avatar

tytuł: Na wszystko jest czas pod Słońcem.

autor: Rutelka

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Jak każda mama chciałabym być najlepszą mamą na świecie. Chciałabym umieć kochać moje dziecko, zapewnić mu/jej najlepsze warunki do rozwoju emocjonalnego, fizycznego i duchowego.

about me

Moje dzieci:

Mój pierworodny Cudaczek - Szymon ("Bóg wysłuchał") - wymodlony, wypłakany, wyczekany po 2 latach starań. Mój drugi Bąbel rośnie pod sercem. Chciany i oczekiwany. Starania zajęły nam krócej, bo tylko 7 miesięcy. Czekamy aż się okaże, czy to Bąbel czy Bąbelkówna. :)

about me

Moje emocje:

Radość, ale i zmęczenie. Trochę strach jak sobie poradzę z dwojgiem małych dzieci. Oczekiwanie na własne lokum (dom), marzenie o tym, aby w końcu zamieszkać na swoim ze swoją rodziną.

W piątek 28.października w końcu po 4 tygodniach pobytu w szpitalu (a właściwe dwóch szpitalach) wróciliśmy z synkiem do domu. Radość ogromna, bo morze łez wylałam przez to umęczenie.


Ciocie
to teraz oficjalnie przedstawiam Wam mojego Cudaczka.
Szymon Piotr urodził się 9.października o 15:12. 3750 g, 56 cm i 10 punktów w skali Apgar.
A tak wyglądał dzień po porodzie

http://images84.fotosik.pl/122/c076f3bfae106fb0med.jpg

http://images81.fotosik.pl/122/f308bb7ac157d880med.jpg

c.d.n.

7
komentarzy
avatar
Kochana super, ze wreszcie jesteście w domu. Zdrówka dla Ciebie i maluszka.
avatar
Kochana super, ze wreszcie jesteście w domu. Zdrówka dla Ciebie i maluszka.
avatar
Witaj, Szymku Śliczne włoski!
avatar
Rutelko,ładny ten Wasz synek i ile ma włosów-gratuluję
avatar
Rutelko, Szymek jest przesłodki i jaki śliczny, taki słodki misiakjak to dobrze, że jesteście w domku, pozdrawiam
avatar
Rutelko, gratuluję, mały jest śliczny! Tak się cieszę, że już jesteście w domu!
avatar
Ale słodki malec. Rutelko niech zdrowo rośnie ta wasza pociecha
Dodaj komentarz

Moja historia przed-, porodowa i poporodowa.

PRZED

Do szpitala miałam się stawić na 26.09. ze względu na poszerzone nerki syna. Planowo miałam mieć indukcję porodu. Po kilku godzinach na izbie przyjęć odesłano mnie do domu do 30.09. ze względu na brak miejsc.

30.09. stawiłam się znów na Izbie Przyjęć. Miejsc nadal brak, ale warunkowo mnie przyjęli na Porodówkę do indukcji porodu. Na porodówce tłok okropny. Zostałam położona na sali porodowej jednoosobowej przerobionej na 4-osobową. Zamiast łóżek, leżanki. Brud, smród i ubóstwo. Na suficie siatka szpiegowska i około 20 pająków. Przez kilka dni pobytu na porodówce nasłuchałam się porodów, oswoiłam się co nie co, zapoznałam się z funkcjonowaniem porodówki na Karowej. Jedna wielka MASAKRA.
Od razu 30.09. założono mi cewnik Foley'a do szyjki macicy, aby zrobić rozwarcie. Szyjka rozwarła się do 2 cm, ale się nie skróciła.
W sobotę 1.10. od rana zostałam podłączona do oksytocyny i zaczęła się indukcja porodu. Skurcze miałam regularne co 2-3 minuty. Po pierwszej kroplówce (ok. 16-17) zaprzestano indukcji, bo podobno nie było akcji porodowej. Moim zdaniem, lekarka na dyżurze sobotnio-niedzielnym nocnym nie chciała się cackać z kolejną rodzącą... w karcie napisali mi że skurcze co 7-8 minut, co jest nieprawdą, bo miałam co 2-3 minuty. Poinformowano mnie, że za 2-3 dni znów próbujemy z indukcją. 2-3 dni minęło i nic... Nikt nic w moim kierunku nie robił. W czwartek po 5 dniach na porodówce przeniesiono mnie na oddział Patologii Ciąży i dalej nic.
Oddział Patologii Ciąży to hotel 5-gwiazdkowy na tle Porodówki. Przynajmniej się wyspałam, bo łóżko wygodne i pająków brak.
Minął tydzień i nic. W sobotę 8.10. wstałam z nastawieniem, że muszę poród wychodzić. No i chodziłam po szpitalu całą sobotę. Kilometry korytarzy, schody góra- dół, dół-góra i tak w kółko. No i wychodziłam.


