avatar

tytuł: Majowe Love :)

autor: dewa

Wstęp

about me

O mnie:

Niecierpliwa, szczera, popadająca ze skrajności w skrajność, z czarnym poczuciem humoru.

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

taką, do której zawsze Dziecko przyjdzie. Chciałabym być taką Mamą, jaką jest moja Mama. Cierpliwą, spokojną, kochaną, moją oazą.

about me

Moje dzieci:

Los Jakubos! Synek Kubuś, zodiakalny bliźniak, urodzony 29 maja 2017 roku. Mój mały, idealny Mężczyzna. Kopia Taty, klon Mamy. Nasz ukochany, wymarzony i idealny Synek.

about me

Moje emocje:

Cała paleta emocji! Zmieniają się kilka razy dziennie, nie sposób nadążyć :)

4 miesiące, cztery! Matkokochano!

Będę to powtarzać co miesiąc, ale ja naprawdę nie wiem gdzie ten czas spytala Rok temu drżałam z radości, strachu i podniecenia, bo czekałam na pierwszą wizytę u gina i badanie usg. 4 miesiące temu drżałam z bólu i strachu o to, czy dam radę wypchać tego Gałgana, czy zapłacze, czy będzie owinięty pępowiną, czy mi tyłka nie urwie xD

A dzisiaj? Dzisiaj jestem Mamą Niemowlaka, idealnego Niemowlaka! Usnął wczoraj ok 20, o 3 wciągnął butlę, następną o 8, pobawił się chwilę moim nosem i baaach, znowu drzemie A ja? Ciepła kawusia, podusia i tablecik Nie nie, nie codziennie jest tak kolorowo, ale i tak jest pięknie, wiecie?

Te 4 miesiące przyniosły wiele wszystkiego, nowego, nieznanego. Emocje takie, że proszę siadać. Nie to, żebym wywoływała los do tablicy, ale po mrożących krew w żyłach opowieściach bardziej doświadczonych koleżanek, nastawiałam się na to, że na tym etapie będę już po kilku sesjach u psychoterapeuty albo przynajmniej po jednej wizycie w szpitalu z powodu skrajnego wyczerpania. A tak nie jest. Wczoraj spotkałam się z koleżanką z pracy, która na wstępie zapytała 'I jak tam Mamusiu, jak jest? Ciężko, nie?'. Nawet sekundy się nie zastanawiałam i odpowiedzialam, że...nie!

Są nieprzespane noce i praktycznie 24 godzinne czuwanie. Przez to mój organizm siada, ale popracuję nad tym. Jest dużo strachu o Kubę, o jego bezpieczeństwo, zdrowie, przyszłość. Jest noszenie, lulanie i uspokajanie, jak Hrabia ma obniżenie nastroju. Obecnie dzieje się ząbkowanie, więc jest trochę marudzenia. Był trudny poród, był. Teraz jak sobie przypominam ile rzeczy w nim było nie tak, to dziękuję bardzo, cud że mam Dziecko przy sobie. Były akcje z karmieniem i laktacja, ktora nieźle skopała moją psychikę. Była walka o karmienie piersią, była. Przegrałam, od miesiąca Kubuś jest już tylko na butli i co...i spoko! Ciach, kurtyna

Przede wszystkim jednak, jest MIŁOŚĆ. Jest magia, czar, urok, cud. Wiem, że dla Rodziców Dziecko zawsze będzie najlepsze, najpiękniejsze i w ogóle łolaboga! Dla mnie Kuba jest po prostu wszystkim. Mogłabym tu poemat napisać a i tak to byłyby tylko słowa, słowa, słowa. Nie można w kilku literach ująć Czlowieka. A ten nasz Mały Człowiek, to już w ogóle w żadne ramki nie daje się zamknąć. Jest wspaniały a ja jestem szczęśliwa. Wiadomka, w przyrodzie musi być równowaga, więc na innych frontach się pierdzieli, ale Syna i Niemęża to ja mam na medal. Darek zeżarłby Kubsona, gdyby tylko mógł. Przytula go, nosi, całuje, prowadzi długie dyskusje. Fakt, nie pomaga mi przy nim. No nie pomaga! To takie durne słowo. Nie pomaga, bo zajmuje się nim tak samo jak ja. Fakt, rzadziej, mniej i krócej, ale jak pracuje po 12 godzin to chciałabym, zeby miał czas na sen i chociaż chwilę dla siebie. Ale kiedy może, to jest przy Pączku.

A sam Pączek? No śmieje się w głos, chociaż czasem żeby zasłużyć sobie na jego uśmiech, to trzeba się nieźle namęczyć. Coż poradzic...zodiakalny Bliźniak, jak Tatuś Rasowa z niego wiercidupka, ale tylko na plecach. Zamiata tymi małymi grabkami jak trzeba! Na brzuszku może leżeć dość długo, ale jakoś szczegolnie go to nie bawi. Kładziemy się codziennie, po kilka razy. Ale nie naciskam, dam mu jeszcze chwilę. Podobno przyjdzie dzień, w którym przekręci się sam i tak to polubi, że nawet w wózku będzie chciał na brzuszku jeździć Powoli myślę o rozszrzaniu diety. Niby teraz to od 6 miesiąca, aaaaaale. No nie wiem. Mama, znajome, pediatra...wszyscy mówią, że od 4 mogę zacząć. Nie wiem, może za dwa albo trzy tygodnie wyjadę mu z jakąś łyżeczką marcheweczki. Chociaż myślałam też o BLW, ale te slupki jedzenia i samodzielne siedzenie mnie nie przekonują do końca. Ot, dylematy

