avatar

tytuł: Na wszystko jest czas pod Słońcem.

autor: Rutelka

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Jak każda mama chciałabym być najlepszą mamą na świecie. Chciałabym umieć kochać moje dziecko, zapewnić mu/jej najlepsze warunki do rozwoju emocjonalnego, fizycznego i duchowego.

about me

Moje dzieci:

Mój pierworodny Cudaczek - Szymon ("Bóg wysłuchał") - wymodlony, wypłakany, wyczekany po 2 latach starań. Mój drugi Bąbel rośnie pod sercem. Chciany i oczekiwany. Starania zajęły nam krócej, bo tylko 7 miesięcy. Czekamy aż się okaże, czy to Bąbel czy Bąbelkówna. :)

about me

Moje emocje:

Radość, ale i zmęczenie. Trochę strach jak sobie poradzę z dwojgiem małych dzieci. Oczekiwanie na własne lokum (dom), marzenie o tym, aby w końcu zamieszkać na swoim ze swoją rodziną.

Za parę dni Szymon skończy 4 miesiące. Niestety mleko w cycu się skończyło. Nie byłam w stanie ciągle odciągać, bo zabiera to za dużo czasu, a przecież muszę się czasami też najeść, umyć, odpocząć, przespać itp. W sumie karmiłam Szymonka cycem i mlekiem modyfikowanym do 3,5 miesiąca. Zwykle brakowało mi mleczka z cyca na mniej więcej 2-3 karmienia dziennie (w sumie), więc przez pierwsze 3 miesiące dostawał dość sporo 'dobrego' od mamy.
Jakiś żal w sercu, że tak to się potoczyło, że mieliśmy taki trudny początek (bo miesiąc w szpitalu), że już więcej nie dam synkowi cycusia. Wczoraj wylewałam do zlewu z butelki odrobinkę mleczka, które odciągnęłam parę dni wcześniej. Płakałam przy tym, że to już koniec. Głupie wiem, ale jakoś żal mi, że tak mało dostał z cyca. Tak bardzo mi zależało, żeby karmić piersią jak najdłużej, o wiele dłużej niż mi się udało. Zabrakło mądrości (szczególnie na początku, co i jak robić), czasu, sił i kogoś, kto by podpowiadał na bieżąco co robić.

Synek od dwóch dni ma jakiś przełom. Usypia na noc leżąc na łóżku i tuląc się do mnie i do swojej przytulanki czyli pieluszki. Mruczy przy tym, rusza rączkami, nóżkami. Nastawia mi dłonie do całowania. Ja go całuję po dłoniach, po szyjce, po policzku, po czółku, a on z uśmiechem na ustach zasypia. Boża jaka to zmiana. Do tej pory przez kolki usypiał 'na bujanie' na rękach.
Dziś odebraliśmy z poczty nianię elektroniczną. Kupiliśmy w końcu Philipsa Avent. Właśnie ją testuję, bo mały śpi w sypialni, a ja siedzę przed komputerem ze stacją rodzica w drugim pokoju. Chyba to będzie gadżet, który naprawdę ułatwia życie. Na razie drzwi do sypialni są otwarte, ale jak już nianię przetestuję i nauczę się jak działa, to będę zamykać synkowi drzwi, żeby miał ciszej. Myślę, że to wpłynie znacząco na poprawę jego snu. No i nie ukrywam, że ja spokojniejsza będę i nie będę co chwila biegać i sprawdzać, czy mały się nie obudził przypadkiem. Niania, którą kupiliśmy ma funkcję mówienia do dziecka, kołysanki i lampki nocnej. Recenzja niebawem.

Jak się karmimy teraz?
Szymon zjada 5x po 180 ml mleka (dajemy mu HIPP). Jeszcze tydzień temu dawałam mu po 150 ml, ale się nie najadał i zwiększyłam dawkę. Tylko w nocy dostaje mniej - 150 ml, więc w sumie je 5x po 180ml i 1x po 150ml.

Nauczył się pić wodę (bez dodatków). Zajęło nam to ze 2 tygodnie, żeby się przekonać do smaku wody. Generalnie wodę najchętniej pije ze strzykawki albo z kubeczka. Ze smoczka nie idzie.
Od wczoraj podaję mu też rumianek i też najlepiej ze strzykawki.

