avatar

tytuł: Jak walka z wiatrakami...

autor: Renia7910

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Ciepłą ale stanowczą, kochającą i wymagającą.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Strach. Wyczekiwanie.

Nie wiem czy ktoś tutaj jeszcze zagląda, robię ten wpis raczej dla siebie, taki epilog.

Wczoraj Gosia skończyła 7 tygodni. Już nic nie jest takie jak było wcześniej. Najbardziej zmieniliśmy się my - rodzice. Ta radość na twarzy męża gdy wraca do domu i od razu biegnie do Gosi, to uczucie gdy widzę ich razem, ona wtulona w niego, on ze łzami w oczach leżący bez ruchu, byleby dziecku w drzemce nie przeszkadzać. Piękne chwile. Ja, zmęczona 24/7 opieką nad dzieckiem, nieprzespane noce, ciągła czujność, każda myśl poświęcona dziecku. Jestem szczęśliwa. Pomimo zmęczenia wiem że przeżywam najpiękniejszy okres w życiu. Często biorę Gosię do siebie, np. o 3 nad ranem, kładziemy się brzuszek do brzuszka i zasypiamy. Ona natychmiast, wtulona, ja po chwili, gdy upewnię się że nie spadnie jak zaśniemy. Podobno dla każdego rodzica jego dziecko jest najpiękniejsze. To prawda. Z dnia na dzień czuję coraz więcej emocji, coraz większe przywiązanie, aż do granic normalności. Trudno znaleźć słowa aby to opisać, ale czym tak naprawdę jest macierzyństwo zrozumiałam dopiero gdy zostałam matką. Od tej chwili całe moje życie to dziecko. Nie ma nic ważniejszego.

Często myślę o naszym Aniołku, miałby teraz 1,5 roku. Małgosia miałaby brata / siostrę. Już nie płaczę, nie mam czasu. Ale pamiętać i żałować będę już zawsze. Nie tak miało być :|

W klinice zostały jeszcze 2 mrozaczki. Tak bardzo chcę po nie wrócić! Nie wyobrażam sobie zostawić je tam, albo oddać innym. Przecież to moje dzieci, chcę je mieć przy sobie, dać im szanse na rozwój, przytulić, dać im poczucie bezpieczeństwa...
Lekarz nie chce na razie rozmawiać o drugiej (trzeciej) ciąży, mąż tym bardziej. Zafiksowali się na moim bezpieczeństwie, mam skoncentrować się na powrocie do zdrowia, porobić badania, podreperować organizm, na razie nie myśleć o następnej ciąży. Ale jak tu nie myśleć...
Pewnie tutaj wrócę, po drugim transferze. Nie odpuszczę, mimo że wiekowo już niefajnie się robi. Może zdążę przed 40., taką mam nadzieję.

Dziękuję za wsparcie dziewczyny, ciepłe słowa lub kopniaki, w zależności czego potrzebowałam w danym momencie. Dla tych które mnie mniej znają - życzę wam wytrwałości, mój przykład pokazuje że zawsze jest jakaś nadzieja którą trzeba wykorzystać. Nie poddawać się.

Nieskończoność, MałaU, EwkaKonewka - śledzę Wasze relacje na bieżąco i śledzić je będę. Mocno wierzę w dobre zakończenie Waszej drogi, życze Wam tego bezmiaru miłości i ciepła, oby szybko do Was dotarł :*

9
komentarzy
avatar
Reniu, po Twoich problemach w ciąży nic dziwnego, że lekarz i mąż wolą dmuchac na zimne! Ale gorąco wierzę, że jeszcze się doczekasz rodzeństwa dla Gosi, bez przesady, nie jesteś jeszcze taka stara Może się uda i w 2018 roku razem będziemy porównywać brzuszki