PORÓD

W noc z soboty na niedzielę ok. 2:00 odeszły mi wody. Nie, że jakoś dużo. Niewiele. Około pół szklanki. Obudziłam się, bo zrobiło mi się mokro. Poszłam do położnej, sprawdziła, czy to wody, zbadała mnie na fotelu i kazała się pakować, bo rodzę. Powrót na porodówkę.
Po około 15 minutach od odejścia wód zaczął mnie boleć brzuch.
Bóle się nasilały. Około 6 zadzwoniłam do męża, żeby powoli się zbierał i przyjeżdżał, bo rodzę.
Od około 7 do 10:30 bóle już były nie do zniesienia. Jakby ktoś mnie w środku rozrywał. Około 10:30 podano mi znieczulenie zewnątrzoponowe. Oczywiście musiałam sama tego pilnować, żeby nie przeoczyli 4cm rozwarcia. Ciągle upominałam się u położnej, żeby mnie zbadała, czy już 4 cm. Po podaniu znieczulenia zrobiło się BŁOGO. Nic mnie nie bolało. Przez kolejne 4 godziny odpoczywałam od bólu. Pełne rozwarcie zrobiło się około 14:30. I wtedy dopiero przewieziono mnie na salę jednoosobową. Tego dnia był taki tłok na porodówce, że dziewczyny po porodach leżały z dziećmi na korytarzu czekając aż kolejna babka urodzi i będę mogły wjechać na leżankach do sali porodowej i w spokoju odpocząć. Ja do 14:30 leżałam na tej prowizorycznej sali 4-osobowej (z pająkami na suficie), z odwiedzającymi i ogólnie w okropnych warunkach. Na szczęście na samą końcówkę przeszłam do sali jednoosobowej. Byłam tam tylko ja, mąż i od czasu do czasu położna. Końcówka trwała króciutko. Urodziłam na 3 skurczu partym. Parcie mnie w ogóle nie bolało. Zostałam nacięta, czego nie czułam w ogóle. Mały urodził się szybciutko, ładnie, z wodami. Chlusnęło ze mnie jak wyskoczył. Po chwili urodziłam łożysko. Dostałam małego na klatkę piersiową na około 1,5 godziny, może 2. Mąż przeciął pępowinę.
Po pierwszym kontakcie skóra do skóry, na salę wjechały 3 matki z noworodkami. Ustawili nas jak śledzie, jedno łóżko przy drugim, torby pod nogami, wózeczki z dziećmi wciśnięte pomiędzy nas, plus 4 mężów nie wiedzących gdzie się podziać. Leżałyśmy w takich warunkach do około 22, bo nie było miejsca nas przewieźć gdziekolwiek. O 22:00 dwie pojechały na patologię ciąży, a pozostałe dwie (w tym ja) na położnictwo.

PO

Położnictwo na Karowej to masakra, podobnie jak porodówka. Ciasno. Ja trafiłam do pokoju 3-osobowego bez łazienki. Łazienka w korytarzu dla kilku sal. Torby pod nogami, bo nie ma szaf. Umęczyłam się okrutnie. Jak nie mój synek płakał, to pozostałe. Po porodzie byłam tam 5 dni. Przez 5 dni nie spałam nawet 5 minut. Chodziłam jak Zombie. Mój stan psychiczny był okropny. Płakałam całymi dniami. W pierwszej dobie życia mały nie chciał jeść, co jest normalne, ale od drugiej głodomorek mu się załączył, a ja nie miałam pokarmu, tzn. miałam, ale za mało. Płakałam razem z nim. Spadał na wadze, aż w 4 dobie spadł z 3750 na 3200. Co lekarz, co położna do inne zdanie na temat laktacji i dokarmiania. Nie czułam wsparcia mimo, że byłam otoczona lekarzami i położnymi. Mój pobyt tam przedłużył się do 5 doby, bo czekaliśmy z Szymonem na miejsce w Centrum Zdrowia Dziecka. W czwartek 13.10. Szymon został przewieziony do CZD, a my pojechaliśmy za nim samochodem.

Po tych dwóch tygodniach w szpitalu na Karowej, emocjonalnie i psychicznie byłam wrakiem. Płakałam na każdym kroku. Najgorzej dobijało mnie to, że nie potrafię wykarmić syna.

A o pobycie w CZD napiszę następnym razem, bo synek się budzi.

9
komentarzy
avatar
Kochana nie zazdroszczę tych wszystkich szpitalnych przeżyć, ale masz wreszcie swoje Cudo, swojego wyczekanego syneczka. Gratuluję, mały jest słodki.
avatar
Kochana nie zazdroszczę tych wszystkich szpitalnych przeżyć, ale masz wreszcie swoje Cudo, swojego wyczekanego syneczka. Gratuluję, mały jest słodki.
avatar
O rany, nie brzmi to zachęcająco. Ale taki Cud-aczek jaki przyszedł Wam na świat na pewno osłodzi te gorzkie wspomnienia. Czekam na ciąg dalszy i bardzo się cieszę, że już jesteście w domu!
avatar
Rutelko Twój synek jest śliczny)okropne to co opisujesz odnośnie szpitala,średniowiecze.życzę Wam dużo zdrówka i spokojnych chwil.
avatar
Zgadzam się z dziewczynami-to straszne co musiałaś przejść ale teraz musi być tylko lepiej bo masz synka w domku.Życzę Ci by teraz wszystko się unormowało i by mały Szymuś rósł jak na drożdżach sprawiając rodzicom jak najwięcej radości.
avatar
Oj Rutelko kochana xxxx synuś cudowny, śliczny aniołek brawo matka zrobiłaś kawał dobrej roboty!!!!!
A jeżeli chodzi o karmienie to przykro ze w szpitalu nie wsparli u nas tez było cieżko z karmieniem przez pierwsze 2tyg ale zaparłem sie na cyca i nie dałam mm
Wiem jak jest na poczatku kochana xxx
Wałcz o karmienie cycusiem, polecam doradcę laktacyjnego
Niestety położna albo lekarz bedą wciskać mm pod pretekstem ze masz mało pokarmu, dziecko sie nie najada i inne gowno prawdy!
Jak bedziesz karmić na zadanie to bedzie pokarm, a w kp sa kryzysy tez you norma..
Pisz prywatnie jak moge pomoc, ja karmie N juz 19mcy i przeszliśmy duzo tez....
Pozdrawiam cieplutko, xxx
avatar
Ojjj to Ty tam kochana koszmar przeżyłaś, oprócz tego cudu oczywiście, a Szymcio jest tak słodki, że napatrzeć się nie mogę
avatar
Ojjj to Ty tam kochana koszmar przeżyłaś, oprócz tego cudu oczywiście, a Szymcio jest tak słodki, że napatrzeć się nie mogę
avatar
Kochana, no to przeszłaś, teraz ile się da regeneruj siły i odsypiaj Nie chciałam Ci pisać, nie wiedziałam na ile to prawda, jak leżałam w szpitalu, dziewczyny mówiły o Karowej i panujących warunkach, czyli to wszystko by się zgadzało. Ale dobrze, że to wszystko masz już za sobą. Wszystkiego dobrego dla Was! ps oczywiście czekamy na ciąg dalszy
Dodaj komentarz

Mam zaległości w pisaniu na bieżąco.
Odkąd jesteśmy z Szymonem w domu, czasu na belly i ovu mało. Prawie w ogóle nie 'siedzę w necie'. Jak mały śpi zwykle wolę iść spać.

