avatar

tytuł: Majowe Love :)

autor: dewa

Wstęp

about me

O mnie:

Niecierpliwa, szczera, popadająca ze skrajności w skrajność, z czarnym poczuciem humoru.

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

taką, do której zawsze Dziecko przyjdzie. Chciałabym być taką Mamą, jaką jest moja Mama. Cierpliwą, spokojną, kochaną, moją oazą.

about me

Moje dzieci:

Los Jakubos! Synek Kubuś, zodiakalny bliźniak, urodzony 29 maja 2017 roku. Mój mały, idealny Mężczyzna. Kopia Taty, klon Mamy. Nasz ukochany, wymarzony i idealny Synek.

about me

Moje emocje:

Cała paleta emocji! Zmieniają się kilka razy dziennie, nie sposób nadążyć :)

13t+2d

Wiecie, pamiętnik to naprawdę dobra sprawa! Gdyby nie on, zapomniałabym 90% tego, co się działo w ciągu ostatniego roku. Tak sobie wczoraj rekreacyjnie, przed snem, poczytałam swoje własne wpisy z tych magicznych 9 miesięcy i doszłam do wniosku, że...wszystko się kiedyś kończy. To co fatalne, to co dobre, kończy się. A skoro tak, to nie ma co spinać pośladów i trzeba żyć tu i teraz. Ano trzeba! Ja wiem, że jak jest smutno i źle, to można sobie w pupę wsadzić takie banały, że wszystko przemija i będzie lepiej, ale tak naprawdę jest. W związku z tym, postanowiłam się nie przejmować, o. Dzisiaj postanowiłam. Wczoraj wieczorem kiwałam się w przód i w tył, jak dziecko z chorobą sierocą i zastanawiałam się, dokąd my kurwa zmierzamy? I po co to wszystko? Ten cały świat. No, taka patetyczna byłam

Bo wiecie, jak człowiek daleko od domu, i czasu ma za dużo (bo ma grzeczne i często śpiące dziecko) i w związku z zejściem z drogi mlecznej po aż 3 miesiącach (wow, dupę urywa :/) uraczy się winem, to takie pierdy przelatują między uszami, że szok!

Co jeszcze zauważyłam? Ano to, że moje wpisy zrobiły się słodko lukrowe i monotonne. A przecież tyle się dzieje, codziennie to samo na dodatek! W związku z zakończeniem połogu (już dawno dawno) mój organizm postanowił pokazać mi fakersika i doprowadzić moją psychę na skraj nędzy i rozpaczy. Ja słyszałam, że po ciąży wypadają włosy. Słyszałam. Ale przepraszam, wszystkie kurwa mają wypaść? I skoro włosowy, ponury żniwiarz zabiera mi kłaki z głowy, to może zabrałby też z nóg i z Grażki, he? A nie, na głowie łysienie plackowane, a na południu bujne krzaczory. Bezesensu! Poza tym pocę się i kleję tak intensywnie, że szkoda gadać. Wystarczy, że temperatura skoczy powyżej 10 stopni, a ja już wyglądam i czuję się jak w saunie parowej. O wadze i wyglądzie nie będę pisać. Nie i chui.

Także tak, nie wiem jak długo jeszcze będę dochodzić do siebie po magicznym wydaniu na świat Dziecięcia Mojego, ale już jestem tym trochę zniecierpliwiona. Tak bardzo subtelnie i delikatnie ujmując. Wiecie, że umiem lepiej

Kubosławek śpi (a to niespodzianka!). Popełniłam mu zakup poduszki ortopedycznej, bo zdiagnozowałam mu wraz z fejsbukiem i doktorem google plagiocefalię. Tak tak, nie ma śmiacia się, nie przesadzam. Może i mam cudowne Dziecko, ale przez trudny poród i zamiłowanie do lewactwa, Kub ma krzywą główkę. Znacznie! Nie będę z tym biegać po lekarzach (jeszcze), ale kupiłam poduszkę. Za 200 złotych. Nie to, żebym kakała pieniędzmi, ale nie oszczędza się na dzieciach, cnie? Przeanalizowałam opinie tych poduszek i opinie podróbek, i oryginał wygrał. Podobno za trzy tygodnie, Mój Syn będzie miał główkę okrągłą jak piłeczka. We'll see! Kuba od trzech dni śpi na poduszeczce. Znaczy się próbuje spać. Dzisiaj w nocy Wiercidupka tak się kręciła, że zjechała z poduszki i wygięta jak łuk, spała pod nią. Nawet nie wiedziałam, że tak się da. A jednak!