Tak czy inaczej, Los Kobos to Dzieciak Pierwsza Klasa, wybieramy się jutro (chyba) na basen, bo wodę to on uwielbia! Spakowałam już cały karton za małych ubranek. Za małych i tych, których nosić nie będzie, bo mają guziki nie tam gdzie trzeba albo są ze zrąbanego materiału. Przed porodem byłam zielona jak groszek i wydawało mi się, ze wszystko się przyda. Hueh, śmieszne. Tak mało wiedzialam, o WSZYSTKIM Dla Ewentualnego Drugiego Dziecka wyprawka będzie duuużo skromniejsza i bardziej konkretna

Także taaaaak. Czas zapyla, Bączek ma już cztery miesiące i tak sobie razem tęczą rzygusiamy Booooze, dopiero co taki maciupki był a teraz pół łózka mi zajmuje. Don Pierdzioch

5
komentarzy
avatar
Tak się cieszę że jesteś szczęśliwa tylko tak dalej :* ucałuj Pierdziocha :*
avatar
pięknie napisałaś ( czytam Cię od terminu porodu) Ja miałam termin na 31.05 i urodziłąm 06,06

Uwielbim Twoje wpisy
avatar
pięknie napisałaś ( czytam Cię od terminu porodu) Ja miałam termin na 31.05 i urodziłąm 06,06

Uwielbim Twoje wpisy
avatar
Za 2 miesiące już pół roczku :o czas pędzi...
avatar
Czas leci niewiadomo kiedy, mi czasami szkoda że tak szybko moją niunia się niedawno urodziła a już skończyła dwa miesiące kiedy to zleciało nie mam pojęcia
Dodaj komentarz

18 tydzień

Wczoraj zafundowaliśmy Młodemu (i sobie) takie atrakcje, że proszę siadać. W ramach akcji 'W niedzielę nie kisimy dupek w domu' pojechaliśmy na wycieczkę do Bonn. No, obok Bonn. Jest tam piękny punkt widokowy, wysoko w lesie. Taki z widokiem za zamki i Ren, cud miód i orzeszki! Wycieczka niby krótka, a rzeczy jak na pięciodniowy biwak w środku lasu. Oczywiście wszystkie rzeczy Don Kubosława! Dla siebie wzięłam telefon i kartę do bankomatu, szczotkę do włosów i dezodorant, szał pał. Wózek do bagażnika, plecaki z prowiantem dla Dziedzica i dla nas i w drogę, ku przygodzie! Było wypaśnie, milion ludzi na szlaku, taras widokowy zaebany tak, że Renu nie było widać i wiatr chciał nam głowy urwać. No ale Kuba nałykał się świeżego powietrza, my też, pośmialiśmy się, uwaliliśmy sobie buty, zjedliśmy po bułce z parówką i po kasztanie (tak tak!) i wrócilismy.

A potem...potem pojechali my na basen, po raz pierwszy z Dziedzicem! Napiszę tak...bardzo nam się podobało, ale chyba trochę przegięliśmy pałę z czasem i atrakcjami, bo jak wyszliśmy z basenu, zebraliśmy tobołki i poszliśmy do szatni, to nam Dziecko zrobiło całkowite zawieszenie systemu i jak nie pierdolnęło płaczem, jak nie wpadło w histerię, to po prostu masakra. Nie wiem czy wspominałam, ale Kuba NIGDY nie płacze. Czasem, jak jest głodny, to się płaczliwie DOMAGA. Przy szczepieniu nie plakał, tylko się ŻALIŁ. A wczoraj...no po prostu 15 minutowy, niesamowity ryk. Ja w szoku, Chłop w szoku a ten napierdziela, i nic nie pomaga. Już gardło zdarte, już łzami się dławi, no szok. Chyba było mu za zimno...i za dużo tego wszystkiego. Udało nam się jakoś go ubrac (tyle o ile) i uspokoić. W samochodzie od razu usnął. Po powrocie od razu butla i spanko lulanko. Ja przez całą noc budziłam się co pół godziny i czuwałam, zamiast spać, bo sprawdzałam czy równo oddycha. A ten wstał rano, uśmiechnięty jak zawsze, a jakże Sam basen, rewelka. Kubusiowi się podobało! Następnym razem będziemy mądrzejsi, ot co. Inaczej to rozegramy

A poza tym, to albo Hrabia przechodzi skok rozwojowy, albo idą ząbki, bo jak do tej pory jadł ładnie i równo, 5-6 razy na dobę po ok 170 ml, to teraz potrafi wypić tylko 50 i bawić się butelką. A za godzinę wydoi 130 i zadowolony. Poza tym trochę mniej je. Ale tak, to wszystko na piąteczkę!

http://i63.tinypic.com/2r7xykk.jpg

I proszę, dowód zbrodni, Kubosław i jego wielorybia mama, w środowisku basenowym. Czytała Krystyna Czubówna

http://i64.tinypic.com/ogcow9.jpg

0
Dodaj komentarz

18t+3d

Przedwczoraj znowu byliśmy na basenie, ale tym razem byłam tak dobrze przygotowana, że nie mogło się nie udać! Kubuń był dwa razy w wodzie, najpierw pół godzinki a potem jeszcze 10 minut. Między tym wytarłam go do sucha, zmieniłam mokrą pieluszkę na pampersa i ubrałam ciepły szlafroczek! Generalnie pluskała rybka aż miło, może rośnie nam kolejny wysoki i przystojny Michael Phelps, na którego Matka będzie z dumą patrzeć, jak odbiera medal olimpijski xD Albo rośnie przystojny Kubuś, na którego będę z dumą patrzeć, chociaż z wodą nie będzie miał nic wspólnego Wiem już, że kimkolwiek Kuba będzie, cokolwiek będzie w życiu robił, ma być dobry i szczęśliwy, nic więcej. A ja i tak zawsze będę kochała go miłością, która nie zna granic. A wypady na basen będą stałym punktem naszego rodzinnego grafiku, co niedzielę będziemy śmigać!