Wronka życzyła mi przespanych nocy i piersi pełnych mleka. I to był strzał w 10, bo o tych dwóch kwestiach najbardziej marzę.

Od porodu nie spałam dużej niż 3 godziny na raz, zwykle śpię po około 2 godzin i pobudka na karmienie. Synek jest generalnie grzeczny i śpi między karmieniami, ale zwykle długo zajmuje mu uśnięcie po karmieniu, więc i ja nie śpię. Czasami usypia przy cycu, czasami w ramionach mamy lub taty, ale zwykle staramy się go odkładać, żeby uczył się sam usypiać bez dodatkowych bodźców. I całkiem nieźle mu to idzie tzn. samodzielne usypianie.

Cały czas mamy problem z karmieniem. To dla mnie traumatyczny temat.
Po pierwsze - miesiąc w szpitalu z dzieckiem po porodzie - i rozbieżne opinie lekarzy, położnych i innych osób w sprawie karmienia, dokarmiania, laktacji itp. mogą człowieka dobić. Naprawdę w szpitalu to była trauma. Zła byłam na lekarzy i na pielęgniarki, że nie potrafią lub nie chcą mi pomóc,a tylko wywołują presję.
Ciągle mam za mało pokarmu, żeby wykarmić synka. Muszę dokarmiać sztucznym mlekiem, co na początku szczególnie stanowiło dla mnie osobistą porażkę, bo ja bardzo, ale to bardzo chciałam karmić piersią i tylko piersią. Znów dostaję kijem w łeb, bo moje plany i pobożne życzenia i założenia legły w gruzach. I znów czuję że Bóg uczy mnie w kolejnym temacie pokory. Czasem po prostu nie ma wystarczająco mleka, żeby wykarmić dziecko i ja to dopiero zrozumiałam jak sama to przechodzę. Wcześniej myślałam, że jak kobieta chce karmić, to wykarmi. Boże, ile jeszcze we mnie pewnego rodzaju pychy, że będzie tak i tak, jeśli tylko chcę???

I uwaga:
Miałam w założeniu:
- karmić tylko piersią - na razie miesiąc po porodzie nie udało mi się ani jednego dnia nie dokarmić syna mlekiem modyfikowanym,
- nie stosować smoczka uspokajacza - smoczek używamy i nie wyobrażam sobie życia bez niego,
- używać pieluch wielorazowych, bo tak jest zdrowiej, taniej i lepiej - używamy jednorazówek, a jakże ---> najlepsze okazały się Dada.

Jak widać życie weryfikuje moje plany i mogę powiedzieć dziś, że nie zarzekam się, że zrobię tak i tak, bo jak widać nie wszystko jest wykonalne.

Wpis jest pozytywny, dziś uśmiecham się na myśl o moich założeniach, które prysły jak bańka mydlana. Kolejna lekcja za mną.

No muszę dodać, że kupiłam też chustę do noszenia i raz już motałam synka. Ciężko mi to idzie, ale synek od razu usnął, gdy go zamotałam w pozycji na kangurka.

13
komentarzy
avatar
avatar
Miło poczytać, co u Was słychać
avatar
Rutelko-nie zrażaj się niepowodzeniami.Mały też uczy się wszystkiego a na to potrzeba czasu.Życzę Ci aby było coraz lepiej i byś mogła w końcu się wyspać.Pozdrowienia cieplutkie dla Ciebie i synka
avatar
Karmienie to ciężki temat...ale mi moja położna udzieliła dobrej rady: laktacja jest w głowie a nie w piersiach, uwierzyłam i było lepiej z każdym dniem. Chusta to strzał w dziesiątkę
avatar
Karmienie to ciężki temat...ale mi moja położna udzieliła dobrej rady: laktacja jest w głowie a nie w piersiach, uwierzyłam i było lepiej z każdym dniem. Chusta to strzał w dziesiątkę
avatar
Rutelko dużo siły Ci życzę, początki bywają trudne ale mam nadzieję, że te drobne "niepowodzenia " nie zepsuja Ci radości płynącej z macierzyństwa :-)
avatar
Rutelko dużo siły Ci życzę, początki bywają trudne ale mam nadzieję, że te drobne "niepowodzenia " nie zepsuja Ci radości płynącej z macierzyństwa :-)
avatar
Trzymajcie się ciepło. Początki na pewno są trudne, ale z czasem będzie lżej. A życie cały czas weryfikuje nasze plany i wyobrażenia. Najważniejsze, że doczekałaś swojego Cudu, a reszta powoli się poukłada. Ściskam Ciebie i Szymonka <3
avatar
Trzymajcie się ciepło. Początki na pewno są trudne, ale z czasem będzie lżej. A życie cały czas weryfikuje nasze plany i wyobrażenia. Najważniejsze, że doczekałaś swojego Cudu, a reszta powoli się poukłada. Ściskam Ciebie i Szymonka <3
avatar
A może pomoc doradcy laktacyjnego? Mój synek był karmiony piersią 14,5 miesiąca, tylko dzięki pomocy doradcy. Głowa go góry początki są zawsze trudne
avatar
Rutelko - przede wszystkim gratulacje wielkie! Ja po tyłach, no ale mój synek już zaczyna się na poważnie przymierzać do raczkowania i tutaj w ogóle nie zaglądam...
A co do karmienia - wiary kochana! Ja dokarmiałam mm do skończenia 4 miesiąca prawie. Teraz mamy skończone 6 i tylko kp + wprowadzamy stałe jedzonko. Dostawiaj do piersi tak często jak się da, co 1,5h nawet. I dokarmiaj mm. Nie denerwuj się, przyjmij jak jest. I zobaczysz, że pokarm poleci Jeśli w ogóle masz pokarm, to będzie dobrze! :* <3 Trzymam kciuki!
avatar
Rutelko - przede wszystkim gratulacje wielkie! Ja po tyłach, no ale mój synek już zaczyna się na poważnie przymierzać do raczkowania i tutaj w ogóle nie zaglądam...
A co do karmienia - wiary kochana! Ja dokarmiałam mm do skończenia 4 miesiąca prawie. Teraz mamy skończone 6 i tylko kp + wprowadzamy stałe jedzonko. Dostawiaj do piersi tak często jak się da, co 1,5h nawet. I dokarmiaj mm. Nie denerwuj się, przyjmij jak jest. I zobaczysz, że pokarm poleci Jeśli w ogóle masz pokarm, to będzie dobrze! :* <3 Trzymam kciuki!
avatar
Niestety plany to jedno, życie to drugie... O karmienie walcz ale na spokojnie. Stres (wiem po sobie) może doprowadzic do mniejszej ilosci mleczka, a nawet do zaniku. Szkoda, ze Twoje wpisy pojawiają się teraz już tak rzadko. Lubię Cię czytać.
Dodaj komentarz

