avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Przez cały wczorajszy dzień byłam totalna dętka - wstałam zmęczona i od bladego świtu czekałam na wieczór. Młody nie wiedzieć czemu rzępolił i nie chciał się bawić sam, więc jedyne co udało mi się zrobić przez cały dzień, to zmienić we wszystkich łóżkach pościel, zebrać i powiesić pranie, trochę oplewić kwiatki, odkurzyć dom i posprzątać na werandzie. Znakiem mojego zmęczenia był obiad 'z zamrażarki' - wyciągnęłam resztki pierogów, w efekcie czego na jednym talerzu wylądowały te z mięsem, z kapustą i grzybami i... z jabłkami. No ale zmęczona matka karmiąca zje wszystko, kij z tym że skropiłam je maggi...

Zasadniczo myślałam, że jak Starszak wróci z przedszkola to będzie mi trudniej utrzymać się na nogach, ale... o dziwo było mi łatwiej, bo chłopcy fajnie się ze sobą bawili. Wprawdzie, gdy ja zdrapywałam jakieś naklejki z łóżka (wesoła twórczość Starszaka) to starszy podsunął młodszemu do zjedzenia swoją nogę, odzianą w mocno sfatygowaną skarpetkę, ale co tam - obaj przeżyli.

Bilans Miśkowego dnia super:
- pierwszy raz włożył do buzi swoje gołe nóżki (śmieszy go to, bo myśli, że ktoś go łaskocze w stopy i jeszcze nie odkrył, że to on sam)
- podniósł ciężki koszyk z zabawkami, przytargał go sobie na kolana, by organoleptycznie oszacować jego przydatność
- otwierał pięknie buzię podczas karmienia, deserek marchew+jabłko+winogrona z Gerbera okazał się hitem nr 1. Na widok jego otwierającego się pyszczka popłakałam się ze szczęścia. Jednak coś polubił oprócz cycusia!!! Hura!!!

A dziś zaświeciło wreszcie słońce!!! - jadę kupować kwiatki i będę szaleć w ogrodzie

1
komentarzy
avatar
tylko tyle zrobilas....no prosze cie, ja do zmiany poscieli zbieram sie caly tydzien nie mowiac juz o tym, ze dzieki bogu nie mam ogrodu, w moim zasiegu wszystko usycha, czego nawet nie zauwazam!!!
Dodaj komentarz

Choć staram się utrzymać na powierzchni to i tak wpadam w dołki, a czasem nawet w głębokie doły.

Ostatnio zdołowało mnie zamierające życie towarzyskie - nikt na nic nie ma czasu: zero spotkań, wspólnych rozmów, wyjazdów czy imprez. Znajomi w większości przypadków nie pofatygowali się do nas, by poznać Małego, który za dwa dni skończy 7 miesięcy. Każdy żyje sobie zamknięty w mikroświecie własnej rodziny i codziennych problemów. Tak mijają miesiące i lata naszej ekhm... względnej młodości. Niestety to nie są sporadyczne, jednostkowe przypadki...

Choć w Dzień Dziecka trudno zasadniczo się smucić, miałam wczoraj w głowie głównie refren z piosenki 'Elektrycznych Gitar': WSZYSTKO CH**.

Tak więc - dół jak ch**. W dużej mierze z powodu męża, trochę przez eufemistycznie nazwaną - 'oryginalność' Starszaka i jeszcze ciut z uwagi na tzw. życie w natarciu, którego nie ogarniam, gdy mam podły nastrój.

A tak w ogóle to Miś zaszczepiony, następna dawka dopiero na roczek. Misio waży 9,5 kg (uff wyhamował z tym przybieraniem na wadze), a mierzy (uwaga! uwaga!) 80 cm!!!