Poza tym, kiełkuje w nas myśl o powrocie do Polszy. Tak tak. Veni, vidi, vici. Przyjechaliśmy tu ogarnąć kilka spraw, pozwiedzać, pobyć na swoim. Po urlopie w domu stwierdziliśmy, że chyba już wystarczy tego dobrodziejstwa. Do końca maja przyszłego roku jestem na rodzicielskim. Potem można wracać. Musimy TYLKO załatwić sobie w Polsce mieszkanie, pracę dla obojga i opiekę dla Kuby. Co tam, cnie?! Good luck xD

I tyle, spadam obiad gotować. Zrobię coś na winie, a co! Znaczy się, zrobię barszcz czerwony, a w trakcie tarcia buraków, będę piła wino. Co myśleliście, że dziczyznę w czerwonym winie popełnię?! Hell no! Perfekcyjna Pani Domu poszła na taras, wróci zaraz. Albo i nie xD

3
komentarzy
avatar
Ja dziś rosołek dla Pierdoły popełniłam dla siebie w sumie też.
Do tego ziemnisczka ugotuje, Jaśko zje z ugotowanym kurczaczkiem a ja sobie usmaze a co! włosy też mi na potęgę wypadaly Ale jakoś już się unormowalo więc może jest jeszcze dla nas jakąś nadzieja mój Pierdosław też śpi więc czytam pamiętniki i się opierdzielam
PS: ja też chcę wrócić do domu. Tzn do rodzinnego miasta. Może kiedyś się uda
avatar
Na pewno się główka wyprostuje, u nas się wyprostowała nawet bez poduszki ortopedycznej, więc się uda
avatar
Z chęcią napiję się z Tobą winka dziś mój chłop ma dyżur to kładę Młodego spać i lampeczka wina plus jakiś film i będę happy szkoda że tak daleko mieszkasz. Czuję że dobrze by nam się gadało A no Jasiek ma tyle ksywek że już nawet chyba wszystkich nie pamiętam
Dodaj komentarz

13t+4d

Cholera, mam problemy ze snem. Swoim, nie Kuby. Kubuś usypia około 21 i śpi do rana, z jedną pobudką albo i bez, zależy od nocy. I gdybym chodziła spać razem z nim, to bylabym najbardziej wyspaną Mamą na świecie! Jak już położę Małego, posprzątam chałupę i doprowadzę siebie do porządku to się kładę i...no właśnie. Zaczynam myśleć. Za dużo, za mocno, nie kontroluję tego.

Myślę o Kubie, o nas. I boję się, że zachorujemy, że coś się stanie. Jeszcze nie daj Bóg przeglądam fejsa, a tam co chwilkę zbiórki na bezbronne, chore dzieci. To już w ogóle masakra. Wiadomka, każda Mama martwi się o swoje Dziecko. Wraz z pierwszym krzykiem na sali porodowej włącza się coś, co już zawsze będzie nas wypełniało lękiem o tego Malucha. Ale u mnie to jest chyba jakieś przesadnie intensywne.

Coraz częściej łapię się na tym, że biorę Kubusia na ręce tylko po to, żeby był jak najbliżej mnie. Chlopczyk nasz bez problemu zasypia sam w łóżeczku, ale ja coraz częściej biorę go w ramiona i trzymam. On śpi, a ja go trzymam. Patrzę, uczę się go na pamięć, chociaż tak dobrze go już znam. Wdycham jego zapach, przytulam, całuję. I jestem tak szczęśliwa, że to aż boli. Bo nauczyłam się, ze w życiu za szczęście się płaci, że nie trwa ono długo. Skoro tak, to jaką cenę przyjdzie mi zapłacić za Kubę?

Z jednej strony chcialabym, żeby był taki malutki już zawsze, bo jest taki cudowny w tej swojej maleńkości. I tak rośnie jak szalony a ja już tęsknię za tym Pisklaczkiem, ktory plywał w pajacyku o rozmiarze 56. A teraz? Pfffff, Klocuszek! A z drugiej strony, chciałabym żeby był już dorosły, bo chociaż dziecko to zawsze dziecko, nawet jak ma 40 lat, to jednak dorosły czlowiek to dorosly czlowiek, a nie bezbronne Maleństwo. Eeech.

Jest tak spokojny, dobry, radosny a ja zamiast się tym cieszyć zastanawiam się, gdzie jest haczyk? Boję się, że ktoś mi go zabierze, boję się że coś mu się stanie. Na samą myśl o tym, serce mi po prostu wolniej bije. Wiem, ze przestałoby, gdybym go straciła.

Widzę te chore, bezbronne dzieci, których domem jest szpital. I aż mną targa od środka. Czemu tak jest, od czego to zależy, dlaczego te kruche istoty tyle cierpią. Moja bardzo dobra znajoma, przyjaciółka rodziny, straciła 4 lenią córeczkę - prawie 3 lata o nią walczyli, zmarła przez cholerne raczysko. Boże, nawet nie chcę o tym myśleć, a myślę.

Czy to zwykły lęk o Dziecko, za które bez wahania bym życie oddała, czy już coś więcej? Chcialabym spać spokojnie, a nie mogę. Wiem, że zamartwianie się o przeszlość czy przyszłość nie ma sensu, bo traci się teraźniejszość. No ale co ja mogę poradzić na ten swój durny łeb, he?

