avatar

tytuł: Leonowa historia:)

autor: madu

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Spokojną, pewną swoich umiejętności, mamą bez stresu i "ciśnienia". Nie chciałabym żeby dziecko wchłaniało moje negatywne emocje.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Zaskoczenie, W pierwszej chwili strach, niepewność, obecnie zaczynam się przyzwyczajać do myśli, że będzie nas trójka:) edit maj: już jestem przyzwyczajona do mysli że będzie nas trójka, choć jeszcze nie mam wizji jak to bedzie :)edit: wrzesień- jakoś to będzie :)

Zanim zacznę sie zalic na pewien aspekt obecnej sytuacji zwserwuje sobie Ku pamięci opis porodu:-)
Tak jak już pisałam obudziły mnie skurcze o 4 rano. Zastanowiło mnie to że mnie obudziły i spać nie dawały, ani na prawym ani na lewym ani na wznak ale polezalam chyba z godzinę bo mimo że silne to były co 15 minut około. Od piątej zaczęłam chodzić to wc to pokój jak siadalm zara musiałam wstać bo siedzenie było baaardzo trudne. O 6 wstał R mówię mu ze chyba coś się dzieje bo nie pamiętam żeby skurcze stawialy mnie na nogi. Przyjął to że spokojem, postanowwilismy że jeśli do 9 mi nie przejdzie to to R zostaje ze mną i będziemy decydować na bieżąco:-) nic się oczywiście nie zmieniło, a prysznic o 6 sprawił tylko ze skurcze stały się częstsze i krótsze między skurczami miałam wrażenie jak bym mogła isc na imprezę. Totalnie wszystko odpuszczalo. Najlepiej jednak dzialal prysznic i ciepła woda oj jak było dobrze:-) no ale wracając. Z takimi skurczami zjadlam śniadanie, wypieknilam się po prysznicem, napisałam plan porodu. R zrobił kanapki dopakowal torbę pooglafalismy tv i o 11:30 pojechaliśmy do szpitala ale tylko dlatego, że bałam się ze nie wytrzymam siedząc w samochodzie ale na szczęście po drodze miałam tylko 5 skurczu więc luzik najmocniej bolały wtedy nierówności na drodze:-P
Dojechaliśmy od razu wzięli mnie na badanie, tozwarcie 2,5 cm, ale mówili że wszystko jak trzeba. No ale się trochę podlamalam, w kazym razie od razu mnie przyjęli kazali się przebrać i na porodowke. Miałam dwie położne, jedna która prowadziła poród młodziutka starzystka i jedna starsza obie cudowne i bardzo delikatne. Wysłuchały mnie i postepowaly tak jak chciałam. Zbafaly tozwarcie a tu już 4 cm, myślę sobie Wow!:-) aż pytam je czy to są TE skurcze bo jakoś nie odczuwam ich jakoś strasznie boleśnie poza tym pomiędzy nimi nie czuje żeby cokolwiek się coś działo. Ale tylko upeenily mnie ze tak że to te skurcze i że nie mogą się nadziwić ze jjestem taka uśmiechnięta, pełna energii i że tak długo w domu wytrzymałam. Baaaardzo chwalily aż mi było głupio;-) w takim nastroju wytrwałej do godziny 16 po czym zacząlo być ciężko. Szyjka była już rozdarta, młody wstawiony w kanał ale pęcherz nie chciał pęknąć. Kiedy już pękł dostałam zielone światło ze moge przec kiedy chce. Tak więc robiłam zgodnie z instynktem, zbiegło się lekarze nawet nie wiem kiedy, położna ciągle sprawdzała tetno a lekarz umiejscowienie główki, ja krzyczalam jak opetana bo bolało, to bolało, na prawdę bolało, chociaż kiedy parlam to ból magicznie znikał, ale pojawiał się inny
. W kazym razie w pewnym momencie dostałam tlen i nakaz głębokiego oddychania starałam sir choć było cholernie trudno. Kiedy po kolejnym skurczu usłyszałam komendę tniemy! Popatrzylalm i pomyślałam tniemy krocze, pytam więc ale jak to tniemy a lekarz na to cesarka już! Dostałam do podpisania 5 kartek nie mam pojęcia, co na nich było, i już byłam na sali operacyjnej, miałam bardzo częste skurcze bardzo mocne miałam nie przec siedzieć nieruchomo. Wraz ze znieczuleniem się poplakalam nie wiedziałam co się dzieje choć wszyscy mi tłumaczyli wszystko na bieżąco. Po 5 minutach uslyszalam płacz! I sama się poplakalam płakałam jak dziecko kiedy słyszałam jak mały płakał i płakałam z tych wielkich emocji i stresu i jescze nie wiem z czego ale było tego dużo. Po badaniu pokazali mi młodego, poplakalam sie jeszcze bardziej wycalowalam go i zabrali go na górę na badanie mąż był wtedy z nim. Nie miał możliwości kanguroowania bo mały był wychlodzony. Mnie w tym czasie szyli i uspakajali. Zaraz potem byłam na zwykłej sali 3 osobowej, mały już czekał na mnie razem z mężem.... Leżał taki spokojny...podlaczyli mi kroplowki i fali małego pod pache. Tak lezelismy prawie od 18 do 20 po czym wzięli go na dokarmianie...i tu zaczyna się nowa historia o zepsutyvh brodawkach. Ale to już historia na inny dzień:-) z jednej strony jest mi strasznie przykro że nie udało mi się urodzic sn a z drugiej jestem niezmiernie wdzięczna lekarzom za tak szybka akcję i decyzje i sprawne przeprowadzenie wszystkiego i za zdrowego synka... Gdybybnie to jego tetno jeszcze 5 minut i byłby na świecie w inny sposób. Ale chciał inaczej a ja sobie myślę że mimo cc to jednak cały mój poród był sn i było to piękne przeżycie, mieć świadomość po każdym skurczu, oddechu ze robi się to tylko dla tej małej istoty siedzącej w brzuchu....
...

