1 dzien z życia mojego synka
Tak wiec zaskoczył wszystkich (łącznie ze mną i mężowym) i postanowił na tyle napsocić, że byliśmy zmuszeni namówić Go do wyjścia juz teraz. Postaram sie napisać wszystko co mnie (a raczej nas) przez poprzednią dobę spotkało i nie pominąć żadnego drobiazgu.
Pojechaliśmy na standardową wizytę, podczas której miałam miec swoje pierwsze w zyciu KTG. Pani doktor podpieła brzucho pod maszynę i zostawiła nas tak na parenascie minut. Po powrocie zrobiła wielkie oczy i zapytała czy czuje jakieś skurcze. Odpowiedziałam,ze nic a nic. Zaczela sie śmiać i stwierdziła,ze mam skurcze i to dosyć mocne. Zaskoczyła mnie zupełnie tą informacją. Pomyslałam sobie,ze pewnie jestem taki twardziel i nie czuje bólu co wyda Wam sie zabawne w dalszej części tej historii. Badanie ginekologiczne wykazało pomiędzy 2 a 3 cm rozwarcia, a werdykt z USG już zupełnie przekreślił nasze plany na wieczór: 'Wód płodowych jest o polowe mniej niż na ostatnim badaniu. Jedziecie dzisiaj rodzic!'.
W szpitalu byliśmy ok 15:00. Badania, wywiady, a następnie oksytocyna podana ok 16:30. Do pierwszej w nocy nic sie nie działo, po pierwszej zaczelam odczuwać jakiekolwiek skurcze, ale były one do wytrzymania. Po trzeciej modliłam sie, zeby przerwy miedzy skurczami były jak największe. Po czwartej przeniosłam sie w świat bolu jakiego nie znałam. Skurcze o parosekundowe przerwach, tak intensywne,ze płakałam w głos! Przestałam miec kontrole nad własnym ciałem! Wilam sie i skakałam, i juz mi było obojętnie czy jestem naga, czy krzyczę i robię dziwne miny i czy moje włosy były w nieładzie. A jakie było moje zdziwienie, gdy pan doktor ocenił: 'rozwarcie na 4cm', dodając, że pozniej będzie conajmniej dwa razy gorzej i ze to dopiero początek... Jednak gdy zobaczył mnie w czasie skurczu, zaniepokoił sie. Zrobiono mi USG - maluch bardzo wysoko... Oj jeszcze długa droga przed nami. Poprosiłam o Epidural., a moze nie tyle poprosiłam co oniego błagałam. Pan anastazjolog przyszedł po trzech skurczach, zaaplikował lekarstwo i.... juz wszystko było dobrze ot, moje ścisłe postanowienia dotyczące porodu SKRAJNIE NATURALNEGO. Teraz juz było dobrze. Rozwarcie zaczęło postępować tak szybko, ze sprawdzano mi jego stan co pół godziny. Pani doktor tłumaczyła,ze pacjentka bardziej wyluzowana rodzi szybciej, chyba cos w tym jest od 7cm zaczelam odczuwać skorcze parte. Nie bolesne, ale tez nie przyjemne. O godzinie 07:00 rozwarcie 8cm i tutaj zaczął sie moj koszmar. Położna wybiegła z pokoju, wróciła z lekarzem. Wymacali mnie, przejrzeli zapis z KTG, po czym pan doktor oznajmił poważnym tonem: - nie ma czasu, jedziemy na cesarskie ciecie! Okazały sie dwie rzeczy: pierwsza, to jakaś wada mojej szyjki, ktora jest zbyt mała by przecisnęło sie przez nią cokolwiek a co dopiero dziecko, druga rzecz: mały jest silny i walczy ze skurczami. Siedzi nawet wyżej niż poprzednio i nie ma zamiaru nigdzie wychodzić. Obydwie te rzeczy powodują,ze porod staje sie niemożliwy, niezwykle bolesny i wykańczający dla dziecka na tyle, by jego tętno spadło ponizej dolnych granic bezpieczeństwa. Decyzja o cesarskim cięciu była zaskakująca nie tylko dla nas, ale takze dla połowy chirurgów będących tego dnia na dyżurze. Biegali po całej sali, wykładali narzędzia, na sali było bardzo tłoczno i głośno. Cały zabieg trwał ok 30 minut, ale juz po 10 minutach usłyszałam wydobywający sie z mojego brzucha głośny płacz. I poleciały pierwsze łezki... -'On płacze! On naprawde płacze!'- Nie dali mi jednak go zobaczyć, jedynie wyczyścili go i podłączyli pod tlen. Dostałam go na ręce dopiero w drodze do sali poporodowej. Był (jest) taki maleńki, maleńki nosek i te czarne ślepka
Musze jednak przyznac,ze w pierwszych minutach, a nawet godzinach zupełnie bałam sie nim zajmować, a nawet wsiąść go na ręce. Prawdziwy instynkt pojawił sie po tym gdy zostałam z maluchem sam na sam. Kocham Go jest najprzystojniejszym i najmądrzejszym małym chłopcem na świecie. To dzieki niemu juz 12 godzin po operacji, pomimo wymiotów i omdleń, znalazłam wystarczajaco duzo siły by ruszyć sie z łóżka i iść. Jetsteś moim spełnieniem marzeń, moim okruszkiem, moim całkowicie idealnym synkiem
tytuł: My little chicken and me.
autor: RofTW