6
komentarzy
avatar
Czy ja wiem, czy ten łeb taki durny... Jeśli tak, to i ja takowy posiadam, bo mam to samo. Małej wyszła wysypka, która już schodzi, prawdopodobnie trądzik niemowlęcy albo potowki, a ja przez to spać nie mogłam, bo JAKAŚ BAKTERIA CZATUJE NA MOJE DZIECKO. Jak złapie katar to w ogóle padnę trupem... Rozumiem Cię doskonale.
avatar
Każdy normalny rodzic troszczy się, martwi, boi o swoje dziecko, jednak (i jest to moje osobiste zdanie) jeśli strach zaczyna być chorobliwy a o tym świadczy twoja bezsenność i skrajna obawa o życie dziecka a wydaje się być bezpodstawna. To po pierwsze i może okrutne ale przestań się na cholerę jasną karmić ludzkimi tragediami! ja blokuję informacje, które mnie ranią. Tak, wiem, świat nie jest kolorowy jednak rób tak by twój świat był kolorowy. Twój cudowny syn ma spokoju w sobie za was dwoje. Nie karm "złego wilka" w głowie tragediami. Po drugie, zastanów się, tak serio, co w życiu, w dzieciństwie ci odebrano, coś pięknego lub kto z twoich najbliższych coś stracił, matka? ojciec? ciotka? czyj strach nieświadomie przejełaś? i co blokuje w tobie radość i pewność nowego życia. Twój syn to twoje szczęście, nie bierz na siebie nieszczęść innych bądź z nim, tul go, kochaj najmocniej i pomyśl czyj strach w tobie siedzi? Kto musiał "płacić" za radość i pozwól temu odejść. uwolnij się ze strachu. KROPKA. PS nie jestem świrem
avatar
Rozumiem doskonale Twoje obawy i rozumie je chyba każda matka. Ja codzień drżę o Jaśka. Niby nie chce to ograniczać bo na pewno nie raz upadnie, uderzy się itd a ż drugiej strony chciałabym to przed tym uchronić. Takie już durne te nasze łby
avatar
Hmm, hmm... to może kup sobie jakąś ciekawą książkę i czytaj wieczorami, by oderwała Cię od lęków i myśli? Chociaż takie myślenie czasami się przydaje, bo zachęca do czynu, np. do jakiejś pomocy dobroczynnej. A Kubuś będzie zawsze słodki, jak będzie miał 2 latka i będzie wyrażał słowami lub gestami, co myśli, a nawet jak będzie miał 30 lat, to już mu zostaną te słodkie usta no i kiedyś doczekamy się wnuków, które będą malutkie, słodziutkie i będą w sobie miały cechy nasze i naszych dzieci <3
avatar
Hmm, hmm... to może kup sobie jakąś ciekawą książkę i czytaj wieczorami, by oderwała Cię od lęków i myśli? Chociaż takie myślenie czasami się przydaje, bo zachęca do czynu, np. do jakiejś pomocy dobroczynnej. A Kubuś będzie zawsze słodki, jak będzie miał 2 latka i będzie wyrażał słowami lub gestami, co myśli, a nawet jak będzie miał 30 lat, to już mu zostaną te słodkie usta no i kiedyś doczekamy się wnuków, które będą malutkie, słodziutkie i będą w sobie miały cechy nasze i naszych dzieci <3
avatar
Mam tak samo. Może mniej chorobliwie.
Wendi ma kurwa święta rację.
Ja staram się wychodzić z założenia że jak ma być chory to będzie. A ja swoim mydleniem tylko psuje ten piękny czas jaki jest między nami.
Dewa! Głowa do góry,cycki do przodu i zdobywamy świat !
Jedziemy z wódką do rybuu
Dodaj komentarz

13t+6d

Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat

http://i68.tinypic.com/1zyzxn5.jpg

2
komentarzy
avatar
Nie no... rozwalacie system <3
avatar
Aaaaaaaaa <3 <3 <3
Dodaj komentarz

14t+1d

Łomatkozcórko! Dziedzicowi chyba zęby idą! Albo się wkręcam, co jest baaardzo prawdopodobne. Chociaż wieść ludowa niesie (znaczy się Mama moja mówi), że mi pierwszy wyszedł jak miałam 4 miesiące. To, że w trzecim miesiącu następuje u niemowlaków hiperślinotok, to jasne. No ślinią się i już. Kubosław też, grzeczne dziecko! Ale do tego, namiętnie pcha piąstki do buzi. I palce, szczególnie moje! No jak chwyci mojego palucha, to prowadzi go do pyszczka, jak więźnia na szafot. I zaciska, jak w imadle. I gryzie, jak Los Piranios! Może coś powoli zaczynają go swędzieć te dziąsełka. Może

Właśnie usnęła Pierdoła (Etuś, pozdro dla Jaśka, pożyczam ksywę!)! Fikał na matce ile wlezie. Na macie edukacyjnej w sensie, chociaż na mnie też lubi fikać Ale dzisiaj to przeżyłam małego stracha, bo się Dziedzic obudził ze szlochem, ale takim epickim. Jakby mu się nie wiadomo jaki koszmar śnił. I się uspokoić nie dał. Szok, pierwszy raz moje Dziecko płakało ciągiem dłużej niż kilka minut Z tego płaczu zrobił mu się katar, a że jeszcze nie dmucha noska w chusteczkę, w ruch poszła Frida. I to jeszcze bardziej go rozjuszyło. I dawaaaj, jeszcze głośniej. Serio, zbaraniałam aż. Nie wiedziałam co mu jest, myślałam że może coś go ugryzło. No i pytam go, co się dzieje Syneczkuuuu??? I ten jak nie ebnie 'nieeeeeeeee!!!'. I wszystko jasne. Dziecko głodne Dziwne, bo jadł dwie godziny wcześniej, ale przecież! Powiedział 'nieee', cnie? Wywalił podwieczorek i z uśmiechem na ustach znowu poszedł w kimę, taaaak

