avatar

tytuł: Się dopchałam o swoje miejsce w kolejce po dziecko...

autor: kalitria

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Ogólnie jestem jak to moje przyszywane córki mówią „kukunamuniu” i taką chciałabym być też mamą. Mimo wieku, mam nadal fiu bździu w głowie: maluje wąsy gaszkowi jak śpi, rzucam w niego brudnymi skarpetami, z dziewczynkami pompujemy wodą balony i rozbijamy je na sobie, a ze zrobionych z tatą łuków strzelamy do kotów (już do tego przywykły, nie strzelamy do nich na amen, tylko je straszymy). Mam nadzieję, że nasz skorpionek będzie wybuchową mieszanką mamy i taty. Po tacie może odziedziczyć inteligencję, oczy, i gadkę na którą poleci każda babeczka albo złapie się każdy koleś, a po mamie niech ma zalotny uśmiech, zgrabną figurkę, polskie cwaniactwo i inżynierstwo, nie zapominając o kukunamuniu.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Dziwne, nie dziwne, ale nie dotarło jeszcze to do mnie, że będę mamą. Przez tyle miesięcy starań zaczęłam wierzyć, że nigdy nie będę miała dzieci, że ta „przyjemność” nie jest dla mnie, że ja powinnam skupić się na czymś innym w życiu. Mój gaszek ma już 2 córki z 1wszego małżeństwa, więc tak jakbym już miała kim się zająć i kogo uczyć cwaniactwa. Cieszę się niezmiernie, że dostałam od Boga tą szansę i wykorzystam ją najlepiej jak umiem, sprawiając że będzie ze mnie dumny każdego dnia. Na tą chwilę emocję są nie do opisania, ale to dlatego że jeszcze w to do końca uwierzyć nie mogę... -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 20 luty 2014

Dżizas, a czy wy wiecie jak ja za WAMI tęsknię?!?
Daleko nie zniknęłam. Ja ciągle duchem ze wszystkimi jestem. Myślę o was bardzo często. Czasami zaglądam na wasze wykresy z nadzieją. Ale z pisaniem to jest jakaś porażka... Wiem, wiem, będę się powtarzać, ale dzieci tak mnie wykańczają każdego dnia, że nie mam absolutnie chwili dla siebie. Nie odpisuję, nie oddzwaniam, nie dojeżdżam, zapominam. Za miesiąc Antenka kończy 3 lata. Od 3 lat nie przespałam spokojnie ani jednej nocy. Całe 3 lata. Pogodziłam się już z tym, że raczej nigdy nie wyśpię się tak jak 'przed dziećmi'. Więc jadę o kawie i chlebie, a jak znajdę chwilkę na odpoczynek to po prostu leżę. My brain is dead. Wypaliłam się. Jestem matką opiekunką. Więc się nimi po prostu opiekuję. Karmię, piorę i nad nimi czuwam. Plus cała reszta, zupełnie odwrotnie proporjonalna do stanu bezdzietnego. A tak w skrócie...

Pracuję. Na pół etatu. Tylko ranki. Cud miód. Pierwszy raz w życiu nie chcę wracać po pracy do domu.
Antenka zaczęła przedszkole ale po 2 miesiącach ją wypisałam. Porażka.
Ojciec wychodzi z domu o 10 rano wraca o 2 rano dnia kolejnego. Albo zarabia konkretną kasę, albo ma kochankę. Zapytam jak znajdziemy czas dla siebie.
Sotiris dalej na cycu więc spimy całą czwórką (jak już ojciec wróci) w jednym pokoju. Antenka dalej mnie szczypie zasypiając, Sotiris wisi na cycu przez większość nocy. Odmawia smoczka całkowicie.
Rankami ojciec zawozi dzieci do swojej siostry. Ja po pracy je odbieram. Odpłatnie.
Córki gaszka coraz rzadziej do nas przychodzą. Wkraczają w lata buntownicze, najlepiej z telefonem w ręku albo przy komputerze. Ja zaczynam mieć albo wszystko w nosie albo nie mam siły wychowywać nie do końca swoich dzieci. Ciężka sytuacja.
Do tego najlepsi moi znajomi się rozwodzą. Nic się nie stało, ale coś jest nie tak. Ona chce rozwodu.
Sotiris zaczął chodzić. A na mój widok woła boobie (cycek) albo pipila (smoczek) i ładuje łape w stanik. Czuję się wykorzystywana.

