tytuł: Czekam na Ciebie całe życie skarbie...
autor: ecencia
tytuł: Czekam na Ciebie całe życie skarbie...
autor: ecencia
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Moje dzieci:
Moje emocje:
Czas na nową dawkę zdjęć dla wszystkich owu ciotek. Oliwka ma już tydzień waży 3180g i jest małym żarłokiem. Pierwsza wizyta u pediatry za nami. Żółtaczka jeszcze nie zeszła ale jest ok. Oczka ropieją wiec dostałyśmy antybiotyk do kropienia. Poza tym zdrowa i grzeczna, mimo, że była głodna w ogóle nie płakała na wizycie. A tak poza tym to jest coraz lepiej, karmienie idzie ładnie, teraz testujemy czy nabiał odpowiada, za bóle brzuszka które się czasem pojawiają czy taka jej natura. W miarę udaje mi się wysypiać tylko te upały wykańczają mimo, że już nie jestem w ciąży.
Malutka rośnie jak szalona, jutro skończy dwa tygodnie a dziś waży 3430g i nabiera słodkich pucków. Teraz sobie przysypia przeciągając się i stękając co jakiś czas. Przeczytałam sobie dziś cały mój ciążowy pamiętnik i aż mi się łezka w oczku zakręciła. Mimo, że wpisów nie tak wiele, to szczególnie te początkowe pełne obaw przypominają mi te chwile kiedy ta moja prześliczna córeczka była jak okruszek. Tymczasem trzeba się oderwać i zrobić małe porządki w mieszkanku.
Oliwka jutro skończy miesiąc, to niesamowite jak czas szybko leci. W czwartek przy skończonych 4 tygodniach ważyła 4,12kg. Ładnie rośnie i coraz lepiej się nam układa współpraca w dzień często marudzi szczególnie popołudniami ale kropelki delicol i bobotic ratują nas i mała ślicznie przesypia noce z jednym karmieniem. Ogólnie czuję się szczęśliwą mamuśką i jakoś żadne kryzysy mnie nie dopadły. Nawet jak było ciężko to zazwyczaj kolejny dzień był lepszy. Jedyne co bym teraz chciała zmienić to swoją wagę bo zostało mi jeszcze 5,5kg do wagi z przed ciąży a przed ciążą też miałam o jakieś 5kg za dużo do dobrego samopoczucia. A waga niestety ostatnio stanęła i już nie spada... w szoku jestem bo wcale się nie objadam, mała na cycu. Chcę już zacząć jakoś wyglądać a teraz noszę wszystko luźne bo w nic się nie mieszczę. No i nie mogę się doczekać końca połogu. Chyba bardziej niż mój mąż Teraz pochwalę się zdjęciami z sesji Oliwki jak miała 2 tygodnie i jej obecną fotkę.
Coś mi się wczoraj dziecko popsuło... przez cały dzień może w sumie 2h przespała a tak to płacz i płacz z małymi przerwami ostrego ciumkania smoka. Wieczorem jadła co 1,5-2h i to nie ciumkała normalnie opróżniała cyca. Była u nas teściowa i jak zobaczyła, że mała koło 21 już nawet przy cycu się rozdarła to stwierdziła, że może ma chore uszko i żeby pojechać do szpitala na dyżur do laryngologa. Tak też zrobiliśmy, mała w aucie się uspokoiła i w szpitalu grzecznie spała albo się gapiła. Pani laryngolog ją obejrzała i stwierdziła, ze jest ok ale ona nie do końca widzi bo wszystko jest czerwone od płaczu (trudno, żeby niemowlę nie płakało kiedy u się coś do ucha wkłada i po oczach lampą świeci). Gardło ma czerwone i katar wiec kazali kontrolować. Wróciliśmy do domu koło 12, mała zjadła i poszła spać. Spała do 6 rano, zjadła w półśnie i spała do 9, zjadła i dalej spanie do 12. Od tego czasu trochę spi, trochę się drze. Smoczek oczywiście niezbędny. Ogólnie mała bardzo niespokojna, przysypiać zaczęła mi na rekach i się do niej cicho odezwałam to aż poskoczyła i w głośny ryk taka wystraszona. Zastanawiam się czy ten cały cyrk to nie skok rozwojowy. Wczoraj prawie nie spała dziś prawie ciągle śpi... oczywiście mąż mnie z tym skokiem wyśmiał. A mała jest akurat w piątym tygodniu. Z tym, że piszą aby liczyć tygodnie nie od urodzenia a od przewidywanego terminu porodu. Miała by wtedy prawie dwa tygodnie mniej. I tak to jest z tymi maluszkami, wiem, że nic nie wiem.
Tak szybciutko napiszę bo jak zwykle na wszystko brakuje czasu. Oliwka ładnie rośnie, na nóżkach ma już serdelki. Łakomczuch mały. Bóle brzuszka ostatnio odwiedzają nas coraz rzadziej. No i mała zaczęła gadać, oglądać świat i jest już taka coraz bardziej kontaktowa. Najbardziej doskwiera nam teraz ulewanie. Wiecznie z pieluszką przy buzia albo śliniakiem. Za dwa dni skończy 2 miesiące, jak tan czas leci.
a tutaj Oliwka jara się podkładką pod laptopa
Długo nie pisałam, ciągle ciężko mi znaleść właściwy moment. Bo chce na spokojnie wszystko opisać . Niestety, no nie da się wiec piszę z telefonu. W miarę szybki referacik.