Mam ogromne zaległości w pisaniu. Gdy siadam i chcę napisać, to nie wiem, co wybrać, czym się podzielić i motam się, motam, aż w końcu czas się kończy (czytajcie: mały się obudził). Spróbuję.

Szymon ma już skończone 1,5 miesiąca. Jest generalnie grzecznym małym dzidziusiem, co śpi, budzi się, porozgląda, pouśmiecha, popłacze troszkę, je i znów idzie spać. I tak sobie żyje dzień po dniu, w takim cyklu 3-4 godzinnym.

Noce zwykle przesypia (oczywiście budzi się na karmienie co 3-4 godziny), ale zdarzyło się tak, że siedziałam z nim 2-3 godziny, bo po karmieniu nocnym, ani myśli o spaniu. Najtrudniejsze są wieczory. Nie codziennie, ale dość często ma (chyba) kolki, bo płacze, pręży się i generalnie wieczorem jest małym kangurkiem, co to siedziałby tylko na rękach u mamy, a o odłożeniu do bujaczka lub łóżeczka nie ma mowy. Trochę mnie te sesje wieczorne wykończają psychicznie, ale na szczęście mijają.

Mieliśmy (mamy) problem z ciemieniuchą i z wysypką skórną. Lekarz określił to jako atopowe zapalenie skóry, ale do końca mu nie ufam (rozglądam się za nowym pediatrą). Pediatra ów zalecił mi dietę bezmleczną. No więc od równo 2 tygodni jadę na ubogoskładnikowej diecie licząc na to, że to pomoże i na skórę synka i na te wieczorne płacze. Podejrzewam, że jeśli jest na coś uczulony to na białko jajek, bo od kilku dni odstawiłam jajka i ze skórą jest lepiej. Kąpaliśmy go kilka razy w nadmanganianie potasu i smarujemy go maścią cholesterolową. Po nadmanganianie widzimy znaczną poprawę (krostek na ciele praktycznie nie ma, ale zostały na twarzy). Wydaje mi się, że maść mu nie służy, bo posmarowane krostki jeszcze bardziej się zaogniają.

Szymon zaczął się świadomie uśmiechać do twarzy człowieka 1 dzień przed ukończeniem miesiąca, czyli 8 listopada. Od tamtej pory rozdaje uśmiechy obficie, obserwuje nas, wodzi wzrokiem. Gdy leży na brzuszku głowę podnosi wysoko i chwilę udaje mu się ją trzymać w górze. Zaczął też gruchać, uwielbia rozmawiać z nami w ten sposób, aż cały podskakuje jak sprężynka.

Z karmieniem lepiej, ale jeszcze walczę. Teraz od 2 dni mało go przystawiam do piersi, bo chcę zobaczyć ile mam w piersiach pokarmu. Ściągam więc regularnie laktatorem co 3-4 godziny od 80 do 150 ml i podaję butelką. Myślę, że jeszcze tydzień, dwa i może uda się ogarnąć temat, tak, żebym nie musiała go dokarmiać mlekiem modyfikowanym. Generalnie większość karmień to moje mleko z piersi, ale średnio 2-3 karmienia dostaje tylko lub dodatkowo (do mleka z piersi) mleko kupne. Od 2 tygodni jesteśmy na mleko Bebilon Pepti (mleko ze zhydrolizowanym białkiem mleka krowiego czyli takie, co go nie będzie uczulać w razie gdyby jednak miał tę alergię na produkty mleczne).
Co do karmienia piersią byliśmy 2x w poradni laktacyjnej. Kolejną wizytę mamy na początek grudnia. Pani w poradni może nie za wiele mi pomogła, bo piersi mam ok, mleka dość dużo, a problem leży w tym, że synek denerwuje się przy piersi i nie chce jeść do końca. Jednak mimo wszystko cieszę się, że chodzimy na wizyty, bo przynajmniej jedna osoba z lekarzy rozumie nasz problem i nie wywiera presji. To daje ogromne wsparcie.

Na razie myśl o przeprowadzce odeszła w siną dal. Wygodnie mieć rodziców pod ręką, bo nawet teraz gdy to piszę, synkiem zajmuje się moja mama, bo wzięła go na przytulasy.

Aaa i jeszcze o wadze.
1.02. gdy test ciążowy wyszedł pozytywnie ważyłam 98 kg. (wiem dużoooo)
Pod koniec ciąży ważyłam 108 kg.
Ze 2 dni po porodzie (ważyłam się na oddziale położniczym) ważyłam już 98 kg.
Teraz 6 tygodni po porodzie ważę 92 kg.
Tylko w ciążę zachodzić, bo bilans wyszedł na minus. Oby ta tendencja się zachowała. Chciałabym spaść z wagi naturalnie i bez wysiłku (wiem, chyba niemożliwe). Ubrania z przed ciąży na mnie wiszą. Cieszy to.