Trochę nam się zmieniły pory jedzenia i ilości, które Bubson wciąga. Nie je już jak w zegareczku, 5x180 ml. Czasem zje 70 ml, czasem 180 ml, różnie! Wciąż namiętnie wkłada wszystko do buźki, obraca się z pleców na brzuszek, pięknie trzyma główkę i rewelacyjnie śpiewa przed snem, sam sobie śpiewa!

Poza tym nie jest już taki uroczy jak był...jest jeszcze bardziej! Uczucie, które mam do tego Chłopca jest nie do opisania, bo jak tylko sobie o tym pomyślę, czułość zalewa mi oczy i nie widzę klawiatury. Mogłabym nie spać, tylko po to żeby się na niego gapić. I teraz już rozumiem, dlaczego piosenka Aerosmith 'I don't want to miss a thing' została napisana nie dla partnera, ale dla dziecka. Tak tak. Dla Liv Tyler dokładnie. Każde słowo tej piosenki mogę zadedykować Kubie. Każde. Eeeeeech, miłość tak bardzo

Poza tym wieje, jest szaro, buro i ponuro. Czyli dokładnie tak, jak lubię Chłodno, więc można schować sadło. Słońce nie wali po oczach i człowiek się nie poci. Liście tańczą na wietrze a w powietrzu czuć coś elektrycznego. Miodnie!

4
komentarzy
avatar
Pozdrawiam cię, dzielna Dewo, i zazdroszczę podejścia do pogody... brr, mnie ciarki przechodzą. Lubię deszcz tylko w nocy, jak usypia delikatnie, ale u mnie - na poddaszu - to przeważnie wyje i wali. Także raczej nie lubię deszczu i pięknie piszesz nie tylko o pogodzie... pozdrawiam!
avatar
U was sielanka u nas skok rozwojowy i marudzenie....
avatar
Basen podobno bardzo pobudza dzieci jeździjcie i cieszcie się wspólnymi chwilami
avatar
U nas też leje i wieje :/ ale mnie się ta pogoda nie podoba zazdraszczam basenu. Też muszę się przejść z Jaśkiem jak my się skończą gile po pas całujemy ż Jaśkiem :*
Dodaj komentarz

18t+6d

I już, znowu pobasenowane! Coraz sprawniej idą nam wyprawy na pływalnię i coraz lepiej Kuba się na niej czuje. Dzisiaj byliśmy w wodzie chyba ze 45 minut, w dwóch różnych basenach i na tym drugim, malutkim, dla szkrabów, oooooo tam to zasuwał rączkami i nóżkami!

W ogóle to zrobił się tak cudownie otwarty na nas, coraz więcej śmieje się na głos i przysięgam, że w życiu nie słyszałam nic piękniejszego! No więc wydurniamy się przed nim jak tylko możemy, żeby śmiał się jak najwięcej! I już na brzuszku tak pięknie leży, sięga po zabawki, próbuje się przekręcać na boczki. I śpiewa, i guga i bawi się swoim głosikiem, wprawiając nas w zachwyt!

Japierdziuuu! Jakby mi ktoś 4 lata temu powiedział (akurat wtedy, bo to był najlepszy rok w moim życiu, najbardziej emocjonujący, imprezowy i generalnie taki, że buty i gacie spadają!), że będę siedzieć na chacie i seplenić do niemowlaka, tylko po to żeby się zaśmiał...że będę wąchać jego rączki, nóżki i doopkę i sztachać się dym jak najlepszym zapachem perfum...że nie będę praktycznie spotykać dorosłych ludzi i wchodzić z nimi w interakcje, bo dziecko...że nie będę żyć od weekendu do weekendu bo IMPREZKA, tylko spacery, wypady na basen i leżakowanie z bobasem do południa...No jakby mi ktoś tak powiedział, to poradziłabym mu żeby zmienił dealera i dała mu numer do mojego

I tak. Równowaga w przyrodzie musi być, więc sra się gdzie indziej, ale co tam. To wszystko jest mało istotne. Najważniejsze jest to, że mamy Kubę i możemy go w zdrowiu i spokoju wychowywać i pokazywać mu świat. Resztę zwijam w rulonik i wsadzam głęboko w anusa. I niech tak zostanie, proszę. Nawet jeśli czasem muszę to odchorować. Łyknąć wina, poryczeć chwilę, poojojować sobie trochę, bo przecież tak wiele się zmieniło, a ja lubiłam swoje życie. I chociaż teraz wyglądam fatalnie, serio, to może jeszcze kiedyś będę przypominać atrakcyjną kobietę, a nie kojota podłączonego pod prąd. Bo ważę prawie sto kilo, bo wypadły mi prawie wszystkie włosy (szkoda, że z głowy, a nie nóg i innych grażyn), bo nie mam się w co ubrać (wszystko za małe) i chodzę w ciuchach Darka, bo muszę być dla niego dość przykrym widokiem. Eeeech, no taki mamy klimat. Mam nadzieję, że Chłop wytrzyma jeszcze trochę Z resztą...wiem, że kocha mnie, nie moje opakowanie. Wie, że moją uwagę ma teraz Kuba. I wciąż codziennie robię mu pyszne i odjechane kanapki do pracy. I obiad staram się ciepły podać. I gacie wyprać. I codziennie mówię, żeby do nas wrócił. Musi wystarczyć. Musi