No... obudził się. Niania działa - a jakże.
Znikam.

edit (śpi dalej)

Mąż wczoraj wracając z pracy miał kolizję z sarną. Na szczęście dla nas nie było ślisko i nic nie jechało z przeciwka, bo mogło się to gorzej skończyć dla niego. Odbił kierownicą na lewy pas, dzięki czemu sarna nie wpadła na maskę, ale została uderzona bokiem samochodu. Drzwi od pasażera wgniecone. Aż nie chcę myśleć co by było jakby było ślisko, albo z naprzeciwka akurat jechał samochód. Niestety dla sarny to był koniec. Podnosiła łeb, żyła, ale nie mogła wstać. Mąż zadzwonił po policję. Ci przyjechali i zadzwonili po leśniczego, żeby przyjechał i odstrzelił biedaczkę. Życie jest takie kruche.

No dobra, idę się ogarnąć póki mały śpi.

1
komentarzy
avatar
Rutelciu doskonale Cię rozumiem z kp, ja też po 4 miesiącach się poddalam glownie z braku czasu i sił. Z drugiej strony sama siebie podnosilam na duchu, że wytrwalam aż tyle czasu. Dowozilam do szpitala, a potem to ściąganie w domu. Jesteśmy i tak wielkie... Dobrze, że mężowi nic się nie stało.
Dodaj komentarz

Szymon skończył 4 miesiące dwa dni temu. Akurat nie miałam czasu, żeby coś napisać 9 lutego, więc piszę teraz. Zdjęcie zamieszczę w kolejnym wpisie, bo akurat mu jeszcze nie zrobiłam, a teraz śpi.

Kolki praktycznie za nami. Wieczory zrobiły się pogodne i spokojne. Płacz przed zaśnięciem trwa chwilę. No właśnie czy to normalne, że praktycznie przed każdym zaśnięciem Szymon płacze, tak jakby z tego powodu, że jest zmęczony? Może to pozostałość po kolkach?

Zrobił się bardzo społeczny. Ciągle się uśmiecha, śmieje, piszczy, gada po swojemu. Jeszcze to nie jest guganie, a bardziej takie wzdychanie, pianie i dźwięki typu 'uuuuuuu', 'aaaaa'. Głowę praktycznie już trzyma sam, a ja tylko trzymam rękę w okolicy jego głowy asekuracyjnie. Zaśmiewa się, gdy mówię do niego 'bzia, bzia, bzia' albo 'psik, psik, psik' albo 'umpa lumpa umpa lumpa'.... Lubi całuski i mizianie (niech mi ktoś powie, że faceci nie lubią czułości... no! Ja mam małego faceta w domu i on tę czułość wprost uwielbia).

Szymonek waży 7650 g i mierzy 68 cm. Już podwoił wagę urodzeniową, co miało nastąpić według wszelkich prawideł za miesiąc, więc mamy DUŻEGO syna. Byliśmy 8 lutego w przychodni na kontrolnej wizycie. Zmieniłam lekarza. Nowa pani doktor wydaje się lepsza, ale czy jest dobra okaże się jak synek będzie chory.
No właśnie... na razie mały nie choruje. Udało się nam przez 4 miesiące ochronić go przed infekcjami. A ja codziennie się boję, że to już, że dziś będzie ten dzień, kiedy on zachoruje. Jakaś fobia siedzi we mnie apropos przeziębienia i nie daj Boże czegoś gorszego. Mama mi powtarza, że przyjdzie dzień, że zachoruje i to jest normalne. Ja to wiem, a i tak się boję tego dnia. Trochę bez sensu, ale tak właśnie jest.

Trzy dni temu zrobiłam sobie grafik sprzątania domu, bo w takim syfie już dłużej siedzieć się nie da. We wtorki sprzątam kuchnię, w czwartki łazienkę, co drugi dzień ścieram kurze, odkurzam i zmywam podłogę, a codziennie ścieram blaty, stół i zmywam oraz ścielę łóżko. Weekendy mam wolne od sprzątania. Od 3 dni wdrażam grafik i owszem w domu czyściutko, ale ja latam ze ścierą i mopem od rana do wieczora, bo posprzątać w jednym odcinku czasu się nie da przy maluchu. Tu karmię, tu bawię, tu odkurzam, potem znów bawię, przewijam i mopuję i tak dalej. Schodzi się cały dzień. Nie wiem czy wytrwam, ale chciałabym... Oczywiście część sprzątania przypadnie mężowi, ale na razie chciałabym przetestować grafik sama.

