Leci, leci dzień za daniem.
Wczoraj byliśmy na chrzcinach synka szwagierki. Na mszę nie pojechaliśmy, bo to drugi koniec miasta, a obiad był zaledwie kilka bloków od nas, więc się wybraliśmy. Po raz pierwszy od porodu zostawiłam Julcię w domu. Przyjechała moja mama żeby się nią zając te kilka h (kilka osób na chrzcinach było podziębionych i nie chciałam ryzykować). Ściągnęłam mleko (80ml z obu piersi, po nakarmieniu małej, więc chyba nie jest źle) i przygotowałam wszystkie (!!) dostępne w domu butelki z rożnymi smoczkami. Nie mogłam się na tych chrzcinach wyluzować...myślałam tylko o mojej córci. O dziwo zjadła z butli 40ml mleka, ale zanim załapała smoka, to była walka. Kolejna taka przygoda czeka mnie i ją 20.10.15, bo mam wizytę u gina (popołogowa). Tym razem Julka przetestuje drugą babcię.
Nasza mała królewna nie umie ssać butli, ani smoczka i to jest mega problem przy jakichkolwiek moich wyjściach/wizytach u lekarza. Niestety nie może się nauczyć...tak więc smoczków przybywa z nadzieją, że w końcu któryś będzie THE ONE, ale dupa. Nawet smoothie Avent nie chce ssać - wcześniaki w programie 600g szczęścia ssą, a moja królewna nie i już (czasami ma nawet odruch wymiotny jak tylko jej wsadzę do buzi smoka). Zasypia obowiązkowo z cycem w buzi...nie żeby jadła...po prostu musi go trzymać :/ Oj rośnie nam problem. Dodatkowo ssie piąchę... wychodzę z założenia, że smoczek można wyrzucić (czyt. odzwyczaić dziecko), a jak 'zlikwidować' piąstkę? No cóż...ja byłam małym diabełkiem, tata Julii też, to i córka mała wariatka
Co do spania to nie jest źle, śpi (jak już ją ululam) ładnie, czasami nawet potrafi sama się wyciszyć w łóżeczko i zasnąć (wkładam ją gdy jest w półśnie i się kręci, ale zasypia). Tak więc może ze spaniem będzie git. Ostatnio kąpiemy ją o 18 i potem karmienie i spanie. Śpi do godziny 6 rano z przerwami na cyca i przewijanie (na śpiocha). Czasami jak się wybudzi, to trzeba ululać. Najgorzej jest jak zacznie wyć w nocy, to nawet nie jest płacz tylko taki wisk. Aż mi przed sąsiadami wstyd. Wczoraj tak wiszczała, to aż mi w uszach dźwięczało.
Mamy problem ze spacerami...moje dziecko nie chce leżeć w wózku. Ostatnio nawet jak na śpiocha chcę ją na dwór przemycić, to się momentalnie budzi, jak tylko położę ją w wózku. Kilka razy wyszłam za blok - 10 kroków - nie szło jej uspokoić. Nawet spacerujące psy stawały i się zastanawiały, co to kurna tak wyje? I nawet przed nimi mi było głupio Jeden spacer skończył się tym, że po prostu niosłam ją na rękach, a mąż pchał pusty wózek. Kupiłam chustę i raz już w niej byłyśmy na spacerku. Julia z uporem maniaka oglądała wszystko na około. Czekam aż dorośnie do spacerówki...może to będzie moje wybawienie?
Czasami nasza dziewczynka się do nas uśmiecha. Na razie tak delikatnie, ale już można zobaczyć te śmieszne dziąsełka A będzie tylko lepiej. Bardzo ładnie trzyma główkę jak leży na brzuszku - lubi jak jej pokazuję czarno-białe obrazki. Umie też po śnie poleżeć kilka minut w łóżku i sobie poobserwować swoje zabaweczki. Musimy małej plastrować pępek, bo ma przepuklinę wielkości orzecha laskowego(porofix plastry). Po tygodniu noszenia plastra już widać różnicę. 14.10.15 mamy wizytę u chirurga i zobaczymy co powie. I takie plastrowanie wcale nie boli dziecka - jak ktoś na blogu pisze (http://mama-bloguje.blogspot.com/2012/11/plastrowanie-pepka.html). Lepiej o to zadbać teraz, niż potem operować. Nie ma gwarancji, że się wchłonie, a potem córka będzie mi wypominała, że nic z tym nie zrobiłam.
A tu ja 5 tyg. po porodzie CC