Ale powiem Ci, że ja też nie mogę zapomnieć o mojej pierwszej ciąży i chyba już zawsze będę myśleć o Adasiu jako moim drugim dziecku.
avatar
Renia, nareszcie :-) czekałam na ten wpis. Cieszę sie, że wszystko u Was dobrze, że Gosia zdrowa i daje wiele radosci. Oby tak zostało. A Ty dbaj o siebie, jesteś Jej teraz bardzo potrzebna, musisz być w dobrej formie. Pozdrawiam Was gorąco dziewczyny :-)
avatar
No w końcu Też czekałam na ten wpis, niejednokrotnie zastanawiałam się co u Was, jak mała Gosia. Ciescie się tymi cudownymi chwilami razem.....
avatar
Cieszcie się każdym dniem bo czas szybko mija niestety...ja dopiero rodziłam a moj synus juz rok skonczyl! Kiedy ? Jak? Dopiero takiego malutkiego tulilismy w ramionach ze ledwo go było widać a teraz ? Sam chce wszystko a spanie z dzieckiem to jedna z najpiękniejszych uroków macierzyństwa ! Pozdrawiam Was
avatar
Miałam nadzieję, że ten wpis się pojawi, że trochę opowiesz co u Was Dobrze, że u Was dobrze Reniu! Wielce dziękuję za wsparcie i trzymam kciuki żeby z kolejnym transferem wyszło tak, jak to sobie zaplanujesz
avatar
Reniu szczescie bije z Twojego wpisu. Ciesze sie, ze wszystko u Was dobrze:-* Tyle trzeba wycierpiec czasem, zeby poczuc to wspaniale uczucie. Zycze Ci, aby wszystkie Twoje marzenia sie spelnily:- )I rzecz jasna przede wszystkim zdrowka!!! Twoj pamietnik jest dla mnie wyjatkowo bliski. Dzieki Tobie przeszlam te cala procedure IVF bez ogromnego leku. Wpadaj tu czasem:-) Pozdrawiam Cie serdecznie Mamusiu Malgosi:-*
avatar
Kochana gratuluję z całego serca! nie było mnie tu od bardzo dawna, ale jak już się pojawiłam to nie mogłam do Ciebie nie zajrzeć. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, że Ty byłaś silna, ale przede wszystkim ONA. Gosia !
avatar
Kochana gratuluję z całego serca! nie było mnie tu od bardzo dawna, ale jak już się pojawiłam to nie mogłam do Ciebie nie zajrzeć. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, że Ty byłaś silna, ale przede wszystkim ONA. Gosia !
avatar
Kochana gratuluję z całego serca! nie było mnie tu od bardzo dawna, ale jak już się pojawiłam to nie mogłam do Ciebie nie zajrzeć. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, że Ty byłaś silna, ale przede wszystkim ONA. Gosia !
Dodaj komentarz

Małgosia ma już ponad 4 miesiące. Od jakiegoś czasu przesypia nam całą noc, z jedną przerwą na karmienie. Jest kochanym dzieckiem, bardzo radosnym W maju i czerwcu odbyłyśmy maraton po lekarzach wszelkiej maści i specjalności, szukali ale (prawie) nic nie znaleźli. Małgosia ma niewielką asymetrię ułożeniową, preferuje prawą stronę. Czyli jak śpi to najczęściej układa główkę na prawo, w łóżeczku okręca się na prawą stronę, gdy się rozgląda to najpierw w prawo. Jest to często spotykane, korygujemy ćwiczeniami / zabawą. No i jest alergiczką. Nie toleruje mleka krowiego, ani w mojej diecie, ani w mleku modyfikowanym. Do tego jest jakaś alergia wziewna, bo ma biedna przytkany nosek i uszka, identycznie jak jej mamusia. Ja rzadko biorę leki na to, Małgosia jest jeszcze za mała by ją faszerować. Ma przez to trochę trudności z ciągnięciem piersi ale jest dzielna i uparta
Obecnie przeżywamy okres intensywnego rozwoju, codziennie mnie czymś zaskakuje, a ja jestem najszczęśliwszą matką pod słońcem. A to nowy zasób słownictwa (jest agu, aku, amu, ka, gie a to złapie zabawkę, a to szczypie wszystko dookoła, wczoraj obróciła się z brzuszka na plecy Śpi dużo i najczęściej długo, chociaż oczywiście preferuje maksymalne wtulenie w mamusię. Obie jesteśmy wtedy szczęśliwe. Ale jak już się obudzi to jest komunikatywnym, żywiołowym dzieckiem.
Opisuję z takimi szczegółami, bo wciąż sprawdzamy zachowanie asymetrii komór bocznych w główce. Za miesiąc ponowne USG i jeśli nie nastąpił progres, to znaczy że już mogę odetchnąć z ulgą. Neurologicznie nie ma żadnych problemów, co jest o tyle istotne że tego rodzaju asymetrie objawiają się właśnie zaburzeniami psychoruchowymi i integracji sensorycznej. Ale jest dobrze. I tylko to się liczy.


