avatar

tytuł: Kociątko kici kici ;)

autor: Zelma

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

niemożliwe

No to ja już chyba wiem czemu się ludzie decydują na drugie dziecko. A potem kolejne. Przejrzałam sobie wczoraj zdjęcia Witka - ze szpitala, a potem kolejne. I wybiórczo moje notatki... Rany boskie!!! Przecież to jest NIEMOŻLIWE, żeby on był kiedyś taki malutki. W ogóle... nic nie pamiętam! Wydaje się jakby po prostu od zawsze był i to taki - jaki teraz jest. Że główkę miał taką małą, że swobodnie obejmowałam ją dłońmi - i to z luzem? Że nogi miał cienkie jak patyki? Że w wanience to go niemal szukać trzeba było? Że się mężowi na przedramieniu mieścił?

Nie... to jest niemożliwe! I dlatego właśnie ludzie na drugie dziecko się porywają - żeby przekonać się raz jeszcze, że cuda jednak się zdarzają

6
komentarzy
avatar
Dokładnie!! Ja też nic nie pamiętam...
avatar
Oj chyba Witek będzie potrzebował rodzeństwa tak tylko, zeby mamie przypomnieć.
avatar
To prawda, to właśnie dlatego! I że takie było bezzębne?...
avatar
Tak, ja to zauważam jak tatusiek kładzie Małego na pralce, żeby go po kąpieli wytrzeć. Kiedyś mieścił się cały a teraz nogi wystają za pralkę!
avatar
Fajnie, ze masz zdjecia... Tez obiecuje sobie, ze bede ich robic duzo w pierwszych miesiacach!
avatar
Ja myślę, że to jest niemożliwe, że Oliwka była taka malutka i zdjęcia jednak nie oddają rzeczywistości. Na pewno!
Dodaj komentarz

wiosna

Po dwóch dniach 'kiblowania' w domu wyszliśmy dziś wreszcie z Witoldem na świeże powietrze. Co prawda tylko na kontrolę do pani doktor, ale... to już zupełnie inne powietrze niż w poniedziałek. Wiosnę czuć w powietrzu! Na bazarku sprzedają tulipany! A Witold - już zdrowy. Mam mu jeszcze kilka dni robić inhalacje i wstrzymać się z dzień-dwa ze spacerami, ale oskrzela czyste, a kaszel i katar w odwrocie. Ołłł yes!!!

Hmm... no muszę odszczekać - i przyznać rację miriiam i michaeli Ten cały nebulizator vel inhalator to jednak nie jest pierdu-pierdu gadżet i zawracanie głowy. Jest to bardzo sympatyczne urządzenie, które nie tylko Młodemu pomogło, ale i mi pomogło. Także... hau-hau-hau

No i co do tej pani doktor, też trochę odszczekuję. Ja tak chyba mam, że jak coś mi wyskakuje inaczej niż się spodziewałam to się jakoś tak wewnętrznie buntuję, zanim nowe oswoję. Tak było z cukrzyca ciążową (że - ale jak to, ja?) no i tak trochę na eliminację bmk i jajek zareagowałam. Ale buźka się poprawia, za tydzień-dwa widzimy się na kolejnym szczepieniu, więc wtedy będą dalsze decyzje. Tymczasem wróciłam do puszkowanych szprotek (kręgosłupy mają wapń), odkopałam zapas nasion chia i kupiłam jakieś mleko migdałowe wzbogacone wapniem. Kupiłam też wapń w tabletkach, ale na razie spróbuję z samego żarcia ogarnąć temat.

I z ciekawostek Witoldowych jeszcze:
* w czasie powrotu od pani doktor zasnął w wózku i kontynuował sen w domu. W pewnym momencie, bez ostrzeżenia, z wózka dobiega ryk. Podlatuję - ryk na śpiąco. Oho - głody jaśnie książę. Biorę go do jedzenia - a ten nadal - i ryczy i śpi. Przystawiam - zassał jakby tydzień nie jadł (nie budząc się). Zjadł - nadal bez przebudzenia. Obudził się dopiero jak go z kolan na kanapę przełożyłam.

