avatar

tytuł: My little chicken and me.

autor: RofTW

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Mamą ktora nauczy syna jak być uczciwym, ale takze mądrym mężczyzną. Która udowodni jemu jak wiele talentów posiada, która zapozna go ze sztuką i nauczy go kochać przyrodę i podróże. Mamą która ceni rozmowę ponad agresje, ktora pokaże mu jak cieszyć sie z tych wszystkich małych rzeczy. Mamą ktora mimo wszystko pozwoli mu być dzieckiem i robic rzeczy ktore wszystkie dzieci kochają- od gier komputerowych po zabawy na placu zabaw. Mamą ktora będzie jego najlepszą przyjaciółką.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Strach- to przeważająca emocja, zaraz po szczęściu i radości.

1 dzien z życia mojego synka

Tak wiec zaskoczył wszystkich (łącznie ze mną i mężowym) i postanowił na tyle napsocić, że byliśmy zmuszeni namówić Go do wyjścia juz teraz. Postaram sie napisać wszystko co mnie (a raczej nas) przez poprzednią dobę spotkało i nie pominąć żadnego drobiazgu.

Pojechaliśmy na standardową wizytę, podczas której miałam miec swoje pierwsze w zyciu KTG. Pani doktor podpieła brzucho pod maszynę i zostawiła nas tak na parenascie minut. Po powrocie zrobiła wielkie oczy i zapytała czy czuje jakieś skurcze. Odpowiedziałam,ze nic a nic. Zaczela sie śmiać i stwierdziła,ze mam skurcze i to dosyć mocne. Zaskoczyła mnie zupełnie tą informacją. Pomyslałam sobie,ze pewnie jestem taki twardziel i nie czuje bólu co wyda Wam sie zabawne w dalszej części tej historii. Badanie ginekologiczne wykazało pomiędzy 2 a 3 cm rozwarcia, a werdykt z USG już zupełnie przekreślił nasze plany na wieczór: 'Wód płodowych jest o polowe mniej niż na ostatnim badaniu. Jedziecie dzisiaj rodzic!'.
W szpitalu byliśmy ok 15:00. Badania, wywiady, a następnie oksytocyna podana ok 16:30. Do pierwszej w nocy nic sie nie działo, po pierwszej zaczelam odczuwać jakiekolwiek skurcze, ale były one do wytrzymania. Po trzeciej modliłam sie, zeby przerwy miedzy skurczami były jak największe. Po czwartej przeniosłam sie w świat bolu jakiego nie znałam. Skurcze o parosekundowe przerwach, tak intensywne,ze płakałam w głos! Przestałam miec kontrole nad własnym ciałem! Wilam sie i skakałam, i juz mi było obojętnie czy jestem naga, czy krzyczę i robię dziwne miny i czy moje włosy były w nieładzie. A jakie było moje zdziwienie, gdy pan doktor ocenił: 'rozwarcie na 4cm', dodając, że pozniej będzie conajmniej dwa razy gorzej i ze to dopiero początek... Jednak gdy zobaczył mnie w czasie skurczu, zaniepokoił sie. Zrobiono mi USG - maluch bardzo wysoko... Oj jeszcze długa droga przed nami. Poprosiłam o Epidural., a moze nie tyle poprosiłam co oniego błagałam. Pan anastazjolog przyszedł po trzech skurczach, zaaplikował lekarstwo i.... juz wszystko było dobrze ot, moje ścisłe postanowienia dotyczące porodu SKRAJNIE NATURALNEGO. Teraz juz było dobrze. Rozwarcie zaczęło postępować tak szybko, ze sprawdzano mi jego stan co pół godziny. Pani doktor tłumaczyła,ze pacjentka bardziej wyluzowana rodzi szybciej, chyba cos w tym jest od 7cm zaczelam odczuwać skorcze parte. Nie bolesne, ale tez nie przyjemne. O godzinie 07:00 rozwarcie 8cm i tutaj zaczął sie moj koszmar. Położna wybiegła z pokoju, wróciła z lekarzem. Wymacali mnie, przejrzeli zapis z KTG, po czym pan doktor oznajmił poważnym tonem: - nie ma czasu, jedziemy na cesarskie ciecie! Okazały sie dwie rzeczy: pierwsza, to jakaś wada mojej szyjki, ktora jest zbyt mała by przecisnęło sie przez nią cokolwiek a co dopiero dziecko, druga rzecz: mały jest silny i walczy ze skurczami. Siedzi nawet wyżej niż poprzednio i nie ma zamiaru nigdzie wychodzić. Obydwie te rzeczy powodują,ze porod staje sie niemożliwy, niezwykle bolesny i wykańczający dla dziecka na tyle, by jego tętno spadło ponizej dolnych granic bezpieczeństwa. Decyzja o cesarskim cięciu była zaskakująca nie tylko dla nas, ale takze dla połowy chirurgów będących tego dnia na dyżurze. Biegali po całej sali, wykładali narzędzia, na sali było bardzo tłoczno i głośno. Cały zabieg trwał ok 30 minut, ale juz po 10 minutach usłyszałam wydobywający sie z mojego brzucha głośny płacz. I poleciały pierwsze łezki... -'On płacze! On naprawde płacze!'- Nie dali mi jednak go zobaczyć, jedynie wyczyścili go i podłączyli pod tlen. Dostałam go na ręce dopiero w drodze do sali poporodowej. Był (jest) taki maleńki, maleńki nosek i te czarne ślepka
Musze jednak przyznac,ze w pierwszych minutach, a nawet godzinach zupełnie bałam sie nim zajmować, a nawet wsiąść go na ręce. Prawdziwy instynkt pojawił sie po tym gdy zostałam z maluchem sam na sam. Kocham Go jest najprzystojniejszym i najmądrzejszym małym chłopcem na świecie. To dzieki niemu juz 12 godzin po operacji, pomimo wymiotów i omdleń, znalazłam wystarczajaco duzo siły by ruszyć sie z łóżka i iść. Jetsteś moim spełnieniem marzeń, moim okruszkiem, moim całkowicie idealnym synkiem


