avatar

tytuł: Kociątko kici kici ;)

autor: Zelma

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

No dobra. Kopas w dupas, dupas w troki i jedziemy. Dość już marazmu, miauczolenia i innych takich. Dzieci uczą się obserwując, więc choćby dlatego. Ale nie tylko - dla się samej i dla naszego stadka. Wszystkim to na zdrowie wyjdzie, jak się mój optymizm przestanie obijać

Witek Witula nieśpiesznie acz regularnie robi małe kroczki postępy w mowie.
W poniedziałek załapał różnicę pomiędzy *nasz* i *czyjś*. A było to tak. Czyjś opanował już jakiś czas temu (tam nie możemy iść bo to jest czyjś domek albo to jest czyjaś zabawka itp.) A w poniedziałek stanął przed zaparkowanymi wózkami i tryumfalnie wskazał palcem na nasz. Dodając z całym przekonaniem: NASZ! A za chwilę, dla uściślenia wskazał na wózek sąsiedni mówiąc: czyś (czyjś).

Dzisiaj (wczoraj) czyli we wtorek zaczął powtarzać usłyszane słowa. Najpierw stacje metra, a potem w domu wybrane słowa po mnie (Służew, radio).

Dzisiejszy hit to tablica z zamkami Melissa&Doug czy jakoś tak. Drewniana tablica, 6 okienek. W okienkach zwierzątka, a okienka zamykane na 6 różnych zamków. Tak go dziś zafascynowała... że nie zwrócił nawet uwagi, że wjechaliśmy wózkiem do sklepu. Dzięki temu zrobiłam pierwsze od dawna spokojne zakupy. To znaczy takie bez nieustannego zerkania gdzie są wszędobylskie macki ośmiornicy

W temacie wyzwania rodzicielskie mamy na topie:
1. Ja siam!
2. Nie będę jechał wózkiem, będę go pchał. Siam! Nie, nie nie!
No i 3.... mamoza wybiórcza. Ujmując rzecz w skrócie:
Kąpiel i wieczorne pójście spać.
- gdy jestem z nim sama > spoko luz
- gdy zostaje sam z tatą > spoko luz
- gdy jesteśmy oboje w domu i tata próbuje wykonać czynności - bunt, dzikie wrzaski, rozpacz itp. Tylko mama. Tata ewentualnie może kąpać, ALE pod warunkiem, że mama siedzi tuż przy wannie. Strasznie wyczerpujące ;( Pojawiły się już myśli - what the ff??? Gdzie popełniliśmy błąd, o co kaman i w ogóle. Ale dziś na jednej takiej grupie mam zadałam pytanie czy ich dzieci też tak mają. I dostałam LAWINĘ odpowiedzi - że tak, tak, tak, dokładnie tak. Uff. No to ok - taki okres, taka faza nie ma co się kopać z koniem tylko trzeba zmienić strategię.

Z innych inszości. Remonty się ciągną jak flaki z olejem. Never ending story, choć mam nadzieję, że w październiku wreszcie się chociaż część tematów zamknie.

Trochę znienacka pojawił się temat żłobka/przedszkola dla Witka. Bardzo ciągnie Go do dzieci, a i my w sensie rodzice, chyba jesteśmy na ten etap gotowi. W poniedziałek byłam z Witkiem w dwóch miejscach, które bierzemy pod uwagę. Jedno bliziutko, drugie trochę dalej, ale bardziej mi się podobało. Wit za to w tym miejscu bliżej, jak zobaczył dzieci i zabawki to od razu o mnie zapomniał. Ja poszłam zwiedzać resztę budynku, a on się bawił w najlepsze. Jak wróciłam po 15 minutach to nadal się bawił. A jak powiedziałam, że idziemy to co usłyszałam? NIEEEE!!! )