Dziękuję za wasze komentarze. Obiecuję wrócić do pamiętnika. Proszę napiszcie mi w komentarzach co u was. Na jakim etapie jesteście i jak dajecie radę. Podziwiam was wszystkie - mamy za bycie mamami, niemamy za odwagę i upór w dążeniu do bycia mamą. To jest tak twardy orzech do zgryzienia, że gdzybym wiedziała poczekałabym do 40tki ;-) BUZIAKI!!!!

https://images82.fotosik.pl/806/94aca9e1c3939a7emed.jpg

https://images81.fotosik.pl/805/39bfcbdfc8597b72med.jpg

https://images81.fotosik.pl/805/abb1a734beacd106med.jpg

9
komentarzy
avatar
Tez nie mam czasu na nic lacze sie w bolu istnienia. Fajnie, ze zajrzalas. Ja wpadlam na ovu bo okres dostalam. Gabrysia wczoraj roczek skonczyla karmimy sie mieszanie. Do spania butla zmoim mlekiem bo 3mce mnie gryzla do krwi. Przez sen je normalnie prosto z cycka w dzien juz wlasciwie nie. Pawel za 4 mce skonczy 3 latka. Zapisalam do przedszkola byl na razie 2 dni podobalo mu sie ale sie rozchorowal nie wiadomo kiedy wroci, na razie roznosi dom z nadmiaru energii. Mi wlasnie skonczyl sie macierzynski. Teraz ide na bezrobocie na rok chyba ze trafi sie cos z czego po oplacenii dojazdow i opoeki nad dziecmi zostana jakies pieniadze na koncie
avatar
Jaki Soti już duży chlopak! Prawdą jest, że upływający czas zauważamy dopiero patrząc na cudze dzieci. Niesamowite. Cudne te Twoje urwisy
avatar
Jaki Soti już duży chlopak! Prawdą jest, że upływający czas zauważamy dopiero patrząc na cudze dzieci. Niesamowite. Cudne te Twoje urwisy
avatar
Jacy oni już duuuziii!!!
O matulu. Niesamowite.

Ja też jakaś wypalona... Mój Synio w grudniu skończy 2 latka, chodzi do żłobka
A ja aktualnie 18 tc.
Ciekawe ile razy po porodzie powiem: "A po co mi to było...?"
avatar
i pomyśleć, że matka blondynka!!! ha ha, moje tez do mnie niepodobne, ale na odwrót, ja ciemna karnacja, oczy i wlosy, a oni blondaski niebieskookie i bielutka skóra. Oszukaństwo
tak... Miłosz zaczął pierwsza klasę (ok!), Michał zaczął przedszkole (klapa!), ja pracuję w Mordorze od 8 do 18 za bardzo licha kasę. Mąż zdał wszytskie egzaminy i czeka na wyrobienie papierów, by zaczac nowa pracę. Póki co ogarnia dzieci i dom. Ja nie mogę doszukac się własnego ja. Gdzies się zgubiło, nie wiem gdzie. Wracam do pisania pamiętnika. ściskam!
avatar
i pomyśleć, że matka blondynka!!! ha ha, moje tez do mnie niepodobne, ale na odwrót, ja ciemna karnacja, oczy i wlosy, a oni blondaski niebieskookie i bielutka skóra. Oszukaństwo
tak... Miłosz zaczął pierwsza klasę (ok!), Michał zaczął przedszkole (klapa!), ja pracuję w Mordorze od 8 do 18 za bardzo licha kasę. Mąż zdał wszytskie egzaminy i czeka na wyrobienie papierów, by zaczac nowa pracę. Póki co ogarnia dzieci i dom. Ja nie mogę doszukac się własnego ja. Gdzies się zgubiło, nie wiem gdzie. Wracam do pisania pamiętnika. ściskam!
avatar
tfu prację od 8 do 16. ale w sumie wychodze o 7.30 wracam o 16.45 więc przekaz podobny - dzieci mam tyle, co kot naplakal
avatar
Kali!wróciłaś ale piękność rośnie z Antenki!Dobrze, że nie czekałaś z dziećmi do 40tki, bo ja na przykład mam trzecie w wieku 41 lat i to już nie ten power...Mnie się zdecydowanie baterie już wyczerpują szybciej, niż kiedyś
avatar
Jakie piękne dzieci. Dobrze że ktoś jeszcze przedłuża moment powrotu z pracy do domu. Myślałam że ja jestem nienormalna.
Dodaj komentarz