Mogłabym tak pisać godzinami i wam opowiadać, a wszystko zawiera się w jednym zdaniu - jestem szczęśliwa. Przed nami jeszcze ząbkowanie i wiele różnych stresów, ale na chwilę obecną cieszę się każdym dniem, tulę Gosię, uwielbiamy siebie nawzajem...

0
Dodaj komentarz

Mąż uważa że nie powinniśmy mieć drugiego dziecka. Chce zapewnić Małgosi wszystko co najlepsze na każdym etapie życia. A ja... z jednej strony przyznaję mu rację, nie załapaliśmy się na żadną pomoc państwa, spłacamy kredyt za leczenie, kredyt mieszkaniowy itd. Ale to moje dzieci, myśl o tym zabija mnie każdego dnia. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, dla mnie dzieciństwo bez rodzeństwa to pustynia samotności. Mąż jest jedynakiem...
Próbuję wyobrazić sobie że oddałabym taką Małgosię, nie potrafię, nie ogarniam. Nie wiem jak się to wszystko zakończy.

4
komentarzy
avatar
Mój na szczęście ma inne podejście. Ma 2 rodzeństwa ale sporo od niego starszych i bardzo by chciał, żeby Wojtek miał kogoś z im będzie się bawił
avatar
Renia! 150 lat Cię nie było a ja czekam i czekam na wpis! Tak bardzo się cieszę, że Wam się układa, że Godua tak pięknie idzie do przodu ( dla porównania, nasz leniuch za nic ma obracanie się z brzuszka czy plecków ;-) zupełnie Mu to do niczego nie potrzebne). A my bardzo byśmy chcieli mieć drugie dziecko, ale już nie dla siebie.
avatar
Oj, trudna sytuacja Rozumiem rozterki czy stać nas na drugie dziecko, bo my też siedzimy nad budżetem. Ale z drugiej strony i ja, i mąż uważamy, że lepiej żeby Adaś miał rodzeństwo. I ja, i mąż mamy, i chyba jest to dla nas naturalna sytuacja. Do tego o ile lepiej mieć kogoś do pomocy rodzicom jak zaczną się starzeć... No i sami dla siebie chcemy radości kolejnego maluszka. A jeszcze u Was już są mrozaczki... Trzymam kciuki, żeby udało Ci się męża przekonać!
avatar
Wiem do czego ja bym przekonywala G.. Ale to Wasza bardzo ważna decyzja.. Myślcie, rozmawiajcie, trochę odpocznijcie od tematu i znów rozmawiajcie.. Podejmiecie najlepszą dla Was decyzję cieszę się, że czasem coś skrobniesz.. Myślami jestem z Wami..
Dodaj komentarz

Tyle się tu pozmieniało w edycji.. Już kilka tygodni temu napisałam dłuuuugaśnego posta po to by mi zniknął zamiast się upublicznić :/
Miniony rok pełen był skrajnych emocji. Narodziny Małgosi - najszczęśliwszy moment w życiu. Tych momentów przybywa, wraz z pierwszym ząbkiem, pierwszym samodzielnym raczkowaniem, siedzeniem, pierwszą zupką czy brokułem. Pierwszy wspólny urlop, zakupy, pobyt w szpitalu. Pierwsza infekcja którą właśnie przechodzimy i ta pamiętna wizyta u neurologa gdy po raz pierwszy powiedział - Gosia jest zupełnie zdrowa. Zapamiętałam tą datę, zadzwoniłam do rodziców pochwalić się swoim szczęściem. To wtedy rozmawiałam z Tatą po raz ostatni...
Pierwsze święta bez Taty. 
Nie rozumiem dlaczego, w taki sposób, tak nagle. Zwiastunów było sporo, zauważyliśmy je zbyt późno. Uwielbiał Małgosię ale bał się jej kruchości. Powiedział że na roczek weźmie ją na kolana. Jego ostatnie słowa do mnie: "Nieważne wszystko. Ważne że dziecko zdrowe". Dostałam gęsiej skórki. Chyba coś przeczuwałam.