* odkrył dziś, że jak leży na brzuchu to nie musi cały czas trzymać głowy w górze - głowę można położyć i na płask sobie chwilę odpocząć

* odkrył, że na macie są wzorki - przydybałam go jak z rozdziawioną paszczą obserwował czerwonego motylka na zielonym tle

* towarzyski jest bardzo - uwielbia jak się go zagaduje, cyka, cmoka, różne wyrazy mówi (guki i giejdy nadal na topie)

* obrotów nadal brak (ale jak poczytałam dziś u dzabucha o oczach w dupie... to już tak nie tęsknię za tą umiejętnością

* komputer i telewizor - ooo tak, to są fascynujące rzeczy...

* no i jeszcez zabawa w a-ku-ku. Nakrywam głowę kocem - znika mama. A kuku - odkrywam i znów jest. A za każdym a kuku mega radość

3
komentarzy
avatar
No oczy w dupie trzeba mieć! Mój problem Bartek leży na łóżku i może spaść, problem dwa ruchy są mało jeszcze ogarnięte i na podłodze się obija, bo za twardo! Cieszę się, że macie się lepiej z Witoldem i faktycznie tulipany piękne!
avatar
komputer telewizor i ...komórka - u nas to sá mega zabawki, ktore staram sie ukryc jak tylko moge. (w tv tylko pilota )
avatar
Oj jak dobrze, że Wituś zdrowy I że apetycik dopisuje
Dodaj komentarz

uważaj czego sobie życzysz...

...bo może się spełnić


* ach w ciążę zajść, w ciaży być
>> rzygam już tymi mdłościami!

* ach czekam aż będzie troszkę mniej spał i kontakt będzie większy...
>> ooo!!! zasnął!!! yes, yes, yes!

* ach czekam aż się trochę zaokrągli/ masy nabierze / przebije wagę urodzinową /podwoi wagę urodzeniową...
>> ooo jak mnie ręce bolą od noszenia, o kręgosłupie nie wspominając...

* ach czekam aż zacznie się przewracać z plecków na brzuszek...
>> o choinka, on się przemieszcza! Żegnaj bezpieczna kanapo...

* ach czekam aż zje pierwszą marcheweczkę / aż weźmie w dłonie łyżeczkę...
>> 'najpierw ekscytacja, a potem o ja pierdziu, ale tu wszędzie nasyfione' (cytat z koleżanki, mamy bliźniaków)

Patrząc z boku, wydaje mi się, że u mnie obiektywnie rzecz biorąc to wyczekiwanie jest dość 'na luzie'; znajoma po dwóch dniach spędzonych pod naszym dachem stwierdziła nawet, że nie zachowujemy się jak świeżo upieczeni rodzice, a bardziej jak rodzice drugiego dziecka. Coś w tym jest bo stresu faktycznie jest mało...

Ale... no cóż... i tak czekam (choć bardzo cierpliwie) na...
pierwszy ząbek, pierwszy 'raczek', pierwszy łyk z kubeczka, pierwszy krok, pierwsze słowo.

3
komentarzy
avatar
No właśnie, tak czekamy narzekamy. Ja się boję tego pierwszego roczku. Ten czas płynie tak szybko a każda z tych rzeczy to e naszym życiu wielkie wydarzenie!
avatar
Dokładnie napisałaś to, co ja czuję Podpisuję się rękami, nogami, i w czym tam jeszcze mogę trzymać jakiś długopis
avatar
Myślałam sobie kiedyś: ach, żeby starszy już bawił się tak zupełnie sam - "W swoim świecie". Teraz boję się jego pomysłów na zabawę ;P hi hi
Dodaj komentarz

Matka wie…

A jak wie… to niech… nie psuje zabawy innym!!!

