No dobra. Kopas w dupas, dupas w troki i jedziemy. Dość już marazmu, miauczolenia i innych takich. Dzieci uczą się obserwując, więc choćby dlatego. Ale nie tylko - dla się samej i dla naszego stadka. Wszystkim to na zdrowie wyjdzie, jak się mój optymizm przestanie obijać
Witek Witula nieśpiesznie acz regularnie robi małe kroczki postępy w mowie.
W poniedziałek załapał różnicę pomiędzy *nasz* i *czyjś*. A było to tak. Czyjś opanował już jakiś czas temu (tam nie możemy iść bo to jest czyjś domek albo to jest czyjaś zabawka itp.) A w poniedziałek stanął przed zaparkowanymi wózkami i tryumfalnie wskazał palcem na nasz. Dodając z całym przekonaniem: NASZ! A za chwilę, dla uściślenia wskazał na wózek sąsiedni mówiąc: czyś (czyjś).
Dzisiaj (wczoraj) czyli we wtorek zaczął powtarzać usłyszane słowa. Najpierw stacje metra, a potem w domu wybrane słowa po mnie (Służew, radio).
Dzisiejszy hit to tablica z zamkami Melissa&Doug czy jakoś tak. Drewniana tablica, 6 okienek. W okienkach zwierzątka, a okienka zamykane na 6 różnych zamków. Tak go dziś zafascynowała... że nie zwrócił nawet uwagi, że wjechaliśmy wózkiem do sklepu. Dzięki temu zrobiłam pierwsze od dawna spokojne zakupy. To znaczy takie bez nieustannego zerkania gdzie są wszędobylskie macki ośmiornicy
W temacie wyzwania rodzicielskie mamy na topie:
1. Ja siam!
2. Nie będę jechał wózkiem, będę go pchał. Siam! Nie, nie nie!
No i 3.... mamoza wybiórcza. Ujmując rzecz w skrócie:
Kąpiel i wieczorne pójście spać.
- gdy jestem z nim sama > spoko luz
- gdy zostaje sam z tatą > spoko luz
- gdy jesteśmy oboje w domu i tata próbuje wykonać czynności - bunt, dzikie wrzaski, rozpacz itp. Tylko mama. Tata ewentualnie może kąpać, ALE pod warunkiem, że mama siedzi tuż przy wannie. Strasznie wyczerpujące ;( Pojawiły się już myśli - what the ff??? Gdzie popełniliśmy błąd, o co kaman i w ogóle. Ale dziś na jednej takiej grupie mam zadałam pytanie czy ich dzieci też tak mają. I dostałam LAWINĘ odpowiedzi - że tak, tak, tak, dokładnie tak. Uff. No to ok - taki okres, taka faza nie ma co się kopać z koniem tylko trzeba zmienić strategię.
Z innych inszości. Remonty się ciągną jak flaki z olejem. Never ending story, choć mam nadzieję, że w październiku wreszcie się chociaż część tematów zamknie.
Trochę znienacka pojawił się temat żłobka/przedszkola dla Witka. Bardzo ciągnie Go do dzieci, a i my w sensie rodzice, chyba jesteśmy na ten etap gotowi. W poniedziałek byłam z Witkiem w dwóch miejscach, które bierzemy pod uwagę. Jedno bliziutko, drugie trochę dalej, ale bardziej mi się podobało. Wit za to w tym miejscu bliżej, jak zobaczył dzieci i zabawki to od razu o mnie zapomniał. Ja poszłam zwiedzać resztę budynku, a on się bawił w najlepsze. Jak wróciłam po 15 minutach to nadal się bawił. A jak powiedziałam, że idziemy to co usłyszałam? NIEEEE!!! )
To be continued
Trzymam kciuki za Twój optymizm, niech nie znika! No...to teraz będzie cięzki czas rozłąki , ale zobaczysz ile dzięki temu bedziesz mogła zrobić i jak cenny stanie się ten czas, który Wam zostanie . I może wtedy jakaś siostrzyczka się pojawi?