A to moje szczęście, nasz wyczekany CUD. Ma tu skończony miesiąc.

http://images83.fotosik.pl/188/95512c9f5e73d5ffmed.jpg


aaa i jeszcze jedno: 2 dni temu Szymon ważył już 5120g

12
komentarzy
avatar
Rutelko, jaki On jest słodziutki, śliczny jest ten Twój Szymuśfajnie, że radzisz sobie coraz lepiej z karmieniem
avatar
Gratuluje Synka - jest przesłodki! Mój synek tez ma na imię Szymonek -wszystkie Szymonki to fajne chłopaki :-)
A co do utraty wagi to jak Twoj Szymonek zacznie raczkować to schudniesz sama nawet nie wiesz kiedy. Pozdrawiam cieplutko. Kasia
avatar
Gratuluje Synka - jest przesłodki! Mój synek tez ma na imię Szymonek -wszystkie Szymonki to fajne chłopaki :-)
A co do utraty wagi to jak Twoj Szymonek zacznie raczkować to schudniesz sama nawet nie wiesz kiedy. Pozdrawiam cieplutko. Kasia
avatar
Rutelciu, Szymuś jest CUDny Lubię czytać Twoje wpisy. Gratuluję też spadku wagi - lżejsza mama to mama szczęśliwsza i zdrowsza.
avatar
Twój Szymuś jest przecudny-rośnie jak na drożdżach.Też się cieszę że idzie Ci coraz lepiej z "obsługą" małego człowieka.Będzie coraz lepiej,no i fajnie że waga idzie w dół
avatar
Szymuś jest słodki, być mamą takiego Słodziaka to musi być cudowne uczucie. Pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego co najlepsze, dużo radości z macierzyństwa i jak najmniej trudności.
Buziaki <3
avatar
Kawał chłopa A może Synek ma trądzik niemowlęcy. Też chodziłam po lekarzach, odstawiłam nabiał i okazało się ze to trądzik, który przeszedł sam nawet nie wiem kiedy. Przemywałam buzie tylko przegotowaną wodą.
avatar
Ja tez z Wawy i mam super pediatre.
avatar
Ja tez z Wawy i mam super pediatre.
avatar
Ja tez z Wawy i mam super pediatre.
avatar
Ja tez z Wawy i mam super pediatre.l
avatar
Ja tez z Wawy i mam super pediatre.
Dodaj komentarz

Nie dam rady pisać częściej. Są dni, że w ogóle nie włączam komputera. Dziś rano włączyłam, po to, aby w ciągu dnia mieć szansę usiąść na chwilę przed monitorem bez czekania na uruchomienie.

Synek skończył już 9 tygodni. Tu zdjęcie z 6 grudnia:
http://images83.fotosik.pl/236/685fd46036ba611emed.jpg

Ma już swój rytm, szczególnie wieczorno-nocny. Troszkę kolki się wyciszyły, teraz mam wrażenie, że po wieczornym karmieniu ma problem nie z bólami brzucha, ale z tym, że jest strasznie zmęczony i nie potrafi usnąć. Zwykle zajmuje mu to około 1,5 godziny na moich rękach, z przysypianiem i płaczem na zmianę, zanim odpłynie. Około godz. 23:30 - 1:00 (zależy) śpi. I wtedy zaczyna się lepsza część nocy, bo Szymon generalnie przesypia noc bez problemu, wybudzając się tylko na karmienie około 3:30-5:00. Karmię go wtedy piersią, odbijam i śpi dalej aż do 8-9. Potem znów się karmimy i śpimy do 10:30.

Synek uwielbia twarze, co tu ukrywać, szczególnie moją. Hehe. Rozdaje uśmiechy, grucha, przygląda się. Pewniej trzyma głowę w pozycji na brzuchu, ale nie lubi tej pozycji wybitnie.

Nadal karmię piersią, odciagam laktotorem i dokarmiam mlekiem modyfikowanym. Od ponad miesiąca jestem na diecie beznabiałowej i bezjajecznej. Nie jem też czekolady (i wszystkiego co z kakaem) oraz soi. Wysypka zniknęła, ale ostatnio zrobiłam prowokację - zjadłam ser żółty i wypiłam kefir i krostki znów się pojawiły, więc jednak chyba to jest alergia pokarmowa.

W między czasie zaczął boleć mnie kciuk, ścięgno od kciuka tak boleśnie przeskakuje, że trudno to wytrzymać. Robiłam rentgen, byłam już u chirurga ortopedy. Mam podejrzenie zespołu Quervaina, czyli zapalenia ścięgna szczególnie częstego przypadku u matek, które nadwyrężają rękę nosząc dziecko. Dostałam skierowanie na usg i na rehabilitację. Zobaczymy co z tym dalej. W ciągu dnia noszę ortezę, co znacznie zmniejsza ból, bo palec się nie wygina i ścięgno nie przeskakuje.

Za parę dni święta. Jeszcze rok temu byliśmy tylko we dwoje, a na poczęcie dziecka nie miałam już nadziei. Zaraz po świętach, z początkiem stycznia, począł się Szymon. Życzę takich niespodzianek, tym którzy czekają długo, zbyt długo. Nie mam czasu zaglądać regularnie do pamiętników i na wykresy, ale od czasu do czasu zerkam nawet jak nie komentuję. Kibicuję wam dziewczyny: Lena, Reni, Nika, Bikini, Zabayonne całym sercem z Wami. Przepraszam jeśli pominęłam jakąś bliską mi duszyczkę.