Aha co do starań na razie się nie staramy o kolejnego brzdąca w tym miesiącu, bo biorę silne leki przeciwzapalne na tą moją rękę przez miesiąc. 2 marca zaczynam rehabilitację na rękę, ale lekarz rehabilitant powiedział, że najlepiej naciąć te ścięgna i wtedy przestanie boleć... no zobaczymy. Mam stwierdzony zespół de Quervaina (przewlekły stan zapalny pochewki ścięgnistej nadgarstka) czyli bolesny kciuk matki, przypadłość typowa dla matek.

4
komentarzy
avatar
To chyba normalne z tym płaczem, marudzeniem przed snem. U nas dzieciaki czasem tak mają, są tak zmęczone, że trudno im zasnąć. Tu oczy się kleją, a jakoś sen nie nadchodzi. Także bym się nie martwiła. A wirus, infekcja kiedyś zaatakować musi, identycznie tak jak Ty bałam się tego strasznie, głównie w początkowych tyg., m-cach. Udało nam się dotrwać do grudnia. I tak długo O sprzątaniu nie wspomnę, coraz trudniej mi wszystko ogarniać. Teraz w salonie na dole mam totalną rozpierduche, kojec, zabawki, maluchy bawią się na dywanie i tu tez zabawki... Czasem jak na to patrzę mam 'depresję' ale co zrobić muszą się wybawić i gdzieś to robić też muszą.
Zdrówka Wam życzę...to tak na zapas. ☺
avatar
Dobrze że synek już nie ma kolek,ładnie rośnie i jest zdrowy-oby tak jak najdłużej było.Miło że masz już tyle pociechy z Szymka,też się nie mogę doczekać tych chwil z moim szkrabem.Oczywiście dużo zdrówka Wam życzę
avatar
Kochana super czytać dobre wieści i radość z macierzyństwa. Pozdrawiam Was bardzo, bardzo mocno <3
avatar
Kochana super czytać dobre wieści i radość z macierzyństwa. Pozdrawiam Was bardzo, bardzo mocno <3
Dodaj komentarz

Szymonek ma prawie 4,5 miesiąca, 3 dni temu skończył 19 tygodni.

Nie było mnie ładnych parę dni. Ostatnio pisałąm, że boję się choróbska, no i przyszło to czego się bałam.

W zeszły czwartek 16.02. mieliśmy kontrolę w Centrum Zdrowia Dziecka. Spędziliśmy tam cały dzień, robiono badania i była konsultacja z urologiem. Na razie nerka się nie zmniejszyła mocno, ale też nie urosła, więc czekamy nadal co z tego będzie. Kolejna kontrola w październiku. Jeśli wodonercze się nie skasuje samo, to trzeba będzie operować. No zobaczymy.

Wróciliśmy z CZD około 16. Mały padł, poszedł spać i spał ze 3 godziny. Obudziło go potężne zachłyśnięcie. Mleko cofnęło mu się noskiem i mocno się zachłysnął, tak mocno, że cały czas go 'podbijało' aż w końcu miał problemy z oddychaniem. Ja biegałam po domu w panice, bo musieliśmy natychmiast jechać do szpitala, ale nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu złapałam koc, dziecko w koc, sama na krótki rękaw wyskoczyliśmy z domu. Mąż jechał jak szalony, a mały wył całą drogę i miał problemy z oddychaniem, bo był cały zatkany wydzieliną i mlekiem. Na szczęście do szpitala mamy z 5km, ale po drodze przejazd kolejowy. Modliłam się, żeby nie był zamknięty. Wyskoczyłam z samochodu pod szpitalem i biegiem na Izbę przyjęć. Ludzie jak widzieli co się dzieje, po kolei mi drzwi otwierali. Nie czekałam na rejestrację, wpadłam do gabinetu nie proszona. Pielęgniarka wzięła go ode mnie, on bardzo płakał, ale już mu się lepiej oddychało. Uspokajał się z 15 minut i wszystko wracało do normy. Ja myślałam, że zawału dostanę. Jak oddałam go w gabinecie na ręce do pielęgniarki, to poczułam się tak źle, że myślałam, że zemdleję. Duszno, słabo, serce wali, gorąco. Po jakimś czasie zostaliśmy wysłani na oddział pediatryczny na konsulatację. Szymonek został zbadany. Wszystko było ok, ale po takim incydencie zostawili go w szpitalu na obserwację ze względu na możliwość zachłystowego zapalenia płuc. No to trafiliśmy na oddział. W piątek miał rentgen płuc, tu czysto. Miał pobrany kał na badanie w kierunku rotawirusa. No i niestety wyszedł rotawirus. Pani doktor powiedziała, że często rotawirus tak się potrafi zacząć, nietypowym ulaniem/wymiotem. Do soboty nie było żadnych objawów rotawirusa, więc uznano, że jest skąpoobjawowy i wysłano nas do domu.
W niedzielę rano wróciliśmy na oddział, bo mały zwymiotował, dostał gorączki i przestał jeść. Bałam się odwodnienia, więc do razu szpital. No i byliśmy w szpitalu niedzielę, poniedziałek i wtorek. W niedzielę gorączka 38,5. Cały dzień bardzo wysoka. Syn jak nie żywy. Tylko cały dzień wył, z zamkniętymi oczami. NIc go nie interesowało. Nie jadł. Podawano mu kroplówki. W poniedziałek w nocy zaczął jeść. Nasiliła się też biegunka. Przez cały poniedziałek zrobił ze 12 kup, płacząc przy tym z bólu brzucha. O 19 w poniedziałek temperatura spadła. O 23 było przesilenie z biegunką, tzn. ostry ból brzucha, ciągła kupa (woda) przez 30 minut i syn usnął. We wtorek zaczął ładnie już zjadać porcje, kupy się unormowały i temperaturę miał normalną. Wypisali nas po południu.

