Zanim zacznę sie zalic na pewien aspekt obecnej sytuacji zwserwuje sobie Ku pamięci opis porodu:-)
Tak jak już pisałam obudziły mnie skurcze o 4 rano. Zastanowiło mnie to że mnie obudziły i spać nie dawały, ani na prawym ani na lewym ani na wznak ale polezalam chyba z godzinę bo mimo że silne to były co 15 minut około. Od piątej zaczęłam chodzić to wc to pokój jak siadalm zara musiałam wstać bo siedzenie było baaardzo trudne. O 6 wstał R mówię mu ze chyba coś się dzieje bo nie pamiętam żeby skurcze stawialy mnie na nogi. Przyjął to że spokojem, postanowwilismy że jeśli do 9 mi nie przejdzie to to R zostaje ze mną i będziemy decydować na bieżąco:-) nic się oczywiście nie zmieniło, a prysznic o 6 sprawił tylko ze skurcze stały się częstsze i krótsze między skurczami miałam wrażenie jak bym mogła isc na imprezę. Totalnie wszystko odpuszczalo. Najlepiej jednak dzialal prysznic i ciepła woda oj jak było dobrze:-) no ale wracając. Z takimi skurczami zjadlam śniadanie, wypieknilam się po prysznicem, napisałam plan porodu. R zrobił kanapki dopakowal torbę pooglafalismy tv i o 11:30 pojechaliśmy do szpitala ale tylko dlatego, że bałam się ze nie wytrzymam siedząc w samochodzie ale na szczęście po drodze miałam tylko 5 skurczu więc luzik najmocniej bolały wtedy nierówności na drodze:-P
Dojechaliśmy od razu wzięli mnie na badanie, tozwarcie 2,5 cm, ale mówili że wszystko jak trzeba. No ale się trochę podlamalam, w kazym razie od razu mnie przyjęli kazali się przebrać i na porodowke. Miałam dwie położne, jedna która prowadziła poród młodziutka starzystka i jedna starsza obie cudowne i bardzo delikatne. Wysłuchały mnie i postepowaly tak jak chciałam. Zbafaly tozwarcie a tu już 4 cm, myślę sobie Wow!:-) aż pytam je czy to są TE skurcze bo jakoś nie odczuwam ich jakoś strasznie boleśnie poza tym pomiędzy nimi nie czuje żeby cokolwiek się coś działo. Ale tylko upeenily mnie ze tak że to te skurcze i że nie mogą się nadziwić ze jjestem taka uśmiechnięta, pełna energii i że tak długo w domu wytrzymałam. Baaaardzo chwalily aż mi było głupio;-) w takim nastroju wytrwałej do godziny 16 po czym zacząlo być ciężko. Szyjka była już rozdarta, młody wstawiony w kanał ale pęcherz nie chciał pęknąć. Kiedy już pękł dostałam zielone światło ze moge przec kiedy chce. Tak więc robiłam zgodnie z instynktem, zbiegło się lekarze nawet nie wiem kiedy, położna ciągle sprawdzała tetno a lekarz umiejscowienie główki, ja krzyczalam jak opetana bo bolało, to bolało, na prawdę bolało, chociaż kiedy parlam to ból magicznie znikał, ale pojawiał się inny
. W kazym razie w pewnym momencie dostałam tlen i nakaz głębokiego oddychania starałam sir choć było cholernie trudno. Kiedy po kolejnym skurczu usłyszałam komendę tniemy! Popatrzylalm i pomyślałam tniemy krocze, pytam więc ale jak to tniemy a lekarz na to cesarka już! Dostałam do podpisania 5 kartek nie mam pojęcia, co na nich było, i już byłam na sali operacyjnej, miałam bardzo częste skurcze bardzo mocne miałam nie przec siedzieć nieruchomo. Wraz ze znieczuleniem się poplakalam nie wiedziałam co się dzieje choć wszyscy mi tłumaczyli wszystko na bieżąco. Po 5 minutach uslyszalam płacz! I sama się poplakalam płakałam jak dziecko kiedy słyszałam jak mały płakał i płakałam z tych wielkich emocji i stresu i jescze nie wiem z czego ale było tego dużo. Po badaniu pokazali mi młodego, poplakalam sie jeszcze bardziej wycalowalam go i zabrali go na górę na badanie mąż był wtedy z nim. Nie miał możliwości kanguroowania bo mały był wychlodzony. Mnie w tym czasie szyli i uspakajali. Zaraz potem byłam na zwykłej sali 3 osobowej, mały już czekał na mnie razem z mężem.... Leżał taki spokojny...podlaczyli mi kroplowki i fali małego pod pache. Tak lezelismy prawie od 18 do 20 po czym wzięli go na dokarmianie...i tu zaczyna się nowa historia o zepsutyvh brodawkach. Ale to już historia na inny dzień:-) z jednej strony jest mi strasznie przykro że nie udało mi się urodzic sn a z drugiej jestem niezmiernie wdzięczna lekarzom za tak szybka akcję i decyzje i sprawne przeprowadzenie wszystkiego i za zdrowego synka... Gdybybnie to jego tetno jeszcze 5 minut i byłby na świecie w inny sposób. Ale chciał inaczej a ja sobie myślę że mimo cc to jednak cały mój poród był sn i było to piękne przeżycie, mieć świadomość po każdym skurczu, oddechu ze robi się to tylko dla tej małej istoty siedzącej w brzuchu....
tytuł: Leonowa historia:)
autor: madu