1
komentarzy
avatar
Bierz Kochana ksywkę myślę że nie jedna matka tak mówi o swoim potoku ja też pamiętam kilka takich akcji że Jasiek mi ni z gruchy ni z pietruchy zaczynal tak krzyczec ze nie mogłam go uspokoić. I nie wiedziałam wtedy co się dzieje. Masakra. Ale w sumie taki wielki świat może przerażać tak małą istotkę. Buziaki :*
Dodaj komentarz

14t+2d

Oooo Kubuń zaliczył dzisiaj po południu prawie 2,5 godzinną drzemkę. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ja spałam z nim, taka sytuacja! Obudził się, pobawił na macie, pośpiewał trochę, wcisnął butlę, znowu się trochę pokręcił i bach, wali kolejną drzemkę! No i trzeba wspomnieć, że coraz częściej próbuje się przekręcić na boczek, lewy oczywiście. W rezultacie spada z poduszeczki, którą kupiłam mu do zaokrąglenia łepetynki i wygina się w literkę 'U'. Jutro o 8 mamy wizytę u kardiologa dziecięcego w Aachen. Mam nadzieję, że dowiemy się aż tyle, że te szmerki na serduszku to zwykłe, fizjologiczne szmerki. Tak będzie. Ale oczywiście z tyłu głowy szykuje mi się do rozbiegu stresik Pojutrze z kolei mamy duży 'przegląd techniczny' u pediatry, łącznie z pierwszym szczepieniem, 6w1, albo rotawirusy, zobaczymy jeszcze. I tu się dopiero Matka Panikara obsrywa po kokardkę! Bo igła, bo może potem bidka gorączkować. Eee, dylematy każdej Mamy

Jak w szpitalu pobierali mu krew z rączki, to on był dzielny a ja siałam histerię, pipencja ze mnie nieziemska! A w przyszłym tygodniu Chłopa wyganiam do laryngologa (bo chrapie, ma bezdech i to już przestaje być zabawne i komfortowe - dla niego przede wszystkim!), siebie do dermatologa (bo pieprzyk brzydki. Pieprzyków to ja mam pierdylion osiem, ale tego jednego chcę sprawdzić. I resztę też) i Kubusia znowu do osteopaty, bo lewak! Eeee, tacy młodzi a takie maratony po lekarzach. No ale trzeba o siebie dbać, bo jest dla kogo żyć, prawda?

3
komentarzy
avatar
Śliczny, dobrze, że wstawiasz zdjęcia, jest na co popatrzeć Ech, te cholerne szczepienia, zawsze stres... u nas nigdy nie było gorączki ani żadnych skutków ubocznych i Wam życzę tego samego
avatar
Ojej, jaki przystojniak <3 Zdrówka życzę, będzie dobrze
avatar
Łojezujezu pamiętam jak mojemu krew w szpitalu pobierali i głupia baba nie mogła żyłki znaleźć. On tak płakał a ja myślałam że ja zagryzę! Co do szczepień to tylko przy pierwszym Pierdoła płakała potem już luz Ale takie my matki jesteśmy. Panikary trzymam kciuki za serduszko. Na pewno wszystko będzie dobrze :*
Dodaj komentarz

14t+4d

Dobra, nie ma śmiacia się, jest luz w gaciach i głęboki oddech. Jesteśmy po dwóch dniach intensywnych przeżyć w gabinetach lekarskich i mam dość stetoskopów, białych kitli, wag i badań na jakiś dłuuuugi czas.

Wczoraj byliśmy u kardiologa dziecięcego, w związku z szmerkami na serduszku Kuby. Wybraliśmy jednego z lepszych kardiologów w okolicy, jednak poziom stresu sięgał zenitu, u mnie oczywiście. Darek WIEDZIAŁ, że wszystko ok a Kuba miał wywalone. Fakt, jak podpinali mu ekg, przyklejali te plasterki i zakładali klipsy na nóżki i rączki to miał niewyraźną minę i początek podkówki na ustach, ale to pewnie dlatego że ja miałam łzy na czubku nosa, trzęsły mi się ręce tak, że nie mogłam mu guziczka odpiąć i matowym glosem mowilam, żeby się nie bał. Średnio byłam przekonywująca, skoro sama byłam obsrana po kokardkę. Mówię Wam, Matka Polka Pipencja. Badanie wyszło prawidłowo, serce Kubusia jak dzwonek a szmerki fizjologiczne. Ufff.