8
komentarzy
avatar
Pięknego macie synka! Pozdrawiam cieplutko w ten mroźny poranek
avatar
Dziękuję Ci bardzo Kochana, że o mnie pamiętasz <3
Szymonek prześliczny. ŚCISKAM i również życzę wszystkiego co najlepsze na Święta i cały Nowy Rok <3
avatar
Rutelciu obawiam się, że za jakiś czas z tym czasem będzie jeszcze gorzej. Chociaż... może to tylko jest tak u mnie. Na szczęście mam troszkę czasu na net, bo moje brzdące już śpią. A nie pomyślałaś, że on za długo śpi rano do tej 10.30? A jak z aktywnością w ciągu dnia i snem? Tak dumam... a spróbuj go trochę i powoli tak przestawić, żeby od rana był bardziej aktywny, to może z czasem wcześniej będzie zasypiał. Moje wstają rano, zwłaszcza Szymon (6rano i już się zazwyczaj budzi) ale ok 18/19 są padnięte na maksa. O 20tej to już odpływają. Pewnie za jakiś czas, kiedy i on podrośnie będzie lepiej... A synuś uroczy... pewnie po mamusi Współczuję Ci z tym kciukiem i ścięgnem. Mi kręgosłup daje w kość... a wcale tak dużo ich nie noszę. Także miej się na baczności jeśli chodzi o plecy. Trzymaj się i od czasu do czasu daj znać co u Ciebie. Pozdrawiam, życząc Waszej trójce Wesołych Świąt!
avatar
Rutelko jak to fajnie, że udało Ci się coś napisać i wstawić zdjęcie Szymonka, jaki on jest słodki, śliczniutki, napatrzeć się nie mogętak, jak napisałaś, tak niby niedawno, rok temu, traciłaś nadzieję,a pamiętam wpis z 1 lutego, ten szczęśliwy, niespodziewanyI to szczęście już jest z WamiWszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojej rodzinki z okazji Świąt, pozdrawiam i dziękuję za pamięć.
avatar
Dziękuję Ci bardzo Kochana, że o mnie pamiętasz <3
Szymonek prześliczny. ŚCISKAM i również życzę wszystkiego co najlepsze na Święta i cały Nowy Rok <3
avatar
Synio śliczny, aniołek )
avatar
Synio śliczny, aniołek )
avatar
Synio śliczny, aniołek )
Dodaj komentarz

Uwaga, uwaga!
Od wczoraj mamy przełom.
Syn tylko na piersi. Syn tylko na piersi.
Je długo, w sumie po około 20-30 minut przy każdym przystawieniu.
Do tej pory było po 5-9 minut, odrywał się, płakał i już nie było mowy, żeby dać mu pierś.

Najada się, nie jest marudny pomiędzy karmieniami. Wczorajszy wieczór był boski. Ani razu nie musiałam go uspokajać bujając na rękach (tak jakby mi dziecko podmienili). Był zadowolony, przez godzinę, albo i dłużej oglądał książeczkę czarno-białą. Jego ulubiona strona to ta w kółka czarno-białe.

Walka o laktację i karmienie piersią trwała 10 tygodni. To była masakara. Ile to mnie kosztowało nerwów, łez i czasu (ściąganie laktatorem, karmienie i znów ściąganie itd.) Być może pomogła zmiana butelki na Tommy Teeppee, a właściwie smoczka od tej butelki. Smoczek ten przypomina brodawkę i nie leci z niego aż tak wolno jak ze smoczka Lovi albo Aventu (to Szymona denerwowało). Być może jednak zmiana butli nic tu nie miała do rzeczy, a jedynie fakt, że syn rośnie, zmienia się i może akurat przyszła zmiana w karmieniu. Nie wiem.

Nie poddałam się i doczekałam się dnia, w którym mój syn je tylko z cyca.

Oczywiście boję się, że to tylko chwilowe, ale musiałam zapisać, bo to sukces w tej walce jaką toczę od 9 października.

Syn kończy dziś 10 tygodni.

Ewidentnie ma swój rytm (pisałam o tym 15.12). W ciągu dniu wytrzymuje 1,5 godziny czuwania i drzemka. Zwykle pierwsza drzemka około 11:30 trwa 45 minut, potem znów okres czuwania i dłuższa drzemka od 1,5 godziny do nawet 4 godzin. Potem do wieczora 1,5 godziny czuwania i około 40 minut drzemki.

Sosenka zgodnie z twoją sugestią, spróbuję go przestawić na nocne spanie od 22 do 8, bo na razie jego rytm wypada od 0:00 do 10:00 i o ile rano fajnie sobie pospać, to jednak wieczorem jest ciężko siedzieć z nim do tej północy.

No! Radość wielka! Cyc wygrał!

7
komentarzy
avatar
Brawo dla cyca
avatar
Brawo dla cyca
avatar
Gratuluję sukcesu
avatar
Gratuluję sukcesu
avatar
Super, bardzo się cieszę :-)
avatar
Gratuluję cierpliwości - dawno bym odpuściła
avatar
Rutelko cieszę się że już macie pierwsze sukcesy.Mały Szymon chyba podobny do mamusi .Wesołych świąt Wam życzę-wreszcie z dzieciątkiem
Dodaj komentarz

Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń w nadchodzącym Nowym Roku 2017 dla wszystkich mamusiek teraźniejszych i przyszłych. Szczególnie trzymam kciuki za te wieloletnie staraczki: oby 2017 rok był tym szczęśliwym.


Szymon za tydzień kończy 3 miesiące.
Jednak nadal na piersi i na butelce.


Na więcej nie mam czasu, bo syn płacze.
Buziaki.

3
komentarzy
avatar
Kochana dla WAS też wszystkiego dobrego w następnym roku-niech Szymon zdrowo rośnie.
avatar
Rutelko dla Ciebie i Twojej rodzinki również wszystkiego dobrego, dużo radości z cudownego Szymonka i wszelkiej pomyślności.
avatar
Rutelko kochana co tam u Was?? Pozdrawiam cieplutko ☺
Dodaj komentarz

ok Ciotki!
Może zdążę coś naskrobać. Mały śpi już 35 minut, więc jest duże prawdopodobieństwo, że jednak nie zdążę.