Małgosia jest oczkiem w głowie wszystkich. Pomogła Babci pozbierać się jako tako po pogrzebie Dziadka. Była naszą Śnieżynką na Wigilię. Tyle radości w takiej małej istotce. 
Wszędzie jej pełno, domaga się uwagi, niektórzy komentują że za bardzo jesteśmy w siebie wpatrzone. Czy można kochać za bardzo?

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/aa15e2f63271.jpg

Największe zaskoczenie mojego macierzyństwa to fakt, że mąż jest zazdrosny o dziecko. I o czas który dziecku poświęcam. Bez komentarza...
Do pracy wracam w połowie kwietnia. Pomału czas rozglądać się za żłobkiem. Tutaj we Wrocławiu to jakiś kosmos. W jednej z placówek mojej pensji by brakło na opłacenie czynszu i wyżywienia. Może czas zmienić pracę?
Nieskończoność w pamiętniku nawiązała do obecnego życia towarzyskiego. Moje nie istnieje. Słodko - gorzki czas mogę poświęcić wyłącznie córce i rodzinie. W poprzedniej pracy spędziłam wiele lat, przed odejściem prawie rok leczyłam depresję. W drugiej pracy spędziłam zaledwie 6 miesięcy, z czego po 3 zmieniłam dział. I zaraz odeszłam na zwolnienie. Jestem obca wszędzie, zawieszona w świadomości osób, jako obecna / nieobecna. Spełniam się przy Małgosi ale świadomość ciszy w telefonie jakoś gorzko smakuje. Osoby które ceniłam wysoko, znajomości które mnie ukształtowały. Tak łatwo odeszły w zapomnienie, w momencie decyzji o stymulacji i poświęceniu uwagi w najbliższych miesiącach żeby przetrwać tą trudną ciążę. Może to znak że poświęciłam za dużo?. Ale nie chcę tak myśleć. Nie poświęciłam nic czego poświęcić nie mogłam. Ten codzienny uśmiech i loczki i uścisk tulącego się maleństwa rekompensuje wszystko. To nie ma żadnej ceny. Tego nie można kupić. To można tylko wymarzyć.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/8a6a85628efd.jpg
Codziennie uczę się jak być dobrą mamą. Cierpliwą, kochającą, wspierającą ale nie przytłaczającą swoim uczuciem. Trudna mieszanka, łapię się na tym że topnieję na sam widok tego zawadiackiego uśmiechu. Uwielbiam w każdym calu. I wiem że było warto. Te łzy, ból, rozpacz, kilogramy, stan zawieszenia, niepewności co dalej, ruletka ciąży, gdy wszyscy dookoła mówili że Gosia będzie chora... Nic się nie liczy. Moje marzenie się spełniło i codziennie gania kota po mieszkaniu. A ten czarny wariat traktuje to jako świetną zabawę. 
Jestem szczęśliwa. Chwilo trwaj jak najdłużej.

2
komentarzy
avatar
Cieszę się że się odezwałaś.. Myślę czasem o Tobie.. Piękny wpis.. Zazdroszczę (tak pozytywnie, bez zawisci).. A co do męża myślę, że nie do końca odnajduje się w nowej sytuacji.. Może szukaj wspólnych chwil, wspólnych zabaw z Małą.. To może umocnić relacje całej trójki:-D
avatar
Nie wiem czemu i jak dokładnie tu trafiłam... Jestem jeszcze staraczka i sporo przede mną. Poruszyłas ciekawy temat samotności. Bycia obcym wszędzie. Akurat temat dotyka i mnie a tak mało się dziś o tym mówi w tym kolorowym instagramowym świecie. Choć całe życie mieszkam w miejscowościach X to od 12 lat moj univerek a potem praca jest w Y. I tak jestem rozdarta pomiędzy bycie obca tu i tam.znajomozci z pracy są powierzchowne wiem że telefon zamilknie gdy w końcu uda mi się zajść w ciążę. Zresztą nawet teraz rzadko dzwoni. Bardziej boli że w rodzinnym mieście jestem obca. Kolezanki z czasow szkolnych wyjechały. No i tak... Masz malutka :* i to w sumie najważniejsze. Masz dla kogo żyć :*
Dodaj komentarz
avatar
{text}