Dzisiaj z kolei, mieliśmy badanie U4 u pediatry, czyli kolejny duży przegląd techniczny. Wszystko spoczko, Kub waży 6,7 kg, mierzy 68 cm (!!! 97 centyl) i wszystko z nim w porządeczku. Fakt, ma plagiocefalię (a nie mówiłam?!) czyli spłaszczony łepek. Mamy iść do osteopaty i robić co każe a jak nie to rehabilitacja. Ale spoko, nie dojdzie do tego, bo dopiero tydzień śpimy na poduszeczce HeadCare i już jest o wieeeele lepie. Za miesiąc nie będzie śladu po spłaszczeniu. Poza tym, jak lekarka podniosła Kubę za rączki to główka mu opadła, ale to tez ma jeszcze czas, muszę tylko kłaść go na brzuszek o wiele częściej, nawet jeśli tego nie lubię. Kuba się przyzwyczai i musi ćwiczyć mięśnie. Będzie więc śmigał na brzuszku Poza tymi dwoma rzeczami było ok. Na tyle ok, że mogliśmy szczepić. No i zaszczepiliśmy.

W Niemczech jest trochę inny system, szczepienia nie są obowiązkowe ale zxezydowana większość rodziców szczepi Maluchy. Pediatra stwierdziła, że najliczniejszą grupę (wciąż niezwykle małą) rodziców którzy nie szczepią stanowią właśnie Polacy. Wiem, że w Polsce 'ruch antyszczepionkowy' prężnie się rozwija, a rodzice płacą ogromne kary za nieszczepienie. Mają tyle samo powodow, zeby nie szczepić co ja, żeby szczepionkę podać.

Nie będę się w tym temacie za bardzo rozwodzić, bo nie mam takiej potrzeby. Napiszę tyle, że mam tutaj znajomą z rocznym synkiem, która nie szczepila i nie zamierza. Ona dziwi się nam, że ładujemy w Dziecko chemię i pół tablicy Mendelejewa i narażamy Syna na NOPy a my dziwimy się im, że ryzykują chorobą Synka (kilka tygodni temu przechodził ostrą infekcję rotawirusową, skończyło się w szpitalu, do tej pory chłopiec się ogarnia) i tym, że któregoś pięknego, słonecznego popołudnia nadepnie bosą stópką na ogródku na starego gwoździa i w męczarniach umrze na tężec. Także tematu raczej unikamy i ograniczamy się do wzajemnego dziwienia się

Dzisiaj więc Dziedzic był szczepiony i to tak konkretnie. Rotawirusy doustnie, pneumokoki w jedną nóżkę a 6w1 w drugą. Kuuurwa, myślałam że zejdę z nerwów. Do naszej lekarki mamy zaufanie, oni tak tu szczepią, szczepionki są sprawdzane, nie mieli żadnych problemów do tej pory. Ale i tak się bałam, wiadomka. Bo igła, bo może go boleć, bo może gorączka potem, ot dylematy. Spłakał się Bubuń trochę i pożalił, ale ramiona Mamy i Taty szybko ukoiły ból. Teraz spokojnie śpi, nie ma temperatury ani zaczerwienienia, wszystko dobrze. Teraz. A i tak wiem, że będę nad nim wisieć, jak ten jastrząb. Taka rola Mamy A ja muszę wrzucić na luz, bo sama kiedyś na zawał zejdę. Dobrze, że zawsze do lekarzy jeździmy z Darkiem oboje. Ktoś tu musi być skałą

Chłopczyk nasz dzielny. Marcepanek. Ukochany

4
komentarzy
avatar
Moja Mycha w dniu szczepienia wieczorem miała bóle brzuszka po rotawirusach, ale byłam poinformowana o tym, że może tak być. Oby u was obeszło się bez różnych atrakcji
avatar
Dewa, niestety nic nie pomagało. Płakała biedna, nosiliśmy aż się uspokoiła i usnęła. Jakieś 1,5 h bolał ją brzuszek.
avatar
Ojej sporo tych szczepionek na raz. Nie dziwię Ci się, że będziesz bardzo czujna. Ja szczepilam malego we wtorek na pneumokoki i powtorka bodajże na blonnice i coś jeszcze i też miałam stresa, a już tyle czasu odkladalam az sie w końcu zmobilizowalam. Slicznego macie chłopca. Pozdrawiam
avatar
Cieszę się, że z serduszkiem ok i szczepienie za Wami :*
Dodaj komentarz

15 tydzień

Tak tak, 15 tygodni strzeliło jak z bata! Każdy dzień jest lepszy niż poprzedni, znamy się już z Młodym jak łyse konie, czyli jestem w stanie odczytać z jego spojrzenia, że właśnie leci kupal! Codziennie rozmawiamy o życiu i innych, mniej istotnych sprawach, Bubosław kumaty, że hej! Właśnie odpalił pierwszą drzemkę, zejdą mu ze dwie godzinki. O ile na urlopie zdarzyło mu się kilka przespanych nocy, to były to chyba tylko wypadki przy pracy Teraz budzi się około 1 czy 2, kręci się niesamowicie, jakby miał owsiki w doopce. Przeważnie kończy się tym, że muszę zamotać go w pieluchę i dopiero wtedy idzie spać na godzinkę czy dwie. Ok 4 wlatuje butla, śpi do 7 i następna butla a potem słodka kimka do ok 9, już koło mnie. Pobryka ze dwie godziny, dostaje jeść i drzemka. Generalnie Kuba może mieć na drugie imię Drzemek, pasowałoby