Szymon ma już 3,5 miesiąca, a dokładnie skończone 15 tygodni. Noce nadal przesypia ładnie, oczywiście z pobudką na jedzenie. Trudne wieczory (czytaj kolki) prawie ustąpiły, no właśnie prawie. Co kilka dni znów jest jazda bez trzymanki tzn. mały wyje w niebo głosy. Ewidentnie ma problem, żeby usnąć i dlatego wyje. Jest zmęczony okrutnie, a nie może usnąć. Taki ryk trwa od 10 minut do maksymalnie 1,5 godziny. W pozostałe wieczory jest ok, ale mały przyzwyczaił się do usypiania bujany na rękach, więc w te pozostałe wieczory próbuję go nauczyć, że fajnie się usypia leżąc w łóżeczku, albo wózku.

Syn jest duży i ciężki. Nie wiem dokładnie ile waży, ale coś koło 7 kg. Bardzo dużo ubranek poszło z powrotem do wora na 'kolejne' dzieciątko, tak szybko nam rośnie.

oooo... obudził się.... ciąg dalszy nastąpi

0
Dodaj komentarz

no to próbujemy dalej Mały się najadł i teraz leży obok mnie w wózku.

Co do wagi, to nie wiem dokładnie. Może waży 6,5 kg, na pewno powyżej 6, a myślę, że poniżej 7. Ubranka nosi na 68 cm, te na 62 cm są w większości za małe. Kurcze, a zaczynał od ubranek na 56 cm, a nawet na 50 cm.

Prawie mi zanikł pokarm. Jeszcze nie odpuściłam, bo zamierzam spróbować relaktacji, ale to dopiero od niedzieli, bo w sobotę jest moja impreza urodzinowa, więc do soboty nie mam czasu, żeby non stop siedzieć z laktatorem, a w między czasie przystawiać małego. Mały zrobił się wygodny i nie przepada za cycem (z butelki łatwiej). W chwili obecnej ściągam kilka razy dziennie i zbiera się na jedno karmienie.
Karmię go 6x na dobę (co 4 godziny) po 150 ml. Używamy mleka Hipp. Przerabialiśmy Bebilon i Bebiko - chyba po jednym i drugim miał wysypkę. A po Hipp jest ok. Staram się odejść od karmienia nocnego, na razie zjechaliśmy do 120 ml i 3 miarek w nocy i o dziwo Szymon spokojnie przesypia 4 godziny po takim rozwodnionym mleku. Od 9 stycznia podaję mu też wodę. Nie przepada za nią, bo woda jak woda jest bez smaku. No ale nie poddaję się i powoli się przekonujemy do tego napoju. Wczoraj wypił 70ml wody przez cały dzień. Podaję mu co chwila. Weźmie łyk lub dwa i nie chce. Bardzo mi zależy na tym, żeby jednak polubił wodę, bez żadnych dodatków typu cukier. Trzymajcie kciuki, aby się udało.

Tak wygląda mój klocuszek chwilę przed kąpielą. No właśnie - uwielbia się kąpać.
https://images84.fotosik.pl/319/12d178b46ff7d7ccmed.jpg

Chciałam jeszcze po krótce zapisać rzeczy, które uważam za niezbędne przy małym dziecku:
1. LAKTATOR elektryczny - bez niego nie udało by mi się karmić małego mlekiem z piersi przez 3 miesiące; wiem, że w większości kobiety nie mają problemu z laktacją, ale ja do tej większości niestety nie należę... mam nadzieję, że przy kolejnym dziecku będzie pełno mleka w cycu.
2. Poduszka ROGAL do karmienia - bez tego gadżetu nie wiem jakbym karmiła piersią. Mam duże piersi i żeby karmić muszę trzymać cycka, więc nie mogę trzymać dziecka. Synek leżał za każdym razem na Rogalu, a ja go spokojnie mogłam karmić.
3. Przewijak (mamy ten najtańszy z IKEA i jest rewelacyjny). Bez przewijaka moje plecy wysiadły by po 2 tygodniach. Czasami przebieram małego na łóżku i już po chwili odczuwam ból pleców.
4. Wózek (a właściwie dwa wózki) Mamy wózek używany na dworze, który stoi w sieni (no bo wiadomo, kółka brudne) i mamy drugi wózek sprzed 18 lat, który ściągnęliśmy ze strychu (wózek po mojej pełnoletniej bratanicy). Ten wózek używamy w domu, dzięki czemu nie musimy ciągle czyścić kółek. Wózek jest bardzo przydatny: do usypiania, do zabawy, jedzie ze mną wszędzie, nawet do łazienki. mały w wózku się bawi, a ja biorę prysznic.
5. Kocyki - w ilości co najmniej 3-4. Najbardziej się sprawdza zwykły bawełniany, choć o taki ciężko w sklepie. Mam też polarowe, ale w nich mały się poci, więc najbardziej lubimy bawełniany.
6. Smoczek uspokajacz oraz łańcuszek do przypięcia smoczka. Chciałam nie dawać, nie dało się. Teraz smoczek to mój wybawca.
7. Co najmniej 3 butelki do karmienia (jeśli karmiony z butelki). Przerabialiśmy Avent, Lovi, ale ostatecznie najlepiej nam podeszły butelki Tommy TTiPPi. A dlaczego 3? Bo nie trzeba ich ciągle wyparzać. A 3 starcza akurat na noc (karmienie o 2, o 6 i o 10).
8. Sterylizator do mikrofali - mamy z tommy tippii i jesteśmy bardzo zadowoleni. Wyparzamy szybko i skutecznie.
9. Pieluchy tetrowe cienkie (czyli zwykłe; bo te o podwyższej gramaturze nie sprawdziły się jako przytulanka) - służą jako przytulanka dla małego (zasypia zawsze z pieluchą na głowie i w ręku) oraz jako szmatka do wytarcia wszelkich wycieków z buziaka
10. Podgrzewacz do butelek - ratuje mi życie szczególnie nocą.
11. Pałąk na wózek/łóżeczko/fotelik - mamy taki http://www.smyk.com/tiny-love-natura-muzyczny-luk-z-zabawkami.html?gclid=Cj0KEQiA_KvEBRCtzNil4-KR-LIBEiQAmgekF1kg8YOeNLCeSkzrJIpOIbY4YvtfCKnN8iogvWWbEKkaAj3u8P8HAQ&gclsrc=aw.ds Przydałby się jeszcze sam pałąk, żeby można było przypiąć jedną wybraną zabawkę, muszę się rozejrzeć i kupić.
12. Bujaczek - mamy tinylove ale nie jestem z niego mocno zadowolona. Skrzypi i mały już ledwo się w nim mieści (obija sobie stopy o krawędź dolną). Generalnie bujaczek bardzo nam pomógł, dzidziuś leżał wygodnie (szczególnie na początku) i mogłam go przenieść w dowolne miejsce w domu.
13. Zabawki typu zawieszka dzwoneczek, krówka do pociągania, lusterko, gryzaczek, grzechotka - wszystko się przydaje. Szymon lubi też książeczki czarno-białe (kupiłam w biedronce) i właściwie odkąd przyjechał do domu po szpitalu z zainteresowaniem je ogląda (potrafi oglądać do godziny!!! książeczkę). Uwielbia jak mu czytam (chyba chodzi o to, że się używa mnóstwo słów, których nie słyszy na co dzień). Czytamy więc wierszyki Brzechwy oraz inne (mamy na razie dwie książki z wierszykami, które czytamy na okrągło, niedługo będę mogła recytować wiersz Samochwała albo Skarżypyta )
14. Co do ubranek - nienawidzę śpiochów i pajaców, wiem to dziwne. Wydaje mi się, że synowi w nich zimno. Może to dlatego, że urodził się jesienią, teraz jest zima, a my w domu też mamy dość chłodno. Poza tym ciągle klinowały się mu stopy w nogawkach od śpiochów lub pajacyków, więc musiałam nakładać skarpetki, żeby temu zapobiec. Generalnie, nie lubię i już. Obecnie nie używamy śpiochów i pajaców. Nasze ulubione zestawy to: body z długim rękawem oraz rajstopki. na wierzch ciepła bluzeczka, spodenki tylko na wyjście lub do zdjęcia, bo zwykle synek jest w kocyku, więc same rajstopki wystarczają.

