O rany jak dawno mnie tu nie było...
A no nie było mnie, bo mój świat wywrócił się do góry nogami Powiem szczerze, że nie spodziewałam się aż takich zmian. No ale może po kolei. Otóż naszemu Antosiowi pośpieszyło się o 11 dni i w rezultacie urodził się 13 czerwca zamiast 24. Mimo to bardzo się cieszę, bo poród zaczął się samoistnie i nie musiałam mieć wywoływanego przed planowaną cesarką. Dzień wcześniej żartowałam z mężem, że 13stego są imieniny Antoniego i byłoby śmiesznie gdyby Antoś urodził się w swoje imieniny no i Maluszkowi chyba spodobał się ten pomysł
Wszystko zaczęło się o 2 w nocy. Poczułam, że coś mi cieknie po udzie... i ja głupia, oczywiście twierdząc, że donoszę ciąże spokojnie do terminu, powiedziałam sobie w duchu 'Cholera jasna! Jeszcze mnie w tej ciąży nietrzymanie moczu dopadło!' O ja głupia Udałam się więc do toalety w wiadomym celu no ale ale... leci, leci i wcale nie przestaje, a do tego odszedł czop. Jak go zobaczyłam to mało zawału nie dostałam Zaczęłam więc wołać męża i pojechaliśmy do szpitala. Tam od razu podłączyli mnie do KTG i po chwili położna zaczyna wykonywać dziwne, nerwowe ruchy głowy Patrzy to na zapis KTG to na mnie i tak kilka razy. Pytam więc czy wszystko ok, a ona mówi, że tak i dodaje: 'A Pani coś czuje?' Odpowiedziałam więc zgodnie z prawdą, że nie, że czuję się dobrze. Na co położna odpowiada: 'Ale jak to? Pani ma tu regularne skurcze co 2-3 minuty!' Moje zdziwiona mina na pewno zapadła jej w pamięci. Potem wszystko działo się szybko, zostałam przekazana na salę porodową i dostałam zakaz podnoszenia się... Nawet na USG jechałam na łóżku. Na sale porodową przyjechałam o godzinie 3, a cesarkę miałam mieć zrobioną o 7:40. Po USG zaczęłam czuć skurcze i to bardzo...oj bardzo, bardzo Na koniec skurcze były już co minutę i położne stwierdziły, że jakby nie to, że Antoś jest źle ułożony to za niedługo sama bym go urodziła. Tak też się czułam Żal mi się zrobiło, że nie jest mi to dane ale musiałam myśleć o zdrowiu mojego synka. Jadąc do szpitala bardzo panikowałam, bo planowaną cesarkę miał mi zrobić mój ginekolog, a tak to będzie to robił lekarz dyżurny... Jednak napisaliśmy smsa do mojego ginka, że się zaczęło i jesteśmy w szpitalu. Po niedługim czasie odpisał 'Zobaczymy się więc na sali operacyjnej'. Jak to przeczytałam to byłam mega szczęśliwa Przyjechał, zrobił mi cesarkę i pojechał do domu Takiego lekarza ze świecą szukać!
Cała cesarka przebiegła szybko i sprawnie. Po kilkunastu minutach zobaczyłam mój największy skarb! To było niesamowite uczucie i oczywiście nie obeszło się bez łez Po wszystkim mnie zabrali na salę anestezjologiczną na godzinkę, a mąż zajął się naszym Antosiem Później już ciągle byliśmy wszyscy razem, aż do wypisu ze szpitala. To duży komfort mieć ze sobą męża podczas pobytu w szpitalu.
Oczywiście nie obeszło się bez żadnych problemów po powrocie do domu. Otóż najpierw problemy z moim pokarmem. Było go za mało i Antoś się nie najadał więc musiałam go dokarmiać. Okazało się też, ku mojemu zdziwieniu, że mam za duże brodawki przez co małemu jest źle ssać i poranił mi je okropnie. Zaczęłam więc ściągać mleko laktatorem ale było go po jednym ściąganiu ok 30 ml... Także ściągałam tyle ile było, a resztę uzupełniałam mm. Jednak pojawił się kolejny problem z brzuszkiem Antosia.. Przeszliśmy przez wszystkie dicoflory, esputicony, bobotiki i delicole... Delicol na początku pomagał. Naprawdę były świetne efekty. Młody przestał się tak spinać i okropnie płakać po każdym karmieniu. Jednak gdy porcja jaką powinien zjadać wzrosła Delicol już nie wystarczał. Okazało się, że mały nie toleruje laktozy i póki co jesteśmy na nutramigenie. Jest o niebo lepiej! Nic mu nie dolega, nic nie boli, nie płacze i robi normalne kupki! Jednak ten pierwszy miesiąc był mega ciężki przez to wszystko.
Codziennie zbierałam się żeby coś tu naskrobać i pokazać mojego skarba ale niestety synek zawsze zmieniał moje plany
Ale teraz pisząc ten post od 7 rano na raty mogę się w końcu pochwalić moim Maleństwem
Tutaj moje słoneczko kilka minut po narodzinach, jeszcze się dogrzewa w inkubatorze
I na koniec szczęśliwa rodzinka na spacerze