http://images78.fotosik.pl/559/97d3095bb31618dcmed.jpg

13
komentarzy
avatar
Gratulacje dla dzielnej Mamy, sliczny malusi synus
avatar
Dzielna byłaś kochana! Ech trzeba przejść ten niewyobrażalny ból by ujrzeć na oczy takie Cudo ♥ Życzę Wam kochani wielu wspaniałych chwil razem, jak najmniej trosk a jak najwięcej przespanych nocy no iii udanego startu w karmieniu piersią, co według mnie jest nie lada sztuką ;-) Jakbyś potrzebowała jakiej pomocy, písz, co Wiem, pomogę ;-)
avatar
I zaczyna się przygoda życia ! Cudownie że z małym wszystko okej. Ty też uważaj, żeby Ci szew nigdzie nie puścił! Buziaki :*
avatar
ale Ci zazdroszcze że masz już synka przy sobie, a ja dalej czekam i mam już dość bo mnie wszystko boli, a mały siedzi zadowolony w brzuchu
avatar
Dzielna mama! Gratulacje!
avatar
Cudowny Tazio! Gratulacje, byłaś bardzo dzielna!!!
avatar
Dzielni jesteście ! Piękny Mały Człowiek Gratuluję raz jeszcze
avatar
Super a maly wcale taki maly się nie wydaje patrzac na zdjecie. Porod ciezki ale koncowka piękna
avatar
Gratuluję i życzę dużo zdrówka!
avatar
Gratuluje!piekny, pikny Synek! Ciesze sie ze wszystko ok!
avatar
A ! i nawet Ci babka zapozowała
avatar
Gratulacje! Byliscie wszysyc bardzo dzielni! Jak nazwaliscie synka? Na pewno juz jestescie w domku. Jak mu sie spi w domu?
avatar
Poród z przejściami ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło Świetne zdjęcie!
Dodaj komentarz