14
komentarzy
avatar
Najważniejsze,ze wszystko dobrze sie skończyło
avatar
to masz co opowiadac! emocji bylo w brud, odpocznij teraz...chodz wiem, ze ciezko sie wyciszyc po tym wszystkim, powodzenia! z brodawkami...to jest pelna lista rad, mi osobiscie pomagalo przykladanie lodu, lagodzi opuchlizne
avatar
śliczny niuniek
avatar
Co za wzruszający opis... Sama nie wiem co napisać. Jesteście tacy dzielni!
avatar
No popłakałam się. Ale to jest magia jednak...
avatar
Jej też się poryczałam! Dobrze, że wszystko jest w porządku! Nie ważne w jaki sposób, ważne, że wszyscy zdrowi!
avatar
Ale jest piękny... ale emocje brodawki bolą, to prawda, popuchnięte są... maltan pomaga i smarowanie mlekiem. U nas teraz akurat nakładki są na topie, więc boleć przestały.
avatar
Się wzruszyłam piękny ♡♡
avatar
Szkoda, że się nie udało sn ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Mały jest śliczny. Życzę zdrowia i szybkiego powrotu do formy :-)
avatar
Cudny jest. Niewazne czy SN czy CC - wazne, ze on jest zdrowy i juz spokojny po tej drugiej stronie rosnij zdrowo Maluszku!
avatar
To taki motywujący stresik Taka adrenalinka raczej. Bo generalnie porodem się stresować nie zamierzam - ha ha ha! jasssssne
avatar
Można by rzec jesteś kobietą po porodowych przejściach ale za to synuś wynagrodzi wszystko
avatar
O tak, przeżyła sporo i poczulas co to poród siłami natury dzielna mama. Sporo stresu, ale najważniejsze, że finał szczęśliwy
avatar
Podobne te nasze historie, faktycznie... I dwóch przystojnych kawalerów )))
Dodaj komentarz

My nadal w szpitalu. Mały ma antybiotyk, bo crp mu skoczylo i profilaktycznie trzeba. Poza tym pojawiły się szmery na serduszku, jesteśmy po echo serca podobno to nic poważnego, ale musimy iść na konsultacje za 3 miesiące.staram się być dobrej myśli. Nie mniej jednak strach jest... Poza tym walczę o pokarm i karmienie małego piersią. w ostatnim wpisie wspominałam o btodawkach. Niestety nie chodzi o ból, bo każdy bym przeżyła, niestety mam wklęsłe brodawki i młody nie ma jak się przyssac. Korzystamy z kaptorkow i laktatora i dzięki temu na dzień dzisiejszy mały zjada około 40-50 ml mojego pokarmu co 3-4 godziny, a że jest strasznym zarlokiem to potrzebuje jeszcze około 20 ml mm. Tak więc na razie karmimy się tak:-) po takim jedzeniu Nie mam dziecka przez 3-4 godziny w dzień i w nocy:-)

Pisze to tak o... Ale stresu kiedy mały płacze z głodu i mita się płacząc okropnie nie życzę nikomu... Starałam sie być spokojna jednak czasem tobylo trudne, kiedy to nasze karmienie bez rezultatu trwało 3 h. Ja zmęczona on zmęczony... Na szczęście tej nocy miała dyżur położna, która jako pierwsza zapytała mnie jak to wszystko organizuje... Jak jej powiedziałam ile to wszystko trwa to stabowczym tonem powiedziała że tak być nie może bo się zameczymy, zrobiła mi plan karmienia, powiedziała że trudno na razie muziku dokarmiac a na samo karmienie i odbieranie mam przeznaczać około godziny... Jak mi to powiedziała to ogarnął mnie taki spokój...nagle zaczęłam wiedzieć co mam robić i dzisiejsze karmienia były po prostu cudowne... Troszkę dłuższe ale przynajmniej nie zdenerwowalam się ani ja ani Mały...oprócz jednego ciągu sytuacji ale o tym kiedy indziej:-)