7
komentarzy
avatar
My najprawdopodobniej was odwiedzimy. Odpowiem wiecej na priv. A na doła najlepsza czekolada Ale taka wiesz...czekoladowa lawa!
avatar
Ale duży chłopak, a tak niedawno czytałam tu na ovufriend jak siedzi sobie spokojnie w brzuszku u mamusi. ... a życie towarzyskie... hmm... może wyjdź z inicjatywą spotkania? Ja nie mam dzieci jeszcze i wiem, że gdy moi znajomi po kolei zachodzili w ciążę i rodzili dzieci, to ja przestałam się do nich odzywać, bo nie chciałam przeszkadzać. Czekałam (może niepotrzebnie) na zaproszenie od nich lub jakikolwiek przejaw zainteresowania "starą" znajomą. Może podobnie jest u Ciebie?
avatar
Chciałam napisać podobnie jak Rutelka to znaczy, że czasem sygnał tych 'dzieciatych', że już można 'przeszkadzać' jest przydatny. Patrzę na tych moich znajomych i... różnie to wygląda. Jedni dają znać, że są chętni na spotkania/kontakt i fajnie nam to wychodzi, także w towarzystwie dzieciaków. A z innymi... no cóż - może to my źle odczytujemy sygnały, ale używając Twoich słów - mamy wrażenie, że zamknęli się w mikroświecie własnej rodziny i sami nie palą się do wyjścia na zewnątrz. Może faktycznie pozory mylą i nie ma co się tak jak te czajniki czaić
avatar
Znajomosci z czasem kruszeja, niestety, sama to zauwazam....tez mnie czasem dopadaja z tego powodu doly
avatar
U mnie to samo, odwiedzają mnie znajomi z pracy upewnić sie ze wrócę po macierzyński :]
A tak to jak maz pójdzie do pracy to jestem sama z bombkiem jak palec...a skąd jestes??
avatar
Sęk w tym, że my mamy głównie dzieciatych znajomych, więc argument o izolowaniu się odpada. Wyjście z inicjatywą też już był milion razy - zawsze to my musimy gdzieś ruszyć tyłek, co mnie po jakimś czasie wkurza i zaparłam się nogami, że teraz ich kolej... I tak sobie czekam i czekam, choć zapraszam non stop, aż nachalnie...
No a jestem z Małopolski, wieś niedaleko Nowego Sącza.
avatar
Po prostu ludzie jakos sie zamykaj...maja dzieci, prace, malo czasu, nie chce im sie, nie wiem, ale widze, ze z wiekiem przyjaznie traca na intensywnosci, mnie osobiscie jakos to boli, widocznie mam wieksze potrzeby w tej sferze...
Dodaj komentarz

Mały skończył dziś 7 miesięcy. Strasznie szybko zleciał nam ten czas!!!

Misio garnie się do jedzenia - lubi wcinać chrupki, wafle, pałki i krążki kukurydziane lub zbożowe. Otwiera dziobek jak mały ptaszek gdy zetrę mu banana lub jabłko - to zupełnie nowe doświadczenie dla mnie, bo starszy syn w 99% nie wykazywał zainteresowania jedzeniem, łyżka lądowała w jego buzi, gdy przypadkowo otworzył usta ;/ Tyle lat użerania się z niejadkiem, a tu proszę: niespodzianka! Jego młodszy brat 'pożera wzrokiem' nawet nasze dania!!! Niemniej Miś zupki je na raty i zdecydowanie gardzi kaszkami i butelką, za to bardzo, ale to bardzo lubi pić mleczko z piersi. Jestem szalenie ciekawa ile uda nam się kontynuować KP?

Zabawki Misiowi szybko się nudzą, non stop kombinuje co by tu dorwać innego - chusteczki, pilota, gałązki na spacerze, łyżki w kuchni, szczoteczki do zębów w łazience. Siedzi już pewnie i dość stabilnie, ale jeszcze asekuruję go poduchami na podłodze. Tylko raz samodzielnie przewrócił się z brzucha na plecy, w ogóle mało ćwiczy te przewroty. Widzę dużą szansę na zwiększenie jego mobilności, teraz gdy jest ciepło, bo gdy jest ubrany tylko w body lub leży na golasa, to staje się nagle gibki i zwinny jak wąż

Nadal największą atrakcją jest dla niego starszy brat i inne dzieci, a tak się składa, że teraz często przychodzi do nas sąsiadka z dwoma swoimi synkami i synami swojej siostry, tak więc mamy pod opieką bardzo ruchliwą bandę 6 chłopaków. Miś uwielbia też naszego kota - gdyby tylko mógł, to by pobiegł za nim i by go wytarmosił, zapewne niedługo tak będzie.

