avatar

tytuł: Trzy latka Jasia i Gosia na świecie :)

autor: Etuś

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taką jak moja. Troskliwą, czułą, obiektywną.

about me

Moje dzieci:

Jaś. Wymarzony, wyczekany cud ;* Oraz fasolka w brzuszku :)

about me

Moje emocje:

Masa emocji. Od strachu i stresu po ogromne szczęście :)

Żłobek... Już jutro!

Tak tak jutro zaczynamy adaptację w żłobku a matka sra po gaciach. Dziś siedziałam i podpisywałam Jaśkowi ciuszki, pościel, śliniak. I tak sobie uśmiechałam się pod nosem. Nasz dzieć już taki dorosły! Idzie do żłobka! A z drugiej kręci mi się w oku łza. No bo jak to? Przecież to mój maluszek. Mój malutki synek. Jak on sobie tam poradzi? Jutro dam znać co i jak
Dziś Jan dał pospać. Zasnął o 20. Pierwsza butla po północy, druga o 5. Trochę się wiercił i nie mógł zasnąć to Jarek go w bujaku bujał i w końcu zasnął. I tak spał prawie do 8 i miał dziś tylko jedną drzemkę od 11 do prawie 13. Potem pojechaliśmy do galerii i do Ikei. Pogoda dalej była do dupki więc bujaliśmy się po sklepach. No i ostatecznie kąpiel o 19 i padł jak mucha taki był zmęczony. Ciekawe jak pośpi dziś
Coraz więcej zaczyna dreptać. Dziś trochę za rączkę z tatusiem po galerii pocinał ciekawe kiedy ruszy tak całkiem sam.

Wczoraj na chwilę wyszło słońce i po mojej pracy zdążyliśmy jeszcze złapać trochę spaceru. Jaś był wniebowzięty

https://s26.postimg.org/4alxp9cl5/20170924_120229.jpg

1
komentarzy
avatar
Powodzenia! Jasiek da radę Czekam na jutrzejszy wpis.
Dodaj komentarz

Żłobek dzień 1

Było... super!
Matka oczywiście od rana sranie po gaciach. Jak to będzie o Boże Boże?! I było na prawdę super. Zjawiliśmy się w żłobku o 8.45. Idealnie bo Jasio zdążył się przywitać a ja wszystkie jego rzeczy przekazałam paniom 'ciociom'. Jaśko był zachwycony! Tyle dzieci dookoła! Tyle nowych zabawek! Łaaaaaał! Potem poszliśmy myć rączki i szykować się do śniadania. Jak na mojego małego głodomorka przystało zjadł 3 małe kanapeczki musi nauczyć się jeść sam ale wszystko powoli. Na kakao mega się skrzywił. Chyba nie podeszło
Nadszedł czas zajęć. Najpierw rytmika, potem angielski. Szczerze to mało go to interesowalo ale nie był sam :p Kryzys nadszedł ok godziny 11. Był już bardzo zmęczony i śpiący. Myślałam że nie da rady ale kryzys minął i Jasiek rozszalał się dalej. Potem wyszliśmy na dwór. Trochę zabawy na świeżym powietrzu i o 12 obiadek. I znów głodomorek bez problemu wtrąbił całą miskę zupy kalafiorowej. Na drugie była kasza gryczana z sosem z mieskiem i surówką. Zjadł jakoś 1/3 porcji - i tak dużo I po obiadku dzieci szykowały się na drzemkę a my do domku. Zmęczony padł mi w samochodzie. Nie przeszkadzało mu ani trochę że mu zdejmuje kurtkę i buty. Położyłam go do łóżeczka i tak spał do 14.20
Jutro już będę na korytarzu. Mam sobie wziąć jakąś książkę a Jasio już ma mnie stracić z oczu. Zobaczymy jak sobie poradzi
Dziś jestem mega dumna z mojego małego synka. I coraz bardziej jestem przekonana że to była dobra decyzja

https://s26.postimg.org/f6baatspl/20170925_084238.jpg
W drodze z samochodu do żłobka

https://s26.postimg.org/ys4ckrkih/20170925_103057.jpg

https://s26.postimg.org/5aesoxcbd/20170925_112042.jpg

https://s26.postimg.org/6fdg81o61/20170925_123543.jpg
Tak padłem

No... to do jutra Jutro Jasio już chyba na drzemkę zostanie

1
komentarzy
avatar
Super! Ale dzielny Jasiek Wiesz co, tak mi się skojarzyło po ost zdjęciu, dawno temu moj sasiad wtedy kilkuletni chlopiec wkładał do buzi identycznie palec jak Twoj synek. Dziś ma okropny zgryz, jakos wysunięte górne zęby. Tylko jak temu zapobiec, szczerze nie wiem. :/ Może chociaz smok?
Dodaj komentarz

