Pierwszy dzień w nie-pracy xD Nie-praca, bo umowę dostanę po 15 września, czyli po macierzyńskim. Otóż szefowej zależy, by mieć dofinansowanie z PUP, więc chce, abym się tam zarejestrowała, a ja mogę to zrobić dopiero 16 września. Zatem teraz kilka dni pozaglądam do nowej pracy i poznam dzieci, otoczenie, a potem znów siedzę z Arturem w domu do 15 września.
Nie protestuję za bardzo, częściowo jest mi to na rękę, bo będę z Arturkiem w czasie adaptacji w żłobku, spokojnie przygotuję sobie też Roczek, który wyprawiamy 17. września, a kasę ZUS wypłaca i tak. Wierzę jedynie, że szefowa jest godna zaufania, którą ją obdarzyłam i na prawdę podpiszemy tę umowę.
Wróciłam do domu, Artur znów co chwilę puszcza się wszystkiego i coraz sprawniej chodzi. Czasami udaje mu się też wyhamować i zatrzymać, a nie wpadać na meble. Minus, że nie potrafi uważać na przeszkody pod nogami, więc sprzątam ciągle zabawki z podłogi, by na nich nie fiknął.
Fajnie spędził dzień z tatą, nie wyglądał na bardzo stęsknionego, a raczej zasmucił się, gdy później nie mógł znaleźć w domu taty, bo tata wyszedł do pracy na nockę. Arti co prawda machał mu przez okno, ale nie widział, jak wychodzi przez drzwi i jakoś tak liczył, że znajdzie go w domu.
Edit. W pracy bardzo fajnie, nieźle funkcjonujące dzieci, więc będzie lepiej niż sądziłam