avatar

tytuł: Majowe Love :)

autor: dewa

Wstęp

about me

O mnie:

Niecierpliwa, szczera, popadająca ze skrajności w skrajność, z czarnym poczuciem humoru.

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

taką, do której zawsze Dziecko przyjdzie. Chciałabym być taką Mamą, jaką jest moja Mama. Cierpliwą, spokojną, kochaną, moją oazą.

about me

Moje dzieci:

Los Jakubos! Synek Kubuś, zodiakalny bliźniak, urodzony 29 maja 2017 roku. Mój mały, idealny Mężczyzna. Kopia Taty, klon Mamy. Nasz ukochany, wymarzony i idealny Synek.

about me

Moje emocje:

Cała paleta emocji! Zmieniają się kilka razy dziennie, nie sposób nadążyć :)

Boże, ja chyba oszaleje. Coś niedobrego się ze mną dzieje. Jestem raczej pozytywnie nastawioną do życia osobą, sami wiecie. Wszystkie doliny staram sie szybko przebiec i zawsze znaleźć coś pozytywnego. A teraz? Ta historia z karmieniem zabiera mi cała pozytywna energie, wszystko co dobre. Od wczoraj płacze jak tylko pomyślę o tym, co traci Kuba i tracę ja. Wychodzi na to, że wyję cały czas. Najgorsze jest to, ze nawet cieżko jest mi patrzec na Kubusia, rozumiecie? Nie moge patrzec na tego mojego Pisklaka, bo mam wrażenie że go zawiodłam, i że ta niezwykła więź, którą nawiązywałam przez kilkanaście ostatnich dni, teraz po prostu idzie w pizdu. Dostawiam go do piersi, ale to już nie to samo. Mam wrażenie, że Kubuś bardziej się niecierpliwi. A może to takie samospełniające się proroctwo. Boję się tego, że laktacja zaniknie przez podawanie butli i proszę, ona zanika.

Proszę, nie zrozumcie mnie źle, nie chcę demonizować karmienia mlekiem modyfikowanym. Tym bardziej, jeśli jest to świadoma decyzja kobiety. Ot z pierdyliona różnych powodów decyduje się na mieszankę, bobas rośnie zdrowo, wszyscy zadowoleni. No nic tylko przybić piąteczkę, serio. Zazdro level kosmos, bo śpi spokojnie, i ona i dziecko.

Czasem mam wrażenie, że pierwszy błąd popełniłam w momencie, gdy chciałam WIEDZIEĆ. Wiedzieć jak najwięcej, mieć świadomość, być Mamusią która karmi, bo WIE, że pierś to najlepsza i najbardziej naturalna opcja. Nie ukrywajmy, tak jest. Nie wymyślono jeszcze nic nawet zbliżonego składem do mleka matki. Czytałam więc, duuuużo. Hafija stała się dla mnie cyckową wyrocznią, pochłonęłam mnóstwo mądrych artykułów, no nic tylko wywalić cyca, podpiąć mlekopija i heja, cud natury się odbywa. Eheee, taki chuj. Teraz, każda jedna z tych mądrości laktacyjnych jest jak drzazga. Nie, sorrry, wróć! Jak kawałek szkła w sercu. Wbija się boleśnie, cholernie boleśnie. Wracają do mmie te wszystkie informacje i rozwalają mój system. I niszczą moje szczęście i relację z tym Małym Robaczkiem. I z Darkiem, który uważa, że przesadzam. I ze wszystkimi, którzy tak jak Wy próbują mnie pocieszyć i dodać mi wiary w siebie.

Muszę gdzieś to z siebie wyrzucić. Jest mi wstyd rozmawiać z ludźmi, bo mam wrażenie że brzmię jak idiotka. I nie chcę nikogo obok. Spodziewałam się wielu pociążowych trudności, przede wszystkim ze strony mojego ciała. W życiu bym nie wpadła na to, że wykończy mnie moja własna psychika.

12
komentarzy
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Wysłałam Ci zaproszenie. Byłam w podobnej sytuacji, napiszę Ci co doradca laktacyjna kazała mi robić.
avatar
Mnie się wydaje że dopada Cię bejbi blues. Trzymaj się mocno i pisz jak coś!
avatar
Kochana. Z mojego długiego, wieloletniego doświadczenia zaliczania dołów wszelkiej maści wynika jedna rzecz - grunt, to umieć się pogodzić z emocjami. Tobie może być ciężko, bo sama napisałaś, że raczej całe życie jesteś pozytywnie nastawiona. Teraz masz gorszy czas i jest to dla Ciebie coś nowego. Nie czuj się wariatką, idiotką, własnym wrogiem - to nie prowadzi donikąd. Powiedz sobie, że jesteś mamą pierwszy raz, dużo nowych rzeczy dzieje się w Twoim życiu, niektórych nie przewidziałaś a inne wydarzyły się nie po Twojej myśli, więc czujesz się zrezygnowana, ale MOŻESZ się tak czuć, bo jesteś tylko człowiekiem. Daj sobie wewnętrznego przytulańca. Pomyśl, co byś powiedziała najlepszej przyjaciółce gdyby ją to spotkało, a co mówisz sobie. Wypłacz się na tyle ile potrzebujesz, ale jak już płaczesz, to się nie karć za to. Darkowi powiedz, że ma Cię nie oceniać, a zrozumieć, że to co się dzieje jest dla Ciebie ważne, i tak długo, jak jest ważne, to NIE PRZESADZASZ. To wszystko brzmi bardzo górnolotnie, ale uwierz mi, że jak pogodzisz sie z tym, co się dzieje w Twojej głowie, to łatwiej będzie Ci zacząć cieszyć się macierzynstwem. Całuję
avatar
Na końcu miało być buzi, ale coś nie pykło. :*
avatar
Kochana musisz wyluzować bo zwariujesz. Też czytałam Hafije. Też się zamartwiałam. Zewsząd presja na karmienie cycem. Wreszcie odpuściłam i jestem szczęśliwa. Jedyne moje zmartwienie (o ile można to tak w ogóle nazwać) to że zaoszczędziłabym na kp. Serio. Moja więź z synem jest tak olbrzymia że boję się wrócić do pracy. Młody jak tylko zniknę w kiblu drze paszczę za mną. Przytula się i świata poza mną nie widzi. Czasem nawet tatuś może nie istnieć. Nie martw się. Proszę :*
avatar
Kochana. Zgadzam też z awangarda. Pisz pisz i nie trzymaj niczego w sobie.
Wiesz miałam podobnie ale nauczyłam się z pierwszym dzieckiem, że planowanie czegokolwiek to jest bez sensu bo zawsze coś stanie na przeszkodzie.
Wczoraj zajrzałam do interneta i dowiedziałam się, że jest u Ciebie możliwość spotkania z specjalista laktacyjnym ale trzeba poprosić twoja polozna o appointment. Mój to te jestrony wyjście?
A do zanikajacej laktacji odciągnie pokarmu co 3 godziny o mrozmniejszenie go tak polepszyć ale przede wszystkim nie możesz się obwiniac bo to też powoduje zanik...
Trzymaj się tam kochana :-* :-* wiem że ciężko . Przytulamy
Dodaj komentarz

2t+5d

Doooobra, Guess Who's Back?! Teraz to pewnie pomyślicie, że mam schizofrenię paranoidalną, no bo cholera, kto ma takie wahania nastroju?! Rano gluty i chcę się pociąć butelką Młodego, a teraz prawie woooohoooo! Dziewczyny, musiałam walnąć formata systemu, po prostu. Poukładać sobie to i owo. Katowałam się prawie całą dobę, wystarczy! I jeszcze jak Awangarda wspomniała o bejbiblusie, to walnęłam się w łeb, z plaskacza. I jeszcze Wasze wsparcie...no owacje po prostu. Owacje dla Was Dziewczyny, dziękuję :*