I rybka nasza

http://i65.tinypic.com/j6hocw.jpg

2
komentarzy
avatar
Kaka rybka! Jejuniu normalnie cudziak taki że heeeeeej kurczę każda nowa umiejętność jest taka fajna taki mały czlowieczek poznaje świat Jasiek powoli zaczyna sam chodzić. Normalnie te nasze Bąble rosną jak na drożdżach
avatar
Ale kochany bobasek spokojnie, wkrótce wrócisz do swojej kobiecości - wierzę w to, bo jak patrzę na mamy z października 2015, to widzę, że każda wróciła do swojej piękności. I ja w końcu też zaczęłam czuć się seksi, a wtedy... zaszłam w drugą ciążę i znów się zapuszczam, hahaha xDDD bo brzuch rośnie, nie opłaca mi sie kupować nowych ciuchów na czas po ciąży, bo nie jestem w stanie przymierzyć, a ciążowe mam przenoszone i wymemłane... a znów szkoda mi kasy na nowe ciążowe, bo i tak niedługo urodzę.
Dodaj komentarz

19t+1d

Kubson się rozkręca, na maksa! Dzisiaj wstaliśmy o...10.30! Tak tak! Wywalił wczoraj butlę przed snem, potem o 3 następną i obudził się przed 8. Zjadł, pobawiliśmy się pół godziny i oboje znowu odlot, fo 10.30. Taki urlop macierzyński to ja rozumiem Darek ma teraz nocki, więc ja rano biorę Kubiego do siebie i tak sobie śpimy. Trzyma mnie Pierdzioch za palucha, cudowne uczucie. Poza tym od dzisiaj przestałam biegać za nim z butelką, żeby tylko wyrobił normę. Luuuudzie, czasem powinnam puknąć się w ten zryty garnek. Przecież to Mały Czlowiek jest, nie robocik. Będzie głodny, to da mi znać. I przecież nie musi jeść co 3 godziny. Tak więc Młody miał dzisiaj nawet 4,5 godzinne przerwy, po jtórych miał lepszy apetyt. Zaliczył dwie dłuższe drzemki i jedną króciutką. Poza tym na brzuszku to już calkiem inna historia! Luuuudzie, jeszcze tydzień temu ojojowałam, że Dziecko na brzuszku nie lubi, że rehabilitacja, że o matko! Dzisiaj trzyma główkę zadartą wysoko wysoko i robi kołyskę! No mega po prostu! Matka dumna, że ho ho! Zostaje jeszcze mały problem tego krzywego łepka. No ma plagiocefalię bidny, no ma! I tak już jest o niebo lepiej, odkąd pod koniec sierpnia zamówiłam mu poduszeczkę ortopedyczną za miliony monet. Wczoraj zamówiłam kolejny rozmiar, ostatni już. Mam nadzieję, że ta główeczka się ładnie zaokrągli. Asymetria jest coraz mniejsza, Kubuś coraz więcej zaczyna używać prawej strony, będzie coraz lepiej!

Pojutrze druga dawka szczepień. Rota i 6w1. Już zaczynam się przejmować, taka rola Mamy! Poza tym zaczyna wydawać niesamowite dźwięki, bawi się swoim glosem i wymyśla niestworzone historie Jego ulubione miejsce to oczywiście na rączkach u Tatusia. A jeszcze jak Tata jest bez koszulki i można go ślinić i traktować dziąselkami...no poezja!

Każdego dnia Kuba nas zaskakuje, każdego dnia kochamy go mocniej i mocniej. Stałam dzisiaj i gapiłam się na niego (standard!) i tak się zastanawiałam...kim ja byłam zanim Kuba się urodził? Co ja robiłam? Jakie było moje życie? Eeeee...error, słabo pamiętam Wygląda na to, że 29 maja powinniśmy oboje świętować urodziny

I coraz częściej myślimy o powrocie do Polski. I chcemy i nie chcemy. Bo tu nam całkiem dobrze, mamy tu swoje własne życie, mieszkanie. W Polsce z kolei, mamy ludzi. A ludzie są ważni, potrzebni. Szczególnie Kubusiowi. Nie może wiecznie tylko z Rodzicami siedzieć. Poza tym ja tylko do końca maja mam wypłacany macierzyński. A co potem? Jedna umowa wygasła w sierpniu, druga nie obejmuje ubezpieczenia. Musiałabym poszukać pracy ale takiej, w której będę mogła dopasować się do Darka. Nie możemy sobie pozwolić nawet na jeden miesiąć bez mojej wypłaty. Nie wiem, bijemy się z myślami. Ostro się bijemy. Jak coś ubijemy, to się pochwalę.

