanie z naszą córeczka coraz bliżej USG wskazało na wagę ok 4100g, nie przeraziłam się - w końcu od poczatku lekarz mówił, że mała nie będzie
W domu zaczełam plamić, w nocy z piatku na sobotę zaczęłam plamić i odszedł mi czop. W sobotę cały dzień były skurcze czasem nawet co 9 minut, zadzwoniłam po męża żeby był w pogotowiu i ok. 15 pojechaliśmy na porodówkę tam mnie zbadano i okazało się, że nie mam 4 cm rozwarcia jak to okreslił mój Ginekolog tylko zaledwie 1,5cm.. podpieli mnie pod KTG skurcze były ale nic ponad skalę, w końcu przy kolejnym KTG ucichły całkowicie, a ja sie załamałam. Lekarz stwierdził, ze nic sie nie dzieje, ale mnie nie wypuści do domu i mam trafic na patologię. Z nerwów chyba zaczełam płakać bo w sumie gdyby mój lekarz nie powiedział, że przy skurczach mam sie od razu udać do szpitala to bym do niego nie trafiła, a na patologi wiedziałam, że mogę spędzić sporo czasu.. Chciałam sie wypisac na wlasne żądanie bo myślałam, że bez sensu tam siedzieć. Lekarz w końcu mnie przekonał (swoja droga bardzo miły) żebym została. I dobrze, po 22 zaczęły mi się skurcze, brałam tabletki przeciwbólowe, skurcze juz jakies byly ale to nie to , w końcu o 5 nad ranem juz nie miałam siły, zwijałam się z bólu na łózku poszłam po kolejne leki przeciwbolowe i pod KTG były skurcze i to nie małe, ok 8 zbadał mnie lekarz okazało się, że mam już 5-6cm rozwarcia (!) i sru na porodówkę. Poznałam położną, która zajmowała sie mna od samego początku do końca, przed 11 był już mąż, jak wszedł na salę ja juz skakałam na piłce podpięta pod KTG, skurcze nie były takie straszne już, potem prysznic 40 min i tam już było ciężko P. mnie trzymał momentami, weszłam z powrotem na sale, 7 cm rozwarcia, poprosiłam o ZZO, powiedzieli mi za i przeciw, w końcu stwierdziłam ze spróbuje i nie żałuje. Ulga ogromna, ale wyciszyły się skurcze, prawie godzinę leżałam bez skurczy, potem się zaczęły co 4,3 min..w końcu nie widziałam już przerwy między skurczami, mąż cały czas trzymał mnie za rękę i głaskał po glowie, w przerwie między skurczami podawał wody, dał mi ogromne wsparcie Poprosiłam go żeby zadzwonił po położną, gdy przyszła powiedziała że zaczyna się poród. Miałam chwile załamania i krzyczałam ze nie dam rady, ale i P. i położna mi pomagali i wspierali dobrym słowem. Gdy w końcu poród się zakończył i dostałam córeczkę na pierś, emocje wzięły górę i ja i mój P. wzruszyliśmy się i poleciały nam łzy szczęścia, jej piękna buźka i ciepłe ciałko wynagrodziły mi wszystko Już nie czułam bólu, było to najwspanialsze uczucie jakiego kiedykolwiek kobieta mogłaby doświadczyć, uczucie nie porównywalne do niczego innego...
A teraz gdy patrze na tą małą istotkę, wspominam tamte chwile i wiem, że było warto bo jest najwspanialsza na świecie, jest moim, naszym, oczkiem w głowie jej delikatne uśmieszki, jeszcze nie świadome, wynagradzają mi te bezsenne noce
Kocham, kocham, kocham
Nigdy nie myślałam, że tak mała istotka może pochłaniać tak wiele czasu Sądziłam, że będzie troche łatwiej, ale powoli uczymy się siebie nawzajem. W nocy Hania ma już stałe godziny karmienia. Wstajemy o 24, 3-4 i 7, gorzej z tym, że mała je godzinę a potem kolejne pół godziny co najmniej ja usypiam więc nadal się nie wysypiam Niestety pokarmu mam za mało i dokarmiam ją MM, wczoraj chciałam odciągnąć pokarm bo mielismy gości i nie chciałam paradować z piersiami na wierzchu, ale w ciągu 20 min. udało mi sie odciągnąć jedynie 40ml, a ona na raz juz zjada ok. 100 ml, więc wiem chociaż, że godzina wiszenia na cycku u mamy jej nie starcza bo co troche ma przerwy, trudno będziemy karmic sie KP tyle ile się da, a reszta będzie MM bo nie moge patrzeć jak mała płacze bo głodna a ja nie mogę jej wykarmić Najgorsze jest to, że bardzo długo walczyłam o to aby naturalnie ją karmić. Walka z lakatorem co 3 godziny i w dzień i w nocy po pół godziny, spotkania w poradni laktacyjnej, już sądziłam, że wszystko bedzie dobrze ale jednak przegrałam swoją walke i muszę się z tym pogodzić. Ważne żeby Hania się najadała, szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i tak do tego podchodzę