Byłam w czarnej, laktacyjno modyfikowanej doopie, na własne życzenie. Wyłam, bo moje Dziecko jadło z butelki. No chory pojeb. Ja, nie Kubuś of kors! Jakim patolem trzeba być, żeby płakać, bo Dziecko jest najedzone i szczęśliwe śpi u Taty w ramionach. A ja bek, bo utracona więź, bo teraz to każdy może się nim zająć, bo nie będę mu potrzebna. No i żal, bo skład mleka z cycka a modyfikowanego...no sami wiecie. Ale nic tam, cycki do przodu, będę karmić ile się da. I flaszkować. A może faktycznie jak się odbije od tej urodzeniowej, to zacznie wciągać cyca jak odkurzacz, dostanę mleka więcej niż dojna krowa i będzie pięknie. A jak nie, to też będzie pięknie, musi. Daję mu piersi przed każdą butlą, mam nadzieję że w poniedziałek na ważeniu zobaczymy 3 z przodu.

Wbiłam sobie (chyba) w ten przypalony garnek, że nie mogę uzależniać swojego macierzyństwa i kobiecości od konkretnych czynników. Od porodu, od sposobu karmienia, od sposobu wychowywania. Mam mieć szczęśliwe i zdrowe Dziecko, kurtyna. I nie robić gównoburzy z każdej drobnostki, bo faktycznie wyląduję w pokoju bez klamek. Przecież to dopiero 3 tygodnie! A gdzie reszta życia? No.

Także ten, koniec smęcenia! Na dzisiaj Jutro nowy dzień i nowe przypały. Dla Was jeszcze raz czapeczki z głów! Jesteście Ciotki niezastąpione! Niech moc będzie z nami, Mamusiami!

http://i68.tinypic.com/53fhi.jpg

7
komentarzy
avatar
Brawoooo i o to chodziło pamiętaj że szczęśliwa mamusia to szczęśliwe dziecko cmokasy :*
avatar
Wyedytowałaś o zdjęcie w momencie pisania przeze mnie komentarza :p Kubuś cud, miód i maliny :*
avatar
I tak trzymaj, jak się uda z KP to super, jak nie to trudno, świat się nie zawali, a Kuba i tak będzie zdrowy i szczęśliwy
avatar
No w końcu mówisz jak normalna nieporabana )) Cycki do przodu mamuśka!! Tak trzymaj!!
Ja ci powiem na własnym przykładzie, że 4 lata temu rodzić miałam sn, a potrzebna byla cesarka na szybko, karmić mogłam cycem tylko 2,5 miesiąca bo mnie zapalenie wątroby dopadło, do żłobka oddałam młodego zanim skończył rok. Zła i wyrodna matka jestem po prostu, co przeryczałam to moje, a syn jak dąb, na brata czeka z niecierpliwością. Nic nie dzieje sie bez przyczyny. Widać tak ma byc i już. Ściskam i przesyłam całuski dla uroczego skarbusia!!
avatar
A i jeszcze zapytam czy nikt ci nie proponował ściągania pokarmu? Moja znajoma leci na laktatorze od prawie pierwszej doby po porodzie, już pół roku zaraz minie, bo jej syn leniwy jest i żeby go nakarmic z cyca nie bylo prawie szans. Wiec zamiast mm dostaje z butli mamine mleko. To też jakieś rozwiązanie.
avatar
Myślałaś, że mm zniszczy więź z mamą? Nie, co to, to na pewno nie, nikt nie dogada się tak dobrze, jak Ty ze swoim dzieckiem. A za pół roku, rok, półtora jeszcze będziesz się modlić, by dziecko chociaż trochę poluzowało więź z Tobą i chciało iść do kogokolwiek zamiast wiecznie wisieć Ci na nodze... Wszystkiego dobrego Ps. zaczęłam Cię podczytywać, jesteś świetną pisarką
avatar
Go, mamuśka, Go! Tak trzymać. A mały rozdupca na kawałki. Heh, te moje skurcze to są takie niewiadomo co. Chwyci raz do dwóch na pół dnia i nie powoduje dużego dyskomfortu. Brzuch wysoko. Czopa nie widać. Także ten. Raczej nastawiam się, że moja macica poszła na fitness i ćwiczy do wielkiego dnia.
Dodaj komentarz

3 tygodnie!

6.06, nie śpię od 4.29, a położyłam się jakoś koło drugiej. Nie, nie jestem na imprezce, to nie był magiczny długi maraton po klubach, zapewne też dzisiaj nie będę miała okazji odespać. Ani dzisiaj, ani przez najbliższych kilka lat, wooooohoooooo urwał! I wiecie co, jakoś nie mam morderczych zapędów, nastrój dopisuje a Los Pisklakos leży obok i się paczy. O 1.45 zapodałam mu oba cycki, które potraktował jak typowy facet, czyli rekreacyjnie. Fakt, spił trochę a potem ciumkał, wypluwał, wkurzał się i robił mi niespodzianki w stylu 'leżę sobie spokojnie a za chwilę odginam się maksymalnie do tyłu i naciągam Mamie cycka jak gumę, na dwa metry' On już WIE, że pierś to taka przytulanka, po której dostanie wartko z butli płynące mleko. No i dostaje, po każdym cycowaniu wypija po 60 ml mm. A potem odpada z błogim aaaaaaaaaaaagh. I z jednej strony wciąż jestem w żałobie (tak, tak!) i czuję, że temat karmienia Kuby już zawsze będzie dla mnie elementem wkurwiająco-zaczepnym. A z drugiej jak myślę sobie, że przez dwa tygodnie nie dostawał tej butli i nie dojadał, to mam ochotę pogłaskać się. Glanem. W potylicę. I jeszcze z pięści w brzuch. I jeb na golasa w klocki LEGO. Eeeeeech.

Dzisiaj jedziemy do szpitala na ważenie. Musi być 3 z przodu, MUSI. Od piątkowego wieczoru futrujemy się tym mm co 3-4 godziny, do tego cyc. MUSIAŁ przybrać, cnie?! Jakby co, torbę do szpitala mam spakowaną. Jakby chcieli nas zostawić. Nie dopuszczam takiej myśli do siebie, hell no!

Oooooo, usnął mały Elf. To ja też śmigam, chociaż na godzinkę!

4
komentarzy
avatar
Trzymam kciuki za wagę :-)
avatar
Kochana, mogę Cię pocieszyć, że jak mój synek miał 3 tygodnie, to miałam bardzo podobne problemy z laktacją i dokarmiałam ok.40-80 ml po każdym karmieniu piersią... ale potem udało mi się dojść do tego, że pił tylko cyca, a butlą był dokarmiany tylko 1 raz dziennie 120 ml - i był tłusty jak kluseczka. Co robiłam: oczywiście ściągałam mleko z piersi, ale to nie wystarczyło... bardzo pomogło karmienie Arturka butelką Haberman Canpol, z której dziecko musi ciągnąć mleko jak z piersi, czyli męczyć się i podobnie ssać... ta butelka uratowała moją laktację i jego przyjaźń z piersią. No, ale zajęło mu dobre 2 miesiące zanim nauczył sie dobrze ssać i stopniowo ograniczaliśmy te butle..
avatar
Trzymam kciuki za trójkę z przodu! Jej. Pisklak się patrzy. Chcesz mi powiedzieć, że ja też mam w brzuchu takie o, i będzie się paczyło? Dziewiąty miesiąc ciąży a ja dalej nie ogarniam, jak...
avatar
Hehe, dodałam komentarz nie tam gdzie trzeba także wklejam jeszcze raz.

