Po pierwsze chciałam przeprosić Miriiam, tak od wczoraj mi siedzi w głowie ten glupi komentarz, taki egoistyczny. Tak się pochwaliłam swoja Lilii i wiem, że to naprawdę mogło zabrzmiec chwalipięcko ( jeśli jest takie słowo). Wiem, że wiecznie nie będzie takim aniołkiem. A malutka Nina z pewnością pragnie bliskości rodziców i pewnie za miesiac też będzie inna, tak jak moja się zmieniała.
Pamiętam jak wróciliśmy że szpitala, dużo płakała, bo niedojadala, a ja miałam za malo mleka, a ona siły, żeby ciągnąć i ciągnąć i ciągnąć. Wtedy na zmianę z mężem spala pierwsza noc u nas na brzuchach. Na drugi dzien jak przyszła położna to spytalismy czy dobrze zrobiliśmy. Ona powiedziała, że tak, bo jest ma malutka i pragnie bezpieczeństwa, ale to od nas też zależy kiedy zacznie spać osobno, bo im szybciej tym lepiej, wtedy się przyzwyczai.. wiec kolejna noc zasnela już u siebie w kolysce. I było wszystkim dobrze, ona już dojadą, wiec spala z przerwami co dwie godziny lub godzine nawet. Byliśmy w szoku jak miała półtora miesiąca zaczela mieć coraz większe odstępy pomiędzy posiłkami w nocy aż w końcu (to chyba były dwa miesiace) jak zaczela przesypiac cale noce. Rzadko też budziła się z placzem, stekala i charczała, ale placz z głodu rzadko mi jest znany od czasu jak zaczela dojadac.
Jeśli chodzi o noszenie na rękach to uwielbia być noszona. Mąż ja nosi kiedy tylko może. Jak ma skok rozwojowy to bardzo chce być noszona, wtedy marudzi jak leży na płasko no i wiadomo o co chodzi. Ostatnio siedziała w nosidle i prasowałam z nią ubrania
Przesadzilam trochę pisząc, że jest aniołkiem. Ogromnie się cieszę, że ja mam i że jest taka jaka jest, bo to moja corcia Nawet gdyby codziennie płakała i bym nie wiedziala o co jej chodzi, to bym wciąż ja chwaliła
Dziś bedac w sklepie zobaczyłam cos strasznego. Kobieta pomiędzy regalami pchala wózek sklepowy, a w środku miała w foteliku samochodowym maleństwo może dwutygodniowe, które strasznie płakało. Płakało bez przerwy. A kobieta wolno chodzila i oglądala produkty. Byłam w szoku, ogromnym, aż płakać mi się chciało.
Przecież dzidzie płaczą z jakiegoś powodu, a jeśli potrzeby nie będą zaspokojone to takie dziecko może wyrosnac na nerwowego, niedowartościowanego człowieka. Pewnie było głodne, albo miało mokra pieluszke albo bolal brzuszek. Szok..
I co tu zrobić w takiej sytuacji? Chyba nic, bo po pierwsze to nie moje dziecko, a po drugie kobieta by pewnie powiedziała, żebym się nie wtracała.
Mogę jedynie swoja córeczkę wychowywać jak chce..
Smutne to było.