Dziś mieliśmy szczepienie mam dzielnego synka! zapłakał oczywiście jak Pani się wkuwała ale po chwili mąż wziął go na rączki i już było po płaczu do tej pory nie był jakiś inny niż zwykle, może nie był to jego najlepszy dzień ale nie obwiniałabym tego nastroju szczepionką a raczej swoją dietą bo wprowadziłam nowe jedzonko i wczoraj zjadłam bób a dziś zupa z fasolą no ale moje dziecie musi się przyzwyczajać
Wreszcie zrobiłam porządek z teściową opitoliłam ją równo nie mogłam już słuchać jak wydziwia a punktem zapalnym było, że Oluś jest wystraszony a wcześniej od urodzenia słyszałam tylko nie dojedzony, płacze bo głodny, zimne nóżki zimne rączki i już kicha, chory bo płacze zdrowe dziecko by nie płakało, ty pewnie masz za słaby pokarm bo nie jesz wszystkiego itp. itd. MASAKRA ileż można więc wzięłam to w swoje ręce prosiłam męża żeby z nią porozmawiał ale wydaje mi się, że chciał umyć ręce od tego ale powiedział, że doigrała się wiec spoko. Nie byłam w żadnym razie nie grzeczna tylko powiedziałam, że nie mamy wsparcia w niej tylko kołki nam ciosa na głowie zresztą mojemu mężowi też potrafiła przysrać. Jakaż ja byłam dumna że zrobiłam porządek zobaczymy tylko na jak długo ?!
co do szczepienia to ma nadzieję, że wszystko będzie dobrze!!!!! tak się stresowałam