avatar

tytuł: Dar Matki Bożej

autor: etola

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taką na ziemi

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Stoicki spokój Nie chcę cieszyć się zbyt bardzo, aby jej nie stracić

Ale to był dzień
22 lipca 2017 r.
Nic nie zapowiadalo porodu. Poranne ktg nie wykazało ani jednego skurczu. Mąż był ze mną od rana. Na początku byłam zdziwiona gdy zobaczyłam na bieliźnie więcej śluzu z dwoma grudkami krwi, a potem więcej i więcej smużek. Pomyślałam sobie że to może czop sluzowy ale nie do końca byłam tego pewna. Gdy schylilam się do walizki, coś ze mnie wyciekło. Ale ja się przecież nie posikalam! Potem coraz więcej i więcej leciało ze mnie. O 13.00 odeszły pierwsze wody. O 15.00 kolejne. Podczas ktg byłam zabezpieczona jak nigdy - wielki podkład + podkład na łóżko. Niestety i to nie dało rady. W czasie każdego ruchu Malutkiego chlustalo ze mnie. Mąż do tego zaczął mnie rozśmieszac. Chlustalo ze mnie na potęgę Wszystkie rzeczy które wziął mi na zmianę musiał zabrać z powrotem zamoczone jak nie powiem co. Potem usg. Mały miał ważyć w przedziale 3400 - 3500 g.
Na tym śmiechy się skończyły.
Zaczely sie skurcze. Ból rozkręcal się z każdą minutą. Nie pomagały ciepłe prysznice. Rozwarcie o godzinie 13.00 - 1.5 - 2 cm, o godzinie 20.00 4-5 cm. Poszliśmy z mężem na sale porodową. Tam piłka, przysiady. Nasluchalam się o kryzysie 7 cm a tu położna mówi ze ja mam już 9 cm. Rozwarcie szlo jak burza. Nadeszła druga faza porodu. Skurcze brzuszne oslably i zanikly. Namęczyłam się z naszym Maluchem. Nie dość ze nie miałam skurczy to nie umiałam jeszcze przeć. Na wwywołanie skurczy dostałam oksytocynę. Nie czułam skurczy partych. Od początku porodu towarzyszyły mi bóle z krzyża. Oksytocyna wzmaga jeszcze skurcze toteż moje z krzyża były straszne. Myślałam że ściany pogryzę. Jeszcze gorsze od tych skurczy było badanie przez położną czy Mały jest juz w kanale rodnym.
Męczyłam się bardzo przez 1,5 godziny. Przestraszyłam się gdy usłyszałam ze Mały jest chyba owinięty pępowiną. Położna juz szla z nozyczkami, ale zbadala nas jeszcze raz i okazało się że to wcale nie pępowina, a rączka dziecka! Cwaniak podpierał głowę rączką) Dziękuję Matce Bożej że nad nami czuwała
W sumie przy moim porodzie były dwie położne, lekarz i mąż. Opadalam z sił. Myslałam że nie dam rady. Dobrze ze mąż był przy mnie, czuwał i wspierał. Nie musiał nic mówić. Wystarczyła jego obecność.
Niezapomniane i bezcenne uczucie gdy wyparłam Malutkiego i położono mi go na piersiach. Nasz Mały -Wieki Cud Pierwsze o czym pomyslalam to to, że jest podobny do mnie. Będąc w ciąży bałam się zobaczyć dziecko tuż po porodzie, brudne i w ogóle, ale gdy zobaczyłam naszego Synka tulacego się do mnie i spokojnego, bo czuje swoją mamę, nic mi nie przeszkadzało. Przez dwie godziny byliśmy tylko dla siebie Ja, mąż i nasz Maleńki Cud

Poród to ciężkie wyzwanie. Chwilami ma się już dosyć, a chwilami przychodzą takie momenty, że dostajesz skrzydeł i góry mogłabyś przenosić To niełatwa i nieusłana różami droga, na której końcu czeka Cię wspaniała nagroda. Nie do opisania

Mąż był wzruszony gdy pierwszy raz ujrzał Hubiego. Mieszały się na jego twarzy szok, szczęście, radość, czułość i troska. Nie zapomnę nigdy tego widoku. Opiekował się Malutkim od samego początku

Pierwszą noc spędziliśmy razem. Spaliśmy z Hubertem w jednym łóżku. Bałam się ze5by nie zrobić mu krzywdy, bo on taki malutki, kruchy...