Żłobek dzień 2

Po wczorajszym cudownym starcie dziś było gorzej. Starałam się wychodzić z sali na korytarz. Jasiek ładnie zjadł śniadanko i nawet chwilę się potem bawił, ale jak się zorientował że mnie nie ma to był płacz sama nie wracałam na salę, czekałam aż mnie poproszą. Przestawał płakać a później znów zaczynał. I tak w kółko. Ale z nianią na początku też tak było. I w końcu się przyzwyczaił. Pewnie przez pierwszy miesiąc będę go tam zostawiać z duszą na ramieniu i pękającym sercem. Ale musi się przyzwyczaić. Najgorsze jest to że w piątek muszę iść do roboty :/ jeszcze dwa wspólne dni przed nami, może będzie trochę lepiej... ziarno niepewności zostało zasiane no ale to przecież dopiero 2 dzień a reszta dzieci jest tam już od miesiąca a i tak niektóre jeszcze płaczą. Muszę być dobrej myśli... Jutro kolejne podejście. Może uda się nam też zostać na drzemkę bo dziś się nie udało
Ale jak się bawił to był na prawdę szczęśliwy. Oby polubił żłobek... trzymajcie kciuki!

PS: Sosenko wiem Kochana ale póki co nie daje sobie zabrać palca :/ zbliża się ten moment smarowania musztardą czy innym swinstwem żeby się oduczył. Smoczka nie chce i już:/ próbowaliśmy...

https://s26.postimg.org/7521gf2cp/20170926_105117.jpg

https://s26.postimg.org/5rael433d/20170926_110624.jpg

https://s26.postimg.org/t6sbqgmuh/20170926_112905.jpg

2
komentarzy
avatar
A tak jeszcze z ciekawosci, to zlobek prywatny czy panstwowy?
avatar
pewnie beda dni gorsze i lepsze, dla Jasia to tez spora zmiana. Ale trzymam goraco kciuki, ze szybciutko przyzwyczai sie do miejsca, opiekunek i dzieci osobiscie uwazam, ze swietnie sobie radzi moje chyba znosilyby to gorzej. Powodzenia dla Was
Dodaj komentarz

Żłobek dzień 3

Dziś była masakra. MASAKRA! Wyszłam od razu po śniadaniu jak tylko zajął się zabawą. Ale praktycznie od razu się rozpłakał. I płakał bardzo długo. Uspokajał się jak śpiewali piosenki. A tak to co chwila zanosił się płaczem. W końcu wyszłam bo już nie mogłam słuchać jak płacze. Wyszłam i spacerowalam w pobliżu. Po jakimś czasie wróciłam to akurat wychodzili na dwór. Moja beksa na szarym końcu u Pani na rękach. Jak mnie zobaczył to była histeria. Wzięłam go na ręce i uspokoił się w momencie. Na placu zabaw oczywiście był zachwycony i nawet mnie nie szukał wzrokiem. Wróciliśmy na obiad. Zjadł miseczkę zupy jarzynowej i całego pieroga z serem. Udało się też go uśpić. Spał niecałe 40 minut. Ale zawsze coś. Jutro panie chcą go same uśpić. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale normalnie jak go słuchałam to serce mi pękało. Kolejny raz i kolejny. Wiem z nianią było podobnie i jestem dobrej myśli - że się przyzwyczai. Tylko błagam niech to trwa najkrócej jak to tylko możliwe...
Pocieszcie mnie jakoś

