Od ostatniego wpisu troche minelo czasu. Duuzo sie dzialo . Dzis pierwszy dzien umiarkowanego spokoju. Moze inaczej- mam czas w samotnosci usiasc przy komputerze z zimna kawa , ktorej nie zdazylam dopic przy sniadaniu. Dziecko w przedszkolu , za chwile szwagier ma mi przywiezc chorego siostrzenca, bo zadzwonili ze szkoly ze jednak nie wychorowal sie przez ostatnie 5 dni. Jak na szpilkach czekam tez na telefon z przedzszkola ze moj syn tez nie jest zupelnie zdrowy - bo takich telefonow ostatnio mialam duzo . po kolei jednak
Ostatnio organizm mojego dziecka bral udzial w jakims maratonie chorobowym albo conajmniej chcial pobic jakis rekord.
Wszystko zaczelo sie od poczatku lutego - lekarz stwierdzil jakis wirus - moje dziecko walczylo z nim jakies 4 dni. W moim organizmie siedzial ze 2 tygodnie, ale moze dlatego ze musialam chodzic kolo calego towarzystwa .
Po calej tej Mateuszkowej chorobie przyszedl w koncu czas na danie szczepionek i tu UWAGA !!! bo zastanawiam sie gdzie ja zyje i w ktorym wieku i czy przypadkiem nie odebrano mi prawa do decydowania o moim dziecku !!!
Mowilam lekarzowi na wizycie wczesniej ,ze nie zycze sobie zeby szczepili go na grype , poniewaz uwazam ze nie jest ta szczepionka mu potrzbna a po pierszej dawce w pazdzierniku mial jakies dziwne odczyny alergiczne na skorze cos ala pokrzywka . Lekarz mi wywalil ,ze grypa jest niebezpieczna i jest duzo przypadkow smiertelnych, ale ja mu powiedzialm ,ze rozumiem ale w razie czego wiem jak postepowac przy grupie Myslalam ze mam ten temat z glowy. Mielismy sie zlosic 10 dni po przeziebieniu i tak zrobilismy . Zobaczyla nas tylko pielegniarka, wypytala czy aby nie mial goraczki itp... jest ok , szczepimy . to byl CZWARTEK po poludniu.
W PIATEK po 12 zadzwonili do mnie z przedszkola ze mam odebrac dziecko bo ma PINK EYE - niby wirusowe zapalenie spojowek , tore jest bardzo zarazliwe i musimy jechac do lekarza . U lekarza okazalao sie ze oprocz tego dziadostwa ma jeszcze zapalenie ucha . Bomba, dostaje antybiotyki na ucho i oko, sobota jest ok, ale zostalam z im w domu i odwolalam nianie . W niedziele zauwazam ,ze moje dziecko ma jakies dziwne odczyny alergiczne , podobne jak pare miesiecy temu ,, mysle ok, to chyba znow cos po szcepionkach, dla pewnosci wyciagnelam karte szczepien , ktora mialam zaniesc do przedszkola i jakie bylo moje zdziwienie, jak zauwazyam ze mial podana jednak szczepionke na grype. To byla jedyn , ktora sie powtorzyla z szczepionkami z pazdziernika. W poniedzialek jak rozebralam mlodego , przestraszylam sie . Jego cialo bylo pokryte malymi plamkami a pachwiny wygladaly jak by byl poparzony. ;(
We wtorek wszystko sie nasililo, pachwiny zelzaly za to kark , glowa burz , wygladaly strasznie, znow lekarz. Tam zebralo sie kilku lekarzy - oprocz naszego i zdecydowali ze to musi byc reakcja alergiczna a nie choroba - nosz kur..... AMERYKE ODKRYLI . Jedank ich diagnoza , to reakcja po antybiotyku. I ti mam ogromne watpliwosci, poniewaz Mateusz te antybiotyki juz bral 3 czy 4 razy wczesniej. Fakt dawka byla dosc spora, ale zawsze dostosowywuja do wagi . NIe chialam sie z nimi dochodzic, bo ja lekarzem nie jestem , ale cos mi sie wydaje, ze jak wspomnialam pielegniarce na poczatku ,ze jak to sie salo ,ze dostal szczepionke gdzie mowilam zeby jej nie dawali, zaczela odwracac temat a lekarz ewidetnie wykluczyl reakcje po szczepionce. No i zrobili ze mnie wariata, tyle ze ja sobie dobrze przypominam,ze przy pierszej dawce moj lekarz mi powiedzial ,ze objawy moga wystapic nawet 8 dni po !!!
W srode zaczal dochodzic do siebie, ale juz pani na portalu z przedszola pisala ze Mateuszek jest jakis taki osobialy odkad wstal z drzemki- odebralam go wczesniej , pojechalismy do domu, zrobilam mu mleko , wypil i 20 min pozniej zaczal zygac - to byl pierwszy jego paw , bardzo sie wystraszyl i plakal. Uspokoilam go dopiero w wannie. Zrobil sie spokojniejszy , ale kolacji juz prawie nie tknal. Wczwartek , przez czasy dzien zjadal jogurt i wypil mleko W piatek nawet zaczal jesc, ale po popoludniu zadzwonila pani ,ze Mateusz ma biegunke _ nie wierzylam wlasnym uszom ;( znow zrywka z pracy , przedszkole , dom. Dalam mu w domu cos zjesc , bum biegunka- to mysle zajebiscie- znow w sobote nie pojde do pracy. Opiekunka zasugerowala ,ze wolalby nie przychodzic bo bardzo latwo lapie wirusa grypy zoladkowej . ZYc nie umierac !!!! Wczoraj juz bylo lepiej . ZA to dzis misiek obudzil sie o 3 rano z placzem i duzym kaszlem .......... czekamy co to z tego bedzie .........
Jestem zmeczona ;(