A dziś Miś usnął SAM Kotłował się z kołderką w łóżeczku na wesoło blisko 40 minut, aż w końcu po cichutku zasnął, więc tylko go przykryłam i mam fajrant! Nalałam sobie kieliszek zacnego francuskiego porto, bo następne karmienie dopiero po 3 w nocy ;D

3
komentarzy
avatar
No to cudownie, ze tak ladnie je, a 6 chlopakow na raz, nawet nie potrafie sobie wyobrazic, ostanio widzialam trojke i to mi wystarczylo ;P Chodz cieszylabym sie gdyby moj Gabi mial brata ale 3 chlopakow to juz raczej podziekuje ;P
avatar
Maxi - ja też bym takiej grupy nie ogarnęła, na szczęście, gdy zabawa się kończy, w domu zostaje tylko moja dwójka
avatar
Gosiu Czy ja dobrze pamiętam że Ty obchodzisz urodziny dziś razem z moją Smoczycą? Jeśli tak to wszystkiego!!!
Dodaj komentarz

No pięknie - na liczniku mam już 34 lata! Fiu fiu, już coraz bardziej jestem 'panią pod czterdziestkę', hi hi hi ;D

Jestem z siebie dumna! Lubię swoje życie

Uważam, że urodziny to dobry moment, aby to sobie powiedzieć głośno i wyraźnie.

Z okazji urodzin Miś dał mi pospać (z małymi przerwami na karmienie) do 8.30, co jest prawdziwym ewenementem!!! Od męża dostałam piękne kwiaty, kobiałkę truskawek i dużo czułości ;D Starszak wyjechał na weekend do Dziadków (opieka nad nim to prezent od Rodziców), a mąż zostaje wieczorem z Dzidkiem, więc ja mam wychodne! I to nie byle jakie - jadę sobie do Krakowa na spotkanie ze znajomymi oraz na zakończenie Krakowskiego Festiwalu Filmowego i pokaz nagrodzonych filmów. Czeka mnie szaleństwo do późnej nocy

I w ogródku zakwitły moje ulubione iryski!

http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/DSCF5125_zpsq9si5y3h.jpg

4
komentarzy
avatar
wow!! i kwiaty i festwial filowy baw sie dobrze, fajne urodziny
avatar
Hola hola jaka pani pod 40-do 40 o jeszcze pani ma duuuzo!!!sto lat tak wogole!!!
Ja 33 i nie myśle o sobie pod 40 raczej młoda 30
Ehh No to niezłe w tym Nowym Saczu kwiaty rosną
Szkoda ze tak daleko odemnie ja z Torunia oryginalnie i będę w Toruniu na wakacje jakbyś była bliżej to z wózkami byśmy wyskoczyły )
avatar
Wszystkiego najlepszego! Mam nadzieję, że wczorajszy dzień do końca udany i życzę, żeby jak najwięcej się takich 'urodzinowych' dni zdarzało, bez okazji Ale za tą panią pod czterdziestkę to miotłą przez łeb!
avatar
Na urodziny, my razem z Antkiem - HIP HIP HURRA, HIP HIP HURRA, HIP HIP HURRA HURRA HURRA! :*
Dodaj komentarz