https://s26.postimg.org/wraxbdgo9/20170927_110746.jpg

https://s26.postimg.org/42xz85ei1/20170927_124546.jpg

2
komentarzy
avatar
Tulam Was mocno! Kochana, wiem że Ci się serce na miliony kawałków rozpada, ale jemu się krzywda nie dzieje a już niedługo się przyzwyczai. Ściskam Was bardzo mocno :*
avatar
Lubię podczytywać Twój pamiętnik i napatrzeć się nie mogę na Twojego słodziaka- przystojniaka.Nie wiem czy Cię pocieszę,ale z doświadczenia bo pracuje z dzieciakami,wcześniej w przedszkolu z trzylatkami -to,że Jaś płacze,to normalne i wcale nie musi się tak szybko zaaklimatyzować,dla mamy taka sytuacja jest strasznie trudna,ale musisz uzbroić się w mega cierpliwość i dać Jasiowi jeszcze ze dwa tygodnie.Takie maluchy 2-3 letnie płaczą w przedszkolu za mamą,a co dopiero takie maleństwo jak Jaś.Mój syn kiedy miał 4 latka to miał takie początki w przedszkolu,że nerwy mnie szarpały i serce się krajało.Super,że jesteś tam chwilę z Jasiem,ale kiedy znikniesz mu z pola widzenia,to normalne,że jest mu chwilę źle,a za chwilę zajęty czymś będzie się uspokajał.Powodzenia i cierpliwości.
Dodaj komentarz

Niemoc

Ta tytułowa niemoc mnie momentami przerasta. Czasem już na prawdę nie wiem co robić. Dziś kolejna kłótnia. O pierdołe. Już na prawdę mam dosyć. Jestem zmęczona. Psychicznie i fizycznie. Ale od początku...
Wyrzucalam na balkon pieluchy od Jaśka z pokoju (tak czasem wyrzucam na balkon żeby nie waliły w domu jak już nie mam siły iść z nimi do śmietnika) i przewróciłam wazon. Oczywiście się stłukł. Tylko kto wystawia wazon na balkon? Mój mąż. On nie był do wyrzucenia ale biedny nie wiedział gdzie to schować. Bo szaf mamy w domu mało, Nie? No i oczywiście moja wina że się stłukł. I tak od słowa do słowa wybuchła kłótnia. Po cichu no bo Jasiek śpi... Bo niby ja jestem spięta i wredna jak jestem zmęczona. No tak, jestem bo padam na twarz! Czasem podziwiam się że nie zbieram zębów z podlogi. Padam fizycznie (ostatnio dłuższy czas Janek ma gorsze noce a te lepsze to na prawdę towar deficytowy. Dziś np wstał o 4.30 i nie spał do 6.30. Zasnął i wstał 7.30). Ale chce być kochana żona i nie budzę męża w nocy. Bo on siedzi przy kompie do późna i gra. Bo to jego jedyna forma rozrywki a wraca zmęczony z pracy. Powinnam mieć to w dupie tak na prawdę ale nie mam. Rano robię mu kanapki (może nie codziennie ale się staram) a wieczorem robię obiad na kilka dni żeby nie kupował hotdogów na stacji benzynowej. Piorę mu gacie i sprzątam. Do tego zajmuje się dzieckiem. Bo on przecież zarabia! Tylko żeby faktycznie zarabiał kokosy... A jemu nie chce się wstać 5 minut wcześniej żeby zabrać śmieci po drodze do pracy. Teraz jeszcze dochodzi zmęczenie psychiczne. W głowie mam ciągły płacz Jaśka. I w nocy czasem zastanawiam się czy na prawdę placze czy mi się przyśniło. Dziś siedziałam na korytarzu i słuchałam bezsilnie płaczu mojego dziecka zza drzwi. Najgorsze co może słyszeć matka. Wiem że krzywda mu się nie dzieje ale serce mi pęka. I nawet nie mogę w domu powiedzieć że jestem zmęczona... No bo niby czym? Czasem na prawdę mam dość... niemoc. Ile jeszcze wytrzymam?
Jest godzina 20.30 a ja w łóżku marzę o śnie. Porażka... zero życia towarzyskiego. Teraz w sobotę idę na parapetówkę znajomej z pracy. Od razu po pracy robi a kończymy o 16. Więc pewnie wrócę do domu ok 21 max. Z fartem bo pewnie bym tam na podłodze usunęła...
Czasem chce mi się wyć. Dobrze że choć do Jaśka mogę się przytulić...
Dziś usypialam na siedząco... A nawet czekolady czy batona nie mogę zjeść na poprawę humoru. Bo dieta. Bo jestem gruba. Bo nienawidzę własnego ciała. Bo się siebie wstydzę...