W piątek mieliśmy szczepienia, po których przez trzy dni miał trochę mniejszy apetyt i zamiast kilku dwójeczek, robił jedną. Czyli praktycznie żadnych skutków ubocznych (uuuuuuf!), ale ja i tak przeczytałam cały internet i się sfakowałam nie raz, nie dwa. No w nocy z piątku na sobotę to usnęłam przed czwartą, bo fantazjowałam o kupie Kuby i martwiłam się, czemu jeszcze jej nie ma. Dochodzę do wniosku, że to był ostatni raz. Czytania internetów, nie szczepień. Przez te jakoś będziemy przechodzić

Generalnie, jestem na etapie intensywnego doceniania tego, co mam. Niech tak zostanie, proszę

3
komentarzy
avatar
Haha moj w życiu nie da się zamotać. Nawet jak był w wieku Kubosława to się nie dawał :p przed nami szczepionka mmr (świnka, odra, różyczka) i cykam się jak cholercia. Też się obczytałam internetów i teraz mam gęsią skórkę jak o tym pomyślę:/ chyba masz rację - koniec czytania. Będziemy zdrowsze
avatar
No i jak pozytywnie kolejne szczepienia, to już będzie mniejszy stres hehe, mój też tak jak u Etuś, nie lubił być owinięty, ręce zawsze musiał mieć na wierzchu
avatar
Trudno powiedzieć, co do Arturka dociera w temacie rodzeństwa, bo niewiele mówi... tyle, że dzidzi nie ma, że śpi i pokazuje brzuszek, ale to dla niego abstrakcja. Spróbuję z książeczkami o młodszym rodzeństwie, na razie zamówiłam pierwszą
Dodaj komentarz

15t+1d

Szał pał i egzorcyzmy Emily Rose, oto co dzisiaj działo się w naszej sypialni! Tata ma nocki, więc dosypia te kilka godzin przed pracą na kanapie w salonie. Nie nie nie, proszę Taty nie żałować, on tam ma dobrze. Wygodnie, cisza, spokój. Mama z kolei, jest z Kubełkiem sama w sypialni. Nie nie nie, proszę nie zazdrościć, bo tam tak dobrze nie ma. Łóżko może i wygodne, ale nie ma spokoju i ciszy

Dzisiaj Kuba przeszedł samego siebie z tym wieridupstwem, doprawdy! Grabkami zamiatał tak, że nawet liście u sąsiadów się na kupki poukładały! Nóżki wyrzucał do góry i uderzał zadkiem o materac. Gadał, śmiał się, kwiczał, a to wszystko na śpiocha! Nie wspomnę o tym, że cały czas próbował się przekręcać na lewy boczek i epicko zlatywał ze swojej super wypaśnej poduszeczki ortopedycznej. Eeech. W rezultacie większość nocy spędził ze mną w łóżku, bo jak zaczynał brykać, to go przytrzymywałam, zamiast wstawać co chwilę do łóżeczka. No a o 2 dostał z pieluchy i skończyło się rumakowanie. Z błogim uśmiechem psycholka zawiniętego w kaftan bezpieczeństwa, usnął

Dzisiaj pomęczyłam go na brzuszku, aż się biedny zerzygał, tak nie lubi! No nic, trzeba ćwiczyć. Przeczytałam, że w jego wieku to już tak raczej powinien sztywno główkę na brzuszku trzymać.I Kub trzyma, ale szybko się męczy. Legenda głosi, że są dzieciaki które w wieku 3 miesięcy 'Pana Tadeusza' recytują, aaaale...dam Kubie czas Nie no, serio, my tu pitu pitu a on naprawdę musi ten brzuch ćwiczyć, bo słabe mięśnie rączek, karku, plecków i brzuszka to potem problemy z siadaniem i raczkowaniem. Żałuję, że nie kładłam go więcej na brzuszku jak był noworodkiem. No ale co ja zrobię, że strasznie ulewał wtedy i pozycja brzuszkowa oznaczała ubranka do wymiany i krztuszenie się.

Wasze Dzieciaki też takie nocne bonanzy odwalały lub odwalają? A jak z brzuszkowaniem u nich? Wiecie, ja jestem z tych dupek, co to zaraz się nad dzieckiem litują, bo kwiknie dwa razy z niezadowolenia Niby taka ze mnie twarda sztuka, a jak przychodzi co do Kuby, to....aaaach