Twoja historia z karmieniem przypomina mi o mojej sprzed kilku miesięcy. Moja corcia miała problemy z ssaniem i po kilku minutach karmienia zasypiala, także karmienie ja przez pierwsze dwa tygodnie zajmowało mi 24 godziny na dobę a ona cały czas glodna. Wiedziałam że pokarm mam, jednak jej problem z wezidelkiem pod języczkiem nie pozwalał jej na efektywne ssanie. Dlatego po każdym karmieniu odciagalam resztę pokarmu i ja karmiłam. Uwierz mi ze po jakimś czasie dziecko wyczuwa butelkę i nie chce mu się już męczyć piersią I kiedy ona już tylko uznawala butelkę ja nadal odciagalam pokarm i jej podawalam. Także od 4 miesięcy karmie ja tylko butelka, ale moim mlekiem. Do tej pory nie musiałam jej podawać mililitra formuly, a mieści się w 90 centylu wagi. Jest to duże poświęcenie bo co 3 godziny przez 15-20 minut musisz poświęcić na ściąganie pokarmu, ale to i tak lepiej niż cały dzień karmić piersią i widzieć jak dziecko się meczy. Jedyne o czym musisz pamiętać to dobra pompka (ja wypozyczam Medela Symphony Hospital Grade Punp), I że jeśli będziesz chciała zwiększyć produkcję pokarmu gdy dziecko potrzebuje więcej to polecam Fenugreek Seeds. U mnie zwiększył produkcję podwojnie, i przy 4 miesięcznym glodomorku ja nadal mroze 400 ml dziennie. Ale według mnie warto.
Dodaj komentarz

Uwaga uwaga, werble, Kuba przykoksił 175 gram, dobił do urodzeniowej i nawet ją przekroczył, bo według wagi szpitalnej waży już zawrotne 3085 gram, ha! Dziękujemy za wszystkie kciuki i pozytywne wibracje, obiecujemy dalej futrować!

I bardzo dziękuję Wam za wsparcie, naprawdę! Nie odpisuję może sprawnie w komentarzach, ale jestem wdzięczna za Wasze sugestie i Wasze historie. Kubuś miał sprawdzane wędzidełko, jest w porządku. Od początku ssał miodnie, teraz się rozleniwił, bo butla. A propos butelki, już właśnie zamówiłam ten model Haberman Canpol, niech się trochę Dzieć pomęczy - dziękuję FreshMm, warto spróbować wszystkiego!

Sylka1990, u mnie jest ten mały problem, że mleko w cyckach jest, ale laktatorem elektrycznym, metodą 753 odciągam całe 8-10 ml, czyli żenua. Gdybym wartko leciało, to mogłabym co godzinę odciągać, to nie problem. Słyczałam i czytałam o tym, że są kobiety, które mogą sobie w anusa wsadzić laktatory i ręczne odciąganie, bo tylko Dziecko jest w stanie skutecznie odessać mleko. Nie wiem, ile w tym prawdy. Bo nie chcę wierzyć w to, że mam 'chude mleko', bo przecież nie ma w ogóle czegoś takiego. A słyszałam to już nawet od położnej, także ten, no, bullshit!

Inną sprawą jest blokada w głowie. Blokada na cycki. Idealną sytuacją byłaby ta, w której powoli będę mogła odstawiać mleko i karmić tylko piersią. Nie wiem czy po tym wszystkim, będę miała...odwagę. Nie chcę już na Kubie eksperymentować, nie chcę nigdy więcej jechać do szpitala i słyszeć, że Dziecko jest niedożywione. Wiem, że to nie moje mleko jest winowajcą, ale jego ilość. Jednak gdzieś w głowie siedzi, że to moje cycki tak załatwiły Kubę. Trudno było mi się pogodzić z podaniem mm, a gdy to zrobiłam i widzę korzyści, jest łatwiej. Wciąż co 2-3 godziny przystawiam Kubusia do piersi, piję Femaltiker i jakieś globulki od położnej. Odstawienie mm nie jest już chyba priorytetem. Na pewno jest nim podtrzymanie laktacji, tak długo, jak tylko się da!

Jeżeli kiedykolwiek będę miała zostać po raz kolejny Mamą, może nie popełnię tylu błędów. Może będę bardziej spokojna i pewna siebie, mądrzejsza, oczytana. Chociaż wiecie co? Bloga Hafiji miałam obcykanego, myślałam że wiem wiele, wszystko! Ale jak staje przed Tobą lekarz, pielęgniarka, położna i nawet najbliższe osoby, które mówią - daj mleko, bo mały/słaby/niedożywiony/odwodniony/ma zbyt dużą żółtaczkę...to zastanawiasz się kto tu ma rację. Mądrzy ludzie w internetach i mądre artykuły, czy Ci którzy stoją obok Ciebie i oczekują Twojej decyzji. I Cię oceniają. A Ty jesteś tylko przerażoną, obolałą i zmęczoną kupką buzujących hormonów. I bądź mądra. Nooo, ale dosyć już smętów. Cycki do przodu!

Kubełek mega zdziwiony, że tak ładnie mu poszło!

http://i67.tinypic.com/34s02df.jpg

6
komentarzy
avatar
Kibicuje Wam. Pamiętaj, że ssanie = produkcja. Im mniej ssania, tym bardziej jasny komunikat, że organizm nie musi produkować mleka więcej. Ale to już na pewno wiesz
avatar
Super! Trzymam kciuki za Was Kuba jest świetny! <3
avatar
Czy Ty u mnie, po Twoim porodzie, którego opis czytałam dwa razy, napisałaś mi, że przeżyłabyś to jeszcze raz? Serio?! Ja już nie chcę wiedzieć, jak żeście Dziedzica poczynali, bo w głowie mam tylko scenariusze sado-maso. A tak serio - gratulacje! Cudownie, że maluch ma się dobrze, strasznie się cieszę! Co odciągania pokarmu - są właśnie kobitki, którym leci na sam widok dziecka, może warto ciągnąć z drugiej piersi laktatorem w momencie, gdy mały będzie molestował drugiego? Chociaż kurna nie wiem, nie znam się. W doświadczeniu i tak bijesz mnie na głowę.
avatar
Rybuu no ja po prostu padłam po twoim komentarzu Hahaha

Gratulacje dla Kubusia Puchatka:-) :-) za piękne przybieranie na wadze.
avatar
Dewo rzadko tu ostatnio zaglądam, ale nadrobiłam wszystkie zaległości, w tym Twoje mleczne perypetie, i powiem Ci, że jesteś absolutnie wielka. podziwiam Cię za tą walkę o KP, ja bym chyba od razu odpuściła. co do macierzyństwa w ogóle, to te huśtawki (z takich czy innych powodów) są normalne i (uwierz) w końcu puszczą (wiem po sobie trzymaj się dzielnie i niczym nie przejmuj bo robisz wszystko baaaardzo dobrze! myślę, że Kubosław nie mógł lepiej trafić <3
avatar
Cieszę się że widzę Cię w lepszym humorze teraz już z górki. Będzie dobrze. Nawet jeśli dopajasz mm. Nie ma się co smutać. Masz racje - cycku do przodu i lec z Kubusiem zdobywać świat
Dodaj komentarz