Będąc w ciąży podobało mi się niezmiernie to poczucie nowego, to wytyczanie własnej ścieżki i ogarnianie zupełnie nowych i nieznanych lądów. A jakie ubranka kupić, a w którym szpitalu rodzić, a w czym rodzić, a czy do paznokci obcinacz kupić czy nożyczki, a jaki wózek, a czy na plecach mogę spać, a ile tych pampersów na początek kupić, a która maść do brodawek lepsza. Jak to inaczej teraz wygląda… jak się pewne kwestie stały oczywiste… Ale piękny to był czas - odkryć i uroczej naiwności. W tyle głowy miałam jakąś tego świadomość i tym bardziej broniłam się przed osobami, które (nie specjalnie) rozbijały tę moją bańkę słowami: ‘będzie tak i tak, zobaczysz!’ A więc postanowione - o ile przyszła mama SAMA i WYRAŹNIE nie poprosi o radę - trzymam język za zębami! Niech się nacieszy tym odkrywaniem nowych lądów

I to samo jeśli o dziecko chodzi…
Kiedy Witek miał jakieś 1,5 miesiąca byłam bardzo podekscytowna czymś co zrobił. Dumna wręcz - że już, bo to przecież bardzo wcześnie na takie wyczyny. Pani doktor powiedziała mi wtedy, że to jeszcze bezwiedne takie, przypadkowe. Jakie tam przypadkowe - przecież powtórzyło się! Moje dziecko po prostu zdolne jest! Jakie tam bezwiedne?

Minęło 2,5 miesiąca… i jestem skłonna przyznać, że pani doktor miała rację. I nawet wiem z czego to wynikało tzn., że wtedy to coś zrobił, a teraz na świadome zrobienie tego czegoś jeszcze trzeba poczekać. Nie chcę pisać co to dokładnie jest to coś… bo do tej refleksji zainspirował mnie wpis w jednym z pamiętników. Nie chcę psuć zabawy mamie, która właśnie teraz cieszy się takim samym wyczynem swego dziecia bo jeszcze nie wie, co będzie za chwilę. I nie widzę najmniejszego powodu, żeby ją tą wiedzą ‘uszczęśliwiać’. To jej czas!

7
komentarzy
avatar
No, tak to jest. Mnie bardzo irytowało jak coś w ciąży kupowałam i słyszałam, to Co się nie przyda! Ja wiedziałam, że choćby zakup był absurdalny to chcę go mieć i go kupię. W gruncie rzeczy jakoś nie narzekam na coś co mi się nie przydało prócz kaftaników, o których słyszałam, że będą hitem!
avatar
Kochana, wiem dokładnie Wszak to moje drugie dziecię jest
avatar
Zelmo to co napisałaś jest bardzo,bardzo mądre
avatar
O, i nawet chyba wiem o który wpis chodzi Mój Eryś jeszcze się w te rejony umiejętności nie zapuszcza
avatar
Och sama prawda!!!!! Buziaczki dla Małego Księcia
avatar
u nas dobrze... czekamy na wtorkową wizytę, której się już doczekać nie możemy... a później 31.03 mamy prenatalne wraz z 3D... Jednak mam nadzieję, że poznamy kto tam siedzi już teraz we wtorek
Nic nie piszę, ale czytam na bieżąco Twój pamiętnik Uwielbiam go i Twoje rady
avatar
No.. Ja sie czasem tak madrze ale fajnie napisalaś o tym czasie dla Mam...
Dodaj komentarz
0
Dodaj komentarz

sobota

Dziś sobota. A skoro sobota to kolejny tydzień przeskoczył na liczniku. Który? Hmm.....
Hm.... siedemnasty? Osiemnasty? Sprawdźmy...

18 tygodni skończone, ruszamy w tydzień 19...

Z tej okazji dwie rzeczy warte odnotowania:

1. Żegnaj lwie... witaj hipopotamie! Czyli przechodzimy z Dada 3 na Dada 4.
2. Do obrotów się Witold nie pali, leżąc na plecach czasem trochę się bujnie na jeden czy drugi bok (jak ma motywację w postaci zabawki... lub telewizora Wygląda jednak na to, że po mamusi odziedziczył gen nazywany przez męża 'Ty to nie możesz tak normalnie tylko musisz wszystko po swojemu?' Otóż dziś rano miałam wrażenie, że Witold leżąc na brzuszku podnosi do góry zadek. Ale myślę sobie - ee, może mi się wydawało. Mężowi nic nie mówiłam (zresztą większość dnia był poza domem szykując grunt (dosłownie) pod nasz malutki domek letniskowy. No wieczorem ów mąż nieuświadomiony wyłożył się na kanapie, z widokiem na poczynania Witolda. I po chwili słyszę - 'Patrz! Pupę unosi do góry!' No to nie przywidziało mi się. Ciekawe tylko co ten mój drogi brzdąc kombinuje Bo że coś kombinuje to wątpliwości nie mam (też geny