3
komentarzy
avatar
Cześć wypowiem się bo trochę przerobiłam leżenia na brzuszku. Podczytuje regularnie tylko nie komentuje A więc tak. U nas z leżeniem na brzuszku było trochę na odwrót. Mały jak się urodził miał żółtaczkę i w szpitalu podczas naświetlania trzeba go było obracać co godzinę na brzuszek i na plecy. Dlatego nie miał wyjścia a trzeba przyznać, że to twardy zawodnik jest. Zaakceptował takie leżenie na brzuszku bardzo szybko i wszyscy byli tym zachwyceni bo "Tak świetnie! Doskonale! Kładź go na brzuszku będzie taki silny, cudowny itp" w rezultacie w wieku 2 tygodni głowę trzymał maksymalnie odchyloną do góry bo tak mu było wygodnie. Nawet trzymany na rękach nie było mowy o przytuleniu się do nas. Byliśmy u pediatry gdy skończył 5 tygodni i okazało się ze potrzebujemy rehabilitacji. Wylądowaliśmy u specjalistów i dwa razy w tygodniu po dwie godzinny ćwiczeń przez 4 miesiące przyniosły efekt. Młody był bardzo dzielny i świetnie sobie radził choć bardzo płakał chwilami a ja razem z nim gdy widziałam jakie pozycje ćwiczy na nim fizjoterapeutka. Okazało się, że synek dodatkowo przy porodzie został uciśnięty na karku przez lekarza (miałam cc) i to dodatkowo spowodowało jakieś napięcie mięśni. Miał bardzo silny kark za to brzuszek dramat. Walczyliśmy żeby zechciał choć troszkę przyciągać brodę do klatki piersiowej bo za każdym razem kończyło się to płaczem. W końcu się udało i Kacper w wieku ponad pół roku pierwszy raz usnął przytulony do mojego ramienia. Podczas całej rehabilitacji mieliśmy też problem z ulewaniem bo bardzo wymiotował i zwracał podczas ćwiczeń. Rehabilitanci podejrzewali refluks ale lekarka powiedziała ze to wszystko minie gdy synek zacznie siedzieć i niektóre dzieci tak mają. A jego dodatkowo obciążają ćwiczenia. I faktycznie wtedy wszystko ustało. Do dzisiaj a ma już ponad 3 lata uwielbia spać na brzuszku i to mu się już raczej nie zmieni ale jest zupełnie normalnie, jakgdyby tego wszystkiego nie było. Ale... rozpisałam się a nie o tym miałam. Bądź systematyczna i konsekwentna a zobaczysz, że z każdym dniem Kubuś mniej się denerwuje i chętniej leży. Popróbuj może z jakimiś zabawkami lub czymś co go zaciekawi. Wiem jak ciężko gdy dziecko się denerwuje a Ty musisz bo wiesz, że to dla jego dobra. Ale mogę obiecać że za każdym razem będzie trochę lepiej. Trzymam kciuki
avatar
Arczi też tak odwalał i czasami do dzisiaj nie wiem dlaczego i też nie kładłam go na brzuchu długo, ale jak już się przełamałam i zaczęłam, to po jakiś 20 próbach tak pokochał tę pozycję, że inaczej nie chciał a litowanie się nad nim... Do dziś mam do tego słabość
avatar
Pan Jan to wiercidupa klasa mistrzowska A najgorsze jest to jak idzie spać prawie o 22 (jak wczoraj) i wstaje o 5.10 (jak dzisiaj) hej ho hektolitry kawy dożylnie poproszę powtórzę się znowu - Kubuś to słodziak jakich mało! <3
Dodaj komentarz

15t+6d

Jutro, jutro minie rok odkąd wysikałam dwie kreski na teście ciążowym. Pamiętam, jakby to było wczoraj. W sierpniu odstawiłam tabletki anty i miało minąć 'kilka miesięcy', zanim organizm się ogarnie i będzie bejbi. Ha! Ogarnął się po dwóch tygodniach! Test zrobiłam w pracy, ot tak. Miałam jeszcze plamienie, które wzięlam za początek miesiączki, ehe eheeee. Nasiusiałam na patyczek, odczekałam 3 minuty, krechy brak. Test wrzucilam do torby i dopiero jak w autobusie szukałam kluczy do domu, to rzuciłam okiem na test, a tam dwie kreski. No way!!! Hell no!!? Wyszłam przystanek wcześniej, poleciałam do apteki po drugi test i już chyba na klatce schodowej portki odpinałam! Wyszlo to samo, czyli nic. A po kilku godzinach, blada druga kreska. Rzut oka na ulotkę i Wujka Google...test fałszywie dodatni, można pić

Dzień później oglądaliśmy z Chlopem tv i raczyliśmy się Martini. W poniedziałek obudziłam się z ogromną potrzebą zrobieniq testu, bom na bank orzy nadziei! I tak było. Kreseczka pojawiła się po minucie. Zrobiliśmy betę, w środę oficjalnie byłam w ciąży.

Eeeeech, wspominam to i łezka w oku się kręci. To było piękne uczucie. Tyle niepewności, podekscytowania, niedowierzania, strachu, radości. A dzisiaj? Dzisiaj siedzę i patrzę na CUD. Dzisiaj 9 miesięcy ciąży to tylko zbiór chwil, wspomnień i zdjęć. Trzymam w swojej dloni małą, ciepłą łapkę. Na policzku czuję słodki oddech mojego Synka. Naszego, ale tak bardzo mojego. Rozumiem go, chociaż jeszcze nie mówi. Kocham tak mocno, że aż brakuje mi tchu. Boję się o niego tak mocno, że czuję fizyczny ból na myśl o tym, że byłoby mu źle. Mogę nie spać, nie jeść, mogę wszystko i nic, bo ON! Taki stan umysłu, to ma tylko MAMA I nie, nie umniejszam roli Taty. Kuba ma wspaniałego Tatę. Oddanego, czułego, odpowiedzialnego i opiekuńczego. Takiego, ktory nie pomaga, ale robi to co ja, bo też jest Rodzicem. Nie tak często, ale póki co nie ma nawet takiej potrzeby. Bo ja uwielbiam się Kubosławkiem zajmować, to mój przywilej, nie obowiązek. I wiem, że jezeli nie będę mogła się Małym zająć, z Tatą będzie mu równie dobrze.