Odtąd przeżywamy każdą chwilę razem. Razem poznajemy świat

0
Dodaj komentarz

Ale to był dzień
22 lipca 2017 r.
Nic nie zapowiadalo porodu. Poranne ktg nie wykazało ani jednego skurczu. Mąż był ze mną od rana. Na początku byłam zdziwiona gdy zobaczyłam na bieliźnie więcej śluzu z dwoma grudkami krwi, a potem więcej i więcej smużek. Pomyślałam sobie że to może czop sluzowy ale nie do końca byłam tego pewna. Gdy schylilam się do walizki, coś ze mnie wyciekło. Ale ja się przecież nie posikalam! Potem coraz więcej i więcej leciało ze mnie. O 13.00 odeszły pierwsze wody. O 15.00 kolejne. Podczas ktg byłam zabezpieczona jak nigdy - wielki podkład + podkład na łóżko. Niestety i to nie dało rady. W czasie każdego ruchu Malutkiego chlustalo ze mnie. Mąż do tego zaczął mnie rozśmieszac. Chlustalo ze mnie na potęgę Wszystkie rzeczy które wziął mi na zmianę musiał zabrać z powrotem zamoczone jak nie powiem co. Potem usg. Mały miał ważyć w przedziale 3400 - 3500 g.
Na tym śmiechy się skończyły.
Zaczely sie skurcze. Ból rozkręcal się z każdą minutą. Nie pomagały ciepłe prysznice. Rozwarcie o godzinie 13.00 - 1.5 - 2 cm, o godzinie 20.00 4-5 cm. Poszliśmy z mężem na sale porodową. Tam piłka, przysiady. Nasluchalam się o kryzysie 7 cm a tu położna mówi ze ja mam już 9 cm. Rozwarcie szlo jak burza. Nadeszła druga faza porodu. Skurcze brzuszne oslably i zanikly. Namęczyłam się z naszym Maluchem. Nie dość ze nie miałam skurczy to nie umiałam jeszcze przeć. Na wwywołanie skurczy dostałam oksytocynę. Nie czułam skurczy partych. Od początku porodu towarzyszyły mi bóle z krzyża. Oksytocyna wzmaga jeszcze skurcze toteż moje z krzyża były straszne. Myślałam że ściany pogryzę. Jeszcze gorsze od tych skurczy było badanie przez położną czy Mały jest juz w kanale rodnym.
Męczyłam się bardzo przez 1,5 godziny. Przestraszyłam się gdy usłyszałam ze Mały jest chyba owinięty pępowiną. Położna juz szla z nozyczkami, ale zbadala nas jeszcze raz i okazało się że to wcale nie pępowina, a rączka dziecka! Cwaniak podpierał głowę rączką) Dziękuję Matce Bożej że nad nami czuwała
W sumie przy moim porodzie były dwie położne, lekarz i mąż. Opadalam z sił. Myslałam że nie dam rady. Dobrze ze mąż był przy mnie, czuwał i wspierał. Nie musiał nic mówić. Wystarczyła jego obecność.
Niezapomniane i bezcenne uczucie gdy wyparłam Malutkiego i położono mi go na piersiach. Nasz Mały -Wieki Cud Pierwsze o czym pomyslalam to to, że jest podobny do mnie. Będąc w ciąży bałam się zobaczyć dziecko tuż po porodzie, brudne i w ogóle, ale gdy zobaczyłam naszego Synka tulacego się do mnie i spokojnego, bo czuje swoją mamę, nic mi nie przeszkadzało. Przez dwie godziny byliśmy tylko dla siebie Ja, mąż i nasz Maleńki Cud

Poród to ciężkie wyzwanie. Chwilami ma się już dosyć, a chwilami przychodzą takie momenty, że dostajesz skrzydeł i góry mogłabyś przenosić To niełatwa i nieusłana różami droga, na której końcu czeka Cię wspaniała nagroda. Nie do opisania

Mąż był wzruszony gdy pierwszy raz ujrzał Hubiego. Mieszały się na jego twarzy szok, szczęście, radość, czułość i troska. Nie zapomnę nigdy tego widoku. Opiekował się Malutkim od samego początku

Pierwszą noc spędziliśmy razem. Spaliśmy z Hubertem w jednym łóżku. Bałam się ze5by nie zrobić mu krzywdy, bo on taki malutki, kruchy...