Jeśli chodzi o mnie to właśnie zostaje na sali sama, dziewczyny dostały wypis:-) ja sama dostalabym już wnpiatek, bo mimo że było cc to czuje się bardzo dobrze:-)

Co do nastroju... Nachodzą mnie tęsknoty za stanem ciąży, tęsknię za brzuszkiem, za tymnze mały miał wszystkiego pod dostatkiem. W ogóle dużo różnych mysli miota się po glowie... Kiedyś na pewno wrócę do tematu, bo chyba warto pamiętać na razie jednak czas na laktator:-):-):-)

5
komentarzy
avatar
Ty mi tylko lepiej powiedz czy jesteś zadowolona z decyzji o Żeromskim
avatar
Kurcze czytam te wasze wpisy i zastanawiam się czy ja dam radę? Dobrze, że się poznajcie i myślę, że wprawa w kamieniu niedługo nadejdzie!
avatar
Dobrze, że są jeszcze te położne chętne do pomocy. Życzę powodzenia w karmieniu. U mnie też wklęsłe brodawki...
avatar
z Małym wszystko będzie dobrze, jeszcze troszkę i będziecie w domu, a tam będzie spokojniej, bezpieczniej, dacie sobie ze wszystkim radę, Madu!
avatar
Trzymam kciuki za maluszka, żeby za 3 miesiące na wizycie pojawiły się dobre wieści super, że udało Ci się z pomocą położnej opanować karmienie
A i ją tesknie za ruchami w brzuszku i dalej niedowierzaniem jak ona się tam mieściła
Dodaj komentarz

Mały śpi. Mam chwilkę zanim sama zasne. Szpitale są nudne, a spedzimy tu jeszcze dwa dni. Szlak mnie trafił bo miałam nadzieję na wyjście dzisiaj. Zaraz się jednak pozbieralam, bo tak na prawdę wszystko jest dobrze crp spadło do 7 (potrzebujemy 5) mały wrócił do wagi porodowej, pierwszy raz ssak bez kapturka no i Odciagnelam prawie 60 ml mleka, co oznacza że kolejne karmienie będzie super bezstresowe:-) wszystko jest dobrze a mój płacz na wieść ze nie wychodzimy wynika tylko z teskonty za R, domem i domowym spokojem. Ah te hormony...

7
komentarzy
avatar
Juz niedlugo sie pozegnacie ze szpitalem, jestem tego pewna placz, odreagowuj, w koncu to hormony
avatar
Super, że wychodzi z kp. Współczuję z powodu tęsknoty. Ale już niedługo...
avatar
Już bliżej jak dalej! Nie łam się, niedługo będziecie w domu!
avatar
A może akurat troszkę szybciej Was wypuszczą? CRP spada, więc może akurat szpitale są nudne, to prawda, ale pocieszające jest to, że niedługo będziecie w domu
avatar
I wszystko wraca na właściwe tory ojjjj...szpitale faktycznie są okropnie nudne....ale jak trzeba, to trzeba...
avatar
Czyli wszystko na dobrej drodze... może już dziś wyjdziesz Wszystkiego dobrego...
avatar
Szpital po porodzie jest straszny, tęskni się za domem jak nigdy. Ale dzień wyjścia i przyjazdu do domu uspokaja Zdrówka życzę <3
Dodaj komentarz

Mały śpi. Mam chwilkę zanim sama zasne. Szpitale są nudne, a spedzimy tu jeszcze dwa dni. Szlak mnie trafił bo miałam nadzieję na wyjście dzisiaj. Zaraz się jednak pozbieralam, bo tak na prawdę wszystko jest dobrze crp spadło do 7 (potrzebujemy 5) mały wrócił do wagi porodowej, pierwszy raz ssak bez kapturka no i Odciagnelam prawie 60 ml mleka, co oznacza że kolejne karmienie będzie super bezstresowe:-) wszystko jest dobrze a mój płacz na wieść ze nie wychodzimy wynika tylko z teskonty za R, domem i domowym spokojem. Ah te hormony...