4 dzień z życia mojego synka

Ot taka historia: Pielucha mokra, ze mozna by było ją wykręcać. Umyliśmy tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... kupo-kleks

0
Dodaj komentarz

4 dzień z życia mojego synka

Ot taka historia: Pielucha mokra, ze mozna by było ją wykręcać. Umyliśmy tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... kupo-kleks

0
Dodaj komentarz

4 dzien z życia mojego synka

Ot taka historia: Pielucha mokra, ze mozna by było ją wykręcać. Umyliśmy tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... kupo-kleks

0
Dodaj komentarz

4 dzien z życia mojego synka

Ot taka historia: Pielucha mokra, ze mozna by było ją wykręcać. Umyliśmy tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... kupo-kleks :| wiec odnóża do góry i powrót do rutyny: umyć tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... Krzyk! Pisiorek sie podwinął i sikną sobie prosto w twarz. Oraz na moje dokumenty. I telefon. I komputer... Więc tym razem: ściereczka do mycia dzidziusiów i: oczka, nosek, buźka, uszka (jak mozna sobie samemu nasikać do ucha???) i główka, oraz tradycyjnie: umyć tyłeczek, kremik, nowa pieluszka i... ufff... ubranko ja, szczesliwa i dumna z siebie przytulam dzidziaka mocno- mocno, zdecydowanie za mocno... W konsekwencji i dzidziak i ja, i łóżko, i komputer, i telefon, i ulubiona poducha, i wszystko w około pokryte zostało cześciowo strawionym mlekiem ze śniadania. I jak tu nie kochać bycia mamą?

4
komentarzy
avatar
Ta, kiedy czytałam ten wpis Bartuś ulał mleko na telefon. Ot taka macierzyńska sytuacja. Witamy w nowej rzeczywistości!
avatar
No, charakterny chłopak! A jeszcze wiele fontann przed Tobą
avatar
Sama słodka codzienność ;-) My też coś wiemy o mlecznych fontannach :-D
avatar
miej zawsze pod ręką coś do przykrycia fontanny i nie spuszczaj siusiaka z oczu !
Dodaj komentarz

5 dzien z życia mojego synka

Chciałabym napisać o wszystkim, ale nie wiem od czego zacząć. Moze zacznę od tego,ze maluch jest cudownym, cudownym dzieciaczkiem a ja bardzo, bardzo szcześliwą mamą. Oczywiście to nie jest tak,ze moje życie całkowicie sie odmieniło, a ja przestałam miec problemy. Problemy nadal istnieją, pare z nich nawet urosło, ale gdy patrzę na tą maleńką twarzyczkę, w te malusie oczka, wszystko przestaje mniec znaczenie. Kocham go ponad wszystko, nie denerwuje sie gdy mnie budzi (po kwadransie snu), gdy za cholerę nie daje sie odłożyć do łóżeczka, czy gdy grymasi bo chce butle chociaz jej nie chce. Uwielbiam byc mamą i czuje,ze sie spełniam.
Pomimo całego morza pozytywnych emocji, nie obyło sie rownież bez podejrzanych stanów depresyjnych? histerycznych? W każdym bądź razie dziwnych i średnio logicznych. Jak np. wtedy gdy byłam jeszcze w szpitalu, a mąż pojechał gdzieś z kolegą i wrócił do szpitala dosyć pozno. Postanowił wtedy, ze weźmie Taziaka do siebie do łóżka, bo chce z nim spać. Popadam wtedy w jakis obłęd! Krzyczałam i płakałam, ze w zyciu sie na to nie zgodzę! Ze najlepiej by było gdyby go wogole nie dotykał! Ze jesli cokolwiek sie stanie dziecku to pozna mnie ze strony jakiej mnie nigdy nie widział! Trzymałam małego w tym przezroczystym, szpitalnym pojemniku na dzidziusie, tak blisko siebie, ze najchętniej sama bym sie tam położyła. Na drugi dzien gdy tylko zobaczyłam meża, niemal odrazu wkroczyła mi do głowy mysl, ze znowu chce go skrzywdzić (co oczywiście było bzdurą). I płakałam, i plakalam, i plakalam... Teraz juz jest duzo lepiej, mężowy bardzo mi pomaga i chociaz wcale tego nie potrzebuje, to bardzo to doceniam.
Jesli chodzi o moją formę fizyczną to... no cóż. Dzisiaj skończyły mi sie leki przeciwbólowe wiec zobaczymy. A tak serio, nie jest bardzo źle. Szwy chyba nadal siedzą gdzie siedziały, ale brzuch pomalutku sie juz chowa. Cycuchy? Dają mleko! Pani ze szpitala w jakis magiczny sposób zaczarowała je i na następny dzien obudziłam sie z kamieniami zamiast piersi! Odciagnelam 120ml! Teraz odciągamy po 60ml ale zmierzamy do większej ilości, a co za tym idzie mniejszej ilości mleka z puszki.