EDIT
O kurde... ale wtopa...
DZIEWIĘTNAŚCIE tygodni skończone, ruszamy w DWUDZIESTY!!! Dzięki dzabuch!

4
komentarzy
avatar
czyżby unosząc pupę szykował się do pełzania? będzie, więc robił po swojemu, nie żeby tam się obracać, on popełznie i poraczkuje hahaha
avatar
Tak podręcznikowe schematy rozwoju są głównie podręcznikowe Moja Smoczyca obroty pominęła również. A pełzanie jest zabawne, zwłaszcza jako ranny żołnierz. To Witold już 5 miesiąc, matko kiedy to ?
avatar
Zelmo kochana a nie 19 skończone a 20 rozpoczęty. Witek jest prawie dwa tygodnie starszy od Bartka! Pogubiłam się i ja!
avatar
Mały Odkrywca Wam rośnie, po swojemu wszystko ps. Mojej kuzynki Syn nauczyl sie siadac jak mial rok, i juz stawal z raczkow na nogi i z powrotem i raz po prostu klapnął do tylu, na pupke to odkryl ze nozki tez i w te strone sie zginają
Dodaj komentarz
5
komentarzy
avatar
Zelma! Wielkie dzieki za ten art. Czym rozni sie 4 od 6....! Kilka dni temu wlasnie przechodzilam myslowy bunt wobec tychbzalecen rozszerzania diety w 4 mc przy kp. (Bo zawsze czytajac o kp czytalam, ze ok 6 mca, ) a w info o BLW, se jak zacznie siedziec, samo siegac i nie wypychac jezyczkiem... No i doszlam do wniosku, ze cos tu jest nie tak, co gadaja niektore polozne i niektorzy pediatrzy....z tym rozezerzaniem w 4 mc,,bez wzgledu na to czy mm czy kp. Nawet zaczelam weszyc "spisek"firm sloiczkowych, ktora chca zdazyc wcisnac swoje produkty na te kluczowe miesiace 4-6 zanim dziecko bedzxie w stanie zasczac uczyc sie jesc samo, jak przy blw. Ten link mi wyjasnil to co czulam intuicyjnie, i rozmawialam z tatusiem dziecka nawet... Oczywiscie nie jestem ortodoksem, i jest to orientacyjnie, ale przynajmniej wiem, ze jesli lekarz zacznie mi to zalecac a jesli bedziemy w 4 czy 5 tym mcu nadal na cycu, to bede wiedziala ze dobrze robie, i nie trzeba nic wprowadzac dodatkowo. Dzieki wielkie! Bo nawet dzis szukalam w empiku ksiazki o laktacji, ale ostatecznie nie kupilam...
avatar
Zawsze wygrzebiesz coś wartościowego
avatar
Najpierw wygrzebię... a potem zgubię Dlatego tu hurtowo wrzucam.
avatar
A ja polecam matkawariatka.pl i nieperfekcyjnamama.pl tez sa super :-)
avatar
O tak - nieperfekcyjnamama.pl to brzmi jak coś dla mnie Matka wariatka w zasadzie też )
Dodaj komentarz

niedziela

- Czym sobie zasłużyłem? - pyta mąż odbierając talerz pięknie wyglądajcych kanapek na śniadanie.
- Nie wiem. Ale na pewno coś wymyslę

----
Sobota: Okupujemy z Pucułem kanapę, a mąż wyłożył się z książką w drugim pokoju. Biorę Pucka na ręce i idziemy na 'poszukiwania' taty. Szukamy w kuchni (może schował się w lodówce?) i w łazience (może pod wanienką jest?), szukamy na korytarzu, na balkon przez okno zaglądamy, i pod kołdrę w mamo-tatowej sypialni... Aż w końcu... jeeeeest.... u Pucułka w pokoju Tata się znalazł!