Tak wyglądało ostatnie 6 dni u nas. Wracamy do normalności. Synek trochę pokasłuje, mam nadzieję, że się nie zaraził niczym innym na oddziale. Pani doktor mówiła, że rotawirus lubi nabłonek gardła, i że kaszelek może być od tego. Robimy inhalacje, synek dostaje Dicoflor i mamy nadzieję, że już teraz będzie zdrowy jakiś czas.

5
komentarzy
avatar
Kochana wyobrażam sobie jak bardzo musiałaś się wystraszyć. Życzę zdrówka dla Szymonka i dla Ciebie <3
avatar
Współczuję tych przeżyć... Zdrówka dla Szymka!
avatar
O Matko.. ale stres Ale dobrze że już po wszystkim i Szymek jest zdrowy!
avatar
Również współczuję takich przeżyć bo to chyba najgorsze chwile dla matki gdy nie może pomóc własnemu dziecku.Dobrze że wraca do zdrowia.
avatar
Bardzo współczuję takich przeżyć. Nigdy więcej!!!! Zdrówka dla Szymka. Ps moje pod. to biologia i inf.
Dodaj komentarz

Krótki wpis. Za 2 dni kończymy 5 miesiąc życia.

Mamy pierwszy ząb, tzn. dopiero się wyżyna, ale już go widać. Jedynka lewa dolna. Od jakichś 2 tygodni widać było coś białego na dziąśle, ale dopiero teraz jest twarde i ostre w dotyku, więc pierwszy ząb pojawił się w 4 miesiącu życia.

Głowę trzymamy sztywno, mama ma lżej, bo nie musi podpierać ręką.
Piąty dzień jemy dynię łyżeczką i bardzo ją lubimy (dynię... łyżeczkę z resztą też).
Pojawiły się też kleik ryżowy i kaszka jaglano-kukurydziano-ryżowa Hippa.
Sok jabłkowy z wodą (w stosunku 1:3) to rarytas.
W końcu polubiliśmy chustę - mama przeszczęśliwa, nosi synka po domu.
W końcu polubiliśmy spacery - ostatnie dwa dni wyjście na dwór bez awantury i płaczu.

Z mniej pozytywnych wiadomości to to, że mamy asymetrię prawostronną i od kwietnia zaczynamy rehabilitację.

Aktualnie rehabilituje się mama (na nadgarstek) - codziennie rano wyjazd do Warszawy na zabiegi (jeszcze tylko 5x), musiała nieźle się nagimnastykować, żeby załatwić opiekę dla Szymonka.
Miesiączka wróciła, to już 3ci cykl po porodzie. W tym i pewnie w kolejnym cyklu bez starań o rodzeństwo dla synka, bo mama bierze silne leki przeciwzapalne (na rękę). Ale od maja rusza machina.

Aha i stały punkt programu: jak zwykle się odchudzamy, tzn. Szymonek nie... a rodzice.