4
komentarzy
avatar
Słodki śpioszek z niego w Polsce fajnie się mieszka, byleby na własnym... nie z teściami, nie z rodzicami. Chociaż ludzie są potrzebni, to lepiej mieć mieszkanie ciasne, ale własne - pamiętajcie tylko o tym, a będzie dobrze
avatar
hej wysłałam ci zaproszenie bo chciałam o coś zapytać pozdr
avatar
Dewa kochana różnica polega na tym że jesteś sama ale a u siebie w swoim domu w swojej kuchni i łazience wszystko masz po swojemu a tu tak teściowa mówiła po ślubie kuchnia jest druga będziecie mieć łazienka jest druga będziecie mieć w praktyce to wygląda zupełnie inaczej w kuchni wszystko jest jej łącznie z lodówką gdzie my mamy tylko 2 szuflady na swoje rzeczy a w łazience jest pralka i jak się weźmie za organizację prania to cały dzień w niej siedzi i taka to nasza przestrzeń a właściwie jej brak. Dlatego mam już dość chcę już sobie stąd pójść. Jak np jemy śniadanie lub obiad który mój mąż przywiezie od mojej mamy to przychodzi coś gada nawet nie możemy chwilę być sami i to mnie męczy.
avatar
Dewa kochana różnica polega na tym że jesteś sama ale a u siebie w swoim domu w swojej kuchni i łazience wszystko masz po swojemu a tu tak teściowa mówiła po ślubie kuchnia jest druga będziecie mieć łazienka jest druga będziecie mieć w praktyce to wygląda zupełnie inaczej w kuchni wszystko jest jej łącznie z lodówką gdzie my mamy tylko 2 szuflady na swoje rzeczy a w łazience jest pralka i jak się weźmie za organizację prania to cały dzień w niej siedzi i taka to nasza przestrzeń a właściwie jej brak. Dlatego mam już dość chcę już sobie stąd pójść. Jak np jemy śniadanie lub obiad który mój mąż przywiezie od mojej mamy to przychodzi coś gada nawet nie możemy chwilę być sami i to mnie męczy.
Dodaj komentarz

19t+5d

Zmiany. Potrzebne zmiany, na wczoraj! To będzie trochę taki żalpost, z ktorego mam nadzieję wyciągnąć wnioski. No daję doopy, epicko. Straciłam kontrolę nad jedzeniem, spaniem, wszystkim. Mój organizm traktuję okropnie, a on mi się odplaca. Nie dbam o ciało, nie dbam o psychikę i to wszystko powoli siada. Jem byle co i bardzo nieregularnie, przez to wyglądam jak wyglądam i nie mam energii. Śpię za krótko i źle, i to nie dlatego, że Kuba mi spać nie daje. On akurat śpi ładnie. To ja, zamiast kłaśc się wcześnie, wyciszyć się przed snem, poczytać jakąś optymistyczną książkę, wziąć kąpiel i posłuchać muzyki, nalewam sobie wina i przez 2 albo i 3 godziny czytam jakieś pierdoły na internecie, przeglądam durnego fejsa, oglądam bezsensowne filmiki i co najgorsze, czytam tylko takie rzeczy, które mnie dobijają. I to leci jak domino! Wczoraj natrafiłam na onecie na artykuł o śmierci łóżeczkowej. Oczywiście przeczytałam, a potem następny i następny. Wszędzie kurwa choroby, śmierć i trafedie. Nooo ludzie, stop. Oczywiście pół nocy nie spałam, co chwilę podnosząc się i patrząc na Kubę. W nocy śniło mi się, że ktoś zabrał mi Kubusia, nie wiedzialam gdzie jest, czy zjadł, czy jest mu ciepło, kto go przytula i głaska po główce...Boooooze, obudziłam się wyczerpana, po prostu wyczerana fizycznie. O psychice nie wspomnę. W ogóle to mam wrażenie, że gasną, serio. Kiedyś byłam dobrze zorganizowaną i uśmiechniętą iskierką. A teraz? Mam przy sobie największy i najcenniejszy Skarb, a zamieniam się w poschizowaną, rozregulowaną pindzię. Bez jednej pary normalnych spodni, bez kontroli nad swoim życiem i bez entuzjazmu. Jestem aż kurwa zła. Nie zbolała i ojojująca, tylko zła. Bo co do chuja?! Co ja robię? Na co ja czekam? Że ktoś przyjdzie i mi życie zmieni? A gówno, ja muszę je zmienić! Sama! Dla Kuby, dla Darka, dla siebie! Fizycznie czuję się na 60 lat, nie 30. Od dwóch dni boli mnie łeb, a przecież mnie nigdy nie boli. Mierzylam ciśnienie - 148/88, a przed ciążą zawsze było wzorowe. Wszystko mnie boli, nie mam energi a moja głowa jest jak sito, które przepuszcza i chlonie tylko złe informacje i emocje. I karmi mnie nimi. Ja wiem, że świat jest czasem gówniany, ludzie umierają, tragedie gonią tragedie, ale już mam dosyć przejmowania się na zapas, serio.

Także taaaaak, wprowadzam kilka zasad, bo ocipieję. Dla ciała i dla głowy.

1. Żadnego tableta i telefonu przed snem. Skończyłosiębabcisranie! Żadnych dołujących artykułów, książek o umierających dzieciach, filmików z kotami. Koniec. Kąpiel, do wyrka, książka i spać!

2. Bardziej regularne posiłki. No proszę, dzisiaj na przykład. Rano nic nic nic, potem pół kawy i o 13 pojechaliśmy do Chińczyka. Nawpierdzielalam się jak prosię, makaron to mi pewnie z nosa zwisał. I potem już nic. Przed chwilą zjadłam nektarynkę. Zajebiście, nie? I powiedzcie mi, jak tu schudnąć, jak tu mieć energię do życia, skąd?!

3. Ruch, więcej ruchu. Na spacerach, na dywanie. Ćwiczenia rozciągające też nie parzą! I konto na portalu jogi też nie boli! Przecież tak uwielbiałam kiedyś dywanówki, tak fajnie wyglądałam, tyle siły mialam! A teraz? No kurwa, tragedia.

4. Alkohol i słodycze na weekend. Lampka wina po długim dniu już mi nie służy. Ale podnosi ciśnienie. Koniec.

Na początek tyle. Zobaczymy, czy chociaż 4 zasad potrafię przesyrzegać, czy już w ogóle nadaję się tylko do tego, zeby mnie o kant dupy roztrzaskać. Oby nie.