DOPISANE:

Wlasnie przed chwilą miałam kolejny taki 'atak', wiec na bierząco mogę go opisać.
Sytuacja: Ja przebierającą zasikane niemowlę, spiesząca sie by go nakarmić a przy okazji uspakajająca go 'swoim sposobem', bo wiem, ze mały złośnik nie lubi przebierania.
Warunki: Godzina pozna, nocna. Normalnie o tej porze karmimy sie i staramy odłożyć do łóżeczka. Tym jednak razem jest inaczej: światło zapalone, w około panuje gwar. Teściowa daje 'dobre rady', ośmiolatek głaszcze małego jak psa (pomimo mojego zakazu), mąż udaje,ze niczego nie widzi, maluch nie chce sie uspokoić (bo sama jestem zdenerwowana). Krzyczę w koncu by go zostawił, moje nerwy sięgają zenitu, mam ochotę zabrać małego i uciec jak najdalej, zeby nikt nam nie przeszkadzał. Zaczynam plakac, nie mogę sie uspokoić. W mojej głowie masa głupich myśli: a co jak go ktos skrzywdzi? Albo mi go odbierze? Mysle i płacze i szepcze mu do ucha: 'najchętniej bym nas zabrała gdzieś daleko, daleko gdzie nikt nas nie odnajdzie...'

A tutaj moje uśmiechnięte szczescie:

http://images78.fotosik.pl/573/6349d9b1e7738749med.jpg

8
komentarzy
avatar
Wszystko to normalne kochana :-) Tez miałam takie lęki, i takie stany ;-) Powolutku wszyscy się dotrzecie do siebie i poczujecie ze sobą dobrze i bezpiecznie :-) Gratulacje dla cycuchów
avatar
gratuluję! Bardzo gratuluję! Nie powiem nic o formie po porodzie bo rodziłam SN i mimo córki 4150g to 3 h po porodzie sama sobie szłam do hotelu i niosłam torbę z ciuchami... Nie mam doświadczenia z CC ale wierzę, że szybko wrócisz do formy A maluszek wspanialy! Ciesz się pierwszymi chwilami. olej sprzątanie, gotowanie i wszystko inne. bądź dla NIEGO! Ja teraz żałuję, że tak spinałam się ze wszystkim dookoła i chciałam być perfekcyjną panią domu i matką zarazem. trzeba było cały dzień leżeć w piżamie z okruszkiem i cieszyć się tymi chwilami... teraz już taka przytulaśna nie jest
avatar
a jeszcze co do sytuacji... to nie jest żaden "wstrząs poporodowy" tak Ci już zostanie. Emma ma 3 miesiące a ja mam tak samo. to JA znam moje dziecko najlepiej i jeśli wiem, ze jest czas na SEN, to nikt ma nie machać jej nad głową zabawkami czy nie dotykać. I też wtedy wrzeszczę, gryzę i uciekam... Mamy takie poczucie że musimy naszych maluchów bronić...
avatar
To normalne, nie martw się. Ja czytając ten opis mam ochotę krzyczeć!
avatar
Hej słodki Krokodyku :* Oj, wiem dobrze o czy mówisz, ja nie mogłam znieść jak mi teściowa nowrodka całowała wszędzie gdzie się dało i nawet podczas gdy karmiłam cycem ! Tak to wyglądało,jakby właśnie chciała mi go odebrać i nie wiadomo co . To całkowicie naturalny odruch/uczucie. Tak samo kotka gdy się okoci , czując zagrożenie (czyt.: za dużo łap pchających się do jej małych) potrafi zabrać się wpizdu z kociętami i tyle ją widzieli
Musisz wyluzować, bo będziesz tylko się nie potrzebnie denerwować Ty jesteś MAMA i jesteś NAJ NAJ NAJ i dotyk nie "przekabaci" dziecka, aby czuło inaczej
avatar
tak u nas było i jest podobnie! A najgorzej denerwuje mnie jak obcy ludzie wyciągają łapy, żeby dotknąć moje dziecko. Czy ja dotykam cudze dzieci???? Ludzie to rozumu nie mają, a najchętniej to by dziecko wycałowali! To mnie wkur... najbardziej. Z mężem to akurat jest odwrotnie na początku chciał się zajmować, ale według mnie wszystko robił źle (tak to już z mami jest, ze robią wszystko najlepiej), a teraz nie chce nic robić. Dlatego niech mąż pomaga jak może, bo później będziesz zmęczona, a on może już nie chcieć pomagać
avatar
Hej hej! Nie zazdroszcze Ci tych przezyc i wahan, ale mysle ze ona swiadcza o tej ogrmonej wiezi z dzieckiem. Wiaeomo - hormony swoje, ale instynkt swoje. Tez miewam takie mysli, ze nie chce by inni krecili sienwokol dziecka, dotykali, albo nawet gadali do niego. Ale staram sie to jakos opanowac, bobym zwariowala. A czasami trzeba zdyscyplinowac gosci co nam nadz dzieckiem stoja, bo to my wiemy co Mu jest aktualnie potrzebne,czego chce, potrzebuje itd.
avatar
Ps. Piekne to Twoje szczeście! jaki blogi usmiech!
Dodaj komentarz

9 dni z życia mojego synka

Jak to jest byc mamą? Jak to jest byc totalnie odpowiedzialnym za życie drugiego człowieka? Za jego przyszłość i teraźniejszość? Za to kim jest i kim będzie? Za to jakich wyborów dokona? Za jego zdrowie i życie? Maciezynstwo to pasmo wyzwań. Uczymy sie na błędach, ale czy wszystkie błędy powinny byc wybaczalne?
I tak jeden głupi pomysł, by zabrać do centrum handlowego tygodniowego noworodka, moze kosztować go szereg nieprzespanych nocy z powodu zatkanego nosa, jedna głupia decyzja na temat jego odżywiania, moze wywołać bol brzuszka i kłopoty z trawieniem... To my jestesmy ich opiekunami, nie powinnismy popełniać takich głupich błędów.

To tak w ramach przemysleń. A teraz podsumowanie ostatnich dni:

- Jem duuuuużo: 60-70ml i karmią mnie na zawołanie. A raczej zaryczane, zakrzyczenie i zadarcie
- Opanowałem zupełnie nowy krzyk- mega głośny (tak w razie czego, gdyby zwykły nie sprawił, ze rodzice zaczynają biegać i obijać sie o siebie jak nakręcane marionetki).
- Duzo sie złoszczę, pchatm łapki do buzi, macham głową i warczę. Mama określa ten stan jako 'duzo rączek i nóżek' i zazwyczaj oznacza,ze chce butlę.
- Mama zastanawia się po kim jestem taki złośnik, ale nic jej nie przychodzi do głowy.
- Juz nie lubie gdy zawijają mnie w 'baby burrito'. Moje łapki muszą być wolne bym mógł je wciskać sobie do buzi.
- Zaczynam pomalutku chwytać. Chwyciłem mamę za usto, raz za ściereczkę - póki co dopiero sie rozkręcam
- Wczoraj przekręciłem sie z boku na plecki! Mama sie cieszy, ale też się martwi bo nie chce bym w nocy spał na pleckach.
- Praktycznie nie sypiam w nocy, wiec nie wiem o co mama sie martwi.
- Uśmiecham sie nie czesto, ale jednak sie uśmiecham.
- Wszyscy ciągle mnie całują. Myślę,ze jestem najbardziej wycałowanym dzidziusiem na świecie.
- Mama w koncu zamówiła mi matę do kontroli oddechu - YEEEEY! Wreszcie przestanie straszyć stojąc w ciemnościach i wpatrując sie we mnie!
- Generalnie moimi ulubionym hobby jest butla. Lubie takze butlę, jak i rownież wiecej butli. Ale ponad wszystko kocham butle
- Byłem na pierwszym (i jednym) spacerze. Opowiedziałbym o nim cos wiecej, ale przespałem go od poczatku aż do samego końca.
- Generalnie mama twierdzi,ze jestem grzecznym dzidziusiem

http://images78.fotosik.pl/584/0091c146f0e84045med.jpg
http://images75.fotosik.pl/584/f77a9249a10fdbcemed.jpg

0
Dodaj komentarz

Tydzien i 4 dni z życia mojego synka

Wory pod oczami. Koszulka męża pokryta plamami z mleka. Tłuste włosy. Nieogolone nogi. Wszędzie haos. Bałagan. Nieporządek. Siedzę, a do oczu cisną mi sie łzy. Mam wspaniałego meża i syna. Jestem mamą i jestem szczesliwa.

http://images75.fotosik.pl/589/e7b92b9ca7db8d8emed.jpg

Mój kurczak malutki

9
komentarzy
avatar
no to gratulacje ja czekam
avatar
Znam to bardzo dobrze. To zalane mlekiem szczęście!
avatar
Kwintesencja macierzyństwa ;-) ale powolutku, pomalutku dojdziesz ze wszystkim do ładu ;-) Kurczak wart wszystkiego, ślczny <3
avatar
)))
avatar
Kochana! Ciesz się okruszkiem i nie myśl nawet o bałaganie czy sprzątaniu Te chwile kiedy on jest tak malutki i tak potrzebuje Twojego ciepła juz nie wrócą... poświęć mu cały swój czas bo teraz to najwazniejsze a z czasem bedzie i obiad i posprzątanie i poprasowane ale teraz najważniejsze dla niego jest mieć MAMĘ blisko a nie posprzątane na chacie. Ja dużo płakałam i źle się czułam z tym że zaniedbałam dom i siebie ale w końcu zrozumiałam że mam całe dnie leżeć, tulić malutką, pozwolic spać na mojej piersi, bo to jest najważniejsze. A w tej chwili panna niedotykalska nawet nie chce się tulić ahhh, macierzyństwo jest wspaniałe
avatar
Cudowny!!! Ksieciunio kocham go juz bardzo!!!
avatar
Fantastycznie! Gratulacje synek śliczniutki
avatar
Kruszynek <3
avatar
Wory miałam przyjemność nosić jakieś 1,5 miesiąca, takie meeeega tragiczne
Dodaj komentarz