A oto i nasz Sajmonek:
https://images83.fotosik.pl/413/6e7c288732672f99med.jpg

5
komentarzy
avatar
Jaki on jest śliczny!!! Adaś też ostatnio polubił chustę, nawet odbyliśmy w ten sposób kilka spacerków
avatar
Śliczny synuś Rutelko
avatar
Udał Wam się Szymonek
avatar
Super że już widać postępy u Szymonka i ma się coraz lepiej.A odchudzanie na wiosnę to dobry pomysł.Może to wspomoże Wasze starania o rodzeństwo dla syna.Trzymajcie się-jesteś dzielna.
avatar
Pierwsze prawdziwe posiłki, to już coś, widać, że to 'chłop'. Na zdrowie niech idą dynie i inne wspaniałości. Z Hippa też pijemy kasze, ostatnio mąż kupił biszkoptową. Mam nadzieję, że Twój nadgarstek ma się już lepiej.
Dodaj komentarz

Mamy prawie 6 miesięcy. 25 tygodni skończone.
Napiszę więcej o Szymonku 9 kwietnia, bo wtedy kończy 6 miesięcy.

Dziś bardziej o mnie.
Od początku marca zaczęłam ograniczać słodkości prawie do zera. Przez miesiąc takiego jedzenia, praktycznie nie schudłam, niestety. Mój mąż odchudza się razem ze mną i on schudł 4 kg, także mój metabolizm naprawdę zwolnił.

W związku z tym, że efektów praktycznie brak, zapisałam się do fitness klubu. Kupiłam karnet OPEN, więc zamierzam chodzić dość często, tzn. codziennie, oprócz weekendów. Dziś idę akurat na ćwiczenia 'Zdrowy kręgosłup', ale jutro i w czwartek mam zumbę, w środę ATC - gimnastyka antycellulitowa, a w piątek mam TBC (total body condition). Muszę ruszyć *upę i w końcu zjechać z wagi, bo ważę 97 kg i to jest stanowczo za dużo. Poza tym przy takiej wadze i prawie 9kg synku mój kręgosłup robi wysiadkę.

W sobotę byłam na pierwszych zajęciach pt. Fit weekend i mam zakwasy na całym ciele, ale mimo to, miłe to odczucie czuć, że jednak te mięśnie gdzieś tam są.

Krótko i na temat.
Trzymajcie kciuki!

2
komentarzy
avatar
To teraz jak tyle ruchu dojdzie to szybko poleci trzymam kciuki
avatar
powodzenia w zrzucaniu kg...btw...waze podobnie i chodze na fitness ale nic sie nie dzieje....za duzo zre po prostu...
Dodaj komentarz

Wczoraj Szymon skończył 6 miesięcy. Jejku jak to przeleciało, nie powiem, nudzić się nie nudziłam przez ostatnie pół roku.

Synek ma już dwie dolne jedynki. Samodzielnie przekręca się z pleców na brzuszek i na odwrót, więc trzeba go już mocno pilnować, żeby nie spadł z sofy czy łóżka. Ciągle podciąga się aby usiąść, ale nie pryspieszamy tego. Jak usiądzie, to usiądzie. Gugać nie guga, gada po swojemu, głównie piszczy. Jest bardzo towarzyski i społecznie rozwija się super. Je już obiadki słoiczkowe, deserki i kaszki.
2 tygodnie temu mierzył 72,5 cm i ważył 8700g.

W nocy śpi ładnie, ale budzi się co maksymalnie 5 godzin na jedzenie. Teraz śpimy od 21 do 7 rano z dwoma karmieniami na śpiocha.
W ciągu dnia ma 2 krótkie drzemki około 40 minut i jedną długą 3, 4 godzinną.

Po świętach idziemy na pierwsze szczepienie, bo do tej pory udało nam się szczepienia skutecznie odwlekać bez większego wysiłku. Bardzo się boję go szczepić, ale chyba bardziej boję się nie szczepić, więc szczepię. Do tej pory dostał tylko to szczepienie po porodzie.

kilka zdjęć chłopaka!
https://images83.fotosik.pl/498/c872ef0f98cf5b82med.jpg

https://images81.fotosik.pl/498/f8624dfe67786cf0med.jpg

Wpis robiony jedną ręką z Szymonkiem na kolanach.