Przez tydzień walczyłam z bałaganem w garderobie. Oj, było ciężko. Postanowiłam pozbyć się rzeczy, których nie noszę bo: albo są za duże/za małe, albo ich po prostu nie lubię, znudziły mi się, czy też są niewygodne i niepraktyczne, bywa że są po prostu brzydkie (sic!). W ten sposób oddzieliłam trzy mega torby ciuchów. Przy okazji posortowałam mnóstwo gadżetów i doszłam do wniosku, że taka walka z niepohamowanym przyrostem rzeczy jest mega wkurzająca.
Ale nie wiem czy potrafilibyśmy być minimalistami? Mieć programowo mniej rzeczy?
Z punktu widzenia gospodyni domowej - matki i żony, byłoby to cudowne! Wiem co mówię, bo odwaliłam wreszcie zaległe prasowanie - 9 pralek!!!, a mam taką pralkę na 7 kg wsadu. A przecież jesteśmy tylko czteroosobową rodziną. Nie mam pojęcia jak takie sprawy ogarniają matki wielodzietne. Zagwozdka ;/

W każdym razie postanowiłam się ogarnąć życiowo-domowo. Coraz więcej obowiązków udaje mi się odhaczyć z asystą Miśka, co dobrze wróży na przyszłość. Może tak jak jego brat pokocha zabawę w sprzątanie, pranie i gotowanie?

Póki co Misiek zaczął lubić jedzenie podawane łyżeczką Wcina aż miło - doszliśmy już do 3 posiłków: po porannej drzemce kaszka (znalazłam sposób na nielubianą kaszkę - dodaję do niej świeże poziomki z naszego ogródka!), po drugiej drzemce zupka, a po trzeciej drzemce jakiś owoc. W międzyczasie cycuś na żądanie, no i musowo pierś w nocy dwa razy i tuż po przebudzeniu. Poza tym podjada chrupki, wafle, krążki itp. Jednym słowem: żarłoczek

2
komentarzy
avatar
Świetnie że ma apetyt - Zobaczyłabyś moją szafę..nie ma w niej praktycznie nic. Same koszulki podomki, a na wyjście może z 6 , spodni 2 pary, 1 spódnica, 2 sukienki, legginsy i jedne dresy Ale nawet nic nie kupuje takiego SUPER i WOW bo się teraz nie opłaca, jak ciągle się rozrastam. Sądzę, że dopiero w grudniu , jak zejdzie mi ciążowe parę kg to sobie coś kupię
avatar
Udanej walki z garderobą gratuluję i zazdroszczę, ja się do tego zabieram... i zabieram... i zabieram. I same przydasie dookoła (szkoda wyrzucić bo... może przyda-sie). Kiedyś próbowałam wprowadzić system, że za każdą jedną nową przyniesioną do domu rzecz jedną trzeba wyrzucić/wydać, nawet nieźle działało tylko jakoś padło. Może by tak wrócić do tego?
Dodaj komentarz

Chce mi się spaaaaaaaać - Dzidek pobudkę zarządził o 5 z minutami... Mąż pochorował się na żołądek, a po weekendzie z dwójką dzieci w tym sakramenckim upale, oboje jesteśmy wyczerpani do cna.

Przymierzam się do podania Młodemu warzyw ugotowanych na parze w kawałkach - ciekawa jestem czy będzie zainteresowany. Niestety po wprowadzeniu owoców wypiął się na zupy i przeciery warzywne. Woli to co słodkie i zaparł się, że zupy nie zje. Każdego dnia ma jakieś inne 'widzimisię', jedynie tarte jabłko i banan mają zawsze u niego wzięcie. Może będzie dla niego atrakcją to, że sam może coś dziamrać, jak chrupki i wafle? Z butelki tylko wodę pije, uczy się też pociągnąć z niekapka. A ja sklerotyczka staram sobie przypomnieć co i jak gotowałam Starszemu synkowi? Ale i tak każdy egzemplarz jest inny - mi akurat tak się trafiło.

Normalnie nie mam siły pisać.