3t+1d

Wczoraj Kubuś skończył trzy tygodnie, za chwilę będzie niemowlakiem, a za dwie chwilę będę wybierać mu kandydatkę na żonę, tak tak, Mamusia wie co najlepsze dla Syneczka Znowu panują saharyjskie upały i muszę stwierdzić, że znoszę je znacznie lepiej niż w trzecim trymestrze, gdy przy podobnej temperaturze leżałam w zaciemnionym pokoju, na golasa, z mokrym ręcznikiem na cielsku. Wtedy ja umierałam, a Darek chodził w koszulce i mówił, że nie wie o co mi chodzi, bo przecież nie jest aż tak gorąco. Dzisiaj on latał po domu z gołym zadkiem a ja byłam jednoosobową lożą szyderców i powtarzałam co chwilę 'Judyta, nie dramatyzuj'. Teraz jest jakieś 85 stopni w cieniu i znowu jest mi za ciepło! Dobrze, że Kubosław znosi upały z godnością. W ogóle to jest złote Dziecko (puk puk w niemalowane!!!). Dostaje cycucha, potem flachę, poogląda chwilę świat i idzie spać na godzinę czy dwie. Potem dalej obserwuje, czasem krzyknie, walnie dwójeczkę, dostaje cycucha i znowu flachę. I tak w cyklu 3-4 godzinnym. W nocy jest trochę bardziej aktywny, ale co tam, to się wyklepie!

Wstałam dzisiaj o 6, zrobiłam pyszną kawusię i śniadanie dla Chłopa, obudziłam go nawet buziaczkiem, o 8! Potem godzinkę pospałam, zrobiłam obiad i kanapeczki do pracy dla Darka. A teraz udało mi się posprzątać po obiedzie, odkurzyć całą chatę i pomyć podłogi, a Pierdzioszek dalej śpi, matkobosko!

Wczoraj Brat zapytał mnie, jak się mają moje przedporodowe oczekiwania w stosunku do rzeczywistości. Muszę przyznać, że mają się...dobrze. Nastawiałam się na zdecydowanie większy rozpierdziel pod względem fizycznym. Jako rasowy suseł byłam przekonana, że po kilku dniach i nocach pozbawionych 8 godzinnego snu, po prostu umrę, o. No popatrzcie, jednak nie. Pomimo tego, że sypiam w nocy nie dłużej niż 3 godziny pod rząd, czasem nawet tylko pół godziny, to żyję i mam się całkiem całkiem Fakt, bywam cholernie zmęczona, ale Matka Natura naprawdę sprytnie to wymyśliła. Nawet jak śpię, to jestem wyczulona na każdy ruch Małego. Jeszcze śpimy razem, ze względu na to, że on sporo ulewa i raz mi się epicko zakrztusił. Muszę mieć go na wyciągnięcie ręki, nie oka. Niestety Darek wciąż śpi w salonie. Niestety dla mnie, bo za nim tęsknię. Stety dla niego, bo się Gałgan wysypia No nic, jeszcze troszkę. Kubuś jest za Mały na to, żeby był sam. Może inne dzieci czują się znakomicie w swoich łóżeczkach. Kuba (i jego Matka, przede wszystkim) czują się dobrze w swoim towarzystwie

O ile ciało wyrabia, trochę zawiodłam się na głowie. Wiedziałam, że będzie trudno. Ale nie wiedziałam, że będę się aż tak wszystkim przejmować. Jestem emocjonalnym golasem, skłonnym do popadania ze skrajności w skrajność i hiperprzewrażliwionym na punkcie Pisklaka. Afera Laktacyjna zrobiła mi sieczkę z połowy mózgu i chociaż powoli się podnoszę, to muszę przyznać, że takiej doliny nie miałam od dawna. Chyba jak dowiedziałam się, że Backstreet Boys się rozchodzą, taaak Teraz, jak widzę jak Kubek się zmienia i tyje po mm, jest już ok, ale było dziko i hardkorowo!

No i jeszcze jedna ciekawostka! Nie wiem czy wspominałam, ale moja Mama to niesamowicie ciepła i wrażliwa osoba, która dała nam tyle miłości, że się uszami wylewało. Tym bardziej się dziwię, gdy rozmawiam z nią przez telefon (tak średnio dwa razy dziennie) i słyszę za każdym razem 'dobre rady' w stylu 'Nie kołysz go, bo się przyzwyczai', 'Znowu go trzymasz na rękach? Po co, niech leży w łóżeczku, Ty odpocznij', 'Ewciu, nie trzymaj go tak długo przy piersi Kochanie, niech zje i go odstaw, pierś to nie zabawka'. To wszystko wypowiadane w dobrej wierze i z miłością, a ja się zastanawiam, czy ta moja Kochana Mama z nami też tak robiła? 7 minut i do łóżeczka? Bez tulenia?
Bez buziaczków w główkę co trzynaście sekund? Bez zaciągania się zapachem Bobasa? Yyyyyy...może dlatego mam takie zaburzenia psychiczne Traktuję te rady z dużą...cierpliwością. Dużą, jak na mnie, czyli drę się dopiero po dwóch lub trzech minutach. Taaak, wspominałam, że jestem wybuchowa i często gęsto drę papę? Po Tatusiu, tak.

Także tak Moi Drodzy Parafianie, odwaliłam Wam kazanie i mogę iść przytulać tego mojego małego Buziaczka. Przytulać, do porzygu!

8
komentarzy
avatar
ale wlasnie, ze tak, tak - piers to pierwsza zabawka! na prawde! kolysz, nos, tul caluj, daj lezec przy cycku. Nasze mamy chyba uczona inaczej.
avatar
Ale mi się japa cieszy jak tak czytam, że dajesz radę. To cudownie! A mamusi na odległość, choć przekochanej, to zazdraszczam bardzo. Bardzo, Bardzo. Ja średnio 100 razy na dzień muszę wołać z pokoju, że nie, nie opadł mi brzuch. I mam po dziurki w nosie tego.
avatar
Haha nigdy nie zapomnę pierwszych odwiedzin teściowej po urodzeniu pierworodnego, kiedy mąż usłyszał, że za dużo całuje syna a ja mam nie biec do niego jak płacze w łóżeczku...
Mamy wiedzą lepiej
Świetnie sobie radzisz, tak trzymać!
avatar
Brawo!! Tylko tak dalej
avatar
Cieszę się, że Kubuś przybrał i ze spróbujecie z butelką Haberman. A na moje cycki też laktator nie działał, dopiero po dobrych kilku tygodniach zaczął na nie działać i to dopiero elektryczny pożyczony od szwagierki - ręczny mogłam sobie wsadzić głęboko gdzieś. Także rozumiem Twój ból siedzenia z laktatorem, kiedy nic prawie nie leci.
Co do "dobrych rad", ja słyszę je do dziś od wszystkich, również od miłej i ciepłej teściowej. Tylko że teraz już tylko słyszę, a nie słucham, bo po pewnym czasie zrozumiałam, że oni nie znają mojego dziecka tak dobrze, jak ja. A jak się powtarzają, to odpowiadam coś w stylu: "wiem, usłyszałam, już mama mówiła, zakodowałam, jeden raz wystarczy, drugi raz nie trzeba mówić i teraz zdecyduję, czy to wykorzystać'. Wczoraj Artur miał gorszy dzień i trochę wojował, to usłyszałam od teściowej, że jestem dla niego zbyt łagodna i będę miała masakrę z dwójką dzieci... ech, chyba te rady nigdy się nie skończą.
avatar
Oj moja droga Backstreet Boys sie nie rozeszli! Co Ty mi tu za płoty rozsiewasz widze, ze u Was juz coraz lepiej, super!
avatar
JustBelive, uprzejmie przypominam, że swego czasu Kevin odłączył się od stada i nie było BSB, to ten czarny okres miałam na myśli
avatar
Haha, no tak, mimo wszystko nagrali wtedy plyte, bez niego(o zgrozo!) wiesz, ja fanka jestem tak czy inaczej gdybym do tej pory tu nie wpadała prawie codzień przeczytać co u was slychac i trzymać za Was kciuki po napomknieciu o BSB byłaby przekupiona i zostaje na stałe
Dodaj komentarz