Była u mnie koleżanka. Taka co to ją dawno nie widziałam, a jak widziałam to byłam ledwo żywa. Włos rozdwojony, oczy napuchnięte, cyc na wierzchu, bez manikjura, pedikjura, noga zarośnięta, ząb nieumyty, wiecznie zmęczona, zawiedziona i zrozpaczona. Dziećmi.

I teraz ona mi mówi, że nie byłaby zaskoczona gdybym jej powiedziała, że 'kogoś mam'. Bo matki dwójki małych dzieci tak same z siebie nie malują się codziennie. Nie ubierają wytwornie. I na pewno nie chodzą do pracy z uśmiechem na buzi a potem gotują, piorą, odkurzają, kąpią... I tak patrzyła na mnie wyczekująco, aż kiwnę głową. Przytaknę. Przyznam jej rację i rozpłaczę się przy stole narzekając jaki ten mój mąż jest beznadziejny i że to miała być tylko znajomość czysto służbowa, a wszystko zaszło za daleko. Że z mężem oddaliliśmy się od siebie i te różnice kulturowe...

O żesz w piz*e. Sensacji ludzie szukają. Mam dwójkę dzieci od których chętnie uciekam każdego poranka bo inaczej Soti wisiałby na cycu do 16tej. Do pracy muszę się malować bo taką mamy politykę, że szminka, obcas i ząb umyty musi być. A włosy poprostu obcięłam w normalnego boba, bo końcówki mialam tak zniszczone i schemrane, że grabiami ich nie szło rozczesać. Poza tym nic się nie zmieniło. W domu bajzel. Albo posprzątane albo ugotowane. Jakoś trzeba w życiu dokonywać wyboru. A że priorytety się zmieniły i wolę umyć zęby zamiast uczesać Antence włosy to już inna sprawa. Bardziej personalna bym powiedziała i nikt nie musi o tym wiedzieć. Dzieci są zdrowe i zadbane. I często przez głowę przechodzi mi myśl o trzecim, ale wtedy szybko wychodzę z domu, wsiadam do auta i walę głową o kierownicę tak długo aż zatrąbię 3 razy. Wtedy dzieci wiedzą, że zaraz wrócę do domu i lecą do ogródka żeby rzucić mi się na szyję.