Przepraszam że tak chaotycznie i pewnie z błędami. Do dupy z tym wszystkim

5
komentarzy
avatar
Tak to pięknie tutaj ujęłaś,taką naszą kobieco - matczyno-żonato niemoc,ojjj niestety tak kochana mamy,pewnie zdecydowanie większa część kobiet doświadcza takiego stanu/poczucia bezsilności i niemocy.Jesteś zmęczona i zestresowana bo martwisz się o swój skarb,dobrze,że możemy wyrzucić te emocje pisząc pamiętnik.Oby jutro był lepszy dzień dla Ciebie i dla Jasia.
avatar
Jakbym czytała o sobie i moim mężu. Mała też ma teraz ciężkie noce (zęby + zapalenie krtani) i przy okazji ja chora też jestem. I też ciężko zrozumieć mojemu czemu jestem już wieczorem zmęczona. Dobrze, że mam mamę blisko to w kryzysie mi pomaga. Dasz radę kobietko. Jak to kobiety-mamy muszą.
avatar
Jakbym czytała o sobie i moim mężu. Mała też ma teraz ciężkie noce (zęby + zapalenie krtani) i przy okazji ja chora też jestem. I też ciężko zrozumieć mojemu czemu jestem już wieczorem zmęczona. Dobrze, że mam mamę blisko to w kryzysie mi pomaga. Dasz radę kobietko. Jak to kobiety-mamy muszą.
avatar
To tak jak dziewczyny piszą, każda z nas tak ma, nie jesteś sama. Moja gwiazda też kiepsko sypia, najlepiej spi jej się nad ranem, tylko ze rano o 6tej budzi się ten drugi i ja do pracy. I ciągle młyn Ale kto jak nie my, da radę. W kupie siła, także pisz, a będzie Ci lepiej A propos slodyczy, ja bym się skusila bo i one są nam potrzebne od czasu do czasu, a przy tuszy nie jesteś bo kiedys widzialam Cię na fotce więc z czystym sumieniem mizesz pozwolić sobie na kawę i coś słodkiego.
avatar
mam to samo ze swoim, tylko ja wyszlam z zalozenia ze siedzimy w tym razem i pewbych rzeczy nie robie a niech sobie sam zrobi. Zajmuje sie dziecmi, staram sie zeby w domu bylo w miare ogarniete, obiadu moze nie ma codziennie ale tez staram sie zeby byl. Antek jest tak trudnym dzieckiem ze musze sie powaznie nagimnastykowac zeby zrobic inne rzeczy.
A on przychodzi z pracy, oczywiscie zmeczony...... smieci mu sie nie chce wynosic, nawet nie zapyta czy moze pomoc w jakis sposob i zakupy musze sama robic bo nawet jak ma napisane na kartce to i tak zle kupi. No masakra....
Dzisiaj tez sie troche spielismy, bo jego siostra zadzwonila i stwierdzila ze chce przyjechac. Jakby tu kuzwa byl jakis hotel, malo ze nie spimy po nocach, to jeść e bede uslugiwac jego siostrze. Ostatnio jak byla na openerze to nawet dzieciom soczkow glupich nie kupila, a na bilet to miala.... wrrr nie cierpie jej. I z tego wszystkiego powiedzialam mu ze nie chce zeby przyjechala, w koncu to tez moj dom
Faceci chyba tacy sa, wszystko na naszej glowie
Dodaj komentarz

Jak nie urok to sraczka + żłobek dzień 4

Powiem Wam że to życie to do dupy jest :/ Dziś zadzwoniła do mnie szefowa i zaproponowała zmniejszenie etatu z całego na pół. Nie mówię już że jestem na najniższej krajowej to jeszcze pół etatu. Będę mieć gówno a nie emeryturę. Że nie ma pracy bo zaczął się okres przestoju (to prawda) i że ZUS drogi... kurwa mać No! Najpierw zamartwialam się nianią że co będzie jak nie zarobię. I w sumie dobrze że stało ze Jaś poszedł do żłobka bo teraz to na bank bym nie zarobiła. Jak nie urok to sraczka! Bez kitu najchętniej to zaczęłabym jakąś normalną robotę. Za w miarę normalną kasę. Bez kokosów rzecz jasna Ale takie 2tysie i już ok... Ale ja kurde nic nie umiem. Nie mam pomysłu co mogłabym innego robic. Chciałabym zapewnić Jaśkowi godną przyszłość. Chciałabym żeby miał rodzeństwo. Ale na razie to nie stać nas ani na jedno ani na drugie. Porażka... znowu zagłębiam się w czarnej dupie...