10
komentarzy
avatar
https://m.youtube.com/watch?v=Z6VWVn9EFko
Mój też na razie nieszczepiony.
avatar
Słodziak
avatar
Słodziak
avatar
Masz pięknego synka! Będę trzymała kciuki za szybkie pojawienie się rodzeństwa dla Szymka!
avatar
MadzikForever dzięki za linka do wywiadu. Bardzo ciekawy. Utwierdza mnie w przekonaniu, żeby jeszcze poczekać ze szczepieniami. Mąż chce szczepić, więc pewnie nie da rady uniknąć ich całkowicie, ale chciałabym jak najbardziej opóźnić.
avatar
kasiulkaa dzięki za kciuki, przydadzą się, bo gdybym zachodziła w ciążę ot tak, to już bym w niej znów była... ech
avatar
Jaki Szymuś jest piękny!!! Co do szczepień, to rozumiem Twoje obawy, bo choć sama jestem absolutną ich zwolenniczką i od początku byłam zdecydowana szczepić Adasia na wszystko co możliwe, denerwowałam się przed każdym szczepieniem. Ale na pociechę Ci powiem, że Adaś zniósł wszystkie szczepienia fantastycznie, bez żadnych komplikacji, i mam nadzieję, że z Szymkiem będzie tak samo!
avatar
Rutelko, my też zaczynaliśmy od sloiczkowych deserków i obiadków. I tak stopniowo, stopniowo poszerzyłam jadłospis. Teraz od pewnego czasu sama im gotuję, właściwie jedzą to co my tylko w 'lżejszej' formie. Od czasu do czasu ze sloika jak gdzieś jesteśmy i nie zdążę nic ugotować. ... Pięknie Ci się synuś rozwija i korzystaj z czasu wolnego w ciągu dnia bo później tych drzemek będzie coraz mniej. Moje są w ogóle nieospałe, mały mógłby nie spac cały dzień. Duży chłopak nadzwigasz się ale za to jaki słodki
avatar
Aha my tez wszystkie szczepienia mamy zaliczone i odpukac do tej pory obyło się bez komplikacji. Oczywiście denerwowalam się ale jak widać niepotrzebnie.
avatar
Rutelko, synek jak z obrazka Pozdrawiam serdecznie.
Dodaj komentarz

Krótko o ciąży.

To już czwarty cykl po porodzie, a tak naprawdę trzeci, w którym jeśli byłabym płodna normalnie, to pewnie już bym była w ciąży. Nie uważamy w ogóle, a ciąży nie ma.

Kurcze, chciałabym zajść w ciążę tak prawie przypadkiem, bez wysiłku, myślenia, obliczania. Na razie się tym nie stresuję, bo nie mam silnego parcia na ciążę JUŻ. Będzie to będzie, nie to nie, ale chciałabym poczuć jak to jest zachodzić w nią bez wysiłku i bólu duszy.

Mąż zaczął już znów suplementację: androvit i mucosolvan.
A ja chodzę drugi tydzień 5x w tygodniu na fitness i w głowie mi teraz głównie jedno: utrata wagi, więc chętnie zajdę w ciążę na jesieni.

hehehe, wiem, że nigdy nie jest do końca tak, jakbym tego chciała. Już nie planuję życia co do dnia i godziny. Starania o Szymonka skutecznie mnie tego oduczyły.

6
komentarzy
avatar
Doskonale Cię rozumiem... Też bym jeszcze kiedyś chciała zajść w ciążę ot tak...baaa donosic ją do 40tyg. Nierealne chyba w moim przypadku :/
avatar
Też to rozumiem i chyba będę miała podobnie tzn. co będzie później to będzie nic na siłę. Najpierw trzeba urodzić jedno potem się zobaczy.
avatar
Zajdziesz, tym razem bedzie łatwiej jeszcze przed jesienią zobaczysz
Xxxxx
avatar
Zajdziesz, tym razem bedzie łatwiej jeszcze przed jesienią zobaczysz
Xxxxx
avatar
Zajdziesz, tym razem bedzie łatwiej jeszcze przed jesienią zobaczysz
Xxxxx
avatar
Rutelko kochana Wesołych i rodzinnych świat Wielkanocnych
Twój synuś przesłodki My najprawdopodobniej tez będziemy mieć synka
A studiuje wczesne nauczanie jeżyka angielskiego, żebym mogła uczyć swoje dzieciaki i może jakieś nadgodziny wpadną. Studia fajne, choc jest sporo nauki, czasem jest ciężko, ale daję radę Buziaki
Dodaj komentarz

W zeszły piątek wyszliśmy ze szpitala. Mały od Wielkanocy był przeziębiony, pokasływał i miał dużo wydzieliny z nosa. Robiłam mu inhalacje, podawałam syropek wykrztuśny i witaminę C.
Po 5 dniach takiego leczenia, kaszel się nasilił i mały zaczął kaszleć krtaniowo, na tyle okropnie, że 24 kwietnia wieczorem pojechałam z nim do szpitala, bo bałam się, że mi się udusi.