2 tygodnie i 1 dzien z życia mojego synka

Tatadadam! Od wczoraj oficjalnie jestesmy dużym dzidziusiem bez pępuszka! tata przeżył chwile grozy, gdy podczas karmienia cos mu spadło na stopę i zobaczył TO (czyli pępuszek)! Cały blady, o ile mozna tak określić tatę, szybko zawołał mamę ktora zapomniała przez TO o bożym świecie (jak rownież o smażonym, a pozniej przypalonym kurczaku). Mama bardzo sie ucieszyła i wycałowała mnie całego (jak zwykle zresztą).
Ostatnie dni były dla mamy ciężkie... Czesto płakała, klucila sie z tatą, raz nawet bardzo mocno. Niestety widziałem i słyszałem wszystko, przez co miałem tej nocy kłopoty ze spaniem, co jeszcze bardziej zasmuciło mamę mysle,ze dlatego ze mama była bardzo zmęczona... Dzisiaj w nocy jednak dałem jej sie wyspać i odzyskała humor i nawet uśmiech powrócił na jej twarzy.
Wydaje odgłosy! No, moze konkretniej jeden odgłos: cos w stylu awwwuuu. Moze to niewiele,ale dopiero sie rozkręcam tata mowi,ze pewnie bede gadułą jak mama hehehe. Nic z tych rzeczy, bede znacznie gorszy! Ha!
Niestety mam katarek ale w czwartek jedziemy do pana doktora i wypytamy sie o wszystko. O moj biały nalot w buźce tez... Mama ma poczucie winy,ze moze robi cos nie tak, ze moze niewystarczająco o mnie dba, dlatego tak sie dzieje... Zobaczymy co powie pan doktor.

6
komentarzy
avatar
bialy nalot jest od mleka, moj syn tez go mial, minie, nic z tym nie trzeba robic
avatar
Czasem chocbysmy na rzesach stanęły nie jesteśmy w stanie wszystkiego dopilnować. Zdrówka dla Malucha!
avatar
Taki katarek i furczenie jest normalne, noworodkowi oczyszczają się drogi oddechowe. Ty na pewno robisz wszystko świetnie, jednak taka rola mam, że się przejmujemy!
avatar
biały nalot w buzi to od mleka - o ile jest tylko na języku bo jeśli na dziąsłach i podniebieniu, to mogą (ale nie muszą) być pleśniawki.. ale jestem przekonana że od mleka a katarek i charczenie to tak zwana sapka jeśli z noska się nie leje a słyszysz jedynie jakby coś tam było, to całkowicie normalne. poza tym, on jest jeszcze malutki więc nosek się oczyszcza jeszcze ale oczywiście, warto skonsultować dla własnego spokoju. jednak nie miej poczucia winy! Napewno robisz wszystko dobrze i starasz się najmocniej jak potrafisz - a przecież nikt nie jest alfą i omegą bedzie ok!
avatar
kłótnie i sprzeczki to dopiero początek
avatar
Gratuluję <3
Dodaj komentarz

2 tygodnie i 6 dni z życia mojego synka

Ostatnie dni były dla nas bardzo dobre. Przestałam w koncu plakac, odzyskałam energię i wszystko wskazywało na to, ze wychodzę na prostą. Aż do wczorajszej nocy. Rzadko skarze sie na meża. Nie jest idealny - jak kazdy ma swoje wady, ale rownież ma i zalety. Wczoraj jednak zdecydowanie przegiął. Mimo swoich 36 lat, gdzieś w głębi duszy to nadal nastoletni chłopiec dla ktorego przyjaciele odgrywają ogromna role. Wczoraj w nocy wymknął sie do kolegów, którzy są jednocześnie naszymi sąsiadami. Wczoraj w nocy rownież, wkurzona starałam sie skorzystać z okazji, że maluch śpi i uciąć sobie drzemkę. Wczoraj w nocy, niestety, przeżyłam strach jakiego jeszcze nie znałam... Odkąd Taizean jest z nami, śpię bardzo uważnie. Z reguły potrafię odróżnić odgłosy jakie wydaje. Wiem, kiedy musze sie pospieszyć i wsiąść go na ręce, oraz gdy lepiej go zostawić w spokoju. Tym razem wyrwał mnie ze snu zupełnie nowy odgłos - odgłos dławienia sie. Wyskoczyłam z łóżka jak z procy i zobaczyłam cos co nie pozwala mi zapomnieć: moj synek nie mogący złapać oddechu, z całą twarzą pokrytą wymiocinami z mleka. Szybko wyciągnęłam go z łóżeczka, złapałam za szmatkę i oczyściłem jego nosek i buźkę, dmuchnąłem mu w twarz i poklepalam po plecach - zadziałało! Rany, jak ja zaczelam plakac! Maluch sie wystraszył i płakał razem ze mną... Napisałam do meża smsa: 'Mały o mało co by sie udławił własnymi wymiocinami.' Mąż odpisał tylko 'cholera' i, ze zaraz przyjdzie. Wrócił po godzinie. Jego dziecko było w tak poważnym niebezpieczeństwie, ale przeciez nie mógł zostawić kolegów. Mogliby sie obrazić. Nie odzywam sie do niego, nie mogę nawet na niego patrzeć. Fakt, przepraszał, ale faktem tez jest to,ze tak naprawde ma nas w nosie, a ja nie mogę na niego liczyć w żadnych okolicznościach. Niestety.