AAAAALE...ale! Ja wiem jak Kuba oddychs, gdy jest głodny. Wystarczy jeden jego gest i ja wiem, że jest śpiący. Wiem kiedy się uśmiechnie, a kiedy nie ma na to szans! Wiem którą zabawkę najbardziej lubi, jak układa paluszki gdy zasypia, z której strony położyć mu pieluszkę...

To był najpiękniejszy rok w moim życiu. Ciąża, poród, połóg...cholera! Człowiek naprawdę wypiera to co trudne a zostawia te przyjemne rzeczy. Przecież wiem, że w ciąży zaliczyłam wiele trudnych chwil. Przecież poród mnie przeorał a trzy godziny partych zrobiły swoje! Przecież połóg nie był przyjemny a karmienie i laktacja zryły mi glowę. A gdzie strach o Dziecko, nieprzespane noce, cialo odmawiające posłuszeństwa...? Nie wiem. Nie ma tego. To wszystko było drogą do tego, co mam teraz. A mam wszystko. Zdrowe, dobre i piękne Dziecko. Cudownego Mężczyznę przy boku. Rodzinę.

Resztę się wyklepie, jak zawsze!

Synku...Kubusiu...Jesteś moim światłem w ciemności, głosem w ciszy, oddechem pod wodą, siłą gdy nie mogę wstać, uśmiechem w szary dzień. Wszystkim Bubuniu! I bądź. Bądź szczęśliwy! Pieszczoszku. Pytulanko. Pylepko nasza

1
komentarzy
avatar
Ejno! Poryczałam się:* cudnie napisane A Kubuś i jako kreseczka i ten w tle wspaniały <3 u mnie w Wigilię minie 2 lata od kiedy wysikałam 2 krechy. Boże jak ten czas zapiernicza :o
Dodaj komentarz

16t+6d

Panu Jakubkowi stuknie jutro 17! Siedemnasty tydzień życia, rozśmieszania nas, rozczulania i angażowania we wszystko sto razy bardziej Czas zapytala jak szalony, będę to powtarzać co tydzień a nawet codziennie! Los Jakubos jest już niesamowicie ogarniętym Dzieckiem, czasem mam wrażenie, że już za chwilę będę mu wkładać pudelko z kanapkami i tornister w łapkę.

Miałam ambitny plan rozpisania, co Kuba robi a czego nie i dlaczego, ale mi się nie chce, serio. Dałam sobie spokój z tabelkami, wykresami i odhaczaniem umiejętności, które dziecko w wieku Kuby ogarniać powinno. Dupa tam, przecież każdy Maluch leci swoim trybem! Kubuś jest aktywny, pięknie się uśmiecha i śmieje w glos, wierci dupką na prawo i lewo, brzuszkuje, bawi się rączkami i zabawkami, śpiewa, wszystko jest ok!

Kupiliśmy mu wózek spacerowy, bo z gondoli się Chłopcu wyrosło a nie będziemy kupować nowej na dwa miesiące. Kupiliśmy z polecenia, Joie Mytrax i jesteśmy mega zadowoleni! Składa się i rozklada jedną ręką, jest lekki i swietnie się prezentuje. Do tego rozkłada się do poziomu, jest zwrotny i stabilny. Teraz już nie ma wymówek od spacerów!

A dzisiaj...dzisiaj chyba pójdziemy na basen z Kubusiem. Sami, bez instruktora. Nie mamy zamiaru uczyć dziecka pływać, chcemy go oswoić z dużą wodą, bo ta w wanience już mu nie wystarczy

I proszę...Dziedzic na wybiegu

http://i63.tinypic.com/2rc7cio.jpg

4
komentarzy
avatar
Śledzę Twój pamiętnik na bieżąco gratuluję ci wspaniałego syna i pozytywnego podejścia do macierzyństwa ja też 24.07 zostałam mamą i był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu mam cudowną córkę
avatar
AntiR, ogromne gratulacje z okazji narodzin Córeczki! To naprawdę ogromne wydarzenie w życiu kazdej Kobiety...zadek urywa! Niech się Niunia zdrowo chowa
avatar
Ja długo walczyłam o lekką spacerówkę i się udało pewnie że każdy dzieć rozwija się swoim tempem. Mój sam usiadł jak miał prawie 10mcy. Już matka wlpsy ż głowy rwała... Ale nie ma co panikowac
avatar
Ale u Was ciepło, zazdro.. te wózki Joie są śliczne
Dodaj komentarz
avatar
{text}