Oliwka ma już 4 miesiące. Jest wagowo w 50 centylu i zdrowa z niej babeczka. Ładnie się rozwija, gada jak opętana nie tylko do ludzi ale potrafi strzecać monologi np. do okna przez 10min. Ostatnio nauczyła się też chwytać grzechotkę i z zapałem pcha ją do ust. Jest dosyć pododna, znaczna ulga po 3 msc kolek. Teraz dostaje bobotic bo ciągle ma gazy i to jej ułatwia pozbywanie się ich. Jest też bardzo wesoła i najbardziej lubi śmiać się z mamy. A u mnie coraz lepiej, jestem po pierwszej po porodzie miesiączce mimo, że karmie piersią. Mam też nadal dwa kilogramy pociążowe których się jeszcze nie pozbyłam. Powoli zaczynam się ponownie czuć kobietą, nie tylko matką. Kiedy Olowka była malutka patrzyłam na Chiang Mai i Gaję. Takie w sobie zakochane i myślałam, że jakoś u nas tak nie jest. Teraz wiem, że to kwestia czasu. Teraz njsteśmy zakochane w sobie z Oliwka a każde nowe postępy dają mi tak ogromną radość. Często tak poprostu cieszę się ama do siebie, że ją mam, że jest taka śliczna, że już potrafi to czy tamto i jestem przeszczęśliwa. Nawet nie przeszkadza mi, że mąż ciagle w pracy i wszystko na mojej głowie.
A to obecne zdjęcia Oliwki, mam nadzieję, że da się je otworzyć bo z telefonu potrafie wstawić tylko linki
https://www.dropbox.com/s/k44jxfn1gz3fprp/2014-11-11%2014.23.19.jpg?dl=0
https://www.dropbox.com/s/nzt2pifq7otc5h7/20141031_214023_0_.jpeg?dl=0
Tak długiej przerwy w pisaniu jeszcze nie było. Już mój pamiętnik dawno zapomniany bez aktualności. Niestety, ciężko mi zabrać się za pisanie kiedy zawsze znajdzie się coś ważniejszego. To może troszkę opowiem co u nas. Oliwka jutro skończy 10 msc, jest już dużą dosyć rozumną dziewczynką. Na dodatek bardzo rozgadaną. O ile nie jest onieśmielona buzia jej się nie zamyka. Jeśli chodzi o rozwój ruchowy to od marca raczkuje wiec robi to obecnie perfekcyjnie i co chwilę przy czym się tylko da wstaje. Często też chodzi przy meblach śmiesznie przestawiając te swoje stópki. Obecnie waży około 9,5kg i nosi ubranka w rozmiarze 80. Na dodatek stopę ma wielką bo okazało się, ze już 12,5 cm dobija. Nie jest niestety dzieckiem idealnym, samobawiącym, samozasypiającym, dającym odetchnąć. Jak jest źle to zawsze słychać głośne i pełne żalu mmmammmaaa. Sytuacja w domu nie jest łatwa bo nadal mieszkamy w kawalerce. Oczekiwanie na nasze mieszkanie ciągnie się w nieskończoność i już bardzo dokucza ta ciasnota i brak dwóch pokojów. Przez to z mężem bywa napięta sytuacja. Czasem jest cudowny i pomocny a czasem jest zmęczony i wszystkiemu muszę podołać sama. Często bywają dni gdy od rana do wieczora o nie ma bo praca a potem trening i wraca kiedy małą już śpi. Ale wierze, że będzie lepiej. Łatwiej kiedy będę mogła zamknąć dziecko w pokoju i coś ogarnąć. Mała jest taką przylepą, że nie bardzo mogę ją zostawić a dłużej 2h to maks, z tatusiem troszkę dłużej ale też bez szału bo tatuś tylko na spacerek wychodzi na dłużej. Poza tym nie daje się z nią zostawiać sam. Mimo wszystko jest takim ciepłym tatusiem. Oliwka go uwielbia a on ją. Taka z nas nie idealna rodzinka. Pełna wad i niedociągnięć ale za to pełna miłości. Oby zaczęło nam wreszcie sprzyjać szczęście bo za 4 msc będzie do podjęcia ważna decyzja. Wracać do pracy, czy zostać w domu. Bardzo bym chciała zostać. Oliwka jest dosyć wrażliwym dzieckiem. Jest bojaźliwa, potrzebuje sporo bliskości. Obawiam, się, ze nie będzie gotowa na żłobek. A ja nie chcę wracać do pracy w sklepie, będę ją wtedy widywała 3-4 razy w tygodniu przy rotacyjnym systemie pracy czyli 12h pracy a inny dzień całkiem wolny. Chyba by mi serce pękło. No zobaczymy jak to będzie i czy mąż się uprze z tym, ze muszę wracać. Zmieniając temat mam nową pasję i sposób na dorobienie paru groszy, szyję spodenki, pumpy z dresówki. Ogólnie czasem też inne rzeczy ale gównie te spodenki. Szkoda, że rękodzieło mimo, że teraz modne nie jest tak dochodowe, żeby się z tego utrzymać. A teraz kilka zdjęć:
No i jest ona... Blada kreska na tescie. I znów zaczynamy historię. Mam nadzieję, że długą i szczęśliwą. Po moich przejsciach trochę trudno mieć pewność, że tak będzie ale radość i tak jest bo jest szansa na to szczęście