Hania kończy dzisiaj 3 tygodnie ! Strasznie szybko czas ucieka, widzę jak rośnie, jak zmienia minki, to jest nie samowite jak z dnia na dzień zmiania się wszystko. Mała zdaje się uż mnie zauważać i na chwilę skupia swój wzrok na mnie, a gdy sie odzywam zezuje w moja stronę Jednak najlepszym usypiaczem jest nadal tata, który tańcuje z nią i wygłupia się, ja jeszcze nie mam na tyle siły aby z nia biegać po pokoju
W niedzielę, zostanę matką chrzestną mojego bratanka A potem ruszam z organizacją chrzcin naszej małej Hani, planujemy je zrobić w okresie okołoświątecznym czyli już nie długo zwłaszcza, że do kilku lokali już dzwoniłam i oczywiście problem z terminami. Pomimo to mam nadzieję, że uda nam się zorganizować wszystko tak jak byśmy tego chcieli
W przyszły piątek Hania kończy dwa miesiące
Czas leci nieubłaganie, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej, mam już tak napradę na wszystko czas Ciężki był pierwszy tydzień w drugim robiłam już normalnie obiadki dla męża, w kolejnych tygodniach doszło sprzątanie na bieżąco, teraz jestem w stanie nawet wygospodarować czas na rzeczy typu sprzatanie w szafkach czy mycie okien. Nie wiem jak to możliwe, że nie które kobiety po porodzie nie robią obiadów przez miesiąc
Gorzej z czasem dla siebie, chciałabym zacząc chodzić na siłownie, ale mogłabym jedynie gdy mąż będzie w domu czyli poźnym wieczorem, kiedy to chęci mi już opadają do minimum. Od dwóch tygodni jestem na diecie i próbuję ćwiczyć na YT z Chodakowską, próbuję - bo nie zawsze mi to wychodzi i nie z braku czasu tylko po prostu z zwykłego lenistwa :/ Z moich 23 kg pozostało 2,5kg nie ma tragedii, ale chciałabym wrócić do wagi sprzed roku czyli reasumując pozostało 10,5 kg i tyle chcę zrzucić do świąt, a wiem że mi się uda Hani poświęcam bardzo dużo czasu, codziennie spacerujemy o przynajmniej godzinie, w naszym przypadku jest to marszobieg Mała jest cudownym dzieckiem, w nocy wstaje do niej raz i to dosłownie tylko na zmianę pampersa i nakarmienie czyli ok. 15-20 minut. W ciągu dnia drzemek jest już coraz mniej co za tym idzie więcej czasu poświęcamy na zabawę Uwielbiam do niej gadać, uśmiechać się a ona odpłaca mi tym samym, swoim wspaniałym uśmiechem coraz więcej ze sobą rozmawiamy chociaż i tak przegrywam z motylkami przy karuzeli, z którymi Hania rozmawia najczęściej
Miałam tutaj pisać jak najczęściej, żeby móc potem powspominać ale jakoś brak czasu. Tak na prawdę to czas jest ale każda moja wolna chwila to czas dla Hani
Jesteśmy juz po drugim skoku, pierwszy w 5tym tygodniu był tragiczny, nie tylko dla mnie,ale również dla męża i co najgorsze dla Hani. Ciągłe noszenie, nieustanny płacz, budzenie się w nocy co dwie godziny. Na szczęście mineło po paru dniach, a Hania wynagrodziła nam wszystkie bolączki swoimi pierwszymi świadomymi uśmiechami Kolejne dni mijały już w wielkim spokoju. Znowu wstawałam do niej tylko na karmienie 2 razy w nocy, nauczyła się sama zasypiac w swoim łóżeczku, więc nocne pobudki polegały na zmianie pampersa, karmieniu, odbiciu i położeniu spowrotem spać czyli ok 15 min Kolejny skok wystapił niedawno bo w sobotę. Pobudki co dwie godziny, karmienie co chwila, ale tym razem byłam mądrzejsza o doswiadczenia z poprzedniego skoku, wiedziałam że tak musi być i że to zaraz minie i rzeczywiście mineło.. Po dwóch dniach odzyskałam moją wspaniałą córeczkę Teraz Hania leży obok mnie i grzecznie śpi, ciągnąc miarowo smoczka z uniesionymi raczkami do góry Cudowny widok
Jak to po każdym skoku coś się zmienia na lepsze i tak było i tym razem Mała przesypia ciągiem 8 godzin, po kąpieli karmie ją i o 19:30 zasypia, o 4 mamy pobudkę pospi do 6, biorę ją do nas do łóżka gdzie jeszcze we trójkę drzemiemy do 8 Jest po prostu cudowna Z takim dzieckiem nie straszna jest mi kolejna ciąża, o której już myślę coraz poważniej