Cała zabawa była na głos, więc słuchał nie tylko Pucek, ale też tata jednym uchem...

Niedziela: Mama w łazience, wyszłam spod prysznica i mocno wydmuchuję nos.... I słyszę: 'Pucek! Co to było? Co to było? Słoń? Chodź, poszukamy tego słonia... czy słoń się ukrył na balkonie? Widzisz go? No ja też nie... To może pod Twoje łóżeczko się schował?

----
A poza tym integrował się wczoraj Witek z kuzynem. Młodszy o całe 3tygodnie, ale dzielnie goni z wagą, a Witek trochę zwolnił tempo więc się powoli różnica zaciera. Chłopaki razem urzędowali na macie, po raz pierwszy świadomie jeden drugiego zaobserwował. No i sztama była - wyciągali łapki w swoim kierunku.

A poza tym jeszcze... wesele będzie! I to może nawet jeszcze w tym roku! Brat i... moja przyszła bratowa przyjechali wczoraj się pochwalić. Kto mógł, wychylił kieliszeczek trunku na specjalne okazje (czyli z flaszeczki co to ją przywieźli, żeby Witolda pojawienie się zaakcentować

A dziś dalsze atrakcje. Pucek jedzie poznać swoich pradziadków, a wieczorem przez godzinkę spróbuje się nim zająć ciocia D., a rodzice będą się w pobliżu głowić nad zagadkami. Pucułek i ciocia D. darzą się wielką sympatią wzajemną więc zobaczymy jak to będzie, ale myślę, że ok.

4
komentarzy
avatar
No to moc wrażeń! Nie ma to jak zawiązanie nowych przyjaźni!
avatar
Poszukiwanie taty i słonia - uwielbiam! I u nas sie musi coś takiego wydarzyć tylko jeszcze nie wiem jak to językowo ogarnąć, bo po angielsku nie chce, a po polsku tatuś nie zrozumie chyba jeszcze
avatar
Jej wiem o czym mówisz! Super pomysł a ja na to zupełnie nie wpadłam, kupię takie coś w sumie kosztuje grosze a zobaczymy jaki będzie efekt.
avatar
U Leona tez zauważyłam, okresy wzrostu niektórych 'elementów' czasem paznokcie, czasem włosy a w ostatnim miesiącu doszły 3 cm do wzrostu Wiesz z ta alergią to jest tak, ze ja myslałam że Leona tylko uczula bmk, a okazało sie metoda prob i blędów, ze wysypka wychodzi na paprykę, jajo, kakao, pomarańcza a ostatnio na orzechy. Czyli standardowo na wszystkie mocne alergeny i bez eliminacji na tydzien, wszystkiego, dosłownie- bo jadłam tylko wafle kukurydziane z gotowanym inykiem, i kilku nawrotom wysypki nie dowiedziałabym się tego. Takie to cholerstwo jest. U nas tez brzuszek, rączki, nózki a pupka ładna. a co do ciuszków, to moze być tez to, ja na poczatku kiedy się porobiły wysypki, płukamłam 5 razy i prasowałam ale jak wysypka zeszła wróciłam do normalnego postępowania i nic nowego sie nie pojawiło wiec to nie to. Raz nam wyszła wysypka jak ubrałam nowy ciuszek nie wyprany, do tego w mocnym kolorze, ale wtedy wysypka była chwila moment. z wysypka w ogóle jest tak, że ona chyba może wracac co jakis czas zanim na stałe ustąpi.
Dodaj komentarz

najpierw sobie

pasażerowie podróżujący z dzieckiem nakładają maskę najpierw sobie a dopiero potem dziecku

Taaaaak..... dlatego właśnie... Pucuł:
* zjadł już ze 3 śniadania
* miał 2 razy zmienioną pieluchę
* miał inhalowany nosek
* poranna toaleta była, oczka umyte, maść nasmarowana
* witamina D wtryniona
* o przewracaniu jaśnie księcia na żądanie z brzuszka na plecy i na odwrót nawet nie wspominając

Poza tym
- ogarnęła matka kuchnię i nastawiła zmywarkę
- pozdejmowała suche pranie i wstawiła pralkę nowego
- odbyła konsultacje z tatą w sprawie auta

Natomiast na własne śniadanie jakoś tak czasu jeszcze nie znalazła... Także ten... Lecę bo Pucek o 4 śniadanie się awanturuje...