11
komentarzy
avatar
Moja stara, poczciwa, kochana matka polka na obczyźnie. Czekałam na jakiś wpis! Taaaki pamiętnik świetny świecił pustkami od długiego czasu. Skutecznie uspokajasz mnie w moich staraniach o drugie dziecko
Buziaki! Chcę zobaczyć tego boba!
avatar
Moja stara, poczciwa, kochana matka polka na obczyźnie. Czekałam na jakiś wpis! Taaaki pamiętnik świetny świecił pustkami od długiego czasu. Skutecznie uspokajasz mnie w moich staraniach o drugie dziecko
Buziaki! Chcę zobaczyć tego boba!
avatar
Moja stara, poczciwa, kochana matka polka na obczyźnie. Czekałam na jakiś wpis! Taaaki pamiętnik świetny świecił pustkami od długiego czasu. Skutecznie uspokajasz mnie w moich staraniach o drugie dziecko
Buziaki! Chcę zobaczyć tego boba!
avatar
No ileż można czekać?! Wpadaj tu częściej. Fajna ta Twoja koleżanka....no taka bezpośrednia... Hehehe, ale niestety nie udało jej się zwęszyć sensacji. Pewnie do teraz myśli, że nie zobaczyła Twojego płaczu z powodu Twojej troski o makijaż A na pewno gdzieś tam ukrywasz tego kochanka...
avatar
Ajlowju Kali

nie wiem jak to jest być matką, tym bardziej dwójki dzieci, ale wiem, że i bez nich babka lepiej się poczuje, kiedy zrobi sobie pazura czy włosy.
avatar
No i wlaśnie z podobnych powodów obkupiłam się na promocji w drgerii we wszelakie mazidla i pierwszy raz od niepamiętnych czasów stukam tu komentarz z polamowanymi pazurami na krwistą czerwień, a co?!?!
avatar
No i wlaśnie z podobnych powodów obkupiłam się na promocji w drgerii we wszelakie mazidla i pierwszy raz od niepamiętnych czasów stukam tu komentarz z pomalowanymi pazurami na krwistą czerwień, a co?!?!
avatar
O mamciu jak ja uwielbiam Cię czytać, o mamciu jak rzadko mam ku temu okazję.
Nawet nie dlatego, że tak mało ostatnio twoich postów. Raczej dlatego, że mała zaraża żyć nie daje.
Jak przyjdzie mi myśl o trzecim to kupię auto żeby mieć w co głową walić
avatar
O mamciu jak ja uwielbiam Cię czytać, o mamciu jak rzadko mam ku temu okazję.
Nawet nie dlatego, że tak mało ostatnio twoich postów. Raczej dlatego, że mała zaraża żyć nie daje.
Jak przyjdzie mi myśl o trzecim to kupię auto żeby mieć w co głową walić
avatar
O mamciu jak ja uwielbiam Cię czytać, o mamciu jak rzadko mam ku temu okazję.
Nawet nie dlatego, że tak mało ostatnio twoich postów. Raczej dlatego, że mała zaraża żyć nie daje.
Jak przyjdzie mi myśl o trzecim to kupię auto żeby mieć w co głową walić
avatar
mam tez dwojke dzieci. podczytuje Cie od dawna. Kobieto ty masz dar do pisania, opowiadania! Powinnas prowadzic bloga rodzinnego na obczyznie, i reklamowac swoje mieszkanie do wynajecia!!! Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwoscia na kolejny wpis
Dodaj komentarz

Córka na dobranoc powiedziała mi wiersz ze szkoły. Niby nic, ale to było ze 30 zdań. Niby nic, ale to było wszystko po grecku. Niby nic, ale ona jeszcze potrafiła mi to jakoś na polski w 4 zdaniach wyjaśnić. Niby nic, ale jak to kuźwa jest możliwe że ona pamięta 30 zdań w innym języku i tak mi to wszystko śpiewa płynnie i zgrabnie a ja wchodzę z jednego pokoju do drugiego i nie wiem po co weszłam???