Hania bardzo chętnie leży na brzuszku co mnie cieszy niezmiernie, bo wiem że nie każde dziecko preferuje taką pozycję, a dzięki temu potrafi już bardzo wysoko trzymać główkę i utrzymuję ją w koncie 90 Stopni przez chwilkę, czasem główką ją przeważa na boczek więc trzeba ją jeszcze asekurować W niedzielę skończy 2 miesiące, czas leci nieubłaganie, czasem tęskno mi za chwilami zaraz po porodzie, kiedy była taka malutka, po małym dziecku na prawdę widać jak czas ucieka
Kocham ją ponad życie
Piszę mając wolną chwilę, mój promyczek już śpi Tak, ostatnio coraz to wcześniej zasypia, dzięki czemu ja mam wieczór dla siebie Na szczęście nie wpływa to na nasze nocki, Hania nadal wstaje o 7 po czym pije mleko, chwilę się pośmiejemy i zasypia o 8:30 na godzinkę podobno trafił mi się bezproblemowy egzemplarz, aczkolwiek ja tak nie uważam Jest wiele sytuacji w których narzekam, ale chyba to jest naturalne
Mamy już wprowadzone pokarmy stałe, raz dziennie jest kaszka, obiadek i deserek. Mała je z wielkim zaciekawieniem i radością, od czasu do czasu staram się jej zrobić dzień ''brudaska'' przy jedzeniu, już coraz częściej trafia łyżeczką do buźki więc sa postępy
Hania jest duszą towarzystwa, rozdaje śmiało uśmiechy wszystkim dookoła, nieważne czy to jest mama,tata, dziadek czy ekspedientka w sklepie spożywczym, wszystkim skrada serca swoich szczerym uśmiechem Uwielbia zabawę w Akuku, rechocze się wtedy cudownie Już poznała ''raka nieboraka'' i ''kosi łapci'' Kosi nawet jej wychodzi czasem, gdy mnie naśladuje
Wyszłyśmy już całkowicie z asymetrii i wiotkości, co więcej Pani rehabilitantka nie może się nachwalić za każdym razem gdy jesteśmy u niej na ćwiczeniach. Podobno opanowała już sporo ruchów, które kształtują się w 7 miesiącu, jestem z małej bardzo dumna, ale też i z siebie bo codzienne ćwiczenia dały efekty
__________________________________________________________________________________
Trochę o nas :
[B]Hania[/B]: waży już 7400g i ma 73 cm długości, ciuszki w rozmiarze 68 ponosi jeszcze dość długo (swoją drogą nie wiem jak to możliwe ) Pampersy nosimy 3, ale kolejną paczkę zakupię już 4 bo te mniejsze parę razy nam przeciekły
Młoda codziennie zaskakuje mnie nowymi umiejętnościami Bez problemu obraca się zarówno na brzuszek jak i z brzuszka na plecki, potrafi już pełzać do tyłu oraz kręcić się w okół własnej osi Samodzielne trafia smoczkiem do buźki, sięga sama po butelkę z wodą, ale oczywiście muszę jej pomóc natrafić do buźki Co raz częściej przyłapuję ją leżącą na brzuszku z pełnym wyprostem w łokciach, tyłek w górze jest w kółko, tylko żeby moja gwiazda jeszcze nauczyła się połączyć ze sobą te dwie czynności, potrzeba czasu
Tak poza tym to non stop słyszę jak śpiewa/krzyczy AaaaaaAaaAaa ostatnio zaczęła również jakby ''ćwierkać'' jak ptaszek, o stokroć lepsze od Aaa....
[B]Ja[/B]: W końcu nastał ten moment waga spadła, na dzień dzisiejszy jest -24kg ( Tak właśnie tyle przytyłam w ciąży ) Gdy mała zasypia odpalam Youtuba na tv i ćwiczę z Panią Chodakowską, staram się to robić regularnie, efekty są coraz większe więc widzę chociaż, że warto
Z innych baaardzo ważnych kwestii, zdecydowaliśmy się na rodzeństwo dla naszej małej ! Od przyszłego miesiąca rozpoczyna się projekt ''braciszek dla Hani'' Kocham tą moją małą istotkę, kocham być mamą, kocham jej uśmiechy, małe stópki, kocham w niej wszystko I już się wzruszam na samą myśl, że już nie długo mogę być ponownie w ciąży, a następnie po raz kolejny uczyć się na nowo wzajemnych relacji z małym człowieczkiem
Moja gwiazdeczka
Ciąża zakończona 20 kwietnia 2016
Ciąża rozpoczęta 4 kwietnia 2016
I znowu powitałam Belly jako przyszła mamusia
Tak, tak... znowu jestem ciąży
Udało się za pierwszym razem czego kompletnie się nie spodziewałam
W środę pierwsza wizyta u Ginka umieram z niecierpliwości bo ta ciąża w przeciwieństwie do poprzedniej jest praktycznie bezobjawowa
Cieszę się niesamowicie, że Hania w wkrótce będzie miała rodzeństwo
I znowu powitałam Belly jako przyszła mamusia
Tak, tak... znowu jestem ciąży
Udało się za pierwszym razem czego kompletnie się nie spodziewałam
W środę pierwsza wizyta u Ginka umieram z niecierpliwości bo ta ciąża w przeciwieństwie do poprzedniej jest praktycznie bezobjawowa
Cieszę się niesamowicie, że Hania w wkrótce będzie miała rodzeństwo