0
Dodaj komentarz

6 doba w szpitalu. Już słyszałam że ktoś mówił ta O.do czwartku wyjdzie. Tak więc nastawiamy się na najgorszą opcję- czwartek. Ale tej nocy pojawiła mi się myśl: co ja bym z tymi moimi cyckami wkleslymi i wrzeszczacym dziecieciem zrobiła gdybym wyszła na 2 dobę?? Wątpię że Internet zaopiekowal by się mną w sprawie laktacji tak dobrze jak te 12 położnych które już poznałam i które ciągle mi pomagaja, wspierają i cieszą się z każdego sukcesu. Wiadomo są różne i mają różne opinie, ale każda chce dla nas jak najlepiej. Czuję to i widzę. I mimo że się na nie czasem wkurzam to doceniam ogromnie to co dla nas robią
I tak sobie myślę: wszystko dzieje się po coś, może tak mialo być z tym moim Leonem, żebym ostatecznie mogła kp bez stresu i z jakimś tam sukcesem

Co do terroru laktacyjnego w szpitalu w którym jestem, bo takie plotki chodzą ze takowy jest tu stosowany. Owszem jest duży nacisk kładziony na kp. Jeśli dziecko musi być dokarmiane to dostaje z kubeczka, żeby nie przyzwyczajać się do smoczka, jeśli nie umie zassac jest podlewanie strzykawka z mm. Ale widzę że jeśli kobieta mówi że nie chce kp i koniec bo boli, bo nie ma, bo costam to dostaje mm i nikt jej za złe tego nie ma.
I myślę że wszelkie plotki o terrorach laktacyjnych w szpitalach sa tylko plotkami.

Z frontu jedzeniowo spaniowego: młody spał w nocy 5 godzin, a teraz po porannym karmieniu śpi już 2 godziny. Nie byłoby w tym nic dziwnego ale ale uwaga: to dzieje się po MOIM mleku

5
komentarzy
avatar
No to widzę, że Żeromski to jednak dobry wybór. Mam nadzieję, że i mnie będzie się dane o tym przekonać No i gratuluję tak WYPASIONEGO mleka
avatar
Mamine mleko to zdrowie! Bez dwóch zdań!
avatar
Twoje starania jak widać zostają wynagrodzone. Tylko tak dalej :-)
avatar
Widać nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło super, że te położone pomogły Ci z karmieniem i Leonek taki grzeczniutki
avatar
Super! W moim szpitalu bardzo podobna atmosfera była. Tzn. jeśli tylko chcesz kp to zrobimy wszystko by Ci pomóc. Ale jeśli jesteś pewna, że nie chcesz kp to ok - to jest twoj wybor i szanujemy.
Dodaj komentarz

Patrzę na to moje dziecię i mam łzy w oczach. Gdyby nie to że mam wspilokatorki to plakalabym jak bóbr.

Wzrusza mnie dogłębnie ten mały człowiek

10
komentarzy
avatar
avatar
Ja też wpatrzona jestem w moją Gwiazdę jak w obrazek
avatar
Położna też mi bardzo Żeromskiego właśnie zachwalała. Nastroiła mnie też mocno optymistycznie jeśli chodzi o mój poród sn, więc jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że się uda
avatar
oooooch! Jakie to urocze! aż i mi się oczy zaszkliły
avatar
Wzruszające to co piszesz i już zatęskniłam za momentem kiedy ja tak będę mogła powiedzieć...
avatar
Rozczuliłaś mnie, boję się, że nie będę tak potrafiła myśleć, mówić, wyrażać swoich odczuć/emocji. Super, że wychodzicie, nie ma jak to dom
avatar
O jak ją Cię rozumiem
avatar
Sosenko bo to nie ma słów na opisanie tego co się czuje i to chyba najnormalniejsze na świecie jest:-)
avatar
Też tak mam...patrzę na Michaśka i nie wierzę..aż czasami boję się oddychać, żeby nie zniknął...
avatar
Skąd ja to znam Ja jeszcze jak się tak na Witka gapię to pytam czy on na pewno jest prawdziwy i czy nie zniknie za moment...
Dodaj komentarz

Wychodzimy!!!

:-D

9
komentarzy
avatar
Huuuuuura!!!! Super
avatar
Super! W domku odpoczniesz i będziesz mieć więcej spokoju No i obecność Męża - ukojenie nie z tej ziemi
avatar
Hura ! No to czas na smodzielność!
avatar
Gratulacje
avatar
zasłużyliście na to jak nikt inny super!
avatar
Powodzenia!
avatar
Super wieści! spokojnej pierwszej nocki
avatar
nareszcie w domku
avatar
Udanego docierania się w domowych pieleszach
Dodaj komentarz

Mamy 1 tydzień i 13 minut.

1
komentarzy
avatar
No jak ten czas leci...
Dodaj komentarz

Mamy 1 tydzień i 13 minut.

0
Dodaj komentarz

Ciąża zakończona 21 października 2015

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}