SkończyliśMY 11 tygodni (w odniesieniu do wpisu Zelmy )
11 tydzień uważam za dość rozchwiany - dziecię od 3 dni popłakuje więcej, ni z gruszki ni z pietruszki dzieje się krzywda bez niczego. Smieje się i za sekundę płakulka, oj płakulka.
Sen przerwany płaczem, który trudny jest do opanowania, ale oczywiście dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych- Mama zawsze sposoby znajdzie, choć to trwa, bo swoje wypłakać niestety musi.
Idziemy wtedy do łazienki, tulę do siebie serdecznie,głaszczę po główce, oddaję dźwięk SZY _SZY_SZY_SZY w uginaniem kolan - pomaga po czasie . Kochany mój .
Waży 7,4 kg , a jego 2,5 miesiące starszy kuzyn 7,5kg więc go dogania
Rozkochana jestem w nim bezgranicznie. Mąż jechał w piątek na tatuaż, chciałam jechać z nim, żeby swój z gościem obgadać. Malusiego zostawiłam teściowej wykąpanego i już śpiącego o 17.30 i pojechaliśmy. Wytrzymałam godzinę bez niego poza domem. Dwa dni myślałam nad tym, czy mam jechać z mężem czy nie, ale stwierdziłam że jak już obiecałam teściowej że z nim pobędzie, to nie chciałam jej odbierać przyjemności. Tak więc mąż się dziarał, a mi łza z oka poleciała i wróciłam do domu , bo zadzwoniłam po jego brata żeby po mnie przyjechał. Stwierdziłam więc, że już nigdzie nie będę wychodzić sama, albo zostaje z nim, albo biorę ze sobą. Normalnie serce mi pękało.
Wreszcie jak samochód odebrany od mechanika, to musimy zacząć z nim wyjeżdżać na miasto, do galerii, na zakupy itd., bo tak to mąż sam jeździł.
Teściowa staje się irytująca lekko.
W sytuacji gdy Malusi je butlę, leżąc ze mną na łóżku, potrafi wcisnąć głowę obok butelki i całować go po rączkach , gadając : ŚLICZNY. KOCHANY. MALUTKI. BABCIUNI. Dosłownie tak, jak są zrobione kropki pomiędzy wyrazami. Sytuacja również która ma miejsce podczas gdy go karmię.. Wkłada mu swój palec w dłoń i jakby wymusza, żeby on się podczas jedzenia na nią patrzył. Irytujące w chuj, gdy ja leżę obok niego.
Podejrzewam, że Vito ma uczulenie na witamine D, ale muszę nie podawać jemu przez tydzień, żeby zobaczyć czy jest poprawa z jego policzkami. Dwa dni pod rząd mu nie dałam (bo zapomniałam, zdarza się) i miał już takie ładne, rozjaśnione. Podałam mu wczoraj z rana i od razu mu się pogorszyło.
A teściowa : To co ty? nie będziesz mu przez tydzień dawać ? Musisz, bo to na krzywice.
Więc ja na to : Jak mu przez tydzień nie dam, to nie zegnie mi się w pół od krzywizny przecież.
-.- Był dzisiaj godzinę w body na krótki rękaw w domu i od razu tekst, że chory będzie, bo taki porozbierany . Na spacer ostatnio ciągle ze mną chodzi..a chciałabym z nim sama być.
W ogóle chce go dla siebie. Rośnie , dorasta, a ja mam takie wewnętrzne odczucia, jakby ktoś próbował mi go odebrać .. Że zacznie chodzić i będzie klops. Może chore to jest, bo wiadomo że jestem jego mamą.Jak teściowa go bierze na ręce to nie ma dystansu, żadnego. Nie pomyśli, że może sobie nie życzę, żeby mi go ciągle całowała i gadała do niego jak do upośledzonego (ZA PRZEPROSZENIEM, nie urażając dzieci chorych) .. Nie wyobrażam sobie mojego momentu pójścia do pracy. Nie chce, żeby zostawał z kimkolwiek. Nie chodzi o to, że chce go izolować, ale chciałabym mieć kontrolę nad wszystkim, jak ktoś się np. do niego zwraca, czy na niego nie krzyczy, czy przy nim nie pali, nie przeklina. Chciałabym, żebym to ja mogła robić mu śniadanko, obejrzeć rano bajkę, żebyśmy chodzili rano na spacery, uczyć go składać poprawnie zdania, głaskać po pleckach , poprawiając koszulkę która wylazła ze spodni. Tak bardzo bym chciała, żebym nie była zmuszona pójść do pracy. Ciarki mam jak o tym myślę, ryczeć mi się chce Ja po prostu świata poza nim nie widzę!