Mogę przystąpić do opowieści porodowych
Jako, że w Łodzi odpadały wszystkie publiczne szpitale, a prywatne z kontraktem NFZ były na drugim końcu miasta zdecydowaliśmy się na poród w Rzgowie w Gamecie. Ale o szpitalu po drodze
Oczywiście po przekroczeniu terminu 'ciąża donoszona' codziennie miałam nadzieję, że to dziś Wszystko mnie już bolało, miałam jakieś bóle w biodrze, w plecach, nie mogłam sama wstać, ale co tu pisać pewnie każda to przerabia Dzień przed porodem nic nie przeczuwałam, jak co dzień siedziałam i macałam suty licząc, że coś to da I obudziłam się tego sądnego dnia, tydzień przed terminem o 5 rano. Strasznie mi się chciało siku więc sobie myślę, no trudno już pójdę, a że kibel mamy na dole i wiąże się to z łażeniem po schodach to nie było to takie hop siup Usiadłam na tronie i stwierdziłam, że chyba zanosi się na dwójkę no to siedzę i siedzę, nie jestem pewna czy nie przysnęłam, ale nic się nie działo to postanowiłam wracać do barłogu. Podtarłam Bożenę i zobaczyłam na papierze trochę różowego śluzu, ale że już to przerabiałam też się jakoś nie przejęłam. Wstałam i wtedy poczułam coś czego wcześniej nie było dziwny skurcz, ból jak na okres. Hmm zaczęły się powtarzać co jakieś 10-12 minut, ale nie były jakoś mega bolesne. Wczołgałam się na górę, obudziłam Radka, miał na 7 do pracy więc i tak już wył budzik i mówię, że jest coś innego niż zwykle i co tu począć Stwierdziliśmy, że jak pojedzie do pracy to bankowo mi odejdą wody, albo coś w tym stylu więc stwierdziliśmy, że się wykąpię i po drodze do pracy mnie podrzuci do szpitala, a jakby się okazało, że to już to przyjedzie Pracuje 5 minut od szpitala więc się nie stresowaliśmy. Ja się umyłam, zjeść śniadania nie dałam rady, ale jak tak czekałam na wyjście czułam, że te skurcze zaczynają boleć i już byłam pewna na 99%, że się zaczęło
Radżi wyrzucił mnie pod szpitalem, wzięłam tylko teczkę z dokumentami i na 2 piętro na porodówkę Wchodzę dzień dobry dzień dobry, w czy m możemy pomóc to mówię, że chyba rodzę
Położne się cieszyły, ale mówią, że nie ma miejsc o.O
Dzięki Bogu jak już przyszłam wyrzucić bez badania mnie nie mogli więc siadam na fotel, badają mnie i mówią, że mnie przyjmują, bo mam 4 cm rozwarcia :o :o od razu na KTG, nie znam się na tym, ale ten wydruk był cały pomazany w porównaniu do tych które miałam wczesniej więc pewnie skurcze się pisały Po KTG wypełniłam milion papierów i po 9 kazali mi dzwonić po Radka, bo idziemy na porodówkę. Zakwaterowałam się tam około 9.30. Sala cudowna, jednoosobowa z wanną, tv (z pilotem nie na 2 zeta ), płyty z muzyką, ale ja jakoś nie miałam weny na słuchanie, piłki, worki do wyboru do koloru Strasznie mi było gorąco więc mi włączyli klimatyzację ! ;D Miałam 2 położne do dyspozycji, baaaaardzo miłe W międzyczasie przyszedł ordynator pytał czy chcę zzo. Nie bolało jakoś bardzo to sobie myślę, ale jestem dzielna urodzę bez znieczulenia popatrzył na mnie dziwnie i powiedział, że jak zmienię zdanie mam mówić
I tak do tej 11,30 nie działo się nic, nudziłam się, nawet się przespałam, wkurzona byłam bo strasznie chciało mi się jeść i położne się śmiały, że ciągle o tym żarciu gadam jak mi się dziecko rodzi No i przed 12 się zaczęło, tak nagle :o przy skurczu ból masakryczny, cała się pociłam i było mi słabo, położna kazała kucnąć a Radek miał mnie trzymać pod pachami i na skurczu przemy :o Jeeezu tragedia, po proszę zzo Przyszedł anestezjolog, wszystko super, igieł się nie boję, lubię mieć wenflon, ale przy tym zasłabłam. Od razu mnie podłączyli pod te wszystkie kable, położyli na boku, no ale się rozbudziłam bo przestało boleć super uczucie, znowu się chwilę zdrzemnęłam. NO i tak sobie parłam na skurczach, aż tu na jakieś ostatnie 20 min znieczulenie przestało działać, a podobno już na koniec się nie podaję, w międzyczasie dostałam jeszcze Oxy bo rozwarcie stanęło na 8 cm. Na koniec darłam się żeby mnie zabili i tak o 14.35 wyszedł nasz Leoncjo W planie porodu chciałam żeby go umyli, ale dostałam go od razu na cyce, on się dossał i tak leżeliśmy 2 godziny
Ostatnio mówię do Radka, że dobrze że Leon nie był cały w tych gilach jak mi go dali a on zdziwiony jak to nie był o.O był w tym cały o.O no ale ja chyba z szoku nie zauważyłam a jakoś mnie to stresowało przed porodem ;P Po dwóch godzinach zawieźli nas na sale po porodową, trafiła nam się dwójka, oczywiście wszystkie sale z łazienkami ! z klimą, no ale przy dzieciaczkach nie używałyśmy więc było strasznie gorąco. No i dostałam ten wymarzony obiad !
Pierwszy raz w życiu jadłam posiłek w szpitalu ! Matko takie żarcie to bym mogła codziennie przyswajać
Położne extra, co prawda postraszyły mnie kleszczami i się śmiały do siebie Radek mówi, ale chyba dzięki temu szybciej urodziłam
Leoś był grzeczniutki, nic nie płakał w nocy, dwa razy mieliśmy zonka z dostawieniem, ale położne super pomocne
Teraz jest tylko na cycu i wczoraj przed kąpielą ważony 4360 g !!
Ja przytyłam 13 kg, został mi 1 kg Tylko czuję się obwisła, chciałam zacząć ćwiczyć, ale strasznie boli mnie kręgosłup, promieniuje do lewej nogi więc chodzę kulawa a co dopiero ćwiczenia. Jak nie przejdzie chyba nie będzie wyjścia i rehabilitacje, a przy karmieniu mi się to nie widzi -_-
Tak czy inaczej jestem prze szczęśliwa, że Leoś jest już z nami. Jest cudny, podnosi super głowę, podobno jest bardzo silny, czytamy sobie książeczki, zaczął się już interesować zabawkami przy karuzeli
No i ciągnie matkę za włosy, obstawiam, że za pół roku będę łysa
ztaki byłem malutki
A teraz to już wielki kawaler