No i okazało się, że ma zapalenie krtani oraz drobne pojedyncze szmery w oskrzelach (od tej krtani).
Byliśmy w szpitalu od 24 do 28 kwietnia. Bez antybiotyku. Tylko inhalacje. Wyszliśmy ze szpitala z lekkim kaszelkiem 4 dni temu z zaleceniem kontynuacji inhalacji. W tej chwili Szymonek już nie kaszle.

Okropnie mnie męczą pobyty w szpitalach, ale wolę jechać, bo czuję się bezpieczniej z synem tam niż w domu.

Plusem tego (drugiego już, a właściwie trzeciego) pobytu w szpitalu jest to, że Szymon oduczył się bujania podczas zasypiania. W szpitalu nie miałam miękkiego łóżka, ani piłki na której do tej pory skakałam przy usypianiu syna. Pierwsze dwa dni były tragiczne, bo mały nie mógł usnąć, a ja nie miałam go siły nosić, więc leżał i wył. Potem się przestawił. Teraz usypia samodzielnie, na łóżku, bez bujania. WOW.

Rośnie chłopak, rośnie. W szpitalu ważył 9300 g, a mierzył 76 cm.

Przez święta, chorobę i szpital wypadło mi prawie 3 tygodnie ćwiczeń w fitness klubie. Ale już nadrabiam. Od wczoraj.

Pokręciło mi się coś z cyklem. Hormony chyba się rozjechały. Od 27 marca na zmianę krwawię lub plamię. Robiłam usg. Wszystko ok, więc wygląda na to, że hormonalnie leżę i kwiczę.

3
komentarzy
avatar
My też bysmy już chcieli wyjść ale ten wstrętny rotawirus nas tu trzyma
avatar
My też byśmy chciały już wyjść yylko ten wstrętny rotawirus nas tu trzyma i tęsknimy za Szymonkiem
avatar
Kochana zdrówka dla Szymonka. Miejmy nadzieję, że w końcu przyjdzie do nas wiosną i te wszystkie infekcje pójdą precz.
Pozdrawiam Was cieplutko ☺
Dodaj komentarz

Szymon ma 7 miesięcy.

https://images84.fotosik.pl/560/368cddea76dbc6e4med.jpg

Jeszcze nie siedzi samodzielnie i go nie sadzamy, tu tylko do zdjęcia przytrzymałam go chwilkę. Bardzo się stara usiąść, ma ogromne pokłady energii, cały czas się kręci, podnosi, przekręca itp.

Co potrafi, co robi?
- samodzielnie z łatwością przekręca się z plecków na brzuszek,
- sprawnie kręci się wokół własnej osi leżąc na brzuchu,
- na brzuszku podpiera się przedramionami oraz samymi dłońmi, tak, że prawie klatka piersiowa jest w pionie,
- podnosi powoli zadek do raczkowania, czasem zdarza mu się utrzymać klatkę piersiową w górze w pozycji na brzuchu,
- bardzo sprawnie przekręca się z brzucha na boki, podpierając się jedną ręką,
- zaczął w ciągu ostatniego tygodnia świadomie i celowo przekręcać się z brzucha na plecy
- będąc na brzuchu porusza się do tyłu - w ten sposób chodzi po pokoju,
- bardzo sprawnie przekłada przedmioty z ręki do ręki obracając je w różne strony,
- bawi się swoimi stopami, wkłada je do buzi, na widok moich stóp w górze rży ze śmiechu,
- gada po swojemu, głównie tatatatatatata, dadadadada, bababababa; mamamamama jeszcze niestety nie,
- wstydzi się, odwracając głowę i wtulając się w coś, jeśli ktoś obcy go zagada,
- lubi się bawić w akuku,
- je obiadki, owoce i kaszki + oczywiście mleko,
- ma 2 dolne ząbki (jedynki),
- dziś pierwszy raz zjadł biszkopta, a ja prawie dostałam zawału serca, bo oczywiście się krztusił; mimo to był bardzo zadowolony,
- od kilku dni zjada jabłko, gdy widzi mnie z jabłkiem to otwiera dzióbka i też chce, daję mu do ciumkania, ciumka jabłko z zadowoleniem, potem skrobię mu łyżeczką i zjada... mój jabłkożerca... dziś podniósł wielki raban, gdy wyszłam z pokoju z jabłkiem po łyżeczkę,
- piszczy, aby zasygnalizować znużenie, zniecierpliwienie lub zmęczenie,
- bardzo mało płacze, jest bardzo pogodny, dużo się śmieje, pieje z zachwytu na widok domowników,
- uwielbia telefony, piloty i kable, a hitem są zegarki z cyfrowym świecącym wyświetlaczem (mógłby się gapić na wyświetlacz godzinami),
- boi się obcych, musi się z nimi oswoić,
- od wyjścia ze szpitala (o czym pisałam wyżej) nie bujam go do usypiania, usypia leżąc na łóżku, głaszczę go, łaskoczę, śpiewam, czytam, recytuję, przytulam, całuję i w ten sposób usypia... myślę, co by tu zrobić, aby usypiał bez całej tej otoczki, bo wychodzi na to, że teraz to tylko ja go potrafię uspać,
- śpi całą noc od 21 do około 7, oczywiście z dwoma karmieniami na śpiocha w nocy,
- w ciągu dnia ma przeważnie dwie drzemki: krótką około 10 (trwa do godziny) i długą około 14 (trwa do 3-4 godzin)
- ulubiona zabawka to lusterko, książeczka o małym kotku i interaktywny szczeniaczek, aaa i piłeczka
- ulubiona przytulanka to pielucha tetrowa,
- lubi spacery, ale podczas nich nie zasypia jak to kiedyś bywało... teraz się rozgląda.