6
komentarzy
avatar
O prosze jak to apetyt dopisuje u nas zawsze miedzy pierwszym a drugim śniadaniem Leona jest śniadanie mamy, po którym dopiero jest poranna toaleta
avatar
Uuu, to ja już po 2 śniadaniach, obiad właśnie wstawiłam więc się nie wychylam
avatar
Uuu, to ja już po 2 śniadaniach, obiad właśnie wstawiłam więc się nie wychylam
avatar
Jak ja to znam! Zbyt często zapominamy o sobie a jak to powiada babcia: "musisz jeść bo karmisz" czy chcesz czy nie
avatar
No... Z dzieckiem w brzuchu to jest latwiejsze, i jak trzeba jesc czy siusiu to NOW ale potem ... Tez sie boje, ze znow zaczne "po swojemu" i siebie na koniec. Ale sporo rzeczy jak na poranek robisz!
avatar
Akurat ;P ja prawie od 6 lat jem zimne / piję zimne, o ile w ogóle się uda zsynchronizować z resztą rodziny, bo przecież po obiedzie zaraz spacer... cóż tam, że mama nie zjadła ;P
Dodaj komentarz

Tato... jak ty to robisz?! Łaaaaał!!!

Guki i giejdy jeszcze dają radę, ale mamy nowy numer jeden. Tata robiący takie brrruu (takie coś pomiędzy parsknięciem konia, a sama nie wiem czym - chodzi o to, żeby wargi drgały, żeby w tym R było... no takie bRRRRR albo pRRRR... albo coś podobnego.

No... więc tata robi coś takiego, a Pucek patrzy jak oniemiały, w zachwycie od stóp do koniuszka głowy, wyda czasem jakis pisk zachwytu, buźka rozdziawiona w uśmiechu od ucha do ucha. I ten wzrok wpatrzony w tatę i mówiący: 'Tato! Jesteś geniuszem! Jak Ty to robisz? Zrób tak jeszcze raz! Łaaaaał!!! Jeszcze raz!!! Aaahh.. Niesamowite!'

Tata przed mamą próbuje przybrać pozę lekkiej nonszlancji, że to niby aż tak znowu go nie rusza, że 'no może trochę mu się podoba'. Ale już ja swoje wiem (i widzę). W końcu normalnie nie chodzi po domu wydając dźwięki w stylu ppRRRyyy czy inne bRRRRy... i zerkając jak Pucek reaguje

A Pucek... próbuje to pRRR czy bRRRyyy sam zrobić! No układa te swoje usteczka i próbuje nimi buczeć - jak tata. I wtedy ja rozdziawiam swoje usta, patrzę w zachwycie i myślę sobie - no... genialny jest!

7
komentarzy
avatar
A to jest super sprawa! U nas też takie "prrr" jest na topie, tylko to Bartuś nam pokazał, że teraz to jest fajne!
avatar
Super, jak to zabawnie musi wyglądaćwesoło macie
avatar
A to Ci Pucułek i tata Pucułka
avatar
dzieciaki to takie copy cat'y że szok! nasza identyczna! mam nadzieje, ze na nocnik bedzie tak ladnie siadac jak mama na toalete
avatar
a probowaliście mu pokazać język? ja niestety już nie pamiętam od którego momentu dzieci to potrafią, ale doskonale pamiętam nasze zdziwienie że powtarza po mnie i tacie wystawianie języka...
avatar
Słodkości małe a tata bogiem jak to często bywa.
avatar
Jakie to sa piekne chwile, taki bezgraniczny zachwyt rodzicem
Dodaj komentarz
avatar
{text}