To be continued

12
komentarzy
avatar
Dzięki moje lęki są nadal, ale stawiam im czoła każdego dnia, bo nie moga nade mna dominować
avatar
Żelki niech twój optymizm szybko wraca: ) jak byłam w ciąży to przeczytałam twój pamiętnik niemalże jednym tchem i podzieliłam jak sobie trafiłaś w ciąży i później z małym Witkiem podziwiam i podziwiam do tej pory za twoje podejście do wszystkiego pisz częściej co u was : )
avatar
Żelki niech twój optymizm szybko wraca: ) jak byłam w ciąży to przeczytałam twój pamiętnik niemalże jednym tchem i podzieliłam jak sobie trafiłaś w ciąży i później z małym Witkiem podziwiam i podziwiam do tej pory za twoje podejście do wszystkiego pisz częściej co u was : )
avatar
Żelki niech twój optymizm szybko wraca: ) jak byłam w ciąży to przeczytałam twój pamiętnik niemalże jednym tchem i podzieliłam jak sobie trafiłaś w ciąży i później z małym Witkiem podziwiam i podziwiam do tej pory za twoje podejście do wszystkiego pisz częściej co u was : )
avatar
Miało być Zelmo a nie żelki ach ten słownik
avatar
Miało być Zelmo a nie żelki ach ten słownik
avatar
dzieci to nasze odbicie to fakt! więc kopas w dupas wpadaj częściej!
avatar
Oj, poważne przemyślenia, skoro pojawiają się o 3 nad ranem .
Trzymam kciuki za Twój optymizm, niech nie znika! No...to teraz będzie cięzki czas rozłąki , ale zobaczysz ile dzięki temu bedziesz mogła zrobić i jak cenny stanie się ten czas, który Wam zostanie . I może wtedy jakaś siostrzyczka się pojawi?
avatar
A propos odbicia- często ostatnio od mojej córki słysze: O Matko Boska!, Gdzie tata? Gdzie on się podziewa tyle czasu?, Kto tu zostawił zapalone światło? . Jest jeszcze wiele innych, nie wspomnę o naśladowaniu ruchów, mimiki i całej reszty. Trzeba uwaaaaażać, bardzo
avatar
Trzymam kciuki za obfity przypływ entuzjazmu Super, że Witek tak bezproblemowo został w przedszkolu Kaja też się ładnie bawiła, ale z oka mnie nie spuszczała...
avatar
chyba jesteśmy na tej samej grupie na fb
avatar
jaki ten świat mały sąsiadko polubiłam Twój wpis na fb, mamy bardzo podobne nazwiska
Dodaj komentarz

Nie spałam dziś całą noc, nie z rozmyślania, a z nadrabiania różnych różności - papiery, bajery. Normalnie mężowaty by mnie pogonił spać, ale akurat na wyjeździe jest więc takie trochę 'wagary'. O dziwo - wcale mi się oczy nie kleją, bardziej pozytywny power mnie trzyma. To pewnie wieczorem padnę jak mops... ale do wieczora to jeszcze ho ho...

Wit w zasadzie całą noc przespał. Coś ta miauknął koło 4 więc przełożyłam Go do siebie na łóżko, a on mi już w zasadzie na rękach zasnął i tak spał do rana, a ja komputerkowałam. Ale... warto było Go przenieść - koło 5 nad ranem śmiał się przez sen. Widocznie coś bardzo przyjemnego mu się śniło Dziecko śmiejące się przez sen to chyba jeden z najpiękniejszych widoków.

A dziś - dzień jak co dzień, ale bardzo miły. Słoneczny! Rano sprawnie wyszliśmy z Witkiem z domu, żeby zdążyć do obi obrócić i wrócić przed pojawieniem się majstra. Taaa.... majster wysłał smsa, że dzisiaj też nie da rady. Że nadal chory. Pewnie i tak. Chociaż i moja cierpliwość ma swoje granice. Ale wyciągam lekcję dla siebie. Trzeba robić swoje, nie oglądając się (zbyt mocno) na innych. Jakbym się oglądała na majstra, że może przyjedzie zanim wrócę - to bym w ogóle nie wyszła. A tak - przynajmniej załatwiłam rano jedną rzecz. A po południu - skoro majstra nie ma - załatwię inną rzecz. Na pewnym kursie prowadząca mówiąc o problemach użyła określenia - opływać je, jak kamień w rzece, nie skupiać się na nich tylko na pokonaniu przeszkody. I coś w tym jest. Ale w sumie to nie o tym chciałam.