I tak leżę i czekam aż zasną. Ubieram w myśli, tworze scenariusze. Łączę nowoczesne technologie, wielojęzyczność, zażyłość z rodzicami, metodykę wychowania. I kombinuje na lewo i prawo a potem pamiętam o włączonym świetle w kuchni. Wstaję. Bo to przecież dodatkowe koszty... Wychodzę po cichu z sypialni i jakoś tak mi się wszystko łączy. Ona nie musi myśleć że trzeba zapłacić za wodę i prąd. Ani, że kurczaka na rosół rozmrozić bo inaczej na obiad znowu będą kornflejks. Do drukarki trzeba kupić tusz. W drodze do szkoły zatankować auto. Kupić chleb i ser, papier toaletowy, ziemniaki i klej do szkoły. Znaleźć im czyste skarpetki i majtki przed snem by do szkoły zdążyć na czas. Do łóżka przynieść świeżą wodę do picia by nie latać 3 razy do kuchni jak się zbudzą. W zlewie sterta naczyń, na podłodze zabawki. W kącie pootwierane mazaki.  Na środku przedpokoju odkurzacz który 3h temu wciągnął rozbitą szklankę. Nieschowany do szafy bo syn już wtedy siedział na szklanym stole na tarasie. Zdejmując go na ziemię zauważyłam wiszące na dworze suche od 4 dni prześcieradła. Co mi przypomniało o skończonym praniu. A to o stercie prasowania w salonie, ale przecież trzeba wpierw kupić wodę do żelazka. Wchodzę do kuchni i myślę... 

Po ch*j ja tu przyszłam???

4
komentarzy
avatar
Bój się Buki, rok się nie odzywać! Jesteś u Pani!
avatar
Reni ma rację!! Cały rok...

Ale jak się odezwałaś to myślałam może że z mega informacją wróciłaś i 3 bobo w drodze :F
avatar
A ja tam wcale nie czekam na 3 bobo, bo wówczas to chyba i ten rok byłyby za mało, żeby się doczekać Twojego wpisu
avatar
Też czekałam. Dobrze Cię "widzieć". Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać kolejny rok na jakiekolwiek wieści a kuchnia to samo zlo, lepiej to pomieszczenie omijać szerokim lukiem. Zazwyczaj trzeba tam gotować albo zmywać. A zazwyczaj gotować i zmywać równocześnie.
Dodaj komentarz

"Panie doktorze... My w sumie to chcielibyśmy pana przeprosić, że na święta pana nie zaprosiliśmy. Tak z mężem rozmawialiśmy, że w zeszłym roku pana częściej widzieliśmy niż najbliższą rodzinę, więc chyba to do czegoś zobowiązuje, nieprawda? Ale, ale. Co się odwlecze... Jeśli przyjdzie nam rodzić kolejne dziecko może chciałby pan ochrzcić?" - powiedziałam do doktora wkasując koszulę Sotirisa głęboko w dresy.
"Zaoszczędzimy trochę na wizytach..." - dodał mąż zakładając Atence kurtkę.

Uśmiechnął się pan doktor szeroko i spuścił głowę notując co które dziecko i przez ile dni ma brać. 

Jakby tak pomyślał dłużej, to w sumie w zeszłym roku wydaliśmy ok 3000 euro na oboje. W ciągu całego roku poznaliśmy więcej lekarzy niż matek z dziećmi na placu zabaw. Sotiris z gorączką jest wart więcej niż elektryczny koc. Kichająca Atena może spryskiwać rośliny w centrum botanicznym. Tylko matka, ugrzeźnięta między kaszlącym a pierdzącym, prawa nie ma zachorować. Mama stanowczo mówi NIE bakteriom i wirusom biorąc wszelkie anty- przeciw- zapobiegacze. Jedyny moment samotności w łóżku to 3h po wyrwanych zębach mądrości. Reszta to okłady, antybiotyki, syropy z cebuli, witaminki, kroplówki, nebulizatory i czopki. Takie rzeczy u matki w torebce podręcznej. 