A w żłobku? Było lepiej. Oczywiście Jaśko płakał jak wyszłam. Ale był dziś cały czas beze mnie. Nawet beze mnie usnął. Spał niewiele bo pół godziny ale zawsze cos. Poza tym nie płakał non stop. Na podwórku w ogóle super bo obserwowałam to zza krzaków Jestem dobrej mysli. Jeszcze trochę to potrwa ale na pewno będzie dobrze.

Ehh... pocieszcie mnie jakoś pliz bo normalnie nic tylko usiąść i płakać

2
komentarzy
avatar
witaj w klubie, ja tez mam ostatnio gorszy czas. Dobijaja mnie te noce bo znowu wyszlismy do punktu wyjscia, sprawa z bankiem dalej nie zalatwiona bo Piotrek jeszcze nie czuje sie za bardzo. Planujemy w poniedzialek podjechac
W tym tygodniu, praktycznie wszystko sama robie bo Piotrek slaby, zle sie czuje itd. a ja padam na pysk, malo snu lub praktycznie zadnego i wszystko musze ogarnac w domu + 2 dzieci = chyba teraz ja poczuje sie zle bo ile mozna tak wytrzymac??
avatar
Jaśko do żłobka przywyknie i nim się obejrzysz chlopak już się zaklimatyzuje i będzie dokazywał Co do pracy.. To nie wiem jaką wykonujesz ale może warto poszukać innej.
Dodaj komentarz

O moim życiu słów kilka

Jestem stylistką paznokci. Już jako nastolatka interesowałam się malowaniem paznokci. Wszystkim koleżankom z podwórka malowałam. Wymyślałam wzorki, łączyłam kolory. To była moja pasja. Nie chciałam iść na studia. Chciałam iść do szkoły kosmetycznej, rozszerzyć swoje umiejętności. Nie zgodzili się moi rodzice. Bo papier. Bo wykształcenie wyższe... Gdybym wtedy była bogatsza o doświadczenia z ostatnich 10 lat, postąpiłabym zupełnie inaczej. Wybrałabym na pewno studia z lepszą przyszłością. A Nie gówniane. Wiecie co studiowałam? Uwaga! Informację naukową i bibliotekoznawstwo że specjalnością prasoznawstwo z elementami dziennikarstwa. Tylko dlatego że w Kielcach nie było normalnego dziennikarstwa a nas nie było wtedy stać na to bym wyjechała z rodzinnego miasta na studia. A w tamtej chwili to było jedyne co chciałam studiować. No i co? Mam wyższe wykształcenie tylko co mi po nim teraz?
W obecnym salonie pracuje już 4 lata. Wydawała mi się to praca marzeń. Dobre zarobki, zajebiści ludzie i atmosfera, wykonywałam zawód który był jednocześnie moją pasją. Tylko że urodziłam dziecko, poszłam na macierzyński i wróciłam z niego na okres przestoju (jesień, zima). I się posrało. Mąż już wcześniej próbował że mną rozmawiać. Że na papierze mam najniższą krajową. Że emerytury będę mieć marne grosze. Że na macierzyńskim brałam gówno a nie kasę. Nie chciałam sluchac. Ale teraz, kiedy patrzę na przyszłość mojego syna, na to że chciałabym mieć drugie dziecko, to myślę że miał rację...
Poważnie myślę nad studiami zaocznymi. Nad czymś co przyniesie kasę. Myślałam że już nigdy w życiu nie będę musiała się uczyć ale wygląda na to że jednak tak. Myślę nad budownictwem. Ze specjalnością drogi i mosty. Infrastruktura jest dochodowa. Poza tym to może być ciekawe. A jednocześnie mogę spełniać się w swojej pasji w zaciszu domowym, weekendowo. Wiecie - koleżanki, mamy koleżanek itd... Bo z pazurów nie chcę rezygnować bo ma prawdę to kocham. Ale sorry nie wyobrażam sobie siebie w wieku 50 Czy 60 lat pochylonej nad stolikiem, piłującej pazury do emerytury... Co myślicie? Podpowiedzcie coś...