Chciałam o tym, że:
1. dzisiaj praktycznie pierwszy raz śpiewaliśmy z Witkiem
Jest taka włoska piosenka 'Ci sara' Al. Bano i Romina Power ją popełnili. Ja tymczasem na tę mniej więcej melodię (przy czym z moim słuchem to raczej mniej niż więcej) podśpiewywałam kiiiii saaaaraaa.... No i Witold podchwycił. I mi wtórował - kiii... saajaaa...

Natomiast co do siostrzyczki to jakiś tydzień temu kupiłam sukieneczkę. Jakiś impuls taki,

kupiłam z myślą - pierwsza rzecz dla córki. Na wyrost bo zgodnie z moją najlepszą wiedzą w ciąży nie jestem. Acz moja wiedza może być ułomna bo zapytana o dzień cyklu musiałabym się w głowę podrapać. No druga połowa, ale dzień który? Poprzednia małpa wcelowała w środek wyjazdu wakacyjnego, więc jeszcze chwila moment. Chociaż... jak tak myślę o moim przedwczorajszym show, które odstawiłam to może jest coś na rzeczy. Show z gatunku tych co to ona płacze, on nie wie o co jej chodzi... i ona w sumie też nie wie o co jej chodzi. No ale płakać się chce. No ale to było przedwczoraj. A dziś słonecznie, i za oknem i w głowie.

I co tam, na koniec walnę z grubej rury. Witold oprócz nucenia piosenki zasygnalizował dziś, że kupa jest. Od kilku dni uważnie zgłębiał różnicę między kupa i pupa. Na razie jedziemy na pieluchach. Podejście do odpieluchowania miało być latem, ale się nie dało. Spróbujemy (może) jesienią, ale nie wszystko na raz. Najpierw musimy ustabilizować plan dnia, posiłki i nocne spanie. Potem przyjdzie czas na inne rzeczy.

A... no i jeszcze w temacie komunikowania. Również dziś zakomunikował werbalnie, że chce jeść. 'Pyć' w słowniku pojawiło się już jakiś czas temu, ale jeść nie. Zwykle jak wychodzimy zabieram ze sobą pudełko z różnościami do jedzenia. Dzisiaj rano nie zabrałam - bo wyjście krótkie. Tyle, że Wit nie przejął się śniadaniem, coś tam tylko skubnął i niespecjalnie się najadł. No ale w markecie na pewnika odwraca się do mnie, pokazuje torbę i wskazując palcem mówi: 'am!' A tu bida - pudełka nie ma drogi synku. Ależ miał zdziwioną minę.

No i tyle. Trzymając się hasła Oli Budzyńskiej - żadna tam motywacja, konsekwencja i dyscyplina. No to się dyscyplinuję i pędzę do innych spraw korzystając z trwającej jeszcze drzemki Witka.

6
komentarzy
avatar
O matko! JA to nie wiem jakbym funkcjonowała jakbym noc zarwała. Serio! Czasami nawet się zastanawiam jakbym przetrwała jakąś imprezkę, która by się kończyła po północy
avatar
Zelmuś,ale mi brakowało Twoich wpisów,coś długo Cię nie było.Bardzo spodobał mi się cytat ws trudności,aż sobie go spisałam.Wyobraziłam sobie zdziwienie Witka na brak pudełeczka z jedzonkiem,ale skubany skojarzył wyjścia z jedzonkiem
avatar
No i teraz ja śpiewam ciiiii saraaaaaa))))))
avatar
Zelmo tak mi brakowało Twoich wpisów, dobrze, ze jesteś!
avatar
hehe... jak przeczytałam o tej całej kupie to mi się przypomniało jak mnie Oluśka ostatniej nocy dwa razy budziła hasłem kupa .... brrr... jakby nie mogła jeszcze troszku potrzymać... byle do rana
avatar
śpiewanie jest zaraźliwe, teraz i ja sobie nucę. Może taka "ciąża z zaskoczenia" jest lepsza? Mniej stresująca? Powodzenia!
Dodaj komentarz

Bardzo dobry dzień. Zadziwiające jest, jak bardzo świat może 'współpracować', kiedy się na to człowiek otworzy.

Majster oczywiście się nie pojawił ani nie odezwał... ALE pojawiło się trzech innych majstrów, z czego dwóch załatwiło swoje tematy od razu, a drugi (zgodnie z planem) wpadł tylko na szybko rozeznać temat, a działać ma jutro. I jeszcze polecił innego majstra (A jak jeden majster poleca drugiego to z reguły jest to dobre polecenie).