Ten rok miał być inny. Razem ze stuknięciem się kieliszków szampana wykrzyknęłam znowu głośne NIE wirusom i bakteriom w domu. Dwa tygodnie później pukałam do drzwi doktora. Diagnoza była jedna. Przedszkole. I tak to już drugi tydzień układamy drogę z drewnianych klocków. Robimy 2 miesiące kwarantanny Sotirisowi. Bo to on znosił z przedszkola wszystkie możliwe dziadostwa. A bez możliwości całkowitego wyzdrowienia jego układ odpornościowy już dawno się poddał. 
https://images90.fotosik.pl/110/14ef4d9664379293med.jpg

1
komentarzy
avatar
Kali!!! Jesteś! Przegapiłam Twój wpis listopadowy i teraz dwa na raz miałam do czytania. Aj law ju, niezmiennie
Dodaj komentarz

Im bliżej 40tki tym bardziej zdaję sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi. Uwielbiam się z ludźmi nie spotykać, w domu nie sprzątać, coraz rzadziej gotować, a na wiadomości odpowiadać tylko wtedy kiedy w odpowiedzi chodzi o mój własny interes. Otworzyłam parasol nad własną rodziną i nic dookoła mnie nie interesuje. Przestałam martwić się tym co inni o mnie myślą, nawet wtedy kiedy muszę publicznie opierdzielić jedno z dzieci. Liczy się tylko to kim one będą w przyszłości i i jak ja mogę im to zapewnić. Co mniej więcej oznacza, że na 3cie dziecko nie ma już miejsca. Nie ogarniam tego całego bałaganu. Jestem z dziećmi od godziny 13tej i przez większość nocy (bo albo chore albo się ciągle odkrywają). Wypijają ze mnie całą energię, potrzebują ciągłej uwagi i oczekują odpowiedzi na najdziwniejsze pytania typu: A księżyc to gdzie śpi mamo? A potem mąż wraca do domu i oczekuje swojej porcji rodzinnego oddania. Umieram w środku. Zaczynam powoli gnić... 

W wolnym czasie razem z translatorem czytam książki greckie ze szkoły córki, żebyśmy mogły razem poczytać do spania i żeby każdy wiedział o co chodzi. Łącznie z panią nauczycielką... Dzieci dojrzewają. Oczekują od nas wiedzy wszechstronnej. Boję się, że pewnego dnia Atena zacznie rozmawiać po grecku a ja jej nie zrozumiem. Że przyjdzie z pracą domową z chemii a ja przecież większość lekcji z chemii spędziłam w szatni grając w węża na Nokii. Czy ja będę musiała się uczyć tej pieprzonej chemii teraz??? Ona już sama wkłada do kosza worek na śmieci i to bez proszenia. Pyta co znaczy believer bo usłyszała w piosence w radio. Zmieni Sotirisowi pieluche...
A Sotiris za to, to ktoś kogo można opisać jednym słowem, będąc przy tym perfidnie seksistowską matką świnią. Sotiris to po prostu FACET. Odstawiliśmy już cyca, ale nadal za niego łapie jak mu źle lub gdy jest chory albo gdy mu się zachce. Często grzebie mi w piersiach jak się obudzi po czym walczy z pampersem bo nagle "mamo zobacz jaki duży siusiaczek". Rozróżnia w smaku dżem od miodu ale jak mówię że w zupie jest mandarynka a nie marchewka to zjada ze smakiem... Niczego nie widzi poza samochodami. Gdzie nie pójdziemy zawsze chce nowe. Ma swoje narzędzia i dłubie nimi w jabłkach, bananach i bułkach. I wszędzie robi bałagan. I nic nie rozumie jak mu tłumaczę sto tysięcy razy, że nie ma słowa MÓJ. Jest tylko NASZ. Jesteśmy rodziną i w rodzinie się dzielimy. Nie. A oliwy do ognia dolewa nauczycielka Atena, która ma do powiedzenia w takim momencie tyle co książka telefoniczna z 1991 roku, strojąc przy tym mądre miny i gestykulując pouczająco, a wtedy brat zaczyna okładać ją pięściami...