Odtąd przeżywamy każdą chwilę razem. Razem poznajemy świat

2
komentarzy
avatar
Dobrze, że już poród masz za sobą...taki spokój emanuje z Twojego wpisu. Wszystkiego dobrego dla Was!
avatar
Oo czekałam na ten wpis super ze wszystko poszło dobrze byłaś dzielna i dałaś radętak jak mówisz nagroda za trud porodu jest bezcenna więc trzeba to po prostu przeżyć
Dodaj komentarz

Mąż śmiał się gdy po porodzie wazono synka, ten złapał za misę i nie chciał puścić. Nawet pielęgniarka miała problem z jej zabraniem.

25.07.2017 r.
Pierwsza kąpiel i noc w domu przebiegła bez większych zakłóceń. Malutek grzeczny. Jak na razie wykonuję przynim tylko trzy czynności - przebrać, nakarmić i położyć spać
'Tą' rączką popiera się cały czas - gdy śpi, je i leży spokojnie. Taki nasz słodziaczek

1
komentarzy
avatar
U nas podobnie było na usg na wizytach synek podpierał się "tą" rączką już od 20 tygodnia. Przy porodzie, rączka wychodziła razem z główką, rodziłam je jednocześnie i musieli mnie naciąć. Potem przez jakiś czas wczesnego niemowlęctwa spał z "tą" rączką przy głowie pozdrawiam
Dodaj komentarz

Dziś Hubert kończy swój pierwszy miesiąc życia! Zmienia się z dnia na dzień i z każdym dniem zaskakuje Ostatnio uśmiechnął się do mnie myślę że świadomie podczas karmienia. Gładziłam go piersią po buźce a on się uśmiechnął jak nigdy dotąd Przytulasek z niego - na rękach a zwłaszcza gdy jest kładziony na klatce piersiowej mojej lub męża jest szczęśliwy. To jego ulubioną pozycja i do leżenia i do spania. Hubert coraz więcej widzi. Wodzi za nami oczkami gdy się ruszamy. Głodomorek z tez z niego nie z tej ziemico chwilę mógłby ssać. Taki jest trochę 'cichociemmy' bo gdy przysypia i próbuję wyciągnąć pierś to jemu akurat się przypomina ze chce jeszcze ssać;D
Z pampersami i praniem nie nadążamy. Na razie idą czasami nawet ze trzy - cztery pampersy bo mały nie załatwi się do końca na tym brudnym juz tylko jego delikatny tyłeczek musi poczuć czystą pieluszkę i wtedy do dzieła Najwięcej do prania idzie pajacyków. W ciągu dnia tez się zdarza ze trzeba go przebrać ze dwa - trzy razy bo gdzieś pieluszka przecieknie. I co wypiorę i wyprasuję to od nowa. Suszarki na pranie to nawet nie chowamy.
Martwi mnie jedynie jego ciągły ból brzucha jakby miał wzdęcia i zaparcia oraz krztuszenie się pokarmem lub swoją ślinką.
Obecnie Hubert waży około 5 kg . Tydzień temu ważył 4840 g. Nie jestem pewna tej samej końcówki.
Rosnij Maluchu zdrowy, grzeczny, mądry i ładny buziaki

2
komentarzy
avatar
Oo jacie to już miesiąc? pierwszy miesiąc podobno najtrudniejszy teraz już z górki i do tego coraz więcej radości z szybko rozwijającego się maluszka, pierwsze uśmiechy miny jeszcze chwila i Hubercik będzie gaworzyl a ja odliczam do rozpakowania,zostało 13 dni to terminu ale nie ukrywam ze wolałabym wcześniej
avatar
etola,pisałaś jeszcze na ovu o chorobie zrostowej,co to za choroba?gdzie miałaś te zrosty i co je spowodowało?czy lekarz usuwał ci te zrosty?
Dodaj komentarz