Ale... najbardziej chyba 'dobry' z całego dnia był nasz kontakt z mężowatym. Każde z nas skorygowało nieco swoje podejście - i proszę - dream team Czasem, żeby otrzymać wsparcie... trzeba samemu się na to wsparcie otworzyć. Pozwolić się wesprzeć. A Zelma taaaaka niby mądra, a jeszcze tyle się musi o sobie nauczyć.

Z cyklu Witold gada:
idziemy w trójkę po schodach - Witold przodem, mama, tata.
Tata: ehhh... rety rety
Witold: wzdycha głęboko... jety jety (dość niewyraźnie, ale wystarczająco by rozpoznać, że to powtórzenie.
No to się zaczyna...

Ci sara nadal u nas na topie, dziś w wersji kiiii siiiaaara

2
komentarzy
avatar
odkąd zauważyłam, że i my obydwoje mimo innego podejścia dążymy do tego samego celu, poczułam się lepiej fizycznie i psychicznie! Jak się jest dream teamem to i majstry jakieś takie bardziej zorganizowane. Powodzenia
avatar
Hehe, powtórzenia. Ulubionym słówkiem Kai jest "kude!" (kurde). Wywołuje to u niej taki śmiech, że na nogach nie może ustać Dobrze, że chociaż wiesz, że jesteś mądra, a potwierdzeniem jest to, że zdajesz sobie sprawę, że jednak wiele jeszcze musisz się nauczyć
Dodaj komentarz

Robisz dzieciuchowi pyyyyysznego omlecika, z szynką i wtopionym serem żółtym. Stajesz na uszach i wyjątkowo się udaje - omlecik taki jak być powinien, leciutko zrumieniony (a nie jak zwykle spieczony).

I co? I gdy otwierasz na chwilę lodówkę dzieciuch dostrzega puszkę z kukurydzą. Ku-ku ku-ku!
Nie muszę chyba pisać, że omlecika nawet nie tknął, a puszkę wszamał w całości. To znaczy zawartość.

Nie to nie - omlecika zjadłam sama

A tak poza tym to 27dc dziś. Testów żadnych nie robię, czekam na rozwój sytuacji.

4
komentarzy
avatar
Wituś jest super dzieciątkiem zadbalł o mamę żeby zjadła coś pysznego: ) jak dobrze że znów zaczęłaś tu częściej bywać: )
avatar
Hehehe, u nas królują buraki. Wczoraj zjadła chyba pół słoiczka. Chciałoby się napisać, że do obiadu, ale bardziej pasuje praktycznie zamiast obiadu
avatar
O Boszszszszsz. Story of maj lajf :/
avatar
no no ... prosze ależ się u Was dzieje )))
Dodaj komentarz

28dc
tak, tak... stara śpiewka - peeewnie nie... aaaleeee może jednak tak?

Tymczasem bardzo przyjemny dzień. Panowie pojechali na męską wyprawę, a ja większość dnia obijałam się po domu. No... obijałam w cudzysłowie: pomalowałam barierki na balkonie, zrobiłam i powiesiłam pranie, zdjęłam pranie wyschnięte (i rzuciłam na stertę już czekającego na złożenie... a niech leży). Powłóczyłam się odrobinę po necie. I łazienkę wypucowałam wreszcie. Nie całą, ale zlew+wanna+kibel to już coś. I do umowy najmu się zabrałam... I słusznie bo po południu dogadaliśmy się w sprawie najmu naszego starego mieszkania. Uff - jedna duża rzecz z głowy. Co prawda musimy jeszcze zabrać resztę rzeczy z mieszkania, ale to już drobiazg.

1
komentarzy
avatar
o proszę dopiero zauważyłam Twojego komentarza u mnie tak tak... Alex już nawija i szczerze to jestem pod olbrzymim wrażeniem możliwości płci pięknej (choć pewnie chłopcom tez sie zdarza szybko z mową startować ale póki co ja takiego osobiście nie miałam możliwości poznać ) Trzymam kciikasy za Waszego Kropka a moze Panią Kropeczkę )))
Dodaj komentarz

29dc
Nie myśl o marchewce, nie myśl o marchewce, nie myśl o marchewce.
O czym myślisz?