JustBelive, uprzejmie przypominam, że swego czasu Kevin odłączył się od stada i nie było BSB, to ten czarny okres miałam na myśli

0
Dodaj komentarz

3t+4d

Moje Dziecko śpi, większość dnia śpi. Między karmieniami, czasem w trakcie. Przy przewijaniu, czasem w trakcie. Śpi! Gałgan! Znaczy się, to bardzo fajnie, bo mam czas zrobić wpis, ale...tęsknię za nim i chciałabym go budzić i miętosić Wiem, chora głowa! Żeby nie było, Dzieć nie jest osowiały, płaczliwy albo pozbawiony energii - śpi bo się naje, porozgląda, uleje na nowo zmieniony pajacyk. Generalnie poza powiedzmy godziną dziennie, podczas której trzeba się nim intensywnie zająć i zabawić, bo włącza mu się tryb 'marudzenie', to jest bardzo spoczko! Nie ma żadnych problemów brzuszkowych, jeszcze. Sporo mu się ulewa, ale w normie. Waga leci do góry, wciąż karmimy cycusiem (z którego dzisiaj pierwszy raz trysnęło mleko! Trysnęło!) i dopajamy butlą. Cycuś dla zdrówka i przyjemności, flacha dla masy, tego się trzymamy.

Ostatnio upały dały się nam we znaki, ale już jest nieco chłodniej. W czwartek załatwiliśmy wszystkie sprawy urzędowe (niemiecki porządek, lubię to!) a jutro Tatuś wyprawia pępkowe. Znaczy się miał być rodzinny grill dla kolegów z pracy z rodzinami, ale chyba zrobi się impreza z dwoma sektorami - Panowie będą heheszkować przy grillu i wódeczce a Panie...no Panie wiadomka. W Strefie Wody Mineralnej będą ogarniać dzieci, rozmawiać o pękających brodawkach, koopach i dziecięcych doopkach. Ale Pan Jezusek mi świadkiem...jak już skończę karmić, jak sobie pierdzielnę pępkowe, to nawet nie pytajcie jak ja się ululam tym jednym piwem z sokiem! No!

Kocham tego Pierdziocha ponad wszystko, ale brakuje mi trochę rozmów z dorosłymi ludźmi i niezarzyganych koszulek Za 3 dni Kubuś będzie już niemowlakiem, siaaaa!!! I dzisiaj udało się złapać uśmiech, nieświadomy jeszcze, ale uśmiech! Na Dzień Tatusia i u Tatusia na rękach Mój!

http://i66.tinypic.com/15f182r.jpg

6
komentarzy
avatar
... Sorry, skomentuję wpis później, bo póki co stopa Dziedzica wywołała u mnie fatal error i nie mogie no. *.*
avatar
Jak kochaniusi
avatar
No i super, luz blues i pokarm leci hehe, to mi przypomniałaś, jak po zakończeniu karmienia upiłam się połową szklanki piwa i miałam kaca xD
avatar
Ps. a te całuśne usta chyba ma po mamie??
avatar
No i wróciłam tu, ale nic więcej jak to, że cieszy mnie Wasz spokój, nie mogę napisać. Chociaż tak sobie ostatnio pomyślałam... Może ten Wasz początkowy kryzys wynikał z hardkorowego porodu? Tak czy siak cudownie, że wychodzicie na prostą. Rany Julek, jaki on pocieszny. I powiem Ci, że ja też z fajerwerkami czekam na początek porodu. A to dlatego, ze mi chlop postanowił pojechać w środę na 3 dni delegacji. Miodzio. Błagam najświętsza panienkę, żeby zaczęło się we wtorek.
avatar
Aj no normalnie do wymiętolenia i wymiętoszenia <3 haha pamiętam moje pierwsze piwo. Ależ to była impreza (z psiapsiułą 2h poza domem :p no szał ciał po prostu)
Dodaj komentarz

4t+1d

Tak tak, ktoś tu oficjalnie przestał być noworodkiem i awansował na niemowlaka! Ha! Boziuboziu, ale ten czas zapitala! Pojutrze Kubson będzie miał miesiąc! Z tego tytułu planuję mu popełnić sesję zdjęciową, domową, pamiątkową! A potem co miesiąc, regularnie, kolejne! Właśnie się zorientowałam, że w tym swoich wpisach walę strasznie dużo wykrzykników. Praktycznie po większości zdań, hmmmm. Psycholog by się nad tym pochylił. Albo psychiatra. Przypadek? Nie sądzę. Zawsze byłam rozdarta, hueh!

Chłopczyk mój ukochany, wciąż jest moim najcudowniejszym na świecie Chłopczykiem i teraz nie wyobrażam sobie, żeby był Dziewczynką. Chciałam miec córeczkę, ze wzgledu na Darka. Ot, żeby miał swoją małą księżniczkę. A teraz? Pfffff! Dziewczynki są spoko, w końcu sama nią jestem! Ale...KUBUŚ! Syneczek MÓJ! Nie wyobrażam sobie, że mogłabym być Mamą dziewczynki, serio. Zostałam przyisana do tego Łobuziaka, na zawsze. Jestem przy nim 24 godziny na dobę, naprawdę. Nawet jak idę się kąpać, to Mały na bujaczku przy wannie leży. Bo muszę na niego patrzeć, co dwie sekundy. Śpię z nim, jem przy nim, wszystko z tym Pierdziochem! I to jest fantakurwastyczne

Wciąż dzielnie cycujemy, ale co 3-4 godziny wchodzi setka mleka. Kubuś rośnie, jutro przychodzi położna i jestem bardzo ciekawa, ile będzie ważył. W prawdzie jesteśmy do tyłu te dwa tygodnie, kiedy zamiast przybierać na wadze, to stał w miejscu, ale chyba szybko to nadrobimy. Od 17 czerwca butlujemy intensywnie, masa się robi. Kuba ma już pełniejszą buźkę i w ogóle nawet jak go noszę to czuję, że jest go więcej

Wczoraj zaliczyliśmy osteopatę! Pani Doktor wymiętosiła Młodego, wyściskała, wydotykała i stwierdziła, ze po porodzie zostało mu napięcie z jednej strony szyjki. Przez to częściej obraca główkę w lewą stronę, a jak obraca w prawą, to od razu podnosi mu się lewe ramionko. Ale zrobiła co trzeba i już wszystko w porządku! Bardzo fajna była ta sesja. Kubosław tak intensywnie się zrelaksował, że walnął dwa kupole, uśmiechając się przy tym rozbrajająco W ogóle to Dziecko jest niesamowite! Spokojny, dużo śpi, ma apetyt, wydaje mega śmieszne dźwięki i jest...ładny!