Dziś Hubert kończy swój pierwszy miesiąc życia! Zmienia się z dnia na dzień i z każdym dniem zaskakuje Ostatnio uśmiechnął się do mnie myślę że świadomie podczas karmienia. Gładziłam go piersią po buźce a on się uśmiechnął jak nigdy dotąd Przytulasek z niego - na rękach a zwłaszcza gdy jest kładziony na klatce piersiowej mojej lub męża jest szczęśliwy. To jego ulubioną pozycja i do leżenia i do spania. Hubert coraz więcej widzi. Wodzi za nami oczkami gdy się ruszamy. Głodomorek z tez z niego nie z tej ziemico chwilę mógłby ssać. Taki jest trochę 'cichociemmy' bo gdy przysypia i próbuję wyciągnąć pierś to jemu akurat się przypomina ze chce jeszcze ssać;D
Z pampersami i praniem nie nadążamy. Na razie idą czasami nawet ze trzy - cztery pampersy bo mały nie załatwi się do końca na tym brudnym juz tylko jego delikatny tyłeczek musi poczuć czystą pieluszkę i wtedy do dzieła Najwięcej do prania idzie pajacyków. W ciągu dnia tez się zdarza ze trzeba go przebrać ze dwa - trzy razy bo gdzieś pieluszka przecieknie. I co wypiorę i wyprasuję to od nowa. Suszarki na pranie to nawet nie chowamy.
Martwi mnie jedynie jego ciągły ból brzucha jakby miał wzdęcia i zaparcia oraz krztuszenie się pokarmem lub swoją ślinką.
Obecnie Hubert waży około 5 kg . Tydzień temu ważył 4840 g. Nie jestem pewna tej samej końcówki.
Rosnij Maluchu zdrowy, grzeczny, mądry i ładny buziaki

0
Dodaj komentarz

22 września Hubert skończył dwa miesiące
Jest coraz fajniejszy tzn., bardziej kontaktowy i żwawszy. Lubi towarzystwo mamy i taty, ale też i innych osób z naszej rodziny. Uśmiecha się częściej, a ten jego uśmiech to najpiękniejsza rzecz na świecie Serce mi się raduje, kiedy jest szczęśliwy. Najweselszy jest rano - taki wyspany, przebrany i najedzony - mógłby bawić się cały dzień.
Hubert ma już wyraźnie zaznaczone pory snu, jedzenia i zabawy. Rzadko zdarza mi się nie wyjść z Malutkim na spacer i wtedy jest raczej marudny, śpi przerywanie po 5 - 10 minut.
Coraz częściej kładziemy go na brzuszku i przynosi to spodziewane efekty - Hubert jest stabilniejszy i silniejszy, wyżej też trzyma główkę, dzięki temu, że dłużej wytrzymuje w tej pozycji.
Ciekawi go otoczenie. Wodzi wzrokiem, odwraca się całym ciałem.
bardzo lubi słuchać i patrzeć się na karuzelę

1
komentarzy
avatar
Rośnie Ci mały, ciekawski człowiek wszystkiego dobrego dla Was!
Dodaj komentarz

Wczoraj miałam wesołą sytuacje z Hubciem.
Jak każdego poranka wzięłam go do naszego łóżka. Przebrany nakarmiony ani myślał o spaniu, co innego jego matka Oczy kleiły mi się niemiłosiernie a Malutki chciał się bawić. Wymyslilam ze pomruczę sobie tak jak on to robi przed snem. Ja tu wczuwam się w rolę i zerkam zaspanym okiem co robi nasz syn a on ewidentnie się ze mnie nabija Uśmiechnięty od ucha do ucha. Po zabawie zasnelismy a ja to prawie jak kamień. Ze snu wybudziły mnie odgłosy wydawane przez Hubcia, jego usmiech i wielkie oczy wpatrzone w zaspaną matkę.

2
komentarzy
avatar
Fajnie zapamiętać takie chwile
avatar
spisuj takie momenty i cykaj fotki.
Dodaj komentarz

Kochany ten nasz Dziabąg)
Ostatnio jak co poranek leżeliśmy sobie razem z synem w łóżku Po chwili zaczął 'produkcję' do pieluchy a że już się nauczyłam że Hubcio raczej zawsze coś jeszcze dodaje przytuliłam się do poduszki i... oko mi poleciało Obudziło mnie nieporadne głaskanie malutką rączką po mojej ręce) To Hubcio mnie budził Słodziaczek z niego Zmienia się z dnia na dzień Jest wesoły i uśmiechnięty Mam nadzieje że będzie tak bardzo często
Silny też z niego chłopak W pozycji pół leżącej napina się do siadania Leżąc na brzuszku główkę trzyma coraz wyżej i dłużej, czasami przewraca się też na boki

0
Dodaj komentarz

Jutro kolejne szczepienie a Hubert chory Od tygodnia meczy go katarek Jest raz lepiej raz gorzej Dziś bolała go główka Trzymał swoją malutką dłoń na czole i przytrzymywal moja gdy ją położyłam na jego główce Nosek zapchany i takie są skutki Robimy co możemy - inhalacje solą fizjologiczną, wpuszczanie wody morskiej do noska, oczyszczanie fridą i na noc smarowanie maścią majerankową pod noskiem.

