tydzień + 2 dni mojego podwójnego macierzyństwa.
jak jest? monotonnie aczkolwiek lubię to monotonię, bo wiem, że każdy etap szybko mija i będę za nim tęsknić.
Alicja jest na razie bardzo grzeczna - śpi, je, śpi , je. Mamy chyba jakiś problem z brzuszkiem, bo czasem płacze, stęka, pręży się i widać, że chce zrobić kupe a nie może.
W końcu się udaje i jest spokój, ale martwi mnie to.
W poniedziałek zapiszę ją do pediatry i zapytam o co chodzi.
Wczoraj mąż zarejestrował ją w urzędzie - także nie ma odwrotu zostaje Alicja Sabina (drugie imię po jej babci).
Ja już się nie mogę doczekać końca połogu , bo mnie te podpachy wkurzają . Gdyby nie te krwawienia, to już zapomniałabym dawno, że rodziłam.
Cieszę się, że już nie mam brzucha, czuje się taka zwinna, gibka . Brzuszek wprawdzie płaski nie jest, ale tragedii też nie ma. Myślałam, że po tych paru batonikach dziennie zostanie mi wielka opona z tira
, a tu zaledwie mały fiacik
. nie wiem ile ważę, bo nie mam w domu wagi, a w szpitalu też nikt mnie nie zważył. Ale jest ok, nogi lepsze niż były, czyli wniosek taki, że aż tak mi uda nie urosły, tylko była to woda. no i ten brzuch.. jak się nie rozszaleje z jedzeniem to do końca połogu mam nadzieję, że zejdzie prawie , że do końca.
Za jednym jedynym aspektem ciążowym tęsknie. Kopniaczki Ali, ahhh, czasem łapie się jeszcze za brzuch, zapominając, że ona jest już poza nim. strasznie mi szkoda, że już nie poczuję tego cudownego dotyku dzieciątka w sobie . Bo trzeciego nie planuję
Hormony mi oczywiście lekko szaleją i kopią moją psychikę. Raz jestem mega szczęśliwa, że ją mam, czuje wielką miłość. Innym razem jestem przerażona, co ja zrobiłam ! Przykro mi, że muszę siedzieć w domu, że jestem uwiązana, nie mogę swobodnie wyjść, że mój syn bawi się z dziadkiem na zewnątrz, a ja nie mogę się z nim bawić, bo muszę małej pilnować. Że nie mogę nawet swobodnie na zakupy pojechać, bo boje się ją zostawić z kim kolwiek. że... aaaaa
mam nadzieję, że to minie

Podobno kazda ciąża i każde macierzysto jest inne więc lap chwilę:*