A tu, Los Promykos. Szczęście moje. Don Pierdzioch. Pure Love

http://i63.tinypic.com/2h4g5mg.jpg

5
komentarzy
avatar
Nawet nie wiesz jak ja cię rozumię. Ja od jakiegoś czasu powtarzam sobie że nie mogę się zapuszczać że nie mogę stracić sama siebie i co i gówno mi z tego wychodzi. Myślę że to jest kwestia organizacji wszystkiego póki co ja takiej nie mam a bardzo bym chciała mieć. Ale też mam postanowienie od jutra zacząć zmieniać siebie żeby stara nowa ja powróciła.
avatar
Oj, tak... też co jakiś czas dopada mnie myśl, że "nie samym macierzyństwem żyje człowiek", że czas pomyśleć o sobie i swoich pasjach, bo inaczej zaraz sie wypalę i zniknę. Kupić sobie książkę bardzo polecam, mi to teraz bardzo pomaga. Nawet, jeśli przeczytam kilka zdań czy jeden akapit pomiędzy zabawą z Arturem, to mózg się odświeża, odrywa od dziecięcego świata i potem czuję się o wiele lepiej, mam więcej chęci na wszystko, nie duszę się. Buźki :*
avatar
ja zaczęłam regularnie jeść przy rozszerzaniu diety Erykowi. nie zawsze są to wykwintne dania, szczególnie obiady typu: odgrzej rosół od teściowej, usmaż kupione pierożki, ale już np. na śniadania (prawie) zawsze owsianeczka z owocami, także ten... ja tam widzę i dla Ciebie światełko w tunelu
avatar
FreshMm ma rację - dobrze jest się oderwać i uciec w książkę. Komedię albo jeszcze lepiej kryminał, bo tak wciąga, że na chwilę zapomina się o rzeczywistości i wraca z nowymi siłami!
avatar
FreshMm ma rację - dobrze jest się oderwać i uciec w książkę. Komedię albo jeszcze lepiej kryminał, bo tak wciąga, że na chwilę zapomina się o rzeczywistości i wraca z nowymi siłami!
Dodaj komentarz

20t+3d

Ja tu siedzę cicho jak mysz pod miotłą, a tu ważne Kubosławowe wydarzenia miały miejsce! Po pierwsze, 15 października zupełnie spontanicznie, daliśmy Dziecku coś innego niż mleko, tak tak! W kwestii rozszerzania diety, dylemat goni dylemat. Najnowsze zalecenia mówią, że do skończenia 6 miesiąca życia, tylko mleko. Tylko. I nieważne, czy Dzieć dostaje cyca czy butlę, mleko rządzi. Nasz pediatra, moja Mama, Darka Mama i 98% otaczającej nas ludzkości sugerują, że od 4 miesiąca można jechać z koksem. I tu też milion wersji...zacząć od warzywa, jedno na tydzień. Zacząć od zupek. Zacząć od soczków owocowych. Nie dawać soczków owocowych! Dziecko może jeść wszystko! Dziecko może jeść wszystko, z wyjątkiem...i tu lista pięciuset produktów. Booooże, ocipieć można. Ja w wieku Kuby to już podobno schabowe jadłam, a jemu żałuję. Dobrze, że jeszcze nie je, jego układ pokarmowy nie jest gotowy. Matkojedyno, co ja się osłucham. Dlatego kilka dni temu, na spontanie, wrzuciłam do garnuszka kawałek ziemniaka, marchewki i pietruszki, zagotowałam, zmieliłam i Dzieć dostał dwie łyżeczki. Powiem tak, nie wywarło to na nim szczególnego wrażenia. Nie było chórów anielskich i urwania dupy. Polizał, obrzucił nas dziwnym spojrzeniem i tyle

Godzinę póżniej zaczęła się jazda, Kuba się spłakał, krzyczał, wierzgał nóżkami...pomyślałam sobie...no ładnie kurfa, zepsuliśmy dziecko. Pewnie uczulony, zaraz będzie miał wstrząs anafilaktyczny. A tu okazało się, że przyczyną tego stanu nie było jedzenie, ale...ząbek!

Tak tak! Kubeuszkowi wyrżnęła się dolna, lewa jedyneczka! Okazało się też, że ja też dostałam pierwszego ząbka w wieku 4,5 miesiący. A skoro Kuba to Synuś Mamusi, nie mogło być inaczej Także teaaaak. Mamy zęby i jemy, znaczy się mamy skrawek jednego ząbka i liżemy łyżeczkę przecieru warzywnego Większe wrażenie smakowe zrobiły na Kubie moje palce, którymi wyciągałam ze słoika ogórka korniszonka, a potem dotknęłam jego ustek. Oooooo tak, ocet taki kwaśny, ocet taki dobry

Eeeech, coś czuję że za rozszerzanie diety zabiorę się jak pies do jeża. Nie wiem czy mam wprowadzać każdy produkt osobno (przecież to potrwa do Kuby osiemnastki!) i bacznie obserwować, czy po prostu dawać mu do spróbania wszystko. Niby przeczytałam tyle artykułów o rozszerzaniu diety, a w praktyce to leżę i kwiczę. A przecież to powinna być frajda. Wiem tylko, że najpierw warzywa, potem owoce. Jak już będzie stabilnie siedział, to pobawimy się trochę w BLW, czyli będzie dostawał większe kawałki. Ale to za kilka miesięcy. Do tego czasu będzie wcinał papki. Taki system mieszany, na czuja