5
komentarzy
avatar
Piękny niunio. Zmęczona? Właśnie tego jedynego się boję, gdy myślę o macierzyństwie.
avatar
moze to przejsciowe z tymi zupami...A maly to duzy i sliczny chlopiec!
avatar
Słodki uśmiech
avatar
Radości kochane !!! :-) słodziak !!!
Wczoraj i ja miałam pobudkę o 5...
Trzymam kciuki za warzywka :-)
Moja kruszyna ostatnio próbowała herbaty z łyżeczki to aż się cała trzęsła tak jej smakowała haha
avatar
ale pogodne dziecko
Dodaj komentarz

Mam kryzys energetyczny lub spóźniony baby blues. Cholera wie.
Przy Pierworodnym też kryzys był w 7 miesiącu. Pamiętam to dobrze, bo gdy we wrześniu 2010 z wielkim wysiłkiem zaliczyłam drugi rok doktoratu. Już w następnym miesiącu, tuż po skończeniu przez synka pół roczku, popadłam w totalną apatię, wypaliłam się energetycznie, nic mnie nie cieszyło. Wtedy w listopadzie 2010 podjęłam decyzję o wzięciu dziekanki bo byłam przemęczona, a z psychicznego dołka udało mi się wyjść dopiero wiosną 2011, gdy podłapałam zlecenia na artykuły, zaczęłam wychodzić z domu i coś tam zarabiać.

Teraz jest podobnie.
Dzidkowi wyrzynają się dwie dolne jedynki - już widać je przez skórę. A ja nie mam na nic siły. Co wieczór po uśpieniu Małego padam przysłowiowo na ryj. Wyczerpały mi się akumulatory totalnie. Nie cieszą mnie postępy dzieciaków, tak jak powinny, tzn. zauważam je, odnotowuję, ale mam w pewnym sensie chęć, by 'przewinąć film' do innego etapu. Trudniej mi celebrować codzienność, która dosłownie przed chwilą cieszyła mnie na maxa. Coś mi się w głowie popsuło chyba.

Coś tam jednak robię... Próbuję się wczytać w zasady i ideę BLW i nie zarosnąć brudem. Wyznaczyłam sobie dzienne minimum 30 stron książki i 30 minut filmu, by nie schamieć do reszty. Zobaczymy czy to pomoże.

1
komentarzy
avatar
oj zadbaj o siebie!!! naladuj jakos te akumulatory, wiem o czym mowisz....po prostu zbyt intensywnie pracowalas ostatnio, plus te zmiany w domu z powodu maluszka wielkoludka
Dodaj komentarz

U nas nowe osiągi Małego: 10 kg, jeden ząb i samodzielnie zjedzona truskawka
Powoli wyłażę z dołka. Wrzuciłam na luz z posiłkami Miśka. A niech korzysta łobuziak z cycusia póki może

1
komentarzy
avatar
to super Weronika ma już dwa. U was też zaraz drugi się pojawi. Cieszę się że już lepiej z samopoczuciem
Dodaj komentarz

Trochę się stresuję przy wprowadzaniu czegoś na kształt BLW - z powodu możliwości zaksztuszenia/zadławienia, ale widzę jak Mały sobie świetnie radzi z chrupkami i waflami zbożowo-ryżowymi, to jakoś śmielej mi idzie wymyślanie kolejnych propozycji. On jest sprytna bestia do jedzenia - jak mu coś nie pasuje - bo np. za twarde, za dużo w buzi, albo niesmaczne, to wkłada palce i wyciąga własną ręką. Nauczył się też otwierać dłoń i wpychać do buzi końcówkę tego, co jadł trzymając zaciśnięte w pięści. Ziemniaka poliże, marchewkę też, truskawkę zdziamał, chlebek bez skórki tak trochę pociumkał. Jutro może kupię mu kalafiory lub brokuły. Nie nastawiam się na całkowite BLW, ale chcę by poćwiczył samodzielność, a nuż mu się spodoba?
Generalnie liczę na to, że jak będzie miał więcej zębów to będzie już przyzwyczajony, że mu coś daję do samodzielnego spożycia
A i tak sobie po każdym posiłku dojada z piersi, więc nie łudzę się, że tymi próbami dziamania się najada...