3
komentarzy
avatar
myślę że to dobry kierunek, pazury zawsze będą Twoją pasją ale można się nimi zajmować po godzinach lub hobbystycznie z doskoku ja też poszłam na studia kichowate, obecnie mam skończone dwa kierunki z czego jeden jest trochę lepszy od drugiego, ale gdybym za mojego rocznika była obowiązkowa matma to poszłabym na kierunek ścisły
avatar
Albo załóż własną firmę i rób to co kochasz, czyli pazury
avatar
A może kup lampę i wszystkie potrzebne rzeczy, wystaw ogłoszenie na olx i przyjmuj dziewczyny w domu. Spokojnie pensje zarobisz w miedzy czasie jak się rozwiniesz sama ganinet założysz. Moja kolezanka tak zaczynała i teraz musiała zatrudnić 2 dodatkowe dziewczyny bo sama musiałaby pracowac po 15 godzin dziennie.
Dodaj komentarz

Do dupy

Mam wrażenie że ten pamiętnik jest moja jedyną odskocznią. Tylko tu mogę się wygadać. Pokłóciłam się z mężem. Nie mam oparcia w najbliższej osobie. Nic go nie obchodzę... Nie mam się komu wygadać. Nie mam z kim porozmawiać. Nie mam nawet do kogo się przytulić...

3
komentarzy
avatar
Hej!czytam Twoj pamietnik regularnie I postanowilam sie odezwac. Wiem jak to jeet z klotniami, ostatnio mialam "rekord" nie rozmawiania poltora tygodnia, poszlo o duperel. Faceci Sa czesto niedoogarniecia. Chyba many podobny egzemplarz, bo moj tez uwaza ze nie mam prawa byc zmeczona po calym dniu w domu, dogladajac tylko dzieci, ze nie potdzebuje czasu dla samej siebie bo po co, mam relaks caly dzien. Ostatnio sie zawzielam I po nocach ogladam "pamietniki wampirow" - mala rzecz a cieszy.
Wiesz ze zawsze po burzy przychodzi slonce? Czasem musimy jednak poczekac I dac czasowi robic swoje. Ja po klotniach przestalam pokasywac ze mi zalezy, daje mu czas. Dziala. Wierze ze u Ciebie bedzie dobrze, trudno jest zyc razem, ale osobno jeszcze bardziej.
Trzymam kciuki:*
avatar
U nas też lepiej raz gorzej. Jak zaczynam mieć za przeproszeniem w du**e go to się ogarnia. Ostatnio wykrzyczlam mu co mnie boli bo jak spokojnie to nie rozumie. Jak byś chciała to możesz napisać na massangerze do mnie. Możemy pogadać. Pozalic się.
avatar
szczerze mowiac nie wiem co mam napisac bo sama mam bardzo podobne problemy i sama nie wiem co z tym zrobic... Ale mnie tez pomaga pamietnik, mozna tu wylac wszystkie swoje zale. Do tej pory duzo pomagala mi mama, ale jej juz nie moge powiedziec wielu rzeczy a dzieciaki nie daja rozmawiac przez tel wiec tak w sumie zostalam sama z tym wszystkim. Przyjaciolki do zwierzen tez niestety nie mam
Takze musimy sie chyba wszystkie tutaj wspierac i doradzac w kryzysowych sytuacjach
Dodaj komentarz

Weekend + żłobek dzień 6

Weekend zleciał jak z bicza strzelił. W sobotę byłam w pracy do 16 a od razu po pracy pojechaliśmy całą ekipą na parapetówkę koleżanki. Gołe ściany ale najważniejsze że był kibelek Wyluzowałam się na maksa. Oczywiście rano miałam kolejną spinę ze ślubnym Ale już mi się nawet na ten temat pisać nie chce.
Niedzielę spędziliśmy rodzinnie. Przyjechała do nas moja teściowa i razem wszyscy wybraliśmy się nad Wisłę korzystać z pięknej pogody. Wiało co prawda ale się tego spodziewaliśmy wybierając takie miejsce na spacer. Jaśko był w 7 niebie bo zabraliśmy mu pchacz. Zasuwał aż się za nim kurzyło Potem usnął nam w drodze powrotnej Generalnie wczoraj padłam jak mucha zaraz po uspieniu Młodego.
Nic była znośna. Wstał o 24 i zjadl. Nie mógł usnąć więc Jarek poszedł do niego. Gdzieś koło 2 znów się obudzil. Ale wysmarowałam mu dziąsła Dentinoxem i wzięłam do siebie do łóżka i tak spaliśmy do 5. Potem butla i spaliśmy do 7
No i zaczął się poniedziałek. Odprowadzilam Jaśka na 9 do żłobka. Tak akurat na śniadanko. Posiedziałam z nim na śniadaniu po czym się ulotniłam. Oczywiście Jaśko płakał Ale wiedziałam że tak będzie. Wróciłam do domu. Miałam odpoczywać ale jak nic nie robiłam to za dużo myślałam. I tym sposobem zrobiłam dwa prania, pomyłam wszystkie okna, zrobiłam obiad na 2 dni, zrobiłam porządek w Jaśka ciuchach i pomyłam lustra w szafach. I tak pyknęła 15. Poszłam to odebrać to jak mnie zobaczył to się popłakał mój Pierduś. I tak mocno się przytulił
Ale za to przyniósł katar :/ w zeszłym tygodniu jeden z chłopców miał gile po pas :/ no to czas na Jaśka... mam nadzieję że gorączki nie będzie miał. Suplementacja Wit C i D go nie uchroniła. Mam nadzieję że nie będzie musiał zostać w domu bo na prawdę dobrze zaczyna sobie radzic. Dziś po drzemce podobno bawił się z drugim Jasiem i aż się zaśmiewali
Już druga pobudka dziś a śpi od 19.30... katar mu przeszkadza :/