7
komentarzy
avatar
no no no gratulujemy zabka to teraz uważajcie na wasze palce i nosy Hahaha.
jeśli chodzi o córkę to na początku to jadła marchewki ,zielony groszek , ziemniaki, pietruszke przez ok3-4 tygodnie na przemian ale po 2 tygodniach jak jej smak w konkcu spodobał to jabłko na podwieczorek :-) Plus mleko a później to już hurtowo oczywiście wszystko co nowe to dostawała tylko trochę żeby sprawdzić cy nie ma alergii. zaczęła jeść ok 4 miesiąca ca ale z nią był inny problem bo wogole mleka niechciala więc lekarz się zgodził. żadnych rewelacji nie miała i dalej się chowa ładnie a apetyt ma za wszystkie dzieci w przedszkolu hahahaha
za to z synem to inna bajka. miał alergie na jogurty i serki ale nie na mleko i z nim ciężko mi było zacząć podawać normalne jedzenie bo on uwielbia mleko . teraz ma rok i w dalszym ciągu mleko i owoce to nr 1 hahaha
avatar
zapomniałam dodać rób to co intuicja Tobie podpowiada. twoje dziecko , znasz je najlepiej a to tylko schematy żywienia. buziaki od Nas dla Was :-) :-)
avatar
Rób tak jak czujesz To jedyna rada jaką można ci dać Dziecko samo da ci znać co mu pasuje a co nie. Papki i do przodu!
avatar
Dzięki Dziewczynki za słowa otuchy, chyba faktycznie pojadę na intuicji. Idziemy z Kubą na lody xD
avatar
Gratuluję pierwszego ząbka ale ten czas leci a tak całkiem niedawno te nasze pociechy pojawiły się na tym świecie.
avatar
To ja Ci powiem jak było u nas Najpierw dostał marchewę, potem dynię, ziemniaka, brokuła (pluł dalej niż widział ), potem owoce i tak jakoś poszło. W końcu go coś uczuliło i odstawiliśmy wszystko poza mlekiem. I od nowa po 6 miesiącu i w sumie uczulony jest tylko na pomidory. Teraz już wsuwa prawie wszystko to co my. A BLW to dobra sprawa. Ja się bałam tej metody i teraz Jaś ma roczek i dopiero uczymy się jeść samodzielnie. Teraz gdybym miała znów rozszerzać dietę to chyba bym poczekała do 6 miesiąca. A no i jeszcze jedno. Podawaj raczej pojedynczo, bo jakby go coś uczuliło to nie będziesz wiedziała co. I aaaaaa pierwszy zębol Gratki
avatar
ja zaczynałam tak jak Ty od warzywek (a w zasadzie od warzywka bo szłam pojedynczo), potem owocki, też pojedynczo, mało tego wszystko sobie skrupulatnie notowałam, a potem (któregoś pięknego dnia) popukałam się w głowę i zaczęłam słuchać się intuicji i to Ci polecam najbardziej!
Dodaj komentarz

Ooooooo, bardzo mi się nie podoba ta nowa odsłona pamiętnika. Powklejało zdjęcia, które usunęłam, wywaliło ostatni wpis. Może to znak, żeby zacząć pisać tylko dla siebie.

3
komentarzy
avatar
Mi też się nie podoba, szczególnie, że jestem w ciąży, a bez pytania wywaliło mnie tu No, ale nie pisz tylko dla siebie, tęskniłabym
avatar
póki co to ja straciłam cały pamiętnik po narodzeniu dziecka czekam aż naprawią, ale nie za ładnie to wygląda. Pozdrawiam
avatar
Pisz dla nas ja bardzo lubię wiedzieć co się u was dzieje a z tymi pracującymi wpisami to może się poogarniają.
Dodaj komentarz

21t+4d

I co, i dupsko! Dalej nie oddali mi ostatniego wpisu, w którym Kuba zaczął jeść papki i wyrósł mu drugi ząbek! Tak tak, bo chociaż z rozszerzaniem diedy to idzie nam baaaaardzo powolutku, w sensie ja gotuję, przecieram, paruję i miksuję, a on pluje jak lama, jak tylko dotknie łyżeczką języka, to ząbek numer 2 już się przebił i jest, o! Od kilku dni daję Dziedzicowi do wieczornego mleka miarkę kaszki ryżowej. Wczoraj tak się o 19.30 najadł, że o 1 już wołał o następną flaszkę. Oczywiście szok, bo ostatnim razem zdarzyło się to...nigdy, no ale co tam! Grunt, że Bączuś ma apetyt. Poza tym dzielnie ćwiczy obroty z plecków na brzuszek. Taka niesamowita z niego wiercidupka! Jest wspaniałym, małym, dobrym i mądrym Chłopczykiem, naprawdę. A ja wciąż zastanawiam się, jakim sposobem, skoro oboje z Darkiem jesteśmy...no yyyyy...dośc średnio spokojni

Za dwa dni Dziedzic świętować będzie piątą miesięcznicę, a jakże! A zaraz pół roczku, no apokalipsa. Trochę jestem dzisiaj podkurwiona, chociaż codziennie obiecuję sobie nie przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu oraz ludźmi, którzy są po prostu zjebani jak nieszczęście. Sorki za te bluzgi, ale serio, niektórzy to powinni w życiu spotkać samych siebie i zobaczyć, jakie z nich ludzkie kurwia. Wrrrr. Głęboki oddech, rzut okna na Bubunia śpiącego obok...już lepiej.