A poza tym dziękuję, w domu wszyscy zdrowi. To znaczy prawie - Witek dziś dwa razy zaliczył glebę i dwa razy przygryzł przy tym wartę. Nie mocno na szczęście, ale krew się podała, wrzask oczywiscie również był.

Pogoda super - zaliczyliśmy jeszcze rowerowy spacer obiadowy. Wita tak pochłonął kącik dla maluchów, że dane nam było zjeść - razem, ciepłe i przy stole

0
Dodaj komentarz

29dc
Nie myśl o marchewce, nie myśl o marchewce, nie myśl o marchewce.
O czym myślisz?

A poza tym dziękuję, w domu wszyscy zdrowi. To znaczy prawie - Witek dziś dwa razy zaliczył glebę i dwa razy przygryzł przy tym wartę. Nie mocno na szczęście, ale krew się podała, wrzask oczywiscie również był.

Pogoda super - zaliczyliśmy jeszcze rowerowy spacer obiadowy. Wita tak pochłonął kącik dla maluchów, że dane nam było zjeść - razem, ciepłe i przy stole

4
komentarzy
avatar
Biedny Wituś niestety każde dziecko musi to przeżyć pierwsze przewrotki, upadki z rowerami itp.
avatar
Biedny Wituś niestety każde dziecko musi to przeżyć pierwsze przewrotki, upadki z rowerami itp.
avatar
Dawaj teściora , trzymam kciuki !
avatar
ha jest odliczanie! powodzenia!
Dodaj komentarz

gajasz (garaż)
tah (tak)
ato dja dzieci (powtórzone po mnie)
czyli mowa idzie do przodu acz spokojnym spacerkiem.
Ahh - jeszcze zastosowanie użytkowe 'am' się pojawiło. Am z wykrzyknikiem czyli jeść ( najlepiej teraz już bo głodny jestem).

A na liczniku 30dc i czysto. Czyżby jednak? Najchętniej bym po prostu poczekała, ale nie za bardzo mogę/ powinnam. W środę planowałam targać nie takie znowu lekkie pudełka. A jeśli jeśli to muszę to inaczej zorganizować. Oczywiście w domu testów ciążowych brak.

3
komentarzy
avatar
Zelmo,trzymam mocno kciuki☺
avatar
Zelmo,trzymam mocno kciuki☺
avatar
podziwam... ja to "sikam" na testy nałogowo nie potrafie tk cierpliwie czekać
Dodaj komentarz

31dc
Wczoraj znalazłam jednak jakiś test ciążowy, taki paskowy z rossmanna. Wychodzi człowiek z wprawy - jak go wzięłam w ręce to zastanawiałam się co się z tym robi, czy tam jeszcze folię trzeba zedrzeć czy tak jak jest. Niemniej zrobiłam i nic. To znaczy krecha sztuk jeden i żadnych bladziochów, cieni cienia i takich tam. Cykl natomiast trwa sobie w najlepsze

Wczoraj Witek wieczorem urzędował z Tatą, a ja wyskoczyłam na kawę i herbatę z koleżanką. Dobrze mi to zrobiło. Żeby dbać o innych trzeba najpierw zadbać o siebie. Muszę to sobie w mózgu wyryć!

7
komentarzy
avatar
Może jeszcze nic straconego i dbaj o siebie od razu człowiek inaczej patrzy na dom!
avatar
Może była późna owulacja?? Wtedy test wyjdzie dopiero za kilka dni. Trzymam kciuki!... a co do wychodzenia ze znajomymi... oj brakuje mi tego. Od roku (odkąd urodził się Szymon) nigdzie nie byłam sama w sensie spotkań towarzyskich i tęskno mi... Przydało by się takie oderwanie. Może czas wprowadzić rutynowy czas dla siebie np. w soboty rano.
avatar
Łeeee, a myślałam
avatar
Jest jeszcze szansa, że test był przeterminowany )) Albo po prostu gównianny. Albo że coś się przesunęło i za wcześnie jest. I tak można mnożyć i kombinować
avatar
Kombinuj Kombinuj trzymam kciuki: ) A co do zadbania o siebie to mi niestety to ogólne nie idzie: (
avatar
cóż, ja byłam przekonana że z tej mąki ciąży nie będzie, bo sex za późno i po owulacji... a tu proszę natura zaskakuje i jajo zniosłam dużo później niż zwykle więc trzymam kciuki! a jak nie to przyjemności ciąg dalszy
avatar
Pierwsze co pomyślałam, to test przeterminowany No cóż, dalej trzymam kciuki
Dodaj komentarz