4
komentarzy
avatar
Wiem co czułaś kochana w tamtej chwili....Nam ostatnio nasz Bąbel zakrztusił się podczas picia mleka z butli, dosłownie na rękach męża. 1:00 w nocy a ja wyrwana ze snu słyszę dławienie syna...Niewiele myśląc chwyciłam Go na swoim przedramieniu głową w dół i uderzyłam między łopatki wew. stroną dłoni. Raz. Pomogło. Załapał oddech...Wreszcie, bo klepanie po pleckach przez męża nie dawało efektu...Nie mogliśmy potem Maksa wypuścić z rąk ze strachu Dzięki Bogu za instynkt, płytki sen i zajęcia na SR z pierwszej pomocy <3 Dobrze, ze i u Was wszystko szczęśliwie się skończyło <3 A zachowanie męża faktycznie nie fajne Też bym się nie odzywała do Niego. Tulę i ściskam Cie dzielna Mamusi :-*
avatar
cholera :/ mąż przegiął... wiem co możesz czuć bo i mój odwala takie cyrki :/ ale maluch najważniejszy, pamiętaj! A co do tej sytuacji, pomyśl może o poduszce "klinie" albo włóz chociaż segregator pod materac? będzie wtedy spadek...
avatar
Kochana, tez mam spadek w kolysce, z malym segregatorem. I do tego zawsze po jedzeniu ukladam malego na ktorys boczek na spanie w nocy, po jedzeniu.,nie zawsze on odbije po jedzeniu, i nawet jesli uleje albo zwymiotyje to na bok, gdzie podkladam chusteczke gleboko podwinieta pod jego glowe (aby tez jej nie wyciagnal młócąc lapkami przy buzi, i nie wlozyl do ust}. Dosc dobrzecto dziala, bo maly spi w rozku, ktory trzyma jego pozycje, na boczku...
Coż, taki ansz los matek, zse to my rodzimy i troszczymy sie o dzieci., to instynkt, a wielu mezczyzn po prostu go nie mw, ani nie mw wyobrwzni aby miec teb empatie... Tego sie nie pzreskoczy, niestety to po czesci biologiczne jest... Faceci sie nie budza na placz dsidcka, ani nie uslyssza roznicy w oddechu, itd. Przynajmniej duza wiekszosc. Z drugiej strony, po co mial zaraz zwrwcac skoro sytuacja opanowana przez mame itd. Jak na impreze to i tak szybko wrocil ... Ale rozumiem Twoje emocje, i tutaj rzeczywiscie brak wsparcia mose byc trudny, ale zycze aci duzo sily, i radosci, mlo lez, i aby atwoj Kochany sie zreflektowal i nadrobil co nawalił... Moze sie zrehabilituje jakos w nqstepne dni.
avatar
Ja na tym punkcie byłam przeczulona. zawsze do odbicia nosiłam i chwilkę po, no koniecznie . Na boczku też zawsze, co dwie godziny zmieniałam mu strony. Teraz mam inna zmore - jak śpi obraca się na brzuszek, ale wybudza się wtedy na szczęście - dlatego nie lubię, jak śpi w łóżeczku , bo się matwie po prostu. W łóżu ciągle go widzę, jestem spokojniejsza, no i kocham z nim spać !
Dodaj komentarz
avatar
{text}