Trochę będzie w najbliższym czasie załatwiania, trochę niepewności. Dowiemy się też ile ten nasz bank może nam zaproponować i co my możemy z tą wiedzą zrobić No i zaraz ma przyjechać Teściowa, na 2 tygodnie. Wnuka zobaczyć. Wyściskać. Wybawić. Wypieściuchać. Yyyyy...bardzo lubię Teściową, naprawdę fajna z niej Babeczka. Ale włącza mi się jakiś silny mechanizm pilnowania swojego terenu i swojej wlasności, a przecież Kubi to...mój Poerdzioch! Patologia tak bardzo xD

EDIT: i coooo?! I nawet zdjęcia nie można wrzucić? Fuck!

2
komentarzy
avatar
Słodziaczek z Kubusia jak ładnie leży na brzuszku silny z niego chłopczyk. Ja też nie lubię się dzielić moją córcią oczywiście dzielę się tylko z mężem.
avatar
Choćby nie wiem jak wspaniała była teściowa tooo hehe na odległość niech będzie
Dodaj komentarz

5 miesięcy...i jeden dzień! 

Wczoraj, punktualnie o 13.04, Dziedzic skończył 5 miesięcy. Pięć. 5!!! Minęło jak z bicza strzelił, ale piszę to za każdym razem. Cudowny czas za nami. Momentami trudny, ale ten trud jest tak mało istotny, tak nieważny, taki...taki błahy, że hej! Obecnie jesteśmy na etapie ząbkowania, rozszerzania diety i doskonalenia obrotów z plecków na brzuszek. Dwie dolne jedyneczki błyszczą w pyszczku Kubiego jak dwa białe ziarenka ryżu. Idą chyba górne, bo bywają chwile, gdy Kubuś się męczy. Jest bardziej marudny, rozdrażniony. Na szczęście mamy swoje sposoby na ukojenie tego małego pyszczka. Jednym z nich jest...sen. Kuba zalicza więcej drzemek w ciągu dnia. Są krótsze, bo trwają mniej niż godzinkę, ale jest ich 4-5 dziennie. Po przebudzeniu się, jest o wiele lepiej.


Bałam się tego rozszerzania diety, bo chyba za dużo się naczytałam. Odkąd wyłączyłam internet i odpaliłam swoją intuicję, jest o wiele lepiej! Nie daję dziecku golonki, ale postanowiłam poluzować gumę w gaciach i zacząć oswajać Kubusia z różnymi smakami. Próbował już sporo warzyw, a z owoców to jabłko, banan, pomarańcza i mandarynka, tak tak! Dzisiaj kupiłam taki gryzako smoczek, do którego wkłada się kawałek owocka albo warzywa i przez dziureczki wylatuje sok i papka. Kub niesamowicie molestuje ten smoczek. Masuje sobie dziąsełka a przy okazji próbuje nowych smaków. Dzisiaj były cytrusy i buraczek. Jutro obserwacja a potem następne cuda i wianki na tapecie. Ale wydaje mi się, że Kubson ma żołądek po rodzicach i będzie jadł wszystko xD


Wiercidupka nasza coraz więcej gada i wydaje takie rozkoszne dźwięki, że ja to się rozpływam. Cudownie się uśmiecha i piszczy, guga i krzyczy, no magia. Macha też dupką na wszystkie strony, robi przewroty, jest moc. Po prostu rozwija się tak, jak każdy Maluch. Wypinając nas tym z butów.


Przyjechała Teściowa i jest bardzo fajnie. Oczywiście Kuba od progu zdobył jej serce a ja z radością patrzę, jak Synek reaguje na Babcię. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że czas stąd spadać i wracać do Polski, do Rodziny, do ludzi


Moją ulubioną porą stała się noc. Uwielbiam, gdy po nocnym karmieniu biorę naszego Chłopczyka do łóżka, koło nas. Układam go na swojej wielkiej poduszce a sama wtulam się w niego i zasypiam z nosem w jego śpiworku, trzymając jego małą rączkę. Kiedyś, dawno temu, zastanawiałam się jak pachnie Dziecko. Zawsze jak miałam jakieś blisko siebie, to jego zapach wydawał mi się...dziwny. Przyjemny, ale po prostu dziwny. Czasem wręcz martwiłam się co to będzie, jak zapach mojego dziecka nie przypadnie mi do gustu. Łomatko, jaka ja byłam durna xD Kuba pachnie najpiękniej na świecie. Jak słodka bułka z kruszonką i kubek ciepłego mleka do tego. Jak soczysty arbuz, w upalny sierpniowy dzień. Jak powietrze przed nadchodzącą burzą. Jak skoszona trawa. Jak kawa o poranku. Jak piżama Darka, tak tak! Jestem zapachofilem! A moje Dziecko sprawia, że zapadam się w tym po same uszy.


Syneczku Ukochany! Życzymy Ci zdrówka, o resztę zadbamy z Tatą osobiście. Kochamy Cię Promyczku jak stąd do tamtąd i jeszcze kawałek. Jesteś całym naszym światem, a ja nie pamiętam, że przed Tobą żyłam. Hueh, 30 lat w plecy Rośnij Rybko! Pierdzioszku! Marcepanku mój :*


http://i68.tinypic.com/i4jtab.jpg

1
komentarzy
avatar
Też miałam ten smoko-gryzaczek, najpierw siateczkowy a potem silikonowy i baaardzo się przydał. Lubiłam go też moja mama, bo nie bała się o zakrztuszenie A nie słyszałabym o nim, gdyby nie wpisy na belly, nigdy wcześniej o takim cudzie nie słyszałam! Pozdrowionka dla Twojego cudeńka!
Dodaj komentarz
avatar
{text}