EMILKA - 15 dni za nami
Cóż... w końcu się zebrałam by coś napisać.
Zacznę więc może od porodu.
Poród był niestety trudny i długi, wymęczyłam się okropnie, myślałam, że już nie dam rady. A tak od początku to w niedzielę 24.04.2016 r. siedząc sobie z mężem spokojnie, oglądając tv, zajadając orzeszki ;-) nagle poczułam takie plum plum ;-), więc mówię chyba wody mi odchodzą - mąż od razu stanął na baczność i pyta się 'to co ja mam robić'??? Ogólnie ta się zestresował, że miałam mały ubaw ;-) Wzięłam szybki prysznic, dopakowałam kilka kosmetyków do torby i pojechaliśmy do szpitala. Wody odchodziły coraz bardziej. Zbadał mnie lekarz, rozwarcie niestety tylko na 2 cm. Przetransportowali nas na porodówkę. Początkowo było całkiem znośnie, powoli skurcze się rozkręcały, ale rozwarcie niestety słabo postępowało. Od ok godz. 1:00 skurcze były regularne i dość silne, a cały koszmar zaczął się tak naprawdę (wydawałoby się) przy końcówce, tj przy. 9 cm rozwarcia - szyjka dalej nie chciała puścić i tak ten 1 cm męczyłam 4 h, w tych najgorszych bólach i skurczach. Myślałam już, że nie wytrzymam. Prosiłam by coś zrobili, bo później nie dam rady przeć, ale zrobić już nie było co... Położne pomagały jak mogły, ale nic nie skutkował. Aż w końcu o godz. 10:00 szyjka puściła, ale ja była bardzo wykończona... Pierwsze, drugie, trzecie parcie, główka już w połowie... Parłam z całych sił, ale wciąż za słabo, główka nie chciała przejść, na dodatek z wycieńczenia zaczęła ustawać mi akcja skurczowa, mam przeć a nie mam skurczu, wszyscy krzyczą, bo dziecko zacznie się dusić, a ja wciąż nie mam skurczu! Podłączono mi oksytocynę na przywrócenie akcji skurczowej. Wtedy to już skurcz za skurczem, ale wciąż nie mogłam wypchnąć główki i musieli mnie już naciąć... I tak o godz. 10:20 przytuliłam do swych piersi moją najcudowniejszą CÓRECZKĘ EMILCIĘ!
Ogólnie rzecz biorąc poród zapisał się w mych wspomnieniach jako traumatyczne przeżycie. Trwał 13,5 h. Ja straciłam bardzo dużo krwi i mam dość sporą anemię. Nie będe opisywała szczegółów, ale ilość wielkich skrzepów, która została wydalona z mojej macicy ok. 1 godz. po porodzie była przerażająca. Od razu dostałam kroplówkę i jakiś zastrzyk....
tytuł: walka o moje małe wielkie szczęście... UPRAGNIONY OKRUSZEK - EMILIA 25.04.2016 r.
autor: marla85