Miłości siostrzano-braterskiej to ja w naszej rodzinie nie widzę za wiele. Miało być tak fajnie - jedno dziecko po drugim. Będą się razem wychowywać, bawić, pomagać. Nie dość, że nie śpię już od ponad 5 lat to jeszcze każdego dnia muszę ich pouczać, upominać, namawiać, a czasami wydrzeć się tak żeby którekolwiek usłyszało. Bo o jakimkolwiek zrozumieniu nie ma absolutnie mowy. Oddzielnie to złote dzieci. Razem to hołota. Codziennie to samo. Kto wychodzi pierwszy z domu. Kto jest pierwszy przy bramie. Kto naciska guzik do windy. Kto się napije pierwszy wody. I zawsze ale to w mordę jeża zawsze najbardziej nielubiana albo najmniej interesująca zabawka w momencie podniesienia przez jedno z dzieci staje się najcenniejszym skarbem oraz sygnałem do walki na śmierć i życie. Każde je potrzebuje. Teraz. Nie za 5 minut. TERAZ.

W moim wieku już mnie mało rzeczy zaskakuje. Z tym doświadczeniem i w tym wieku zaczynam powoli luzować. Sama leczę katary i kaszle. Tyle lekarzy nas już widziało, że ten katar nie różni się niczym od tamtego kataru za 30euro. Ulotki czytam i leczę! Kiedyś jak rzygały to jakoś tak odruchowo te rzygowiny łapałam goła ręką. Jakby to miało im pomóc poczuć się lepiej albo nie zabrudzić sweterka. Przez pierwsze kilka lat na słowo mama reagowałam jak oparzona. Przerywałam plotki z koleżanką, bo przecież moje dziecko ma coś ważnego do powiedzenia. Nawet jeśli chciały zapytać gdzie śpi księżyc. Próbowałam wyjaśniać dlaczego zielony nazywa się zielony a dlaczego mazakiem nie powinniśmy malować po buzi. Teraz mamy dni i dni. Najważniejsze, że jestem z nimi. Staram się ile mogę na ile moge je znieść. Bo przeciez pewnego dnia zostaną same...

6
komentarzy
avatar
Hej zaglądasz tu jeszcze?
avatar
Hej zaglądasz tu jeszcze?
avatar
Kali trzeba mieć wyje..ne na innych, bo można zwariować. Szkoda, że gaszek Cię nie wspiera. Faceci często myślą, że nic nie robimy i wymagają po powrocie z pracy. Ja mojego szybko sprowadziłam na ziemię. W piątki on śpi z małym i do niego wstaje. Bez względu na to czy idzie do pracy czy nie. Już po pierwszej nocy był martwy haha
Tak samo w dzień parę razy został sam i zdziwiony, że nic jeszcze nie zdążył zrobić. Wróciłam i pytam uprzejmie...Ale jak to? To nawet ziemniaków nie brałeś? ;-) A nasz syn przecież jeszcze leżący więc przecież można wszystko
Kali wpadaj częściej, bo brakuje mi Twoich wpisów. Są takie prawdziwe
P.s. też nie sprzątam. Trudno.
avatar
Takie trochę smutne to, co piszesz. Mam wrażenie że ze wszystkim jesteś sama. Do tego bariera językowa. Mnie też paraliżowałoby to, że z czasem przestane rozumieć własne dziecko, bo one uczą się w tempie kosmicznym. Ech, nie napiszę nic, co by Cię mogło pocieszyć, więc po prostu się tam trzymaj.
avatar
Tęskniłam za Twoim pamiętnikiem. Za Twoim pisaniem.
PS. Luknij i zobacz co się dzieje na moim wykresie!
avatar
Odczytałam, po kilku miesiącach ale odczytałam - odblokowałam jakimś cudem dostęp do pamiętników. A Twój jest tym jedynym, który czytałam zawsze z zapartym tchem. Marnujesz się literacko - jak na obecne czasy masz super poczytne pióro. Zrób coś z tym, kiedy tylko Twoje najcudowniejsze dzieci Ci na to pozwolą. Trzymaj się, bo życie masz tylko to jedno.
Dodaj komentarz
avatar
{text}