Ey, uwierzcie mi. Ja nie jestem tym typem, który uważa, że oboziuboziu wszystkie dzieci są śliczne. Nie. Niektóre są tylko urocze, albo fajne, albo mają małe stópki i mądre spojrzenie I zaprawdę powiadam Wam, że gdybym uważała, że Kuba jest średnio przystojny, to bym o tym pisała, zapewne w sarkastyczny sposób Ale z ogromną przyjemnością i zdziwieniem muszę napisać, że Synek nam się udał Fakt, jego Tata jest przystojny. Dla mnie najbardziej na świecie, a dla świata po prostu, obiektywnie, przystojny. Ma piękny uśmiech, cudowne oczy i dołeczki w policzkach! (Kubuś tez ma, po Tatusiu!). A ja? No ja...ja mam mądre spojrzenie Znaczy się pasztetem roku to nie jestem i po kilku piwkach miło się na mnie patrzy, ale żadne ze mnie gwiazdeczka. 20 kilo temu było znacznie lepiej. Mimo wszystko zwracam na siebie uwagę, bo jestem głośna i podobno zabawna. A jak wypiję, to jeszcze bardziej A jak zrobię sobie oko, czyli potraktuję się cieniem do powiek i maskarą, to podobno mam kurwiki w oczach, tak tak! Ale o czym to ja...aaaaa! No. Kuba wyciągnął z nas wszystko co najlepsze i chociaż może za kilka lat trochę straci na urodzie, to jako niemowlak prezentuje się zacnie

Taaaaaak, miałam walnąć krótki wpis o butelce, a wyszedł jak zwykle elaborat o dupie Maryni! Już się poprawiam! Przyszła dzisiaj butelka, którą poleciła mi FreshMm (dziękuję jeszcze raz! :*) Antykolkowa, z super sutkowym smoczkiem, którego mechanizm hamuje trochę wypływ mleka i Dzieć musi się nieźle postarać, żeby skonsumować posiłek. Podobno pomaga to podtrzymać laktację i jak najdłużej umożliwić karmienie piersią, bo Ssak tak się nie rozleniwia, jak przy standardowej butelce, którą wystarczy tylko przechylić i cieszyć się życiem Butelka składa się z...butelki, takiego czegoś zielonego, smoczka i takiego czegoś dociskającego. No. Słuchajcie...wyparzyłam ten mechanizm, przygotowałam mleko, złożyłam butelkę, umiejscowiłam Dziecia na ręku i życząc mu powodzenia, wsadzilam smoczek w paszczę. Najpierw zdziwko i oczy jak pięć złotych, po chwili dopiero zacząć ssać. I ssał z pięć minut, bardzo intensywnie. Aż zaczął się wkurzać i wiercić. No to mówię mu, że sorry Synu, ale koniec uprawiania lenistwa, teraz będziesz jadł z tego. Przytrzymałam mu te machające grabki i dalej bidak ssał. Trwało to chyba ze 20 minut, aż się zmęczył i usnął. Przechylam butelkę, patrzę...a tam nic nie ubyło. Nic! Biorę do pyska, ciągnę, nic! Noszkurwamać. Dziecko się prawie zajechało a tu ani kropli. Ja rozumiem, że to miało być trudniejsze, ale krasnoludku, bez jaj! Pobiegłam po Aventa, zrobiłam setkę w starej butelce, obudziłam Dziecia i z wyrzutami sumienia podstawiłam mu obiad pod nosek. Po 10 minutach było po sprawie Dzieć poszedl spać a ja obczajałam z instrukcją obsługi butelkę. Butelkę. Z instrukcją obsługi. Bez komentarza! Okazało się, że coś źle docisnęłam...nokurwageniusz. Kolejne karmienie poszło już lepiej, ale faktycznie Kuba musiał się nieźle nacmokać Pił...40 minut! Kilka razy przysypiał, mleko trochę ostygło i musiałam na chwilę wlożyć butlę do ciepłej wody, ale dał radę Troszkę mi go szkoda, że tak się musi napracować, ale mam nadzieję, ze nam to na dobre wyjdzie.

FreshMm, u Was też początki były takie trudne?

No, także ten. Zaraz kolejne karmienie, ale najpierw szybki prysznic. Nie spodziewałam się, że moja kobiecość i poczucie estetyki tak bardzo pójdą w kąt. Wszystkie koszulki mam uwalone mlekiem, włosy zaraz po myciu związuję w koka i tak trzymam przez dwa albo trzy dni, kopyt nie goliłam od porodu :/ Jeszcze nigdy tak intensywnie nie zapominalam o swoich potrzebach.

W ogóle to wciąż czuję te cholerne szwy, myślałam że szybko się rozpuszczą, a tu dupa. No i w końcu mam białe białka w oczach! Po miesiącu zszedł mi wylew poporodowy i nie wyglądam już jak Popek Monster. Poza tym, wszystko spoczko! No

4
komentarzy
avatar
Hahaha, mi rozpracowanie tego mechanizmu zajęło dłużej o wiele... xD tzn. na początku karmiliśmy bez tych zielonych plastików w środku, gdyż myślałam, że to feler, mleko nie leci... a po miesiącu skapnęłam się... a raczej wreszcie przejrzałam instrukcję na necie, że trzeba ten smoczek przycisnąć w odpowiednich miejscach i przechylić właściwie, by wypełnić go mlekiem lub opróżnić z mleka... brawo ja xD ale i tak butelka zdała egzamin. A Kubuś jest dzielny, że się nie poddał :* Heh, może drugie Wasze dziecko będzie dziewczynką?
avatar
A co do początków karmienia, to od urodzenia miał tylko i wyłącznie tę butelkę, bo kupiłam mu ją jeszcze w czasie ciąży, także od początku był przyzwyczajony, że musi się namęczyć. Już nie pamiętam, ile czasu z niej pił.
avatar
Ajajaj ten Kubosław normalnie dawaj foty bo napatrzec się nie mogę ja też na początku chciałam dziewczynkę. A mój Jarek to już w ogóle chciał swoją córunię tatunia. Ale tak samo jak Ty za nic w świecie nie zamieniła bym mojej Pierdoły na babę A jaka macie ta butelkę? Aż jestem ciekawa
avatar
Jak uważasz, tak zrób Jesteś jego mamą i najlepiej wiesz, czy dzieje mu się krzywda czy nie i może dalej ćwiczyć. A jak w ogóle cyckowanie, też spędza na cycusiu 40 minut? Bo mój tak z cycka długo pił, dopiero po 3-4 miesiącach zaczął spijać pierś w 5-10 minut, ale i tak nie chciał się od niego później odkleić xD Połóg to trudny czas, jeszcze trochę i się zgracie, a Kubuś będzie coraz silniejszy i sprytniejszy. Jeśli martwisz się o jego przyrosty wagi, to może pomyśl o kupnie wagi niemowlęcej, niektóre dziewczyny tak robiły. My wagi nie mieliśmy.
Dodaj komentarz

1 miesìąc!!!

Woooohoooo! Kuba kończy dzisiaj miesiąc! Nie mam pojęcia kiedy i w jakich okolicznościach przyrody to zleciało. Generalnie to większość czasu spędzamy w domu, spacery trochę mnie stresują. Ale i tak jest pięknie. Dzisiaj właśnie zauważyłam, że mój Synek zmienił się na twarzy, tak tak. Jest inny, bardziej pucułowaty i taki...wyraźny Wczoraj była położna i Kubosław waży już całe 3500 gram! Urodził się z 3030 na liczniku, więc pół kilo to nie jakiś szał pał, ale biorąc pod uwagę to, że przez Aferę Cyckową zaczął przybierać dopiero w trzecim tygodniu życia, to...woooohoooo! Idzie jak burza i już niedługo będzie Klockiem, o! Już jest Klocuszkiem, moje ręce to czują

Osiągnięcia pierwszego miesiąca? A proszę bardzo!