Na pierwszym szczepieniu w przychodni zapowiadało się dobrze. Podczas badania przez pediatrę jak i picie szczepionki doustne na rotawirusy był taki rozweselony i uśmiechnięty jak nigdy Cieszyłam się bardzo z takiego stanu rzeczy niestety tylko do pierwszego wkłucia Straszny płacz a sekundę później się zaniósł Jego malutką twarzyczka stała się bordowo-sina, usteczka szeroko otwarte ale nie mogące złapać powietrza... Przykre doświadczenie W sumie miał podane dwie szczepionki wkłute a zaniósł się trzykrotnie. Długo nie mógł się uspokoić Na szczęście nie miał żadnych dolegliwości poszczepiennych

Hubert zaczyna już powoli gaworzyć Chce rozmawiać na całego) Układa swoje malutkie usteczka jakby miał mówić i wydaje różne dźwięki 'ne' 'me' 'gle' 'gru' itp. Chce juz opowiadać i kłócić sie jest taki kochany i śmieszny
Nóżkami i rączkami tak wymachuje jakby zaraz miał ze skóry wyskoczyć Leżąc na brzuszku wysko trzyma już główkę Ma jednak słabszą lewą rączkę

Chyba szykują się u nas powolutku ząbki Mały ślini się na całego i wciąż wkłada piąstki do buzi Czasami dziąsełka go swedzą i bolą

Wzrokiem wodzi za przedmiotami Ostatnio zaczął oglądać swoje rączki przed włożeniem ich do buźki Reaguje i rozpoznaje głosy Uśmiecha się i wymachuje rączkami i nózkami gdy słyszy mnie lub męża

Nie wiem, czy dobrze to przytoczę, ale muszę stwierdzić, że ktoś kto napisał, że gdy uśmiecha się dziecko, uśmiecha się cały świat, zawarł całą prawdę

1
komentarzy
avatar
Nie martw się,że Hubcio nie będzie zaszczepiony teraz,najważniejsze żeby szybko wyzdrowiał,a przeżycie związane z zaniesieniem to naprawdę straszne,oby już się tak malutki nie zanosił.
Dodaj komentarz

Ostatnio brak mi czasu na to by przysiąść przy komputerze i coś naskrobać Szybciej udaje mi się to zrobić na telefonie ale tam znowu ucina mi wpisy

Hubcio zmienia się z dnia na dzień. Już jakieś dwa tygodnie temu zaczął się obracać z plecków na brzuszek Potrafi obrócić się jak na razie tylko z prawej strony

Na ostro chyba zaczynają mu wychodzić ząbki bo wkłada do buzi wszystko co ma pod ręką z rączką włącznie i ślini się na potęgę

Potrafi już dość dobrze chwytać i trzymać małe przedmioty Dziś były to smoczek i grzechotka w jednej rączce, a w drugiej inna grzechotka

Śmieszek z niego Mam nadzieję że taki dobry humor będzie mu często dopisywał

Najfajniejszy jest rano i przed kąpielą oraz kiedy dobrze poje i pośpi Aniołek z niego, uśmiecha się wtedy często, zaczepia i już od maleńkości "kłóci" zarazek malutki Najczęściej zaczepia się poprzez coraz częstsze i głośniejsze udawanie kaszelku

Coraz częściej wystawia swój malutki języczek

Lubi, kiedy mu się śpiewa, bawi się z nim i rozmawia. A kiedy ja patrzę w jego malutkie, piękne oczka to cały świat zatrzymuje się na chwilę

W zasadzie to codziennie uczy się czegoś nowego Dziś na przykład nauczył się wypluwać smoczek na odległość Szykowałam się do wyjścia na spacer z synkiem i położyłam go do łóżeczka, żeby tam pobawił się karuzelą Poobniżałam mu pluszowe misiaki aby ułatwić mu ich chwytanie Co jakiś czas zaglądałam do pokoju czy dzieje się coś niepokojącego A tu malutek już wcina misiową nóżkę Dałam mu więc smoczek aby tego nie robił a on po chwili "siup" i smoczek poleciał w górę na kilkanaście centymetrów! a Hubcio chyc za misiową nóżkę i do buźki

Podoba mi się bardzo, kiedy swoją malutką rączką gładzi moją gołą rękę i kiedy kładzie ją na mojej klatce piersiowej podczas karmienia Rozpływam się wtedy jak czekolada

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}