Kaszek nadal nie chce i mlekiem mm gardzi i nie wypije za fiksa. Zrezygnowałam m.in. przez to z powrotu do pracy, bo i tak Starszak za kilka dni kończy przedszkole, zaczyna wakacje, a po wakacjach zerówka w szkole... I tak czuję, że powinnam mu poświęcić więcej uwagi właśnie teraz, w tym przejściowym okresie. Na jesieni spróbuję jeszcze raz z pracą - muszę, bo z kasą bardzo bardzo krucho...

No i dodam jeszcze, że Misiek to leń - nie przewraca się, choć wiem że mógłby, bo czasem mu się to udaje. Jak mu się nudzi leżenie to włącza wycie i tyle. Ale pierwszy syn też taki 'leniuszek' niemobilny zupełnie był, więc teraz się nie stresuję tym. Za to obaj rozgadani że hej Chyba to po mnie mają

2
komentarzy
avatar
ja tez sie nie nastawiam na blw calkowicie, jasne, codziennie cos tam dostaje do reki,a to jablko, ciastko, chrupki, chleb, ale z obiadami odpuscilam...bo wkurzalo mnie gotowanie dla zabawy i zbieranie z ziemi, on sie tym tylko bawil, brokul to byl caly rozciapany...jakby w ogole nie sluzyl do jedzenia, ps Gabi kaszek tez nie chce, kiedys z butli pil, ale lyzka nigdy nie chcial,a teraz to juz nawet z butli nie ciagnie, nawet jesli dodam tylko 1 lyzeczke...ale co tam
avatar
ja traktuje blw jako bardziej naukę gryzienia i żucia niż regularne posiłki. Bardziej zabawa dla dziecka, trudno mi to traktować rygorystycznie. Ja dawałam trochę papek, trochę kawałków, trochę piersi. Co tam chciała. A Twój Miś to trochę duży i pewnie przewroty mu nie w głowie, woli pogawędzić
Dodaj komentarz

To ostatnie dni Starszaka w przedszkolu. Serce mi się ściska - wydaje mi się, że tak niedawno zaprowadzaliśmy go tam na kilka godzin jeszcze ze smoczkiem w buzi... I nie wiadomo jak minęło 2,5 roku - trzy przedszkolne sezony. On urósł, zmądrzał, dojrzał. Wreszcie polubił przedszkole, zaczął brać udział w zajęciach, zintegrował się z grupą, choć nadal jest przede wszystkim indywidualistą.

Jego prace zaczęły się pojawiać na wystawce - gdy wchodzę na korytarz, to bez patrzenia na podpis wiem, który obrazek jest jego autorstwa, bo zawsze różni się od innych, wykonanych raczej szablonowo i zgodnie z zaleceniami pań. Synek każdą pracę 'przerobi' na swoje - dobiera oryginalne kolory, zmienia orientację góra-dół lub zakrzywia to, co powinno być proste, dorysowuje własne elementy, no i prace podpisuje też sam

Byłam dziś oglądać zerówkę w szkole, gdzie od września ma zacząć naukę. Taki ścisk serca miałam, że aż płakać mi się chciało. Wiem, że on jest gotowy na zerówkę - czyta i pisze i garnie się do wiedzy, ale ja nie jestem gotowa psychicznie na to, by zaczął naukę w tym ogromnym gmachu!!! Mój mały blondasek w szkole? Jak i kiedy tak urósł?

Bosze, niech mnie ktoś trzepnie zdrowo, bym się ogarnęła!

Nasza wizyta w zerówce trochę mnie uspokoiła: będą dwie grupy, więc gdyby wychowawczyni Synkowi nie spasowała, to można przepisać go do drugiej (jest przynajmniej alternatywa). Podobno nie trzeba odbierać dziecka równo o 12.30, bo dzieci mogą korzystać ze świetlicy, gdzie jest zapewniona opieka i zajęcia do 15.00 (co zapewne przyda się w awaryjnych sytuacjach). Strasznie przeżywam tę zmianę.
Nie wiem jak to będzie,.. - oby Synek nie odczuł mojego niepokoju i cieszył się wpierw wakacjami, a potem nowym miejscem i kolegami.

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}