- samodzielnie leży, ha! Macha rączkami z taką  pasją, że na pewno zostanie dyrygentem! I to nie w jakiejś przypałowej szkolnej orkiestrze, ale w najsłynniejszych filharmoniach tego świata! Aaaale, w sumie to może być nawet woźnym i machać na dzieciaki, najważniejsze żeby był szczęśliwy!

- ma najśmieszniejsze kichnięcie na świecie! Przeważnie kicha trzy razy, a potem wydaje taki śmieszny dźwięk, westchnięcie, że nie ma innej opcji, jak tylko się śmiać W ogóle to robi takie genialne minki i wydaje takie dźwięki, że mamy z niego polew przez większość dnia

- najlepiej beka mu się u Taty na ramieniu, bo Tata (skubaniec!) potrafi go wsadzić na to ramię porządnie. Mama dopiero się uczy.

- bardzo lubi się kąpać, gorzej z wychodzeniem ze zlewu. Tak tak, kąpiemy go w zlewie, bo się w nim mieści. Jak wyrośnie, pójdzie do wanienki, taka sytuacja

- uwielbia jeździć samochodem, od razu usypia! Tata się śmieje, że ma benzynę we krwi, po nim i że może też będzie jeździł ciężarówkami albo innymi motorami. Ehe ehe, dupa jasiu! Mówiłam już, że będzie się przemieszczał w bańce mydlanej, żeby mu się nic nie stało

- jak się uśmiecha (nieświadomie) to wszystko wokół się roztapia, Matka najbardziej

- między karmieniami śpi, obserwuje otoczenie, wkłada sobie piąstki do buzi albo ulewa. Nie jest marudny, nie daje do wiwatu, nie ma problemów brzuszkowych...jest CUDOWNY!

- lubi słuchać! Puszczam mu więc muzykę, dość różnorodną...na wczorajszej track liście znalazła się piosenka z Małej Syrenki (matka darła japę i udawała, że jej to wychodzi), Schiller, V Symfonia Beethovena (matki ulubiona!), 2Pac (nieśmiertelny, oczywiście!), O.S.T.R i przez chwilkę Chopin, także taaaaak.

I jeszcze dwa słowa co do wyprawki. Całą komodę mam zawaloną ubrankami, samych spodenek jest chyba ze 20 par. Kuba urodził się malutki a ja większość ubranek kupowałam na 62 albo 68, facepalm. Także póki co, to królują pajacyki, ewentualnie bodziaki z długim rękawkiem. Ma być wygodnie! I szybki dostęp przy rozminowywaniu pieluchy wskazany. Podejrzewam, że połowy ubranek w ogóle nie wyciągnę. W kwestii pielęgnacji to tylko pampersiki, chusteczki nawilżane, puder i płyn do kąpieli - wszystko z rossmannowskiej serii BabyDream. Idzie nam sporo pieluszek, bo Rzyguś z tej naszej Wiercidupki. Bambusowe rządzą, do przykrywania przede wszystkim. I Woombie też się przydaje. Wciąż śpimy razem a Tata na kanapie w salonie. Jak będzie chciał, to wróci do sypialni, jego wybór

Kocham tego Dzieciaka tak mocno, że nawet nie wiedziałam, że tak się da

4
komentarzy
avatar
O właśnie teraz też sobie obiecałam kupować same pajacyki i rampersy do łatwego rozminowywania pieluchy. Nie jak w pierwszej ciąży, gdzie załadowałam szufladę niewygodnymi ciuchami Moje dziecię też było małe, pieluszki 1 nosił jeszcze kilka tygodni po porodzie, a wszyscy mówili, że przydadzą mi się tylko w szpitalu...
avatar
Cudny! Cudny! Cudny! No zakochana jestem w tych jego oczętach <3
avatar
Śliczny niuniek.
avatar
Po pierwsze primo - kurde bele, dziękuję Ci bardzo za wszystko, co żeś u mnie naskrobała. Jak dobrze poczytać, kiedy ktoś a: myśli podobnie, b: bezinteresownie wspiera dobrym słowem, i to ba! - w takiej ilości. Po drugie primo - ja pierdacze, jestem oficjalnym fanem Twoich porównań, począwszy od "Od tego masz pamietnik, zeby w nim rzygac, a my jestesmy od tego, zeby podstawiac Ci miske i trzymac wlosy", po tekst z Popkiem, którego nie zdążyłam skomentować, bo żeś tak wyprysnęła z kolejnym wpisem, a sprawił, że się o mało nie udławiłam herbatką, taki dobry był. O. Dziękuję Ci za wszystko, co robisz - i w komentarzach i w swoich wpisiorach, gęba się człowiekowi rozpromienia od samego czytania. A na temat Kuby to aż nie wiem, co powiedzieć... Ma cudowne stopy, oczy, usteczka, kukuryku na głowie i w ogóle. No i co tu można dodać... to trzeba oglądać. Cudownie, że wszystko idzie w dobrym kierunku, łącznie z robieniem masy. Miśka pozdrawia przyszłego męża przez moje fałdy i wysyła życzenia wszelkiej pomyślności z okazji ukończonego miesiąca (JA PIERDZIELE, TO JUZ!). :*
Dodaj komentarz

1m+1d

Dzisiaj popełnię żalpost. Nie na Kubsona i trudy macierzyństwa, bo Kubuś jest mega cudaśny a moje macierzyństwo to żaden wielki trud póki co. Żalpost będzie jednocześnie skargą. Uwaga, skarżę się na...siebie. Bo straszna ze mnie cipcia się zrobiła.

Ja wiem, że moje życie się zmieniło i przez 27 godzin na dobę jestem w trybie czuwania nad Dzieckiem. Karmię, przewijam, śpiewam piosenki pozbawione rytmu imsemsu, lulam do snu i takie takie. Wymaga to zaskakująco dużych pokładów czasu, ale wszystko jest do ogarnięcia. W poprzednim życiu byłam bardzo zorganizowaną osobą, bardzo. Porządeczek i te sprawy. I jestem przekonana, że teraz też ten dzień mógłby być bardziej przewidywalny i zorganizowany, a nie jest. Jest zakręcony jak radziecki termos a ja nie mam na nic czasu, pomimo tego, że mój Syn śpi przez jakieś 18 godzin na dobę. Serio.

