Nie miałam kiedy się do tego zabrać ale niektóre forumowe ciocie chyba nie mogą się doczekać opisu porodu
A więc 5.02.2016 --> godzina 6 rano wstałam do toalety na poranne siusiu, zaczął mnie pobolewać krzyż stwierdziłam że jak sobie pochodzę to mi przejdzie Wstawiłam sobie wodę na kawę bo tego dnia miałam się wstawić na 8:00 rano w szpitalu więc już się nie kładłam, ból krzyża trochę przeszedł aż do godziny 6:40 kiedy poszłam się myć ból krzyża zaczął być coraz silniejszy, później dochodziły skurcze równo co 7 minut ale jakoś nie docierało to do mnie że zaczyna się poród ! W końcu gdy już byliśmy w szpitalu zamiast zawieść mnie na oddział ginekologiczny wysłali mnie na sale porodową no i tam już zostałam. Położna sprawdziła rozwarcie było już 3-4 cm kazała mi chodzić i później skakać na piłce czas tak szybko leciał że z godziny 8:30 zrobiła się 12, o tej godzinie przyszła też dyżurująca (pożal się Boże) pani doktor która mnie tak zbadała że rozwarcie zrobiło się na 7 cm ! Wszystko szło w dobrym kierunku oprócz tego że Gabrysia nie wchodziła główką w kanał rodny. Zdecydowali się na przebicie pęcherza kiedy ujrzałam że lecą ze mnie zielone wody pomyślałam sobie jedno będzie cesarka i tak też się stało szybkie podpisanie zgody i na blok operacyjny ! Tam dostałam znieczulenie i zaczęli mnie ciąć malutka była owinięta pępowiną w dwóch miejscach na szyi i bioderkach :/ Koniec końcowi ją wyciągnęli otarli i dali mi ją na pierś ! Nigdy nie zapomnę tego widoku kiedy skierowana swoją twarzyczką w moją twarz otwarła oczka i się uśmiechnęła
Dziś mam równy tydzień i jestem mamy i taty największym skarbem !!!
Serdecznie gratuluję i życzę Córeczce wszystkiego najlepszego, niech rośnie zdrowo i cieszy rodziców, rodzinę i forumowe ciotki