https://s1.postimg.org/44dpq61utr/20171001_124726.jpg

https://s1.postimg.org/6z6dvytou7/20171001_124917.jpg

https://s1.postimg.org/2unjy0sydr/20171001_133303_0.jpg

https://s1.postimg.org/67kb4dvajj/20171002_210429.jpg

0
Dodaj komentarz

Weekend + żłobek dzień 6

Weekend zleciał jak z bicza strzelił. W sobotę byłam w pracy do 16 a od razu po pracy pojechaliśmy całą ekipą na parapetówkę koleżanki. Gołe ściany ale najważniejsze że był kibelek Wyluzowałam się na maksa. Oczywiście rano miałam kolejną spinę ze ślubnym Ale już mi się nawet na ten temat pisać nie chce.
Niedzielę spędziliśmy rodzinnie. Przyjechała do nas moja teściowa i razem wszyscy wybraliśmy się nad Wisłę korzystać z pięknej pogody. Wiało co prawda ale się tego spodziewaliśmy wybierając takie miejsce na spacer. Jaśko był w 7 niebie bo zabraliśmy mu pchacz. Zasuwał aż się za nim kurzyło Potem usnął nam w drodze powrotnej Generalnie wczoraj padłam jak mucha zaraz po uspieniu Młodego.
Nic była znośna. Wstał o 24 i zjadl. Nie mógł usnąć więc Jarek poszedł do niego. Gdzieś koło 2 znów się obudzil. Ale wysmarowałam mu dziąsła Dentinoxem i wzięłam do siebie do łóżka i tak spaliśmy do 5. Potem butla i spaliśmy do 7
No i zaczął się poniedziałek. Odprowadzilam Jaśka na 9 do żłobka. Tak akurat na śniadanko. Posiedziałam z nim na śniadaniu po czym się ulotniłam. Oczywiście Jaśko płakał Ale wiedziałam że tak będzie. Wróciłam do domu. Miałam odpoczywać ale jak nic nie robiłam to za dużo myślałam. I tym sposobem zrobiłam dwa prania, pomyłam wszystkie okna, zrobiłam obiad na 2 dni, zrobiłam porządek w Jaśka ciuchach i pomyłam lustra w szafach. I tak pyknęła 15. Poszłam to odebrać to jak mnie zobaczył to się popłakał mój Pierduś. I tak mocno się przytulił
Ale za to przyniósł katar :/ w zeszłym tygodniu jeden z chłopców miał gile po pas :/ no to czas na Jaśka... mam nadzieję że gorączki nie będzie miał. Suplementacja Wit C i D go nie uchroniła. Mam nadzieję że nie będzie musiał zostać w domu bo na prawdę dobrze zaczyna sobie radzic. Dziś po drzemce podobno bawił się z drugim Jasiem i aż się zaśmiewali
Już druga pobudka dziś a śpi od 19.30... katar mu przeszkadza :/

https://s1.postimg.org/44dpq61utr/20171001_124726.jpg

https://s1.postimg.org/6z6dvytou7/20171001_124917.jpg

https://s1.postimg.org/2unjy0sydr/20171001_133303_0.jpg

https://s1.postimg.org/67kb4dvajj/20171002_210429.jpg

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}