Dobra, chyba wystarczy choć ta lista jest otwarta i na pewno coś pominęłam. Brakuje nam jeszcze niani elektronicznej, coraz częściej odczuwam jej brak, więc chyba kupimy. Macie jakiś swój typ na nianię elektroniczną?

6
komentarzy
avatar
Rutelciu, jak miło Cię poczytać! Szymek jest do schrupania Fajnie, że myślicie o kolejnym dzieciątku. Pozdrawiam cieplutko!
avatar
Rutelko,jaki Szymek jest słodki,śliczny chłopczyk
avatar
Śliczny ten Twój synuś.
Pozdrawiam Mamusiu ☺
avatar
Rutelko dzięki za listę niezbędnych rzeczy na pewno się przyda,a mały Szymuś jaki słodki chłopczyk.Trzymam kciuki by wszystko się udało tak jak chcesz
avatar
O jak miło, ze zrobiłaś wpis ☺ Synek jest cudowny i jaki śliczny. Tak szybko rośnie. Nie zdążysz się obejrzeć, a roczek zleci... Takie podsumowania już widziałam u wielu dziewczyn, sama też kiedyś zrobiłam... Podgrzewacz to fantastyczny wynalazek... Moje dzieciaki też piją Hippa, Bebilon im nie podszedł... Ze na ten patent nocnych butelek nie wpadlam☺... Niania mi niepotrzebna, jakos o tym nigdy nie myślałam, za to monitor oddechu to moj a raczej maluchów nocny przyjaciel no i oczywiście polski szumiś. Pozdrawiamy!!!
avatar
Rutelko... A czemu tak robisz z tym mlekiem? By młody oduczyl się stopniowo nocnego picia? Słyszałam i czytalam o podawaniu wody ale o takim rozcieńczaniu to nie obiło mi się o uszy.☺ Jeszcze coś miałam napisać i oczywiście uleciało....
Dodaj komentarz

Dokładnie dziś rok temu zrobiłam test ciążowy, który pokazał dwie tłuściutkie kreseczki.
Dziś te dwie kreseczki mają prawie 4 miesiące, leżą obok mnie, śmieją się do mnie, tulą i gadają.

Dokładnie dziś po 115 dniach od porodu i 3 miesiącach karmienia piersią oraz mm dostałam miesiączkę.

No to jesteśmy gotowi na kolejny cud w naszym życiu.
Zaczynamy starania o kolejnego szkraba. Ciekawe ile cyklów nam to zajmie.
Można rzec, że już pierwszy cykl po porodzie nam się nie udało, choć tak z przymrużeniem oka, bo raczej słabo się staraliśmy.

Jestem padnięta to fakt, bo Szymonek jest bardzo absorbujący. Ale nie ma na co czekać (szczególnie w tak podeszłym wieku, hehe), więc idziemy za ciosem.

8
komentarzy
avatar
No to trzymam kciuki często po pierwszej długo walczonej ciąży o kolejną jest łatwiej i tego życzę
avatar
Widzisz jaki zbieg okoliczności... może to dobrze wróży i o kolejnego szkraba nie trzeba będzie starać się tak dlugo. Powodzenia!!!☺
avatar
Pamiętam jak równo rok temu zobaczyłeś dwie kreseczki, masz bardzo dobry plan,trzymam kciuki.
avatar
Ja również trzymam kciuki by Wam się udało z kolejnym szkrabem-powodzenia,trzymamy kciuki
avatar
No to do dzieła Rutelko i powodzenia <3
avatar
Trzymam kciuki i czekam na Twoje II kreseczki
avatar
Hehe my też już w "podeszłym" wieku
avatar
Sorki miało być, że tak jak wy staramy się o rodzeństwo dla naszej 4 miesi3cznej księżniczki. Powodzenia!!
Dodaj komentarz
avatar
{text}