53 Maksowy Dzień, środa
1 Dzień wyzwania z Mel B - środa
Rozgrzewka/Brzuch/Cardio/Nogi/Pośladki - 57 min
* waga 60,5 kg
* brzuch w najszerszym msc 93,5 cm
ZWARIOWANY DZIEŃ
Mimo iż wieczorem padłam wyczerpana – kocham TAKIE dni ! Po porannym cacusiu Synek uciął sobie drzemkę do 9:20 potem powtórka z rozrywki przy mleczarni, szybka zmiana pampka, i mniej szybkie dwie zmiany garderoby ( obrzygałem się mlekiem i obsikałem ) Matka się ogarnęła czyt. zjadła, umyła, ubrała, uczesała i umalowała, spakowała mantle do torby wózkowej a do kosza dwie siaty ciuszków 56 i 50 z których Maks już wyrósł i pognała na spacer. Ciuszki przygotowała dla mojej siostry D. która termin porodu z Ninką ma na 26-tego kwietnia i już syndrom wicia gniazda działa !.
Spacerek po naszej dzielni i parku spokojny. Poprawiam sobie spodnie – bo mi z dumy zaczęły zjeżdżać a tu ktoś do mnie krzyczy – „Poprawiaj poprawiaj bo Ci dupa wisi „ hehe – szwagierka O. na spacerze ze sowim synkiem. Śmiałam się że chyba ma na mnie jakiś radar, bo po raz kolejny spotykamy się w tym samym miejscu i o podobnej porze. Mały A. nie chciał spać, łaziła z nim już przeszło 1,5 godziny a sen nie nadchodził Plotom, śmiechom i chichotom nie było końca. Szwagierka obrała już kierunek do ale tak szybko nie pozwoliłam jej odejść A to zagadałam o przyszłej imprezie roczkowej jej synka, a to o prababci Maksa, która niedawno odwiedziliśmy a to o tym że moi rodzice przyjechali a to o leżącej ciąży mojej siostry. Zawsze jak się spotykamy, biadolimy a to na kupy maluchów, sikańce, krótkie drzemki, wybrzydzanie jedzeniowe, marudzenie albo „wybitny - rodzinny „ charakter naszych brzdąców. Dobrze mieć kogoś kto „ Zna ten ból” . Odprowadziłam O. pod sklepik do którego chciała jeszcze zajść i strzała dalej na spacer. Chciałam żeby Maks jeszcze troszkę pokimał to dreptałam, potem szybka wizyta w spożywczaku po chleb i biegiem do siostry.
W między czasie zadzwoniła jeszcze do mnie koleżanka ze szkoły rodzenia. No to dawaj kolejne rundki po osiedlu, bo potem z małym na rękach nie pogadam. Synek nie zaważając na naszą konwersację sfajdolił się w gacie aż zabulgotało Także czas mojej rozmowy uległ skróceniu i poleciałam do siostry szybciej. D. mieszka w wieżowcu z windą. Taką starszego typu. O matko jak ja się namęczyłam żeby do niej wjechać z wózkiem. Nasza karoca jest bardzo zwrotna i manewrowanie nią to nie problem ale winda ciasna, wąska i drzwi ciężkie – masakra ;/ Maks dospał jakieś 20 minut przy otwartym oknie a my pogadaliśmy na spokojnie. Potem wszyscy Go obstąpili, nosili na rękach – najpierw D. z racji tego że musi leżeć – na leżąco się z Nim pobawiła, potem babcia M, kuzyn F. i na koniec głupkowaty wujek K. Ona zawsze wydurnia się z dziećmi, gada śmiesznym głosem, a dzieci to kochają ! Moje nie jest wyjątkiem Siostra roztkliwiała się nad ciuszkami które jej przyniosłam, a że takie malutkie a jakie słodkie ( jej starszy synek ma już prawie 9 lat i zapomniała jak to Est ) Dla mnie taki rozmiar ciuszków to już chleb powszedni Srutu tutu i tak minęły jakieś 2 godziny. Mały po cycku śpiący, to musiałam spadać na chatę – nie chcę go przyzwyczajać do spania w gondoli w domu. Pędząc z wózkiem oczywiście – na głodniaka – bo matka nie ma czasu zjeść, słabo mi się zrobiło. Wpadłam szybko do sklepu kupiłam batona – niestety czekoladowego i podniosłam sobie cukier. A to ze w moje zachłanne raczki wpadła jeszcze Napoleonka – to już szczegół Nauczona ostatnimi doświadczeniami z Maksa wysypką nie dałam już mu tego dnia piersi – został na butelce a ja mleko ściągnęłam i wylałam. Chyba się udało ominąć kłopoty – bo wysypki brak ;-) Szybki obiad, Mały zasnął na dworze więc dosypiał jeszcze w sypialni przy oknie, ja miałam chwile odsapnąć. Nie na długo jak się okazało, bo od kilku godzin dobijała się do mnie najstarsza siostra A. koniecznie chciała pogadać A na 16:30 umówiona byłam po odbiór fotek z sesji noworodkowej Maksa. Także znów butla, pielucha, zapakowałam Małego do fotelika i dawaj w drogę. Sprawnie szybko poszło bo chwilę po 17:00 byłam w domku ;-) Zdjęcia są booooskie zresztą same zobaczcie Napatrzeć się nie mogę na mojego Maluszka, jak już urósł. Na sesji noworodkowej miał 16 dni – teraz ma prawie 8 tygodni !!!! Czas zapier*** ja oszalały. Nie zdążyłam się nimi nacieszyć a już nadszedł wieczór, czas na kąpiel Synka , ogarnianie mieszkania, wstawianie prania, mój maraton z Mel B – dziś wyzwanie środowe – Rozgrzewka, Brzuch, Cardio, Uda i Pośladki, całe 57 minut wypocin, szybki prysznic, balsamowanie się, kolacja, ściąganie cycucha – niestety znów w kibel przez słodycze z mlekiem, chwilka przytulańców z P i już 23:00 pora spać ;-) Mimo szalonego tępa – jak pisałam – kocham TAKIE dni