Pewnie zapomniałam o kilku rzeczach. Generalnie jest bardzo absorbujący. W tej chwili ma fazę, że nie poleży, więc, albo bawi się na brzuchu na macie, albo chce na ręce do mamy. Ciężko bywa.

Kupiliśmy mu kojec zagrodę i dywan miasto z ulicami. Kojec wstawimy do kuchni, bo nie jestem w stanie nic zrobić. Wcześniej woziłam go po domu w wózku, teraz nie ma mowy, żeby poleżał w wózku 5 minut bez podnoszenia się. Wózek więc poszedł na strych.

Zaczęliśmy rehabilitację ze względu na asymetrię prawostronną, ale byliśmy tylko raz na zajęciach, bo zaraz potem były święta, a potem mały się rozchorował i skończyło się szpitalem. Mimo to stosujemy się do zaleceń pani rehabilitantki i szczerze to prawie tej asymetrii już nie ma (przynajmniej ja jej nie widzę). Zobaczymy co powie pani doktor, mamy wizytę za 2 dni.

Jeszcze go nie zaszczepiłam, bo akurat się rozchorował. Zrobię to pewnie gdzieś za miesiąc, o ile będziemy zdrowi.

To tyle. Uciekam, bo moje minuty do karmienia nocnego są policzone.

4
komentarzy
avatar
Ależ ona ma sympatyczną buźkę! Napatrzeć się nie mogę. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci jak najszybszego spełnienia marzeń o kolejnym takim cudzie
avatar
Rośnie Ci mały rozrabiaka Bez kojca u nas też nie ma mowy. Jaki macie?
avatar
Mamy kojec drewniany kupiony na allegro, ma mniej więcej 2x2 metry, można składać w inne kształty. Czekamy na karimaty i jak już syn będzie w nim śmigał to zrobię zdjęcie i pokażę.... oj rozrabiaka, energia go rozpiera... nie wiem po kim on to odziedziczył. Ja spokojna i mąż też.
avatar
To chyba wiem jaki ten kojec, też mialam taki kupić póki przypadkiem nie znalazlam naszego. Oby dobrze się sprawdzał. Ps luknij sobie na maty z babypolu.
Dodaj komentarz

7 miesięcy i będą pompki lub prawie deska - jak kto woli. Syn szaleje na podłodze.

https://images81.fotosik.pl/572/78947f4ad294ee4amed.jpg

https://images82.fotosik.pl/572/12cdb90be78bdedcmed.jpg

https://images83.fotosik.pl/571/67d5135e982dfd08med.jpg

3
komentarzy
avatar
Mały siłacz <3 na mamę czy na tatę się na patrzył?
avatar
Ale Słodziak, taki do schrupania
avatar
Niesamowity! On po prostu ćwiczy razem z mamą
Dodaj komentarz
avatar
{text}