32dc (a w zasadzie to już 33dc)
Nadal tyle wiadomo, że nic nie wiadomo. A mówią, że nie można być 'trochę' w ciąży

Wit spędził dziś cały dzień z babcią czyli moją mamą. Miał mnóstwo zajęć i atrakcji - zakupy z babcią, tankowanie auta, wizyta u babci w pracy, gwizdek, obiad ('zjadł wiadro zupy'), koty (mauu am am misz), pieski, rolety, fotele bujające się... a to wszystko przed drzemką. No to podrzemał 4 godzinki I ruszyli z babcią w odwiedziny do sąsiadów bo tam też mały szkrab - taki ze 2 lata starszy od Witolda czyli najbardziej przez niego ulubiony wiek kolegów. Zabawę mieli obaj przednią, ku uciesze obu babć. A jak już wrócił to zadzwonił (przy drobnej pomocy babci) do mnie i wszystko to (przy drobnej pomocy babci) mi opowiedział

Dziwne to uczucie - niby radość, że dziecku się krzywda nie dzieje, że sobie radzi bez mamy i że dobrze się bawi. A z drugiej strony... jakieś takie wzruszenie ogromne jak na dźwięk mojego głosu w telefonie usłyszałam: mama! mama!

W ciągu dnia pytał czasem o mnie, tłumaczył babci, że mama ziuuu, a babcia tłumaczyła, że mama wróci jutro. A Wit pokazywał na domofon - bo tam będzie widać mamę jak wróci.

A równocześnie... do tego wszystkiego. Tych kilka(naście) godzin spędzonych bez Witka...
z jednej strony - tak, muszę mieć przerwy - dla odpoczynku i tzw. wspólnego dobra
z drugiej strony - dziecko jest jak narkotyk... nie chorobliwie, ale jednak tęsknię już
i z trzeciej strony - gdy tak spojrzałam na króciuteńki filmik jak Witek biegnie z gwizdkiem, jak potrząsa blond czupryną, jak widać jego rysy twarzy, oczy, uśmiech - gdy tak spojrzałam na tego chłopczyka - to takie niedowierzanie - skąd się tu wziąłeś? Naprawdę jesteś prawdziwy. Od dwóch lat prawie? To się wszystko naprawdę wydarzyło? Niesamowite.


A teraz - może, może, może druga taka niesamowitość nas czeka? Niesamowite. By to było.

4
komentarzy
avatar
Trzymam kciuki: )
avatar
Zelmo, kochana, zyczę Ci, żebyś jak najszybciej doświadczyła tej drugiej niesamowitości. Będę zdawać relację za jakies 2,5 miesiąca jak to wszystko w miare ogarnąć . I od razu uprzedzam- jak będę marudzić i narzekać jak mi cięzko itd to pewnie będa jeszcze hormony po porodzie :p. Ja wkroczyłam w 3 trymestr i szczerze...dopiero teraz tak naprawdę odczuwam tę ciążę- tzn taka nagła świadomość że dziecko się pojawi, serio, nie ma od tego odwrotu. Wszystkie decyzje w życiu można anulować, odwołać w ostatniej chwili. A nie tą. Ta, zostaje z Tobą na zawsze. Przerażające i niesamowite jednocześnie . Życzę Ci tych skrajnych emocji, bo drugie dziecko, jak to pierwsze ma prawie 3 latka to super sprawa
avatar
Mi to do oczu napłynęły łzy jak poszłam Kaję odebrać z przedszkola, a ona na mój widok się popłakała. Teraz też reaguje z wielkim entuzjazmem, ale mi to jakoś łatwiej przetrawić. Nie puszczam kciuków!
avatar
Niesamowite uczucie, cieszyć się a jednocześnie tęsknić i myśleć. Mieć poczucie, że dziecko jest bezpieczne a jednak bać się o nie! Tak to tylko my matki potrafimy!
Dodaj komentarz
avatar
{text}