W ciąży, pomimo różnych przeszkód w postaci arbuza przyklejonego do brzucha, spuchniętych członków i bólu pleców, potrafiłam być kobietą. Chodziłam w rozpuszczonych włosach, bo pięknie się układały. Podciągałam rzęsy maskarą, chodziłam w ubraniach i nawet czasem usta szmineczką potraktowałam, a co! A teraz? Teraz Proszę Państwa, to jestem obrazem nędzy i rozpaczy. Wspołczuję Darkowi, że musi mnie kochać huehueh

A teraz? Opowiem Wam. Od góry. Moje długie włosy myję raz na 2-3 dni i związuję w ciasnego koka, który trzeciego dnia wygląda tak, jakby mnie piorun znienacka na Giewoncie w czasie burzy wziął i pierdolnął. O kosmetychach do makijażu zapomniałam całkowicie. Chodzę ubrana w sportowy stanik, koszulkę bokserkę obróconą tyłem na przód, albo po prostu z dzwonkami na wierzchu. Bo karmienie, bo mleko samoistnie wypływające. Oczywiście nie kupiłam ani jednego stanika do karmienia, bo po co, lepiej się męczyć. Na tyłek wrzucam jakieś stare, podarte portki, sam seks po prostu. Grażki nie goliłam i nie czesałam od porodu i teraz wygląda jak bujne lasy amazońskie. Na nogach to samo - seksi sarenka, taka owłosiona, nie taka zgrabna. Obgryzam paznokcie, dzięki Bogu że tylko u rąk. Z tych u nóg lakier do paznokci sam schodzi, a raczej się przesuwa wraz z ich przyrostem. Pogorszył mi się wzrok, bardzo. I zaczynają mnie boleć zęby, które były w świetmym stanie jeszcze w grudniu. No jestem po prostu śmierdzącą potem i ulanym mlekiem (wszędzie ulane mleko, wszędzie cieknące mleko!) imitacją kobiety. Rozstępy na brzuchu nadają mi status zebry, cellulit na doopie przeprowadził się też na uda i generalnie mam jakieś krostki na ramionach i plecach. Poza tym często zapominam o jedzeniu i piciu. Ja. Ja zapominam o jedzeniu. To tak samo, jakby zapomnieć o oddychaniu! Nie śpię normalnie, pod kołdrą, tylko skulona gdzieś na wyrku, pod pierwszą lepszą szmatką. Bo czuwam przy Kubusiu. I od miesiąca nie leżałam przytulona do Chłopa, bo on wciąż przytula się do kanapy w salonie. Nie wiem kiedy będę gotowa wyprowadzić Kubusia z sypialni, ale jeszcze trochę i własnego Mężczyzny nie rozpoznam. Yyyyy...tak.

Najgorsze jest to, że mogłabym coś z tym wszystkim zrobić, jakoś to zorganizować, ogarnąć. A mi się po prostu nie chce. Jak Dziecko śpi, to ja zamiast coś przy sobie zrobić, to gapię się na niego albo przeglądam internety, no żenua. I bardzo mało z domu wychodzę, spacerki robimy raz na kilka dni, bo wkurza mnie niesamowicie cały ten proces wychodzenia z domu, pakowania, znoszenia wózka itd. Moim królestwem jest łóżko a flagą zarzygana mlekiem koszulka. I codziennie sobie powtarzam, że jutro będzie inaczej. I co? Kupsko. No. Pożaliłam się

7
komentarzy
avatar
Nie pocieszę Cię- mój synek skończył 5 miesięcy, a ja mam tak samo, dokładnie tak samo. W każdej opisanej sferze- no, nie- włosów nie związuję- włosy obcięłam (ku rozpaczy i oburzeniu męża) z takich do pasa, na takie do ramion, bo po co tracic czas na mycie i układanie, jak można w śpiącego dzidziusia się wpatrywać? No i u nas mąż jednak śpi w naszym łóżku w sypialni małżeńskiej- ale sam, bo ja z dzidziusiem w jego błękitnym pokoiku Pewnie kiedyś do niego wrócę, ale kiedy to nie wiem, może jak Wojtuś pójdzie do szkoły.....
A paznokcie u nóg lakieruję- ale dopiero wtedy jak ten stary lakier zejdzie sam.Fazą przejściową schodzenia nie zaprzątam sobie głowy (nawet już ginekologa się nie wstydzę). Kosmetyków do makijażu używam- daję je Wojtusiowi do zabawy- on tak słodko bawi się pędzelkiem do pudru i turla sobie szminki. Mam dwa zestawy ubrań: na zimno spodnie od dresu i bluza starszego syna, na gorąco sukienka z dużym dekoltem, bo ten stanik do karmienia, to ten....jakoś nie kupiłam Pozdrawiam Cię serdecznie
Masz rację-
avatar
Jakbyś zobaczyła pierdolnik u mnie w domu to byś padła trupem serio czasem mam takie zrywy i jak posprzątam to aż mogę swoją gębę oglądać w podłodze ale to się zdarza raz na ruski rok. Zazwyczaj potykam się o walające się wszędzie zabawki, albo koty turlające się po podłodze (o ile Jasiek nie wyfroteruje ich swoim brzucholem), stos naczyń w zalewie a o kiblu już nie wspomnę :p takie uroki macierzyństwa :p teraz np zamiast sprzątać kiedy Pierdoła śpi to siedzę na dywanie jak kwoka i nadrabiam pamiętniki z belly ot chwila dla mnie :p
avatar
Bergamotka, no faktycznie mnie nie pocieszyłaś ale teraz to przynajmniej wiem, że nie tylko ja jestem taką Pierdołą Mój Chłop "nie pozwala" mi ściąć włosów, bo to są "jego włosy". Eeeech
avatar
Też u mnie tak to wyglądało w czasie połogu, normalka. Olej to i ciesz się dzieciątkiem, a dla męża i tak jesteś i będziesz najpiękniejsza. Z obserwacji siebie i znajomych widzę, że to mija, gdy dziecko ma 10-12 miesięcy. .. wtedy człowiek zaczyna tęsknić za ludźmi, zrzuca kilogramy, leci do fryzjera, marzy o powrocie do pracy i nie patrzy na śpiące dziecko, by go czasem nie obudzić. Fascynacja minie, chociaż miłość będzie rosła. Ale w końcu sobie przypomnisz, że jesteś nie tylko matką, ale również kobietą... za kilka miesięcy, na razie delektuj się szczęśliwymi chwilami, na które ja tak niecierpliwie czekam do stycznia bo takie maluszki są przesłodkie w swoim maleńkim ciałku.
avatar
Stara, nie strasz, bo ja się już boję, co to będzie. Na końcówce wyglądam identycznie, tylko mleka na bluzce brak. Romantycznych uniesień też brak. A tu jeszcze nie ma dziecka... Az mnie zmotywowałaś i dziś się pierwszy raz w tym tygodniu ubiorę, hueh. Może sobie nawet oko pomaluję. A tak serio to dziewczyny Ci dobrze mówią - za jakiś czas pewnie w ogóle wyprzesz ten wpis z pamięci, bo we wypomnieniach będzie tylko czarujący Kubełek i jego rozkoszne lico. A jak masz potrzebę coś ze sobą zrobić, to rób kobito. Najgorzej pewnie zrobić pierwszy krok.
avatar
Do rzygów we włosach dołączą ślina i smarki, jak Kubuś zacznie ząbkować a tak serio to przez całe życie musiałaś dbać wyłącznie o siebie, nieraz zapewne miałaś nadmiar czasu i malowałaś się l, stroiłaś czy sprzątałaś choćby z nudów... no przynajmniej ja tak miałam. Teraz nagle musisz dbać o dwie osoby, z czego ta mniejsza jest bardzo wymagająca, a ponadto kochasz ją bardziej od siebie, więc masz pełne prawo mieć mniej chęci do dbania o siebie i dom. Macierzyństwo to bardzo poważna zmiana, potrzeba czasu, by wszystko ogarnąć i się przestawić. Także nie martw się
avatar
Ja po ok 1,5 roku potrafiłam dopiero ogarnąć przy dziecku mieszkanie, choć syn mój podobnie do Twego spał na poczatku niemal cały czas. Nawet bałam się iść pod prysznic, bo nigdy nie umiałam przewidzieć kiedy będę niezbędna. Teraz się z tego śmieje i liczę na to, że jak już urodze zaraz, to przy dwójce dzieci będę bardziej ogarnieta.
Dodaj komentarz
avatar
{text}